Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

14 minut temu, absolutarianin napisał:

Kobieta, która się nadaje na dobrą i wierną żonę, przeważnie nie ma pasji w życiu.

 

Ale szczerze mówiąc czy to nie jest przereklamowane, czasem ta pasja kobiet?

Ja sam miałem tyle zainteresowań, że głowa mała i wiele z nich poodchodziło w siną dalą, koniec końców to nie z pasją się mamy żenić tylko z babką w teorii. Same spędzanie czasu z tą osobą powinna być dla nas czymś przyjemnym, coś jak sen czy smaczny posiłek. Mi się wydaje, że są bardziej istotne sprawy jak pasja u kobiety, najważniejsze to chyba by miała pasję do samego życia, cieszenia się prostymi sprawami. Ja sam mam swoje pasje i cele ale nie oczekuję, że kobieta będzie miała je również, niech jej "pasją" będzie rozwijanie się to by mi starczyło w zupełności. Fajnie jakby ją miała ale, akurat ja aż tak tego nie wymagam, są ważniejsze sprawy jakby chociaż by chciała wyjść z matrixa, by była wspierającą, kobieca i wiele innych atrybutów. Ale to według mnie, prostaka i grafomana, także tego... ? 

17 minut temu, absolutarianin napisał:

Po to o tym piszę, a nie by z podróżniczki, karierowiczki, czy introwertyczki zrobić na siłę damę dworu, czy kurę domową, no litości...

Dokładnie.

 

Zresztą ja naprawdę nie rozumiem co jest złego, że kobieta ma wybór przy odpowiednim facecie. Czasami to tak brzmi chyba jakbym np ja bronił @Hatmehit wyjazdów do Egpitów, czy ma być w domu i koniec bo ja tyran tak chcę - tak by nie było, na pewno.

Nie wiem jakie kobieta może mieć większe luksusy, niż podejście, za którym ja optuję, ciężko mi lepszy model wyczaić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, absolutarianin napisał:

Tak samo kol. @Obliteraror jesteś nie dość, że niszą wśród użytkowników tego forum ze względu na dorobek materialny, jak i niszą matrymonialną mając żonę z poprzedniej epoki. Lansowanie Twojego modelu życia jest tutaj trochę jak promocja żaglówki na wyścigach formuły I. Ani to komu pomoże, ani to punkt odniesienia do czegokolwiek

 

2) lansuję - a dokładnie pokazuję jakie warunki musi taka partnerka spełnić i dlaczego w miejscu gdzie jesteście jest ich nikły odsetek, promil może - bo sam jestem nim zainteresowany i zakładam, że duża liczba użytkowników obijających się po nieperspektywicznych LTRach także, oraz cała masa inceli, którzy chcieliby mieć kobietę na dłużej na normalnych zasadach, a nie mogą

 

Nie twierdzę ani że to jest model dla wszystkich, lepszy niż inne,

Moim zdaniem, model, czy raczej styl życia, w którym nasze działania podporządkowujemy nadrzędnemu celowi, jakim jest dobro rodziny jest lepszy niż inne. Tradycyjne wartości (nie mylić z robieniem z kobiety zdalnie sterowanego robota kuchennego) sprawdziły się przez 2000 lat.  Ja sam pochodzę z innej epoki i wiem, że my, tzn. moje pokolenie pod względem rodzinno- związkowym mięliśmy jednak łatwiej niż tzw. dzisiejsza młodzież.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co się stanie z tymi, których oślepia sam płomień, kiedy ci spojrzą na słońce?

 

Jednym z TOP 10 kłamstw, jest to, że ,,prawda wyzwoli".

 

Prawda was zniszczy i to zanim zdacie sobie sprawę, że na nią patrzycie, bądź nawet kierujecie twarz w jej kierunku. Mrużąc oczy i przypisując określone znaczenia zamazanym kształtom, jakie jest się w stanie zobaczyć w migoczących promieniach światła, człowiek tak naprawdę nie poznaje rzeczywistości, tylko przyswaja sobie jej wyobrażenie. Można zamknąć oczy i oddać się prowadzić innym zmysłom, można lekko rozszerzyć powieki, żeby zobaczyć platoński cień, ale już rozewrzeć je szeroko i zobaczyć, co ten cień rzuca, zarówno przez formę jak i poprzez blask, to jest już bilet bez powrotu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, absolutarianin napisał:

Kobieta, która się nadaje na dobrą i wierną żonę, przeważnie nie ma pasji w życiu.

Kurcze, no właśnie to jest bardzo ważne zdanie i kwestia tak obszerna, że można doktorat napisać. Nawet mi się flashbacki (z Wietnamu lol) w głowie pojawiły. Ustalmy na początek, że nie chodzi o Karynę z blokowisk po zawodówce idącą przez życie z mottem "szlachta nie pracuje" a po prostu zwykłą dziewczynę. Chociaż w dzisiejszym świecie to ta zwykła tak naprawdę jest niezwykła. Jednak rzeczywiście najlepsze dziewczyny do małżeństwa nie mają pasji, dla nich pasją wynikającą z natury jest rodzina i dbanie o ognisko domowe. Jeśli dbasz o męża dziewczyno to go naładujesz emocjonalnie a on zwróci Tobie to dobro z nawiązką. Ja to wiem i dlatego chciałbym mieć dziewczynę w starym stylu, z tą nowoczesną się nie dogadam bo chciałbym w pełni dać siebie w związku i tego samego oczekuje od strony przeciwnej. Niestety istnieje słuszna obawa, że kobieta po przejściach już nie będzie mogła być tą jedyną. Nowoczesne związki nastawione są na egoizm, zmienianie partnerów, skakanie z kwiatka na kwiatek i branie wszystkiego dla siebie jak najwięcej a jeśli źródło zostanie wyssane to kop w dupę. Cała ta pogoń za pieniędzmi, wykształceniem (profesura z gender studies lol), pasjami, karierą, statusem itp. to tylko sztuczny odciągacz od tego co tak naprawdę w życiu ma znaczenie. Pasje w naszym dzisiejszym rozumieniu to w zasadzie postmodernistyczny wynalazek i służą napędzaniu konsumpcjonizmu a nie prawdziwej samorealizacji. Ludzie łapiący samorozwój i duchowość wpadają w tą pułapkę i próbują zagłuszyć naturę sztucznymi tworami kulturowymi. @Hatmehit moim zdaniem to mądra i skromna dziewczyna ale być może wpadła w pułapkę pasji i robienia kariery jak większość nowoczesnych dziewczyn kosztem budowania tradycyjnej rodziny. A nowoczesne dziewczyny same się pchają pod jadący pociąg, uciekając spod ochrony i nie pozwalając się ochraniać bo to rzekomo uwłaszcza niezależności.

comment_vV9GB9iKT8ZD0IZpS6paTO8cwTjP5RYN

 

Nawet @Bruxa wspomniała o tym dążeniu wszystkich za jałowymi wartościami.

11 godzin temu, Bruxa napisał:

Nie posiadam potrzeby samorozwoju.

 

Szatan dobrze pisze o pieniądzach.. realna motywacja do zarabiania to

 

seks

dzieci

zabezpieczenie na chorobę / starość / samotność

 

Jak ktoś ma wszystko gdzieś, nie ma motywacji do zarabiania. Nie mam motywacji! Realnie mogę zarobić 4 tys. netto, to jest wypłata mojego znajomego z tego samego stanowiska za miesiąc lipiec (tylko trzeba powalczyć o godziny na grafiku). Nie jest to żadna prestiżowa praca, żadna kariera, chodzi mi tylko o dochody. W ogóle 4 tys. netto, to 6 brutto, czyli ok. 2 tys. w podatkach idzie na socjal. I o to właśnie chodzi - 'samorozwój' państwa kosztem ludzi pracujących, na coraz większe potrzeby socjalne.

No właśnie moja realna motywacja?

- seks (żona) - ale może z tym być słabo bo nie będę bulił na nowoczesne pasożyty,

- dzieci (rodzina),

- zabezpieczenie na chorobę / starość / samotność.

No właśnie akumulowanie majątku tak naprawdę nie jest potrzebne do innych celów.

Przyjemności, pasje... bitch please, przecież to konsumpcjonizm to wszystko napędza.

 

Włączyłem się do tego podtematu bo przypomniało mi się, że sam przestałem bawić się w koncerty (jeden z powodów) bo bardziej zależało mi na związku niż na sławie a to droga bez powrotu. Jednak nawet z perspektywy czasu widząc jak się pogorszyło u mnie i generalnie ten związek nie wypalił, nie żałuje tamtej decyzji. Tym bardziej teraz z wiedzą i wspomnieniami mam okazje dostrzec, że nowoczesna dziewczyna z miasta wychowana na kulcie równouprawnienia to nie jest dobry materiał na towarzyszkę życia. Nie tylko dla mnie ale i dla większości mężczyzn nawet, jeśli o tym nie wiedzą bo to się zemści kiedyś. [Nie lubię słowa partnerka bo partner to może być w biznesie albo kumpel a nie kobieta, z którą się wiążemy]. Równość w związku to tak naprawdę rządy kobiety a jak mawiał mój dawny kolega (czego jeszcze wtedy nie łapałem) "daj kobiecie ster statku to wypierdoli go na górę lodową". 

 

To była dziewczyna atrakcyjna, pełna pasji, artystka, umysł ścisły, w dodatku jedna z lepszych uczennic w Polsce (bez wdawania się w szczegóły) - taki trochę ubermensch robot. Miałem okazje zobaczyć, że pasje, znajomi, rozwój, pseudo kariera w pierwszej pracy, spychały mnie gdzieś na dalszy plan jej priorytetów. Dlatego zgodzę się z @absolutarianin, że to prowadzi do patologii i nikąd, nowoczesne podejście dziewczyn brzmi,"mężczyzna to tylko dodatek". Brzmi znajomo? No właśnie, na forum jest lansowane to samo ale z drugiej strony. Podaje zawsze przykłady swoich związków ale wiem, że analogiczne schematy są u lasek, które gdzieś znam przelotnie czy spotkam na randez vous. To jest właśnie to nakręcanie wojny płci i podejścia bądźmy samowystarczalni, miejmy resztę gdzieś, nie wspierajmy się i nie jednoczmy. Jeśli wszystkie kobiety będą miały takie podejście to rzeczywiście najlepszy związek będzie tylko ze swoim zwierzakiem. A patrząc z punktu widzenia natury to chyba coś dziwnego mieć zwierzaka i robić z niego zastępstwo kobiety/ mężczyzny. Zauważyłem, że pasją większości lasek dzisiaj są podróże imprezy oraz koledzy (płci męskiej), to własnie konsekwencja tej całej polityki niezależności i promocji feminizmu. Dziewczyny sobie podróżują i zwiedzają cały świat lub jadą na erasmusy, przy okazji często zaliczając po drodze jakieś egzotyczne kutangi. Świat stanął na głowie, to wszystko służy jedynie interesom wielkich korporacji a nie własnym. Po co to wszystko? Całego świata i tak się nie zwiedzi. Po co się ruchać jak leci zamiast ustabilizować? Ten cały rozwój kobiet a nawet i mężczyzn w tym pasje to dokładanie cegiełki do tego szamba. To trochę taki punkt pokazujący, że związki z takimi nowoczesnymi dziewczynami z pasjami są jak jakieś emocjonalne ONS'y.

 

@absolutarianin robi tutaj dobrą robotę mówiąc o tradycjonalizmie. Można nawet mieć wiedzę na ten temat ale bez wałkowania o tym w kółko świadomość tego wszystkiego gdzieś się zatraca. Najgorsze jednak jest to, że książki o samorozwoju, duchowości, coache itp. cisną nas jeszcze mocniej w to szambo zamiast pomóc wyjść z matrixa. Niestety ogólnie samorozwój to też produkt komercyjny konsumpcjonizmu. Ja rozumiem zdanie "kobieta/ mężczyzna to tylko dodatek", ale nie jest to stan naturalny a rezultat rozpadu wartościowych norm społecznych, które utrzymywały w kupie patriarchat (nie boję się tego napisać). Patriarchat to hierarchia ale także służba swojej żonie (dla rozsądnego mężczyzny) ale nie na zasadzie pilnowania równości a po prostu dawania z siebie jak najwięcej. Prawdziwy ucisk kobiet był na filmach i w patologii a nie w rzeczywistym życiu. Jakie jest moje osobiste podejście do pasji? Robię coś co lubię, ale nie zagłębiam się w to zbyt mocno. Raz, że szkoda poświęcać życia jakiejś jednej czynności, którą robimy prawdopodobnie bo w odległych latach los nas tak pokierował. To w dodatku jest tyle fajnych rzeczy, że aż szkoda tak się zamykać i ograniczając swoje horyzonty. Liczne podróże natomiast, jeśli nie wiążą się z szukaniem swojego miejsca do życia czy lepszego bytu to chyba oznaka kompleksów (mam teraz w głowie te wszystkie instagramerki i ogólnie młode dziewczyny). Jednak nic nie powinno być ważniejsze niż rodzina i najbliżsi ludzie. To pasje i kariera są tylko dodatkiem do życia a nie rodzina, swoja towarzyszka, czy towarzysz (bez skojarzeń). Nasi przodkowie często nie mieli pasji i sobie dobrze w życiu radzili, nie potrzebowali sztucznie sobie dostarczać nowych bodźców. 

 

 

Edytowane przez Ksanti
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, absolutarianin napisał:

Kobieta, która się nadaje na dobrą i wierną żonę, przeważnie nie ma pasji w życiu.

Tak... Bez pasji- źle, bo nudnawa, nie pogadasz, będzie gdakała nad ramieniem i nie zajmie sobą. Z pasją- jeszcze gorzej, bo nie daj bożu będzie ją traktować poważnie. Eh ciężkie życie, na szczęście każdy ma je swoje. Nikt nie będzie idealną parterką, ale dobrą i wierną już owszem- kwestis starań, chęci oraz bycia z naprawdę chcianym emocjonalnie człowiekiem, a nie byle kim. Nie chodzi tylko o miłość, ale i o wzajemny szacunek, świadomość jak istotna jeat stabilność i spokój. 

7 godzin temu, absolutarianin napisał:

Koleżanka @Hatmehit, która dzisiaj ma wielkie plany może ani wyjechać do Egiptu, ani nie założyć rodziny, 

Oh zrozum- do Egiptu na lata nie wyjadę, nie idę w tę stronę zawodowo, już któryś raz to powtarzam. Z rodziną za kilka lat będzie prościej. Ale ogólnie- jak najbardziej, możemy sobie planować, rozważać przyszłość, a w każdej chwili może coś się zdewastować, co nas kompletnie pogrąży i zatracimy wszelkie ambicje oraz możliwości. Okropne, ale takie codzienne. 

7 godzin temu, absolutarianin napisał:

albo poświęci pasję dla rodziny, w co jednak bardziej wątpię

To jest prawdopodobne. Po prostu znajdę zloty środek. Jeśli rodzina będzie, to Hatmehit zatrzyma się na książkach i co jakiś czas spotkaniach tematycznych, a po kilku latach na niedługich wyjazdach. Dlatego to przed jakimikolwiek dziećmi chciałabym sobie zrobić kiedyś małe tourne po Egipcie, od Kairu po Asuan, aby zdążyć. Naprawdę proponujesz mi kompletne skrajności kiedy najbardziej komfortowy będzie dla mnie złoty środek, z resztą niezbyt trudny do uzyskania. Piętnasty raz o tym piszę i już ostatni. 

 

Dziękuję Ci serdecznie za dyskusję. 

3 godziny temu, Ksanti napisał:

dla nich pasją wynikającą z natury jest rodzina i dbanie o ognisko domowe.

Widzę siebie w tradycyjnej rodzinie, lecz nie wiem gdzie to wyklucza się z książką u boku i pogadaniem z partnerem również o strukturze społeczeństwa egipskiego, a nie jedynie obiedzie i spacerze do parku z dziećmi. To jest ten złoty środek- poświęcenie najblizszym, ale brak kompletnej rezygnacji z czegoś co mnie fascynuje od 5-6 roku życia.

 

Mojej matce się udało, również fascynatce historii antycznej lecz z ukierunkowaniem na Rzym, stworzyła z ojcem stabilne małżeństwo, dośc tradycyjne ognisko domowe, ma dwójkę zadowolonych z życia dzieci, ale czyta, opowiada, jak bywaliśmy we Włoszech, to prawie biegała po ruinach i wszystko nam pokazywała. Ona szczęśliwa, ojciec zadowolony, że żona zadowolona (może to kwestia jego zrozumienia, też fascynat historii i matkę ciągający po twierdach templariuszy), dzieciaki też szczęśliwe, że widzą mamę taką zafascynowaną. To kwestia dobrania się z partnerem, wspólnego zrozumienia oraz szacunku do jego indywidualizmu. Mam dobry przykład z domu, dlatego wierzę w powodzenie.

3 godziny temu, Ksanti napisał:

służą napędzaniu konsumpcjonizmu a nie prawdziwej samorealizacji.

Tak, kupuję książki, racja.

3 godziny temu, Ksanti napisał:

@Hatmehit moim zdaniem to mądra i skromna dziewczyna ale być może wpadła w pułapkę pasji i robienia kariery

Tak, w pasję wpadłam, ale to nie pułapka. Co do kariery nie, nie chciałabym być parterką i matką z doskoku. Ale wiecie chłopaki- moim głownym 'wymaganiem' co do mężczyzn jest również posiadanie pasji, co do tej pory się udawało i w przyszłości czuję, że też uda. Zawsze trafiałam na tych od pasji historycznych, przyjemny gatunek ludzi.

3 godziny temu, Ksanti napisał:

To pasje i kariera są tylko dodatkiem do życia a nie rodzina

Zgadzam się. Jeśli jest rodzina, to właśnie parter i dzieci są priorytetem. Zainteresowania i pasje są czymś co robimy po ogarnięciu najważniejszych istot naszego żywota. 

3 godziny temu, Ksanti napisał:

Patriarchat to hierarchia

Patriarchat to ideowo przede wszystkim odpowiedzialność mężczyzn za swoje działania, czego matriarchat w przypadku kobiet nie niesie.

 

Podsumowując- wszystko można połączyć przy dobrych chęciach i dobranym parterze.

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Ksanti napisał:

@Hatmehit moim zdaniem to mądra i skromna dziewczyna ale być może wpadła w pułapkę pasji i robienia kariery jak większość nowoczesnych dziewczyn kosztem budowania tradycyjnej rodziny.

A dla mnie @Hatmehit to właśnie ewenement i jedna z niewielu kobiet (również w realu), które faktycznie mają pasję. Piszę to trochę ze smutkiem, bo dokładnie ją rozumiem i wiem jak ciężko znaleźć bratnią kobiecą duszę,  która faktycznie w silny i  autentyczny sposób jara się czymś. 
 

Inne rzeczy, o których piszesz - podróże, imprezy, instagram itp. to jak słusznie ktoś kiedyś zauważył na forum to  tzw. „lifestyle”. a nie pasje. Takich dziewczyn jest faktycznie bardzo dużo.
 

Nie wiem czy trochę nie idealizujecie kobiet z przeszłości. To nie tak, że one wszystkie były takie grzeczne, kochane i podporządkowane rodzinie. Jojczenie i brzęczenie nad uchem, fochy,  plotkarstwo, malowanie się i strojenie, a nawet zdrady, no to jednak nie jest wymysł XXI wieku :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, sol napisał:

Piszę to trochę ze smutkiem, bo dokładnie ją rozumiem i wiem jak ciężko znaleźć bratnią kobiecą duszę,  która faktycznie w silny i  autentyczny sposób jara się czymś. 

Dziękuję, w rzeczy samej znalezienie osoby, która realnie rozumie relację człowiek-pasja jest trudne, wśród kobiet, ale co zaskakujące również i mężczyzn. 

 

@Ksanti tak jak stwierdziła @sol podane przez Ciebie przykłady zajęć młodych kobiet nie mają zbyt wiele wspólnego z pasjonowaniem się. Powiedziałabym wręcz, że zaangażowanie w tę moją pasję uchroniło mnie przed lansowanym dziś lifestylem, do którego miałam pełen dostęp przez ludzi ze szkół. Oczywiście najważniejszą rolę odegrał u mnie charakter i wychowanie, ale to domatostkie zaczytywnie się latami w historii sprawiło, że nie szukałam innych rozrywek. Imprezy, instagramy i inne takie są mi kompletnie obce, gdyż nigdy dzięki egiptologii tego nie potrzebowałam, miałam i mam bodźce w postaci ciągle nowej wiedzy. Dlatego też lubię ludzi z pasją, gdyż odkrywają, a nie tylko idą z nurtem. 

18 minut temu, sol napisał:

Jojczenie i brzęczenie nad uchem, fochy,  plotkarstwo, malowanie się i strojenie, a nawet zdrady, no to jednak nie jest wymysł XXI wieku

Powiedziałabym wręcz, iż dziś jest lepiej. Tak, mamy rozluźnienie obyczajowe, lecz jeśli nam nawyki partnerki/partnera przeszkadzają, to możemy się z tego wyplątać (jestem za naprawianiem, ale nie wszystko da i chce się naprawić) , co jeszcze przed WW2 takie banalne w Europie nie było. Pięknym przeciwieństwem idealizacji kobiet przeszłości będzie Madame Bovary, a także generalnie literatura XIX wieczna, jej realizm. Ukaże uniwersalne zachowania nas wszystkich, nieidealnych ludzi, dość niezależnie od 'czasów'.

 

Sądzę wręcz, iż dziś w XXI wieku, łatwiej wyczuć szczerość w byciu tzw. dobrą parterką i matką, gdyż nie jest to lansowane. W czasach kiedy kobiety powinny były się do tego dostosowywać w opinii publicznej, to wyczucie modliszki mogło być cięższe. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Throgg napisał:

Prawda was zniszczy i to zanim zdacie sobie sprawę, że na nią patrzycie, bądź nawet kierujecie twarz w jej kierunku. Mrużąc oczy i przypisując określone znaczenia zamazanym kształtom, jakie jest się w stanie zobaczyć w migoczących promieniach światła, człowiek tak naprawdę nie poznaje rzeczywistości, tylko przyswaja sobie jej wyobrażenie.

Co konkretnie masz na myśli?

Można przecież zastosować inne porównanie i dojść do innych wniosków.

Zgadzam się, że my tworzymy naszą rzeczywistość i  mamy ograniczone możliwości doświadczenia rzeczywistości jako takiej. Gdzieś ktoś powiedział, że nasz potencjał to jak spojrzeć w kosmos przez słomkę.

W temacie jednak wg mnie chodzi o prawdę jako jeden z poziomów życia społecznego czyli kręcimy się dalej na poziomie „naszej” rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Trevor Ty lepiej kolego uważaj na tą całą @Hatmehit

 

Mi pisała, że niby jestem Arch i żebym do Azjatek zasuwał. Tak od czapy. Czyli już wiadomo, że dziewczyna jest nawiedzona, projektuje na innych swoje wyobrażenia i na pewno na lekach zasuwa. Także uważaj, bo możesz się z nią kiedyś spiknąć, ona piguł nie zabierze i będziesz mieć gorąco. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, absolutarianin napisał:

Lansowanie Twojego modelu życia jest tutaj trochę jak promocja żaglówki na wyścigach formuły I. Ani to komu pomoże, ani to punkt odniesienia do czegokolwiek

Wręcz przeciwnie :) Drugi człowiek to nie jest plastelina, która ulepisz wg. własnych upodobań. Usilnie starasz się o tym zapomnieć. Walczysz z silnikami 4.0, lansując konne powozy.

 

Ten świat już nie istnieje. Im wcześniej to zrozumiesz, przyjmiesz do wiadomości i zaakceptujesz, tym szybciej wygrasz.

 

@Ksanti , prawdziwa pasja ma sens wtedy, gdy podobny sobie wariat spotka drugiego. I nieistotne, czy nerd nerda czy podróżnik podróżnika czy jakakolwiek inna konfiguracja. Wtedy niemożliwe znika z Twego słownika.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Ksanti napisał:

Włączyłem się do tego podtematu bo przypomniało mi się, że sam przestałem bawić się w koncerty (jeden z powodów) bo bardziej zależało mi na związku niż na sławie a to droga bez powrotu. Jednak nawet z perspektywy czasu widząc jak się pogorszyło u mnie i generalnie ten związek nie wypalił, nie żałuje tamtej decyzji.

Według mnie sprawa jest prosta - poświęciłeś coś dla niej i dlatego straciła Tobą zainteresowanie. To jest ten moment gdy ludzie przegrywają, jak stawiają kogoś wyżej ponad swoje sprawy.

 

Dlatego wyobraźcie sobie dwoje ludzi z jakimś hobby połączonym z zawodem. Prawdopodobnie w pewnym momencie ktoś się będzie musiał poświęcić dla drugiej osoby, np. przeprowadzka, zmiana planów. Kto się dostosuje ten straci w oczach drugiej strony. Prawdopodobnie zacznie się też tendencja do coraz większych ustępstw. Dlatego chociaż atrakcyjna kobieta z pasją jest jeszcze ciekawsza, to dwie pasje będą ze sobą kolidować, stąd pomysł by kobiety od razu się dostosowywały do mężczyzn, bo i tak muszą się poświęcić dla dzieci. Tylko jeszcze żeby kobieta to zrobiła mężczyzna musi być na tyle atrakcyjny, by przesłonił jej inne opcje.

 

Tak to wg mnie działa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Ksanti napisał:

Jeśli wszystkie kobiety będą miały takie podejście to rzeczywiście najlepszy związek będzie tylko ze swoim zwierzakiem.

Tylko, że nie rozumiesz skąd to się bierze. To jest podejście asekuracyjne. Nie wiem czy rozumiesz, ale wiele kobiet które poświęciły całe swoje życie mężowi skończyło kiepsko. Ja znam kobiety które latami nie pracowały, dbały o ognisko domowe, a potem mężczyzna je zdradził i poszedł do młodszej. Taka kobieta jest w totalnej ciemnej dupie. Nawet alimentów nie miały, bo dzieci już prawie odchowane, bo to było po 40-tce mężczyzny. Jej CV świeci pustką. Gdzie ona pójdzie? A była wierna i dbała. Nie brak takich przypadków.

Tak samo nie brak przypadków, gdzie facet chce kobiecie właśnie ograniczać możliwości rozwoju, ona nie ma swojej kasy, a potem facet czuje nad nią władzę, nie daje jej za dużo pieniędzy, wydziela jej kasę jak kieszonkowe. Też znam takie przypadki.

 

Kobieta nie chce skończyć w czymś takim i jest to niedziwne. W rezultacie czego tak naprawdę obie płcie się dziś asekurują. Wyjdź naprzeciw, bądź dobry, otwarty - to nie takie proste. To tak jakbyś powiedział aby bokser w walce bokserskiej podszedł bez gardy. No cóż, nie każdy jest Muhammadem Alim, że się zdąży uchylić. Wielu dostanie strzała.

 

I to się zrobiło obecnie takie trochę błędne koło, koło bez wyjścia.

Edytowane przez zihuatanejo
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, rentjer napisał:

@Trevor Ty lepiej kolego uważaj na tą całą @Hatmehit

 

1 godzinę temu, rentjer napisał:

 

Tak. Uważaj. Hatmehit jest projekcją na swój temat. Jak my wszyscy. Nie myl księżyca z jego odbiciem. 

 

Ona sama powinna na siebie uważać bo ze swoim stylem życia społecznego może nie daj boże mieć olbrzymi problem jak coś pójdzie nie tak. 

1 minutę temu, zihuatanejo napisał:

Taka kobieta jest w totalnej ciemnej dupie. Nawet alimentów nie miały, bo dzieci już prawie odchowane, bo to było po 40-tce mężczyzny.

Potwierdzam. Po takim czasie to albo Roksa albo minimalna krajowa i sprzątanie dworców czy sortowanie odpadów. Dlatego lepiej siedzieć na dwóch krzesłach połowicznie niż spaść z jednego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Libertyn napisał:

Ona sama powinna na siebie uważać bo ze swoim stylem życia społecznego może nie daj boże mieć olbrzymi problem jak coś pójdzie nie tak.

Oj ja mam cudne życie społeczne, takie niezbyt społeczne:D Uważać na siebie musimy wszyscy, potknięcie się jest banalne. Pytanie czy potem planujemy się podnieść czy leżeć i płakać. Ostatnio wybieram tylko pierwsze.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minutes ago, Libertyn said:

Ona sama powinna na siebie uważać bo ze swoim stylem życia społecznego może nie daj boże mieć olbrzymi problem jak coś pójdzie nie tak. 

Tu się zgadzam. Ktoś kto tak żyje (samotniczo) musi mieć w głowie że jest swoją najlepszą obroną... i jedyną. Z natury tacy ludzie wolą być przygotowani, kombinować zanim shit hits the fan itp. To jest koszt na który tacy ludzie się decydują świadomie, a raczej po prostu tacy są i nie mają w tej materii większego wyboru. Nie wybierasz sobie osobowości jak się rodzisz. Tyle że Ty to uważasz za zarzut, ja jako cechę. 

 

Ekstrawersja była długie lata promowana i dalej jest, a to właśnie introwertycy widzą to czego nie widzą ekstrawertycy bo nie mają czasu się zatrzymać i przyjrzeć różnym sprawom. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Trevor napisał:

 

Ekstrawersja była długie lata promowana i dalej jest, a to właśnie introwertycy widzą to czego nie widzą ekstrawertycy bo nie mają czasu się zatrzymać i przyjrzeć różnym sprawom. 

Dlatego jako ambiwertyk polecam tą opcję :) Ćwiczenie się w zagłębianiu do wewnątrz, gdy jest się ekstra, bądź ćwiczenie w wychodzeniu na zewnątrz gdy jest się intro, to naprawdę w długim terminie duuuże podniesienie jakości życia.

 

A tak btw, pytanie do forumowych introwertyków - jak to jest, że tu produkują (często o sobie) ściany tekstu - jak się ma to do ich introwertyzmu. Czasem byłam naprawdę zaskoczona, gdy niektórzy pisali, że są „mega intro”. W zasadzie najbardziej produktywni tu są introwertycy :) To wygląda tak, jakby tak naprawdę byli „ekstra” ale w świecie rzeczywistym mają jakąś blokadę albo nieśmiałość, która to hamuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, sol said:

A tak btw, pytanie do forumowych introwertyków - jak to jest, że tu produkują (często o sobie) ściany tekstu - jak się ma to do ich introwertyzmu. Czasem byłam naprawdę zaskoczona, gdy niektórzy pisali, że są „mega intro”. W zasadzie najbardziej produktywni tu są introwertycy :) To wygląda tak, jakby tak naprawdę byli „ekstra” ale w świecie rzeczywistym mają jakąś blokadę albo nieśmiałość, która to hamuje.

Chyba zależy od człowieka. Generalnie sieć sprzyja uzewnętrznianiu się introwertyków bo jest interakcja ale z pominięciem spoglądania na kogoś. Mnie ludzie strasznie dekoncentrują jeśli nie jestem skupiony na konkretnym celu. Trochę jak koń z klapkami mam wtedy tunelowe myślenie, a kiedy przychodzi do luźnej gadki to często jak na kogoś patrzę to kompletnie nie wiem o czym gadać i robię się nerwowy. Wspólne działanie zbliża mnie do ludzi, a rozmowy oddalają. W sieci są tylko wymiany myśli dlatego ściany tekstu są proste, a o sobie to pewnie głównie przez to że umysł introwertyka jest skupiony do wewnątrz. Analizy, przemyślenia etc. To nie jest złe ale z umiarem. 

 

Introwertycy mają ciężko jeśli nie są świadomi swojej wartości, a na ogół ich wychowanie to było ciągłe wypychanie w otoczenie bez dania na to czasu bo panuje przekonanie ze wygrywają (raczej słusznie) ekstrawertycy, odważni, towarzyscy etc. Problem w tym że forsując tego typu tendencje od małego można wyrządzić więcej szkody niż pożytku. 

 

Dopiero kiedy introwertyk zrozumie kim jest zaczyna naprawdę żyć, ale potrzebuje wypracować w różnych sytuacjach pewne rozwiązania. 

 

Mnie np męczyło to co tego gościa w sytuacjach towarzyskich (a parę razy ostro postawiłem sprawę z osobami które próbowały mi wejść na głowę):

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.08.2020 o 10:46, prod1gybmx napisał:

Ile razy było tak, że mieliście jakieś wyobrażenie na dany temat, które ktoś wam zaszczepił, a przed przypadek, lub też umyślnie dowiedzieliście się jak to rzeczywiście wygląda od kuchni?

Ciekawe pytanie, w tygodniu trafiłem na taki cytat:

Cytat

czy większym ciężarem jest dla człowieka wiedza czy ignorancja?

Ciężko odpowiedzieć na tego typu pytania w sposób ogólny. 

W przypadku cytatu była kontynuacja:
 

Cytat

każdy nauczyciel powinien zastanowić się nad tym, zanim przystąpi do kształtowania swojego ucznia

W tego co kojarzę, w filmie było wskazane, że była podjęta próba oświecenia "wszystkich", co jednak dało tylko tyle, że lepszym pomysłem okazał się wykreowany świat ułudy.
Nauczyciel "matrix" miał jakieś założenia, podjął je, jednak okazało się to ślepą uliczką. W tym kontekście cytat na jaki trafiłem nabiera dodatkowego znaczenia.

 

Jeśli chodzi o wpływ wiedzy, to mógłbym uprościć to na dwa tryby:

#a wiedza jaką nabywasz zmienia Ciebie (Twój mindset), nie ma możliwości powrotu do "starego mindsetu"

#b ignorancja i habituacja mają duży wpływ na decyzje - bez ugruntowania starego mindsetu grozi powrót do "strefy komfortu"

 

Wiedza w mojej ocenie to takie pakiety (piki/impulsy) danych, które wpływają na nas w sposób w jaki mogą (w jaki umożliwia to nasze bieżące nastawienie, stan psychiczny..itd).

One przez nas przepływają, istota leży w tym na ile poruszą tryby w obecnym mindsecie (albo też: na ile my im pozwolimy).

 

Jeśli pików jest za mało lub są za słabe, łatwiej o wejście w tryb #b. Sprawia to też, że w przyszłości szybciej idzie "zapomnieć" o takiej wiedzy.
  
Jeśli są to "impulsy znaczące", wtedy zmieniają one nastawienie, czasem tymczasowo, czasem permanentnie. Wtedy wchodzimy w tryb #a. Tutaj może pojawić się albo zadowolenie, poczucie oświecenia lub też z czasem - rozczarowanie i obciążająca świadomość powiązana z bezsilnością. Albo wejść w narrację "niewiedza jest błogosławieństwem" i odczuwać żal za wcześniejszym nastawieniem.

 

Nie jest jednak powiedziane, że wiedza będzie oddziaływać w sposób permanentny.

Tutaj dobre nawiązanie do jaskinii Platona.

Może nam się wydawać, że wiedza ma na nas wpływ. W końcu w dużej mierze bazujemy na ego, które woli trwać w świadomości "pewności/wyższości" niż "niepewności/słabości".

 

Jest więc jakiś urojony wizerunek, który im rzadziej "aktualizowany", tym bardziej urojony się staje.

Ludzki umysł jest plastyczny, wiedza ma więc na niego mniejszy lub większy wpływ, ale.... przyzwyczajenie robi swoje.

 

Przeświadczenie, że dana wiedza nas ukształtowała może być mylące. Po X miesiącach czy latach mindset ewoluuje, czasem próbuje wrócić do starej postaci, czasem ewoluuje w coś nowego, choć niekoniecznie w taką formę jakiej oczekujemy (być może bardziej w formę jakiej potrzebujemy, aby dalej się rozwijać).

Prawda, wiedza (którą odkrywamy lub też wracamy do niej w ramach przypomnienia) jest w stanie wygenerować impulsy, które tą ewolucję poprowadzą we właściwą stronę.

Bez impulsów stoimy w miejscu.

 

W tym aspekcie, odpowiadając na pytanie, wydaje się, że warto poznać prawdę, w szczególności po to, aby móc podejmować w przyszłości lepsze decyzje.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 8/7/2020 at 2:46 PM, sol said:

Jeśli chodzi o samorozwój widzę to jako samorealizację. Doszłam do takiego momentu w życiu, że jestem bardzo pewna swoich kilku talentów i czuję ogromną potrzebę „urodzenia tych dzieci z pompą”. Po prostu. Nie chcę się rozpisywać tutaj, ale po prostu odczuwam to jako cel życia. I nie ma to za wiele wspólnego z „karierą”.  

Nie zrozumiałam. Co jest twoim celem życia? Dzieci w sensie potomkowie czy jakieś pomysły? Co rozumiesz ‘’przez dzieci rodzone z pompą’’?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 8/7/2020 at 11:11 PM, absolutarianin said:

 I takie są, panowie i panie realia. Nie łudźcie się więc, że będziecie mieć wg. harmonogramu jedno i drugie. Dlatego należy się nauczyć siebie i rozpoznawać te postawy, które ludźmi kierują obok was, bo ci ludzie mogą przez nieznajomość ich spierdolić sobie i wam przy okazji życie. Po to o tym piszę, a nie by z podróżniczki, karierowiczki, czy introwertyczki zrobić na siłę damę dworu, czy kurę domową, no litości...

Święta prawda. 

Szkoda, że rezygnujesz z udzielania się na forum. Niektóre twoje stwierdzenia są trafne do bólu.

Wszystkiego dobrego.

Edytowane przez Colemanka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.08.2020 o 16:31, sol napisał:

dla mnie najlepszą i docelową opcją jest kasa jako pozytywny efekt uboczny czegoś co uwielbiasz robić i jesteś w tym dobry

Efekt uboczny małżeństwa. xD

12 godzin temu, sol napisał:

A tak btw, pytanie do forumowych introwertyków - jak to jest, że tu produkują (często o sobie) ściany tekstu - jak się ma to do ich introwertyzmu. Czasem byłam naprawdę zaskoczona, gdy niektórzy pisali, że są „mega intro”. W zasadzie najbardziej produktywni tu są introwertycy :) To wygląda tak, jakby tak naprawdę byli „ekstra” ale w świecie rzeczywistym mają jakąś blokadę albo nieśmiałość, która to hamuje.

Ja o sobie praktycznie nic nie piszę. Dwa, na żywo druga strona mnie denerwuje, powoduje moją nerwowość swoją nerwowością (bo zanim się oswoi jest między nami cringe'owo). A jak z kolei ktoś jest od razu oswojony czyli ekstrawertyk to wyjeżdża z jakimś dziwnym ekstrawertycznym zachowaniem. :D W internecie prawie nie ma cringe'u i tego ekstra szajsu, relacje idealne. Ew. jak się nachlam to też jest idealnie, bo wtedy znika cringe albo sama odstawiam idiotyzmy.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.