Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Colemanka napisał:

A dlaczego Ty się właściwie izolujesz społecznie?

Izolacja to przesada, po prostu jestem introwertyczką. Mam grupę znajomych, podobnych pod względem towarzyskich kwestii do mnie, nie odczuwamy potrzeby krótkich spotkań częściej niż raz na 3-4 tygodnie.

 

Nie przepadam za wychodzeniam do miasta, oczywiście jak mam interes to to robię, acz staram się szybko wszystko załatwiać. Rozplanowuję perfekcyjnie kwestie drogi po kolei oraz transportu, aby być szybko u siebie. 

 

Przepadam za to za moją spokojną okolicą- cichym lasem, wolnymi od ruchu samochodowego ulicami, ogrodem i domem, w którym absolutnie zawsze mam co robić. Jestem obowiązkowa, jeśli mam gdzieś iść, to idę bez narzekania, jednak pamiętam, że zawsze ze szkół (mimo sporej sympatii do ostatniej) wychodziłam jak najszybciej po lekcjach, aby w domu uczyć się i odpoczywać. Z uczelnią pewnie będzie podobnie, choć pozmuszam się do socjalizacji raz na jakiś czas, jednak żadnych studenckich imprez, nie znoszę takiego klimatu. 

 

Co do przyczyn... Na pewno jestem podobna do ojca, też domator. Ponadto fakt, że lubię mój dom, czuję pełen komfort, mam tutaj co robić, mam swoją przestrzeń, która dla osoby 'gniazdującej' jest bardzo ważna. Traum nie mam, choć nigdy nie przepadali za mną równieśnicy (głównie rówieśniczki) oraz ja nigdy nie przepadałam za nimi. Nie czuję potrzeby znajomych, realnie. Psychologicznie ze mną wszystko ok, jak stwierdził psychoterapeuta po prostu skrajna introwersja, ale bez trudności zmiany.

 

Jeśli już jestem przy ludziach, to uśmiechnę się, odpowiem na zaczepkę, poprowadzę durny smalltalk. Potrafię się dostosowywać w sytuacjach społecznych i przychodzi mi to naturalnie. Po prostu sama ich nie tworzę i ograniczam, to też chyba kwestia całkiem dobrego radzenia sobie z samą sobą. Introwertycy są nieśmiali, ale jak już poczuję bezpieczny grunt, to przejmuję 'dowodzenie', jestem konkretna i szczera. Kiedy tego gruntu nie ma, to ludzie są mi obojętni, pusta masa. Kiedy kogoś bliżej poznam, to nie jestem tą cichutką mimozą, ale flirtuję, śmieję się, lecz muszę mieć choć odrobinę pewności co do zaangażowania drugiej strony. Mam silne swoje zdanie, potrafię iść na kompromisy, ale lubię podyskutować, nie przyjmuję czyjegoś planu 'ot tak' jeśli wydaje mi się niedokłady lub we mnie wadzi. Staram się zabijać w sobie nerwowość, idzie coraz lepiej, aczkolwiek jak mi coś nie pasuje, to bez gdakania kilka dni nad uchem, tylko kawa na ławę. 

 

Introwersja, brak potrzeb społecznych, uwielbienie samotności, ale jak już ktoś kto przeszedł przez sito znajomościowe się pojawia, to moja nieśmiałość znika, z relacją do przodu. Lubię siebie, dobrze mi ze mną i moją przestrzenią. 

13 godzin temu, sol napisał:

A tak btw, pytanie do forumowych introwertyków - jak to jest, że tu produkują (często o sobie) ściany tekstu

Zawsze lubiłam pisać. Bardziej komfortowo czuję się w takiej werbalizacji niż typowo mówionej. Introwertyk dużo pisze o sobie, o swoich doświadczeniach, a nie ogółach społecznych, nawet tutaj mocno widać tę różnicę między naszymi ekstra i intro. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jan III Wspaniały Z czym się nie zgodzisz? Ta zdolność do opieki ma początek w mózgu u kobiety, wywołuje ją okscytocyna, po porodzie okscytocyna na zawsze otwiera u kobiety ciało migdałowate. Ale u par np gejowskich, które zdecydowały się (bo to jest wciąż wybór) na adopcje jest możliwe, że te ciało migdałowate też się otworzy. To jest chemia, która uaktywnia się w ciąży albo już przy opiece nad malcem. 

Jak są okoliczności to wszystko się naturalnie pojawia, a co jest przed to nie mam pojęcia, ale na pewno nie to, bo skąd niby miałyby być te zmiany w mózgu, które za to odpowiadają? 

 

No i co ma do tego porównanie tego jak kiedyś było, a jak jest teraz?

Problemy zawsze będą przecież niezależnie od okoliczności. 

Nie wiem też o jakiej pomocy mówisz. 

Mam traumę po porodzie co na początku bardzo utrudniało mi funkcjonowanie, moja mama sama ma nieletnie dzieci, tata mieszka w innym mieście, teściowej nie mam, teść ma inną rodzinę, cała opieka nad małą jest na mojej głowie i tak samo prowadzenie domu. U mnie jest podział obowiązków taki, że mój nie robi nic z domowych obowiązków (mój wybór, czuję się spełniona) ale on za to pracuje od 8 rano do 23 nieraz ale zdalnie z domu, fajnie bo spędzamy mimo tego dużo czasu razem. I też pomagam mu w pracy, wciąż mam obowiązki jako grafik, a do tego zaczęłam się uczyć programowania. Htmla i cssa ogarnęłam przy małej na tyle, że przejęłam jedno zlecenie od niego, które robię skacząc na piłce i z małą na rękach. XD

A mój bąbel jest bardzo wymagający, dopiero od 3 dni nie mamy problemów z brzuszkiem więc ja psychicznie wracam do siebie ale wcześniej to sama potrzebowałam pomocy, jakiegoś wsparcia psychicznego bo było ze mną źle, a ostatnie dwa dni to miałam załamanie nerwowe. Nie wiem czemu o tym się nie mówi, serio.

 

Nie rozumiem, dlaczego uważasz, że kiedyś było łatwiej i wszystko lepiej się układało. Miłość rodzicielska jest taka sama.

 

@Hatmehit Ja też kiedyś uważałam, że bycie mamą to pikuś, że poród to pikuś, a dziś mamy mają mój największy szacunek. Nawet jest mi teraz wstyd za to, że tak kiedyś oceniałam te mamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Lalka napisał:

Ja też kiedyś uważałam, że bycie mamą to pikuś, że poród to pikuś, a dziś mamy mają mój największy szacunek. Nawet jest mi teraz wstyd za to, że tak kiedyś oceniałam te mamy.

Oj nie, nie uważam, że to pikuś. To ogrom roboty, stresu i naprawdę podziwiam, że sobie radzą, w tym i Ty:) 

 

Porównałam jedynie macierzyństwo XXI wieku, czyli w Europie ery medycyny, pomocy psychologicznej, wsparcia partnera, możliwości zarobku, odkurzaczy i bieżącej wody, do bycia matką przez większość historii ludzkości, która dla wyższych klas była przepełniona chorobami, a co dopiero zwykłego społeczeństwa. 

 

Jako człowiek urodzony w czasie i miejscu dość cywilizowanym oraz w (chciałabym) w przyszłości matka kilku dzieci, jestem wdzięczna zdobyczom nauki, rewolucji przemysłowej i zmian społecznych. Moje macierzyństwo będzie prostsze niż mojej praprababci, której m.in. zmarła 3 dzieci przed 10rż. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się podobnie do @sol zastanawiałam nad ścianami tekstu introwertyków. Dla ekstrawertyków są przynudnawe i to teoretyzowanie.

 

Szczerze to byłam w stanie w skupieniu i analizując zdanie po zdaniu przebrnąć tylko przez ścianę tekstu @absolutarianin. Może dlatego, że mimo względnie niezaawansowanego wieku wiele przeżył i z niejednego pieca jadł chleb. Zawsze liczył wyłącznie na siebie. I pisuje o relacjach międzyludzkich choć nazywa to dyskutowaniem o procesach. Mimo, że innym zarzuca wykazywanie się „niemożnością emocjonalnego rozdzielenia abstrakcyjnych kwestii od własnego życia i jego problemów” sam pisze często bardzo emocjonalnie, hehe. Tylko dla mnie to akurat na plus. Nigdy się też nie chwali. Nie układa się pod nikogo. Ma zasady.

 

Najgorsi są introwertycy, którzy biorą cudze podstawy, myślenie za swoje i powielają niczym kopiarki. Powielają płaszczowo, bo w wcielić w życie ni chu*a. Czyli od razu widać, że to kopia nieudana.

 

A ludzie, których lubię czytać piszą fajnie, krótko i na temat. Nie boją się też odpowiadać na pytania i zwykle mają luz wkoło dupy. To sprawia, że w ich wirtualnym towarzystwie człowiek czuje się komfortowo. Brawo Wy!

39 minutes ago, Lalka said:

Nie wiem też o jakiej pomocy mówisz. 

Mam traumę po porodzie co na początku bardzo utrudniało mi funkcjonowanie, moja mama sama ma nieletnie dzieci, tata mieszka w innym mieście, teściowej nie mam, teść ma inną rodzinę, cała opieka nad małą jest na mojej głowie i tak samo prowadzenie domu. U mnie jest podział obowiązków taki, że mój nie robi nic z domowych obowiązków (mój wybór, czuję się spełniona) ale on za to pracuje od 8 rano do 23 nieraz ale zdalnie z domu, fajnie bo spędzamy mimo tego dużo czasu razem. I też pomagam mu w pracy, wciąż mam obowiązki jako grafik, a do tego zaczęłam się uczyć programowania. Htmla i cssa ogarnęłam przy małej na tyle, że przejęłam jedno zlecenie od niego, które robię skacząc na piłce i z małą na rękach. XD

A mój bąbel jest bardzo wymagający, dopiero od 3 dni nie mamy problemów z brzuszkiem więc ja psychicznie wracam do siebie ale wcześniej to sama potrzebowałam pomocy, jakiegoś wsparcia psychicznego bo było ze mną źle, a ostatnie dwa dni to miałam załamanie nerwowe. Nie wiem czemu o tym się nie mówi, serio.

Ja Cię czytam od dawna, zanim mała się jeszcze urodziła. I zauważyłam to już dawno i podtrzymuję: Ty jesteś dobra dziewczyna tylko zbyt wymagająca od siebie, o wiele, wiele za dużo wymagająca.

 

Masz rację w tym co przechodzi kobieta (ciężkiego ze sobą) po porodzie. Powinno się o tym mówić głośno żeby młode mamy broń boże nie pomyślały, że coś jest z nimi nie tak. Przechodziłam to samo i też z nikim o tym nie rozmawiałam. Coś Ci w związku z tym poradzę (mimo ze nie prosiłaś, wiem, najwyżej odrzucisz): przerzucaj więcej obowiązków na chłopa, nie chroń Go i wysypiaj się, bo się wypalisz (delikatnie powiedziane) i wszyscy na tym stracą. Niech się bierze do roboty w domu i przy małej, a nie żebyś Ty ogarniała wszystko sama i jeszcze Jemu pomagała. Tym bardziej, że nie masz support’u z zewnątrz. Chroń Siebie.

Edytowane przez Colemanka
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Colemanka Też mi się wydaje, że za dużo wymagam od siebie ale nie umiem stanąć w miejscu nie rozwijając się zwłaszcza, że mam taką możliwość. 

 

A co do angażowania mojego w domowe obowiązki to nie sprawdzi się, raz, że ja będę się z tym źle czuć- bo lubię to robić, dwa, że mój będzie się z tym źle czuć- bo nie lubi tego robić czyli byłby konflikt na tym tle, dodam, że obserwując inne pary zauważam, że wypełnianie przez mężczyznę kobiecych obowiązków jest częstym powodem do kłótni, no a trzy mój ma za dużo projektów na głowie żeby odpuścić coś.

Choć być może gdyby pracowałby tylko po 8h dziennie, a resztę doby przesiedziałby na kanapie to bym go angażowała ale pewnie byśmy wtedy nie byli razem bo nie pociąga mnie to.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Colemanka napisał:

Też się podobnie do @sol zastanawiałam nad ścianami tekstu introwertyków. Dla ekstrawertyków są przynudnawe i to teoretyzowanie.

Dla mnie nie do końca,zresztą sama tworzę czasem ściany tekstu ;) zależy kto pisze i znaczną większość forumowiczów dobrze mi się czyta. Bardziej chodziło mi o zrozumienie relacji pomiędzy introwertyzmem a uzewnętrznianiem się tutaj. Ja zawsze miałam problem z większym uzewnętrznianiem, mimo teoretycznie sporego ekstrawertyzmu.

 

Po tym co napisali @Trevor i @Hatmehit rozumiem, że jest to poniekąd strumień intro-przemyśleń, które naturalnie łatwiej przekazać pismem, gdzie ten „odbiorca” jest niejako w tle. @Bruxa faktycznie mało pisze o sobie, wydaje mi się, że masz podobny dystans, który ja też kiedyś miałam, ale który staram się jednak teraz trochę burzyć. Ja jestem w dużej mierze „ekstra” więc wydaję się ludziom super otwarta, ale dopuszczam ich tylko do pewnego momentu, a potem jest ogromny loch zamknięty na kłódkę i dziesięć pilnujących cerberów :D . Powoli to zmieniam.

12 godzin temu, Colemanka napisał:

Nie zrozumiałam. Co jest twoim celem życia? Dzieci w sensie potomkowie czy jakieś pomysły? Co rozumiesz ‘’przez dzieci rodzone z pompą’’?

To by była dopiero ściana tekstu ;) Chodzi w skrócie o wszystkie „małe marzenia”, które zakopywałam po drodze „bo liczą się tylko ważne i poważne rzeczy”. Nie wdając się w szczegóły, chcę np. wydać tom opowiadań - „z pompą”, czyli napisać je najlepiej jak jestem w stanie, udoskonalając warsztat najlepiej jak potrafię. Mam kilka takich marzeń z różnych dziedzin, w każdej z nich sporo działałam, ale równocześnie kazdą z nich bagatelizowałam.

Edytowane przez sol
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Lalka napisał:

A co do angażowania mojego w domowe obowiązki to nie sprawdzi się, raz, że ja będę się z tym źle czuć- bo lubię to robić, dwa, że mój będzie się z tym źle czuć- bo nie lubi tego robić czyli byłby konflikt na tym tle, dodam, że obserwując inne pary zauważam, że wypełnianie przez mężczyznę kobiecych obowiązków jest częstym powodem do kłótni, no a trzy mój ma za dużo projektów na głowie żeby odpuścić coś.

A co jeśli mężczyzna nie pracuje (np. bo stracił prace czy coś) to jak wg Ciebie powinni podzielić się obowiązkami? Bo zauważyłam takie coś, gdy nie pracuje to i tak reszta rzeczy jest na głowie kobiety. ?

49 minut temu, Lalka napisał:

wypełnianie przez mężczyznę kobiecych obowiązków jest częstym powodem do kłótni

Byś rozwinęła? Bo ja zauważyłam, że gdy oboje pracują i nawet jeśli składają się do rachunków po połowie, to mężczyzna i tak wykorzystuje fakt, że to nie są jego obowiązki i nic nie robi. 

52 minuty temu, Lalka napisał:

mój będzie się z tym źle czuć- bo nie lubi tego robić

A co jak kobieta nie zbyt lubi to robić?

54 minuty temu, Lalka napisał:

resztę doby przesiedziałby na kanapie

Ja tego trochę zazdroszczę :P

że kobieta wszystko by zrobiła, a ja na miejscu faceta nic i byłoby ok.

55 minut temu, Lalka napisał:

ale pewnie byśmy wtedy nie byli razem bo nie pociąga mnie to.

Nie no, bez przesady. 

2 godziny temu, Hatmehit napisał:

w przyszłości matka kilku dzieci,

Jeśli mogę spytać, ile planujesz/byś chciała mieć dzieci? :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Zielonooka napisał:

Jeśli mogę spytać, ile planujesz/byś chciała mieć dzieci? :)

To nie jest pytanie do osoby 19 letniej, która może sobie wymyślać, a jej kontakt z dziećmi to rodzina oraz czasem popilnowanie obcego (czasem są serio jak z innej planety) i nie ma zielonego pojęcia czym realnie jest macierzyństwo:lol: Ja to jestem taka fajna ciocia co opowie, pobiega, da mandarnkę do paszczy, ale trudów i stresów mam bezpośrednią świadomość na poziomie zerowym. Pewnie na moją odpowiedź babki posiadające dziecko rzewnie się zaśmieją 'powodzenia o naiwna istoto!'. No ale tak 3-4 byłaby spoko, docelowo 3, ale to jedno w stronę przewagi by mnie nie zmartwiło. Jeszcze rok temu bardzo nie chciałam dzieci, więc to jak widać z lekka zmienne. 

 

Oczywiście wszystko będzie zależeć od mojej wizji 'na bieżąco', a także partnera, bo moje 50% to za mało na taką odpowiedzialność decyzyjną. Bardzo istotnymi faktorami będą relacje z chłopem, sytuacja zdrowotna, sytuacja ekonomiczna, wspólne kwestie zawodowe (chociażby ambicje) oraz mieszkaniowe, pokłady cierpliwości i energii, poziom edukacji w kraju zamieszkania i różne takie. Pewnie kilku nie wyminiłam, ale kurde nie mam doświadczenia.

 

A w ogóle to najpierw trzeba ogarnąć się edukacyjnie, na pewnym poziomie zawodowo i kurde mieć dopasowanego partnera xD Z jednej strony uważam, że dobrze jest mieć dzieci w miarę wcześnie, ale z drugiej musi być to ciężkie pod względem właśnie stałości relacji w XXI wieku oraz pieniędzy. Wszystko naprawdę poważnie musi być przemyślane, a nie 'na przypale albo wcale', nie biorę pod uwagę możliwości wpadki- antykoncepcja i mądre decyzje. Choć zbytnie zwlekanie też mi się nie widzi. 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Hatmehit napisał:

To nie jest pytanie do osoby 19 letniej, która może sobie wymyślać, a jej kontakt z dziećmi to rodzina oraz czasem popilnowanie obcego (czasem są serio jak z innej planety)

Wiem, wiem. Po prostu pytam, bo lubię oraz chciałam coś sprawdzić. :D 

22 minuty temu, Hatmehit napisał:

Choć zbytnie zwlekanie też mi się nie widzi. 

Tak. W takim przypadku nie ma co za dużo zwlekać z wiadomych względów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, Hatmehit said:

Izolacja to przesada, po prostu jestem introwertyczką. Mam grupę znajomych, podobnych pod względem towarzyskich kwestii do mnie, nie odczuwamy potrzeby krótkich spotkań częściej niż raz na 3-4 tygodnie.

 

Nie przepadam za wychodzeniam do miasta, oczywiście jak mam interes to to robię, acz staram się szybko wszystko załatwiać. Rozplanowuję perfekcyjnie kwestie drogi po kolei oraz transportu, aby być szybko u siebie. 

 

Przepadam za to za moją spokojną okolicą- cichym lasem, wolnymi od ruchu samochodowego ulicami, ogrodem i domem, w którym absolutnie zawsze mam co robić. Jestem obowiązkowa, jeśli mam gdzieś iść, to idę bez narzekania, jednak pamiętam, że zawsze ze szkół (mimo sporej sympatii do ostatniej) wychodziłam jak najszybciej po lekcjach, aby w domu uczyć się i odpoczywać. Z uczelnią pewnie będzie podobnie, choć pozmuszam się do socjalizacji raz na jakiś czas, jednak żadnych studenckich imprez, nie znoszę takiego klimatu. 

 

Co do przyczyn... Na pewno jestem podobna do ojca, też domator. Ponadto fakt, że lubię mój dom, czuję pełen komfort, mam tutaj co robić, mam swoją przestrzeń, która dla osoby 'gniazdującej' jest bardzo ważna. Traum nie mam, choć nigdy nie przepadali za mną równieśnicy (głównie rówieśniczki) oraz ja nigdy nie przepadałam za nimi. Nie czuję potrzeby znajomych, realnie. Psychologicznie ze mną wszystko ok, jak stwierdził psychoterapeuta po prostu skrajna introwersja, ale bez trudności zmiany.

 

Jeśli już jestem przy ludziach, to uśmiechnę się, odpowiem na zaczepkę, poprowadzę durny smalltalk. Potrafię się dostosowywać w sytuacjach społecznych i przychodzi mi to naturalnie. Po prostu sama ich nie tworzę i ograniczam, to też chyba kwestia całkiem dobrego radzenia sobie z samą sobą. Introwertycy są nieśmiali, ale jak już poczuję bezpieczny grunt, to przejmuję 'dowodzenie', jestem konkretna i szczera. Kiedy tego gruntu nie ma, to ludzie są mi obojętni, pusta masa. Kiedy kogoś bliżej poznam, to nie jestem tą cichutką mimozą, ale flirtuję, śmieję się, lecz muszę mieć choć odrobinę pewności co do zaangażowania drugiej strony. Mam silne swoje zdanie, potrafię iść na kompromisy, ale lubię podyskutować, nie przyjmuję czyjegoś planu 'ot tak' jeśli wydaje mi się niedokłady lub we mnie wadzi. Staram się zabijać w sobie nerwowość, idzie coraz lepiej, aczkolwiek jak mi coś nie pasuje, to bez gdakania kilka dni nad uchem, tylko kawa na ławę. 

Cały ten post to jak bym czytał o sobie choć jest kilka różnic wynikających raczej z potencjalnych konsekwencji konfliktu. W mordę już dostałem więc zazwyczaj staram się manewrować tak żeby nie doszło do rękoczynów, a miewam intensywne wymiany zdań co pewien czas - jak już osiągnę masę krytyczną, bo jestem skrajnie uparty a do tego uprzejmy co ludzie bardzo często mylą ze słabości i często mnie testują. Psycholog u którego byłem raz powiedział mi że ten upór, i brak chęci dostosowania się ugięcia czy pokazania słabości sprowadzają na mnie kłopoty. Całe lata takiego funkcjonowania potem przewalone miesiące wojska pomogły mi wypracować trochę grubej skóry. Chyba brakuje mi właśnie takiego miejsca z dala od ludzi w którym mógłbym się zaszyć na parę dni i odpocząć od tego wszystkiego. Z drugiej strony lubię być w ruchu w pracy, ciągle działać. (praca biurowa to było dla mnie istne piekło). Za to w domu leń patentowany :D choć dzisiaj skończyłem weekendowe malowanko.

 

@Hatmehit Tak z ciekawości  jesteś bykiem albo skorpionem? :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Zielonooka napisał:

Wiem, wiem. Po prostu pytam, bo lubię oraz chciałam coś sprawdzić. :D 

Prowadzisz forumowe badania i jestem obiektem eksperymentalnym:P 

14 minut temu, Trevor napisał:

jak już osiągnę masę krytyczną, bo jestem skrajnie uparty a do tego uprzejmy co ludzie bardzo często mylą ze słabości i często mnie testują

Rozumiem, choć ja kiedyś potrafiłam rezygnować z uprzejmości. Na szczęście wróciłam do tego, źle czuję się z wjeżdżaniem na ego drugiego człowieka. Kiedyś ostro dyskutowałam, lecz rzadko były to kwestie 'życiowe' raczej teoria związana z historią, literaturą. Potrafiłam bezpośrednio rzucić rozmówcy, że 'pierdoli od rzeczy i niech lepiej się dokształci'. Dziś staram się tego nie robić, chyba że rozmawiam z fanem teorii piramid mających 12tys. lat zbudowanych na ruinach obcej cywilizacji przez żydowskich niewolników. Takie combo, wtedy nie mam skrupułów. 

 

W jaki sposób Cię testują?

 

19 minut temu, Trevor napisał:

@Hatmehit Tak z ciekawości  jesteś bykiem albo skorpionem? :P

Skorpionem! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Hatmehit said:

Rozumiem, choć ja kiedyś potrafiłam rezygnować z uprzejmości. Na szczęście wróciłam do tego, źle czuję się z wjeżdżaniem na ego drugiego człowieka. Kiedyś ostro dyskutowałam, lecz rzadko były to kwestie 'życiowe' raczej teoria związana z historią, literaturą. Potrafiłam bezpośrednio rzucić rozmówcy, że 'pierdoli od rzeczy i niech lepiej się dokształci'. 

Mnie się zdarzyło w poprzedniej robocie typowi powiedzieć wprost patrząc mu się prosto w oczy, i dosyć ostro że ma mnie szanować a jak nie to inaczej pogadamy (dzisiaj wiem że więcej się zdziała samą postawą niż groźbami) . Tydzień później dał mi pięścią w twarz (w sumie chyba najlepsza rzecz jaka mi się przytrafiła patrząc z perspektywy czasu. czułem że tego potrzebuje nawet chciałem znajomym 50 zeta dać żeby mnie uderzyli w twarz). Z jakiegoś powodu strasznie się takiego uderzenia, a jak przyszło co do czego to jak nic. No ale jak gościa tłukłem to sobie V kość śródręcza złamałem ale chodziłem z takim bananem na twarzy jak nigdy i z perspektywy czasu patrze na to jak na coś co mnie trochę uwolniło. W końcu ktoś mnie napadł więc człowiek wie już z czym to się je mniej rzeczy zaskakuje i z ludźmi umiejętniej sobie radzę w takich sytuacjach. 

 

9 minutes ago, Hatmehit said:

W jaki sposób Cię testują?

Uprzykrzają życie. Pozwalają sobie na różne niby to niewinne niby to w żartach komentarze a tak naprawdę starają się mnie urobić, wtłoczyć w poddańczą postawę - a że na ogół jestem dość wesoły to przecież kole w oczy nieszczęśników. Inna sprawa kiedy dzieje się coś ważnego wtedy rozumiem jak mnie ktoś trochę szurnie (bo czasem tego potrzebuje - słabo wyczuwam emocje w grupie ludzi). Na przestrzeni lat często się z tym spotykałem. Dzisiaj rozwiązanie jest proste. Wypinam klatę do przodu prostuje sylwetkę, i pokazuje postawą i spojrzeniem że ma się odpieprzyć (jak nie jednego dnia to następnego - czasem przetrzymam taki "atak" i następnego dnia podejdę do sprawy na serio, i często to działa w innym wypadku całkowicie się odcinam (choć w pierwszym przypadku też to robię na ogół). Wole przebywać z wesołymi ludźmi.

 

14 minutes ago, Hatmehit said:

Skorpionem! 

Haha :D Tak czułem. Podobne cechy charakteru mamy. Kobiety skorpiony robią na mnie zawsze duże wrażenie. Zadbane, zmysłowe, i delikatne, ale konkretne. Nieco zdystansowane,, ale przemiłe chyba że stracą cierpliwość wtedy się znowu dystansują. Ciężko się was czyta ale łatwiej wam przychodzi mówienie co macie na myśli. 

 

Ja jestem byk ;) Uparty, ostrożny, raczej łagodny, ale jak coś mnie wkurzy solidnie (a mam dużą cierpliwość) to ta osoba może mieć przerąbane na zawsze. Pewnych rzeczy nie wybaczam.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Trevor napisał:

No ale jak gościa tłukłem to sobie V kość śródręcza złamałem

Ał? I to Ci dało jakiekolwiej poczucie satysfakcji czy nauczki?

43 minuty temu, Trevor napisał:

Wole przebywać z wesołymi ludźmi.

Zdecydowanie, ja też. Kiedyś byłam głównym gburem wybrzeża, lecz od kiedy mi przeszło (a raczej o to zawalczyłam), to nie przepadam za towarzystwem osób negatywnie na mnie wpływających. Chyba, że są to istoty bliskie, wtedy oczywiście daję pole na trudniejsze emocje, jakoś koślawo doradzam. 

46 minut temu, Trevor napisał:

Uprzykrzają życie

Zdecydowanie nie zazdroszczę, lecz to musi po nas spływać lub wręcz przeciwnie- okazać swoistą dominację. Aczkolwiek z kulturą, zaowalowaną. 

47 minut temu, Trevor napisał:

chyba że stracą cierpliwość wtedy się znowu dystansują.

Wtedy perfidna obojętność, choć ciężko mnie wyprowadzić z równowagi. Prędzej ja samą siebie męczę (dziś akurat rozpacz nad tym czy dostanę się na studia) niż do innych stracę cierpliwość.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Zielonooka napisał:

A co jeśli mężczyzna nie pracuje (np. bo stracił prace czy coś) to jak wg Ciebie powinni podzielić się obowiązkami? Bo zauważyłam takie coś, gdy nie pracuje to i tak reszta rzeczy jest na głowie kobiety. ?

Byś rozwinęła? Bo ja zauważyłam, że gdy oboje pracują i nawet jeśli składają się do rachunków po połowie, to mężczyzna i tak wykorzystuje fakt, że to nie są jego obowiązki i nic nie robi. 

A co jak kobieta nie zbyt lubi to robić?

Ja tego trochę zazdroszczę :P

że kobieta wszystko by zrobiła, a ja na miejscu faceta nic i byłoby ok.

Nie no, bez przesady. 

Jeśli mogę spytać, ile planujesz/byś chciała mieć dzieci? :)

 

Ad 1

Nas taka sytuacja nie dotyczy raczej.

Ale ogólnie to chyba dużo zależy od tego co mężczyzna robi w wolnym czasie.

 

Ad 2

Szczerze to nie znam ani jednej pary, u której jest taki sam podział obowiązków jak u mnie.

Ja mimo, że pracowałam i tak miałam na głowie dom.

Wówczas wstawałam o 6, szłam biegać, śniadanie o 8 i na 9 byłam w pracy, po pracy reszta obowiązków ale wtedy często mój przychodził do mnie do pracy i razem szliśmy na obiad. Więc robienie obiadów odpadało.

 

Ad 3

Ja lubię to robić bo wszystko staram się robić z miłością, spełniam się i czuję się doceniana.

Nie wiem czy jest czego zazdrościć bo mój pracuje tyle dla nas, pracuje na naszą przyszłość i niewykluczone, że kiedyś wszystko samo będzie na nas zarabiać typu aplikacje różne choć to i tak będzie wymagać nakładu pracy. I wiem, że gdybym angażowała go w domowe obowiązki nie osiągnąłby tego co ma, a ja sama też wielu rzeczy bym nie umiała. 

 

Ja mojego podziwiam, za jego pasje, która jest jego pracą, za to ile czasu na to poświęca, jaką ma wiedzę i zdolności. :)

I wydaje mi się, że obojgu można nam zazdrościć, że się tak dogadujemy, oboje się spełniamy w naszym związku i jesteśmy sobą. Nikt nikogo do niczego nie zmusza i to jest fajne. :)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Hatmehit said:

Ał? I to Ci dało jakiekolwiej poczucie satysfakcji czy nauczki?

 

Generalnie poczucie satysfakcji ogromne. Racja była po mojej stronie więc nie miałem sobie zbyt wiele do zarzucenia, rękę (składali mi 3 razy na znieczuleniu) lekarz próbował mi złamać powtórnie bo po tygodniu nierówno się zrosła (zasapał się a duży chłop) potem miesiac/dwa rehabilitacji, ale jak zobaczyłem że znajoma miała to samo i nie mogła palca zgiąć ręki to sie przyłożyłem do rehabilitacji i szybko odzyskałem pełną sprawność. Cała sytuacja opisana tutaj (chłopaki mi tu poradzili co robić bo byłem trochę skitrany co robić błędem było nie zadzwonienie po policję - wtedy wchodzi BHPowiec robi notatke i mają w zakładzie kontrolę). 

 

 

14 minutes ago, Hatmehit said:

Zdecydowanie nie zazdroszczę, lecz to musi po nas spływać lub wręcz przeciwnie- okazać swoistą dominację. Aczkolwiek z kulturą, zaowalowaną. 

Też jestem tego zdania, ale czasem nie bywa to łatwe szczególnie że takie podłe typy potrafią być cierpliwe, i wyczekać jakiś dzień gdzie widzą słabość. Generalnie jedyne wyjście to nigdy tego nie pokazać w ich obecności. 

 

17 minutes ago, Hatmehit said:

Wtedy perfidna obojętność, choć ciężko mnie wyprowadzić z równowagi. Prędzej ja samą siebie męczę (dziś akurat rozpacz nad tym czy dostanę się na studia) niż do innych stracę cierpliwość.

 

Rozumiem. Ostatnio też stosuje tą taktykę. O studia się nie martw ;) Jeśli masz bzika na punkcie Egiptu to wykorzystaj to. Jeśli nie robimy w życiu tego co nas interesuje to tracimy sens. Czasem lekka zmiana perspektywy potrafi wiele zmienić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, sol said:

Dla mnie nie do końca,zresztą sama tworzę czasem ściany tekstu.

To by była dopiero ściana tekstu ;) 

Oj nie, ściany tekstu są wtedy gdy trzeba przewijać ;) Ty jesteś w tej grupie, którą fajnie się czyta. Uwielbiam twoje zrównoważenie i awatary oraz przykładne macierzyństwo, tak samo jak macierzyństwo  @gladia i @Amperka. @Lalka rozwija skrzydła. Chcesz mieć więcej dzieci? Jasne że realizuj swoje marzenia ‘z pompą’.

 

Kurczę zawsze musze ‘podjeżdżać’ do góry na to, co to za temat. Żyje pracą i offtopami. Liczę na tolerancje Autora. Forum offtopami stoi :P

Edytowane przez Colemanka
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Trevor napisał:

przyłożyłem do rehabilitacji i szybko odzyskałem pełną sprawność

To najważniejsze, happy end.

Godzinę temu, Trevor napisał:

O studia się nie martw ;) Jeśli masz bzika na punkcie Egiptu to wykorzystaj to.

Martwię:D Gdybym szła na archeologię/egiptologię i rekrutacja polegałaby na wnikliwych wstępnych, a nie tylko na maturze, to bym się i chemii i geologii całej nauczyła, aby się dostać i wszystkich rozjebać. Okropne słownictwo, ale pasuje.

Jadnak nie idę w to studencko-zawodowo, pozostaje pasją, dlatego przejmuję się wynikami matury, które już we wtorek. Mam spore ambicje, lecz zamęczam się pesymistycznymi scenariuszami 'skończenia pod mostem'.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minutes ago, Hatmehit said:

Martwię:D Gdybym szła na archeologię/egiptologię i rekrutacja polegałaby na wnikliwych wstępnych, a nie tylko na maturze, to bym się i chemii i geologii całej nauczyła, aby się dostać i wszystkich rozjebać. Okropne słownictwo, ale pasuje.

Byłem na archeologii w okolicach 2006/2007 roku. Kopałem na zamku w Siewierzu (polecam miejsce - samo miasteczko też fajne choć to straszna dziura :P ). Jak zobaczyłem kolokwium z kamieni - tak z kamieni to stwierdziłem że to nie dla mnie studia i poszedłem na historię. Historia - niby fajne studia ale bez przyszłości. Niepraktyczne.

 

14 minutes ago, Hatmehit said:

Jadnak nie idę w to studencko-zawodowo, pozostaje pasją, dlatego przejmuję się wynikami matury, które już we wtorek. 

To Ty młodziutka jesteś jak matura dopiero ? 

 

14 minutes ago, Hatmehit said:

Mam spore ambicje, lecz zamęczam się pesymistycznymi scenariuszami 'skończenia pod mostem'.

Wybadać jaka praca mi pasuje to był największy znak zapytania mojego życia. I dopiero nie dawno wstąpiłem na dobrą ścieżkę. 

 

Opracuj plan i dąż do tego żeby się ziścił i pamiętaj że nic nigdy nie idzie tak jak byśmy chcieli. Cierpliwość, wybaczanie sobie własnych błędów, i troska o siebie zaprowadzi Cię daleko. Odsuń na bok negatywne myśli, i planuj z uwzględnieniem tego że czasem coś może pójść nie tak (a na ogół tak jest - idealnie to będzie w grobie bo tam nic już nas nie zaskoczy). Reszta to tylko szum. 

Edytowane przez Trevor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Trevor napisał:

Kopałem na zamku w Siewierzu

Dlatego nie idę na archeologię. Będę wykopywać garnki pod Pcimiem, a nie porządnie pracować w gorącym klimacie półpustynnym. Myślałam o UW- prowadzą Misję Skalną w Deir el Bahari, ale tak jak na studia raczej bym się dostała, tak do projektu nie miałabym wystarczających znajomości;) Nawet po latach pracy naukowej. Słyszałam, iż uniwersytecko archeologia jest jeszcze bardziej zamknięta na 'nieswoich' niż typowo podejrzewane o to kierunki.  

15 minut temu, Trevor napisał:

Historia

Oczywiście też rozważałam, ale jednak polski brak szacunku do wykształcenia humanistycznego raczej na rozwój wielki by mi nie pozwolił, filologia klasyczna również w mózgu siedziała... To takie usprawiedliwienia, ale wybrałam inną drogę- sinologię bądź prawo, co z tego będzie?  Nie wiem:D Nikt mnie nie zabije jeśli w tym roku się nie uda lub jak uda, ale zmienię kierunek.

15 minut temu, Trevor napisał:

To Ty młodziutka jesteś jak matura dopiero ? 

Młoda i głupia, zgadza się.

15 minut temu, Trevor napisał:

Cierpliwość, wybaczanie sobie własnych błędów, i troska o siebie zaprowadzi Cię daleko.

Staram się to w sobie ćwiczyć, lecz cierpię na przerost ambicji. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Colemanka napisał:

Liczę na tolerancje Autora. Forum offtopami stoi

:D dokładnie, @prod1gybmx założył fajny filozoficzny temat, parę ciekawych myśli się zawiązało, ale oczywiście musiałyśmy przyjść my baby i zacząć jak zwykle o tych swoich ciążach, okresach itd. @arch z tej okazji urządził dziś imprezę w piekle, bo ma nowy materiał do swojego doktoratu o głupich babach:
 

baa0d94aaa9246d419e9254f4f678cf1.gif

 


Wracając do ciąż :D 

Ja bym na dziś  chciała drugie, ale jeszcze wczoraj deklarowałam, że nie ma opcji ;) zależy chyba od tego jak się wyśpię. @Colemanka Tobie jedno styka? 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minutes ago, Hatmehit said:

Dlatego nie idę na archeologię. Będę wykopywać garnki pod Pcimiem, a nie porządnie pracować w gorącym klimacie półpustynnym. Myślałam o UW- prowadzą Misję Skalną w Deir el Bahari, ale tak jak na studia raczej bym się dostała, tak do projektu nie miałabym wystarczających znajomości;) Nawet po latach pracy naukowej. 

Działaj. Nic nie poradzę w tym temacie bo to nie moja bajka. Ja już się zawiodłem na "edukacji" w Polsce. Znajoma wyjechała do stanów jako au pair, skończyła studia w Anglii i uczy polskiego za granicą jeździ, po świecie. Moim zdaniem żeby się rozwinąć to trzeba stąd wyjechać - złapać innej perspektywy. Ja nie potrafię. Byłem w kilku krajach raz dłużej raz krócej, i czułem się nieswojo przy dłuższych pobytach. Jestem jednak chłop przywiązany do ziemi. Wolę jednak swoje strony, i tą naszą Polską bidę.

 

57 minutes ago, Hatmehit said:

Dlatego nie idę na archeologię. Będę wykopywać garnki pod Pcimiem

Ja tam uważam że o ile wartość merytoryczna takich studiów jest znikoma, bo do łopaty (a nie oszukujmy się tak to wygląda szczególnie na początku - nikt nie zostaje od razu doktorem) to można zatrudnić nawet ćwierćinteligenta to same studia jako przygoda, rozjazdy poznawanie nowych ludzi to ekstra sprawa.

 

59 minutes ago, Hatmehit said:

Młoda i głupia, zgadza się.

Śmiechłem xD

 

1 hour ago, Hatmehit said:

Staram się to w sobie ćwiczyć, lecz cierpię na przerost ambicji. 

I to jest właśnie zgubne. Żeby coś zbudować trzeba może nie tyle cierpliwości co świadomości że wiele rzeczy pójdzie nie tak, że trzeba wyrzeczeń żeby coś osiągnąć. Że trzeba (tak to strasznie niewygodne) czasu.

 

Całe życie byłem niecierpliwy bo mnie rodzina nakręcała, i zasuwałem w każdej robocie na maxa. Chciałem się wykazać. I co? Do czego mnie to doprowadziło? Do niczego. Rzuciłem to wszystko nie raz i nie dwa i próbowałem różnych rzeczy. Ambicja bywa zgubna szczególnie jeśli się o niej dużo mówi. Trzeba ją odłożyć na bok zakasać rękawy zrobić plan i się go trzymać (+modyfikować pod zmieniające się warunki trzymając się oryginalnego celu, kończyć to co się zacznie). Wtedy się coś osiągnie. 

 

Jesteś fajna dziewczyna dasz sobie rade i bez moich wynurzeń ;) Powodzenia :)

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Próbując stać się lepszą lub najlepszą wersją siebie możemy wejść w buty, które są dla nas za duże o kilka rozmiarów.

Po czasie możemy zauważyć, że to wszystko co było wcześniej denerwujące, a co zostawiliśmy daleko za sobą zredukowało nasze życie tak bardzo, że możemy podsumować się jednym słowem "samiec" lub dwoma słowami "sam jedz".

Wtedy zaczynamy szukać drogi do nawrócenia lub dalej w to brniemy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Generalnie warto, ale tylko wtedy kiedy człowiek jest wystarczająco silny psychicznie, żeby ja unieść. Kiedy nie jest (a tak bywa nawet przejściowo), wtedy prawda może go nawet zniszczyć, może tą prawdę ocenić jako sytuację bez wyjścia i się załamać. Jeśli nie jesteśmy gotowi na prawdę, ale coś przeczuwamy, to czasami lepiej jej nie drążyć, ale zaufać intuicji i wycofać się z jakiejś sytuacji.

Więc wg mnie, to nie jest takie zero jedynkowe i zależy od sytuacji. Czy np. wszyscy bylibyśmy w stanie unieść to, co naprawdę inni o nas myślą i czytać im w myślach? Sądzę, że wiele osób nie. Poza tym - ważne jest też czy samo poznanie prawdy sprawi, że będziemy mieli świadomość jej przyczyn, że to np. z osobą X jest coś nie tak, a nie z nami. Albo, że pewne cechy w nas są możliwe do zmiany, lub z danej sytuacji istnieje jakieś wyjście. Żeby być gotowym na poznanie prawdy, potrzeba często samoświadomości i siły psychicznej.

Ale ogólnie, to prawda pozwala nam wyciagać wnioski z tego co zrobiliśmy dobrze, lub źle, albo odkryć różne fakty odnośnie innych ludzi, więc najczęściej tylko jej poznanie może prowadzić do wprowadzenia zmian w życiu.

Edytowane przez Angel_Sue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.