Skocz do zawartości

Czy samotność jest do zniesienia?


kali

Rekomendowane odpowiedzi

Mamy dwie opcje: związek oraz kawalerstwo. Myślę, że większość z nas na forum nakierowały kłopoty z kobietami, a dla niektórych owe problemy są na tyle istotne, że poważnie rozważają opcję numer 2. Samotne życie aż do śmierci na początku wydawało mi się ciekawą alternatywą. Poczułem swego rodzaju ulgę, kiedy dotarło do mnie, że przecież nie muszę szukać kobiet, zagadywać do nich, umawiać się, budować związku, kiedy ten w każdej chwili może runąć...a zegar tyka...z każdym rokiem będzie coraz trudniej.

 

Ostatnio jednak myśli o samotnym życiu delikatnie mrożą krew w moich żyłach. Nie wiem czego się obawiam, bo kocham życie, które obecnie prowadzę. Piję piwko, oglądam boks, zarabiam pieniądze, jem potrawy, które mi smakują, uprawiam sport, który pomaga mi utrzymywać zdrowie, a w dodatku nie muszę się do niego zmuszać. Mam jakieś kontakty z dziewczynami, chociaż wcale o to nie zabiegam (co nie znaczy, że tego nie lubię), czasami zapraszają mnie do kina, czasami na rower lub na piwo, dodatkowo mam kilku kolegów i dzięki temu całkowicie zaspakajam swoje niewielkie potrzeby towarzyskie. Częściej czuję przesyt niż niedosyt.

 

Zastanawiam się jednak jak to będzie za 20-30 lat. Będę już starszym panem, pewnie nieźle ustawionym finansowo, ale obecni znajomi mogą się wykruszyć, pozakładają rodziny i tak dalej, umysł który teraz pragnie się uczyć, poznawać nowe rzeczy, doświadczać, wtedy będzie już mógł czuć znudzenie. Dochodząc do sedna, bo post robi się przydługawy: czy macie wgląd w życie starszego samotnego człowieka? Czy można prowadzić w starszym wieku ciekawe życie? Jakie są wtedy priorytety? Czy starsi ludzie żałują, że nie weszli w związek z kobietą?

 

Jeżeli ktoś nie ma do czynienia z takimi ludźmi, ale chciałby podzielić się swoimi przemyśleniami to również jest tutaj mile widziany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, kali napisał:

: czy macie wgląd w życie starszego samotnego człowieka?

W skrócie to się sprawdza, choć nie zawsze Baba bez bolca dostaje pierdolca, chłop bez dziury, chodzi ponury.

 

Jak masz pasję, żyjesz nią, cały czas spełniasz się gdzieś, to rodzina do końca ci może nie być potrzebna,  z jednej strony to dobrze, z drugiej to niedobrze, bo twoje geny spoczną w ziemi.

Edytowane przez Boromir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, kali napisał:

nie muszę szukać kobiet, zagadywać do nich, umawiać się, budować związku, kiedy ten w każdej chwili może runąć

Dlatego tak ważne jest oswojenie się z samotnością. Kiedy już nauczysz się lubić siebie w samotności, nie będziesz miał problemu rzucić laskę jeśli nie będzie Ci odpowiadać, albo Ty jej. Jak dla mnie samotność, jest świetna, mimo iż aktualnie nie jestem sam.

9 godzin temu, kali napisał:

zegar tyka...z każdym rokiem będzie coraz trudniej.

Bzdura, w każdym wieku można kogoś znaleźć. Chyba, że chcesz zakładać rodzinę, wtedy najlepiej do 40 to zrobić.

Jeśli już udało Ci się osiągnąć spokój i stabilizację, to na spokojnie możesz poznawać kobiety, a może się jakaś trafi, która wpasuje się w Twój styl życia.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samotni mężczyźni po pięćdziesiątce, jakich spotkałem, byli nieszczęśliwi. Nie tyle z powodu kobiet, chociaż część żyła w małżeństwie kilkanaście lat do rozwodu, a z powodu niewystarczająco dobrej sytuacji ekonomicznej. Czasem mieszkający z rodzicami, czasem bez pracy (szansa na utratę rośnie im starszy jesteś), czasem chorowici, tułający się po szpitalach. Dwóch zmienia kobiety i wpadli w cug alkoholowy, od imprezy do imprezy, w poszukiwaniu utraconej młodości. 

 

Myślę, że póki konsekwentnie trzymasz się planu, jest to do wykonania. Trzeba uważać np. na progi życia zawodowego, a poza tym poprawnie identyfikować cudze zakusy na twoją własność. O ile nie planujesz pustelnictwa (adoptujesz kota, albo dziesięć? :)), warto mieć pulę znajomych, z którymi zaspokoisz potrzebę socjalizacji.  Poza wypadkami losowymi, najwięcej zależy od twojego niezłomnego przekonania, że poradzisz sobie w życiu sam i wyczucia sytuacji.  W przypadku losowym utraty zdrowia, utrzymanie samotności może wymagać pogodzenia się ze śmiertelnością - z tego co czytałem, wynika, że  samotni mają większą szansę na przedwczesny zgon. na pewno pomaga minimalizm i rozłożone w czasie gospodarowanie zasobami. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Czy samotność jest do zniesienia?"

 

Jak najbardziej jest. Nie do zniesienia jest jedynie brak możliwości bycia w związku. 

Bo ja np nie chce nigdy być z żadną kobietą w związku - tylko chciałbym mieć możliwość bycia kiedy chce.

 

9 godzin temu, kali napisał:

Zastanawiam się jednak jak to będzie za 20-30 lat. Będę już starszym panem, pewnie nieźle ustawionym finansowo

Tak, że znajdziesz już przerżniętą 20-30 która będzie chciała ustabilizować siebie i bombelka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby mieć siłę na bycie ( w kontekście relacji D-M ) samemu, trzeba choć trochę lizać jak to jest żyć z kobieta. A nie jest łatwo o czym dobrze wiedzą doświadczeni bracia. Jeśli wybór jest świadomy i jest się osoba zorganizowana, z pasjami ciekawa świata to wybór ten może być lepsza alternatywa niż dzielenie wolnego czasu z inną osobą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego miałaby być nie do zniesienia? Samotność to stan neutralny. Spokój trzeba doceniać, desperackie próby zerwania z samotnością mogą skończyć się tak:

 

Szczerze to z żadną kobietą z którą byłem w jakiejkolwiek relacji nie chciałbym spędzić całego życia. Przy obecnej statystyce taki scenariusz jest dla masochistów.

Edytowane przez Imiennik
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tak @Analconda. Dałeś mi zdziwionego ryjka, bo nie rozumiesz. A to nie takie trudne.

 

Jak byłem na III roku studiów, to moje koleżanki miały 22/23 lata i nie chciały na mnie nawet spojrzeć. Dziesięć lat później studentki III roku dalej miały 22/23 lata. I dzisiaj też mają 22/23 lata. Czas mija, a studentki III roku niezmiennie mają 22/23 lata. Jedyne kobiety odporne na upływ czasu.

 

Ten rok jest bardzo dobry. Przez ten cały Covid-19 jest dużo mniej wyjazdów zagranicznych. A różne takie instagramerki, blogerki, początkujące modelki, to one muszą regularnie "wrzucać content", bo inaczej zaczynają "tracić followersów". Więc taka młoda gwiazdeczka to by się pokroić dała za wycieczkę w Alpy Francuskie i możliwość napstrykania nowych fotek, a co dopiero wyruchać. Zresztą to dla nich żadna różnica, są i tak na etapie karuzeli kutangów, więc jeden trochę starszy kutang na weekend niczego istotnego w ich życiu nie zmienia.

 

Zapytasz mnie może: a gdzie tu miejsce na budowanie więzi, jakieś głębsze uczucia? Odpowiem: a z kim ty chcesz tą więź budować, z kobietą? Równie dobrze możesz próbować z rybką akwariową, też potrafi odwrócić głowę w twoją stronę, też ma takie wielkie wytrzeszczone oczy i też za chuja cię nie rozumie. Nie do tego służą kobiety, nie do filozofowania nad sensem istnienia. Z problemami egzystencjalnymi, z bólem istnienia musisz sobie poradzić sam. Wódka lub kobieta pozwoli ci na chwilę te myśli zagłuszyć, ale nigdy nie da ci spokoju ducha na dłużej.

 

Że to forma kurewstwa? Ależ oczywiście! I bardzo dobrze! Przynajmniej od początku poprawnie ustawia to sytuację w łóżku. Od początku wiadomo, kto jest "zleceniodawcą" i kto sprawuje kontrolę nad procesem. Dziwiło mnie to kiedyś, ale one nawet to lubią, lubią być potraktowane przedmiotowo, użyte do zaspokojenia cielesnej żądzy. Miło jest usłyszeć rano: "Dawno mnie tak nikt nie wyruchał" - nawet jeśli to tylko czysta grzeczność.


Oczywiście nie wszystkie są takie. Rzekłbym nawet, że zdecydowana większość to bardzo porządne dziewczyny i nigdy na coś takiego nie pójdą. Te mnie nie interesują. Jednak tych, co mnie interesują jest "wystarczająco duży procent". Mnie nie trzeba dużo, wystarczy 2-3% całej populacji, a i tak nie dam rady. Ile jest studentek III roku w takiej Warszawie?

 

Tak więc studentki III roku są rozwiązaniem problemu samotności po pięćdziesiątce - o ile posiadasz zasoby. Przy okazji poprawiają krążenie i obniżają cholesterol. Samo zdrowie!

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie, wciąż sterowany jesteś kierunkiem nadanym i przyswajanym nam przez starsze pokolenia. "Jak to tak?! 40-50 lat i baby nie ma? Wciąż kawaler?! Kto Ci szklankę wody na starość poda?!"

Powyższe czcze gadanie jest odpowiednie do starszych czasów. Czasów kiedy człowiek/facet miał bardzo niewielki kontakt z otaczającym go światem i na siłę szukał osoby do wspólnego życia. Kogoś kto wypełni pustkę.

 

Zobacz jak to wszystko się teraz rozwija - cały ten internet, wszystkie te komunikatory, sztuczna inteligencja, wejście w cyfrową rzeczywistość za sprawą specjalnych gogli/okularów. Czeka nas taki boom technologiczny w przeciągu najbliższych 20 lat, że człowiek będzie jeszcze błagał o możliwość pozostania w samotności. Teraz jest tyle możliwości aby nawiązać kontakt z osobami z całego globu (np. po przez prostą grę sieciową, skończywszy na zwyczajnym wyjeździe do innego państwa), że osobiście o samotność bym się nie martwił.

 

Tobie zapewne w tej całej samotności, chodzi głównie o chęć założenia rodziny. Na co sprowadza się wymóg posiadania partnerki, co jest równoznaczne z naruszeniem (z promilem szansy, że nie) wypracowanej przez Ciebie stabilizacji i poczucia spełnienia. Też nad tym wszystkim stawiam znak zapytania, jednak staram się bardziej myśleć o sobie, jak i również bliskiej rodzinie. Dopóki nie ogarnę siebie, nie chcę pchać się w poważniejsze relacje typu "hehe żona i dzieci", a jeszcze mi daleko do poczucia spełnienia siebie.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, KolegiKolega napisał:

A różne takie instagramerki, blogerki, początkujące modelki, to one muszą regularnie "wrzucać content", bo inaczej zaczynają "tracić followersów". Więc taka młoda gwiazdeczka to by się pokroić dała za wycieczkę w Alpy Francuskie i możliwość napstrykania nowych fotek, a co dopiero wyruchać.

4 minuty temu, KolegiKolega napisał:

Jak byłem na III roku studiów, to moje koleżanki miały 22/23 lata i nie chciały na mnie nawet spojrzeć. Dziesięć lat później studentki III roku dalej miały 22/23 lata. I dzisiaj też mają 22/23 lata. Czas mija, a studentki III roku niezmiennie mają 22/23 lata. Jedyne kobiety odporne na upływ czasu.

Ale zdajesz sobie z tego sprawę, że one nadal by na Ciebie nie spojrzał gdyby nie kasa / możliwości?

To wręcz poniżające dla obu stron - kobieta która perfidnie leci na szmal i facet który umawia się z taką studentką wiedząc, że ona jest taka sama jak ta która się z nim nie umówiła X lat temu i nie umówi się z rówieśnikiem.

No chyba, że robi to tylko po to by poruchać - wtedy tak. Ale jeśli facet chce się z nią związać to wg. mnie jest to conajmniej w stopniu lekkim upokarzające. 

 

6 minut temu, KolegiKolega napisał:

Zapytasz mnie może: a gdzie tu miejsce na budowanie więzi, jakieś głębsze uczucia? Odpowiem: a z kim ty chcesz tą więź budować, z kobietą? Równie dobrze możesz próbować z rybką akwariową

No to jest 100% racji - kobiety to dodatek w życiu mężczyzny.

Tylko tu oczywiście chodzi o tych Chadów - którzy nawet nie zaczną jeszcze studiów to już ruchają studentki i w trakcie studiów czy pracy w McDonald ruchają studentki i mając 30, 40 lar nadal je ruchają.

I tam masz prawdziwe 'uczucie' ze strony kobiety a nie pociąg do forsy.

 

11 minut temu, KolegiKolega napisał:

Dziwiło mnie to kiedyś, ale one nawet to lubią, lubią być potraktowane przedmiotowo, użyte do zaspokojenia cielesnej żądzy. Miło jest usłyszeć rano: "Dawno mnie tak nikt nie wyruchał" - nawet jeśli to tylko czysta grzeczność.

Musi mówić bo chce utrzymać betabankomat - szczerze powie to tylko wiadomo komu :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Analconda napisał:

Ale zdajesz sobie z tego sprawę, że one nadal by na Ciebie nie spojrzał gdyby nie kasa / możliwości?

Szczerze - kogo to obchodzi? Ale to przecież jasny układ - dupa za pieniądze, a nie szukanie miłości życia. I pieniądze w tym układzie mają o wiele większą wartość, niż ładna buzia. Z prostego powodu. Ładna buzia do pewnego wieku to często tylko genetyka, a pieniądze większe nie tak łatwo zarobić ,trzeba mieć coś w czaszce.

 

Jak to mówią, "nie popieram, ale rozumiem".

 

: )

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Obliteraror napisał:

Szczerze - kogo to obchodzi?

Niby nikogo.

10 minut temu, Obliteraror napisał:

Ale to przecież jasny układ

No właśnie nie jasny. Wiadomo - kobieta wali ściemę - niby uczucie jakieś itp a chodzi o pieniążki. Jakby to każda uczciwie mówiła to by nie było problemów. Ale...:

11 minut temu, Obliteraror napisał:

dupa za pieniądze, a nie szukanie miłości życia

Właśnie nie bo większość(?) mężczyzn myśli, że ta kobieta jest z nim bo go lubi. xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Obliteraror napisał:

No tak, ale i nie : ) Bo nie o byciu z kimś mówimy, a niezobowiązującej podrywce.

Ta ale na to samo wychodzi - masz 2 typa student i 40letni dziad w Bentleyu - i tera co? I masz wyżej opisane co. Hmmm który porucha studentki i dlaczego? hmmm

Bez owijania w bawełnę - wiadomo, że każda leci na hajs i pójdzie tam gdzie będzie mogła coś uzyskać dupą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze chciałem mieć normalna rodzinę. Ojca, który nauczy mnie jak być mężczyzna i który będzie ze mnie dumny. Matkę, która będzie wspierać, ale jednocześnie pozwoli być samodzielnym. Kochającą, wierną żonę i dzieciaki, dla których będę bohaterem.

 

Ojciec miał wyjebane, a jeśli już coś mi przekazywał to "do niczego się nie nadajesz", co oczywiście miało diametralny wpływ na moją samoocenę i późniejsze życie. Matka paranoiczka, kontrolowała każdy aspekt mojego życia, była nadopiekuńcza, stosowała szantaże. Żona mnie zdradziła z dawną miłością, w naszym łóżku, przy śpiącym obok naszym dziecku, (niemowlaku) gdy byłem na nocnej zmianie. Cudownie prawda? :)

 

Przed śmiercią tak naprawdę uchroniły mnie dzieci, które mnie kochają. To dla nich wybaczyłem żonie i dalem jej szansę, wybaczyłem ojcu i matce i utrzymuje z nimi normalny kontakt, nawet ich czasem wspieram finansowo. Postanowiłem, że zrobię wszystko, by przekazać swoim dzieciom to, czego nie usłyszałem od własnych rodziców. Obiecałem, że przekaże im cenne wartości, że nie rozbije rodziny, nie skrzywdzę ich. 

Bez dzieci nie mógłbym teraz żyć. Nawet nie próbuje sobie tego wyobrazić.

 

  • Dzięki 2
  • Smutny 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy mi się wydaje czy zaraz znowu wjadą "czadowe teorie"?

 

Samotność jest dla mnie jak najbardziej do zniesienia tylko i wyłącznie jeśli dobrze czujesz się sam ze sobą w swoim własnym towarzystwie i masz co w życiu do zrobienia. Jestem sam i świetnie się z tym czuję, nie chcę zmieniać tego stanu rzeczy. Nie oznacza to, że nie mam znajomych, z którymi się od czasu do czasu widuję i jakoś utrzymujemy regularny kontakt. Oni mogą liczyć na mnie, a ja na nich. Poza pracą i snem, które pochłaniają ogrom mojej doby mam w miarę ogarnięty czas dla siebie, ćwiczę, chodzę na basem poływać, jak nie było "pandemii" korzystałem dodatkowo z sauny, sporo czytam, szlifuję język obcy, mam obowiązki domowe i jakoś ten czas leci. Mam jeszcze czas żeby poczytać i poudzielać się na forum.

 

Jeżeli mam do wyboru alternatywę w postaci związku, to zbiera mi się od razu na wymioty. W sytuacji społecznej i prawnej w tym kraju jest to gra zupełnie nie warta świeczki. Można stracić wszystko, kasę, reputację, mieszkanie, znajomości. W dodatku ryzyko, że w każdej chwili pani może coś odwalić i zacznie robić sceny czy mnie testować, to ja już jestem na takim etapie, że pozwalam na to dwa razy: pierwszy i zarazem ostatni. Potem za drzwi i jazda z mojego życia. Dodatkowo próby wbicia pod pantofel i zorganizowania życia na nowo pod jej dyktando. To wszystko za dostęp do "groty rozkoszy", który na rynku nie jest dziś wart zbyt dużo i generalnie jest spokojnie dostępny.

 

Mam już trochę wiosen na karku i nie zastanawiam się nad tym jak to będzie za ileś tam lat. Podjąłem taką, a nie inną decyzję i biorę to z całym zbiorem inwentarza. To czy będę żalował jest tylko i wyłącznie moją sprawą i moim problemem. Argument szklanki wody zawsze można zbić tym, że pewnie już będę w takim stanie, że będzie mi wszystko jedno, a i życie pokazuje, że ci co założyli rodziny, to na starość i tak nie ma im kto jej podać.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Analconda napisał:

Wiadomo - kobieta wali ściemę - niby uczucie jakieś itp

Wprost przeciwnie. Jest to jeden z nielicznych rodzajów relacji między mężczyzną a kobietą, gdzie wszystko jest jasne i nie ma żadnej ściemy.

Jeśli studentka III roku spotyka się na lotnisku, przy bramce, przed boardingiem z panem 50+, który kupił jej bilet na ten lot, to czego nie wiadomo? Wiadomo, kto zapłacił i zarezerwował hotel, wiadomo kto zapłaci za wino do kolacji. Wszystko wiadomo.

 

I nie, nie chodzi o żadne uczucie albo "niby uczucie". Chodzi o sport i rekreację, spędzenie paru miłych chwil. Smakowanie życia. Bo nie są to tylko doznania łóżkowe. To również przyjemności kulinarne, możliwość zobaczenia i zachwycenia się czymś wyjątkowym, uczucie innego słońca, zapach innego powietrza. Czasem nawet ciekawa rozmowa - bo są to dwie osoby o różnym spojrzeniu na świat, o różnym doświadczeniu życiowym, o różnym poziomie energii. Dwie osoby, bardzo się różniące, które wspólnie realizują coś, co dla każdej z nich z osobna jest trudne do osiągnięcia. Każda z nich dzieli się tym, czego ma w nadmiarze.

 

Czyste carpe diem. Ale na moich zasadach.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio rozmawiałem na ten temat z sąsiadem który mi uratował dupę w 2016r.
Byłem u niego na piwku i zapalić gibonka, z racji tego że się dawno nie widzieliśmy to trochę nam zeszło.

Generalnie mój sąsiad ma 59 lat, na przestrzeni czterech ostatnich lat sytuacja mu się dobrze poprawiła finansowo i zdrowotnie, dobrze prosperuje, ćwiczy, chodził w weekendy na "dansingi" w wolnych chwilach odnawia swojego starego kancioka, raz w miesiącu sobie gdzieś jedzie w góry, albo nad morze.

Zapytałem go czy czuje się samotny, powiedział że tak, i skłamałby jakby było inaczej, ale z racji tego że dobrze mu się powodzi to jego sytuacja finansowa jakoś to amortyzuje.

Weszliśmy na temat kobiet, i parsknął śmiechem, mówił że niczego poważnego nie będzie zaczynał, nawet jak trafiały mu się młodsze sztuki i to o wiele, niema zamiaru się wiązać z racji tego że ma zbyt wiele do stracenia.

W przyszłym roku wyprowadza się poza miasto na domek, który będzie skończony do końca tego roku, na pytanie "A co z tym mieszkaniem?" powiedział że niema komu zostawić bo jego syn zginął na kopalni a córka z matką nie utrzymują kontaktu (Jego Śp Syn mój rocznik) więc wynajmie to mieszkanie, oczywiście jestem u niego mile widziany.

Na koniec powiedział mi żebym znów się nie wpakował w bagno z jakąś panną i zaczął robić pieniądze i to co lubię, dbał o zdrowie bo ono jest najważniejsze i nie przejmował się tym że jestem sam, bo tak na prawdę to najlepszy dla mnie czas.

"Virek ... będą pieniążki, zdrowie, pasja ... to jest ważne, reszta to dodatki"

Pokazał mi też zdjęcia z młodości, ze spedycji na ciężarówkach, z różnych części świata, a jedynie co mu spędza sen z powiek to brak syna, mimo że też nie miał z nim dobrego kontaktu to miło go wspomina.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Boromir napisał:

z jednej strony to dobrze, z drugiej to niedobrze, bo twoje geny spoczną w ziemi.

To akurat najmniej mnie obchodzi, o to niech się już martwią geny. Skoro się nie rozmnożą, to znaczy, że nie są przystosowane do tego świata. Mnie interesuje tylko to, żeby wyciągnąć z życia jak najwięcej, obrać jak najlepszą ścieżkę, żeby życie było jak najbardziej satysfakcjonujące.

 

3 godziny temu, Leniwiec napisał:

Jeśli już udało Ci się osiągnąć spokój i stabilizację, to na spokojnie możesz poznawać kobiety, a może się jakaś trafi, która wpasuje się w Twój styl życia.

Powiem Ci, że już tak sobie jadę z takim podejściem z 5 lat i zaczynam dochodzić do wniosku, że dopóki sam się nie zdecyduję konkretnie na znalezienie dziewczyny, to jej nie znajdę.

 

3 godziny temu, JAL napisał:

W przypadku losowym utraty zdrowia, utrzymanie samotności może wymagać pogodzenia się ze śmiertelnością - z tego co czytałem, wynika, że  samotni mają większą szansę na przedwczesny zgon.

Bardzo trzeźwa opinia, daje trochę do myślenia.

 

3 godziny temu, Analconda napisał:

Bo ja np nie chce nigdy być z żadną kobietą w związku - tylko chciałbym mieć możliwość bycia kiedy chce.

Myślę, że wielu z nas tak ma, ale niestety życie nie jest takie wyrozumiałe.

 

3 godziny temu, Analconda napisał:

Tak, że znajdziesz już przerżniętą 20-30 która będzie chciała ustabilizować siebie i bombelka.

Problem w tym, że ja mam dosyć spore wymagania co do partnerki. I niestety nie wystarcza mi sam wygląd, bo jeżeli nie pasujemy do siebie osobowościowo, to nie mam motywacji, żeby budować związek.

 

47 minut temu, racja napisał:

To jest więc trochę na zasadzie, czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.

Można wyjechać gdzieś na wieś i ograniczyć te bodźce w postaci pięknych kobiet i myślę, że to jest do zrobienia, bo sam zauważyłem, że kiedy dłużej siedzę w domu to pożądanie do tych beztroskich dziewczyn na ulicach kręcących tyłkami przygasa. Zastanawiam się jednak, czy nie będzie mi doskwierało to poczucie, że mogłem kogoś znaleźć, a tego nie zrobiłem.

 

Wiadomo, że każde poczucie da się przytłumić siłą woli i kontrolą umysłu, ale teraz jednak jestem w miejscu, gdzie mogę wybrać odpowiednią drogę, więc warto wybrać jak najlepszą.

 

7 minut temu, bernevek napisał:

Mnie ciekawi jak z tą myślą radzą sobie osoby kompletnie nieatrakcyjne (wady genetyczne). Bo jak masz 170-175 i 4/10 z twarzy to i tak jakaś się prędzej czy później znajdzie.

A co mają zrobić osoby z karłowatością, oszpecone?

Według mnie niekoniecznie mają trudniej. Ja nie mam problemu z zaakceptowaniem tego, co nieuniknione i gdybym taki był, pracowałbym nad wyciągnięciem jak największej satysfakcji z samotności. Wybór jednak rodzi wątpliwości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Krugerrand napisał:

Czy mi się wydaje czy zaraz znowu wjadą "czadowe teorie"?

 

Samotność jest dla mnie jak najbardziej do zniesienia tylko i wyłącznie jeśli dobrze czujesz się sam ze sobą w swoim własnym towarzystwie i masz co w życiu do zrobienia. Jestem sam i świetnie się z tym czuję, nie chcę zmieniać tego stanu rzeczy. Nie oznacza to, że nie mam znajomych, z którymi się od czasu do czasu widuję i jakoś utrzymujemy regularny kontakt. Oni mogą liczyć na mnie, a ja na nich. Poza pracą i snem, które pochłaniają ogrom mojej doby mam w miarę ogarnięty czas dla siebie, ćwiczę, chodzę na basem poływać, jak nie było "pandemii" korzystałem dodatkowo z sauny, sporo czytam, szlifuję język obcy, mam obowiązki domowe i jakoś ten czas leci. Mam jeszcze czas żeby poczytać i poudzielać się na forum.

 

Jeżeli mam do wyboru alternatywę w postaci związku, to zbiera mi się od razu na wymioty. W sytuacji społecznej i prawnej w tym kraju jest to gra zupełnie nie warta świeczki. Można stracić wszystko, kasę, reputację, mieszkanie, znajomości. W dodatku ryzyko, że w każdej chwili pani może coś odwalić i zacznie robić sceny czy mnie testować, to ja już jestem na takim etapie, że pozwalam na to dwa razy: pierwszy i zarazem ostatni. Potem za drzwi i jazda z mojego życia. Dodatkowo próby wbicia pod pantofel i zorganizowania życia na nowo pod jej dyktando. To wszystko za dostęp do "groty rozkoszy", który na rynku nie jest dziś wart zbyt dużo i generalnie jest spokojnie dostępny.

 

Mam już trochę wiosen na karku i nie zastanawiam się nad tym jak to będzie za ileś tam lat. Podjąłem taką, a nie inną decyzję i biorę to z całym zbiorem inwentarza. To czy będę żalował jest tylko i wyłącznie moją sprawą i moim problemem. Argument szklanki wody zawsze można zbić tym, że pewnie już będę w takim stanie, że będzie mi wszystko jedno, a i życie pokazuje, że ci co założyli rodziny, to na starość i tak nie ma im kto jej podać.

No nie wiem, ja z kolei nie znam przypadku żeby osoba starsza, mająca dzieci i wnuki, nie miała żadnej pomocy. Natomiast znam przypadki osób samotnych, które umierały w samotności, w pustych domach, gnijąc tak kilka dni. 

Mam wrażenie, że bracia w większość nie zastanowili się czym tak naprawdę  jest samotność. Jasne, że dla kogoś młodego, samotność nie jawi się przerażająco, bo przecież są pasje, znajomi, laski, z którymi można się bawić bez zobowiązań itp. jednak na starość wszystko inaczej wygląda. Nie ma lasek, nie ma znajomych (a przynajmniej już nie tak dużo) pasje moze i są, ale czy nadal będą dawać taką młodzieńcza frajdę i satysfakcję?

 

Przeraża mnie wizja samego siebie, siedzącego w fotelu w pustym domu. Tykanie zegara rozdzierające ciszę, zapach starych mebli i wilgoci, wspomnienia młodzieńczych lat i świadomość że to nigdy nie wróci. Patrzysz przez okno, a tam Twoi znajomi z wnukami, dziećmi, uśmiechnięci. Gdy będą umierać, przynajmniej ktoś obok będzie stał, ostatni raz poda rękę. 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.