Skocz do zawartości

Czy samotność jest do zniesienia?


kali

Rekomendowane odpowiedzi

29 minut temu, Johnny_B napisał:

Przeraża mnie wizja samego siebie, siedzącego w fotelu w pustym domu

To pewnie dlatego wybaczyłeś własnej żonie zdradę we własnej sypialni przy niemowlaku. Przerażenie zwyciężyło nad poczuciem szacunku do siebie samego. Słabo to wygląda z perspektywy tego, że jak ktoś raz się puścił i zdradził, to pewnie zrobi to jeszcze nie raz. Ciekawe czy sprawdzałeś czy Twoje dzieci są faktycznie Twoje, czy może łożysz na "kukułcze jajko/ jajka"? Można bez problemu to o czym pisałeś przekazać własnym dzieciom nie będąc mężem, tylko szanującym się gościem/ojcem, który nie popuścił zdrady małżonce. Bez problemu jak się zestarzejesz możesz zając się wnukami tak samo jak owi mityczni znajomi za oknem. Skąd zresztą ta pewność, że są szczęśliwi, a to wszystko nie jest na pokaz?

 

Dzisiejszy świat oferuje różne perspektywy, nie musisz sam siedzieć w pustym domu. Możesz zamieszkać z jakimś tzw. samotnym dobrym przyjacielem, aby sobie pomóc wzajemnie. Są także domy spokojnej starości, gdzie nota bene tzw. kochająca rodzina odstawia starszych i wymagających stałej opieki czlonków rodziny, aby się pozbyć problemu. 

 

Ludzie często popełniają chyba ten błąd, że utożsamają samotność z niezałożeniem rodziny jako coś obowiązkowego.

 

29 minut temu, Johnny_B napisał:

pasje moze i są, ale czy nadal będą dawać taką młodzieńcza frajdę i satysfakcję?

Tak, ponieważ są pasjami i robi się to, ponieważ się to lubi i daje to niesamowitą frajdę. Jak jeszcze idzie za tym zarobiek, to korzyść jest podwójna.

Pasje nie są stałe i mogą się zmieniać z biegiem czasu.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, kali napisał:

Zastanawiam się jednak jak to będzie za 20-30 lat. Będę już starszym panem, pewnie nieźle ustawionym finansowo, ale obecni znajomi mogą się wykruszyć, pozakładają rodziny i tak dalej, umysł który teraz pragnie się uczyć, poznawać nowe rzeczy, doświadczać, wtedy będzie już mógł czuć znudzenie. Dochodząc do sedna, bo post robi się przydługawy: czy macie wgląd w życie starszego samotnego człowieka? Czy można prowadzić w starszym wieku ciekawe życie? Jakie są wtedy priorytety? Czy starsi ludzie żałują, że nie weszli w związek z kobietą?

@kali ile Ty masz lat?

Po wypowiedzi strzelam że około 20. Ja Ci kurwa dam 40-latka nazywać starszym panem. Perspektywę masz oczywiście jeszcze nastolatka.

 

Z tego co zrozumiałem, ostatnio zmarł Ci wuj, a więc doznałeś szoku i zetknięcia ze śmiercią - może dlatego dużo bardziej przez okres "żałoby" będziesz odczuwał silniej samotność i przemijanie.

 

Z tego co opisujesz, piwko, czasem rower, casem panna, koledzy się wykruszą - wg mnie nie masz celu w życiu. Wegetujesz.

 

Bezcelowa, wegetacja nie sprzyja zdrowiu psychicznemu wg mnie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Krugerrand napisał:

To pewnie dlatego wybaczyłeś własnej żonie zdradę we własnej sypialni przy niemowlaku. Przerażenie zwyciężyło nad poczuciem szacunku do siebie samego. Słabo to wygląda z perspektywy tego, że jak ktoś raz się puścił i zdradził, to pewnie zrobi to jeszcze nie raz. Ciekawe czy sprawdzałeś czy Twoje dzieci są faktycznie Twoje, czy może łożysz na "kukułcze jajko/ jajka"? Można bez problemu to o czym pisałeś przekazać własnym dzieciom nie będąc mężem, tylko szanującym się gościem/ojcem, który nie popuścił zdrady małżonce. Bez problemu jak się zestarzejesz możesz zając się wnukami tak samo jak owi mityczni znajomi za oknem. Skąd zresztą ta pewność, że są szczęśliwi, a to wszystko nie jest na pokaz?

 

Dzisiejszy świat oferuje różne perspektywy, nie musisz sam siedzieć w pustym domu. Możesz zamieszkać z jakimś tzw. samotnym dobrym przyjacielem, aby sobie pomóc wzajemnie. Są także domy spokojnej starości, gdzie nota bene tzw. kochająca rodzina odstawia starszych i wymagających stałej opieki czlonków rodziny, aby się pozbyć problemu. 

 

Ludzie często popełniają chyba ten błąd, że utożsamają samotność z niezałożeniem rodziny jako coś obowiązkowego.

 

Tak, ponieważ są pasjami i robi się to, ponieważ się to lubi i daje to niesamowitą frajdę. Jak jeszcze idzie za tym zarobiek, to korzyść jest podwójna.

Pasje nie są stałe i mogą się zmieniać z biegiem czasu.

Żona wcale nie musi siedzieć obok mnie, bez niej dam radę i czuję w kościach, że to niebawem nastąpi. Chodzi mi o to, że nie wyobrażam sobie życia w takim zapomnieniu, nie mając rodziny. Widziałem wiele śmierci w rodzinie i zawsze ci ludzie mieli kogoś kto się nimi opiekował, albo chociaż odwiedził, zapytał jak tam. Może jestem sentymentalnym głupkiem, ale brakowało mi zawsze osób, dla których byłbym kimś ważnym, dla których moje istnienie jest ważne. Tymi osobami są teraz moje dzieci i jestem gotów dla nich zrobić wszystko. Nie wybaczyłem żonie, bo bałem się że mnie zostawi. Wybaczyłem, bo bałem się że zabierze mi dzieci po rozwodzie (a znając podejście sądów, jest to niemal pewne) A dzieci są jak najbardziej moje, wystarczy na nie spojrzeć. No chyba że jej kochaś to mój sobowtór :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, JAL napisał:

Samotni mężczyźni po pięćdziesiątce, jakich spotkałem, byli nieszczęśliwi.

A ja jestem ciekaw jak bardzo szczęśliwi są nie samotni mężczyzni po 50-tce.

Wykonuje taki zawód że dzień w dzień spotykam się z takimi jegomościamk. 95% narzeka jak to mówią na swoje "baby". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Imbryk napisał:

@kali ile Ty masz lat?

Dwadzieścia parę. Przepraszam, jeżeli Cie uraziłem, ale ja nie lubię się oszukiwać. Niech będzie, że każdy ma tyle lat na ile się czuje, ale ja już teraz czuję się dosyć staro (zatraciłem tę spontaniczność, jaką miałem jeszcze w wieku 20-21 lat) i w wieku 50 lat zdecydowanie będę się uważał za starszego pana, a w wieku 70 lat po prostu za starca.

 

7 minut temu, Imbryk napisał:

Z tego co opisujesz, piwko, czasem rower, casem panna, koledzy się wykruszą - wg mnie nie masz celu w życiu. Wegetujesz.

Mam cele w życiu, zarabiam pieniądze i je inwestuję, aby ograniczyć ryzyko jakichkolwiek problemów finansowych w przyszłości. Dodatkowo mam różne pasje, ale wiem, że o ile teraz one mi dają jakąś satysfakcję, to w przyszłości może to ulec zmianie. Oczywiście mógłbym przyjąć nastawienie, że życie singla będzie super, ale wolę przestudiować temat dogłębnie, żeby wybrać jak najlepiej, bo żyje się raz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, bassfreak napisał:

@SzatanKrieger mamy przejebane xd chociaż ty może nie jesteś WWO chociaż 

Oczywiście, że jestem.

 

Samotność i osamotnienie to dwie różne rzeczy, warto pamiętać. 

 

 

14 godzin temu, kali napisał:

Dochodząc do sedna, bo post robi się przydługawy: czy macie wgląd w życie starszego samotnego człowieka? Czy można prowadzić w starszym wieku ciekawe życie? Jakie są wtedy priorytety? Czy starsi ludzie żałują, że nie weszli w związek z kobietą?

W tym wieku rozmyślasz nad rzeczami, których nie zrobiłeś albo zrobiłeś, lecz najbardziej bolą sprawy, których nie zrobiłeś.

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, trop napisał:

A ja jestem ciekaw jak bardzo szczęśliwi są nie samotni mężczyzni po 50-tce.

Wykonuje taki zawód że dzień w dzień spotykam się z takimi jegomościamk. 95% narzeka jak to mówią na swoje "baby". 

Narzekanie to cecha większości osób, z którymi się spotykam. Zmienia się tylko podmiot narzekania.  Z tych, z którymi się spotkałem, większość była bardziej zadowolona od grupy samotnych. Głównie dlatego, że po tylu latach małżeństwa (jeśli wytrzymasz) to już często jesteście "podocierani"  - lepsze zło znajome, niż nowe. Ale również tej grupie widoczna jest korelacja zadowolenia z poziomem zamożności. 

 

Myślę, że ważnym czynnikiem jest też spadek testosteronu, zniechęcenie, kryzys wieku średniego - im człowiek starszy tym mniej ma energii i tym mocniej zaczynają wychodzić różne złe nawyki wypracowane w przeszłości (żywienie, forma fizyczna, choroby). Jeśli mam oceniać po sobie - póki traktujemy się z małżą możliwie po partnersku, a ona nie wykręci mi większego świństwa, raczej w małżeństwie pozostanę. Do 50tki mam 15 lat, ale już teraz ze względów zdrowotnych czasem tracę ochotę na cokolwiek.

Edytowane przez JAL
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, trop napisał:

@Johnny_B

Czekaj no. Czegoś nie rozumiem. 

Żona Ci się pruła z kochankiem przy dziecku a Ty jej wybaczyłeś?????????? 

Tak. Błagała i obiecywała że to był jeden jedyny raz, nigdy więcej i że tego nie planowała, (jasne) Muszę przyznać, że widziałem skruchę w jej zachowaniu, depresja, wyrzuty sumienia, płacz non stop. Nie przyznała się od razu, tylko dawała pewne wskazówki. Bała się jak zareaguje. Po paru miesiącach się dowiedziałem, choć szczerze to nie ruszyło mnie to za bardzo. Przez te parę miesięcy po prostu wiedziałem, że się puściła. Czułem to, no i miałem mnóstwo poszlak, nawet trafiłem z datą kiedy to nastąpiło. Jednak jak pisałem wyżej, wybaczyłem ze względu na dzieci, a teraz jeszcze zmusilem ją do podpisania intercyzy, więc jestem ogólnie przygotowany na wszystko. Boje się jedynie rozstania z dziećmi, jeśli dojdzie do rozwodu. Nie satysfakcjonują mnie wizyty raz na jakiś czas, albo żeby moje dzieci mówiły do jakiegoś obcego typa "tato" Dlatego ciągnę tę farsę ile sie da. Może po cichu liczę na cud i ta moja okaże się inna niż inne i się bardziej ogarnie. W ogóle to ona ma straszne wahania nastroju, nierzadko włącza jej się agresorów i depresja na przemian. Podejrzewam borderline, ale ona nie chce nawet myśleć o psychologu.

 

 

 

Edytowane przez Johnny_B
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Johnny_B napisał:

Przeraża mnie wizja samego siebie, siedzącego w fotelu w pustym domu. Tykanie zegara rozdzierające ciszę, zapach starych mebli i wilgoci, wspomnienia młodzieńczych lat i świadomość że to nigdy nie wróci. Patrzysz przez okno, a tam Twoi znajomi z wnukami, dziećmi, uśmiechnięci. Gdy będą umierać, przynajmniej ktoś obok będzie stał, ostatni raz poda rękę. 

 

A ja się tą wizją w myślach wręcz masturbuje.

 

Ludzie są na dłuższą metę niesamowicie drenujący z energii, potrafią za kompletną pierdołę znienawidzić, zazdrościć przez niską samoocenę.

 

Ludzie zawsze czegoś chcą, zazwyczaj więcej niż sami są w stanie Ci dać w zamian.

 

Po co mi to ?

 

Pragnę w przyszłości posiadać tylko i wyłącznie 1,2 kolegów z WYSOKĄ SAMOOCENĄ, więcej nie potrzebuje.

 

Dla mnie duży dom, dużo pieniędzy, duży ja,  książki, jakiś zwierzak, pasje i od czasu do czasu jakaś fajna dziewczyna to coś wspaniałego.

 

Ludzie nazwą to narcyzmem.

 

Ja nazwę to zrozumieniem otaczającej mnie rzeczywistości.

 

 

Właśnie wróciłem z godzinnego spaceru, wziąłem pod pachę leżak i wyjebany nago leżałem sobie na polu.

 

Minęło mnie parę aut, ludzi, rolników, miałem wyjebane.

 

To jest prawdziwe piękno świata.

 

Słońce, nagość i herbata.

Edytowane przez RENGERS
  • Like 5
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie ostatnio dręczy wizja siebie po pięćdziesiątce. 

Idę przez plac zabaw, siadam na ławce i patrzę na rodziców czy dziadków doglądających swoich pociech.

Siadam i nikt mnie nie zauważa, kompletnie przeźroczysty starszy facet. 

Po wizycie w parku wracam do mieszkania i nie mówię już nic do czterech ścian.

 

Dla mnie takie dalsze życie po prostu nie ma sensu. Życie takie o, dla samego siebie, nie ma żadnej wartości. 

Jak już kojarzę ludzi w takiej sytuacji, to są to jacyś wykolejeńcy, alkoholicy etc. 

 

Samotność = życie przegrane, spędzone w cierpieniu

 

To jest moje zdanie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po cholerę kobiety angażować za każdym razem w leczenie samotności? Z ziomkiem zamieszkaj, weź współlokatora na weekendy, cokolwiek kurwa. Jest tyle alternatyw. Myślisz, że kobieta ci w samotności pomoże, szczególnie taka nowoczesna xD To ona będzie potrzebowała pomocy w 9 na 10 przypadków. Ja pierdolę, ten lament za kobietami w życiu mnie rozpierdala. 

 

Pomieszkiwałem z przyjaciółką jakiś czas to były akcje typu u niej płacz przed lustrem i w codziennych sytuacjach, wszędzie włosy w kiblu, musiałem czekać w kolejce, żeby się wysrać, bo długo siedziała. Wspólne posiłki, trzeba pogadać, a nie zawsze to lubiłem i dużo innych. Z byłą natomiast miałem opcję, że ona praktycznie wszędzie za mną chodziła. Idę obejrzeć TV, ona idzie za mną. Idę się położyć, ona za mną. Idę zrobić kanapkę, ona nagle zaczyna coś robić. Kurwa, można zajoba dostać. Zakochana grubo, ale ja nie byłem, aż taki zakochany i zaślepiony i chwile spokoju miałem dopiero, jak wyszedłem z chaty. Jest znacznie więcej pojebanych smaczków, które w życiu dostarczają kobiety, w tym ogromną nieprzewidywalność. Przychodzisz do domu, a ona od wejścia informuje cię o jakimś problemie, który trzeba natychmiast rozwiązać. Gdybyś żył sam to byś spokojnie ogarnął w swoim czasie wszystko, a z kimś to musisz od razu latać, jak niewolnik. 

 

A gdybym miał dzieci to bym kurwa nie chciał, żeby starego pilnowały i się martwiły. Niech sobie żyją, jak najszybciej niezależnie, w spokoju ducha i szczęściu, a stary sobie poradzi. A tu znowu lament, bo dzieci robią po to, aby im kurwa pomagały. Ja pierdolę, szczyt jebanego egoizmu. Jak masz diagnozę ciężką, czy coś się jebie to jedziesz do Szwajcarii na samobójstwo w asyście. Pijesz napój, zasypiasz i się nie budzisz. Chyba dalej dostępna usługa, musiałbym sprawdzić. Sam planuję coś bardzo podobnego. 

 

Ja bym bardziej stawiał na siatkę przyjaciół. Mieszkać tam, gdzie jest blisko do ludzi, których znasz. Sam tak robię i jest gites. Miałem ciężki okres w życiu chorobowy właśnie, gdzie nikt nie pomógł, zero kurwa. I chuj i co? W cierpieniu ktoś myślisz ci pomoże? Nikt nie pomoże, tylko bardziej wkurwi. Miłość w trakcie cierpienia fizycznego, psychicznego się nie liczy, masz to w dupie. Przynajmniej ja. 

 

I co kurwa za różnica, stary, czy młody, jak masz tylko teraźniejszość. Jak masz spierdolony mindset w wieku 30 lat to myślisz, że magicznie się zmieni w wieku 60 lat, no nie kurwa. Nic się nie zmieni. Ten, co narzekał za młodu, w wieku średnim to ten na starość będzie miał ryj buldoga i dalej będzie narzekał. 

 

Zdaje się gość od KFC rozwinął biznes po 60, więc można ogarniać. Jak mówię, jest tylko teraźniejszość. Nic więcej. Jesteś teraz zjebany i niezadowolony to zawsze będziesz, jak nie podejmiesz pewnych aktywności w czasie. 

 

W dupę z tym lamentem. 

 

 

  • Like 6
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, kali napisał:

Dwadzieścia parę. Przepraszam, jeżeli Cie uraziłem, ale ja nie lubię się oszukiwać.

Nie, spoko, nie uraziłeś mnie, natomiast uderzyło mnie bardzo Twoje smutne, ciężkie, podejście do życia. Mindset.

 

Godzinę temu, kali napisał:

Niech będzie, że każdy ma tyle lat na ile się czuje, ale ja już teraz czuję się dosyć staro (zatraciłem tę spontaniczność, jaką miałem jeszcze w wieku 20-21 lat)

Idź pobiegaj czy coś ;)

A tak poważnie: zbadaj przyczyny, czemu w ciągu kilku lat stałeś sie mentalnym starcem.

 

Godzinę temu, kali napisał:

i w wieku 50 lat zdecydowanie będę się uważał za starszego pana, a w wieku 70 lat po prostu za starca.

OK, rozumiem, widząc Twoje dzisiejsze nastawienie do życia, perspektyw, świata, przyszłości, wyobrażam sobie że zachowując dzisiejszy mindset rzeczywiście będziesz tak się czuł, nawet już w wieku 30 lat.

 

Godzinę temu, kali napisał:

Mam cele w życiu, zarabiam pieniądze i je inwestuję, aby ograniczyć ryzyko jakichkolwiek problemów finansowych w przyszłości. Dodatkowo mam różne pasje, ale wiem, że o ile teraz one mi dają jakąś satysfakcję, to w przyszłości może to ulec zmianie.

Słuchaj, @kali zauważam u Ciebie jakiś lęk przed przyszłością. Samotność jest jednym z aspektów.

 

Rozróżnijmy

- bycie "nieszczęśliwym opuszczonym samotnym" czyli smutnym że nikt mi nie towarzyszy w życiu codziennym,

od

- bycia "szczęśliwym samemu ze sobą"

 

Zainteresuj się stoicyzmem, może tam znajdziesz jakieś wskazówki jak do życia podchodzić.

38 minut temu, Johnny_B napisał:

ciągnę tę farsę ile sie da. Może po cichu liczę na cud i ta moja okaże się inna niż inne i się bardziej ogarnie. W ogóle to ona ma straszne wahania nastroju, nierzadko włącza jej się agresorów i depresja na przemian. Podejrzewam borderline, ale ona nie chce nawet myśleć o psychologu.

@Johny_B szykuj się mentalnie i dokumentowo na rozwód.

Szczególnie wzmacniaj swoją psychikę, bo uważam że czekają Cię ciężkie lata wojny lub partyzantki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Johnny_B napisał:

Przeraża mnie wizja samego siebie, siedzącego w fotelu w pustym domu. Tykanie zegara rozdzierające ciszę, zapach starych mebli i wilgoci, wspomnienia młodzieńczych lat i świadomość że to nigdy nie wróci. Patrzysz przez okno, a tam Twoi znajomi z wnukami, dziećmi, uśmiechnięci. Gdy będą umierać, przynajmniej ktoś obok będzie stał, ostatni raz poda rękę

Przypomniałeś mi wątek poboczny Brooks'a z 'Shawshank Redemption' i jak właśnie wygląda taka samotność.

 

Genialne. Przecież Brooks został wypuszczony na "wolność" i ten fragment ukazuje, że jednak nie jest to takie zero-jedynkowe.

 

 

Edytowane przez Cycles
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Cycles

 

Bardzoooooo smutna scena...z tego co pamiętam on był chyba 50 lat we wiezieniu i praktycznie wyszedł z niego by się zabić, ja pierdzielę.

Tak samo sobie wyobrażam dzisiejsze kobiety, które rezygnują z dzieci i stałego partnera oraz cześć mężczyzn, przecież to jest jeden wielki chodzący ból, taki człowiek.

Jak widziałem jak on napisał wtedy, że "brook tu był" i się powiesił to się popłakałem, strasznie ale to strasznie dobijająca scena. I w zasadzie ten głupi napis to było niczym jego dziedzictwo, przykre jak cholera jasna a ilu takich ludzi w około nas żyje. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Ich bin alleine doch nicht allein"

 

Jest dość istotna różnica w byciu samemu, a w byciu samotnym - u Niemców to jest tylko jedna literka, a całkowicie zmienia sens bliźniaczo podobnych słów. Alleine być sam, w sensie liczba pojedyncza i allein w sensie bycia odosobnionym, osamotnionym, porzuconym. 

 

I wydaje mi się że dyskusja trochę się rozjechała poprzez nie do końca zrozumienie sensu intencji obu stron, kiedy mówi się o byciu samemu czy też samotności. Bo dla jednych to po prostu stan faktyczny, w którym widzą potencjał na zagospodarowanie zastanej przestrzeni (bo w życiu są sami, jako jednostka), a dla innych stan psychicznym, który wcale nie musi się przekładać na zastany stan faktyczny -  czy poczucie odtrącenia i osamotnienia, nawet jeśli wokół będą jakieś osoby. 

 

Czyli ich bin allein doch nicht alleine. 

 

Ta pewna znieczulica w Polsce po części bierze się z języka, bo mężczyźni w Polsce dużo chętniej mówią o sobie że są ,,samotni", bo to brzmi dość neutralnie dla osób postronnych. Bo przecież można być ,,samotnym" z wyboru, ten stan nie musi być sprzeczny z czyjąś wolą i wyborem, nie musi być narzucony. Z kolei unikają takich słów, że są ,,odrzuceni", odosobnieni", ,,porzuceni", ,,wykluczeni", ponieważ te słowa niosą za sobą pewną stygmatyzację i wyraźnie wskazują, że to otoczenie zareagowało wobec NICH , czyli, że to nie jest ich decyzja i wybór, a ponoszą tego konsekwencje wbrew swej woli. 

 

Więc jeżeli ktoś, kto cierpi z powodu wykluczenia i porzucenia, będzie mówił o sobie, że jest samotny, to w języku polskim nie do końca się dogada o swoich uczuciach.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tu bym jednak rozróżnił dwie rzeczy.

Dla faceta, który doświadczył to i owo z kobietami samotność jest do zniesienia. Wie z czym to się "je" i już nie ma parcia.

Dla młodego, który mało co doświadczył (albo nie doświadczył w ogóle) taka pustka jest nie do zniesienia. 

Do tego dochodzi fakt, że one gardzą facetami, którzy mają "ciśnienie" (i nie mam namyśli tu seksu). A przecież jest to naturalna potrzeba jak defekacja. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Imbryk napisał:

Słuchaj, @kali zauważam u Ciebie jakiś lęk przed przyszłością. Samotność jest jednym z aspektów.

Nie boję się przyszłości, być może jakoś źle zredagowałem mój wpis, aczkolwiek mnie te rozważania których tutaj dokonujemy dają pozytywne odczucia. To jest tak jak z pójściem do dentysty - myśl o leczeniu może zniechęcać, ale kiedy już wykonasz telefon i ustalisz wizytę to jesteś z siebie zadowolony. Stworzenie tego wątku było dla mnie takim wykonaniem telefonu do dentysty z ustaleniem wizyty.

 

Dzięki temu mogę o sobie powiedzieć, że jestem człowiekiem czynu, a to wprawia mnie w dobry nastrój. Mógłbym powiedzieć sobie: olej to gościu, zostaw dziewczyny w spokoju, dasz sobie radę. Ale o ile więcej radości daje znalezienie właściwej odpowiedzi? Poruszenie tematu z każdej strony i ustalenie jasnych celów? Jeden z braci, którego wpisy z jakichś powodów zniknęły napisał, że dobry związek jest lepszy niż samotność i on cały czas szuka. Podoba mi się takie podejście i sam chyba część energii przeznaczę na znalezienie odpowiedniej partnerki. Biorę również pod uwagę odmienny punkt widzenia, jak na przykład dosadny wpis kolegi @mac, ale bardziej do serca przemawia mi ta pierwsza argumentacja.

 

32 minuty temu, Imbryk napisał:

Zainteresuj się stoicyzmem, może tam znajdziesz jakieś wskazówki jak do życia podchodzić.

Znam te wszystkie filozofie i kiedy je zgłębiałem kilka lat temu to faktycznie dawały mi radość i nadzieję. Teraz jednak dorosłem i zauważyłem, że każdy myśliciel ma swoje podejście, a przecież skoro sposobów na życie jest kilka to jeden będzie pasował mi lepiej, a drugi gorzej. W związku z tym postanowiłem myśleć samemu, brać od każdego wszystko co pozytywne, ale zwracać również uwagę na negatywy.

Edytowane przez kali
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, kali napisał:

Stworzenie tego wątku było dla mnie takim wykonaniem telefonu do dentysty z ustaleniem wizyty.

5 minut temu, kali napisał:

W związku z tym postanowiłem myśleć samemu, brać od każdego wszystko co pozytywne, ale zwracać również uwagę na negatywy.

No i super. Zdrowe podejście. Powodzenia w dalszym zgłębianiu prawdy, wyrabianiu sobie własnej opinii. (I to nie sarkazm :))

 

6 minut temu, kali napisał:

dobry związek jest lepszy niż samotność i on cały czas szuka. Podoba mi się takie podejście i sam chyba część energii przeznaczę na znalezienie odpowiedniej partnerki.

W Twoim wieku - i nawet do wieku 35 lat miałem bardzo podobne myślenie.

Teraz po własnych doświadczeniach życiowych i koniecznym zrewidowaniu przekonań - mam zupełnie odmienne.

Jeśli masz olej w głowie to mądrze pokierujesz swoim życiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samotność bywa uciążliwa.

Natomiast bycie samemu to zupełnie co innego.

 

Mój 72 letni ojciec jest aktualnie sam i miewa się bardzo dobrze. Tak wybrał od pewnego czasu.

Nie powiem, naruchał się w swoim życiu, myślę że licznik zamknął na poziomie 300 szt.

Całe życie gdzieś gnał, ciągle zwiedzał - chyba okrążył ziemię kilkukrotnie, bawił się życiem. Przy okazji zbudował całkiem pokaźną firmę, którą sprzedał.

Mimo iż mam do niego dystans, bo zwyczajnie miał mnie w dupie, i tylko czasem coś mi skapneło - to dzisiaj wiem, że dzięki niemu mam taką samą ciekawość świata i zwyczajnie chęć nie bycia nudnym.

Całe życie wstawał o 9.00 nigdy wcześnie. Zawsze mówił: pracuj 5 minut w miesiącu, ale pracuj - nie udawaj.

Kiedy odbierał swoją beemkę ze wszystkim w środku, kazał serwisowi fizycznie wymontować wszystkie poduszki, mówiąc: kiedy uderzę w słup przy prędkości 250 km/h nie chcę, żeby mnie odratowali i posadzili na wózku inwalidzkim - pamiętam jaki byłem oburzony, że taki nieodpowiedzialny jest. Dzisiaj robię tak samo.

 

On jest sam, ale nie samotny. Jest w pełni sprawny i wygląda jak z żurnala. Dużo w życiu zarobił więc stać go na ogrodnika i prywatną opiekę medyczną. Aktualnie lata gdzieś na Filipinach na parolotni.

 

Dlatego proszę mi się tu nie użalać, że czas, że co raz gorzej, że nie poznam.

Poznasz i będziesz miał, aż nadto tego kobiecego ciała, tylko nie bądź taki zwyyyczajny jak wszyscy na około. Dom, praca, kiszenie pieniędzy, weekend...co za nuda.

 

Samotności owego starszego pana o którym wyżej wspomniałem wszystkim życzę.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Imbryk napisał:

W Twoim wieku - i nawet do wieku 35 lat miałem bardzo podobne myślenie.

Teraz po własnych doświadczeniach życiowych i koniecznym zrewidowaniu przekonań - mam zupełnie odmienne.

Jeśli masz olej w głowie to mądrze pokierujesz swoim życiem.

Tak, znam zagrożenia związków z kobietami, bo przeczytałem dziesiątki historii na forum i opowiadali mi o swoich problemach znajomi. Moim zdaniem kluczowe znaczenie ma tutaj przymiotnik "dobry" w odniesieniu do związku. Zwykły związek prawdopodobnie przyniesie więcej złego niż dobrego, natomiast odpowiednio dopasowani ludzie mogą stworzyć coś wartościowego.

 

Miałem kontakt z różnym typem mężczyzn i kobiet i jestem świadomy czyje towarzystwo na dłuższą metę daje mi więcej plusów niż minusów. Zatem wiem kogo szukać - kobiety energicznej, ciekawej świata, ambitnej, optymistki, myślącej abstrakcyjnie, intuicyjnie, empatycznej, z wyrazistym charakterem, mającej własne zdanie i własne pasje. I jeżeli znalazłbym taką dziewczynę, to mógłbym się trochę poświęcić i zainicjować kontakt. Jestem już człowiekiem dorosłym więc mógłbym wprost zagadać - na przykład zaprosić ją do baru na piwo, żeby mi coś o sobie poopowiadała. Zauważyłem, że takie kobiety szybko się przede mną otwierają, nie muszę nawet za dużo gadać, więc nie byłoby raczej z tym większego problemu.

 

Największe wyzwanie to znaleźć taką dziewczynę. Póki co znam jedną, która ma potencjał na bycie perfekcyjnie do mnie dopasowaną, ale mieszka zbyt daleko. To wszystko musi być naturalne, najlepiej żeby była to jakaś koleżanka z pracy, albo znajoma znajomej. Nie chcę jak jakiś żebrak szukać dziewczyny na tinderze, uważam, że to upokarzające dla człowieka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.