Skocz do zawartości

Młyn na chacie


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia,

 

jak zawsze przychodzę do was z przypałem. Zaliczyłem tydzień temu spierdolke z chaty. Uważam, że starzy mnie oszukali i zmarnotrawili moje kilka miesięcy bardzo ciężkiej pracy. Mówiąc w skrócie mieszkam na wsi i kotłowanie się z nimi na chacie bez samochodu, to dla mnie czyste piekło na ziemi. Dlatego od listopada do marca tyrałem, żeby odłożyć hajs na jakiś wózek (w przerwach od zajęć i nauki). Rodzice cały czas mnie bombardowali, że mi się nie uda i oni do tego interesu pieniędzy nie dołożą.

 

Kiedy jednak jakiś hajs udało się zebrać, to wkroczyli do akcji, że jednak dołożą mi do samochodu i żebym się wstrzymał z kupnem. Wodzili mnie tak od czasu lockdownu do ostatnich dni maja, kiedy już musiałem wracać na studia. Miałem zamiar dojeżdżać na zajęcia przez 1,5 miesiąca, a potem przez cały miesiąc na praktykę tym, co uda się kupić. Niestety nie miałem czasu już szukać auta i musiałem wydać oszczędności, żeby jednak mieszkać blisko wydziału.

 

Wojna wybuchła, że ja pierdole. Długo by to wszystko opisywać, bo konflikt ze starymi mam od kiedy pamiętam i to już tylko kolejna sprawa, która przegięła pałę goryczy. Kiedy wróciłem w połowie lipca po egzaminach na chacie dalej był rozpierdol, bo wkurwiony byłem każdego dnia jak chciałem coś zrobić ze swoim życiem, a nie miałem nawet czym ruszyć się z podwórka.

 

W końcu wyprowadziłem się do akademika do miasta gdzie mam praktyki, bo jakbym miał zapierdalać busami, to gryzłbym siedzenia ze złości, a po powrocie chciałbym robić dym na chacie, żeby wszystko odreagować. To były dla mnie ciężkie czasy, żeby zebrać te pieniądze, więc boli strasznie.

 

Teraz mieszkam tutaj sam i średnio się z tym wszystkim czuje. Palę oszczędności na wynajmowanie pokoju, jedzenie i inne niezbędne rzeczy. Do domu za bardzo nie mam po co wracać. Ja nawet tam nie mogę wrócić, żeby zachować jakieś zdrowie psychiczne. Wojna o to, że się wyprowadzam też była spora. Chciałem przerzucić na nich koszt wynajęcia pokoju, skoro dzięki nim nie kupiłem od kolegi samochodu. Żyje od lat w sporej biedzie, bo nie dostaje od nich żadnych pieniędzy. Za to dzięki temu, że nie dostanę nawet na żarcie mogą sobie kupić po roku takiego oszczędzenia bramę na pilota za 10 koła. 

 

Nie studiuje żadnego gówna jak prywatny marketing, tylko mam na głowie studia medyczne i jak to połączyłem z korkami (czyli zarobkiem), to zdarzało się, że nie znalazłem czasu nawet raz w miesiącu wyjść ze znajomymi. Spanie po 5 godzin, stres jak ja pierdole i zaharowywanie się na śmierć. Mniej więcej tak, to wyglądało, dlatego prośba o hajs na jedzenie nie jest nieuzasadniona. Wiem, że piszę trochę chaotycznie, ale zaraz znajdzie się parę osób, że jestem leserem i zamiast sam zarobić, to od starych hajs żydze na żarcie.

 

Odszedłem z dość sporym impetem. Nie chcieli pomóc mi przewieźć rzeczy, dlatego zapakowałem się ze wszystkim do samochodu kolegi jak nikogo nie było w domu. Potem tylko kolejna awantura przez telefon i od kilku dni jest spokój.

 

W wakacje nie mam tutaj znajomych, nawet w piątek nie ma, co ze sobą zrobić. Siedzę w pokoju i zastanawiam się, co dalej z moim życiem. Ciągle zataczam się tylko od ściany do ściany próbując jakoś, to wszystko ogarnąć, ale życie zamiast się uspokoić sadzi mi na ryj kolejne gówno. Jestem już zmęczony tym wszystkim, tzn ciągłym zapierdalaniem i brakiem hajsu, brakiem wolnego czasu. Teraz paradoksalnie mimo, że czasu wolnego mam dużo, to nie czuje się wypoczęty. Ciągłe wojny z rodzicami, a potem wyprowadzka do nory w innym mieście. Nie tak sobie, to wszystko wyobrażałem jak pół roku oszczędzałem każdy grosz.

 

Żeby było śmieszniej chciałem poznać jakąś dziewczynę, bo pierwszy raz od dawna mam do tego czas i jakieś możliwości. Założyłem konto bez zdjęć na portalu i na drugi dzień już udało się kogoś znaleźć. Przeszliśmy na fb i laska była zachwycona. Rozmowy ciekawe, z napięciem, przekomarzaniem i innymi rzeczami, które kobiety lubią. Byliśmy już ustawieni na ten weekend, ale jak dostała moje bardziej wyraźnie zdjęcia, to stwierdziła, że jednak nie chce ze mną ciągnąć znajomości. Co ciekawe ona z wyglądu maks średnia.

 

Pomóżcie, bo nie mam po co tutaj siedzieć, a dokąd wracać też nie mam. Zresztą nie wiem ile finansowo uciągnę jeszcze swoje życie. Po prostu nie wiem kurwa co dalej.

 

 

  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Twoim miejscu poczyniłbym następujące kroki  żeby wyjść z  tej sytuacji:

1) Nie bać się kredytu studenckiego. Za moich czasów można było wziąć  około 10k rocznie nieoprocentowanej pożyczki. Będziesz mógł się skupić na nauce i/lub dorabianiu korepetycjami. Skoro studiujesz coś sensownego to później udźwigniesz cieżar spłaty. Ogólnie kredytowanie konsumpcji /unikanie kredytów jest złe ale w Twojej sytuacji jest to  inwestycja w swoje wykształcenie i swoją przyszłość

2) Skoro jesteś tak zakatowany studiami i brakiem kasy weź dziekankę, odpocznij i  poszukaj sobie jakieś roboty za granicą. W skali całego życia jeden rok przerwy nic nie zmieni.

3) Musisz się pogodzić z kosą z starymi. Z czasem emocje opadną i wasze relacje się unormują

4) Laską się nie przejmować, jeszcze Ci brakuje baby na głowie.

 

Dodam, że miałem podobną sytuację w latach studenckich i kroki 1) 2) 3) pomogły mi w jakimś uporządkowaniu swojego życia.

Edytowane przez somsiad
  • Like 3
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, SławomirP napisał:

Teraz mieszkam tutaj sam i średnio się z tym wszystkim czuje. Palę oszczędności na wynajmowanie pokoju, jedzenie i inne niezbędne rzeczy. Do domu za bardzo nie mam po co wracać. Ja nawet tam nie mogę wrócić, żeby zachować jakieś zdrowie psychiczne. Wojna o to, że się wyprowadzam też była spora. Chciałem przerzucić na nich koszt wynajęcia pokoju, skoro dzięki nim nie kupiłem od kolegi samochodu. Żyje od lat w sporej biedzie, bo nie dostaje od nich żadnych pieniędzy. Za to dzięki temu, że nie dostanę nawet na żarcie mogą sobie kupić po roku takiego oszczędzenia bramę na pilota za 10 koła. 

Nie rozumiem dlaczego jako dorosły chłop masz jakieś wymagania finansowe względem rodziców. Ja również pochodzę z biednej rodziny i mająć 18 lat wiedziałem, że bieda + studia dzienne = rozjebanie sobie życia na własne życzenie. Mimo iż chciałęm pójść na dzienne, byłem zmuszony do pójścia na zaoczne i to był strzał w 10. Bo akurat studia dzienne to w dzisiejszych czasach strata czasu, trzeba jak najszybciej połączyć praktykę z teorią bo to daje hajs. Pomęczyłem się kilka pierwszych lat na studiach zaocznych jeszcze z rodzicami ale oszczędzałem, płaciłem tylko za jedzenie, studia no i trochę za opłaty żeby nie być darmozjadem. Całą reszte kasy oszczędzałem i udało mi się przez 3 lata uzbierać jakieś kilkadziesiąt tysięcy. Potem dostałem podwyżkę w pracy i się wyprowadziłem. Na spokojnie mogłem żyć bez stresów dokończyłem sobie studia i już pracowałem od początku studiów w zawodzie. 

Studia medyczne są akurat dla bogatych ludzi, bo tutaj trzeba dziennie niestety. A po studiach do 30 klepiesz biedę. Moim zdaniem sam trochę nie przemyślałeś swoich decyzji, teraz pojawiły się nieprzyjemne konsekwencje. Moim zdaniem nie masz prawa wymagać by rodzice ci coś dali jeżeli jesteś już pełnoletni. Niektórzy po prostu nie mogą liczyć na to, że rodzice kupią im samochód czy wynajmą pokój/mieszkanie. Na taki luksus nie każdy może sobie pozwolić. Musisz się liczyć z tym, że ze wszystkim musisz sobie radzić sam, no a mając przejebane studia dzienne + wynajem pokoju, szczerze ci współczuje. I jeszcze do tego szukasz kobiety, jeżeli liczysz na wsparcie to nie dostaniesz go, a nawet gorzej. Kobieta jeszcze bardziej ci życie upodli w tak trudnym momencie. One chcą przyjść na gotowe, jak ci sie powodzi w życiu to są miłe, ale jak nie masz kolorowo to będą ci tylko odbierały smak życia swoim narzekaniem i porównywaniem do bogatych chłopaków/narzeczonych koleżaneczek. Będziesz w kółko słyszał jak to chłopak jej koleżanki ufundował jej wakacje a ty co, ledwo na pokój masz? Tak ci będą dogryzać. Nie zniesiesz tego psychicznie.

Na twoim miejscu co bym zrobił?

1. Zero kobiet dopóki nie będziesz miał stabilnej pracy i dochodu, życia bez stresu.

2. Pełne skupienie na zarabianiu hajsu i zdobyciu dobrej pracy

3. Zastanowienie się czy to dobry czas na studia? Pomyśl o 1-2 letniej przerwie w edukacji, wyjazd za granicę z myślą o oszczędzaniu. Mógłbyś przynieść ze 100k i na spokojnie sobie robić te studia bez zacharowywania się.
4. Być może jakieś studia zaoczne + praca, też będziesz się zacharowywał, ale na pewno będzie łatwiej.

Moim zdaniem na rodziców i ich pieniądze nie masz co liczyć, musisz poradzić sobie sam. No chyba że chcesz latać po sądach i podawać rodziców o alimenty. Do końca studiów mają obowiązek ci płacić. Ale za takie coś to masz kosę ze starymi do starości. Czy warto? Moim zdaniem nie. Dostosuj się do tej sytuacji i spróbuj poradzić sobie samemu. Za kilka lat będziesz z dumą patrzył na siebie.

 

Edytowane przez Zbychu
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpatrzyłbym na twoim miejscu rozmowę z władzami uczelni, dziekanem, kimkolwiek, wyjaśnił sytuację, że potrzebujesz indywidualnego toku z niektórych przedmiotów, nawet z dwóch, czy trzech, żeby uciągnąć życie. Na mojej uczelni takie przypadki się zdarzały. Myślę, że coś takiego jest do zrobienia.

 

Pisz na zlecenie artykuły ze swojej działki, medycyna, cokolwiek. Można pokaźnie zarobić, rozliczenie przez useme.eu, ewentualnie umowa o dzieło. Zrób wyprzedaż wszystkiego, co masz zbędnego od dzieciństwa za zawyżone kwoty i czekaj, wszystko się sprzeda. Odzyskasz to w przyszłości. Mógłbyś pisać nawet na wykładach, na przerwach, przy okazji element dokształcenia. Ewentualnie zacznij sprzedawać przez gieldatekstow.pl

 

Możesz się domagać alimentów od rodziców do czasu zakończenia studiów. Jeżeli oni tak pogrywają to idź na drogę prawną i w konflikt. Zesrają się i dadzą ci hajs, tylko postaw sprawę bardzo jasno, wrogo i po prostu postaw ultimatum. Nie dla wszystkich coś takiego do psychicznego udźwignięcia, ale co do zasady taka opcja obowiązuje.

Edytowane przez mac
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Zbychu napisał:

Nie rozumiem dlaczego jako dorosły chłop masz jakieś wymagania finansowe względem rodziców

Bo studiuje dziennie ? Takie trochę głupie gadanie, sam piszesz, że do ukończenia studiów mogliby mu płacić alimenty.

Rozumiem, że tobie rodzice nie mogli pomóc a jemu też trochę nie chcą. 

40 minut temu, Zbychu napisał:

Ja również pochodzę z biednej rodziny

On nie wspomina o jakiejś konkretnej biedzie bo jak czytamy rodzice mają inne priorytety co jest b smutne. 

40 minut temu, Zbychu napisał:

Pomyśl o 1-2 letniej przerwie w edukacji, wyjazd za granicę z myślą o oszczędzaniu. Mógłbyś przynieść ze 100k

Hoho kolego to gdzie i na jakim stanowisku można tyle zaoszczędzić w takim czasie wyjeżdżając z doskoku za granicę w wieku studenckim ?

Edytowane przez MaxMen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP Pomogłes mi tutaj to i ja postaram się pomóc Tobie...

 

Wszystko idzie w dobrym kierunku:

- odcinasz się;

- masz teraz czas na ugruntowanie myslenia i postawienie sobie celów;

- w domu by tylko było gorzej;

- chj z laską z neta... tym się nic nie przejmuj :) 

 

Jakie to miasto, w którym teraz siedzisz? Albo czesć Polski?

 

Powodzenia! Nic łatwo nie przychodzi, a Ty jesteś na kierunku wschodzącym :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, SławomirP napisał:

Uważam, że starzy mnie oszukali i zmarnotrawili moje kilka miesięcy bardzo ciężkiej pracy. Mówiąc w skrócie mieszkam na wsi i kotłowanie się z nimi na chacie bez samochodu, to dla mnie czyste piekło na ziemi.

Z tego co piszesz, to uzbieranie na auto było dla Ciebie wyzwaniem.

Pomyśl, gdybyś je kupił, masz do opłaty:

- OC

- podatek 2% bodajże dla US

- BT

+ zmiana rozrządu, filtrów, etc.


Wiadomo, nie wszystko na raz.

Z czasem mogłoby się okazać, że kupiłeś wózek na letnich i na zimę musisz zmienić opony.

Kolejne koszta.

 

A za coś jeździć trzeba, auta trzeba naprawiać co jakiś czas, bo elementy eksploatacyjne trzeba zmieniać jakiś czas.

Nie wiem czy to kalkulowałeś.

 

Po drugie, przestań w końcu zrzucać winę na innych. Przyjmij to na klatę, nie oni Cię oszukali, to Ty się dałeś omamić, mimo, iż wiesz jacy są.

Branie takich rzeczy na siebie powoduje, że zaczynasz brać odpowiedzialność za czyny, bo nie masz już na kogo ich zwalić.

 

Po trzecie, wszystko rozumiem ale nie ogarniam czemu ludzie idą na takie studia bez wsparcia ze strony rodziny?

Przemyśl czy nie lepiej jest je chwilowo zatrzymać i ogarnąć sytuację życiową zanim je wznowisz.

 

Kobiety? Jedno wielkie nieporozumienie w obecnej sytuacji.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przejmuj się bracie. Miałem bardzo podobne do Ciebie przeżycia ze starymi. W pewnym momencie w moim życiu studiowałem dwa kierunki - jeden dziennie, drugi zaocznie, a jednocześnie pracowałem na 3/4 etatu. Dasz wiarę? I to kierunki wymagające, inżynierskie, ścisłe, związane z informatyką.

Do tego wszystkiego, podczas tej katorżniczej pracy jeszcze miałem przeżycia z myszką, a potem rozstanie z nią. Potem co prawda do siebie wróciliśmy (potrwało to jeszcze 3 lata), ale samo to rozstanie było wtedy dla mnie przytłaczające. 

Wyszedłem na ludzi, ciężką pracą w końcu doczłapałem się do dobrej sytuacji. Kierunki studiów oba skończyłem z dyplomami mgr inż. Obecnie mam nieskończone 30 lat, pierwszą pracę podjąłem w wieku 25 lat, zarabiam w tej chwili 8,5 tys. PLN netto, do tego kupiłem nowe mieszkanie przy Warszawie z małym kredytem którego rata wynosi ledwie 10% moich zarobków. które wynająłem, Postanowiłem je wynająć, a sam wynająłem małą kawalerkę, taką właśnie norę, bo finansowo wychodzi mnie to bardzo korzystnie, korzystniej niż gdybym mieszkał w swoim mieszkaniu. Licząc więc wynajem, to mam właściwie 10 k netto miesięcznie. Z racji tego, że nie mam większych potrzeb w życiu, to i tak mi taki standard mieszkania na razie wystarcza, a kasy obecnie odkładam mnóstwo. Oszczędności pozwalają mi na ponad 2 lata życia bez pracy, do tego pieniądze z wynajmu dwukrotnie przewyższają ratę kredytu i jak dobrze pójdzie, to jeszcze około rok czasu i kredyt będzie spłacony doszczętnie - w wieku moich 31 lat.

 

To była katorżnicza praca, dzienne studia, trzeba było jakoś zgrabnie omijać wykłady i usprawiedliwiać się z nieobecności na niektórych ćwiczeniach, w weekendy na zaoczne, do tego 3/4 etat praca w IT. Dla większości ludzi to jest coś nie do pojęcia, że można to wszystko pogodzić i pokończyć. Mi się udało.

 

Nie przeczę, że także dzięki dość niezłej inteligencji i zdolnościom, jednak pracy to tutaj było strasznie dużo.

 

Co do starych... szkoda komentować. Podobne historie jak u Ciebie. Nawet z podwózką mi rzeczy był problem, a motywacja jaką dostawałem gdy jeszcze przyjeżdżałem na weekend do domu, to "o, teraz zgrywa inteligenta studenta", albo "byś się do jakiejś roboty wziął, bo z tych studiów to nic nie ma, nic nie zarabiasz". Nieźle co? To się nazywa motywacja od ukochanej rodzinki :)

 

Od ojca dostawałem jedynie głupie docinki, nic więcej. Matka poganiała mnie do "normalnej" pracy i ciągle słyszałem, że z tych studiów i tak nic nie będzie. Od ciotki usłyszałem: "Tylko się uczysz i uczysz, za robotę byś się wziął!". Dziś ciotka jest bezrobotna, przyszedł kryzys, a że wykształcenie ma słabe, to skończyła jak skończyła. No widzisz jaka przewrotność losu.

 

Jeśli studiujesz medycynę, to masz świetne studia. Zaciśnij jeszcze zęby i walcz, walcz, a powinno być dobrze.

 

A co do kobiet to Ci za bardzo nie doradzę, bo naprawdę dziś im się zupełnie popierdoliło w głowach. Każda ma wymagania jakby była modelką. Od pewnego czasu piszę z jedną 4 lata młodszą, wydaje się jakaś taka normalniejsza, trochę taka emocjonalna i taka z zachowania "kobitka", ale sobie myślę... a może mi takiej potrzeba. Kobieta nie jest od górnolotnych przemyśleń, zresztą, takie się nie nadają na nic stałego. Lepiej wziąć zwykłą kobitkę, a ta taka jest, a jest nawet ładna. Natomiast co z tego wyniknie - w dzisiejszych czasach wiem tylko tyle, że kompletnie nie wiadomo. Mamy zupełnie pojebane czasy z kobietami. Trzeba próbować - i tylko tyle Ci mogę doradzić. Próbuj z różnym stylem, różne zdjęcia, wygląd, stylówa, itd i może coś w końcu pyknie.

 

Niedawno pisałem z jakąś 30-tką, trochę chujowo się czułem, że taka stara, no ale dość ładna, długonoga. Najpierw pisałem, że może w przyszłości jakieś rowery, przeszliśmy na whatsappa. Potem napisałem, czy chce umówić się na jakąś wspólną aktywność, pytała co proponuję, napisałem, że bieganie, pobiegamy sobie, bo i tak muszę zadbać o formę. Napisała mi jakiś dziwny tekst, że biega to ona sama i woli sama, a jak chcę formę ćwiczyć to życzy mi wiatru w plecy.

Nie rozumiem o chuj im chodzi. Nie chciałem zaczynać od razu na ostro randkami to dałem ulgowo bieganie i też źle. Chuj je jeden wie czego one chcą, zupełnie im się popierdoliło w głowach.

Natomiast żywię jakieś nadzieję co do tej "kobitki" o której pisałem wcześniej.

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziekana nie wchodzi w grę. Na dobre stanowiska jest wysoki próg wejścia, mam o wiele lepsze pomysły na zainwestowanie tego czasu.

 

1 godzinę temu, somsiad napisał:

1) Nie bać się kredytu studenckiego.

Zapomniałem wcisnąć gdzieś tego w tekst. Mówiłem, że nie dostaje od rodziców żadnych pieniędzy, ale w sensie do ręki. Płacili mi ostatni rok 400zł miesięcznie za wynajmowanie miejsca w pokoju trzyosobowym. Biorę kilka stówek kredytu studenckiego, tylko z tego powodu odkładanie hajsu szło dobrze.

 

1 godzinę temu, Zbychu napisał:

Nie rozumiem dlaczego jako dorosły chłop masz jakieś wymagania finansowe względem rodziców.

Bo dopiero teraz w miarę ogarniam życie. Co mogłem wiedzieć w liceum? Zresztą nikt mi nic nie mówił, że będą jakiekolwiek problemy z pieniędzmi. No i by nie było. Jak mieli do wyboru moje normalne życie na studiach pod względem kasy, a brama na pilota za 10 koła, to wybrali bramę na pilota. 

 

1 godzinę temu, Zbychu napisał:

1. Zero kobiet dopóki nie będziesz miał stabilnej pracy i dochodu, życia bez stresu.

 

Czyli blisko trzydziestki.

 

1 godzinę temu, Zbychu napisał:

2. Pełne skupienie na zarabianiu hajsu i zdobyciu dobrej pracy

 

To już jest, ale po kilku latach w ciągu mam dość.

 

1 godzinę temu, Zbychu napisał:

4. Być może jakieś studia zaoczne + praca, też będziesz się zacharowywał, ale na pewno będzie łatwiej.

Ja już jestem bliżej końca niż dalej.

 

@mac Ja już miałem prace, którą musiałem robić maksymalnie na pół gwizdka, bo brak czasu i siły.

 

54 minuty temu, Gradhach napisał:

Jakie to miasto, w którym teraz siedzisz? Albo czesć Polski?

 

Sam dobrze wiesz jakie konsekwencje może mieć podawanie za dużo informacji o sobie.

 

45 minut temu, Quo Vadis? napisał:

Po trzecie, wszystko rozumiem ale nie ogarniam czemu ludzie idą na takie studia bez wsparcia ze strony rodziny?

 

Wzięli mnie z zaskoczenia jak już było po fakcie.

 

46 minut temu, Quo Vadis? napisał:

Nie wiem czy to kalkulowałeś.

 

Wychodziłem z założenia że: 

 

 

 

47 minut temu, Quo Vadis? napisał:

Po drugie, przestań w końcu zrzucać winę na innych. Przyjmij to na klatę, nie oni Cię oszukali, to Ty się dałeś omamić, mimo, iż wiesz jacy są.

 

Tego akurat się nie spodziewałem.

 

@zihuatanejo No i dzięki temu teraz stać cię zapłacić czasem nawet 300 za godzinę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, SławomirP napisał:

 

@zihuatanejo No i dzięki temu teraz stać cię zapłacić czasem nawet 300 za godzinę.

Trochę nie rozumiem do czego pijesz ale w ogólności tak, w tej chwili stać mnie tak naprawdę na wszystko. Wakacje na Teneryfie? To chyba 3 tys. PLN all inclusive o ile się nie mylę. No, to 30% mojej miesięcznej pensji. Na dobrą sprawę jakbym miał urlop to co miesiąc mógłbym latać na Teneryfę na 2 tygodnie.

Tylko ile charakteru i strasznie ciężkiej pracy mnie to kosztowało to tylko ja wiem. 

Nie powiem - zdolności i inteligencję mieć trzeba, nie będę wciskał kitów, że nie. Jednak cała reszta, to ciężka praca. Ja zacząłem spijać śmietankę z mojej pracy stosunkowo dość wcześnie, bo już w wieku gdzieś 27 czy 28 lat. No i w tej chwili nagle wszyscy mnie szanują. Gdy widzą, że steruję swoim życiem jak chcę, mam dobre zarobki, mam nieruchomość prawie spłaconą, wszystko kontroluję - no, to teraz mam szacunek w rodzinie i wokoło. Teraz. Wcześniej miałem gówno.

 

W tej chwili właściwie mało jest materialnych rzeczy których nie mógłbym mieć, tylko, że jestem minimalistą, wiele mi nie potrzeba. Zawsze byłem minimalistą, taką już mam naturę.

 

Ale co do rady @Zbychu to zdecydowanie nie - teraz masz wiek kiedy możesz się dziewczynom podobać, przy wieku 30 lat mało który facet jest tak atrakcyjny jak w wieku 23 czy tam 25. Najatrakcyjniejsi dla kobiet pod względem czysto fizycznym są mężczyźni w wieku 20-paru lat, nie trzydziestoletni. Oczywiście są wyjątki, ale nie ma co na nie zwracać uwagi. Postaraj się teraz zabukować jakąś ładną atrakcyjną dziewczynę, tylko pamiętaj o swoich celach - póki ona będzie w zgodzie z Twoimi celami, będzie ok, jak zacznie Ci przeszkadzać w nich, to jej podziękuj.

 

Moi znajomi zabukowali swoje niunie właśnie w wieku studenckim, dziś wielu pożenionych. Przecież nikt Ci nie każe się od razu żenić bez intercyzy - możesz zaproponować dziewczynie za kilka lat związku ślub z intercyzą. Natomiast nie ma co czekać do 30-tki nie wiadomo na co. Jak pisałem: większość znajomych zabukowała swoje ładne partnerki gdzieś tak w wieku studiów, a nie przy 30-tce, dlatego wiem, że tutaj na forum tak radzą, ale to kompletna bzdura.

 

Co do dziekanek, itd. - żadne dziekanki, wybij to sobie z głowy. Potem będzie trudniej się zmusić. Kuj żelazo póki gorące. Przemordujesz jeszcze te parę lat, skończysz szybko ten pierdolnik i pójdziesz na specjalizację i staż. Na medycynie na stażu też płacą grosze, ale to już Ci wystarczy na jakieś tam życie. 

 

Żadnego przerywania studiów - masz bardzo dobre studia, medycyna to właściwie znakomite studia, fakt, że płacą porządnie trochę później, ale jak już pójdziesz na staż to będzie już dobrze.

Kuj żelazo póki gorące, te 2-3 lata jakoś przetrzymasz, niedługo będzie z górki. Na wakacje jedź na jakieś zbiory czy coś.

Edytowane przez zihuatanejo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, somsiad napisał:

) Skoro jesteś tak zakatowany studiami i brakiem kasy weź dziekankę, odpocznij i  poszukaj sobie jakieś roboty za granicą. W skali całego życia jeden rok przerwy nic nie zmieni.

To samo pomyślałem. Kiedyś pracowałem za najniższą krajową, dojeżdżałem autem ponad 50km dziennie, na życie mi zostawało 200-300zł. Powiedziałem dość, wyjechałem za granicę na dłuższy okres. Potem znów wyjazd. Przywiozłem worek siana i nowego siebie. Pewnego siebie "siebie", gdyż poradziłem sobie sam i z językiem i z życiem, i z pracą. Byłem chwalony a w Polsce tylko ganiony, chcąc coś kupić ekstra pracowałem w jebane weekendy, a teraz stać mnie na wiele. A równowaga i pewność siebie wraz ze wzrostem samooceny są warte więcej niż te pieniądze które przywiozłem. Dodam, iż się zadłużyłem na wyjazd, a z początku dwa tygodnie byłem bez pracy a trzeba było żyć i co, dałem radę!

 

2 godziny temu, mac napisał:

Możesz się domagać alimentów od rodziców do czasu zakończenia studiów.

Masz rację Bracie, ale gdyby tych rodziców nie było to musiałby sobie dać radę. Niech szuka rozwiązań jak zarobić. 

 

 

2 godziny temu, Zbychu napisał:
3 godziny temu, SławomirP napisał:

pilota za 10 koła. 

Nie rozumiem dlaczego jako dorosły chłop masz jakieś wymagania finansowe względem rodziców.

Ten Pan ma rację, objawił czystą, bolesną prawdę. Sam od wieku nastolatniego na siebie zarabiałem ile mogłem. Kupiłem pierwszego malucha za swoje.

 

2 godziny temu, Zbychu napisał:

Dostosuj się do tej sytuacji i spróbuj poradzić sobie samemu. Za kilka lat będziesz z dumą patrzył na siebie.

Potwierdzam, tak jest.

 

Godzinę temu, Quo Vadis? napisał:

Z tego co piszesz, to uzbieranie na auto było dla Ciebie wyzwaniem.

Pomyśl, gdybyś je kupił, masz do opłaty

Bardzo mądre słowa. Kiedyś wróciłem zza granicy po miesiącu z ośmioma tysiącami złotych, była to kwota wow wówczas. Chciałem kupić auto za 6-7 tysi aby było czym jechać, ale wiedziałem doskonale że po miesiącu bym nie miał nawet na paliwo. 

 

OC płacę na rok 400pln.

Przegląd 170.

Opony letnie raz znalazłem markowe nowe roczne za niecałe 6 stów z wysyłką, przy moim przebiegu rocznym po dwóch latach eksploatacji opony na osi napędzanej (tył oczywiście) miały poniżej 5mm, zamiana przód tył by wydłużyła życie o kolejne myślę 3 lata.

Zimówki tysiak lekko, zużycie identyczne jak na letnich. 

Naprawy, czasem coś naprawisz za grosze, czasem musisz dać coś do regeneracji i ustawienia i tysiak nie twój. Ja i tak wszystko robiłem sam, ale ceny niekiedy bolały. 

 

Ostatnio zapłaciłem za oryginalną pompę wody (po znajomości) 820, a były od 900 wzwyż. 

 

Paliwo. Mając LPG obecne ceny to u mnie 2.10 zaokrąglony w górę o 1 grosz. Auto mi pali ok 13 LPG wychodzi nieco ponad 27 zlotych na sto kilometrów. Jak dla mnie możliwość jazdy gdzie chcę i kiedy chcę jest bezcenna, ale jeżdżąc do roboty innym, bardziej oszczędnym autem i przy cenie 1.75 jaka była parę lat temu normą i tak wychodziło ponad 500zł. 

 

Rada ode mnie

Obejrzyj film Sekret. Czy w to wierzysz czy nie, wszystko działa. 

 

Działanie: zapisuj cele. Czytasz to, zapisz swoje cele na dziś. Tak kurwa, zapisz albo nie czytaj dalej. 

Zapisz co chcesz robić np za rok i ile mieć pieniędzy. W filmie wyżej i działalności pana poniżej to PODSTAWA.

Zainteresuj się Brianem Tracy, za free są jego audycje na jewtubie.

 

Wyjedź za granicę na rok, odpoczniesz psychicznie a wyjście z finansowego dołka zmieni Twój nastrój o 180 stopni.

 

Jesteś mężczyzną, możesz to zrobić. 

Nie ważne czy myślisz że dasz radę czy nie dasz rady. W obu przypadkach masz rację. Myśli stają się rzeczywistością. Pamiętaj że nienawiść w kwestii rodziców jest przed podświadomość odbierana jako nienawiść DO SIEBIE. Jeśli nie jesteś w temacie podświadomości to koniecznie się doedukować. Mówisz że w piątek nie masz co robić, odhaczaj checklistę z tego co Ci napisałem. 

 

I pamiętaj: jesteś mężczyzną, możesz to zrobić.

Edytowane przez DOHC
Literówka, jestem zmęczony - DOHC
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, SławomirP napisał:

W wakacje nie mam tutaj znajomych, nawet w piątek nie ma, co ze sobą zrobić.

Znam to uczucie, jak znajomi to słoiki jedynie spacery wokół okolicy, ewentualnie spacery na miasto jakaś starówka czy nad wodę

a dużo dziewczyn przebywa w takich okolicach, z drugiej strony prawdopodobnie i tak się z tym nic nie zrobi.

 

4 godziny temu, SławomirP napisał:

Żeby było śmieszniej chciałem poznać jakąś dziewczynę, bo pierwszy raz od dawna mam do tego czas i jakieś możliwości. Założyłem konto bez zdjęć na portalu i na drugi dzień już udało się kogoś znaleźć. Przeszliśmy na fb i laska była zachwycona. Rozmowy ciekawe, z napięciem, przekomarzaniem i innymi rzeczami, które kobiety lubią. Byliśmy już ustawieni na ten weekend, ale jak dostała moje bardziej wyraźnie zdjęcia, to stwierdziła, że jednak nie chce ze mną ciągnąć znajomości.

Właśnie też ostatnio się w to pobawiłem zainspirowany Twoją historią.

Mój wniosek jest taki, że jeśli idzie za łatwo to zawsze ale to zawsze jest jakiś haczyk.

 

Kilka par co miałem, wziąłem fb i okazuje się,

że jedna wcale nie jest taka ładna,

druga jakaś dresiara, trzecia alternatywka

i kombinuje chyba coś na boku bo ma chłopa,

czwarta przyjechała na chwile a jest z innego województwa itd.

 

Nawet nie wiem czy będę w to brnął dalej.

 

4 godziny temu, SławomirP napisał:

Co ciekawe ona z wyglądu maks średnia.

Ehh, klasyka.

 

4 godziny temu, SławomirP napisał:

Pomóżcie, bo nie mam po co tutaj siedzieć, a dokąd wracać też nie mam. Zresztą nie wiem ile finansowo uciągnę jeszcze swoje życie. Po prostu nie wiem kurwa co dalej.

No musisz usiedzieć, przetrwać te kilka miesięcy,

Na pocieszenie ja mam tak samo, no i nie da się inaczej.

Jakieś drobne spotkania, spacery i siłownia lekko pomagają.

Jestem zawieszony w kwestii kilku spraw.

Musze czekać, chociaż kurwica czasem bierze.

Miałem nawet fajną okazje na łowienie dziewczyn.

To pandemia przyszła i wszystko uj szczelił.

Może nawet i na kolejny rok, co może czasem dołować.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, zihuatanejo napisał:

Nie rozumiem o chuj im chodzi. Nie chciałem zaczynać od razu na ostro randkami to dałem ulgowo bieganie i też źle. Chuj je jeden wie czego one chcą, zupełnie im się popierdoliło w głowach.

Natomiast żywię jakieś nadzieję co do tej "kobitki" o której pisałem wcześniej.

 

Bo ona nie biega. To zwykły pozer, jak 99% lasek. Mocna w gębie, a jak przychodzi, co do czego to 1 km na zgonie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ciągu ostatnich 3 lat byłem w różnych trudnych sytuacjach życiowych. Teraz też sam siedzę od 2 i pół miesiąca w domu pomimo że mam dziecko i żonę, z którą nie mogę się porozumieć. Wiem co to samotność, wiem co to za uczucie jak inni spotykają się, mają plany, żyją - a człowiek patrzy na to i trochę mu żal.

 

Moim zdaniem jednak zrobiłeś dobrze. Ja wyprowadziłem się z domu jak miałem 19 lat i nigdy tej decyzji nie żałowałem. Zgadzam się z @Gradhachże idzie ku lepszemu. 

 

Dla ciebie mam taką radę która i mi pomaga. Ułóż sobie plan na najbliższą przyszłość. Na przykład do końca roku i trzymaj się owego planu. Gdy

człowiek ma cel w życiu ciężko go złamać. 

 

Nie oczekuj pieniędzy od rodziców. Jesteś już dorosły. Pomyśl jak możesz zmienić swoje życie aby mniej pracować a więcej zarabiać. Napisałeś że spałeś po 5 godzin. Czyli co ci zabierało resztę czasu? Może przesadziłeś z nadmiarem obowiązków?

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co z tego, że jest dorosły ? Obowiązkiem rodziców jest pomagać finansowo dziecku do ukończenia studiów. Skoro jest po LICEUM, to nie da rady sam podjąć żadnej sensownej pracy. Jeśli rodzice zgadzają się, że dziecko idzie do liceum, to zgadzają się finansować mu studia, a jeśli nie to powinni mu kazać iść do technikum. Od tego jest cholerne technikum, jeśli rodzice nie chcą, bądź nie mogą finansować studiów, to dziecko idzie do technikum i po technikum może samo na siebie zarobić w sensowny sposób. Rodzice go stworzyli, więc to oni mają obowiązek mu pomagać. Gdzie byli gdy szedł do liceum ? Przecież już wtedy było wiadomo, że po liceum można tylko iść na studia, koszta był wiadome od dawna. Zwykła nieodpowiedzialność jego rodziców, skoro wiedzieli, że nie chcą mu dać kasy, to powinni mu to powiedzieć zanim poszedł do szkoły średniej. Właśnie ZANIM WYBRAŁ SZKOŁĘ ŚREDNIĄ. Nie bez powodu istnieją 3 rodzaje szkoły po podstawówce, zawodowa, technikum, liceum. Do liceum posyłają dziecko ci rodzice, którzy mogą i chcą finansować dziecku studia, bo po samym liceum dziecko jest bezradne, a dorosłość nie gra tu żadnej roli. Jeśli nie chcieli mu finansować studiów, to po to jest technikum, by dziecko mogło samo na siebie zarobić. Więc pieprzenie, że jest dorosły i ma sam o siebie dbać to dowcip. Osobie po zawodówce łatwo to powiedzieć bo ona nie ponosiła kosztów studiów i miała od razu normalną pracę, ale osoba po liceum jest w innej sytuacji. Zresztą każdy mój znajomy ze studiów jest w pełni finansowany przez rodziców, nikt nie pracuje, zresztą to logiczne, studia są od nauki, nie od pracy zarobkowej, nauka na trudnych kierunkach zajmuje tyle czasu, że dla większości jakakolwiek praca jest niemożliwa.

Edytowane przez DuchAnalityk
  • Like 2
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrzygałem się w kiblu i już mi trochę lepiej.

 

10 godzin temu, DOHC napisał:
13 godzin temu, Zbychu napisał:
13 godzin temu, SławomirP napisał:

pilota za 10 koła. 

Nie rozumiem dlaczego jako dorosły chłop masz jakieś wymagania finansowe względem rodziców.

Ten Pan ma rację, objawił czystą, bolesną prawdę. Sam od wieku nastolatniego na siebie zarabiałem ile mogłem. Kupiłem pierwszego malucha za swoje.

Starzy mnie wepchnęli w sytuacje, kiedy nie mogę zarabiać, dlatego powinni wziąć za to odpowiedzialność. Takie rzeczy mogą pisać ludzie, którzy nie byli na ciężkich studiach. U nas zostało, to doprowadzone do takiego absurdu, tzn ilość materiału do opanowania, że wydział nie może od nas uczciwie tego egzekwować, bo nikt by tego nie zdał. Ja mogłem uczyć innych tylko dlatego, że oszukiwałem jak nigdy i bardzo dużo ryzykowałem, rzygałem ze stresu i niewyspania. 

 

11 godzin temu, DOHC napisał:

Bardzo mądre słowa. Kiedyś wróciłem zza granicy po miesiącu z ośmioma tysiącami złotych, była to kwota wow wówczas.

Przed pierwszym rokiem, też byłem w pracy za granicą. Mimo wszystko nawet tutaj byłem bombardowany przez rodziców, że sobie nie poradzę. Zawsze jak chce coś zrobić w życiu, to oni są największą przeszkodą do pokonania. Matka mi wierciła dziurę w brzuchu tak długo różnymi pytaniami, co zrobię w sytuacji za granicą jeśli... i tak do momentu aż znajdzie coś na co nie potrafię odpowiedzieć. Sprowadzając sytuacje do absurdu. Ja wręcz uciekłem z domu do tej pracy, bo inaczej musiałbym mieszkać z nimi w chacie. Wtedy bym raczej nie zdał tego roku.

 

@DOHC Kolega miał do sprzedania ładnego rovera 45 w gazie. Wszystko zamykało się budżecie i jeszcze by zostało na dużo LPG. Niestety ja nie wziąłem, bo mieliśmy kupić coś droższego i teraz wozi się tym samochodem mój inny kolega. Czas pokazał, że auto po drobnych naprawach śmiga, tak jak było mówione.

 

1 godzinę temu, RealLife napisał:

Dla ciebie mam taką radę która i mi pomaga. Ułóż sobie plan na najbliższą przyszłość. Na przykład do końca roku i trzymaj się owego planu. Gdy

człowiek ma cel w życiu ciężko go złamać. 

Teraz ciężko coś zaplanować. Ja od dawna nie wiem, co będzie za tydzień. Nie wiem, czy od października będzie kogo uczyć, bo nie będzie zajęć. Nie wiem, czy do akademika będę mógł kogoś wpuścić (aktualnie zakaz), czy będę musiał wynajmować pokój u kogoś, żeby móc się z ludźmi spotykać.

 

1 godzinę temu, RealLife napisał:

Napisałeś że spałeś po 5 godzin. Czyli co ci zabierało resztę czasu?

Mieszkanie w trójce z ludźmi z luźnych kierunków, którzy nie pracują i balują po nocach. Bezsenność ze stresu. Na jutro muszę coś zrobić, a zostało 6 godzin do pobudki. Jak jutro nie zdam tego kolosa, to pewnie uwale rok i więcej takich nakładających się sytuacji.

 

1 godzinę temu, DuchAnalityk napisał:

Zresztą każdy mój znajomy ze studiów jest w pełni finansowany przez rodziców, nikt nie pracuje,

Ja jestem dodatkowo na bananowym kierunku i tutaj gówniarze jeżdżą sobie na egzotyczne wakacje w ferie, albo w boże narodzenie. Jakaś wycieczka do Londynu jak jest parę dni wolnego, foty ze stanów, ameryki południowej, to u mnie norma. 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo trudno jest utrzymywać dobre kontakty z rodziną, dlatego jak najszybciej trzeba myśleć o wyprowadzce. Ja jestem osobą ugodową, dlatego pomimo trudnego charakteru moich rodziców potrafiłem utrzymać z nimi relatywnie dobry kontakt, na czym bardzo dużo zyskałem. Powiedzieć kilka słów za dużo i zepsuć relacje z rodziną jest piekielnie łatwo. Dostałem jedno ostrzeżenie od życia i teraz ważę słowa, bo wiem, że odbudowywanie wspólnego naturalnego przyjaznego języka graniczy z niemożliwością.

 

Mam nieźle rozwiniętą inteligencję emocjonalną, więc kiedy słyszę choćby delikatny atak w moją stronę wyrażający się na przykład w tonie wypowiedzi, to albo zmieniam temat, albo kończę rozmowę. Wygaszam konflikt już na starcie. Oczywiście moja duma jest urażona, bo chciałoby się odpysknąć, ale ja patrzę długofalowo. Jasno, czarno na białym podliczyłem sobie ile zarobiłem na tym, że mieszkałem z rodzicami podczas studiów. Poza tym to pokorne podejście pozwoliło mi również zachować opcję na przyszłość. Teraz mam własne mieszkanie i może nie potrzebuję niczyjego wsparcia, ale gdyby wystąpiła jakaś kryzysowa sytuacja, to jestem przyjęty z otwartymi ramionami.

 

Jeżeli chodzi o kontakty z najbliższymi, to jestem zwolennikiem powolnego wycofywania się kosztem własnej dumy, niż palenia za sobą mostów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, zihuatanejo napisał:

Napisała mi jakiś dziwny tekst, że biega to ona sama i woli sama, a jak chcę formę ćwiczyć to życzy mi wiatru w plecy.

Nie rozumiem o chuj im chodzi. Nie chciałem zaczynać od razu na ostro randkami to dałem ulgowo bieganie i też źle.

Chodzi o to, że baba zwyczajnie ściemniała z tym dbaniem o kondycję, one wszystkie cały czas dbają o kondycję i figurę wpierdalając pączki, a Ty chciałeś z nią na serio pobiegać jak ona o czasów WFu w szkole średniej nie biegała, jakbyś zaprosił do cukierni na jebanego pączka to by była zadowolona. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, SławomirP napisał:

Pomóżcie, bo nie mam po co tutaj siedzieć, a dokąd wracać też nie mam. Zresztą nie wiem ile finansowo uciągnę jeszcze swoje życie. Po prostu nie wiem kurwa co dalej.

Stary, to jest prawdziwe życie. Jest chujowo ale bojowo, jesteś na dobrej drodze. Wgryzłeś się pazurami i kłami w wykształcenie medyczne, potrafisz zarobić kasę, mniej więcej 

 

Wg mnie masz już teraz syndrom wypalenia zawodowego (czy też studenckiego) czyli mózg nie ma kiedy odpocząć, zapierdalasz jak dziki a efektów nie ma.

 

Nie łam się chłopie, trzymaj się ramy, "struggle", czyli walka z przeciwnościami minie. Jeszcze nie teraz.

 

Muszę teraz wyjść, napiszę Ci jeszcze dziś później o Twojej chronicznej nędzy i rozczarowaniu rodzicami.

 

Jak chcesz pogadać to wal na priv.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.