Skocz do zawartości

Na co wydawać pieniądze, żeby osiągnąć sukces?


Rekomendowane odpowiedzi

23 minuty temu, JudgeMe napisał:

Nie wiem, jak sobie z tym radzić. Staram się już nie przeglądać stron z ciuchami i torebkami.

Haha. To powiem Ci, że Cie nie rozumiem w sumie. Jak miałaś 5 lokówek to po kiego wała była Ci kolejna? Trzeba było sobie kupić jedną zajebistą za cenę dwóch czy trzech. I tyle.

 

Co do ciuchów i torebek się nie wypowiadam. Sam dzisiaj na kosmetyki wydałem prawie 1kpln. Ale trudno, chcę spróbować, no i tyle. Nie będe se żałował. W siebie inwestuję.

 

Z tego co napisałaś, to chyba Cię stać na wydawanie w ten sposób kasy. Bo inaczej sobie tego nie wyobrażam. Mi kiedyś koleżanka powiedziała, bo jej mówię. Nie wiem na co kasę wydawać...i wcale nie zarabiałem jakoś zajebiście, tyle, że nie płaciłem za wynajem. A ona na to, to zacznij oszczędzać, no i nie wiem co się stało ale zacząłem.

 

Kasa się przydaje jak jesteś w dupie, a różnie to bywa. Zacznij oszczędzać Jud(g)e. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ogólnie jestem oszczędna i mam smykałkę do pomnażania zasobów. Można powiedzieć, że w wieku 21 lat zaczęłam od pracy za 1 tys.,. (dokładnie tyle) a po 8 latach mam kilkanaście razy tyle. Po prostu zawsze staram się, aby mój następny dzień pozostawił mnie mądrzejszą niż dzień poprzedni. W wolnym czasie coś czytam, nie oglądam żadnych głupot, żadnych seriali, wieczorami słucham ciekawych audiobooków, badam rynek - douczam się, myślę w co zainwestować, żeby się opłacało... ale niestety doszłam do wniosku, że w sytuacji kobiety, to żaden atut. Kompletnie żaden, jeżeli wszystko co zarobię albo inwestuję, albo wydaję na kogoś. Kobieta ma być piękna i powabna... gdybym była facetem, to moje podejście byłoby coś warte.

 

Dlatego najbliższy okres, ogłaszam rokiem dla siebie. I zaczynam od września. Jestem dość zaniedbana po ciążach i karmieniu i teraz nie ma bata, masaże, zabiegi, spa, kreatyna na włosy, walka z trądzikiem i co tylko, co tylko.

W przeciwnym razie zapultam się w tym oszczędzaniu i reinwestowaniu i nigdy z tego pełną gębą nie skorzystam.

Takie moje ostatnie przemyślenia :)

Edytowane przez Amperka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, JudgeMe napisał:

Pomyślałam w duchu, że jestem skończoną kretynką. 

No ja też tak pomyślałem jak przeczytałem co tam wystukałaś na klawiaturce ?

2 minuty temu, Amperka napisał:

ale niestety doszłam do wniosku, że w sytuacji kobiety, to żaden atut.

Jak dla mnie to jest akurat duży atut. Chciałbym mieć kobietę, która potrafi oszczędzać i pomnażać te oszczędności inwestując je w mądry sposób :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Amperka napisał:

Można powiedzieć, że w wieku 21 lat zaczęłam od pracy za 1 tys.,. (dokładnie tyle) a po 8 latach mam kilkanaście razy tyle

To Ciebie też zaczepię. Wspomnisz czym się zajmujesz czy nie zamaco? Nie musi być w szczegółach. Nie przeczę, ze imponuje mi zaradność/operatywność. To jest bardzo duży atut, believe me. Dawno nie spotkałem dziewczyny, która byłaby takimi rzeczami w ogóle zainteresowana. Co najwyżej własne M.

 

Jeśli chodzi o mnie to pracuje w IT, od kilku lat mam swoją firmę. 10lat komercyjnego doświadczenia. A razem z niekomercyjnym to ze 20. Od dziecka to nadupcam. ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minutes ago, maroon said:

200 pln/m-c na jedzenie. ? Dalej nie czytałem. 

Przypomina mi się poniższa wklejka jaka krążyła po wykopie:

 

"Polska jest najtańszym krajem w Europie i można się tu wyżywić za około 100zł miesiecznie.

Właśnie kończe taki miesiąc za 100zł. Musze powiedzieć, że ani razu nie byłem głodny-ba!-momentami byłem nawet przejedzeony, zapchany.

Nie zaliczam do jedzenia pica, co chyba oczywiste, bo jedzenie to jedzenia a picie to picie i na samą Cole wydałem koło 200zł(2 litry dziennie, czsami jescze wieczorem dokupowałem litrowa Colę).

A więc przechodząc do jadłospisu za 100 zł.
Aby przezyć miesiąc za 100 zł potrzeba:

1kg ryżu ok.3zł
1kg makaronu ok.2,5 zł
1kg kaszy jęczmiennej około 2 zł
6kg ziemniaków ok.8zł
2kg margarany ok 5 zł
150 bułek około 50zł
10 paczek Chochoszoków ok. 20
15 sosów do potraw jeden po około 50 groszy-około 7 zł, lub kilka sosów gotowych po ok.3 zł.

Razem około 100zł.
Zostało mi jescze 7 złotych z tej stówy. Nieźle.

Jak to jemy?
Rano zagtować gar sosu-mamy na 2 dni.
Pierwszy tydzień-makaron. 5 bułek dziennie, pół paczki Chocoszoków.
Drugi tydzień-ryż. 5 bułek dziennei, pół paczki Chocoszokw.
Trzeci tyedzień-kasza jęczmienna, 5 bułek, pół paczki Chocoszokwó.
Czwarty tydzień-6 kilo ziemniaków, 5 bułek , pół, paczki Chocoszoków.

Zamiast Chocoszoków można kupować krem czekoladowy-400 gr za 2,5zł albo zwykle kulki czekoladowe, można nabyć za 1-2 zł 300 gramów.

Także jadłsopsis jest sprawdzony i bardzo sycący-nawet zostało mi jeszcze trochę rużu i kaszy, bo kilogram na tydzień to naprawdę jest aż nadto.

Brakowało mi jedynie serków, jogurtów i rybek.
Ale bez problemu mogę taki miesiąc powtórzyć-mówię to jako osoba która lubi jeść, objadać się, czy nawet obżerać.

Jeden Władysław JAgiełło i masz jedzenie na cały miesiąc.
Pozdrawiam. "

Edytowane przez somsiad
  • Dzięki 1
  • Haha 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mroczny.rycerz napisał:

W tym samym czasie mi rozrywkę zapewnia cipa mojej dziewczyny, czyli zajebista rozrywka za darmo.

Jebłem :D

 

Też swego czasu bardzo ceniłem tę formę "darmowej" rozrywki, później zaś zrozumiałem, że seks nie służy przyjemności i nie jest zabawą.

 

Uważaj na zbyt częste zabawy tego typu - tracisz masę cennej męskiej energii.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam 200 zl/mc na jedzenie. Odzywasz się powietrzem, @kali? Zwykły wypad do Biedry czy innej sieciówki i nie mam 200 zł, a nic drogiego tam nie kupuję. Woda mineralna, cola zero, parę innych rzeczy, srajtaśma, Domestos, mydło, dezodoranty, coś tam jeszcze i po dwóch setkach. A ani tam mięsa nie kupuję, ani warzyw.

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, RENGERS napisał:

Jebłem :D

 

Też swego czasu bardzo ceniłem tę formę "darmowej" rozrywki, później zaś zrozumiałem, że seks nie służy przyjemności i nie jest zabawą.

 

Uważaj na zbyt częste zabawy tego typu - tracisz masę cennej męskiej energii.

Mając dwie opcje do wyboru: picie z kumplami w barze, a dymanie wypiętej dupeczki to wolę ta drugą opcję. Od smaku alkoholu wolę zamiast tego uczucie jak kobieta spija moje soki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Obliteraror napisał:

Zwykły wypad do Biedry czy innej sieciówki i nie mam 200 zł, a nic drogiego tam nie kupuję. Woda mineralna, cola zero, parę innych rzeczy, srajtaśma, Domestos, mydło, dezodoranty, coś tam jeszcze i po dwóch setkach.

No ale widzisz, w tym co wymieniłeś nie ma ani grama jedzenia. Opisałem gdzieś na pierwszej stronie tematu co jem, wypowiedziało się też kilku kolegów, którzy mają podobne wydatki w tym zakresie.

 

Zdrowe jedzenie jest tanie, ale jeżeli odżywiasz się pepsi colą, ptasim mleczkiem i pizzą z restauracji to faktycznie za 200 złotych musiałbyś mocno głodować.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, JudgeMe napisał:

Walczę z tym codziennie. Mam duże wyrzuty sumienia. 

Weź sobie zapisuj wszystko co kupiłaś bez sensu i koniecznie kwoty zapisz na czerwono żeby ci się w oczy rzucały.

Jeszcze możesz też pomyśleć że jak wchodzisz do sklepu i widzisz coś co chcesz kupić że zamiast tego możesz na wczasy pojechać lub na jaki weekend odpocząć zamiast to kupować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje oszczędzanie ciężko nazwać oszczędzaniem, gdyż zarobki u mnie to śmieszna sprawa. Czas pomaturalny, w którym chciałam ostro przepracować 3 miesiące zbiegł się pięknie z covidem i brakiem zatrudniania nowych ludzi w branżach gastronomiczno-turystycznych, czyli najbardziej typowych możliwościach licealno-studenckich. Co jakiś czas robię pojedyncze zlecenia, więc kilka stówek mi na konto wpada, lecz to jednak nie to co bym zarobiła w normalnym sezonie. Do czasów uniwerku jeszcze coś dorobię, w czasie studiów również nie zamierzam tylko się uczyć. Od początku cudów nie będzie, ale to kwestia czasu i zaangażowania. 

 

Natomiast od lat w mojej rodzinie kultywowało się dawanie dzieciakom jakichś pieniędzy na własne wydatki za pomoc, ponadto zawsze coś 'z okazji' się pojawiało, czasem za przypilonowanie dziecka sąsiadki, takie tam. Hatmehit od 10rż kombinowała jak tu tych pieniędzy nie wydawać i sknerą na samą siebie pozostałam do dzisiaj, jak coś kupuję, to robię z tego wydarzenie życia, przeglądam wszelkie możliwe oferty, pielęgnuję minimalizm i rezygnację ze zbytniego konsumcjonizmu. Nauczyłam się cieszyć mniejszymi rzeczami, nie muszę kompulsywnie kupować, aby mieć endorfinki, wystarczy mi trening nóżąt, książka z biblioteki lub własnej półki historycznej, która jest jedyną dziedziną, na której nie oszczędzam. 

 

Nienawidzę prosić o pieniądze, to mnie bardzo stresuje i czuję się źle wobec ojca-matki, zapewniających mi w zasadzie wszystko co potrzebne do życia i rozwoju. Jasne- mieszkam w domu rodzinnym, to nie mam poważnych wydatków jak rachunki, jedzenie, ale uważam, że oszczędzania można uczyć się od nawet błahych spraw, a to dla mnie już dużo. Sądzę, że umiejętność mądrego dysponowania pieniędzmi w czasie studiów będzie szczególnie przydatna.

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Obliteraror napisał:

ani mięso nie są tanie

Mięsa żreć nie trzeba jak Janusze z wielkimi bebzonami.

I już koszty tego syfu odpadają.

 

No nie wiem po co ta emotka pod wpisem. Tylko prawdziwy Janusz z wielkim brzuchem jak se mięska nie zeżre to z głodu padnie. Ta jak mój stary - knur wszędzie musi se mięsko dodać bo się oblech nie nażre.

 

Po pierwsze szkoda kasy na ten syf szkodliwy tak samo jak ciastka i też drogi. Po drugie mają krew na rękach.

Edytowane przez Analconda
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Obliteraror napisał:

mięso nie są tanie

Tak jak @Analconda zaznaczył, mięso nie jest też zdrowe. Jeżeli chodzi o warzywa, to jadam głównie sałaty, ogórki, pomidory, ziemniaki, oliwki, cebulę, czosnek i większość z nich używam jako przyprawy do pizzy, czy dodatki do kebaba. Na co dzień potrawy buduję w oparciu o ziemniaki, makaron, ryż, kaszę, jajka, mąkę, mleko i za pomocą takich produktów można stworzyć dziesiątki dań. Pierogi, zupy, naleśniki, placki ziemniaczane, racuchy...można wymieniać w nieskończoność.

 

Nie są to jakoś super zdrowe rzeczy, ale nie są też bardzo niezdrowe - ot takie normalne dania. Możesz zjeść całą miskę warzyw a do tego wypić colę, czy kawę, która wypłucze wiele cennych składników i wychodzisz nawet gorzej. Także przede wszystkim zdroworozsądkowa dieta, ani nie jest ona droga, ani niezdrowa, a czas spędzony w kuchni przynosi sporo frajdy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Pankoneser napisał:

To Ciebie też zaczepię. Wspomnisz czym się zajmujesz czy nie zamaco? Nie musi być w szczegółach. Nie przeczę, ze imponuje mi zaradność/operatywność. To jest bardzo duży atut, believe me. Dawno nie spotkałem dziewczyny, która byłaby takimi rzeczami w ogóle zainteresowana. Co najwyżej własne M.

 

Jeśli chodzi o mnie to pracuje w IT, od kilku lat mam swoją firmę. 10lat komercyjnego doświadczenia. A razem z niekomercyjnym to ze 20. Od dziecka to nadupcam. ?

U mnie nic specjalnego. Nie jestem żadnym mózgiem. Najpierw pracowałam wysoko w księgowości w korpo, potem się przekwalifikowałam na analityka baz danych - podkształciłam się trochę w systemach sieciowych i bazodanowych. Znam języki obce - to mnie wysyłali po różnych krajach na przejęcia procesów (tam sporo zarobiłam i pokupowałam za to mieszkania, częściowo kredytowałam). Potem porobiłam uprawnienia na rzeczoznawcę majątkowego - mam od groma zleceń, bo byłam praktykantką u gościa, który ma rozbuchaną firmę, ale się przebranżawia (bo chce coś zmienić w życiu) i stwierdził, że nigdy go nie zawiodłam, zawsze może na mnie polegać i zawsze byłam wobec niego krystalicznie uczciwa, więc przekazuje mi wszystkie kontakty - ja wszystko robię, a zyskiem się dzielimy. Zaczęliśmy też działać w start upach. Mamy dwa projekty, już jesteśmy na etapie przygotowania MVP, gdzie obydwa łączą tę tematykę baz danych, uczenia maszynowego, nieruchomości itd. Walczymy jeszcze o dotacje unijną w wysokości 1 mln - gdzie też mam fajną pensję. Jedną już dostaliśmy.

Dodatkowo pokupowałam mieszkania, które wynajmuję.

Także nie jestem asem w niczym, łapię się czego popadnie. Nie boję się żadnej roboty. Moim atutem jest to, że zawsze można na mnie polegać i nie robię z niczym problemu. Jak trzeba jechać 300 km do klienta - to jadę, pakuję dzieciaki i z mężem jedziemy. A poza tym wolę kupić jutro, co mam kupić dzisiaj - tylko tyle.

Mam z tego wszystkiego ułamek tego co mają inni, za których większość rzeczy robię. Ale nie rzucam się. To jest właśnie to - mam w sobie pokorę i olbrzymią lojalność wobec osób, które dały mi szansę.

I cały czas idzie do przodu. Więc za rok już będę w innym punkcie.

 

Ale zaczyna mnie męczyć moje asekuracyjne podejście do życia. Widzę dziewczyny na plaży, opalone - po solarce, włosy zadbane, szponki porobione, uśmiech - klawiaturka wybielona. A ja? Kurcze i stać mnie, ale nie mam czasu w tym ferworze wszystkiego i czuję się jak ostatni dziad. Od września dzieciaki do szkoły, a ja się robię na czikę ;)

40 minut temu, NoName napisał:

Jak dla mnie to jest akurat duży atut. Chciałbym mieć kobietę, która potrafi oszczędzać i pomnażać te oszczędności inwestując je w mądry sposób :) 

Może i tak, ale musi zacząć być trochę po mnie to widać. Trochę skapcaniałam, a mam potencjał na dorodną laskę, więc biorę się za siebie. Muszę zacząć odcinać kupony :)

Niby każdy docenia ogarnięte babki - ale może jako partnerów do dyskusji (z mężem możemy rozmawiać godzinami), ale wieczorem chcesz się miętolić z zadbaną, biuściastą, wysportowaną, fajną dziewczyną - i to jest mój cel na ten rok - pierś do przodu.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Amperka said:

ale niestety doszłam do wniosku, że w sytuacji kobiety, to żaden atut.

Dziwne. Ja bym bardzo chciał kobietę, która dobrze zarabia. Wydaje mi się, że problem jest taki, że taka kobieta często musi mieć faceta, który zarabia jeszcze więcej od niej, a skoro w wieku 29 lat masz kilkanaście tysięcy złotych to zostaje Ci z całej puli mężczyzn może z 5% kolesi, którzy mogliby to spełnić? Zatem wybór dość mały.

 

Ktoś wspomniał o żarciu, 200zł miesięcznie? Bez szans. Ja poniżej 600 nie umiem zejść. No ale ja muszę jeść z 3500kcal żeby tylko utrzymać swoje ledwo 70kg. Faktem jest, że chciałbym żywić się za 2-3 stówy i trzymanie michy to jest koszmar.

 

Co do oszczędzania... Trudno to robić mega długoterminowo. Ja tak żyłem jak dziad przez w sumie całe życie. Teraz jak mam te 30 lat to jednak lubię sobie coś czasem kupić, mimo że nie mam za bardzo pieniędzy. Jednak nie potrafię już nic dla siebie nie zrobić i dobrze się czuć. Pół życia za mną i stwierdziłem, że bez sensu jest nic dla siebie nie robić. Oczywiście mówię o drobnych rzeczach bo na większe mnie nie stać, w sensie kupię okresowo jakiś t-shirt czy coś innego dla siebie, gdzie mam na koncie kilka maratonów 1.5-2 letnich, gdzie nie kupiłem sobie nawet nowych skarpetek.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Amperka napisał:

Ale zaczyna mnie męczyć moje asekuracyjne podejście do życia. Widzę dziewczyny na plaży, opalone - po solarce, włosy zadbane, szponki porobione, uśmiech - klawiaturka wybielona. A ja? Kurcze i stać mnie, ale nie mam czasu w tym ferworze wszystkiego i czuję się jak ostatni dziad. Od września dzieciaki do szkoły, a ja się robię na czikę ;)

Nie bądź taka skromna. Musiałaś mieć trochę szczęścia (z reszta ja też) bo nie spotkałem się z sytuacją, żeby komuś w korpo za delegację płacili w walucie i po stawkach zagranicznych. No ale wiem, że takie przypadki są bo mam znajomego, który robi w przemyśle energetycznym na kontrakcie za grube EUR. Zaczął sobie kupować samochody bo nie miał co z kasą robić.

 

To zacznij wykorzystywać ten hajs jak mówisz. Ja spijam tak zwaną smietankę od pewnie jakoś ponad roku. Pracuję mało, czasami wcale, a płacą mi dużo (cały czas). Swoją drogą, to nie moja wina, że wszystko zapierdala i jest zrobione z głową...Jeden poświęci na to miesiąc, a ja potrzebuję np. tydzień czy dwa.

 

Tylko zauważyłem tendencję, w poprzedniej robocie to samo było. Że żal dupę ściska niektórym i szyją za moimi plecami, że Ci za dobrze idzie. Więc muszę się zacząć pilnować. 

Edytowane przez Pankoneser
A bit more.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, self-aware napisał:

Dziwne. Ja bym bardzo chciał kobietę, która dobrze zarabia. Wydaje mi się, że problem jest taki, że taka kobieta często musi mieć faceta, który zarabia jeszcze więcej od niej, a skoro w wieku 29 lat masz kilkanaście tysięcy złotych to zostaje Ci z całej puli mężczyzn może z 5% kolesi, którzy mogliby to spełnić? Zatem wybór dość mały.

Mój mąż nie zarabia wiele - ale ja nawet nie wiem ile, naprawdę. Wierz mi, że ja się nie nastawiam na zarabianie. Po prostu z domu nauczona jestem takiej robotności - i jak mantra w domu było: pokorne ciele dwie matki ssie, zobaczysz to kiedyś wszystko zaprocentuje itd. itd. Żyję tak jak moi rodzice. W ogóle nie wydaję dużo. Na siebie w ogóle -  to się właśnie musi trochę zmienić.

Takie miałam różne perypetie ostatnio i napadły mnie przemyślenia.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

200 zł na jedzenie ?

odechciewa się czytać dalej a coś tam o zdrowiu wspominasz, a za 200 to możesz zapchać brzuch tanim glutenem i antybiotykowych kurczakiem.

np maliny kosztują 10 zł.... 

 

najgorzej w przypadku kobiety zarabiać ok i mieć drogie hobby ?

Edytowane przez Ma_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka a propo wyglądu niestety coś o tym wiem albo wiedziałam ;) niestety doba ma tylko 24 godz ale pare lat temu zrobiłam tak samo - dziecko do przedszkola a ja każdego dnia znalazlam i czas dla siebie i czas żeby iść do profesjonalistki z pewnymi sprawami.

A jak wyglada u Ciebie kwestia „hobby” typu zakupy torebek, ubrań i tego typu przyjemności ? Mam z tym problem od zawsze... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, Amperka said:

Mój mąż nie zarabia wiele - ale ja nawet nie wiem ile, naprawdę. Wierz mi, że ja się nie nastawiam na zarabianie. Po prostu z domu nauczona jestem takiej robotności - i jak mantra w domu było: pokorne ciele dwie matki ssie, zobaczysz to kiedyś wszystko zaprocentuje itd. itd

Spoko, rozumiem. Cóż... gratuluję smykałki do zarabiania skoro tak dobrze idzie, gdy jednocześnie nawet się na to nie nastawiasz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.