Skocz do zawartości

Sytuacja na rynku nieruchomości


Rekomendowane odpowiedzi

Moje nieeksperckie zdanie jest takie; teraz stopy procentowe są niskie, a to sprzyja pompowaniu bańki spekulacyjnej.

Za jakiś czas stopy wzrosną i zaczną sie problemy ze spłatą hipoteki. Będzie można taniej kupić nieruchomość.

No a jak sprzedać to chyba właśnie teraz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten się śmieje kto się śmieje ostatni a to wciąż możesz być ty.

Brak obciążenia kredytem to wolność, docenia się ją zwłaszcza w krytycznych momentach.

Przecież możesz wypuścić to mieszkanie i będzie ci zarabiać na kredyt, który możesz wziąć teraz.

Jasne, że diabeł siedzi w detalach...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rynek nieruchomości, jaki rynek wynajmu staje się coraz trudniejszym polem gry. Podatek katastralny, pewnie wpierw w ograniczonej formie - na drugie i kolejne mieszkanie, lub od nieruchomości powyżej 1 mln PLN, z pewnością wejdzie, najpóźniej w przyszłym roku.  Miłościwie nas opodatkowujący będą uderzać w narracje iż to wina Unii /co nie jest prawdą/ i w ten sposób to przedstawią społeczeństwu. Koronka też nie wpływa na plus, turystka jeszcze jakoś daje radę /ludzie nie pojechali za granicę więc jeżdżą po Polsce - wczoraj pojechałem sobie motorem do Łeby, ludzi co niemiara/, jednak to sezonie letnim nie będzie już tak różowo. W ośrodkach akademickich studenci mają zajęcia online, bezrobocie rośnie, koszty utrzymania się rosną, firmy wstrzymują rekrutację. Na razie ceny mieszkań nadal rosną ale ciężko powiedzieć jak długo jeszcze to potrwa. Dodatkowo socjalizm coraz bardziej rozszerza prawa najemcy i co za tym idzie wzrasta ryzyko trafienia na kogoś kto przestanie płacić a nie będzie chciał opuścić lokum. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Templariusz napisał:

Rynek nieruchomości, jaki rynek wynajmu staje się coraz trudniejszym polem gry. Podatek katastralny, pewnie wpierw w ograniczonej formie - na drugie i kolejne mieszkanie, lub od nieruchomości powyżej 1 mln PLN, z pewnością wejdzie, najpóźniej w przyszłym roku.  Miłościwie nas opodatkowujący będą uderzać w narracje iż to wina Unii /co nie jest prawdą/ i w ten sposób to przedstawią społeczeństwu. Koronka też nie wpływa na plus, turystka jeszcze jakoś daje radę /ludzie nie pojechali za granicę więc jeżdżą po Polsce - wczoraj pojechałem sobie motorem do Łeby, ludzi co niemiara/, jednak to sezonie letnim nie będzie już tak różowo. W ośrodkach akademickich studenci mają zajęcia online, bezrobocie rośnie, koszty utrzymania się rosną, firmy wstrzymują rekrutację. Na razie ceny mieszkań nadal rosną ale ciężko powiedzieć jak długo jeszcze to potrwa. Dodatkowo socjalizm coraz bardziej rozszerza prawa najemcy i co za tym idzie wzrasta ryzyko trafienia na kogoś kto przestanie płacić a nie będzie chciał opuścić lokum. 

Nie biorę pod uwagę wynajmu, dokładnie przez to co opisałeś. Zysk miesięczny 1500 zł przy inwestycji 200 000 zł przy takim niebezpieczeństwie wynajmu jest nieproporcjonalny do ryzyka. Podziękuje władzy za te chore prawa socjalne dla tak naprawdę hołoty w najbliższym czasie.

Mój plan zakłada sprzedaż nieruchomości z zyskiem ok. 40 000 zł oraz wyprowadzkę do Warszawy i zakup nieruchomości tym razem z kredytem.

Przeglądając jednak ogłoszenia o prace nie widzę nic konkretnego... telefon milczy.

Abstrahując od tematu, mam mgr inż transport i budowa maszyn, umysł ścisły jednak wylądowałem w spedycji... Myślicie że dostanę jakaś sensowną posadę w Wawie czy lepiej zrobić studia podyplomowe w kierunku informatycznym i się przebranżowić ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, AC DC napisał:

Wynajmuję mieszkanie od ponad roku i nie widzę żadnego ryzyka. Mam z najemcą umowę najmu okazjonalnego, jak coś zepsuje, to przepadnie mu kaucja w wysokości 1 500.

Ewentualne koszty remontu to pikuś - przemalowanie ścian, 200 PLN, posadzenie paneli 200 PLN, drobne naprawy też zamykają się do max. 1000 PLN, można sobie to odbić kaucją. 

Na Twoim miejscu zostawiłbym mieszkanie i odkładał na jakąś kawalerkę w Warszawie. Po co chcesz się w tej Warszawie ociosać na dłużej, zmarszczysz się tylko i zmarniejesz. Odłóż sobie na taką kawalerkę, potem wynajmiesz oba te mieszkania a sam zamieszkasz sobie gdzieś przy jeziorku czy w Bieszczadach. 

Nie jest łatwo oszczędzać przy zarobkach 5000 pln, większa część zaoszczędzonych pieniędzy poszła na wykończenie tego mieszkania. No i teraz straciłem prace - muszę zalozyć nowy temat bo grubsza sprawa.

W sumie teraz praca Home office byłaby dobrą opcją.

 

Edytowane przez Zmeczonyzyciem
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, AC DC napisał:

5000 netto? Bo jeśli tak, to jest łatwo. Pomyśl nad wynajmem swojego mieszkania, a sam wynajmij mieszkanko bliżej pracy, nie musi być w Warszawie, jest np. tania Kobyłka albo inne Marki.

Nawet kawalerkę za 1000 byś dał radę ogarnąć. To teraz policzmy: 5000-1000+1500 (z wynajmu Twojego) - 750 żarcie - 200 dojazdy - 200 dodatkowe koszty = 4 350 PLN miesięcznie. 

Dajmy na to 4 tys. W skali roku to jest 48 tys. 3 lata w ten sposób, odłożysz ze 150 tys. i z kredytem może uda się kupić jakąś kawalerkę w Warszawie. Potem wynajmujesz dwa te mieszkania, a sam jedziesz w lepsze miejsce, może na pracę zdalną.

 

Nie warto moim zdaniem zmarszczyć się jak pomarańcza w robocie w tej Warszawie. Też tutaj siedzę, ale traktuję to jako narzędzie do mojego celu, a jest on taki jak Tobie proponuję. Zarobić na drugie, oba wynająć, a samemu może zamieszkać gdzieś nad jeziorkiem albo w Bieszczadach, żyć z tego wynajmu, okazjonalnie dorabiając pracą zdalną.

Jakże inne jest życie w takich warunkach niż zapieprzając pod krawatem jako siwiejący 40-letni chłop do biura w Warsiawie i dalej kręcenie się w tym szambie.

Stolica jest po to, aby ją wykorzystać, a nie w niej żyć i poświęcać swoje życie. Ja tak na to patrzę.

Mieszkam obecnie pod Gorzowem Wlkp.

Tutaj o dobra prace trudno.

Racja, z 5000 netto idzie oszczędzić, co uczyniłem inwestując nową nieruchomość.

Tylko jak pisałem, straciłem prace i mysle co dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Zmeczonyzyciem said:

Abstrahując od tematu, mam mgr inż transport i budowa maszyn, umysł ścisły jednak wylądowałem w spedycji... Myślicie że dostanę jakaś sensowną posadę w Wawie czy lepiej zrobić studia podyplomowe w kierunku informatycznym i się przebranżowić ?

A przez czas tych studiów co będziesz robił i jak je opłacisz?

W każdej nowej dziedzinie będziesz zaczynał od zera więc nie dość, że łatwo nie znajdziesz pracy to jeszcze kilka lat będziesz zarabiał grosze, bo nie będziesz nic umiał.

Abstrahując od tematu - osobiście zacząłbym nawet sprzedawać parówki na straganie jeśli to dałoby mi dochód większy niż praca jako szef działu transportu.

Nigdy nie miałem oporów przed żadną pracą i uważałem ją za źródło pieniędzy a nie pójście drogą rozwoju, sławy i pieniędzy.

Cała rodzina uważała mnie za czubka gdy z dyplomem polibudy poszedłem na spawacza samochodowego.

Jeśli się usunie pewne blokady mózgowo-społeczne otwierają się nowe opcje.

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.