Skocz do zawartości

Rozstajemy się - sukces, czy porażka?


Rekomendowane odpowiedzi

Tak się dziś zastanawiałem. Jesteśmy w związku, trzymamy ramę. Panna jednak okazuje się zwykłym szonem albo jest toksyczna. Decydujemy o zakończeniu znajomości i... 

 

jest to sukces czy totalna klapa? 

 

Z jednej strony ratujemy się przed czymś potencjalnie dużo gorszym. Z drugiej związek nam nie wyszedł. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie, to tak jak z własną działalnością gospodarczą czy nawet spółką. Znajdujesz wspólnika, inwestujecie zasoby w nowe przedsięwzięcie, ale po drodze okazuje się, że coś nie pykło więc wycofujesz się ze spółki.

 

Porażka, bo nie tak miało być. Sukces, bo nie wtopiłeś więcej kasy w ten pomysł, niż mógłbyś, gdybyś się nie wycofał.

 

Czy mam dobre wrażenie, że ciągle w myślach rozgrzebujesz swój ostatni związek? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, syriusz napisał:

Samo uratowanie się przed czymś gorszym oznacza tylko tyle, że jesteś na minusie, ale nie tak dużym jak mógłbyś.

Jednak związek to też były dobre chwile, dlatego trzeba to rozpatrywać na zasadzie sekund życia. Jeślibyś np. żył jeszcze 15 lat - miałeś 6 lat dobrego związku który się potem zrypał i potem z 2 lata smutku i załóżmy 7 lat samotnych. Zamiast tego, ktoś inny mógł mieć 15 lat szczęśliwego związku. Ktoś inny mógłby mieć 14 lat, a potem rozstanie i 1 rok samotności.

 

Tak należy to rozpatrywać, czyli sumować samopoczucie w każdej sekundzie Twojego życia i w ten sposób sprawdzić jaki będzie wynik.

Ciekawe matematyczne obliczenia.

 

Rozpatrujemy tutaj toksynę, a jak to jest z toksynami, zabijają powoli. Nie rozpatrywał bym tego na + lub -. Uznał bym to jako przejście w stan neutralny. Osobiście byłem w takim przypadku i nie zauważyłem kiedy moje życie z spokojnego stabilnego nagle zaczęło przypominać jazdę bez trzymanki góra i dół w odstępie godzinnym. Jeśli takie coś uznasz za + lub - to już twoja interpretacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, maroon napisał:

jest to sukces czy totalna klapa? 

 

Z jednej strony ratujemy się przed czymś potencjalnie dużo gorszym. Z drugiej związek nam nie wyszedł. 

Patrząc ogólnie: superpozycja. I to i to.

 

Patrząc głębiej, jeśli już chcesz oceniać w takich kategoriach - to musiałbyś ustalić powód i ocenić czy wynika on z tego, że jest to sytuacja losowa/nie do przewidzenia, czy też wynika ona z błędów, polegających na zapomnieniu (historii - nie uczenie się na błędach).

 

Skoro bardziej niż na sukcesach uczymy się na porażkach, to jeśli coś można uznać za porażkę w jakimś aspekcie - to jest jakaś szansa na to, że np. uratuje to nas w przyszłości przed jakimś grubszym błędem.

 

Tak jak Bracia przede mną napisali - doświadczenie, z którego należy wyciągnąć jakieś wnioski (jeśli są możliwe do wyciągnięcia, a zwykle jakieś są). Jak będziesz stygmatyzował ("porażka") to może wpłynąć na pewność siebie (obniżyć ją, no bo jak "ego" pozwoliło na to, aby wejść w coś co zakończyło się porażką), jak przyjmiesz opcję "sukces" to już lepiej, ale tez nie idealnie, bo możesz nie być w stanie tego zaakceptować (np. możesz podświadomie czuć, że porażka, a wmawiać sobie, że sukces - tracisz energię na ten proces rozkminiania/przekonywania się).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Antoni Kosiba said:

 

Czy mam dobre wrażenie, że ciągle w myślach rozgrzebujesz swój ostatni związek? 

Ciągle to nie, ale owszem wraca to do mnie regularnie. Ostatnio się np. zastanawiam, czy mogłem dużo wcześniej zauważyć, że z tej mąki chleba nie będzie i dochodzę do wniosku, że mogłem.

 

Nauczka na przyszłość, ale trochę zły na siebie jestem, może dlatego rozpatruję co jest sukcesem, a co porażką w takich okolicznościach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, maroon napisał:

czy mogłem dużo wcześniej zauważyć, że z tej mąki chleba nie będzie i dochodzę do wniosku, że mogłem.

zawsze tak jest, jak patrzysz wstecz i jesteś dostatecznie wrażliwy, aby dostrzec różne niuanse.

 

Może lepiej podejść pytaniem: "co sprawiło, że mogłeś zauważyć, a nie zauważyłeś lub zignorowałeś?"

Edytowane przez lync
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, maroon napisał:

 

 

jest to sukces czy totalna klapa? 

To jest życie przyjacielu. Raz jest lepiej raz gorzej, jak to ty ocenisz twoja sprawa ważne abyś coś z tej lekcji wyniósł. Jeśli wciąż będziesz powtarzał te same błędy to "life" przeciagnie cie po glebie ponownie masz to pewne jak w banku. ? Tak to już jest z ta materia i nie ma się co obrażać na nature i prawa tutaj panujące . 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, maroon napisał:

Ostatnio się np. zastanawiam, czy mogłem dużo wcześniej zauważyć, że z tej mąki chleba nie będzie i dochodzę do wniosku, że mogłem.

Dobrze, mogłeś. Tylko po co Ci ten wniosek? Będziesz się nim teraz zadręczał i biczował? Po co? Postępowałeś tak, jak uważałeś w danej chwili najlepiej. I to się tyczy też sytuacji, kiedy wywaliłeś pannę za drzwi. Przecież niejeden prędzej starałby się ratować taki „związek”, dać kolejny kredyt zaufania albo dać wmówić sobie, że to jego wina. A Ty nie dałeś się upodlić. Obroniłeś męską godność. Na takich wnioskach sugeruję się skupić gdy dopadną Cię znowu te toksyczne myśli. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, lync said:

 

Może lepiej podejść pytaniem: "co sprawiło, że mogłeś zauważyć, a nie zauważyłeś lub zignorowałeś?"

Koronne zasady nie do uchylenia na przyszłość, to:

 

1) nigdy, ale to przenigdy nie dawać forów myszce, która nie dotrzymuje słowa w drobnych sprawach. Jeżeli od początku są sygnały, że myszka jest niesłowna, to ona taka będzie zawsze. 

2) jeżeli w naszej obecności myszka bez zmrużenia kłamie w różnych drobnych sprawach komuś bliskiemu (rodzinie) czy znajomemu, a nie ma absolutnie potrzeby ściemniania, to od razu red alert

3) jeżeli okazuje się, że poprzedni facet myszce wiele rzeczy sponsorował, np. wyjazdy, samochód, etc, to w nowej znajomości ona będzie tego samego oczekiwać, nawet jak twierdzi, że nie. 

4) instynkt. Nigdy qrwa nie lekceważyć instynktu, który mówi, że coś jest ogólnie z myszką nie halo lub w jej otoczeniu (np. jedziesz do domu rodzinnego, a tam syf jak na wysypisku) 

 

A ignorowanie? ? Jak się lubi wyzwania.. "Co, ja jej qrwa nie zmienię?", no to się ewidentne sygnały ignoruje. Morał taki, że nie można never ever podstawowych wymagań odpuszczać, bo się potem za to beka. 

 

Tak ogólnie myślę, że to jednak sukces, bo kolejny raz nie dałem się wpier#@lić w bombelka i małżeństwo z dysfunkcyjną laską. 

Edytowane przez maroon
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, maroon napisał:

jest to sukces

ponieważ 

9 godzin temu, maroon napisał:

ratujemy się przed czymś potencjalnie dużo gorszym


A jeżeli chodzi o...

9 godzin temu, maroon napisał:

Z drugiej związek nam nie wyszedł.

Nie miał prawa wyjść jeżeli 

9 godzin temu, maroon napisał:

Panna jednak okazuje się zwykłym szonem albo jest toksyczna

To nie miałoby prawa wyjść a wychodzisz bez strat z doświadczeniem.

 

Sukces moim zdaniem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle kryzys i porażka wpisana jest w nature człowieka czy to biznes, praca najemna  czy relacje z kobietami. Dlatego bardzo śmieszą mnie projekcje dwudziestokilkuletni tutaj którzy sprzedają swoje recepty- pracuje do 35 roku życia a później już tylko rentierka albo z kobietami "będę trzymał ramę będzie dobrze" To tak nie działa z reguły.
Natomiast sztuka jest się nie poddawać, być konsekwentnym w swoich wyborach i nie ulegać presji społecznej (głownie rodzinnej).

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 8/22/2020 at 4:57 AM, maroon said:

Nauczka na przyszłość, ale trochę zły na siebie jestem, może dlatego rozpatruję co jest sukcesem, a co porażką w takich okolicznościach. 

Spokojnie. Mam to samo, że codziennie myślę o tym mimowolne, ale już bez ładunku emocjonalnego.

 

Też zignorowałem wiele czerwonych lampek i mogłem sam to zakończyć. 

Stało się odwrotnie. 

Nie mniej, nie tylko ja, ale każdy człowiek uczy się najlepiej na własnych błędach, grunt to umieć zamienić porażkę w sukces.

Stąd też porażki, które doznałem traktuje jako doskonały materiał do przekucia w sukces w przyszłości. W kwestiach relacji damsko-męskich nie da się patrzeć bezpośrednio zerojedynkowo, bo zawsze owy stan jest wynikiem działań obu stron. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.