Skocz do zawartości

Wyposażenie torebki, czyli "must have" gdy jesteśmy poza domem


Rekomendowane odpowiedzi

1 hour ago, SzatanKrieger said:

Ale nie jest wam to za ciężkie?

Nope, dlatego małą noszę. Po za tym wszystkie te rzeczy, które mam przy sobie są małe i lekkie ;) 

18_max.jpg

Może Cię zaskoczyć fakt ile taka torebka jest w stanie pomieścić. ;)  

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SzatanKrieger napisał:

Ale nie jest wam to za ciężkie?

Torba na ramię i nie ma problemu. Poza tym taka codzienna ciężka nie jest, od cholery w niej przedmiotów, lecz relatywnie lekkich. Gorzej będzie na uczelnię kiedy to trzeba brać laptop, jakiś kołozeszyt, kalendarz, jedzonko, ładowarki- ale w tym wypadku fajniutki plecak, nie zamierzam się męczyć w imię wyglądu i mieć po latach takiego noszenia problemy z kręgosłupem. Uważam, że w całym torebkowym 'może się przydać' należy się zachować przede wszystkim praktycznie. 

21 minut temu, Vstorm napisał:

Dacie rade szybko go wyciągnąć w razie zagrożenia? 

Nie. Prędzej mi się wyleje w torbie niż go kiedykolwiek skutecznie użyję w sytuacji nagłej i stresowej, a w kieszeni raczej bym nie trzymała. Niby miałabym psychiczne poczucie bezpieczeństwa, ale niestety w przypadku moich gabarytów nic nie przeszkodzi komuś zdesperowanemu na zrobienie krzywdy:( Dlatego unikam ryzykownych miejsc o ryzykownych porach, choć pewnie jakieś umiejętności samoobrony by się przydały, jakby odpukać miałoby się coś wydarzyć. Muszę poczytać o tych gazach pieprzowych czy to w ogóle ma sens.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolę plecak zamiast torebki. Muszę mieć portfel, kluczyki, szkicownik, ołówki, przybory, książkę, bidon z wodą czasem mini zestaw na basen jeżeli nie wiem jak się dzień potoczy, krem spf50, skarpetki na zmianę jakby przemoknely, to taki zestaw, który zawsze biorę jak wychodzę z domu. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Vstorm napisał:

Lepiej nosić go w kieszeni i wyuczyć się odruchu sięgania po niego. A nie trzymać go na dnie torebki i szukać go pół dnia.  

A właśnie tez się nad tym zastanawiałam. Gorzej ze np w sukienkach nie ma kieszeni i tez to brzydko może wyglądać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, BrainlikePennylooklikeAmy napisał:

skarpetki na zmianę jakby przemoknely

Hahhaaha rozwaliłaś mnie tym :D 

43 minuty temu, BrainlikePennylooklikeAmy napisał:

to taki zestaw, który zawsze biorę jak wychodzę z domu. 

Serio, bierzesz skarpety zapasówki jak wychodzisz z domu?

Ale jaja, oj kobiety bez was to by nie było tak wesoło na tym świecie. 

 

Jedna skarpety bierze, druga noże, linki, granaty, sprej z pieprzem (ciekawe czy w tym burdelu w tym plecaku wyciągnąć idzie to w sekundę :D )

 

Ale mnie to rozwala co tu piszecie. 

 

Ja biorę plecak, kluczyki,portfel, komórkę słuchawki do komórki, chusteczki niehigieniczne jak nie zapomnę a często zapomnę, czasem jak jest mocno gorąco to ten krem na ryj UV czy jak to się tam nazywa i to jest max i dołączam do zestawu butelkę wodą czasem ale to naprawdę musi być 40 stopni faranheita. O właśnie jeszcze mi się przypomniało czasem książkę brałem ale ja jestem zbyt rozkojarzony otoczeniem i gówno wielkie potem pamiętam z tej książki natomiast zapamiętuje jakiegoś dziadka co przy mnie się dosiadł i konserwą turystyczną śmierdziało, także wolę słuchać na komórce jutuba :D

W zasadzie ja wszystko w spodniach mieszczę, ale często i tak biorę plecak...ale pusty, czasem tylko te rzeczy ze spodni najwyżej tam wrzucę by nie uwierało.

 

Nigdy bym nie pomyślał by wziąć gacie na przemianę, skarpetki, toporek, linki, ekierki, gaz łzawiący, piórnik z węglem i piórnik bez węgla, szminkę brązową jak dąb, odcień lipy, odcień brzoskwinki, krem do rąk, krem do nóg, korektor i milion innych rzeczy.

 

Najlepsze, że odkąd jest ten przymus maseczek, to kilka razy do sklepu nie wszedłem, i teraz zawsze mam w plecaku jedną :D 

Jeżeli ja o maseczce zapominam to, to ja nie wiem jak wy ogarniecie spakowanie 1/3 domu w torebkę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanKrieger mówisz jakby Ci się nigdy nie zdarzyło wyjść z domu po czym stwierdzasz, że idziesz na szybką wycieczkę w góry, dopada Cie deszcz, błoto i mokro w butach ☹️ Tu gdzie mieszkam łatwo o to, ja mam wybitny talent do nalania sobie wody do buta, więc i skarpetki miewam (wełniane, żeby nie było) na taką okazję. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BrainlikePennylooklikeAmy 

 

Zdarzyło ale ja chodzę dalej w mokrych, ileś tam razy byłem mokry do samych gaci, ja tam nie pękam ? 

 

Ale to słodkie @BrainlikePennylooklikeAmy nuś dalej na zmianę i się nie zmieniaj, takie sprawy dodają wam uroku, drogie kobiety :D 

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś, przez lata, nosiłam torebki na ramię, odkąd mam dzieciaki doceniam wolne ręce i noszę wyłącznie listonoszki. Ogólnie to torebkę mam jedną (pomijając wizytową, którą noszę góra dwa razy w roku na wesela itp.), czarna, na długim pasku, jak się zdezeluje to dopiero kupuję następną, czasami jeszcze ją naprawiając we własnym zakresie. Wszystko w duchu less waste ;) 

 

Absolutnym must have w mojej torebce jest pomadka do ust, prędzej zapomnę telefonu (co zdarza mi się bardzo często) niż pomadki. Oprócz tego portfel, klucze, chusteczki higieniczne, krople do oczu, nić dentystyczna, długopis, szczotka do włosów . Ostatnio również często pakuję majtki na zmianę dla młodszej córki, na wszelki wypadek, taki wiek ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Serio, bierzesz skarpety zapasówki jak wychodzisz z domu?

Serio to takie dziwne? :) Sam miałem skitrane zapasowe skarpety w dwóch plecakach miejskich.
Mi się wydaje, że kobietom lepiej wychodzi takie "planowanie w razie wu", a mężczyzna podchodzi do tego jako "sprzęt do określonej misji". Jakby zawsze miał o wszystkim dokładnie pamiętać, a nie szykował się, że i tak coś padnie po drodze. Potem uczą go tego różne hobby - tu myślę o swojej wielkiej rowerowej narzędziówce wożonej autem na wyjazdy rowerowe.
 

Edytowane przez t0rek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tego absolutnie nie wziąłem do siebie, tylko mnie to zastanowiło przyczynowo-skutkowo. 
Po co skarpetki do miasta? No np. jak chcesz się odświeżyć, bo idziesz po pracy na randkę albo inne spotkanie, a się pocisz. Nie zawsze jest czas podskoczyć gdzieś i kupić. Ewentualnie w lato, gdy chodzi się sporo w sandałach, a chce się mierzyć jakieś buty. W plecaku na laptopa skarpetki to nie jest jakieś ciężkie coś :) 

Edytowane przez t0rek
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, t0rek napisał:

Po co skarpetki do miasta?

17 minut temu, t0rek napisał:

No np. jak chcesz się odświeżyć, bo idziesz po pracy na randkę

Jestem jaki jestem, gdy z nią zamieszkam moje giery będą capieć w kolorach tęczy, wiec niech się przyzwyczaja do zapaszków "prawdziwego mężczyzny" :D 

Beata - okłamałem Cię, Co?! Tomek! Wiedziałem, że spotykasz się z jakąś lafiryndą, widziałam Twoje smsy! Beata nie o to chodzi, jestem zmęczony wymienianiem moich skarpetem jak przychodzę po pracy, wiesz - prawda jest brutalna i śmierdząca. Moje stopy po pracy śmierdzą jak ogórki kiszone... Tomek...kochanie... to był żart z tym sprawdzeniem Twojej komórki, a zapach? W całej chacie capi jak wracasz do domu - przyzwyczaiłam się do tego zapachu, nawet polubiłam! :D 

17 minut temu, t0rek napisał:

Nie zawsze jest czas podskoczyć gdzieś i kupić.

Hahaahha na randkę po pracy iść kupić skarpetki, nie no wybacz @t0rek po prostu moja wyobraźnia działa w takich momentach mega mocno. Wyobrażam sobie, że kończę o 14.00 śmigam do centrum handlowego po skarpetki, szybko myję nogi w umywalce przy ludziach stopy i nogi, następnie wywalam skarpetki stare by na 16.00 zdążyć na randkę w nowych :D 

To mi się takie komiczne wydaje i zabawne, co ludzie nie zrobią nie raz. To znaczy może też o to chodzi, że mi nie śmierdzą stopy albo się przyzwyczaiłem ale mówię już nie chodzi o te skarpetki ale to co kobiety noszą w tych torebkach, dla mnie to naprawdę bekowe aczkolwiek wyprawa po złote skarpety, też jest epicka.

 

CIekawe co by MacGavyer zbudował z kobiecej torebki i tego co jest w środku, chyba lokomotywę.

 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@t0rek

Nie wiem, tak samo mnie śmieszy gdy ludzie jeżdżą nad morze w jedno miejsce - jak pisałem, nie zwracaj na mnie uwagi. Mnie rozśmieszają różne dziwne rzeczy i po prostu pewne rzeczy, które ludzie robią.

Nie przejmuj się tym bo wyjdziesz chory psychicznie tego się nie da ogarnąć, zignoruj mnie :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Haha, to niezłe combo synchroniczności mamy - jestem właśnie kolejny raz na tej samej wyspie (ale inna miejscowość niż wcześniej) nad morzem :D 
Sporo interesujesz się duchowościa i psychologią, to może jednak warto spojrzeć co pod tym śmiechem się kryje? Mogę Ci napisać na priv, żeby nie offtopować.

Ale akurat tu jest ciepło, to skarpetki na zmianę do sandałów średnio konieczne :D 
 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, t0rek napisał:

Sporo interesujesz się duchowościa i psychologią, to może jednak warto spojrzeć co pod tym śmiechem się kryje?

Kryje się za tym, że człowiek potrzebuje tyle różnych rzeczy, gadżetów w torebce od noża surwiwalowego, po zbudowanie podręcznej atomówki gdyby Marsjanie zaatakowali i chce być na każdą ewentualność przygotowanym, zawsze ma plan! Pakuje w torebkę najczęściej radość z życia ale to już z przyzwyczajenia, nawet zapach nóg/stóp wkłada w torebkę, wkłada również we wielką swoją torbę nadzieje, że druga osoba nie zauważy jego prawdziwego, innymi słowy, że przejrzy iluzję i go nie polubi razem ze swoim prawdziwym "ja" któremu zdarza się mieć niezbyt pachnące stopy w torebce i robi z siebie klauna, by przypodobać się drugiemu klaunu, która uważa że będzie atrakcyjniejsza jak wstrzyknie sobie czegoś w usta lub w ciało. A więc dwóch klaunów się spotyka, jeden ze świeżymi skarpetkami z lombardu a druga 3 godziny wcześniej się szykowała ale będzie udawać, że tak nie było, bo jej tak aż nie zależy, że ona taka świeża zawsze jest. 

 

Tyle się za tym kryje, mnie to rozśmiesza ale najbardziej gdy moja własna wyobraźnia zaczyna działać bo sam, kiedyś myłem nogi w umywalce we wielkim sklepie bo mi lód zleciał na nogę i się cały kleiłem, więc wyobrażam sobie siebie w roli, zmieniacza skarpetek przy okazji, mi to się komiczne wydaje po prostu.

9k=

Jak pisałem, nie zwracaj/cie na mnie uwagi, po prostu kobiety są wspaniałe i ludzie, a szczególności nasze drogie panie i "bycie gotową na wszystko"

+Michael+Scofield+Quotes+%2528Wentworth+

 

Dobra koniec offtopa, bo mnie spalicie na stosie ? 

 

Miłej niedzieli wszystkim ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

Kryje się za tym, że człowiek potrzebuje tyle różnych rzeczy, gadżetów w torebce od noża surwiwalowego, po zbudowanie podręcznej atomówki gdyby Marsjanie zaatakowali i chce być na każdą ewentualność przygotowanym, zawsze ma plan! Pakuje w torebkę najczęściej radość z życia ale to już z przyzwyczajenia, nawet zapach nóg/stóp wkłada w torebkę, wkłada również we wielką swoją torbę nadzieje, że druga osoba nie zauważy jego prawdziwego, innymi słowy, że przejrzy iluzję i go nie polubi razem ze swoim prawdziwym "ja" któremu zdarza się mieć niezbyt pachnące stopy w torebce i robi z siebie klauna, by przypodobać się drugiemu klaunu, która uważa że będzie atrakcyjniejsza jak wstrzyknie sobie czegoś w usta lub w ciało. A więc dwóch klaunów się spotyka, jeden ze świeżymi skarpetkami z lombardu a druga 3 godziny wcześniej się szykowała ale będzie udawać, że tak nie było, bo jej tak aż nie zależy, że ona taka świeża zawsze jest. 

OK, a teraz pójdźmy dalej. Klaun się oświeca i wie, że tak już jest. Spotyka drugiego oświeconego klauna. Długo akceptuja swoją "prawdziwość", cieszą się ze swojego wewnętrznego świata, gdzie obydwaj rozumują swoją dawną "klaunozę" i się z tego śmieją bez dawnych barier swoich ego.

Czas mija, chcą wyjść np. do ludzi i świadomie, bez dziecięcych emocji pod spodem, nie wyróżniać się albo po prostu docenić gościnę nieoświeconego klauna. Co Ty na to?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, SzatanKrieger napisał:

A więc dwóch klaunów się spotyka, jeden ze świeżymi skarpetkami z lombardu a druga 3 godziny wcześniej się szykowała ale będzie udawać, że tak nie było, bo jej tak aż nie zależy, że ona taka świeża zawsze jest.

No ale wszyscy wiemy, że nikt nie jest ciągle świeży. Kwestia bardziej czy to jest w trybie "a może nikt nie zauważy?" czy "świadome damage control".

Załóżmy, że mamy umówiona wizytę u kogoś w domu (dajmy na to u wróżki :D ), ale po drodze miało się gorszy dzień? To co? Robić z siebie fleję (licząc na akceptację) w ramach "prawdziwości" czy zrobić, co w naszej mocy, żeby nieco wyjść na prostą dla obopólnego komfortu? Myślę, że ostatecznie ludzie bardziej nie akceptują tego absolutnego braku starań niż tej pojedynczej wtopy.

Tak się czepiłem, bo sporo miałem nad tym rozkmin :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

@t0rek

Nie wiem, tak samo mnie śmieszy gdy ludzie jeżdżą nad morze w jedno miejsce - jak pisałem, nie zwracaj na mnie uwagi. 

 

To akurat może być kwestia sentymentu :)

Ja lubię  jeździć w te same miejsca. Lubię spać w tym samym hotelu, jeść przy tym samym stole nawet.

W mieście, gdy idziemy do ulubionych knajp to rezerwujemy też konkretny stolik.

Jak coś wyjątkowo mi odpowiada to lubię wracać do tego, nawet w drobiazgach jak przykładowy stolik. Czuję wtedy błogość.  Nie znaczy to, że kręcę się głownie wokół tego samego. Bo lubię też  eksplorować nowe lądy i czuć dreszcz podniecenia. Spontaniczne wypady w nieznane to u nas częsta praktyka.

 

4 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Mnie rozśmieszają różne dziwne rzeczy i po prostu pewne rzeczy, które ludzie robią.

Mnie też. Lubię obserwować ludzi i w związku z tym często się uśmiecham pod nosem, jacy jesteśmy dziwni i różni choć tacy podobni ;)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, t0rek napisał:

Załóżmy, że mamy umówiona wizytę u kogoś w domu (dajmy na to u wróżki :D ), ale po drodze miało się gorszy dzień? To co? Robić z siebie fleję (licząc na akceptację) w ramach "prawdziwości" czy zrobić, co w naszej mocy, żeby nieco wyjść na prostą dla obopólnego komfortu? Myślę, że ostatecznie ludzie bardziej nie akceptują tego absolutnego braku starań niż tej pojedynczej wtopy.

Musisz znaleźć swoje własne odpowiedzi na to.

17 minut temu, gladia napisał:

To akurat może być kwestia sentymentu :)

 

Oczywiście. 

Problem jest w tym, kiedy to sentyment a kiedy chodzimy do restauracji całe życie i wybieramy zawsze to samo, bo nie chcemy spróbować czegoś innego. Wtedy to nie sentyment tylko ograniczenie. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Musisz znaleźć swoje własne odpowiedzi na to.

Eee... mam wrażenie, że się nie zrozumieliśmy. Ja tam sobie odpowiedziałem.
 

7 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Problem jest w tym, kiedy to sentyment a kiedy chodzimy do restauracji całe życie i wybieramy zawsze to samo, bo nie chcemy spróbować czegoś innego. Wtedy to nie sentyment tylko ograniczenie. 

A z drugiej strony mamy rzesze ludzi od "bucket list", co tylko kompulsywnie "zaliczają punkty wycieczki" i nie wiedzą na co i po co. Podobnie z ludźmi, co się naoglądali za dużo kołczów i teraz mają religię "wychodzenia ze strefy komfortu" odmienianą przez wszystkie przypadki. 

I tak się żyje na tej wsi :) 

 

 

@gladia Niekoniecznie sentyment emocjonalny. Sportowcy czesto jeżdżą na zgrupowania w to samo miejsce w określonym celu. Bogaci ludzie też miewają swoje rezydencje w różnych miejscach, do których lubią wracać. Podobnie można przecież odwiedzić w życiu pare miejsc, stwierdzić "tu mi się dobrze robiło to i to" i nie szukać ciągle modnych nowości. Może to też kwestia wieku.

Edytowane przez t0rek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, t0rek napisał:

 

@gladia Niekoniecznie sentyment emocjonalny. Sportowcy czesto jeżdżą na zgrupowania w to samo miejsce w określonym celu. Bogaci ludzie też miewają swoje rezydencje w różnych miejscach, do których lubią wracać. Podobnie można przecież odwiedzić w życiu pare miejsc, stwierdzić "tu mi się dobrze robiło to i to" i nie szukać ciągle modnych nowości. Może to też kwestia wieku.

Sentyment to inaczej sympatia i przywiązanie do pewnych miejsc czy osób, własnie z powodu "tu mi się dobrze robiło to i to"  więc chyba się nie wyklucza? :)

A przykład sportowców, którzy muszą, czy ludzi, którzy mają domy nad rzeczonym morzem to raczej oczywiste  i myślę, że ich Szatan inie miał na myśli, gdy pisał o tym, co go rozśmiesza ;)

My też mamy domek nad rozlewiskiem i często tam jeździmy.  W końcu po to jest i byłoby dziwne, gdyby stał pusty i się kurzył. Jest woda, jest las, można łowić ryby, pływać, robić grilla, palić ognisko, śpiewać do rana ;)  Idealne miejsce na weekendowy chillout.  Lubię taki reset. 

Jedyny i poważny minus to komary. 

8 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Problem jest w tym, kiedy to sentyment a kiedy chodzimy do restauracji całe życie i wybieramy zawsze to samo, bo nie chcemy spróbować czegoś innego. Wtedy to nie sentyment tylko ograniczenie. 

 

Niby tak, ale też zależy od człowieka. Jak ktoś nie lubi zmian, tylko powtarzalność, która daje mu jakieś poczucie ładu i spokoju to chyba nie odczuwa tego jako ograniczenia. Jest mu dobrze jak jest. Nie wiem. Ja nie lubię aż tak się zamykać, gdy wokół tyle możliwości :) 

Edytowane przez gladia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.