Skocz do zawartości

Pieczywo...


Eleanor

Rekomendowane odpowiedzi

Marka nie ma :P Organizm różnie reaguje ,a to jakaś dieta bezglutenowa czy ? Jak się jakoś nie odchudzasz to zastąp te posiłki inaczej,kasza, gotuj pitraś ,pole do popisu jest. Przyzwyczajenie może być silne,ja np choćbym nie wiem ile zjadł na kolacje, np ziemniaki,kasza czy frytki to i tak musze 2 skibki do tego z czymś bo się czuje nie najedzony,ale tak psycha właśnie działa że nam wpoili od małego ten chlebek. A możesz jeść chleb tylko że orkiszowy. Śniadania w zasadzie to nie jem nigdy tylko obiad razu i potem kolacje za 4 godziny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z czasem się przyzwyczaisz, mnie w ogóle do tego nie ciągnie. Ale jeść musisz ogólnie więcej, można sałatki, sery itd.

Mam nadzieje ze sie przyzwyczaje bo nie brakuje mi chleba tylko ten glod:)

A tak to ogolnie lepiej sie nawet czuje..jak jadlam chleb i to razowy to zawsze jak balon:))

Ogolnie to ja tak jednorazowo male porcje jem..po prostu nie moge wiecej..ale za to jem srednio co 3 godziny

Slodyczy ( nawet lodow) nie jem juz chyba od miesiaca i nie mam juz nawet na nie ochoty:)

Nie jestemna zadnej specjalnej diecie..po prostu niejem smazonego ani nic co jest ciezkostrawne.

Pije wode albo herbatki ziolowe a rano kawe z mlekiem

Teraz jestem nad morzem i prawie codziennie swieza rybka:))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieje ze sie przyzwyczaje bo nie brakuje mi chleba tylko ten glod:)

A tak to ogolnie lepiej sie nawet czuje..jak jadlam chleb i to razowy to zawsze jak balon:))

Ogolnie to ja tak jednorazowo male porcje jem..po prostu nie moge wiecej..ale za to jem srednio co 3 godziny

Slodyczy ( nawet lodow) nie jem juz chyba od miesiaca i nie mam juz nawet na nie ochoty:)

Nie jestemna zadnej specjalnej diecie..po prostu niejem smazonego ani nic co jest ciezkostrawne.

Pije wode albo herbatki ziolowe a rano kawe z mlekiem

Teraz jestem nad morzem i prawie codziennie swieza rybka:))

To ja sie produkuję i podaję sposób na swój chleb, a Ty chleb z diety wykluczasz? :)

Według mnie chleb, dobry chleb, jedzony z umiarem nie jest szkodliwy. Dobry, to znaczy razowy na zakwasie. Tylko taki chleb daje Ci łatwo przyswajalne, niezbędne człowiekowi mikroelementy. Chleb ze sklepu to generalnie, jak każda żywność sklepowa, syf. Producenci zrobią wszystko, by więcej zarobić. Przy okazji zarabia lekarz, farmaceuta, grabarz itd.

Chleb na zakwasie powinien być zostawiony na dobę (według niektórych źródeł 3 dni), by ulotnił się kwas octowy, który to właśnie powoduje Twoje wzdęcia. Dlatego też kiedyś, do wojska, kupowano tylko czerstwy chleb.

Ja piekę raz na dwa tygodnie, więc problem kwasu octowego mam zgłowy, za wyjątkiem pierwszego napalenia na świeżo upieczony chleb :) Wystarczy piec wieczorem i nad ranem można chleb bez przeszkód konsumować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja sie produkuję i podaję sposób na swój chleb, a Ty chleb z diety wykluczasz? :)

Według mnie chleb, dobry chleb, jedzony z umiarem nie jest szkodliwy. Dobry, to znaczy razowy na zakwasie. Tylko taki chleb daje Ci łatwo przyswajalne, niezbędne człowiekowi mikroelementy. Chleb ze sklepu to generalnie, jak każda żywność sklepowa, syf. Producenci zrobią wszystko, by więcej zarobić. Przy okazji zarabia lekarz, farmaceuta, grabarz itd.

Chleb na zakwasie powinien być zostawiony na dobę (według niektórych źródeł 3 dni), by ulotnił się kwas octowy, który to właśnie powoduje Twoje wzdęcia. Dlatego też kiedyś, do wojska, kupowano tylko czerstwy chleb.

Ja piekę raz na dwa tygodnie, więc problem kwasu octowego mam zgłowy, za wyjątkiem pierwszego napalenia na świeżo upieczony chleb :) Wystarczy piec wieczorem i nad ranem można chleb bez przeszkód konsumować.

JAJACKU nie oburzaj sie tak...mnie chleb nie sluzy a pytalam bo bede piekla mojemu synowi:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JAJACKU nie oburzaj sie tak...mnie chleb nie sluzy a pytalam bo bede piekla mojemu synowi:)

Ok. Jesteś usprawiedliwiona :)

Mimo wszystko spróbuj zjeść chleb dopiero po odstaniu przez niego doby. Gwarantuję, że będzie lepiej.

Ja osobiście prawie nie tykam ciast i chleba białego, który mnie po prostu odrzuca.

W razie problemów przy przygotowywaniu chleba pytaj mnie na forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok. Jesteś usprawiedliwiona :)

Mimo wszystko spróbuj zjeść chleb dopiero po odstaniu przez niego doby. Gwarantuję, że będzie lepiej.

Ja osobiście prawie nie tykam ciast i chleba białego, który mnie po prostu odrzuca.

W razie problemów przy przygotowywaniu chleba pytaj mnie na forum.

Ok jak wroce do domu to sprobuje upiec..zobaczymy co wyjdzie:))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Od chleba od razu idą mi centymetry w pasie. Takiego białego, chrupkiego czy nawet od tych fit chlebków.

Jak folguję, raz-dwa-trzy, wszystkie spodnie jak zaczarowane robię się z lekka przyciasne.

Identycznie mam z frytkami, wszelką smażeniną, wcinaniem ziemniaków.

 

Jeśli chleb to wyłącznie razowy na zakwasie. Mam taką piekarenkę małą, robią taki że och-ach. Ale też

ne mogę przesadzać.

 

Generalnie, pamiętam że kiedyś radykalnie przez miesiąc czy dwa (już nie pamiętam bo to dawno temu było)

ograniczyłem węglowodany (przetwory mączne, ryże, cukier itd). Jadłem, ale znikome ilości. Sam z siebie schudłem

tak, że pasek zapinałem o jedna dziurkę mniej (z 4-5 cm).

 

Generalnie - mi nadpodaż węglowodanych, w tym z chleba, szkodzi, bardzo szybko wbija na boczki (kilka dni i już niestety czuć efekty).

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na chwilę obecną, chleb razowy żytni 600g mam na jakieś 5 dni. Biała mąka i jej pochodne wyleciały z mojego menu, i różnica w przemianie materii ogromna. Polecam.

 

Subiektywny, to nie działa z rotacją kilkudniową. Chodzi mi o boczki. To dużo dłuższy okres czasu, a kwestia różnicy na pasku, to po prostu ogólna ilość masy pokarmu stałego i płynów obecna na dany moment w organizmie. Pamiętaj także o tym, że pieczywo żytnie ma właściwość wiązania wody i zwiększania objętości, co nie tylko zwiększa sytość(przy mniejszej ilości w stosunku do białego pieczywa), ale i chwilową masę ciała.

 

Edit: I jeszcze jedno. Chleb żytni razowy trzeba znaleźć. Próbowałem kilka zanim znalazłem. Bywały kwaśne zakalce jak i rozsypujące się trociny lub tez nijakie w smaku. Czyli jak to z kobitami po 40 :D. Trudno znaleźć dobrą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na chwilę obecną, chleb razowy żytni 600g mam na jakieś 5 dni. Biała mąka i jej pochodne wyleciały z mojego menu, i różnica w przemianie materii ogromna. Polecam.

 

Subiektywny, to nie działa z rotacją kilkudniową. Chodzi mi o boczki. To dużo dłuższy okres czasu, a kwestia różnicy na pasku, to po prostu ogólna ilość masy pokarmu stałego i płynów obecna na dany moment w organizmie. Pamiętaj także o tym, że pieczywo żytnie ma właściwość wiązania wody i zwiększania objętości, co nie tylko zwiększa sytość(przy mniejszej ilości w stosunku do białego pieczywa), ale i chwilową masę ciała.

 

Prawie identycznie - bochenek bodajże 0,5 kg starcza na około 5 dni. Zawijam w lnianą sciereczkę i mniej wysycha.

Co do rotacji to owszem, ani tak szybko nie spada ani tak szybko nie przybywa - jednak takie mam odczucie. Odczucie bycia 'pełniejszym'.

I paski od spodni, zapinane od niepamiętnych lat na tę samą dziurkę, też to potwierdzają :)  Ciekawe mam również spostrzeżenie po bieganiu.

Robię przykładową dychę i pierwsze rezultaty pojawiają się mniej,więcej na trzeci dzień po - chodzi o sam obwód w talii. Test identyczny - spodniowo

paskowy. Tu też raczej nie następuje błyskawicza redukcja tkanki ale spięcie mięści czy coś w tym rodzaju.

Tak czy inaczej tej wiosny 5kg mam do pożegnania :)

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawie identycznie - bochenek bodajże 0,5 kg starcza na około 5 dni. Zawijam w lnianą sciereczkę i mniej wysycha.

Co do rotacji to owszem, ani tak szybko nie spada ani tak szybko nie przybywa - jednak takie mam odczucie. Odczucie bycia 'pełniejszym'.

I paski od spodni, zapinane od niepamiętnych lat na tę samą dziurkę, też to potwierdzają :)  Ciekawe mam również spostrzeżenie po bieganiu.

Robię przykładową dychę i pierwsze rezultaty pojawiają się mniej,więcej na trzeci dzień po - chodzi o sam obwód w talii. Test identyczny - spodniowo

paskowy. Tu też raczej nie następuje błyskawicza redukcja tkanki ale spięcie mięści czy coś w tym rodzaju.

Tak czy inaczej tej wiosny 5kg mam do pożegnania :)

 

S.

 

Co ciekawe, chleb żytni smakuje mi tak samo i jest taki sam w twardości przez całe 5 dni :) A wiadomo jak jest z białym :)

 

Fanem bieganie nie jestem, z powodu obciążeń stawów, jamy brzusznej i takich tam :) Wolę szybko chodzić. A za 5 Twoich kilogramów trzymam kciuki i obyś dotrzymał :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ciekawe, chleb żytni smakuje mi tak samo i jest taki sam w twardości przez całe 5 dni :) A wiadomo jak jest z białym :)

Fanem bieganie nie jestem, z powodu obciążeń stawów, jamy brzusznej i takich tam :) Wolę szybko chodzić. A za 5 Twoich kilogramów trzymam kciuki i obyś dotrzymał :)

 

Mi również, długo trzyma świeżość i smak.

Właściwie 'bieganie' to nadużycie. Truchtanie, truchtam sobie tą dychę. Jakieś 7,5-8 km/h. Mniej obciąża stawy, mniej nadwyręża organizm. A też działa :)

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Warto zdać sobie sprawę, że wszelkie zboża to trucizna...

Pieczywo jest jeszcze większym niszczycielem zdrowia niż słodycze.

Nie ma znaczenia czy razowe, orkiszowe, białe...to syf.

Cały przemysł spożywczy opiera się dziś na uzależnieniach.

 

ciekawy art., który mi się na szybko przypomniał.

http://nowadebata.pl/2011/10/13/buszujacy-w-pszenicy/

Edytowane przez Kurt Von Diehl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kurt - moi obaj pradziadkowie jedli sporo pieczywa, jeden żył 98 drugi 102 lata. W dobrym zdrowiu, nie wymagali pomocy osób trzecich aż do śmierci i całe życie byli aktywni. Jedli dużo pieczywa, tłusto, nie stronili od kielicha. Wszystko oczywiście domowa robota i wędlinki i pieczywko, do tego dużo warzyw, czosnek , cebula , kiszonki.

 

Więc jak ktoś pierdoli to zabija , tamto zabija, owamto zabija to patrzę z politowaniem bo lista tego "co zabija" zmienia się średnio co 20 lat, a za kolejne 20 lat okazuje się że jednak nie.

 

Przykład jajka, przykład masło.........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Red tłuste mięcho, jaja + warzywa zielone = zdrowie i witalność.

Długowieczność nie ma z nim nic wspólnego. 

Jako dzieciak znałem alkoholika, który jarał papierochy w opór i zmarł w wieku 98lat.

Uwarunkowania genetyczne...

Nasi dziadkowie byli obarczeni nieporównywalnie mniejszą ilością trucizn cywilizacyjnych. Brzygot też poruszył ważną kwestię.

Cały myk polega na jedzeniu tego co nie powoduje nadmiernych skoków insuliny. I nie robi burdelu w układzie hormonalnym.

Polecam książkę "Życie bez pieczywa".

p.s:wracam do Madzi21 :P

Edytowane przez Kurt Von Diehl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trucizna w małych ilościach jest prozdtrowtna.

W moim przypadku rano czy jak jestem w robocie, małżonka przypomina mi "mężu kup chleb". Chciałbym jeść mniej pieczywa, lecz z powodu mojej II połowy ... (łatwo dopisać Panowie dalszy ciąg)

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksyma doktora Paracelsusa: wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. To tylko kwestia dawki.

Nie odmówię sobie czasami ciabatty czy domowej pizzy, choć przez kilka lat piekłem chleby żytnie, prowadząc zakwas latami i dbając, żeby populacja drożdży rozwijała się przez podział oraz płciowo (różne karmienia i temperatury). Mało tego, sam mieliłem (austriackie Komo, taki mały młyn) żyto od "chłopa" z eko-farmy, więc chleb była zawsze ze świeżej, niezwietrzałej mąki.

Od jakiegoś czasu kupujemy żytniego gotowca na zakwasie, ponoć bez polepszaczy itp. syfu. Ale wkrótce będę wracał do własnoręcznych wypieków. Wypiec jeden mały bochenek na tydzień, to żadna robota.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jako dzieciak znałem alkoholika, który jarał papierochy w opór i zmarł w wieku 98lat.

 

 

Przypomniał mi się Tuwim:

 

Znam 94-letniego starca, który całe życie pił, dziś jeszcze pije i jest zdrów jak ryba.

Brat jego natomiast nie brał nigdy kropli do ust i umarł, mając 2 lata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.