Skocz do zawartości

Tv lepsze od wspólnego sypiania


Rekomendowane odpowiedzi

Ale przecież pozbycie się TV sprawy kompletnie nie rozwiąże w tym przypadku.

U autora jest problem, że żona się od niego odsuwa i unika kontaktów fizycznych. Jak pozbędą się TV, to będzie na tej samej kanapie czytać książkę i kompletnie nic się nie zmieni - dalej będą spać osobno i dalej seksu w związku nie będzie. Ten problem jest dużo bardziej złożony, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Siłacz napisał:

Ale przecież pozbycie się TV sprawy kompletnie nie rozwiąże w tym przypadku.

To jest pierwszy krok do budowania poprawnych relacji w domu, nie tylko z żoną ale i z dziećmi. Bo jeżeli tv jest w domu, to oglądają go również (a może przede wszystkim) dzieci.

Obserwuję wielu znajomych w moim wieku, czyli w okolicach '40. Kto ma dobry kontakt z dzieciakami zazwyczaj ma dobre stosunki (słowo klucz ;)) z własną żoną. Tak też jest i u mnie.

 

Usunięcie płaskoekranowego pożeracza czasu na pewno nie wyjdzie nikomu na złe...

Edytowane przez Tacritan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tacritan Ale zrozum, że w przypadku autora wątku nie zmieni to kompletnie nic.

Relacje z żoną tam już leżą i kwiczą, nie wiem jak z dzieckiem.

Myślisz, że jak pewnego dnia przyjdzie i wywali telewizor, to żona, która najprawdopodobniej ma nad nim kontrolę od tak mu przytaknie i powie, że ma rację?

Ja myślę, że będzie karczemna awantura i autor tematu zmięknie, czym jeszcze bardziej pogorszy swoją pozycję w związku...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Siłacz napisał:

Ja myślę, że będzie karczemna awantura i autor tematu zmięknie, czym jeszcze bardziej pogorszy swoją pozycję w związku...

Żony mają to do siebie, że krzyczą i lamentują... Do czasu, aż zobaczą, że to nie działa. Kilka dni fochów i sprawa pewnie by ucichła a "głód" televizorni zacząłby maleć.

Na babskie pierdolenie są dwa rozwiązania: walisz pięścią w stół i karzesz się zamknąć  i dalej nie reagujesz albo nie reagujesz wcale i robisz swoje... Jeden i drugi sposób jest skuteczny.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Siłacz Może się mylę, ale wydaje mi się, że uwagi brata @Tacritan mają charakter ogólny (i dodam od siebie-  słuszny), a nie sa bezpośrednio radami dla @Songohan . Innymi słowy, nie odbieram tego tak, że Tacritan radzi Songohanowi, aby ten wywalił telewizor i będzie to natychmiastowym remedium na nieszcześcia małżeńskie, ale mówi ogólnie o zasadach związkowych.

 

34 minuty temu, Tacritan napisał:

Obserwuję wielu znajomych w moim wieku, czyli w okolicach '40. Kto ma dobry kontakt z dzieciakami zazwyczaj ma dobre stosunki (słowo klucz ;)) z własną żoną. Tak też jest i u mnie.

Również się zgodzę, a mam lat 39. Pomimo przykrych zaszłości, z przesłości z żoną mam bardzo dobre stosunki (i miewamy takież stosunki). Nie zwalam całej chałupy na nią, z synami mam dobry kontakt i spędzam z nimi dużo czasu (zajęcia sportowe, wyjazdy, odrabianie lekcji/przerabianie materiału z wybranych przedmiotów, zwłaszcza z tych, z których mam dodatkową wiedzę). Oczywście synów kocham i robię to sam z siebie, bo chcę ich dobrze wychować.

Można jednak spojrzeć na to cynicznie i utylitarnie - synowie są za mną, a raczej zarazem  - za nami. Nie chcą, żebyśmy się z żoną rozstali, dobrze się chowają w pełnej rodzinie. Żona wie zatem dobrze, że nie moze zrobić numeru na zasadzie "zabieram dzieci". A jak taki tata ogranicza się do oglądania TV albo zabierania dzieciaka co najwyżej do Auchana na zakupy, to takiego tatusia, niczym starą kanapę, można z łatwością wystawić za drzwi i nikt specjalnie po nim nie zapłacze. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Tacritan napisał:

Żony mają to do siebie, że krzyczą i lamentują... Do czasu, aż zobaczą, że to nie działa. Kilka dni fochów i sprawa pewnie by ucichła a "głód" televizorni zacząłby maleć.

Na babskie pierdolenie są dwa rozwiązania: walisz pięścią w stół i karzesz się zamknąć  i dalej nie reagujesz albo nie reagujesz wcale i robisz swoje... Jeden i drugi sposób jest skuteczny.

Tylko, że wiem to ja i wiesz to Ty, ale autor wątku z dnia na dzień nie nauczy się trzymać ramy i zachowywać jak samiec alfa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Siłacz napisał:

Tylko, że wiem to ja i wiesz to Ty, ale autor wątku z dnia na dzień nie nauczy się trzymać ramy i zachowywać jak samiec alfa.

Zmiany trzeba wprowadzać powoli, etapami. Autor powinien skupić się na tym, aby rodzina zaczęła funkcjonować poprawnie. Założę się, że konflikt z żoną mocno odbija się na dzieciach i to jest najgorsze dla tej właśnie jednostki, czyli rodziny. Bo jak facet, który skamle i tęskni za seksem z własną partnerką może z "czystą" głową ojcować i być wzorem dla dzieciaków. Facet musi zacząć całościowo "ogarniać" dom, wprowadzać dyscyplinę i własną żonę przywrócić do pionu. Jak mu się to uda (a jak będzie konsekwentny) to na pewno się uda - to dobry i częsty seks będzie efektem ubocznym jego działań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
W dniu 28.08.2020 o 06:18, Songohan napisał:

Cześć. 

Moja żona dzień w dzień zasypia przed tv. Wkurza mnie to niemiłosiernie, bo od tego jest sypialnia.   Rozmawiałem już o tym wielokrotnie i zawsze słyszałem wytłumaczenie ... No bo zasnęłam. Nie będę jej przecież na siłę ciągnął do sypialni , to jest żałosne. 

Czy wy też macie ten problem ? 

Lub czy sobie jakoś poradziliście z tym ?

 

Też tak miałem.

Patrząc z perspektywy czasu, myślę, że mój związek zakończył się tego wieczoru którego stwierdziłem, że już nie chce mi sie jak co wieczór po nią schodzić do salonu, budzić jak małe dziecko, wysłuchując marudzenia że jej przeszkadzam spać. Miałem całą sypialnię dla siebie i święty spokój. Przestało mi zależeć. Nie tylko na rytuale codziennego zasypiania razem przytuleni.

Dwa lata później już nie byliśmy razem. A wspólnie przeżyliśmy ich prawie 20-ścia i mamy dwójkę dorosłych już dzieciaków.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie u mnie też zasypianie byłej żony po obejrzeniu m jak miłość ,barw szczęścia mimo że w jednym łóżku było końcem po roku, tylko ja wtedy tego nie wiedziałem (myślałem że rozmowa się rozwiąże ten problem jednak wtedy tylko ja tak glupi byłem ze swojego małżeństwa druga strona już wiedziała co się swieci)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, sawyer504 napisał:

W sumie u mnie też zasypianie byłej żony po obejrzeniu m jak miłość ,barw szczęścia mimo że w jednym łóżku było końcem po roku, tylko ja wtedy tego nie wiedziałem (myślałem że rozmowa się rozwiąże ten problem jednak wtedy tylko ja tak glupi byłem ze swojego małżeństwa druga strona już wiedziała co się swieci)

Dlaczego głupi?!?

Żle do tego Bracia podchodzicie.

To jest jak w biznesie. Inwestujesz (czas, kasę, energię, emocje - a ja głęboko przeżywam emocje, co jest moją wadą), jednocześnie bacznie obserwując jak ta druga strona te twoje inwestycje odbiera i co daje (inwestuje) od siebie. Najważniejsze to nie stracić realnej oceny sytuacji (nawet jeśli jest zła, to ważne, żebyśmy sobie z tego zdawali sprawę), i wiedzieć kiedy dalsza inwestycja nie ma sensu i trzeba z biznesu sp...ać.

Żeby nie było, że jestem cwaniak. Przepracowanie tych prawideł "kilka" latek mi zajęło. Jako zaś swoją zaletę poczytuję, że do większości wniosków o których pisujecie, doszedłem sam.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, MarcineS napisał:

Dlaczego głupi?!?

Żle do tego Bracia podchodzicie.

To jest jak w biznesie. Inwestujesz (czas, kasę, energię, emocje - a ja głęboko przeżywam emocje, co jest moją wadą), jednocześnie bacznie obserwując jak ta druga strona te twoje inwestycje odbiera i co daje (inwestuje) od siebie. Najważniejsze to nie stracić realnej oceny sytuacji (nawet jeśli jest zła, to ważne, żebyśmy sobie z tego zdawali sprawę), i wiedzieć kiedy dalsza inwestycja nie ma sensu i trzeba z biznesu sp...ać.

Żeby nie było, że jestem cwaniak. Przepracowanie tych prawideł "kilka" latek mi zajęło. Jako zaś swoją zaletę poczytuję, że do większości wniosków o których pisujecie, doszedłem sam.

 

No właśnie byłem głupi bo wtedy był dobry czas by spierdalać jeszcze bez wspólnego dziecka, w wynajmowanym mieszkaniu , inwestując w nią czas i energię i emocje bez inwestycji z jej strony. Można było wtedy wyjść jak się stało i nigdy nie wrócić

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.