Skocz do zawartości

3 miesiące bezbolesnej zmiany


UncleSam

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.
Ostatnie 3 miesiące były u mnie przełomowe.
Przestałem pić alkohol na rzecz keto, byłem kompletnie trzeźwy przez ponad 100 dni.
W tym czasie poszło 10kg tłuszczu, poziom oszczędności znacznie się podniósł, a ja zdałem sobie sprawę z naprawdę wielu istotnych rzeczy.
Wczoraj jako, że poziom wkurwienia osiągnął u mnie apogeum, sprezentowałem managerowi wypowiedzenie i tym o to sposobem, w tym niezbyt doskonałym czasie za niecałe 30 dni w końcu zostawię za sobą firmę, która oprócz w miarę dobrych pieniędzy, dostarczała także sporo frustracji, a przede wszystkim poczucia bycia niewolnikiem.

To właśnie zrezygnowanie z alkoholu pozwoliło mi dojść do trzeźwych i rozsądnych wniosków.
Czy rezygnacja z alkoholu była ciężka? Nie.
Zdałem sobie sprawę, że alkohol tak naprawdę był tylko czaso-zapełniaczem. Przez alkohol nie robiłem nic produktywnego i tylko trwoniłem swój czas.
Nigdzie nie chodziłem, nie robiłem ciekawych rzeczy. Moje weekendy spędzałem przed komputerem oglądając youtube i pijąc piwo lub whisky z colą.
Zastanawiam się jak ja dałem rady pracować tyle godzin (mój standardowy tydzień pracy to 50 godzin minimum, a może być aż 60), i jeszcze przy tym wszystkim chlać.
Zamiast spędzać weekend na regeneracji, dopierdalałem swojemu organizmowi jeszcze bardziej. Po 3 miesiącach bycia trzeźwym, różnica jest zasadnicza, ale nie tak czarno-biała jakby każdy o tym myślał.
Powróciły zainteresowania, zacząłem ponownie czytać ciekawe książki, zgłębiać ciekawe tematy. Ale najważniejszym wynikiem mojej abstynencji jest fakt, że w końcu zacząłem coś robić i podejmować decyzję, zamiast tkwić w jakże wygodnym letargu. Zauważam zdecydowana poprawę w jakości i szybkości myślenia. Chociaż nie jestem geniuszem, to zdecydowanie łatwiej jest mi przemyśleć pewne tematy i wyciągnąć wnioski.
Alkohol nie tylko uzależnia fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Dlatego warto zrezygnować z niego na rzecz czegoś. 
U mnie była to dieta ketogeniczna. Zrobiłem się wiecznie głodnym tłuściochem. Ubrania zrobiły się naprawdę ciasne, a ja sam przestałem być zadowolony z mojej sylwetki.
Poza tym lektura r/ketogains i kilku książek na temat keto, bardzo otworzyła mi oczy. Zrezygnowałem więc z konsumpcji alkoholu, aby móc zaadaptować się do ketozy.
Zmiany były tak szybkie, że nie chciałem ich spowalniać więc naturalnym było odpuszczenie alkoholu i pustych kalorii które za sobą niesie.
Schudłem 10kg bez ćwiczeń. Czasem pomachałem sztangą na bicka i zrobiłem parę przysiadów, ale to tylko z faktu że mam siedzącą pracę i chciałem się rozruszać. Czasem mam na myśli 1-2 razy w tygodniu.
Więc ćwiczenia nie miały absolutnie żadnego wpływu na uzyskany rezultat.

No dobrze, odchodząc od detali i całych innych istotnych zmian które niesie za sobą życie w trzeźwości...

Postanowiłem się napić.
Dlaczego?
Można to sobie usprawiedliwiać na wiele sposobów. Efekt racjonalizacji jak najbardziej działa.
Długi weekend, ponad 100 dni bez alko, wypowiedzenie w pracy a więc czas świętowania.
No dobrze, ale stało się coś czego ja, określający siebie jako jeszcze nie alkoholika, ale zdecydowanie lubiącego alkohol zbyt bardzo, nigdy bym się nie spodziewał.

No dobra.
Będąc z ketozie, tolerancja na alkohol drastycznie spada. Piłem czyste whisky i po pierwszym drinku miałem szczerze dosyć i nie miałem nawet ochoty na kolejnego.
Ale stare przyzwyczajenia dają o sobie znać i głos w mojej głowie mówił - ale jak to? Ty? Jednego drinka? No chyba Cię pojebało Sam.
Tak wiec sięgnąłem po drugiego drinka. Piłem go baaaardzo długo. Sięgnąłem także po trzeciego. Na każdą szklaneczkę przypadała ponad godzina czasu.
U mnie się tak nie zdarzało, bo to ja zawsze byłem tym który poganiał innych i opróżniał szklanki bądź kufle w ekspresowym tempie.
Po trzecim drinku miałem absolutnie dosyć. Mimo. że nie wypiłem dużo, to wiedziałem, że jakakolwiek dodatkowa dawka alkoholu spowoduje reakcję w postaci przytulania kibla i pozbycia się trującej substancji z mojego żołądka.
Wypiłem około 200ml 40% alkoholu. Poszedłem spać o 22, co jest dla mnie porą raczej późną(zaczynam dzień bardzo wcześnie i również wcześnie kończę).
Po takiej dawce powinienem być trzeźwy zanim wstałem, a pospałem sobie aż do 7 co zdarza się u mnie rzadko.
W istocie byłem trzeźwy, ale kac nadal ze mną był(o jakie ździwienie). Głowa napierdalała mnie 10x bardziej niż podczas kaców sprzed okresu keto.

Ogólnie czułem się nie najlepiej. Udało mi się sytuację względnie opanować, suplementując się sporą dawką elektrolitów. Mimo wszystko nadal czuć że organizm nie do końca poradził sobie z metabolitami powstałymi przy/po rozkładzie alkoholu.

No więc.
Tak jak parę piw stało schowane w szafce przez 3 miesiące, tak teraz ta pozostałość whisky w butelce będzie stać tam bardzo długo. Do czasu, aż ktoś jej nie wypije.
Ja osobiście nie mam zamiaru już dotykać alkoholu. 
Widzę jak bardzo ograniczał mój potencjał, wszelkie decyzje i działania, które powinny zostać podjęte już jakiś czas temu.
No i samopoczucie. Zmiana jest subtelna, aczkolwiek istotnie spora. Nie chodzę zmęczony i nie wyspany i mam "czystą" głowę.
Brain fog zniknął. 
Uważam też, że ten mityczny stan posiadania "czystej" głowy na ketozie, jest raczej efektem zaprzestania konsumpcji alkoholu aniżeli, mózgu korzystającego z ketonów.

To jest moje 5 gorszy które chciałem dorzucić do tematu alkoholu i małe źródło informacji dla wszystkich braci którzy chcieliby swój romans z tą kurwą(alkoholem) zakończyć.
1) Rozstań się z alkoholem na rzecz czegoś na czym zależy Ci bardziej niż na piciu.
2) Zdaj sobie sprawę co alkohol robi z tobą, twoim czasem i twoimi decyzjami.
3) Zauważ pozytywną zmianę w twoim samopoczuciu.
4) Zdecyduj, że to będzie stan permanentny. 

Jedyne czego się obawiam to niezręcznych sytuacji towarzyskich. W każdym razie ja już pić nie zamierzam. Nawet jeden drink maluje mi się jako bezsensowne spożywanie trucizny, którą alkohol w istocie jest.
Ale cóż. Ludzie będą musieli się przyzwyczaić, że ze mną flaszki już nie wypiją :) 

Pozdrawiam

  • Like 16
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do opisanej przez Ciebie sytuacji z whisky.

U mnie zauważyłem podobne działanie psychiczne na chęć sięgnięcia alkoholu w dawkach, które były dla mnie optymalne jeszcze parę lat temu.

Na dzień dzisiejszy mocno zredukowałem ilość przyswajanego alkoholu, przez co nawet 3 piwa potrafią sprawić mi kaca następnego dnia. Pijąc przysłowiowo do lustra, jestem w stanie zachować umiar.

Gorzej to wygląda właśnie w towarzystwie. Nakręcony prze panującą atmosferę wlewam w siebie za dużo. O wiele za dużo, co kończy się zawsze tragicznie.

 

Nie mogę zresztą odpowiedzialności za swój brak umiarkowania zrzucać na innych.

Tutaj trzeba mieć mocną psyche. Ćwiczyć. Powiedzieć - dość.

Gratuluję, że idziesz w zaparte.

Dodajesz otuchy. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minutes ago, UncleSam said:

.
Nigdzie nie chodziłem, nie robiłem ciekawych rzeczy. Moje weekendy spędzałem przed komputerem oglądając youtube i pijąc piwo lub whisky z colą.
 

Miałem taki epizod jakieś 15 lat temu. Odreagowywanie stresów w robocie. Całe szczęście krótko to trwało. Obudziłem się jak zacząłem rano najebany do pracy jeździć. 

 

Alko to jest straszne kurewstwo. Większość pijących, w tym ci "okazjonalnie" nie zdaje sobie z tego sprawy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UncleSam

Ja już nie pije kilka lat. Wcześniej nie było weekendu bym nie było alko i jeżdżenia na baby. 

Było to picie konkretne. Czasem nawet i film się urwał. 

Rzuciłem alko w pizdu, całkowicie. Tkwiłem też w gównianej pracy za gówniane pieniądze. 

Co się stało gdy rzuciłem alko-

- skończyłem studia które przerwałem parę lat wcześniej. 

- znalazłem konkretną pracę 

- w szybkim tempie pieniążków na koncie zaczęło przybywać. 

- samopoczucie wyjebane w kosmos

- pojawiły się konkretne kobiety (i tak lubię Milfy ?) a nie szlaufy co by zakutasić wystarczyło piwo postawić. 

- ludzie zaczęli mnie bardzo szanować( to że względu na charakter mojej nowej pracy) 

- i w sumie same, same plusy. 

 

Więcej tego gówna (alko) do ust nie wezmę. 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, trop napisał:

@UncleSam

Ja już nie pije kilka lat. Wcześniej nie było weekendu bym nie było alko i jeżdżenia na baby. 

Było to picie konkretne. Czasem nawet i film się urwał. 

Rzuciłem alko w pizdu, całkowicie. Tkwiłem też w gównianej pracy za gówniane pieniądze. 

Co się stało gdy rzuciłem alko-

- skończyłem studia które przerwałem parę lat wcześniej. 

- znalazłem konkretną pracę 

- w szybkim tempie pieniążków na koncie zaczęło przybywać. 

- samopoczucie wyjebane w kosmos

- pojawiły się konkretne kobiety (i tak lubię Milfy ?) a nie szlaufy co by zakutasić wystarczyło piwo postawić. 

- ludzie zaczęli mnie bardzo szanować( to że względu na charakter mojej nowej pracy) 

- i w sumie same, same plusy. 

 

Więcej tego gówna (alko) do ust nie wezmę. 

 

daje do myślenia.. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo, osiągnąłeś kolejny etap.

Życzę aby tendencja się utrzymała.

Od siebie dodam, że w towarzystwie ciężko jest się powstrzymać, mnie osobiście już gadki typu "ze mną się nie napijesz" przestały wzruszać. Czasem jednak pozwalam sobie w towarzystwie na substytut w postaci bezalkocholowego.

U mnie następnym krokiem było zrezygnowanie z telewizji, polecam.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrezygnowałem z alkoholu od 1 stycznia. Zaostrzał moje stany depresyjne.

Uważam iż to jest najgorsza dostępna używka.

Miewałem wcześniej okresy abstynencji ale były wywołane lekiem, Topamax(dość ważne jak ktoś chce spróbować przestać pić alkohol).

Denerwują mnie reklamy alkoholu, okropnie pchana propaganda..Alkohol naprawdę niszczy życie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, UncleSam napisał:

Jedyne czego się obawiam to niezręcznych sytuacji towarzyskich.

To że wypijesz 3/4 razy w roku w sytuacji towarzyskiej nie spowoduje żadnych szkód.

Grunt to nie chlać w resztę dni w roku.

 

Gratuluję silnej woli i jakby nie patrzeć wygranej.

 

/\/\/\
Mógłbyś szczegółowo opisać tą dietę keto oraz jak w nią wchodziłeś +swoje odczucia z tym związane? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie podziwiam za zmianę i życzę wszystkiego dobrego. Dieta bez treningu siłowego powoduje dużą utratę masy mięśniowej i sylwetkę typu chudo-tłusty. Postaw na siłownie chociaż 2-3 razy w tyg FBW. Wszystko przed Tobą. Polecam również boks lub mma- skutecznie podniesie to Twoja pewność siebie. Kiedyś bolszewicy chcieli rozpic Rosję i wszystkie narody Wszechrusi by łatwiej kontrolować masy. Alkohol obniża sprawność intelektualną.

Edytowane przez Bartek2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Graty, świetnie się czyta :) ale...

 

Zachęcam do odstawienia alko kompletnie. Rachunek korzyści/koszty zdecydowanie in plus.

 

Zwróć też uwagę w jaki sposób radzisz sobie z trudnymi emocjami, bo w życiu będzie jeszcze wiele sytuacji w których może cię skłaniać do powrotu do picia. Zauważ, że postanowiłeś się napić po mieszance silnych emocji (jak to opisałeś wkurw, a potem euforia z powodu konkretnej decyzji o odejściu z pracy). Ten schemat może się powtarzać w przyszłości. Polecam jakiś sport/ćwiczenia.

 

Co do sytuacji towarzyskich - z biegiem czasu na to zobojętniejesz, polecam ćwiczenie asertywności.

 

Na Twoim miejscu pozbyłbym się tej resztki whisky z domu. Just in case ;)

 

Pozdro i powodzenia!

Edytowane przez ninja09
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Abstynencja alkoholowa jest super:
- cały czas masz kontrolę nad swoim życiem,

- unikasz kolejnej trucizny,

- żyjesz naprawdę i prawdą, nie urojeniami, 

- nie tracisz czasu na picie i konsekwencje picia (kac, regeneracja, rosołki i przesmradzanie się pół dnia po domu)

- nie niszczysz swojego wizerunku (cera, włosy),

- masz lepsze osiągi sportowe, siłowe, wydolnościowe i zarazem lepsze ciało,

- nie niszczysz umysłu.

Stosuję i propsuję.

 

 

Edytowane przez Kpt. Skok
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nałogi mają to do siebie, że dopiero po pewnym czasie od ich ostawienia widzimy, że te pozytywne aspekty były złudne, a negatywów była masa. Ja nigdy  nie byłem uzależniony od zioła ale to pewnie dla tego, że "faza" po nim kompletnie się mi nie podobała, byłem raczej leniwy i zmulony niż chciałoby by mi się mieć jakieś ciekawe rozkminy. Zauważyłem też po znajomych którzy "nie są uzależnieni i mogą odstawić w każdej chwili" ale palą codziennie, że ich całe życie kręci się wokół palenia i ogarniania trawy, zero sportu i książek, nie wychodzą do kina czy jakieś ciekawe miejsca gdzie można bawić się ze znajomymi np. kręgielnia, ale po co skoro lepiej palić i siedzieć w domu czy na tej ławce jak w każdy weekend. Prac też się za długo nie trzymają, bo im się nie chce, wiecznie zadłużeni, większość nadal mieszka z rodzicami mimo, że dawno mogliby to zmienić. 

Edytowane przez Generał Szrama
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Perun82 napisał:

Dlatego tak jest propagowany. Walczy się z narkotykami, natomiast milczy się o alkoholu.

Bo się na nim zarabia krocie. Zyski są ważniejsze. W dodatku jak zepsujesz sobie zdrowie to dasz zarobić koncernom farmaceutycznym.

 

Z tego też powodu walczy się z marychą. Jak będą ją hodować w domu to się na niej nie zarobi. Za to na medycznej marihuanie można już zrobić dobry pieniądz, więc jest w sprzedaży legalnie.

Edytowane przez Łabędź
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem inaczej, przez większość życia byłem abstynentem i uważam to za duży błąd. Picie zwłaszcza jak jesteś młody to przepustka do lepszego towarzystwa i kontaktów. Nie chodzi, żeby się napierdolić jak dzika świnia, ale czasami warto wypić i się trochę rozluźnić. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Generał Szrama napisał:

Ja nigdy  nie byłem uzależniony od zioła ale to pewnie dla tego, że "faza" po nim kompletnie się mi nie podobała, byłem raczej leniwy i zmulony niż chciałoby by mi się mieć jakieś ciekawe rozkminy. Zauważyłem też po znajomych którzy "nie są uzależnieni i mogą odstawić w każdej chwili" ale palą codziennie, że ich całe życie kręci się wokół palenia i ogarniania trawy, zero sportu i książek, nie wychodzą do kina czy jakieś ciekawe miejsca gdzie można bawić się ze znajomymi np. kręgielnia, ale po co skoro lepiej palić i siedzieć w domu czy na tej ławce jak w każdy weekend.

No tak to działa jak sie duzo i czesto jara. To zalezy jeszcze od osoby (bo niektorym to nie robi roznicy) ale i tak wiekszosc skonczy w jednym miejscu tym samym. Nic sie nie chce robic i jakos specjalnie sie tym nie przejmujesz. A czas leci.


Ogólnie ma to bardzo negatywny wpływ ale po odstawieniu rzeczy się prostują (głowa). Ja nie jaram już okolo/ponad miesiąc i nie mam zamiaru do tego wracac.

 

Alkohol u mnie nigdy nie byl problemem ale lata temu dawalismy ostro. Tydzien w tydzien. :D Teraz stoi u mnie kilka butelek dobrych whisky co w prezencie dostalem i...pewnie jeszcze dlugo postoja.

 

Uzywki sa z dupy, respect dla autora za wyzbycie sie tego ze swojego zycia. ;) 

Edytowane przez Pankoneser
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, MrSadGuy napisał:

Ja powiem inaczej, przez większość życia byłem abstynentem i uważam to za duży błąd. Picie zwłaszcza jak jesteś młody to przepustka do lepszego towarzystwa i kontaktów. Nie chodzi, żeby się napierdolić jak dzika świnia, ale czasami warto wypić i się trochę rozluźnić. 

jak masz 18 lat to spoko, ale jak masz 30 lat i dalej chlejesz dzień w dzień to już jest problem. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Łabędź napisał:

U mnie następnym krokiem było zrezygnowanie z telewizji, polecam.

U mnie w zasadzie podobnie, co najlepsze, sam się zorientowałem, że jak nie ma co oglądać to lepiej wyłączyć i coś poczytać ? Teraz leci jak kobita ogląda, ale mnie to jakoś nie wzrusza. 

 

 

@UncleSam Gratuluję i powodzonka :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei nie pije miesiąc - dziś jest miesięcznica.

 

Też cierpiałem na przypadłość, iż na wyjściach nie miałem umiaru w piciu. Upijalem się nieraz do odcinki. Ostatni mój wyskok (który spowodowal to postanowienie), wpędził mnie w dość konkretne problemy prawne, nie wiem czy nie skończy się to w sądzie bo naodwalalem i najgorsze, że połowy rzeczy nie pamiętam.

 

Tak więc też trzymajcie kciuki.

Edytowane przez Dassler89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Dassler89 napisał:

wiem czy nie skończy się to w sądzie bo naodwalalem i najgorsze, że połowy rzeczy nie pamiętam.

Opowiedz coś więcej? 

 

 

Ja jestem coraz bardziej przekonany o tym, że alkohol to samo gówno, ja gdybym nie skończył z piciem, już bym zapewnie siedział. Tak to wyrok zatarty, łeb uratowany. Jak ktoś odwala to jedyna opcja pełna abstynencja. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, maroon napisał:

Tak mi się przypomniało. Eks dostała kiedyś w prezencie nalewkę. Namawiała mnie na wypicie, odmówiłem, to sama ojebała pół litra w jeden wieczór. A dziewcze zarzekało się, że nie pije ?

Może jakieś emocje nia targały?!

 

A sorry, one faktycznie nie piją. ;)

Edytowane przez Pankoneser
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, BlacKnight napisał:

Mógłbyś szczegółowo opisać tą dietę keto oraz jak w nią wchodziłeś +swoje odczucia z tym związane? 

Adaptacja - redukcja węglowodanów praktycznie do zera. 2-3 dni czułem się słabiej i cały czas mi się chciało pić, więc piłem dużo wody.
Na złe samopoczucie elektrolity. Ja akurat miałem tabletki musujące z decathlonu, take z małą zawartością węglowodanów. Albo jak nie tabletki to zwyczajnie butelka wody, łyżeczka soli, dwie trzy kapsułki potasu, cztery kapsułki magnezu i sok z cytryny lub limonki. Taki napój zawsze poprawia samopoczucie podczas adaptacji.
Nie odczułem żadnej magii, ani żadnych przejebanych(jak to opisują) stanów których nie da się wytrzymać. 
Po prostu, podczas adaptacji węgle = 0, tłuszczu dopierdzielasz w opór, tak żeby kalorycznie było dużo więcej niż potrzebujesz. Białko normalnie 60-80g podczas adaptacji.

W ketoze wszedłem bardzo szybko. Po 3 dniach paski do sprawdzania ketonów w moczu były bardzo ciemne. No i tak pierwsze 3-4 tygodnie po prostu się dopychałem tłuszczem.
Po tym czasie mniej więcej przestałem odczuwać głód. I teraz jem dwa posiłki dziennie bo zwyczajnie nie jestem głodny :) 
Bardzo poprawiła mi się insulino-wrażliwość. Ketony teraz mam praktycznie zawsze w okolicy 2-2.5mmol/l.

Jeśli ktoś jest na serio zainteresowany ketozą to polecam Keto Biblie oraz Fasting by dr Fung - ta druga jest także dostępna po polsku.
 

4 godziny temu, Łabędź napisał:

U mnie następnym krokiem było zrezygnowanie z telewizji, polecam.

Nie oglądam tv. Staram się ograniczać screen time nawet na telefonie i kompie. Na FB używam tylko messengera, Instagram jest zlimitowany do 5ciu minut dziennie, wykop do 10, ale odblokowuje go jak idę na posiedzenie :D

 

3 godziny temu, ninja09 napisał:

Zachęcam do odstawienia alko kompletnie. Rachunek korzyści/koszty zdecydowanie in plus.

Kolega musi przeczytać jeszcze raz. Ja alkoholu nie zamierzam już dotykać.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.