Skocz do zawartości

Samobójstwo jedynym wyjściem?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.

Ostatnio zdarzyły się pewne wydarzenia, które wywołały u mnie trochę tzw. doła. Wiadomo, że każdy człowiek kiedyś odejdzie. Widziałem nie raz, jak ktoś umiera na moich oczach albo umarł, zanim zdążyłem mu pomoc. Nie przejmowałem się aż tak bardzo tym ponieważ nie bylem z tymi osobami zżyty. Przybliżę trochę te wydarzenia, które mną dosyć ruszyły.

Miałem taką koleżankę. Nie miała nawet 20 lat. Spoko dziewczyną była naprawdę. Nigdy nie zdarzyło się, by mi odmówiła w czymś pomocy. Każdy chłopak praktycznie za nią latał, bo wyglądała jak modelka. Pochodziła z bogatej i szanowanej rodzin. Niestety od nie tak dawnego czasu dopadła ja depresja. 

Ostatnio w dosyć późnych godzinach zadzwonił do mnie kolega, który pracuje w szpitalu. Powiedział, że moja koleżanka chciała się powiesić i leży na oiomie. Totalnie mnie zatkało. Będąc z nim w kontakcie, każdego dnia dowiadywałem się, że jest coraz gorzej z nią i jeśli nawet z tego wyjdzie to jako roślina. Niestety lekarze stwierdzili, że nie ma już szans. Chcieli ją odłączyć, ale na prośbę rodziny leżała pod kablami jeszcze pewien okres czasu i sama odeszła. Matka jej podobno wyła jak zwierze przez kilka godzin. Odbył się pogrzeb, na którym było OGROM osób. 

Druga sytuacja był też to samobój, ale mojego kolegi. Uśmiechnięty zawsze i radosny. Niecałe 21 lat i tez się powiesił. Nie było po nim nigdy wida, by miał jakieś problemy. 

W sumie szczerze mówiąc, nigdy nie ruszyła mnie tak mocno śmierć kogoś, jak ich. Byli w podobnym wieku do mojego. Mieli całe życie przed sobą. Zdrowi w pełni fizycznie i na co dzień zazwyczaj radośni.

Dlaczego według was osoby w tak młodym wieku, jak tez ci starsi od nich odbierają sobie życie? Na pierwszy rzut oka nie było widać, że mają jakieś problemy. Nie gadali nikomu wokoło, że się chcą zabić czy ciąć. Po prostu od strzała sznur i śmierć. Dziewczyna, która kiedyś dosłownie uratowała mi życie, sama je sobie odebrała. Jak wyobrażam sobie sznur na jej szyi, przechodzą mnie ciarki.

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, $Szarak$ napisał:

Dlaczego według was osoby w tak młodym wieku, jak tez ci starsi od nich odbierają sobie życie?

Trudny temat.

W grę wchodzą albo traumy (głębokie) albo poważne choroby psychiczne/fizyczne.

Częstą przyczyną może być też uczucie pustki jakkolwiek głupio to nie brzmi.

 

Brat mojego znajomego zatruł się po zerwaniu, jeden gość popełnił samobója, bo odrzuciła go moja babka (zgadnijcie, dlaczego tak bardzo zapadło jej to w pamięć).

Są też ludzie jak Robert Enke, który wydawać by się mogło, że miał wszystko, osoby jak wokalista Linkin Parku czy aktor, który grał w wielu filmach Robin Williams.

 

Jest takie ciekawe spostrzeżenie, że osoby, które zmagają się same ze sobą najczęściej niosą masę pozytywnej siły i radości dla otoczenia.

I właśnie dlatego ich śmierć budzi tak wielki szok, bo ukrywają ogromny ból za maską "klauna" :)

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Quo Vadis? napisał:

Jest takie ciekawe spostrzeżenie, że osoby, które zmagają się same ze sobą najczęściej niosą masę pozytywnej siły i radości dla otoczenia.

I właśnie dlatego ich śmierć budzi tak wielki szok, bo ukrywają ogromny ból za maską "klauna" :)

Jest to bardzo ważne, że Ci którzy nas rozśmieszają największe bóle w sobie noszą. 

 

@$Szarak$ Czemu piszesz tą czcionką specyficzną? 

Mój kolega też się zabił, powiedział że to przez ojca bo mu zmarnował życie poniżej 20 lat kolega.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Istnienie po prostu boli, a niektórzy wolą ze sobą skończyć niż jeszcze dzień funkcjonować w spierdolonej rzeczywistości. Utożsamiam się trochę, bo wiem, co to znaczy cierpieć, aż do przesady.

 

Ewolucja zafundowała człowieka, który żyje około 80 lat. Miliardy lat rozwoju organizmów, aby stworzyć tylko coś tak kruchego, jak człowiek. No i można się załamać. Warto trochę Petersona pooglądać, fajnie to wyjaśnia.

 

Dla mnie samobójcy to ludzie, którzy po prostu nienawidzą bytu, jako takiego. Budzisz się i widzisz to samo, żyjesz wśród tych samych ludzi, nie masz perspektyw, żadnych szans na zmianę. Nie każdy ma też twardy, betonowy charakter, aby przetrwać trudy życia. A rzeczywistość, w której żyjemy, ludzie u władzy i to całe bagno instytucjonalne wręcz wymusza odejście samodzielne. Ja tam nie żałuję, raczej wysyłam pozytywne myśli. Skoro sam wybrał to przemyślał i zrobił, więc czysta decyzja czymś uwarunkowana. A czy dobra, czy zła? Na pewno ostateczna.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym co popycha do ostateczności jest zawężone, "tunelowe" myślenie takiej osoby, że jedyną słuszną ścieżką jest tylko ulga. Zalew emocji, smutku, bezsilności, bezradności, często i złości powoduje odcięcie racjonalnego myślenia i taka osoba nie widzi żadnej innej drogi wyjścia z problemów.

 

Jedną z przyczyn może być np. wyniesiony z domu rodzinnego lęk przed porażką i brak umiejętności proszenia o pomoc. To dlatego po takich ludziach nic nie widać i post factum jest szok i niedowierzanie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanKrieger Jakoś nie za bardzo na to zwracałem uwagę, ale jeśli lepiej czyta się tą to luz.

@mac Mimo, że odeszli nie winię ich o to. To było ich życie i decyzja. Gdy dowiedziałem się, że koleżanka, jeśli przeżyje zostanie rośliną to wolałem, żeby odeszła a nie męczyła się.   

Po tych wydarzeniach uświadomiłem sobie, że życie to tylko krótka ścieżka do śmierci.  Kążdy umrze na końcu jak zwykły śmiertelnik.

Edytowane przez $Szarak$
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten temat jest tak skomplikowany, że można czytać i pisać o nim godzinami i nigdy nie znaleźć odpowiedzi. 
Miałem znajomych kolegów/koleżanki którzy:
- przedawkowali,
- mieli zawał w młodym wieku(wada serca),
- powiesili się przez kobietę,
- powiesiła się przez faceta.

Poza panem z wadą serca, wszystkich łączył kiepski dom rodzinny. Brak odpowiednich wzorców.
I przede wszystkim brak kogoś kto wyciągnął pomocną dłoń w odpowiednim czasie.

Niektórych przerastają sprawy naprawdę błahe.
Depresja niestety nie jest racjonalnym stanem ani odrobinę, więc nie dopatrywałbym się także jakiegoś głębszego sensu czy przyczyny popełnienia samobójstwa.
Badania wykazują korelację pomiędzy poziomami pewnych substancji w mózgu i ciele oraz skłonnościami do depresji czy myśli samobójczych, więc również nie jest tak, że osoba która popełniła samobója jest "sama sobie winna".
Po prostu niektórzy mają pecha na loterii genetycznej. Pecha bo nie otrzymali pomocy. Oraz pecha bo przerosła ich sytuacja, a ich mentalny kalkulator zysków i strat nie działał poprawnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, $Szarak$ napisał:

Dlaczego według was osoby w tak młodym wieku, jak tez ci starsi od nich odbierają sobie życie? Na pierwszy rzut oka nie było widać, że mają jakieś problemy. Nie gadali nikomu wokoło, że się chcą zabić czy ciąć. Po prostu od strzała sznur i śmierć. Dziewczyna, która kiedyś dosłownie uratowała mi życie, sama je sobie odebrała. Jak wyobrażam sobie sznur na jej szyi, przechodzą mnie ciarki.

Depresja to choroba. Ludzie, którzy naprawdę się z nią zmagają często ukrywają to w sobie. Ukrywają również chęci zabicia się. Często są też wrażliwi albo mają słabsza psychikę, co nie oznacza że są gorsi. Po prostu nie widzą sensu, boją bądź nie chcą prosić o pomoc. 

 

26 minut temu, Quo Vadis? napisał:

Jest takie ciekawe spostrzeżenie, że osoby, które zmagają się same ze sobą najczęściej niosą masę pozytywnej siły i radości dla otoczenia.

I właśnie dlatego ich śmierć budzi tak wielki szok, bo ukrywają ogromny ból za maską "klauna" :)

Tak to jest prawda. Ludzie z problemami często ukrywają je pod postacią maski i potrafią się bardzo dobrze kryć. Nie wiem czy da się to w porę zauważyć i zadziałać. Nie jestem psychologiem, nie pracuję z takimi osobami. Mi nie wydaje, że nie. Choćbyśmy naprawdę chcieli. 

 

Czasami nałożenie się pewnych tragedii, skupienie się na negatywnych rzeczach, brak pocieszenia i wsparcia wśród innych powoduje, że ci ludzie nie widzą już sensu by żyć. Czują się samotni i opuszczeni a by coś zmienić brakuje im sił. Nawet jeśli my obiektywnie widzimy szanse jako ludzie z zewnątrz oni jej nie widzą, dlatego że skupiają się na rzeczach negatywnych bądź przez przybicie tragediami zakładają z góry porażkę. Ciężko im uwierzyć, że może być lepiej. Brakuje im juz siły. Szklanka może być do połowy pełna lub do połowy pusta. 

 

Tragedia, którą opisałeś boli jeszcze bardziej. Bo wskazuje na dobro tej osoby, to że pomagała i chciała pomagać innym. W innych widziała coś więcej i nadzieje a w swoim życiu nie. Tak czasami się zdarza. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, że wrzucę ten cytat po angielsku.


Meaning is so important that when life loses meaning, suicide commonly ensues. When life loses meaning, we first go into depression; when life becomes sufficiently meaningless, we leave it altogether. Force has transient goals; when those goals are reached, the emptiness of meaninglessness remains. Power, on the other hand motivates us endlessly. If our lives are dedicated, for instance, to enhancing the welfare of everyone we contact, our lives can never lose meaning.


Tradycyjny brak sensu życia, który wyróżnił już Viktor Frankl, który przeżył obozy koncentracyjne. Pisał, że to, co dawało przeżyć jemu i innym było coś poza więźniami - sens, wyższy cel, coś poza ich osobowym "ja". Dzisiejszy świat napędza bezcelowa konsumpcja, która nigdy się nie kończy. Zastaw się, a postaw się. Liczy się tylko pieniądz. Liczy się posiadanie i znajomości.
Żadnego znaczenia, żadnej głębi, żadnego celu, żadnego poczucia czegoś wyższego, nic. Pustka.

Ten artykuł jest długi, ale naprawdę polecam przeczytać. https://rafalruba.pl/kiedy-zycie-traci-sens/

Utrata znaczenia, to utrata energii życiowej, utrata energii życiowej to powolna utrata życia.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, $Szarak$ napisał:

Na pierwszy rzut oka nie było widać, że mają jakieś problemy. Nie gadali nikomu wokoło, że się chcą zabić czy ciąć.

 

Byli na ciśnieniu, bo nikomu nie mówili. Gdy ktoś opowiada, wylewa tę negatywność, która skumulowana ciągnie na sznurek. 

 

Czy samobójstwo faktycznie jest takim powodem do smutku i jest egoistyczne? Czy bardziej egoistyczna jest chęć trzymania przy życiu kogoś, kto woli je zakończyć? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, $Szarak$ napisał:

Dlaczego według was osoby w tak młodym wieku, jak tez ci starsi od nich odbierają sobie życie? Na pierwszy rzut oka nie było widać, że mają jakieś problemy. Nie gadali nikomu wokoło, że się chcą zabić czy ciąć. Po prostu od strzała sznur i śmierć. Dziewczyna, która kiedyś dosłownie uratowała mi życie, sama je sobie odebrała. Jak wyobrażam sobie sznur na jej szyi, przechodzą mnie ciarki.

Są rzeczy, których nie widać i wojny, które odbywają się w środku człowieka. O mnie zazwyczaj ludzie myślą "Bogata, ambitna, zawsze najlepsze szkoły, świetne oceny, ułożone życie. Duże perspektywy na przyszłość i chęci. Dodatkowo śliczna". Oczywiście są to stwierdzenia naciągane, a drugie dno, które mało osób zna - zaburzenia odżywiania od 11 roku życia, nerwica, ataki paniki, stany depresyjne. Masa lęków. Niedojrzali emocjonalnie rodzice, którzy nie dali obecności i wsparcia w wychowaniu. Okresowa hipochondria. Są dni w których nie jestem w stanie wstać z łóżka i noce w których nie jestem w stanie przestać płakać. Staram się nie kusić losu, bo wiem, że bagaż jest zbyt duży, aby z nim eksperymentować - brak używek, brak alkoholu, unikam wysokości (np. mieszkania w wieżowcach), stania koło torów kolejowych. Czasami po prostu nie chce się żyć, a dodatkowy impuls może prowadzić do zakończenia przygody na Ziemi. 

Ludzie też niespecjalnie się tym przejmują. Zdarzyło mi się mówić, że czasami chciałabym, aby ktoś mnie udusił, że boję się żyć, czy, że życie mi się po prostu nie podoba, ale nie daje to żadnych reakcji ;) Potem i tak zawsze się mówi, że przecież nie było żadnych sygnałów, że coś jest nie tak.

 

Koleżanka musiała mieć jakiś powód. Zrobiła to pod wpływem jakiś substancji, alkoholu czy na czysto? 

  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, $Szarak$ napisał:

Nie było po nim nigdy wida, by miał jakieś problemy.

Osoby z depresją raczej nie okazują tego na zewnątrz. 

Co jest właśnie cholernie smutne, bo ludzie poboczni, rodzina, przyjaciele nie mają szansy, by pomóc. I dochodzi do tragedii. Patrz np wokalista Linkin Park. 

Pamiętam jak kiedyś kumpel stwierdził, że bzdury gadam, że wyszłam z depresji (terapia/leki), bo przecież "Ty zawsze taka radosna jesteś". 

Na zewnątrz uśmiech a wewnątrz trup.

 

Każde pokolenie jest coraz bardziej dziwne.

Rzeczy które kiedyś leczono u psychiatry zaczynają być nową "normą". I ludzie zamiast się leczyć wmawiają sobie że tak ma być. Nie szukają pomocy, i zostają z tym sami. 

A dzieciaki też mają inaczej. Odsetek rozwodów w porownaniu z tym co było kiedyś jest zatrważająco wysoki. To, plus fakt, że nawet w pełnych rodzinach tablet czy komputer zastępuje interakcje z własnymi dziećmi. 

Wszystkke te apki i inne chuje muje... To ogłupia.

Te dzieciaki są naprawdę cholernie samotne i wyrastają na cholernie samotnych młodych dorosłych. Za mało bycia w realu, za dużo wirtuala i "czelendży". Wszystko się spłyca. Oni nie znają siebie, robią z siebie własne klony. Robią to samo, zatracają indywidualizm. Skupiają się na pozowaniu, a nie poznawaniu. Są samotni

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, MalVina napisał:

Patrz np wokalista Linkin Park. 

Zawsze dają znaki, ale je ignorujemy. On też dawał, oglądałem wywiad, to samo Robbie Williams, widziałem jego ostatnie zdjęcie przed kamikadze, tam było widać że esencja chce odejść z ciała. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, $Szarak$ napisał:

Dlaczego według was osoby w tak młodym wieku, jak tez ci starsi od nich odbierają sobie życie?

M.in. dlatego, że mają takie życie jak ja. Tylko ja nie mam na tyle odwagi by się powiesić. 

 

A że się powiesiła i nic nie mówiła - albo bardzo silna albo bardzo słaba psychicznie. Mogła nie wytrzymać i załatwić sprawę szybko, bez emocji.

 

Najtrudniej to ze stołka skoczyć jak już się ma pętle na szyi. 

Edytowane przez Analconda
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samobójstwo można potraktować jako zewnętrzną manifestacje postrzegania rzeczywistości przez daną osobę. Ludzie od wieków popełniają samobójstwa i popełniać będą, moim zdaniem zawsze za tym stoi zaburzony ogląd faktów, która same przez się nie są, ani dobre, ani złe. Przyczyną jest zatem osobisty ogląd rzeczy, często narzucony z zewnątrz, kultura, rodzina, społeczeństwo. Myślenie, że przecież miał wszystko auta, kasę itd. nic nie znaczy, bo to nie jest odpowiedzialne za to jak myślimy, a w konsekwencji jak czujemy i co robimy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

Zawsze dają znaki, ale je ignorujemy. 

Dokładnie. 

8 minut temu, MalVina napisał:

Rzeczy które kiedyś leczono u psychiatry zaczynają być nową "normą". I ludzie zamiast się leczyć wmawiają sobie że tak ma być.

Co np? Zaciekawił mnie temat, chętnie bym się czegoś więcej dowiedziała :)

9 minut temu, MalVina napisał:

To, plus fakt, że nawet w pełnych rodzinach tablet czy komputer zastępuje interakcje z własnymi dziećmi. 

Wszystkke te apki i inne chuje muje... To ogłupia.

Te dzieciaki są naprawdę cholernie samotne i wyrastają na cholernie samotnych młodych dorosłych. Za mało bycia w realu, za dużo wirtuala i "czelendży". Wszystko się spłyca. Oni nie znają siebie, robią z siebie własne klony. Robią to samo, zatracają indywidualizm. Skupiają się na pozowaniu, a nie poznawaniu. Są samotni

Niestety, ale racja. Ja się czuję często samotna (szczególnie w ostatnim roku i w czasach pandemii) przez co czasami np. piszę na tym forum. Ludziom często brakuje czasu na zwykłą, głęboką rozmowę w cztery oczy, bądź budowanie szczerych relacji (z zaangażowaniem i głębokich, a nie tych płytkich).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lalkaa

Doskonale się maskowali, można by powiedzieć. Kolega nie miał łatwego dorastania, dlatego to zrobił. Koleżanka za to pamiętam, jakby to było dziś. Ponad rok temu piliśmy razem i pewnym momencie się mocno przytuliła. Usłyszałem słowa, że nie radzi sobie ze wszystkim. Zrobiłem, co mogłem powiedziałem, że wszystko będzie dobrze. Nie brałem tego też tak bardzo na poważnie, bo myślałem, że to zwykły dołek po alkoholu. Zapadnie mi to w pamięć mocno. 

U niej szczególnie tego widać nie było, bo dużó chłopaków za nią latało, jak i samych dziewczyn. Dziewczymy często przy niej czuły się kimś przez to, że się z nią kolegują a ona taka oblegana.

13 minut temu, melody napisał:

Koleżanka musiała mieć jakiś powód. Zrobiła to pod wpływem jakiś substancji, alkoholu czy na czysto? 

Zrobiła to na czysto. Bez alkoholu i innych tego typu. Powiesiła się obok własnego domu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, $Szarak$ napisał:

Zrobiła to na czysto. Bez alkoholu i innych tego typu. Powiesiła się obok własnego domu. 

To wewnętrznie musiała przeżywać katusze i strasznie się męczyć.

2 minuty temu, $Szarak$ napisał:

 

Usłyszałem słowa, że nie radzi sobie ze wszystkim. 

Aż ciarek dostałam. To są właśnie te sygnały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@melody 

Jak tak nie raz czytam właśnie jak np Twoją wiadomość to nie dziwię się, że potem samotne osoby (najczęściej kobiety) chodzą do sklepów by choć pobyć wśród ludzi, bardzo przykre to co opisałaś.

 

Ja jako introwertyk, nie mam takich problemów, do mnie właśnie ciągną a ja muszę uciekać od ludzi - w sumie z mojej perspektywy to chyba mam super moc, że samemu nawet najlepiej się czuję i nie mam takich zagwozdek aczkolwiek przyznam, że czasami też mi brakuje człowieka ale to krótko, bo jako ten cholerny "infp - healer, marzyciel", wszyscy chcą leczenia i nadziei, zrzucają na mnie swój emocjonalny bagaż. To zaraz jestem obciążony i się muszę zmywać do swojej jaskini jak batman i pobyć z nieporkami i pajączkami aby się doenergetyzować.

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Zawsze dają znaki, ale je ignorujemy.

Albo nie potrafiły słuchać. Ogólnie, w interakcjach zauważam rosnącą tendencję, że każdy chciałbym tylko mówić o sobie, o swoich przeżyciach czy sukcesach. I od takich osób nie ma odbicia piłeczki w drugą stronę lub jeśli jest to tylko zdawkowe "a u Ciebie co słychać? Wszytko dobrze?" - po czym, jak już zaczniesz trochę mówić to przerwanie i znowu opowiadanie o sobie. 

 

Gdzieś, pewnie przez wpływ internetu, ludzie coraz gorzej potrafią się ze sobą komunikować.

Według mnie dużo widać w oczach, w ich głębi. Jest nawet coś takiego jak spojrzenie Thousand-yard stare (osoby z PTSD, ale i nie tylko).

Edytowane przez Soprano
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem dlaczego oni popełnili samobójstwo, ale mogę powiedzieć dlaczego mnie męczą podobne myśli. Jestem w ich wieku.

 

Po prostu od lat moje życie kompletnie mnie nie satysfakcjonuje na prawie wszystkich możliwych płaszczyznach. Można wręcz powiedzieć, że mniej lub bardziej męczy. Co jakiś czas jest szykowana większa bomba, która skokowa obniża mi chęci do dalszej egzystencji. Jednak wcale nie to zachęca mnie do samobójstwa. Najgorsze jest brak perspektyw, żeby w sensownym czasie coś zmienić. Wiem że czeka mnie tytaniczna praca, aby po trzydziestce coś wynieść z tego całego burdlu. Wcześniej jedynie zapierdol i walka o zapewnienie podstawowych potrzeb jak żarcie i miejsce do spania. Na zimno kalkuluje, że po kilku latach bardzo ciężkiego zasuwania i perspektywie kolejnych lat bez większych rewelacji, nie chce mi się dłużej tego ciągnąć. Ale skoro mam tylko jedno życie i rodzinę, to staram się wszystko jakoś ogarnąć. I tak najprawdopodobniej będę miał całą wieczność na odpoczynek, więc jeszcze kilkadziesiąt lat mogę sprawę pociągnąć. Może na jakimś etapie życia będzie dobrze, szkoda byłoby je spierdolić. No ale urodziłem się taki jaki się urodziłem i w takiej, a nie innej sytuacji i nic tutaj nie zmienię.

1 godzinę temu, $Szarak$ napisał:

Druga sytuacja był też to samobój, ale mojego kolegi. Uśmiechnięty zawsze i radosny. Niecałe 21 lat i tez się powiesił. Nie było po nim nigdy wida, by miał jakieś problemy. 

Czyli podobny do mnie. Ja też zawsze mam wyraz twarzy jak koleś na mojej miniaturce i czasem miałem problemy przez ciągłe cieszenie japy. Takie mam już usposobienie, ale humor swoją drogą, a chujowizna dnia codziennego swoją.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.