Skocz do zawartości

Czy ktoś rzucał wszystko i zaczynał od "zera" gdzie indziej?


maroon

Rekomendowane odpowiedzi

Pytanie jak w temacie. 

 

Męczy mnie coraz bardziej wielkie miasto. Ścisk, tłok, wieczny pośpiech, pełno buractwa, ciągle jakieś spiny z ludźmi. Jak jadę na działkę czy do klubu to jestem spokojny i wyluzowany. Wracam do "city" i wszystko mnie zaczyna wkurwiać. 

 

Mam taką rozkminkę, żeby rzucić wszystko w cholerę - sprzedać lofta, firmę i wynieść się gdzieś na jakieś malownicze zadupie. Nie mam co prawda pojęcia co bym tam robił, ale to akurat najmniejszy problem, mam trochę multiskili, zapas gotówki, więc zapewne bym sobie poradził.

 

Przy czym niezbyt mi pasi wynoszenie się "pod miasto", bo tam atmosfera niewiele się różni wśród tych wszystkich willi zakredytowanych pod korek. Jak już to gdzieś daleko daleko, może też zagranicę warto rozważyć? Albo obrzeża jakiegoś mniejszego miasteczka? 

 

Zastanawiam się natomiast jak to jest tak się wyrwać z korzeniami. Ktoś ma jakieś doświadczenia? Jak to od strony mentalnej wygląda? Włóczyłem się co prawda kiedyś trochę po świecie, ale guzik wtedy miałem, nie byłem przywiązany do żadnego miejsca, więc postrzegałem wszystko przez pryzmat przygody. Teraz to trochę inaczej wygląda. 

 

A może bariery tylko w głowie siedzą? 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podobają się młodzi wykształceni 40 latkowie z kredytami hipotecznymi na 500 000 zł popijający kawkę w Starbucks? :)

 

Sprzedaż firmy tuż przed bardzo ciężkim dla Polski 2021 rokiem jak przynosi ona zyski to nie najmądrzejszy pomysł. Z pracą będzie teraz ciężko. Nawet zobacz na komisy samochodowe coraz więcej tam autek z segmentu cenowego powyżej 150000 zł...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon Ja taki plan zrealizowałem całkiem niedawno wyniosłem się na wieś, choć do najbliższego miasta 30 tys mam10 km, więc w zasadzie to miasteczko nawet. Pracę mam w dużej mierze online a po za tym pracuję teraz mniej niż kiedyś. W pewnym wieku mniej człowiekowi zależy na kasie a więcej na zdrowiu, świętym spokoju i samorealizacji. Pieniądze są ważne /tym bardziej im mniej się ich ma/ jednak na pewnym poziomie po prostu nie warto zarzynać się dla nich. Może dobrym pomysłem jest zrobienie sobie przerwy poszukanie sobie swojej przystani i miejsca na ziemi. Czego Tobie jak najbardziej życzę, powodzenia !! 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minutes ago, Lukas3k said:

Nie podobają się młodzi wykształceni 40 latkowie z kredytami hipotecznymi na 500 000 zł popijający kawkę w Starbucks? :)

 

Sprzedaż firmy tuż przed bardzo ciężkim dla Polski 2021 rokiem jak przynosi ona zyski to nie najmądrzejszy pomysł. Z pracą będzie teraz ciężko. Nawet zobacz na komisy samochodowe coraz więcej tam autek z segmentu cenowego powyżej 150000 zł...

Nie moje klimaty, nie mam kredytów poza obrotowym. 

 

Nie mówię, ze to "na już" decyzja. Wiadomo, że przyszły i możliwe że kolejne lata, to nie będzie miód i mleko. Z drugiej strony nie chodzi o pro i cons, tylko bardziej doświadczenia. Absolutarianina historię znam, ale to trochę inna ścieżka - on z korpo uciekł - dużo mniej zobowiązań, poza tym już zdaje się za granicą mieszkał, dom w de czy coś. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 razy zmieniłem swoje życie- miejsce zamieszkania i pracę diametralnie zmieniając otoczenie.

Za każdym razem dawałem sobie radę, to dasz i Ty. Co więcej, przy zmianach nie miałem wcale dużego zaplecza, i jakoś udawało mi się stanąć na nogi i urządzić się na miejscu. 

Teraz już jestem w miejscu, w którym chce zostać na następnych przynajmniej 10 lat - dzieci, szkoła, firma.

Często, gdy miałem takie przemyślenia jak Ty wystarczyło się na trochę wyrwać z codzienności lub zmienić odrobinę grafik, a co najważniejsze wrzucić na luz i moje samopoczucie było lepsze

W tych czasach jeśli masz dobrze prosperujacą firmę i nie doprowadza Cię praca do nerwicy, to może nie warto jej sprzedawać, tylko wdrożyć inna osobę do pomocy, a samemu zredukować swoją rolę - nie mówienie razu o 50-70 procent, ale dajmy na to 20 - jeden dzień wolny dodatkowo w tygodniu. Albo może przesunięcie jakiejś części zadań na tę osobę. Ja osobiście nie lubię papierkowej roboty, więc mam pomoc w tej kwestii i dużo mi to pomaga czasowo i psychicznie.

Życie na wsi lub w mniejszym miasteczku to też nie zawsze idylla.

Masz możliwość być zrobić sobie tydzień wolnego? Oderwać się?

Jeśli można zapytać to w jakiej branży działasz?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, maroon napisał:

Przy czym niezbyt mi pasi wynoszenie się "pod miasto", bo tam atmosfera niewiele się różni wśród tych wszystkich willi zakredytowanych pod korek. Jak już to gdzieś daleko daleko, może też zagranicę warto rozważyć? Albo obrzeża jakiegoś mniejszego miasteczka? 

Ja aktualnie jestem paredziesiąt km pod miastem, ale też zamierzam to zrobić za jakieś dwa lata, jak wyjdę z biznesu całkowicie. Bieszczady albo Pomorze - cały czas się zastanawiam. Im wiekszy wygwizdòw, tym lepiej. Co można robić? Na przykład nic : ) Domem się zajmować, książki pisać, w lesie bywać, po gòrach chodzić, szumu potoku słuchać. Mnie pasuje.

 

Nie wiem tylko, czy żonę zamówię, ale ja już decyzję podjąłem. To tylko niecałe 500 km od mojego obecnego miejsca zamieszkania, a nie np. Nowa Zelandia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minutes ago, teddy1 said:

 

Życie na wsi lub w mniejszym miasteczku to też nie zawsze idylla.

Oczywiście, ale też typowe wsie wsie gdzie jeden autobus na dwa dni dojeżdża wykluczam. Bardziej jakaś mniejsza, mniej popularna i na uboczu miejscowość letniskowa. 

 

46 minutes ago, teddy1 said:

Masz możliwość być zrobić sobie tydzień wolnego? Oderwać się?

Jeśli można zapytać to w jakiej branży działasz?

 

 

Powiedzmy, że pogranicze IT i automatyki przemysłowej. Projektowanie, wdrożenia, serwis urządzeń. Ciężka branża, nie da rady online jej robić. Mam co prawda jeszcze taki typowy outsourcing IT leżący w poczekalni, ale nie mam weny i czasu tego rozwijać i też nie chce mi się ze studentami walczyć. Prywatnie sporo programuję i bawię się kontrolerami (Arduino, itp.), może tu jest jakiś potencjał. Jednak problemem jest bardziej to, że zaczyna mnie ta cała technologia męczyć. Niby wszystko coraz doskonalsze, a wymaga coraz wiekszego nakładu pracy na obsługę czy wdrożenie. O pisanych na kolanie systemach nie wspomnę. Z wolnym jest różnie. Zazwyczaj 2-3 dni w tygodniu bez problemu + weekend. Chyba, że się pali albo jest ważny projekt, to niestety trzeba patrzeć na ręce i wspomagać ludzi doświadczeniem.

 

Mam też pewne doświadczenia z produkcją i tworzeniem własnej marki. Pomijam, że wtopiłem na tym ze 100 tys, ale doświadczenie jest ?

 

30 minutes ago, Obliteraror said:

, a nie np. Nowa Zelandia.

Na Nową Zelandię bym się nie obraził. Tylko co jak Maorysi BLM zaczną wyznawać? ? Ogólnie czasy są niespokojne na tułaczkę po świecie - tak myślę. 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, maroon said:

Nie mam co prawda pojęcia co bym tam robił, ale to akurat najmniejszy problem, mam trochę multiskili, zapas gotówki, więc zapewne bym sobie poradził.

Do czasu. Lepiej opracować logiczny sensowny plan choćby to miało być otworzenie tartaku w lesie (do czego swoją drogą też trzeba wiedzy co i jak).

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Trevor said:

Do czasu. Lepiej opracować logiczny sensowny plan choćby to miało być otworzenie tartaku w lesie (do czego swoją drogą też trzeba wiedzy co i jak).

 

 

To fakt. Przesadziłem z brakiem planu. Bardziej kwestia posiadania na chwilę obecną kilku niewyklarowanych koncepcji. Na upartego mógłbym spróbować żyć tylko z przychodów z rynku kapitałowego, ale to tak na krawędzi by było, poza tym zanudziłbym się ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Trevor said:

otworzenie tartaku w lesie (do czego swoją drogą też trzeba wiedzy co i jak).

Przypomniało mi się, ze w usa jest to bardzo popularne. Mają ogromny wybór takich mini traków z pilarką taśmową. Tną drewno na deski, kantówki, itp. na zlecenie i z tego żyją. 

 

Jednak pl, to nie us, tutaj z "rękodzieła" bardzo ciężko żyć. No i pewnie tysiąc pozwoleń potrzebnych by było. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy odległość do 50 km od miasta byłaby ok? Może warto na te 2-3 dni mieszkać w mieście a pozostałe na działce. Mógłbyś przetestować różne lokalizacje,które cię interesują.

 

Sam w przyszłości chciałbym znaleźć takie miejsce,które równocześnie będzie ciche i da się dojechać w 30 min do szpitala.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Ramzes said:

Czy odległość do 50 km od miasta byłaby ok? Może warto na te 2-3 dni mieszkać w mieście a pozostałe na działce. Mógłbyś przetestować różne lokalizacje,które cię interesują.

 

Sam w przyszłości chciałbym znaleźć takie miejsce,które równocześnie będzie ciche i da się dojechać w 30 min do szpitala.  

Od mniejszego miasta, np. powiatowego to i pewnie 5km byłoby ok. Działkę mam na strasznym zadupiu, z zasięgiem jest nawet spory problem, dlatego nie bardzo da się stamtąd pracować. Trzebaby w visaty jakieś inwestować. Jako samotnia na parę dni jest super, ale tam ciężko przez cały rok mieszkać, chałupa jest wybitnie letniskowa, a jak śniegi bywały to prawie odcięcie od świata. To nie chodzi o to żeby sobie survival robić ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minutes ago, maroon said:

Jednak pl, to nie us, tutaj z "rękodzieła" bardzo ciężko żyć. No i pewnie tysiąc pozwoleń potrzebnych by było. 

W Polsce generalnie bardzo ciężko żyć jeśli nie pracujesz w dużej zagranicznej firmie i grasz jak ci zagrają. Jeśli uruchamiasz myślenie z zasady stajesz się wrogiem tego państwa i wszystkich przybudówek które reprezentuje.

 

Dzisiaj podwiozłem autostopowiczkę. Okazało się że była ze mną w związkach zawodowych w pewnej firmie. Całe życie w dużych firmach i do mnie mówi: "Ciężarówki? A co to za kariera?" a ja jej na to "W dupie mam karierę. Ja w to idę dla pieniędzy" (i dlatego że mi się dobrze jeździ ale tego nie powiedziałem :D). Mieszka w Szwecji pracuje dla dużej firmy, sporo zarabia - czy jej zazdroszczę? Ani trochę. Bardziej współczuję.

 

Trzeba robić to co się lubi, albo to co nie przeszkadza. Reszta zależy od nas.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, Ramzes said:

@maroon to może działkę zamienić na lepszą miejscówkę. Jednak ja nie robiłbym rewolucji totalnej. Mając nową miejscówkę i umiejętności można by dostosować do siebie. (dom całoroczny, zasięg, pomieszczenia dodatkowe). 

 

 

Akurat kupno drugiej działki 50km+ od którejkolwiek aglomeracji, czy większego miasta, to dla mnie nie problem. Problemem za to jest na pewno wybór lokalizacji, bo kawał nieużytków, to wszędzie można kupić. 

 

Mógłbym się oczywiście wynieść te 50-60 km od stolicy i ciągnąć z dojazdami 2-3x w tygodniu, tylko nie wiem czy ja tak chcę, bo to nadal będzie prawie to samo. Stąd pomysł na totalną zmianę lokalizacji i zarazem zajęcia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam historię pary korpo z Warszawy, co im się znudziło biurowe życie.

Pomyśleli - że kupią dziesiątki hektarów nieużytków w pn-wsch Polsce i będą to zalesiać i pielęgnować las - bo były na to dotacje.

Marzenie piękne.

Gorzej z realizacją.

 

Ludziom, którym wszystko idzie gładko, nie mieści się w głowach, że alternatywy są ciężkie, i w sumie żyją jak pączki w maśle.

Wydaje się takim, że mogą wszystko.

 

No i ta para zapierdalała od świtu do zmierzchu przez 6 lat, hektary okazały się za duże do obrobienia, a program dotacyjny goni za wynikami.

 

Brak obycia i podstawowego pomyślunku, jaki ma przeciętny człowiek ze wsi, zaowocowały kilkoma wtopami przy zakupie i utrzymaniu maszyn, czy budowie domku.

 

Oszczędności powoli się kończyły, roboty nie było końca, sprzęt był na granicy zużycia, ich związek też.

 

Nie znam końca tej historii, ale chyba nie był wesoły.

 

Prolog - jak się komuś nudzi, i ma rupie w dupie, niech se skoczy na bungee i zje gwoździa w zupie.

Edytowane przez sargon
  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo w tym racji. Ja wolałbym grać "bezpiecznie" mając na uwadze,że na narzędzia i inne techniczne ciekawostki można przepalić każde pieniądze. 

To chyba jest moment by zacząć spisywać kryteria, pomysły co do aktywności. To pozwoli dać dokładniejsze wymagania co do lokalizacji i wstępnych kosztów. 

 

@maroon chyba masz moto więc w sam raz na dojazd 50km ekspresówką. Chyba,że się mylę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, sargon said:

 

Prolog - jak się komuś nudzi, i ma rupie w dupie, niech se skoczy na bungee i zje gwoździa w zupie.

 W przeciwieństwie do pary z korpo, mogę Ci położyć w chałupie instalację elektryczną, zrobić full automatykę pogodową, napisać apkę sterującą panelami słonecznymi, pociągnąć hydraulikę, na tokarce wytoczyć ujebaną ośkę, w ursusie odblokować skrzynię biegów, a na wieczór zrobić ci przegląd i drobne naprawy moto. Z maszynami mam doczynienia na codzień. Więc nie sądzę żebym zginął, czy porwał się na nierealne projekty typu pieczarki z gówna na pół hektara. Trzeba mierzyć siły na zamiary. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym proponował pracę nad firmą a nie w firmie i docelowo przeszedłbym w model bycia właścicielem zamiast sprzedaży. Zamieszkałbym testowo w jakimś wypizdowie na miesiac i jak się spodoba to bym zastanawiał się nad domem. Niestety nie dysponuje takimi możliwościami na chwilę obecną (ale może/oby NA pewno kiedyś) :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, maroon napisał:

 nie sądzę żebym zginął, czy porwał się na nierealne projekty typu pieczarki z gówna na pół hektara. Trzeba mierzyć siły na zamiary. 

Spoko.

Po prostu brzmisz, jakby Twoim głównym problemem była nuda życiowa.

 

Wg. opowieści brzmisz, jakbyś już wbił level cap na obecny etap, i grasz na względnym poziomie very easy.

 

Nie zniechęcam do eksperymentów, tylko rzucam anegdotkę o takich, co też myśleli, że życie to już tylko na easy.

 

Jak już masz tyle kasy, że kupiłeś sobie kilo złota na kryzys, masz 3 działki, krypto, zainwestowałeś w sztukę, to może - wejdź z kimś w spółkę ? Od razu adrenalinka w życiu się pojawi :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.