Skocz do zawartości

Pytanie do "brzydkich" kobiet - jakie macie problemy?


Rekomendowane odpowiedzi

18 godzin temu, Hatmehit napisał:

Boziu chłopaki przestańcie już z naszą @ViolentDesires. Wzbudza emocje, zgadzam się i na początku mnie też ciut dziwiła, ale jeszcze się nie przyzwyczailiście? Wierzę, że może być ponadprzeciętnie urodziwa, a wieczne zaznaczanie tego to już inna sprawa. Ja często wspominam o tej mojej egiptologii, dlaczego? Gdyż miała ogromny wpływ na mój rozwój intelektualno-społeczny od 4 letniego dziecka, a dziś po prostu ją kocham. Tak i uroda powyższej mogła mieć spory wpływ na jej młode życie.

 

Tak, ja też uważam, że dla mnie moje uroda jest jak dla Ciebie egiptologia, bo to są elementy odgrywające dużą rolę w naszych życiach. Dla innych osób czymś takim może być coś jeszcze innego. Przykładowo ktoś może zajmować się muzyką i grać w zespole, co oznacza specyficzne doświadczenia życiowe, kontakty towarzyskie i wpływ na osobowość, perspektywę.
 

To jest normalne, że Ty chętnie wspominasz o egiptologii, ktoś grający w zespole muzycznym ma wiele opowieści z tym związanych ("mieliśmy właśnie grać koncert, gdy..."), a ktoś pracujący w korpo opowiada o swoich korpo-doświadczeniach ("kiedyś w naszej firmie zdarzyło się, że..."). Dla mnie to jest normalne, że nawiązuję do swojej urody i rzeczy z nią związanych, w czym nie ma żadnej negatywnej intencji. Sprzyja temu to, że wiele dyskusji tyczy się odnośnie relacji damsko-męskich, co ociera się o kwestie atrakcyjności i urody.
 

Bardzo dobra uroda to nie jest "po prostu cecha", którą się ma i tyle. To jest potężna siła, która zmienia życie i to wcale nie jest hiperbola. Ja pamiętam, jak wszystko się zmieniło, gdy weszłam w okres dojrzewania. Wcześniej byłam normalną dziewczyną, a potem płeć przeciwna zaczęła mnie traktować jako "księżniczkę", jako osobę wyjątkową, którą należy traktować w wyjątkowy sposób. Mój wygląd "awansował" mnie na osobę uprzywilejowaną, którą jestem do tej pory. Ja doświadczam tego praktycznie codziennie, od kilkunastu lat. Tak wygląda moje dorosłe i nastoletnie życie. Ja nigdy byłam normalnie traktowaną kobietą. Najpierw byłam normalnym dzieckiem, a potem stałam się "księżniczką". To jest moja życiowa perspektywa, na pewno znacząco różna od perspektywy większości innych ludzi. 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Bruxa napisał:

@ViolentDesires A tłukłaś się już z dziećmi jak jeszcze byłaś normalnie wyglądającym dzieckiem czy to dopiero potem?

Byłam dobrze wyglądającym dzieckiem, ale byłam traktowana normalnie, bo w tamtym okresie chłopcy jeszcze nie biegali za dziewczynami. Pisząc wcześniej o byciu normalnym dzieckiem, miałam na myśli to, jaka była moja pozycja w hierarchii towarzyskiej i jak byłam traktowana. 

 

Jeżeli chodzi o bicie się, to nie tłukłam się jako dziecko, byłam spokojna i odrobinkę nieśmiała. Natomiast dla odmiany moja mama biła chłopaków w podstawówce. ?

 

U mnie bicie zaczęło się w gimnazjum i miało to pośredni związek z urodą.

 

We wcześniejszych latach było tak, że niektóre, wygadane i przebojowe dziewczyny, były "popularne" i miały wysoką pozycję w grupie. Później, kiedy nadszedł okres dojrzewania, to najważniejsza zrobiła się uroda. Niektóre "popularne" dziewczyny ciężko to przeżyły, bo nie miały dobrej urody i chłopacy niezbyt się nimi interesowali, a już na pewno nie ma poziomie ich mniemania o sobie. W nowej sytuacji, ich pozycja towarzyska była znacznie niższa niż poprzednio. Dla odmiany moja pozycja drastycznie wzrosła, byłam najładniejsza nie tylko w klasie, ale i w szkole. Najprzystojniejsi chłopacy, z którymi one chciały być, byli wpatrzeni we mnie. One były przebojowe i roszczeniowe, miały poczucie, że im się należy to, co najlepsze i dlatego mnie nie lubiły. 

 

Jedna z nich była pozornie przyjazna, ale tak naprawdę próbowała mi dogryzać, zakompleksiać mnie. To miało być niby tak, że ja jestem głupia i nie znam się na niczym, a ona zna się na wszystkim i się mną "opiekuje". To może wydawać się dziwne, ale takie zachowania się zdarzają, w dorosłym życiu wcale nie tak rzadko przebojowa brzydsza dziewczyna próbuje żerować na ładniejszej jako niby "przyjaciółka", jednocześnie tak naprawdę jej nienawidząc. Ta brzydsza dziewczyna postrzega tę ładniejszą jako lepszy dostęp do imprez, bycie bliżej centrum uwagi, większe szanse na poznanie fajnego faceta. Jednocześnie nienawidzi tej ładniejszej, ponieważ doskonale zdaje sobie sprawę, że to ta ładniejsza jest prawdziwym beneficjentem swojej urody, a ona sama może być tylko "orszakiem księżniczki", nigdy samą "księżniczką". Wiele bardzo ładnych dziewczyn ma lub miało takie "przyjaciółki".

 

W tym przypadku, ja jej nigdy nie lubiłam, ale z początku odpowiadałam byciem miłą na jej bycie miłą. Gdy później zaczęło się "życzliwe" zakompleksianie, to próbowałam to grzecznie przystopować, ale ona w swojej przebojowości i pewności siebie myślała, że może to robić dalej. Gdy później zaprotestowałam bardziej asertywnie, to doszło do pyskówki. Pyskówka trwała i trwała, szmata nie tylko nie przyznawała, że robiła coś złego, tylko jeszcze mnie obrażała. Widziałam, że to nigdzie nie prowadzi, a nie chciałam odpuścić. 

 

Ja zawsze byłam wysoka, a także bardzo silna pomimo szczupłej i smukłej sylwetki. Teraz mam minimalnie powyżej 180 cm, wtedy miałam może jakieś 175 cm. Poczułam, że ona w pyskówce może upierać się do upadłego, ale fizycznie ja mam zdecydowaną przewagę. Spoliczkowałam ją, a ona rzuciła się z paznokciami do mojej twarzy. Złapałam ją za nadgarstki i poczułam, że moje ręce są miażdżąco silniejsze, a ona jest w porównaniu ze mną w ogóle nie ma siły. To było dla mnie bardzo przyjemne, to odczucie własnej siły i wyższości nad przeciwnikiem. Przewróciłam ją, biłam pięściami, aż leżała zakrwawiona i zapłakana. Ja stałam nad nią uśmiechnięta, silna i zwycięska. Dało mi to dużo przyjemności, nawet pisanie o tym, przypominanie sobie tego sprawia, że robi mi się teraz ciepło w środku. Gdybym była tam teraz, to polizałabym ją po twarzy, tak aby zlizać, spożyć jej krew i łzy. Jednak wtedy nie miałam jeszcze rozwiniętych takich upodobań, to był dopiero początek. 

 

Ta sytuacja przełamała we mnie opory, później było już oczywiście łatwiej. Pokazała mi, że przemoc sprawia mi przyjemność, a do tego może stanowić skuteczne narzędzie "dogadywania się" z ludźmi, z którymi nie da się normalnie dogadać. Jeżeli ktoś mnie nie lubi "po dobroci" i nie czuje względem mnie respektu, to może będzie lepiej, jeżeli dostanie ode łomot. Nadal nie będzie mnie lubić, ale będzie już czuć względem mnie respekt. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Codziennie dowiaduję się tutaj nowych rzeczy. Dziś np. się dowiedziałem, że Red Pill to "narracja przegranych".

 

No i dajcie jeszcze trochę tego Beverly Hills 90210 zmiksowanego z przemocowymi klimatami rodem z "Hostelu". Dawno się tak nie ubawiłem : ))

  • Like 1
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, ViolentDesires napisał:

Spoliczkowałam ją, a ona rzuciła się z paznokciami do mojej twarzy. Złapałam ją za nadgarstki i poczułam, że moje ręce są miażdżąco silniejsze, a ona jest w porównaniu ze mną w ogóle nie ma siły. To było dla mnie bardzo przyjemne, to odczucie własnej siły i wyższości nad przeciwnikiem. Przewróciłam ją, biłam pięściami, aż leżała zakrwawiona i zapłakana. Ja stałam nad nią uśmiechnięta, silna i zwycięska. Dało mi to dużo przyjemności, nawet pisanie o tym, przypominanie sobie tego sprawia, że robi mi się teraz ciepło w środku.

Dziwne to. W mojej szkole średniej za taki numer natychmiast wywalano. Nie było zwyczaju bicia się po mordach.  Nuda, panie. 

 

W ośmioklasowej podstawówce, gdzie był obowiązek szkolny zdarzało mi się obrywać od młodocianych bandziorów (uczniów mojej szkoły), głównie dokuczali mi za wygląd.  Pewnego dnia "koledzy" w kilku sklepali mi porządnie miskę. Nauczyciel jak zobaczył moją zakrwawioną gębę, to zawiadomił naszego dyrektora. Ten zawiadomił milicję obywatelską i mojego ojca.

 

Panowie z milicji przyjechali nyską do szkoły uzbrojeni w tzw. Lole długości 63 cm. Zadali mi pytanie: "Kto ci to zrobił?". Po czym zabrali ze sobą na komisariat wskazanych przeze mnie gnoi, gdzie przeprowadzili rozmowy "wychowawcze" z moimi prześladowcami za pomocą min. Lol długości 63 cm. Prześladowcy zostali odebrani z milicji przez ich rodziców mając mocno sine tyłki i spore trudności z poruszaniem się.

 

Na koniec panowie milicjanci uprzejmie mnie poinformowali, że jeżeli któryś z tych skurwieli będzie mi dokuczał, to mam się nie krępować i dać im znać, a oni chętnie sobie z nim porozmawiają. Miałem od tego czasu święty spokój. Tak wyglądały klimaty sado- maso w czasach państwa totalitarnego i milicji obywatelskiej.? Jakoś ta cała historia niezbyt mnie podniecała. Bywałem w szkole traktowany wyjątkowo za wygląd, ale jednak nieco inaczej  niż ładna panienka ?.

 

 

Pardon za off top, ale tak mi się przypomniało.

 

 

Edytowane przez Stefan Batory
  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, byku napisał:

Ja nie potrafiłbym wskazać najładniejszej dziewczyny w mojej szkole, a tutaj koleżanka sama siebie takową określa. Czy wy nie widzicie dziewczyny, że to jest niesmaczne?

Przecież są ludzie bardzo atrakcyjni i to jest "oczywista oczywistość". Sama w liceum miałam chłopaka, który był przez wszystkie znane mi osoby (nie tylko dziewczyny) jako najprzystojniejszy z wszystkich szkół ponadpodstawowych. To były jeszcze czasy początków internetu, pierwszego gadugadu, polchata i kafejek internetowych. Wiekszosc życia spedzalismy na zewnatrz i spotykalismy sie w jednym miejscu - cała młodzieżówka z miasta, z różnych szkół. Więc się znaliśmy i ocenialiśmy kto jest ciacho a kto nie.

On był, z wyglądu, numero uno na wszystkie szkoły ? Więc nie jest to moim zdaniem takie zadziwiające. @ViolentDesires jest po prostu bardzo pewna siebie. Albo się ją kocha albo nienawidzi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Stefan Batory napisał:

Dziwne to.

Powiem więcej - wierutne baje : ) W moich czasach za taki numer uczeń niezależnie od płci miałby bardzo przejebane (te +-25-30 lat temu), co dopiero teraz, gdzie mama i tata rządzi w szkole panem nauczycielem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Założyć wam osobny wątek o @ViolentDesires ?

 

Dla mnie ta użytkowniczka może i być 10 na 10, największą "Stacy" jaką świat widział i fajnie ale czy prawie, każdy temat musi się kręcić wokół jednej osoby? 

 

Pytanie jest w temacie "do brzydkich kobiet" a nie 10 na 10 "jakie macie problemy".

 

Ileż to można czytać o przeuroczej @ViolentDesires z całym szacunkiem albo o Archu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Obliteraror napisał:

co dopiero teraz, gdzie mama i tata rządzi w szkole panem nauczycielem.

Owszem rodzicie mają silną pozycję, ale nie wszyscy.

 

Jestem skłonny przyjąć, że 20-30 lat temu takie historie nie miały racji bytu, ale w dzisiejszych czasach szkolna przemoc to jest codzienność. Powiem Ci więcej nauczyciele często udają, że nie widzą albo ograniczają się do ''rozmowy wychowawczej'', ofiary boją się kogokolwiek informować ponieważ wówczas ich sytuacja może się tylko pogorszyć.

Będą uznani za słabych, za konfidentów - te dzieci wstydzą się być ofiarami.

 

Historia jest jak najbardziej wiarygodna a nawet z doświadczenia wiem, że bardzo lajtowa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, MalVina napisał:

Jestem kobietą, nie myślę, za dużo wymagasz ??

Nie przesadzaj - kto jak kto, ale Ty myślisz akurat bardzo sprawnie.

 

Oczywiście często nie masz racji, głównie wtedy jak się ze mną nie zgadzasz, ale ogólnie jesteś bystra.

15 minut temu, Mroczek napisał:

Jestem skłonny przyjąć, że 20-30 lat temu takie historie nie miały racji bytu w takiej skali, ale w dzisiejszych czasach szkolna przemoc to jest codzienność. Powiem Ci więcej

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, MalVina napisał:

Jedna się chwali a mówione jest o wszystkich.. bez sensu

Też się chwaliłam. Głównie włosami i stopniem ogólnego zadbania. A co do urody to zwykle, że po prostu ok i niebrzydka? Więc jest nas więcej, aczkolwiek zbyt wielu samozachwytów nie zarejestrowałam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Mroczek napisał:

Oczywiście często nie masz racji, głównie wtedy jak się ze mną nie zgadzasz, ale ogólnie jesteś bystra.

Dziękuję za komplement. A tamto stwierdzenie faktycznie byle jak wyszło ?

 

Chyba muszę tamten wątek o dbaniu o siebie przeczytać, bom nieświadoma, że koleżanki to chwalipięty ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, byku napisał:

A więc albo skłamałaś @MalVina, albo wypowiadałaś się (w dodatku krytykując osobę, która jak się okazało miała rację) nie posiadając wystarczającej wiedzy, co nazywamy ignorancją.

 

Kim wobec tego jesteś? Kłamczuchą czy ignorantką?

Pomyliłam się ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.