Skocz do zawartości

Toksyczny rodzic dowali ci w każdym wieku


maroon

Rekomendowane odpowiedzi

9 minutes ago, Stefan Batory said:

To chyba jakiś żart. 

Więc nie rozumiesz problemu, co mnie nie dziwi, może i lepiej.

10 minutes ago, Stefan Batory said:

Twoja matka nie jest dla Ciebie autorytetem, bo ma inny gust niż Ty?

Jeżeli zaśmieca swój umysł idiotycznymi treściami to nawet nie ma o czym z nią rozmawiać.

To nie jest kwestia gustu, ale na ileś harlekinów powinna przypadać jakaś ambitniejsza pozycja, a tak nie było i nie jest.

13 minutes ago, Stefan Batory said:

Uważasz siebie za dobrego syna?

Nie interesuje mnie to jakim jestem synem, dostałem masę "gówna" z którym sobie nie radzę, głównie dzięki rodzicom.

Szczególny wpływ na to miała moja relacja z ojcem, a bardziej jego stosunek do mnie.

Jeżeli Ty dostawałeś odpowiednią ilość uwagi/troski/miłości to możliwe, że nie zrozumiesz o czym piszę.

15 minutes ago, Stefan Batory said:

Odechciewa się mieć dzieci i je utrzymywać, jak się czyta takie rzeczy.

W takim razie rób co musisz, żeby nie wyrosły na takich "niewdzięczników".

Nie mam ochoty publicznie wylewać żali. 

Życzę Ci wszystkiego dobrego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, maroon said:

Tu jest jeszcze taki śmieszny aspekt, że jak się wychodzi z takiego "pełnego miłości" domu, to praktycznie zostaje się samemu jak palec, gdy tymczasem w teorii rodzina jest po to, żeby wspierać. 

 

Dlatego np. kurwica mnie trafia na nielojalność. 

Ja mam bardzo pragmatyczne podejście ostatnio. Nic ponad siły. Jeśli pomoc niewiele mnie kosztuje to spoko pomogę, i to się tyczy wszystkich ludzi. Nawet jestem w stanie znieść pewne niedogodności. Jedno jednak pozostanie niezmienne. Nie pozwolę okazywać mi braku szacunku. Jeśli ktoś mnie nie szanuje to jego sprawa, ale ma sobie z tym poradzić i nie obchodzą mnie czyjeś wynurzenia na mój temat. 

 

@maroon miej wyjebkę na to co matka od progu gada. Ja się z takich rzeczy nabijam w dość niewinny sposób dzięki czemu nikogo nie urażę przy okazji ale na swój sposób zaznaczę że niewiele mnie to obchodzi, i uważam to za błahostkę. Jak rodzina przeżywała przy ostatnich wyborach żeby głosować na PiS to chodziłem i gadałem że ja idę na Bosaka zagłosować bo w Polsce za mało faszyzmu a za dużo dobrobytu. Oni się śmiali, ja się śmiałem. Win - Win. 

 

U mnie ojciec sie zawsze dopierniczał próbował mnie wyręczać etc. postawiłem twardą granice któregoś razu, powiedziałem że ma wyjść i tyle. Czasem pozwalam żeby trochę czasu minęło i żeby się waśnie rozwiały to nie przyjeżdżam. Sam dzięki temu tez trochę dystansu nabieram. I od tej pory jakoś się dogadujemy.

 

Pewnie starzy mają ci za złe że tak rzadko wpadasz. Dlatego się tak zachowują, ale kto wie. Nie znam sytuacji.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, Stefan Batory said:

 Ale zawsze będę miał w pamięci, że na moje utrzymanie  w trakcie moich studiów szła prawie cała Jej pensja.  

 

Naszła mnie taka refleksja, że tu na tym Forum ludzie  negatywnie wyrażają się o swoich rodzicach. Albo piszą żle, albo wcale.  To jest smutne. 

Widzisz. Punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia. Ja musiałem po liceum iść do roboty, żeby mieć na start studiów. A potem od 2 roku cały czas pracowałem. 

 

Każdy pisze tak, jakie ma doświadczenia i jeżeli ma złe doświadczenia, to nie znaczy że one się w magiczny sposób na dobre zmienią "bo wypada". 

 

17 minutes ago, Stefan Batory said:

 

Skąd ten pesymizm i czarnowidztwo?

 

Z życia? Ja mam wrażenie, że nadmierni "optymiści", to często osoby żyjące w banńkach albo bananowe dzieci, ktore przeszły przez życie bez żadnych problemów. 

 

Bo jeżeli ktoś funkcjonuje na co dzień i nie jest to funkcjonowanie praca za biurkiem-dom-praca za biurkiem, to widzi, że nonsens goni nonsens. Ile razy ostatnio wzywałeś policję na interwencję? Załatwiałeś jakąś trudniejszą sprawę urzędową? Wyrabialeś pozwolenie na coś? Gromadziłeś zgody i uzgodnienia do projektu? Itp itd. 

 

To wszystko to są schody. Uznaniowość, życzeniowość, dowolność interpretacji, zlewka, wyjebka. Z tym ma się doczynienia w 8 przypadkach na 10. Gdzie tu powód do optymizu? Ja nie widzę, za to coraz bardziej zmęczony jestem. 

 

Oczywiście jak ktoś nie wyściubia nosa ze swojego ogródka albo jest szanowanym panem adwokatem, ktoremu wszyscy w pas się kłaniają, to zapewne wielu problemów nigdy nie dostrzeże. 

 

Oczywiście można też udawać, że wszystko jest ok. Co kto lubi. 

 

Moim zdaniem w pl się narzeka, bo są po prostu ku temu podstawy, a nie że się lubi. 

 

Za granicą też narzekają, tyle że mają ku temu miliony powodów mniej. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, maroon said:

Moim zdaniem w pl się narzeka, bo są po prostu ku temu podstawy, a nie że się lubi. 

Tak sa do tego podstawy. I nic z tym nie zrobimy bo nie mamy na to najmniejszego wpływu (w to wliczam też wybory). Jakie jest więc jest rozwiązanie? Zająć się sobą. Przestać myśleć analizować żyć dzień potem kolejny i kolejny i starać się z każdej chwili wyciągnąć dla siebie najwięcej ile się da. Bo nic nas nie uratuje. Tylko sami możemy to zrobić. 

Edytowane przez Trevor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, maroon napisał:

Widzisz. Punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia. Ja musiałem po liceum iść do roboty, żeby mieć na start studiów. A potem od 2 roku cały czas pracowałem. 

 

Każdy pisze tak, jakie ma doświadczenia

Moim zdaniem każdy pisze (mówi) nie tak jakie ma doświadczenia, ale w zależności od sposobu patrzenia na świat. Niewiele to ma wspólnego z sytuacją rzeczywistą. Ja odebrałem bardzo twardy wychów. Nie dziwi mnie to gdy patrzę z perspektywy czasu. Byłem wychowywany przez ludzi bardzo pokaleczonych przez wojnę. Rodzina trójpokoleniowa, babcia do końca życia reagowała histerią słysząc język niemiecki (stany lękowe pt. "znowu przyszli mordować"), ojciec- dom dziecka, dziadek- weteran trzech wojen, który dużo przeszedł. Ich doświadczenia, to obozy, Wołyń 1943, mordy, głód, Syberia itd.

 

Oni wpajali mi te cechy (min. że z ludżmi trzeba żyć dobrze), które miały mi ułatwić przeżyć trudne czasy, które zawsze mogą nadejść. Taka schiza. Dlatego dziadek stworzył mi wręcz koszary wojskowe ucząc porządku i dyscypliny?. Miałem wyrosnąć na twardego człowieka, żebym łatwiej mógł przetrwać kolejną wojnę. Totalne po..rdolenie z poplątaniem.  Jedną z ich ulubionych metod wychowawczych była ciężka praca od najmłodszych lat.  Dom raczej zamożny, a jak potrzebowałem pieniędzy na swoje potrzeby, to po prostu musiałem sobie zarobić. Nie było nic za darmo. Ale czy to żle? Czy mogę mieć o to do nich pretensje? Ze swoim potomstwem postępuję dokładnie tak samo.

 

Ja też pracowałem od drugiego roku studiów, bo strasznie głupio mi było ciągnąć kasę od moich rodziców, i jak się zabrałem do roboty, to sporo zarabiałem.

 

19 godzin temu, maroon napisał:
19 godzin temu, Stefan Batory napisał:

 

Skąd ten pesymizm i czarnowidztwo?

 

Z życia? Ja mam wrażenie, że nadmierni "optymiści", to często osoby żyjące w banńkach albo bananowe dzieci, ktore przeszły przez życie bez żadnych problemów. 

 

Bo jeżeli ktoś funkcjonuje na co dzień i nie jest to funkcjonowanie praca za biurkiem-dom-praca za biurkiem, to widzi, że nonsens goni nonsens. Ile razy ostatnio wzywałeś policję na interwencję? Załatwiałeś jakąś trudniejszą sprawę urzędową? Wyrabialeś pozwolenie na coś? Gromadziłeś zgody i uzgodnienia do projektu? Itp itd. 

 

W mojej rodzinie nigdy nie słyszałem narzekania. To byli bardzo pogodni ludzie z dużym poczuciem humoru, a mięliby na co narzekać. Ojciec nie tolerował marudzenia. Zawsze narzekacza wyśmiewał i okazywał mu swoją niechęć. Ja jestem bardzo podobny do ojca.

 

Nigdy nie wzywałem policji na interwencję. Mieszkam w spokojnej dzielnicy. Ale miałem doświadczenie z policją, a raczej z milicją, a jakże. W stanie wojennym, byłem wtedy uczniem technikum,  jeden pan z mijającego mnie patrolu ZOMO grzecznie się mnie spytał; " Co sie qrwa gapisz?", po czym panowie z milicji mnie tak spałowali, że sikałem potem krwią. Ale nie powinienem narzekać. Mogli mnie przecież zupełnie bezkarnie zabić. Ja się cieszę, że polska policja dzisiaj nie może sobie mnie ot tak sobie dla sportu pobić?

 

Nie miałem doświadczeń z trudniejszymi sprawami urzędowymi, ale sporo czasu spędziłem w polskich sądach w banalnych sprawach cywilnych. Gdybym nie widział na własne oczy, to bym nie uwierzył, że to jest takie dno.

 

@maroon"To wszystko to są schody. Uznaniowość, życzeniowość, dowolność interpretacji, zlewka, wyjebka. Z tym ma się doczynienia w 8 przypadkach na 10. Gdzie tu powód do optymizu? Ja nie widzę, za to coraz bardziej zmęczony jestem. 

Oczywiście jak ktoś nie wyściubia nosa ze swojego ogródka albo jest szanowanym panem adwokatem, ktoremu wszyscy w pas się kłaniają, to zapewne wielu problemów nigdy nie dostrzeże. "

 

Ja mam nieco inną perspektywę. Długie lata pracowałem w ten sposób, że mieszkałem w Polsce, a pracowałem za granicą. Jednego miesiąca praca w Rosji, miesiąc wolnego w domu, potem wylot do często innego kraju na kolejny miesiąc itd. Dzięki temu miałem okazję pracować z lokalsami min. w takich krajach jak  Rosja (łącznie około 2 lat),  Łotwa, Litwa, Estonia, Szwecja, UK, Włochy, Niemcy, Dania, Holandia, Finlandia itd. Mogę sobie porównać min. sprawność administracji itd.  To wszystko co się dzieje w Polsce, to jest nic w porównaniu z tym co widziałem np. we Włoszech. Te doświadczenia raz na zawsze wyleczyły mnie z polskich kompleksów. Nasz kraj zrobił ogromny krok naprzód.  W Polsce jest mnóstwo problemów, ale wracając np. z Rosji zawsze się cieszyłem, że żyję  w tak fajnym kraju jak Polska. Kwestia perspektywy no i doświadczeń. Dla mnie puntem odniesienia są czasy póżnego Jaruzelskiego.

 

Taki mały off top:

I jeszcze jedno a' propos narzekania. Na jednym z kontraktów miałem taką sytuację. Na statku, jak są przeloty i nic się nie dzieje pracuje się systemem 4 h wachta, 8 h odpoczynku. Ja przejmowałem wachtę od kapitana, a po 4 h ode mnie przejmował ją I oficer. Kapitan po swojej wachcie zostawał ze mną na mostku i przez bite 4 godziny non stop siedział i narzekał. Tylko narzekał, a to, że słabo zarabia, głupie 8 kilo euro miesięcznie, bo u dobrego armatora z Arabii Saudyjskiej zarabiał 14 kilo euro miesięcznie i jak tu związać koniec z końcem za takie grosze.

 

A to kucharz na statku jest beznadziejny (nigdy w życiu tak dobrze  nie jadałem), Polska to okropny kraj itd. Po tygodniu gnoja nienawidziłem. Nie miałem wyjścia musiałem codziennie słuchać tego pier..lenia. Nie mogłem przecież kazać mu się wynosić, bo od opinii kapitana zależał mój wniosek awansowy. Zależało mi, żeby samemu jak najszybciej zostać kapitanem. Miał mnie w garści.?.  Dzięki niemu, to był mój najgorszy kontrakt w życiu. Facet psychicznie wykańczał mnie, bo cała załoga przed nim uciekała zamykając się w kabinach, a ja z wachty przecież zejść nie mogłem?.

 

 

 

 

Ja z kolei mam wrażenie, że nadmierni pesymiści (malkontenci) to są ludzie przepełnieni negatywnymi emocjami, zwykle nie potrafiący docenić tego co mają, nie potrafią cieszyć się życiem. Odrzuca mnie od takich ludzi.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.09.2020 o 11:31, Moriente napisał:

Druga, jakby nie patrzeć, gdyby nie nasi rodzice to by nas na świecie nie było. 

No i? Są akcje (chęć posiadania dziecka i wszelkie ruchy do tego prowadzące) są KONSEKWENCJE. Czy to kurwa moje konsekwencje mają być?!

Ktoś się o to mnie pytał?!

Łapka w górę, który się pchał na ten świat?

 

Zabawa w dzieci to 100% zaspokajanie swojego ego i popędów.

Dorabianie narracji o "wdzięczności za wypchnięcie pochwą na świat" to czysta manipulacja i/lub wpędzanie w poczucie winy za czyjeś czyny.

 

Tzw dług pokoleniowy spłaca się przyszłym pokoleniom. Ergo -> winien cokolwiek jestem wyłącznie swojemu potomstwu. Dlaczego?  Bo to mój kurwa kaprys był, że się na świecie pojawiło.

 

Kropka.

 

W dniu 2.09.2020 o 11:31, Moriente napisał:

Trzecia kwestia, mając do nich pretensje i żal, nigdy nie osiągnięcie spokoju duchowego

Czyli nadstawić policzek.
A potem drugi.

A potem dupę i japę?

 

Toksyk nie będzie ustawał w swojej toksyczności. Nie i już.

Wybaczysz? Fajnie. Będzie Cię jebał jeszcze bardziej (bo zero konsekwencji).

 

W dniu 2.09.2020 o 11:31, Moriente napisał:

Czwarta kwestia, zagłębijcie sie w historię rodziny,

A co mnie to kurwa obchodzi, że ktoś miał ciężkie dzieciństwo, "okopy, Szkopy, leje, transzeje" i ogólnie chujnia?

To usprawiedliwia bycie zjebem?

 

Mistrzu, to co Ty proponujesz to KWINTESENCJA poddania się totalnemu spierdoleniu i prosta droga do wyhuśtania się...

 

W dniu 2.09.2020 o 12:58, maroon napisał:

Stanowczo nadinterpretacja. Szczegolnie, że wyraźnie napisałem, że refleksja - przemyślenia. 

Hmmm...
W takim wypadku źle trafiłeś.

Nie forum DYSKUSYJNE, tylko strona internetowa.

 

Wrzucasz coś w miejsce Z DEFINICJI przeznaczone do komentowania/dyskutowania i dziwisz się, że ludzie komentują/dyskutują?
Hmmm... Masz osobliwe poczucie logiki ?

 

W dniu 2.09.2020 o 14:30, Stefan Batory napisał:

Skąd ten pesymizm i czarnowidztwo?

Podałeś czarno-białe przykłady.

W życiu dominuje - niestety - szarość...

 

W dniu 2.09.2020 o 14:30, Stefan Batory napisał:

To chyba jakiś żart. Twoja matka nie jest dla Ciebie autorytetem, bo ma inny gust niż Ty? Uważasz siebie za dobrego syna? Odechciewa się mieć dzieci i je utrzymywać, jak się czyta takie rzeczy.

Aha.
Czyli jak mame czyta Harlekiny i wysrywy Ziemkiewicza/Wicijowskiego/innych oszołomów = to jest SŁUSZNA lektura. Mądra. Życiowa taka.

No bo mame to czyta, a to legitymizuje jej wysoką wartość.

 

No OK. Spoko teza.

 

W dniu 3.09.2020 o 11:40, Stefan Batory napisał:

Ja z kolei mam wrażenie, że nadmierni pesymiści (malkontenci) to są ludzie przepełnieni negatywnymi emocjami, zwykle nie potrafiący docenić tego co mają, nie potrafią cieszyć się życiem. Odrzuca mnie od takich ludzi.

 

Gorzej, jak jesteś spokrewniony z takimi ludźmi...

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minutes ago, Stary_Niedzwiedz said:

Czyli nadstawić policzek.
A potem drugi.

A potem dupę i japę?

 

Toksyk nie będzie ustawał w swojej toksyczności. Nie i już.

Wybaczysz? Fajnie. Będzie Cię jebał jeszcze bardziej (bo zero konsekwencji).

@Moriente ma w tej kwestii racje. Jeżeli toksyk nie będzie ustawał w swej toksyczności, to znaczy, że jedynym rozwiązaniem jest wyjście z toksycznej relacji, albo środowiska.

 

Chowanie w sobie urazy i żalu znów zatruwa tylko ciebie samego.

 

Wybaczenie nie oznacza postawy biernej i jeżeli nadstawienie policzka to nawiązanie do Biblii, to mamy przykład jak zachował się Jezus w adekwatnej sytuacji:

 

Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: Weźcie to stąd, a z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Cycles napisał:

@Moriente ma w tej kwestii racje. Jeżeli toksyk nie będzie ustawał w swej toksyczności, to znaczy, że jedynym rozwiązaniem jest wyjście z toksycznej relacji, albo środowiska.

Czyli:

1. Wybaczam

2. policzek L, policzek P, dupa, japa...

3. Ups, nie działa

4. Spierdalamento

 

Nie. To jest ZŁA kolej rzeczy.

Jeżeli rozwiązania siłowe (asertywność, wyznaczanie granic, tresura) nie działa, wówczas ewakuacja.

Niestety - do zasady nie działa, bo po wytyczeniu nowych granic ZAWSZE będzie wojenka podjazdowa. Testowanie stabilności tychże granic, bo toksyczność z zasady jest właśnie przesuwaniem granic, polegającym na ciągłym ruchaniu w dupę i sprawdzaniu czy następny etap p.t. "W dupę na mokro przeszło, w dupę na sucho też, to teraz może granat w dupę i wagon szkła tłuczonego?" też przejdzie

 

I jak ODETNIESZ toksyczność, wtedy w ramach lizania ran możesz bawić się w zdalne wybaczanie.

W odwrotnej kolejności jest to nic innego jak "smaruj styje maryśką bo ułani jadą".

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stary_Niedzwiedz Możesz też z góry każdemu wybaczyć i nie potępiać człowieka tylko jego zachowanie. Tak jak ojciec karci syna. Tylko czy ten ojciec może chować urazę za to że młody psioczy?

 

Bo wiesz różne sytuacje w życiu nie są takie jednowymiarowe. Kolejność reakcji do akcji jest adekwatna do sytuacji i jest to zupełnie coś innego niż "zdalne wybaczanie".

 

Jeżeli już zacząłem z tą Biblią to znowu użyje tego jako swojej giwery i wklepię kilka odniesień. To są wyżyny przebaczenia:

 

Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.

 

Skazując na śmierć niewinnego człowieka, winny jest kat, oskarżyciel, czy sędzia, a może społeczeństwo, albo właśnie rodzice wymienionych?

 

Dlatego każdy może znaleźć się w takiej sytuacji w życiu, gdzie uważa że dobrze czyni, a tak naprawdę szkodzi i mąci. 

 

Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.

 

Jeżeli potępiasz swoich rodziców, to tak jakbyś potępiał samego siebie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Cycles napisał:

Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni;

Zawsze będziecie

Cytat

nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni;

Będziecie

Cytat

odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. 

Nie będzie. Będzie wypominane

Cytat

Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze.

Albo przyczepią się jak pijawki

Cytat

Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.

Każdy mierzy swoją

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Stary_Niedzwiedz said:

 

Hmmm... Masz osobliwe poczucie logiki ?

 

Czy ja wiem. Po prostu staram się czytać ze zrozumieniem co ktoś pisze i jak nie szuka porady, to oddzielam człowieka od problemu, bo dany problem każdy może mieć i na tym warto się skupić, a nie na robieniu za ciocię Stefcię. 

 

No ale rozumiem, że nie każdy tak ma. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.09.2020 o 10:40, maroon napisał:

matka robi litanię co jest źle

W dniu 2.09.2020 o 10:40, maroon napisał:

Ojciec za to wykazuje całkowitą bierność i poza zdawkowym "co słychać?" ma totalną wyjebkę. 

No - witaj w klubie. Matce nigdy nic nie pasuje i zawsze problemy ma.

Stary całe życie wszystkich ma w dupie bo gra w czołgi i nie ma czasu.

 

Ale co z tego? Olać ich.

 

W dniu 2.09.2020 o 10:40, maroon napisał:

Pierwsza refleksja, to taka że jednak większość ludzi nie powinna mieć dzieci, bo nie są ani psychicznie, ani mentalnie przygotowani do ich wychowania. 

100% prawdy - starzy robiąc mnie - skrzywdzili mnie na całe życie. Już olać genetykę. Zero jakichkolwiek wzorców bo stary grał w gry a matka jak matka. Jak matka sama wychowuje dziecko to zawsze będzie jebnięte. No prawie bo ja nie jestem ale gdyby stary mnie normalnie wychowywał a nie "nic" albo tylko wyzywał xD to może bym nie miał np fobii społecznej.

 

Na samochód musisz mieć prawko ale na dzieciaka już nie - debilizm. Dlatego jestem za eugeniką.

Edytowane przez Analconda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Toksyczny rodzic może dowalić, toksyczny szef to samo a także toksyczny kontrahent, wspólnik, klient, dziecko, partner - toksyczność to jest część tego świata i przed tym za chuja nie da się uciec.

Rodzic będzie Cię czasami strofować, współpracownik będzie podkopywał Twoją pozycję, pracodawca będzie opierdalał na premiach a wspólnik będzie dążył do  do podpierdolenia Ci Klientów.

 

Mamy tutaj kilka opcji

 

- uciekać i wyhodować sobie mentalność ofiary

 

- nauczyć się wchodzić w konfrontację i nabyć dzięki temu umiejętności społeczne, które w przyszłości zaprocentują.

 

Zresztą ten temat zahacza jeszcze o jeden problem, który w mojej ocenie jest główną przyczyną zjebanych karier, życiorysów i bezcelowych konfliktów rodzinnych czyli wiara w mit wczesnego dzieciństwa.

 

Osobowość człowieka kształtuje się pod wpływem doświadczeń z wczesnego dzieciństwa, terapia zależy od tego na ile uda się przepracować problemy z dzieciństwa.

 

To są bzdury, które zwalniają ludzi z odpowiedzialności za własne życie i powodują, że przeciętny Kowalski zamiast wziąć się za siebie obwinia za swoje problemy rodzinę i szuka usprawiedliwienia swojej nieudolności w przyczynach zewnętrznych - sam kiedyś padłem ofiarą takiego myślenia więc się dzielę spostrzeżeniami tylko. ;)

 

 

 

Edytowane przez Mroczek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.09.2020 o 10:40, maroon napisał:

Pierwsza refleksja, to taka że jednak większość ludzi nie powinna mieć dzieci, bo nie są ani psychicznie, ani mentalnie przygotowani do ich wychowania

Niestety to prawda. System i religie kształtują człowieka od małego, a ten robi to ze swoim potomstwem.

 

W dniu 2.09.2020 o 10:40, maroon napisał:

Jest to tzw. bezinteresowne przypierdalanie się, bynajmniej nie objaw troski, przy czym matka nawet nie zdaje sobie sprawy, że to robi i raczej już nigdy sobie nie zda. 

Rozumiem że rodzina katolicka? Większość ludzi ma coś nie tak w rodzinie. W sumie mało znam tzw dobrych domów. Może źle Cię oceniłem, wielu ludzi ma pewne traumy z dzieciństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Mroczek said:

 przeciętny Kowalski zamiast wziąć się za siebie obwinia za swoje problemy rodzinę i szuka usprawiedliwienia swojej nieudolności w przyczynach zewnętrznych 

 

Trochę chyba nie do końca tak. Jeżeli dajmy na to za dziecka ktoś Ci pierdylion razy powtarza, że jesteś głąbem i masz krzywy ryj, to skąd masz wiedzieć, że tak nie jest? 

 

Organizm w początkowej fazie rozwoju jest jak gąbka. Chłonie wszystko, zarówno pozytywne jak i negatywne rzeczy. Charakter owszem, można później ukształtować, ale jak masz złe wzorce, to będzie masakrycznie ciężko to zrobić, w porównaniu z kimś kto te wzorce miał dobre. Stąd wiele osób może i by chciało coś zmienić, ale mówią pas. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę. Że panna która by załatała dziurę w mojej psyche. To mogłaby przpuścić przez swoje łono robotniczo chłopską armie Chińskiej Republiki Ludowej. A ja wciąż bym ją wielbił. Ale to nie możliwe. 

 

Zawsze będę niewystarczająco taki śmaki i owaki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W dniu 2.09.2020 o 11:21, Libertyn napisał:

Toksyczność to norma nieuświadomionych. Toksyczni rodzice pochodzą z toksycznych domów

Bardzo często tak bywa. Uważam jednak, że nie zwalnia to takich ludzi z odpowiedzialności za to, kim są. Jeśli jesteś dorosłym, w miarę świadomym i ogarniętym życiowo mężczyzną, to jako dobre dziecko powinieneś uświadomić tych ludzi, jak niszczą życie sobie i Tobie. Sumienie czyste. A co oni z tym zrobią, to ich sprawa. Jeśli w dłuższej perspektywie nic do nich nie dotrze, to według mnie należy uciekać jak najdalej. Trudno. Trzeba zająć się sobą. Dostojewski pisząc Braci Karamazow zawarł jedną z najpiękniejszych myśli w literaturze, wyprzedzając rozwój psychologii o całe dekady - zbawienie, jakkolwiek pojmowane, odbywa się poprzez odkupienie grzechów rodziców ;) 

W dniu 2.09.2020 o 13:07, ninja09 napisał:

Racją jest, że pokolenie wyżej od nas wychowywało się w innych czasach, z tym, że to tylko TŁUMACZY przyczyny ich zachowania, ale za nic go nie usprawiedliwia. Nie ma nigdy złego momentu żeby się za siebie wziąć i nad sobą pracować. Tylko nie każdy ma jaja przyznać, że potrzebuje pomocy. A szkopuł tkwi w tym, że pracować nad sobą można tylko, kiedy jest w nas wewnętrzna chęć. Nic nie pomoże zmuszanie przez otoczenie i presja.

Nasza przeszłość bez dwóch zdań wpływa na to, jacy jesteśmy, nie usprawiedliwiałbym jednak toksyków czasami, w których się wychowywali. Bądźcie pewni, że jest wiele normalnych, ciepłych domów prowadzonych przez ludzi po trudnych przejściach i traumach. W przypadku ludzi niszczących nas w ten czy inny sposób nie ma miejsca na filozofowanie, zjeb to zjeb i tyle :D

 

55 minut temu, Mroczek napisał:

To są bzdury, które zwalniają ludzi z odpowiedzialności za własne życie i powodują, że przeciętny Kowalski zamiast wziąć się za siebie obwinia za swoje problemy rodzinę i szuka usprawiedliwienia swojej nieudolności w przyczynach zewnętrznych - sam kiedyś padłem ofiarą takiego myślenia więc się dzielę spostrzeżeniami tylko. ;)

Oj tak byczku, + ∞. Te wszystkie pseudopsychologiczne terapie, na których do usrania międli się swoje dzieciństwo robią tylko sieczkę w głowie i sprzyjają fatalizmowi, wyuczaniu się bezradności. Należy zdawać sobie sprawę z uwarunkowań, które nas ukształtowały, bez tego nie może być mowy o dalszym rozwoju, ale jednak działania muszą być ukierunkowane na przyszłość, a nie tylko na wieczne roztrząsanie doznanych krzywd i traum.

Edytowane przez JohnDwayne
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, JohnDwayne napisał:
1 godzinę temu, Mroczek napisał:

To są bzdury, które zwalniają ludzi z odpowiedzialności za własne życie i powodują, że przeciętny Kowalski zamiast wziąć się za siebie obwinia za swoje problemy rodzinę i szuka usprawiedliwienia swojej nieudolności w przyczynach zewnętrznych - sam kiedyś padłem ofiarą takiego myślenia więc się dzielę spostrzeżeniami tylko. ;)

Oj tak byczku, + ∞. Te wszystkie pseudopsychologiczne terapie, na których do usrania międli się swoje dzieciństwo robią tylko sieczkę w głowie i sprzyjają fatalizmowi, wyuczaniu się bezradności. Należy zdawać sobie sprawę z uwarunkowań, które nas ukształtowały, bez tego nie może być mowy o dalszym rozwoju, ale jednak działania muszą być ukierunkowane na przyszłość, a nie tylko na wieczne roztrząsanie doznanych krzywd i traum.

oj tak

 

Przeszłości się i tak nie zmieni, można spędzić wiele lat życia na babraniu się w roztrząsaniu przeszłości tracąc jednocześnie przy tym okazje na budowanie lepszego życia. Morita to fajnie powiedział : Jesteś kim jesteś. Robiłeś co robiłeś. A co teraz jest do zrobienia?

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, gorszy said:

Pamiętaj jednak zawsze, aby najpierw dostrzec belkę w swoim oku, zanim będziesz chciał wyciągnąć drzazgę z oka bliźniego.

Jak na pierwszy post to z grubej rury poleciałeś. To co piszesz, to jest usprawiedliwianie toksyczności i najwyraźniej nie miałeś z toksycznością styczności. 

 

Przeczytaj posty @Stary_Niedzwiedz powyżej, może Ci się rozjaśni.

 

Odwoływanie się do haseł religijnych to robienie sobie albo komuś dużego kuku lub po prostu próba przerzucenia odpowiedzialności. 

 

"Nieś swój krzyż powiedziano żonie, co jej mąż wszystkie zęby wybił"

 

Religia sama w sobie zbyt często jest źródłem i przyczyną spierdolenia ludzi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Cycles napisał:

Możesz też z góry każdemu wybaczyć i nie potępiać człowieka tylko jego zachowanie.

Dalej się z Tobą nie zgadzam.
OWSZEM - wiem, że każdy ma swoją rację. Najebany seba kradnący babci rentę też. Tylko czy ja mam mu z góry wybaczać? No nie bałdzo widzę logiczną argumentację...

Uprzedzam - religijna "argumentacja" nie jest nijak logiczna, bo to agitprop.

 

20 godzin temu, Cycles napisał:

Jeżeli już zacząłem z tą Biblią to znowu użyje tego jako swojej giwery i wklepię kilka odniesień. To są wyżyny przebaczenia:

 

Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.

Sam się zaorałeś ?

Ktoś robi MI krzywdę, a przebaczać ma osoba trzecia, (chuj, że na dokładkę nie istniejąca)?

 

No, powiem Ci - SROGA piguła, bracie ? . Czyli na zasadzie "czcij ojca swego i matkę swoją" (wpierdalanie WPIZDU toksycznej postawy) podchodzimy do tematu "tate & mame majo ZAWSZE racje i HÓJ"

 

20 godzin temu, Cycles napisał:

Jeżeli potępiasz swoich rodziców, to tak jakbyś potępiał samego siebie.

No czyli mam być wdzięczny za to, że ktoś mnie rucha w dupę bez mydła, bo to rodzic?

 

Bracie, niech ojciec Ci wybaczy, bo nie wiesz co piszesz ?

8 godzin temu, maroon napisał:

"Nieś swój krzyż powiedziano żonie, co jej mąż wszystkie zęby wybił"

Cierpienie uszlachetnia.

Oczywiście cierpienie innych. Nie nas, beneficjentów zabawy w pana bozię.

 

8 godzin temu, maroon napisał:

Religia sama w sobie zbyt często jest źródłem i przyczyną spierdolenia ludzi. 

True A.F.

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.09.2020 o 20:21, Cycles napisał:

Chowanie w sobie urazy i żalu znów zatruwa tylko ciebie samego.

Typowa gadka różnorakich toksyków, pijawek, złodziei i wszelkiej maści spierdolin, którzy uważają, że mogą komuś nasrać na głowę, powiedzieć 'przepraszam' i problemu nie było. A jak dalej uważasz, że ich magiczne słowo nie wymazało historii, to jesteś niedojrzały, małostkowy i niepotrzebnie sam się zatruwasz. Także pozwalaj sobą pomiatać w nieskończoność i nie miej z tym problemu, bo tylko sam się zatruwasz. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.