Skocz do zawartości

Przeciwstawianie się a uleganie - problemy z asertywnością


Rekomendowane odpowiedzi

Czytam forum, przyglądam się rzeczywistości i dochodzę do wniosku, że większość problemów tych zarówno damsko-męskich jak i zwykłych codziennych społecznych zachowań pozbawiona jest podstawowej zasady - asertywności.

 

Zbyt często większość osób, w tym ja kiedyś, pozwala "wejść innym sobie na głowę". Nie jesteśmy uczeni asertywności, a nasze dzieci w obecnych czasach są wręcz tego oduczane w szkołach. Pomijam zwykłe "przycinanie trawnika", które niestety jest powszechną praktyką zarówno w szkołach jak i zakładach pracy, ale obecnie dochodzi już do absurdu - obostrzenia w szkole w obecnych czasach. Niby coraz więcej artykułów pojawia się na temat braku podstaw prawnych do noszenia maseczek, oraz informacji, że jest to dla organizmu ludzkiego wręcz szkodliwe, to ja wciąż (głównie dzięki mojemu mężowi, bo on  wciąż ma jaja - pomimo mojej czasami nielogicznej babskiej próby, pozbawienia go ich) jestem tą jedną z nielicznych, która jej nie nosi. Czy to jest czyste lenistwo, że większość nie szuka odpowiednich informacji na temat wręcz szkodliwości noszenia maseczek, czy jakieś przekazy podprogowe pojawiają się w mediach, że większość osób nie zastanawia się w ogóle, jaki jest tego sens?

 

Pojawił się temat: Szkoła w czasach pandemii, w którym @wrotycz podał nawet konkretne informacje, jak nie mogą nas - rodziców zmusić do czegokolwiek.

 

12 godzin temu, wrotycz napisał:

Nie mogą was (rodziców) zmusić do niczego. Nawet do badania temperatury.

 

Ale pytanie czy rodzice sami najpierw dobrowolnie nie poddali się reżimowi? I jaki dają przykład swoim dzieciom? Czy noszą maseczki? Czy jak tylko widzą jakiś płyn w sklepie, to bez zastanowienia co tam jest, i jak wpłynie na naszą skórę, od razu wcierają to w dłonie?

 

Czy te medialnie rozdmuchane kary tak bardzo wpływają na działania większości z Was, że dla tzw. "świętego spokoju" nosicie maseczki? 

Czy tak samo postępujecie w relacjach z innymi, że dla tzw. "świętego spokoju" nie próbujecie zmienić swojego życia na lepsze, byleby nie było kłótni? I tak z dnia na dzień jest coraz gorzej i gorzej, bo dajecie sobie coraz bardziej "wejść na głowę"?

Czy zakładając maseczkę lub stosując się do jakichś zasad zastanawiacie się w ogóle jaki to ma wpływ na Wasze postępowanie?

Czy jak kobieta (lub mężczyzna) chociaż raz zacznie na was krzyczeć lub was publicznie lub prywatnie poniżać - to nie jest to o jeden raz za dużo? Czy pozwalacie, aby obcy ludzie też wobec was się tak zachowywali? Jeśli nie, to dlaczego pozwalacie tym, którzy są "bliskimi"?

 

Dlaczego w dobie wszechobecnej dostępności do różnych źródeł wiedzy, tak mało osób sprzeciwia się nałożonym na nas obostrzeniom? Dlaczego ludziom już nie chce się walczyć z systemem - chyba, że wierzycie szczerze, że te obostrzenia naprawdę spowodują, że się nie zarazicie ewentualnym wirusem, który jak każdy wirus, jeśli będziecie na coś zbyt chorzy, aby wasz układ odpornościowy właściwie zareagował, może doprowadzić do śmierci?

Jaki przykład dajecie kolejnym pokoleniom? Płyniecie jak zdechłe ryby z prądem, czy zwykle sami decydujecie, w którą stronę płyniecie?

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Eywa napisał:

Płyniecie jak zdechłe ryby z prądem, czy zwykle sami decydujecie, w którą stronę płyniecie?

 

I tak i nie. Co do maseczki, zakładam w sklepie tylko podchodząc do kasy i tylko jeśli sprzedawczyni ma. Do tego urzędy i inne bzdury. 

 

Ostatnio pani z urzędu prawie żyłka pękła, bo się do niej odezwałam z odkrytym nosem. 

 

Raz byłam straszona sanepidem - że można mnie zgłosić i jeśli nie mam zaleceń od lekarza do nie noszenia to kara. 

 

Płynu do rąk w sklepie nie używam. Mam suchą skórę, a płyn ją niszczy i śmierdzi. 

 

Zawsze są czasy, gdzie czegoś nie wolno i jest to surowo karane oraz napędzana jest panika. Tam, gdzie jest nadmiar emocji, jest brak asertywności. Obecnie ludziom miesza się w głowie tym wirusem. I faktem jest, że większość na to idzie.

Edytowane przez Halinka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Eywa said:

Czy tak samo postępujecie w relacjach z innymi, że dla tzw. "świętego spokoju" nie próbujecie zmienić swojego życia na lepsze, byleby nie było kłótni? I tak z dnia na dzień jest coraz gorzej i gorzej, bo dajecie sobie coraz bardziej "wejść na głowę"?

Wydaje mi się, że wszyscy mężowie tak robią. Co proponujesz w zamian?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@donatello nie tylko mężowe tak robią, kobiety też często tak robią. Jestem przykładem, bo dla "świętego spokoju" odpuszczałam tematy, które mi nie odpowiadały, ale jak uzmysłowiłam sobie, że poszło to za daleko w drugą stronę, to zaczęłam nad swoją asertywnością pracować. Było strasznie ciężko, i nadal jest, gdyż ciężko wyzwolić się z własnych schematów i jednocześnie świadomie nie wpadać w schematy ustawione w małżeństwie. Ale idzie wszystko w dobrą stronę, bo tym razem ja trzymam tzw. ramę, na którą się często panowie tu powołują. Która dla mnie polega na pilnowaniu swoich granic i wyrobieniu lepszych umiejętności komunikacyjnych.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczyna się kryzys skali globalnej. Co powinien zrobić normalny kraj? Moja luźna interpretacja. 

 

1. Panel ekspertów, prawdziwych ekspertów z potwierdzonymi osiągnięciami, praktykami w celu wypracowania dobrych praktyk,

2. Grupy kontrolne, testowanie warunków nowych regulacji przed pojawieniem się informacji publicznej,

3. Ugruntowanie w przepisach prawa, dodatkowa kontrola niezależnych instytucji,

4. W międzyczasie dialog społeczny, współpraca ponad podziałami, anulowanie kampanii jakiejkolwiek w celu szybkiego usunięcia kryzysu,

5. Przestrzeganie norm potwierdzonych przez naukowe autorytety, wypracowanie pełnej zgody społecznej. 

6. Wątpliwości od społeczeństwa przekazywane do zespołów naukowych, roboczych, przekazywanie do analiz wybranych wątków i stała optymalizacja dobrych praktyk. 

 

Coś w tym stylu. Wtedy byśmy wiedzieli, że żyjemy w normalnym kraju. Teraz religia to hajs. Każdy żyje dla siebie, nie ma innego wyjścia. Przed instytucjami się ucieka, a nie im wierzy. To tkwi w podświadomości już. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, mac said:

Rozpoczyna się kryzys skali globalnej. Co powinien zrobić normalny kraj? Moja luźna interpretacja. 

Jeśli zacznie się gorący konflikt to punktem zapalnym będzie prawdopodobnie Tajwan (raczej nie będzie to granica Indii i Chin). Obserwuje się wzmożoną aktywność floty, i lotnictwa USA i Chin w regionie Pacyfiku. Gorący konflikt to by była hekatomba przy obecnych możliwościach wojskowych (nawet bez użycia broni atomowej). Korea Płd oznajmiła plany budowy lotniskowca. Australia wyraźnie opowiedziała się za wznowieniem działań sojuszniczych z USA w rejonie Pacyfiku.

 

My nie jesteśmy normalnym krajem. System finansów, i budżet trzeszczy w szwach. Obawiam się że czeka nas bardzo niemiła perspektywa na przyszłość.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Eywa Bycie asertywnym w wielu wypadkach oznacza celibat. Ja jestem w stanie ponieść taką cenę, bo seks nie jest dla mnie aż tak ważny w życiu, jak szacunek do siebie. Ale inni? Godzą się na nieodpowiednich partnerów, aby tylko zapewnić sobie niewielką część tego, czego pragną, albo żeby w minmalnym stopniu zaspokoić swoje potrzeby(nie tylko seksualne). Ludzie są bombardowani z lewa i prawa jakimiś artykułami, opiniami "ekspertów", nie potrafią się oprzeć społecznej presji, wiara i jej interpretacja ma duży i zarazem fatalny wpływ na ich życie. 

 

-Panowanie nad innymi to siła. Panowanie nad samym sobą to prawdziwa moc.

 

A w kwestii covida... Wiekszość ludzi to kretyni i nic z tym nie zrobisz.

Edytowane przez prod1gybmx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Trevor napisał:

Czasem nadmierna asertywność nie popłaca ;)

Ale potem jest wielce ból i płacz, że ktoś użył przymusu jak na tym filmie. Robienie dramatu, jakby nie wiem co się temu facetowi działo. Po prostu jakby go tam mordowali. Proszą cię byś wyszedł, masz ostrzeżenie mówi co się stanie jeśli go nie wykonasz. Wiec nie wiem o co ten lamet potem. Przecież ostrzegali i prosili. Tak przynajmniej ja to widzę. Nie wykonanie = konsekwencja. 

 

5 godzin temu, Eywa napisał:

Czy tak samo postępujecie w relacjach z innymi, że dla tzw. "świętego spokoju" nie próbujecie zmienić swojego życia na lepsze, byleby nie było kłótni? I tak z dnia na dzień jest coraz gorzej i gorzej, bo dajecie sobie coraz bardziej "wejść na głowę"?

A co my możemy? Nic. 
Bylam w sklepie i byłam świadkiem tego jak kobietę odmówiła wejścia dziewczynie i kobiecie bo ta dziewczyna nie mogła założyć maski bo miała zakaz od lekarza, była po operacji (może zabiegu a ona to operacją nazwała). Znalazłam się akurat w tym miejscu i w tym czasie. Mówiły że nie może założyć, to tamta powiedziała, że w takim razie ją wpuścić nie może, i nie wejdzie. Nikt nie ma siły się kłócić z ludźmi. Jeśli jest nakaz to jest nakaz. Jeśli ktoś ma problem z oddychaniem w maseczce to ja mam na to taki sposób ze zamiast maski zakładam (podpinam) jedwabną chustkę. Jedwab jest bardzo przewiewny, nie przylega mi to do twarzy. A Arabki sobie jakoś radzą od zawsze. Jedynie tak mogłam sobie ulżyć tymi całymi wymaganiami. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minutes ago, Lalkaa said:

Bylam w sklepie i byłam świadkiem tego jak kobietę odmówiła wejścia dziewczynie i kobiecie bo ta dziewczyna nie mogła założyć maski bo miała zakaz od lekarza, była po operacji (może zabiegu a ona to operacją nazwała). Znalazłam się akurat w tym miejscu i w tym czasie. Mówiły że nie może założyć, to tamta powiedziała, że w takim razie ją wpuścić nie może, i nie wejdzie. Nikt nie ma siły się kłócić z ludźmi. Jeśli jest nakaz to jest nakaz. Jeśli ktoś ma problem z oddychaniem w maseczce to ja mam na to taki sposób ze zamiast maski zakładam (podpinam) jedwabną chustkę. Jedwab jest bardzo przewiewny, nie przylega mi to do twarzy. A Arabki sobie jakoś radzą od zawsze. Jedynie tak mogłam sobie ulżyć tymi całymi wymaganiami. 

Póki nikomu w sposób ewidentny nie dzieje się krzywda lepiej w takich sytuacjach obserwować, ale nie reagować.

 

Ja wczoraj u chińczyka trafiłem na jakąś patologię. Gość mnie trącił (ani lekko ani mocno) w ramię jak wchodziłem. Zero przepraszam zero czegokolwiek. Olałem to (bo mówię sobie nic mi się nie dzieje) spokojnym krokiem podszedłem zamówiłem swoje usiadłem przy stoliku obok, i sobie przeglądałem menu. Siedziała tam jakaś patolka dwóch typów, i jedna dziewczyna (co w przypadku patolni zwiastuje problemy). Siedziałem sobie spokojnie czekając na szamę przeglądałem menu. Przy okazji sobie przypominałem pewną sekwencję uderzeń Mike'a Tysona którą sobie ćwiczę od pewnego czasu, oglądałem wazony na stoliku czy ze szkła czy z plastiku, ile mam miejsca za sobą, w jakiej odległości są stoliki, poprawiłem krzesło żeby zobaczyć ile waży i tak sobie siedziałem. W międzyczasie wiatr otworzył drzwi. Olałem to i siedziałem dalej jak ten buc :D Myślę sobie za daleko mam do drzwi i nie widzi mi się ich zamykać (a wchodziłem ostatni) jeszcze się zawaham jak będę szedł a patolnia świetnie wykrywa takie rzeczy. Powieje trochę nic się nie stanie. Dziewczyna wstała i zamknęła drzwi. W międzyczasie dostałem szamę ładnie podziękowałem (pani kelnerka bardzo ładnie się do mnie uśmiechnęła) i poszedłem nie nawiązując ani razu kontaktu wzrokowego z patolnią. Nie wiem czemu ale cała sytuacja wydała mi się nieciekawa.

6 hours ago, Eywa said:

Czy tak samo postępujecie w relacjach z innymi, że dla tzw. "świętego spokoju" nie próbujecie zmienić swojego życia na lepsze, byleby nie było kłótni? I tak z dnia na dzień jest coraz gorzej i gorzej, bo dajecie sobie coraz bardziej "wejść na głowę"?

Moim zdaniem najlepiej pokazać opór do takich rzeczy niewerbalnie. Spojrzenie prosto w oczy z jasnym przesłaniem że nie dasz sobą pomiatać i swoją postawą i konsekwencją (nie pokazywania słabości) dać znać że nie ze mną te numery. To wymaga konsekwencji i cierpliwości bo ja akurat miałem z tym często problemy szczególnie w nowych miejscach pracy gdzie zawsze jakaś łajza próbowała sobie mnie podporządkować co rodziło konflikty włącznie z bójka w pracy (bo ja się na takie coś nigdy nie godziłem i nigdy się do grupy nie chciałem dostosowywać).

Edytowane przez Trevor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polityka i terror swoją drogą, ale ja jeszcze większy problem widzę w tym, że społeczeństwo wmawia nam jak mamy żyć i wiele osób tym schematem idzie, mimo, że im to nie służy np. zostają w złym małżeństwie, przy złej pracy dla jakiejś chorei idei  zadowolenia wszystkich dookoła.

Kontrola polityków nad nami to też duży problem, ale jeszcze większe szkody wyrządzają nam moim zdaniem zwykłe osoby w życiu codziennym, nasza rodzina, otoczenie, która próbuje wmówić nam, że coś jest dobre dla nas, kiedy wcale tak nie jest.

Mam taką koleżankę z pracy, która jest po rozwodzie bo mąż bardzo źle ją traktował, bił i wyzywał, ale mimo tego jej matka wraz z pozostałą rodziną, namawiali żeby przy nim została bo jest ojcem jej dzieci i w co najważniejsze dla nich był na stanowisku kierowniczym. Nie ważne, że źle ją traktował, ważne dla nich były tylko pozory.

I takich historii jest więcej, jeśli trafi na wrażliwszą jednostkę bez wyrobionej asertywności i toksyczną rodzinę, to może mieć ona przez uleganie im zniszczone całe życie, dosłownie.

Człowiek, który ma wsparcie w rodzinie, który zbudował sobie wysokie poczucie wartości i jest szczęśliwy, poradzi sobie nawet w najgorszych politycznie czasach, tak jak np. przetrwali ludzie w czasie wojny i ułożyli po niej szczęśliwe życie, natomiast człowiek zalękniony, niepewny siebie, nieszczęśliwy, bez dobrych wzorców i wsparcia nie poradzi sobie z życiem, choćby żył w najbardziej rozwiniętym kraju świata, dowodem jest ilu bogatych i sławnych ma ze sobą problem, czy popełniło samobójstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Lalkaa napisał:

Ale potem jest wielce ból i płacz, że ktoś użył przymusu jak na tym filmie. Robienie dramatu, jakby nie wiem co się temu facetowi działo. Po prostu jakby go tam mordowali. Proszą cię byś wyszedł, masz ostrzeżenie mówi co się stanie jeśli go nie wykonasz. Wiec nie wiem o co ten lamet potem. Przecież ostrzegali i prosili. Tak przynajmniej ja to widzę. Nie wykonanie = konsekwencja. 

 

Dokładnie. Przykład głupoty i bezsensownego stawiania się dla zasady. Niektórym demokracja miesza się chyba z anarchią. Z Policją się nie dyskutuje. Jakby tak każdy sobie pozwalał na takie zachowanie w stylu gadaj pan zdrów ja i tak zrobię swoje to po uj policja?  A dureń jeden z  drugim musi pokazać, jaki on buntownik a potem nawrzuca na fejsa, że policja go bije, olaboga, w jakim reżimie żyć musi. 

Podobnie jest z maseczkami. Niektórzy, mam wrażenie lubią być w opozycji do wszystkiego, co jest im narzucone, tacy buntownicy bez powodu, dla zasady. Co im tam ktoś będzie mówił, co mają nosić na gębie. Jestem pewna, że jakby był zakaz noszenia maseczek, to by właśnie chcieli je zakładać ;)   Zauważyłam, że tacy ludzie czują się wtedy lepsi od tej reszty, że nie zginają karku przed nikim, taka elita. Każdy jeden niczym Neo walczący z matrixem.  Raz byłam świadkiem, jak w sklepie baba nie miała maseczki i kasjerka nie chciała jej obsłużyć a ta się wymądrzała i blokowała kolejkę, w końcu ludzie się wku*wili i sami ją eksmitowali z kolejki, bo nikt nie miał ochoty tracić czasu na sklepowego rewolucjonistę, który uważał że on nie musi się stosować do innych, tylko inni do niego.

Jasne, że czasem trzeba się postawić, ale trzeba znać wagę tematu a nie robić gównoburzę z powodu bzdetów. Ale nie. Ktoś przyjedzie do np. hotelu, gdzie jest zakaz psów, z psem i będzie czuł się dyskryminowany, gdy mu odmówią, więc będzie stał i tupał nogą.

Edytowane przez gladia
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Trevor napisał:

Nie wiem czemu ale cała sytuacja wydała mi się nieciekawa.

Bo tacy ludzie często są nieprzewidywalni. Nagle im coś „odbije” i nie wiadomo jak się zachowają i do czego się doczepią. A takich sytuacji jest mnóstwo. Jakby sami szukali czasami zaczepki. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na patolę mam metodę kamikadze, czyli zamiast ukradkiem spieprzać specjalnie lezę obok nich. Popatrzę się ale niespecjalnie lampię, stosuję mimikrę xD przybieram tępy wyraz twarzy + otworzone usta, jak z kimś jestem to się śmieję z głupotek i głośniej gadam. Mam tak odkąd do tramwaju wsiadło 3 typków i momentalnie wyczułam od nich zagrożenie, ludzie raczej uciekali wzrokiem, a oni szli w moją stronę haha, mocno się spięłam i po chwili ze strachu włączyło mi się kamikadze, rozluźniłam się, popatrzyłam na nich i tyle.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.