Skocz do zawartości

Jednak widzę, że mężczyźni wolą zdobywać niż być zdobywani i nic nie przekona mnie, że jest inaczej


Rekomendowane odpowiedzi

2 hours ago, prod1gybmx said:

, marnuje w ten sposób tylko energię. Polecam rzucić w kąt jakieś piękne ideały , romantyczne wizje, przestać myśleć zyczeniowo i zacząć brać życie takie jakie jest, unikniesz rozczarowań. 

Ale to właśnie o to chodzi, nie o jakieś ideały. Jakiekolwiek "zdobywanie" spierdolonej laski, to strata energii, czasu i zasobów. Nie bardzo wiem, co ma do tego romantyzm. To właśnie romantyzm wmawia facetom, że powinni o damę "walczyć". Ze wszystkich sił i do padnięcia na mordę. Kiedyś to może i miało sens. Dziś skórka nie warta wyprawki i współczuję frajerom, co sobie flaki dla damy wypruwają. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, maroon napisał:

Ale to właśnie o to chodzi, nie o jakieś ideały. Jakiekolwiek "zdobywanie" spierdolonej laski, to strata energii, czasu i zasobów. Nie bardzo wiem, co ma do tego romantyzm. To właśnie romantyzm wmawia facetom, że powinni o damę "walczyć". Ze wszystkich sił i do padnięcia na mordę. Kiedyś to może i miało sens. Dziś skórka nie warta wyprawki i współczuję frajerom, co sobie flaki dla damy wypruwają. 

O kobiete należy walczyć. Jedynie wtedy gdy jest tego warta. Cycki i cipka nie sprawiają że jest warta czegokolwiek. Tylko niestety większość tego nie ogarnia

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, maroon napisał:

Ale to właśnie o to chodzi, nie o jakieś ideały. Jakiekolwiek "zdobywanie" spierdolonej laski, to strata energii, czasu i zasobów. Nie bardzo wiem, co ma do tego romantyzm. To właśnie romantyzm wmawia facetom, że powinni o damę "walczyć". Ze wszystkich sił i do padnięcia na mordę. Kiedyś to może i miało sens. Dziś skórka nie warta wyprawki i współczuję frajerom, co sobie flaki dla damy wypruwają. 

Traktuj je tak, jak zasługują na to aby je traktować i nic się nie przejmuj. Nie rzucaj pereł przed wieprze i tyle. ? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Słodkogorzka napisał:

albo zaczęłam np, mówić, że chciałabym już niedługo założyć rodzinę

nie dziwię się, że po takich słowach facet się ewakuuje :)

12 godzin temu, Słodkogorzka napisał:

właśnie tak jest, że mężczyzna lubi się postarac o kobietę

od zawsze bardziej doceniamy to, na co musimy zapracować :)

 

 

Dla kontrastu powiem historie z wczoraj.

Kobietka poznana na tinderze, normalna, nie wyzywająca, rozmowa się kleiła ale nagle ona przestała odpisywać, a jej ostatnia wiadomość na moje wypociny to zwykłe " :D "
Odpuściłem więc temat, mijają jednak 2 dni i co? Odzywa się co słychać, i że chce wyjść dziś wieczorem czy nie chcę się przyłączyć.

 

Czy skoro ona się postarała skreśliłem ją? Nie.

 

Na spotkaniu spoko, dużo śmieci, miło, kulturalnie, jednak nie dość fajnie na tyle, żebym chciał to dalej ciągnąć więc podziękowałem za spotkanie i udałem się do domu.

Ona w szoku, "przecież jeszcze wcześnie".

Na co ja, że musze ogarnąć jeszcze pare spraw.

 

Następnego dnia ona się odzywa co słychać. 

 

Konkluzja? Nie odrzuca nas facetów, to że kobieta się stara i angażuję, to jest super.

Odrzuca nas co innego, to czego wy nie dostrzegacie.

W moim przypadku po prostu brak kompatybilności i chemii :)

Mimo, że ciałko miała pierwsza klasa i była chętna na więcej, to ja nie :P

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Hippie napisał:

to ja też jestem ta zbyt miła, lojalna i generalnie na straconej pozycji. Trudno. przełknę to. :P 

Mi się wydaje, że to są takie etapy w rozwoju samoświadomości (u obu płci):

 

1. Czas swoistej niepewności i nieznajomości siebie, stąd pozwalanie płci przeciwnej na przekraczanie granic, bycie tym „zbyt miłym i uległym”.

 

2. Swoisty bunt wobec siebie z przeszłości, patrzenie na płeć przeciwną jako rywala/przeciwnika - tu zaczynają się wszystkie manipulatywne taktyki podrywania i zdobywania. Wchodzi pewność siebie, ale wchodzi też patrzenie na drugą stronę z perspektywy swoistego konfliktu.

 

3. Chilloucik :D To jak zachowuje się płeć przeciwna nie dotyka Cię, albo w małym stopniu. Umiesz postawić i zaznaczyć granice. Ty za to

działasz z dużą empatią, nie traktujesz drugiej strony jak  przeciwnika, ale jak człowieka z jego własnymi uczuciami.
 

Wiem, że punkt 2) brzmi dla niektórych teoretycznie bardziej pociągająco, ale dopiero w punkcie 3) jest naprawdę fajnie. Z punktu 1) należy szybko spadać ;)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sol z tego co piszesz to jednak bliżej mi do tego:

4 minutes ago, sol said:

3. Chilloucik :D To jak zachowuje się płeć przeciwna nie dotyka Cię, albo w małym stopniu. Umiesz postawić i zaznaczyć granice. Ty za to

działasz z dużą empatią, nie traktujesz drugiej strony jak  przeciwnika, ale jak człowieka z jego własnymi uczuciami.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Adams napisał:

W mojej ocenie określenie 'przedobrzyła z zaangażowaniem' jest mało precyzyjne. Z opisu wyłania się obraz typiary wieszającej się na facecie i uprawiającej pasożytnictwo. Nazywanie tego zaangażowaniem to trochę jak nazywanie kradzieży redystrybucją majątku - z prawdą się nie mija, ale jasnego obrazu sytuacji również nie przedstawia. Jeżeli w pojawiających się tu wypowiedziach tak właśnie wyglądało 'zaangażowanie' kobiet, to nic dziwnego, że kolesie dawali nogę.

Peselówka. Wszystkich nas dotyka prędzej czy później. 

Źle to ujęłam. Sama nie wiem dokładnie o co chodzi, ale jest jakiś syndrom kobiety "przeangażowanej". Jak aktywistka potrafi się na coś zajawić, to nikt inny tak nie potrafi.

I chyba każdy z nas zna taki typ kobiety, która oddaje się bez reszty, nic "teoretycznie" nie chcąc w zamian, tylko docenienia, ale w tym wszystkim jest jakaś dziwnie sfrustrowana. Potrzebuje dojmująco tego, żeby ktoś zaangażował się tak jak ona i nie może pojąć dlaczego im więcej z siebie daje, tym mniej ktoś to zauważa, docenia, nie wspominając o ekwiwalencie tego zaangażowania. Mąż/partner jej nie poważa, dzieci nie okazują za grosz szacunku, a wszystko to tym bardziej, im bardziej udowadnia, że ona się nie liczy, tylko wszyscy inni. I na koniec wszystkiego ma dość innych i siebie samej. I chodzi i krzyczy, że nikt jej nie pomaga, że wszystko na jej głowie.

Ja to nazywam syndromem Polski w 1939. Tak się zaangażować, tak się poświęcić, tak nie pytać o nic w zamian, żeby wszystkim się głupio zrobiło, żeby aż tą postawą innych wpędzić w poczucie winy, jak to można być wspaniałomyślnym i poświęcającym się. I niby fajna, niby taka oddana, ale gdzieś jakoś pogardliwie podchodzimy do takich osób, które przesadnie, w sposób wyolbrzymiony przedkładają czyjeś dobro zupełnie ponad swoje własne (albo ze sporym uszczerbkiem).

Taka moja teoria. Szczypta zdrowego egoizmu nie jest zła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, 17nataku napisał:

Na spotkaniu spoko, dużo śmieci, miło, kulturalnie, jednak nie dość fajnie na tyle, żebym chciał to dalej ciągnąć więc podziękowałem za spotkanie i udałem się do domu.

Ona w szoku, "przecież jeszcze wcześnie".

Na co ja, że musze ogarnąć jeszcze pare spraw.

 

Następnego dnia ona się odzywa co słychać. 

No i właśnie, to jest to o czym pisałam wcześniej, dziewczyna udawała niedostępną, a potem wyszło szydło  z worka, że jednak wcale niedostępna nie jest bo wystarczyło, że skróciłeś spotkanie żeby spanikowała.

Oczywiście, to że nie był chemii to jeszcze inna kwestia, ale pewnie trochę zniechęciło Cię też to, że na początku Cię ignorowała w rozmowie licząc, że będziesz bardziej za nią biegać, a później kiedy tego nie zrobiłeś zaczęła panikować i sama się starać. 

Prawdziwa niedostępność wynikająca z ostrożności, a nie gierek i chęci dobrania sobie odpowiedniego faceta, to raczej nie ignorowanie, czy olewanie, ale lekki dystans do znajomości, czego ona akurat nie pokazała, bo gdyby go miała, to na cheć zakończenia spotkania powiedziałaby z uśmiechem, że w porządku czy cokolwiek takiego i pozwoliłaby się wykazać facetowi.

Podsumowując dziewczyna kompletnie nie potrafiła się zachować, najpierw zignorowała, żeby potem zabiegać o faceta, a to właśnie pachnie dziwnymi gierkami.

To moim zdaniem dobrze świadczy zarówno o kobiecie jak i o mężczyźnie jeśli jest trochę ostrożny przy poznawaniu partnera, a przez to trochę niedostępny, co nie równa się z olewaniem kogoś czy jawnym ignorowaniem, można być bardzo miłą, a przy tym trochę tajemniczą osobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Hippie napisał:

 

@sol z tego co piszesz to jednak bliżej mi do tego:

 

Też mi się tak wydaje, jak Ciebie czytam :) masz chilloucik i nie masz problemu, żeby np. podbić na luzie. To, że jesteś miłą laską, nie znaczy że jesteś miła w tym „złym”, słabym znaczeniu, wręcz przeciwnie, wynika to z siły.
 

Btw. Imho „Zołzy” itd. są po to, żeby przejść z 1) na 2)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, sol said:

Btw. Imho „Zołzy” itd. są po to, żeby przejść z 1) na 2)

Albo się cofnąć nawet do -2...?

Może nie powinnam krytykować czegoś, czego nie czytałam, jednak już sam test i ogólny wydźwięk tej książki mnie zniesmacza. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Amperka napisał:

Jeden chłopak mojej bardzo dobrej znajomej zostawił ją po 7 latach. Dziewczyna bardzo ambitna i ogarnięta, ale dla niego porzuciła robotę i zaczęła mu obiadki do pracy przynosić. On się rozwijał, nowe kursy, zakładał firmę, a ta z obiadkami znudzona - bo on nie ma dla niej czasu. Jego to odrzuciło - że ona nie ma swojego świata, że jej życie to jego życie (mnie takie podejście przeraża). Wprost jej to powiedział: "Babo, siedzisz w domu na bezrobociu cały dzień, może byś się programowania, albo jakiegoś języka nauczyła". Przedobrzyła z zaangażowaniem, a w rezultacie jej wieloletni chłopak jest z jakąś Chinką.

Mam wrażenie, że wy kobitki lubicie sobie na siłę racjonalizować wszystko pod wygodny światopogląd. Zwłaszcza to co podkreśliłem brzmi niczym cytat z jakiegoś babskiego pisemka co mówi kobietom jak "należy" żyć. Co jeśli ten mężczyzna się wystraszył tego, że musi mieć sam wszystko na głowie? To jest wielka odpowiedzialność, kiedy kobieta nie pracuje, jest utrzymywana i generuje tylko koszty. To często daje dyskomfort psychiczny i pytania a co będzie jeśli "nagle stracę pracę i dochody a ona nie ma konkretnego zawodu ani poradności aby mnie wspomóc". To nie jest kwestia tego, że zbyt mocno kobieta się angażowała a po prostu czuć było od niej aurę bycia gorszym od niego, to ta aura jest nieatrakcyjna. Wszyscy jesteśmy na swój sposób hipergamiczni. Wciąż będę zdania, że gdyby w tej relacji było prawdziwe zainteresowanie (kobieta byłaby wystarczająco atrakcyjna i zaradna finansowo) to problem by nie istniał lub był marginalny. Żaden zdrowy na umyśle chłop nie pozbędzie się ładnej kobiety, która nie robi mu problemów, w dodatku przynosi obiadki. Ogólnie problemem u niektórych może być też dominująca i zaradna matka przez co ma takie wzorce rodzinne, że nie pociągają go te tzw. nieporadne życiowo "sierotki Marysie". Związał się z Chinką, która prawdopodobnie jest jeszcze bardziej uległa i zaangażowana w relacje "z białym" (taki wzorzec kulturowy) od Polki... Być może sama nawet zaorałaś swoją wypowiedź :)

 

2 godziny temu, Amperka napisał:

Niestety też największy szał na mnie miał mój przyszły mąż kiedy absolutnie nie miałam czasu.

Facet to nie maszyna.

 

2 godziny temu, Amperka napisał:

Także uważam, że jak randka to randka, ale po spotkaniu produkujemy swoje życie, żeby mieć o czym gadać na randce. Mnie bluszcze męczą i myślę, że tak ma większość osób.

Haha, z większością dziewczyn jest tylko emocjonalna peplanina a nie jakieś ambitne dysputy. Próba logicznej dyskusji to tzw. bycie nieatrakcyjnym nudziarzem dla wielu kobiet, taka natura yin/yang. Można mówić o wszystkim i o niczym, dupie Marynii, byleby tylko zachować emocjonalność. Im starsza kobieta tym plotkuje i mówi bez sensu jeszcze bardziej, chociaż zewnętrznie zachowują fałszywy wizerunek stonowanej. Wyjątek od tej reguły to męskie kobiety. Tak to widzę z samczej perspektywy.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Ksanti napisał:

Być może sama nawet zaorałaś swoją wypowiedź :)

 

Facet to nie maszyna.

 

Haha, z większością dziewczyn jest tylko emocjonalna peplanina a nie jakieś ambitne dysputy. Próba logicznej dyskusji to tzw. bycie nieatrakcyjnym nudziarzem dla wielu kobiet, taka natura yin/yang. Można mówić o wszystkim i o niczym, dupie Marynii, byleby tylko zachować emocjonalność. Im starsza kobieta tym plotkuje i mówi bez sensu jeszcze bardziej, chociaż zewnętrznie zachowują fałszywy wizerunek stonowanej. Wyjątek od tej reguły to męskie kobiety. Tak to widzę z samczej perspektywy.

Nie wiem co było problemem. Chyba to, że coś nie pykło. Powiem tak - nie umiem roztrząsnąć każdego przypadku. Każdy ma inne potrzeby. Piszę tylko i wyłącznie z własnego doświadczenia. Coś w tym jest, że jak kobieta wysoko nosi głowę i nie da sobą pomiatać, to ma większe powodzonko. Nazywajcie to klasą, nazywajcie to pewnością siebie, poczuciem własnej wartości, nie wiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minutes ago, Amperka said:

Coś w tym jest, że jak kobieta wysoko nosi głowę i nie da sobą pomiatać, to ma większe powodzonko. Nazywajcie to klasą, nazywajcie to pewnością siebie, poczuciem własnej wartości, nie wiem.

Ja bym to nazwał Twoim emocjonalnym pierdoleniem do podbicia swojego pseudointelektualnego ego.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka

Oczywiście nie odbieraj moich wypowiedzi zbyt osobiście bo mówię ogólnie o rezerwacie jak i standardowym myśleniu wielu kobiet. Zmierzam do tego, że wszystkie się zbyt mocno uwzięłyście na to, że nie wolno za bardzo "podkładać się" mężczyźnie. Nie rozumiem zupełnie skąd to się bierze czy to feminizm tak namieszał w głowie czy jakieś babskie pua czy zachodnie gazetki glamour? Mężczyźni przeważnie już od najmłoddzych lat dostają niedobór miłości, szacunku i uwagi a tu jeszcze uczy się kobiety aby dodatkowo dawały emocjonalny wpierdol w gratisie. Dobrze, że dałaś przykład z Azjatką bo naprawdę fakt, że jest na to popyt i coraz więcej śmiałków jedzie w tamte rejony świata aby świadomie szukać dokładnie przeciwnych kobiet niż Polki/Europejki dobrze pokazuje, że to co myśli wiele z was to szkodliwe kłamstwa. Dom powinien być bezpieczną oazą, normalny mężczyzna chce być wspierany, szanowany i kochany a nie walczyć nie dość, że w pracy to jeszcze ze swoją wybranką. Jak wcześniej wspominałem uważam, że skoro kobieta musi manipulować to znaczy, że ma zbyt niskie SMV i powinna szukać kogoś kogo będzie w stanie utrzymać w naturalny sposób. Kiedy się zestarzeje te manipulacje przestają działać!!! Mężczyźni często lubią zołzy, ale w kontekście seksualnym. Poza tym może to mieć związek też z tym, że mężczyzna ma dominującą matkę. Takimi wzorcami nasiąknął od dziecka, że silna, dominująca kobieta daje bezpieczeństwo, zaradność i opiekę. Chociaż zazwyczaj nic bardziej mylnego, jeśli nie jest to matka, ale psychika już jest urobiona niestety. Hype na zołzy moim zdaniem powstał w głównej mierze przez złe wychowanie kobiet/mężczyzn a marginalnie przez fetysze seksualne. Może być też tak, że pewne sie dominujące kobiety są odbierane jako lepsze geny pozwalające przetrwać potomstwu, ale wiadomo, że mało atrakcyjna kobieta i tak dużo nie ugra.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Natii napisał:

No i właśnie, to jest to o czym pisałam wcześniej, dziewczyna udawała niedostępną, a potem wyszło szydło  z worka, że jednak wcale niedostępna nie jest bo wystarczyło, że skróciłeś spotkanie żeby spanikowała.

Oczywiście, to że nie był chemii to jeszcze inna kwestia, ale pewnie trochę zniechęciło Cię też to, że na początku Cię ignorowała w rozmowie licząc, że będziesz bardziej za nią biegać, a później kiedy tego nie zrobiłeś zaczęła panikować i sama się starać. 

Na początku nie ignorowała, bo rozmowa się rozkręcała, z tindera przeszliśmy na instagram.

Jednak moment, w którym nie odpowiedziała na moje wiadomości, a jedynie wsyłała emotkę, był jak mówisz swego rodzaju gierką.

Ja to zignorowałem, nie miałem czasu i chęci żeby rozkminiać czy przestała być zainteresowana czy udawała niedostępną.

Nie była zaangażowana na równi ze mną w rozmowę? Trudno. Jej strata :)

 

Zgadzam się również z tym, że gdyby na końcu spotkania zareagowała inaczej,np:

1 godzinę temu, Natii napisał:

Prawdziwa niedostępność wynikająca z ostrożności, a nie gierek i chęci dobrania sobie odpowiedniego faceta, to raczej nie ignorowanie, czy olewanie, ale lekki dystans do znajomości, czego ona akurat nie pokazała, bo gdyby go miała, to na cheć zakończenia spotkania powiedziałaby z uśmiechem, że w porządku czy cokolwiek takiego i pozwoliłaby się wykazać facetowi.

To możliwe, że lepiej bym na to zareagował, właśnie na zasadzie zdobywania i pracowania na coś, co po zdobyciu smakuje lepiej niż podane na tacy :)

 

Pamiętajmy jednak, że na dłuższą mete gonienie za króliczkiem może być męczące.

 

  

10 minut temu, Ksanti napisał:

Mężczyźni przeważnie już od najmłoddzych lat dostają niedobór miłości, szacunku i uwagi a tu jeszcze uczy się kobiety aby dodatkowo dawały emocjonalny wpierdol w gratisie. Dobrze, że dałaś przykład z Azjatką bo naprawdę fakt, że jest na to popyt i coraz więcej śmiałków jedzie w tamte rejony świata aby świadomie szukać dokładnie przeciwnych kobiet niż Polki/Europejki dobrze pokazuje, że to co myśli wiele z was to szkodliwe kłamstwa. Dom powinien być bezpieczną oazą, normalny mężczyzna chce być wspierany, szanowany i kochany a nie walczyć nie dość, że w pracy to jeszcze ze swoją wybranką.

 

Podpisuję się pod wypowiedzią brata wyżej.

Edytowane przez 17nataku
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti Nie biorę do siebie. Z ciekawością czytam. Powiem szczerze, że sama byłam kiedyś zaskoczona jak kumpel, taki chojrak mówił, że faceci naprawdę nie potrzebują jazd, emocji rolerkastera emocjonalnego, chcą spokoju. Sama czasami się śmieję do męża, że teraz chyba nudna jestem i nie dostarczam mu tylu emocji co kiedyś - na co on, że i tak ciągle jest ich sporo i nie tęskni.

I ja w to wierzę, ale potem patrzę po znajomych i widzę, że te zadziorne dziewuchy mają facetów, związki, rodziny, wszystko im sprzyja, a te szare, poczciwe myszki same, wiatr w oczy. Na pewno życie płynie gdzieś pośrodku. Ale uczciwie trzeba sobie powiedzieć, że inne emocje nawet tutaj wzbudza pewna siebie, butna miss, a inne dziewczyna użalająca się, że robi wszystko dla chłopaka, a ten jej niedostatecznie pożąda. My też lubimy ten błysk w oku mężczyzny, który ma wydźwięk "ech, co to za laska, nie mogę jej rozgryźć" - a tego nie wywołują zawsze  idealnie wysmażone kotlety i ciepłe kapciuszki.

I Azjatki podejrzewam, że to łączą. Azjatka to nie tylko uległość i wiernopoddańczość, ale i egzotyka, sensualność i "coś innego".

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, 17nataku napisał:

od zawsze bardziej doceniamy to, na co musimy zapracować

Niby prawda, ale może prowadzić do błędnego wniosku, że tę samą 'wartość' będziemy doceniać bardziej, jeżeli więcej za nią zapłacimy. Zwykle to, co wartościowe, jest drogie, wymagające wysiłku itp. Ale drogie i wymagające wysiłku może być też byle gówno.

 

W realnym świecie określone dobra mają określoną wartość, nazwijmy to: obiektywną. Czy chleb kupiony sklepie za rogiem będzie mniej doceniony od chleba ze sklepu na drugim końcu miasta, kiedy to jest ten sam chleb? Śmiem wątpić, a oczywiste jest, że o ten drugi trzeba było znacznie bardziej się postarać i poświęcić więcej czasu i energii. Jednak wartość chleba nie wynika z poniesionego na niego wydatku.

 

Co innego gdy w sklepie na drugim końcu miasta sprzedają lepszy chleb. Zwłaszcza jeśli jest na tyle dobry, że warto przez całe miasto jechać. Rozważmy przykład: Czesiek kupił kiepski chleb za rogiem i mówi, że paskudny. Mietek kupił pyszny chleb na drugim końcu miasta i mówi, że niebo w gębie. Wniosek: Mietek bardziej docenia chleb, bo musiał się o niego więcej postarać ?

 

Podsumowując - trzeźwo myślący człowiek facet docenia kobietę za to, co ona sobą reprezentuje, a nie za to, ile się narobił, żeby osiągnąć jakiś określony status znajomości.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Adams napisał:

Niby prawda, ale może prowadzić do błędnego wniosku, że tę samą 'wartość' będziemy doceniać bardziej, jeżeli więcej za nią zapłacimy. Zwykle to, co wartościowe, jest drogie, wymagające wysiłku itp. Ale drogie i wymagające wysiłku może być też byle gówno.

Zupełnie nie takimi kryteriami myślałem. Ja wychodzę z założenia, że sam oceniam wartość, cena na metce nie jest dla mnie wyznacznikiem jakości.

 

Ja odnoszę się bardziej do sytuacji typu:

- dostajesz od bogatych rodziców samochód vs. pracujesz ciężko i kupujesz go sam więc bardziej o niego dbasz i doceniasz, bo wiesz że na naprawe czy kupno nowego będziesz musiał pracować ponownie

 

Nieco podobnie jest z relacjami, przynajmniej w mojej opinii:

- laska na domówce zaleca się do Ciebie, siada Ci na kolanach albo ciągnie za rękę do kibla vs. dziewczyna siedzi i rzuca Ci tylko zalotne spojrzenia dając zielone światło, jednak jak to rozegrasz zależy od Ciebie, nie oszukujmy się, lubimy zdobywać, mamy to w genach.

 

5 minut temu, Adams napisał:

Podsumowując - trzeźwo myślący człowiek facet docenia kobietę za to, co ona sobą reprezentuje, a nie za to, ile się narobił, żeby osiągnąć jakiś określony status znajomości.

Zgadzam się :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Amperka napisał:

Ale uczciwie trzeba sobie powiedzieć, że inne emocje nawet tutaj wzbudza pewna siebie, butna miss, a inne dziewczyna użalająca się, że robi wszystko dla chłopaka, a ten jej niedostatecznie pożąda. My też lubimy ten błysk w oku mężczyzny, który ma wydźwięk "ech, co to za laska, nie mogę jej rozgryźć" - a tego nie wywołują zawsze  idealnie wysmażone kotlety i ciepłe kapciuszki.

I Azjatki podejrzewam, że to łączą. Azjatka to nie tylko uległość i wiernopoddańczość, ale i egzotyka, sensualność i "coś innego".

Otóż to, widzę ten temat podobnie. Zwłaszcza z tym łączeniem. :) 

45 minut temu, Amperka napisał:

I ja w to wierzę, ale potem patrzę po znajomych i widzę, że te zadziorne dziewuchy mają facetów, związki, rodziny, wszystko im sprzyja, a te szare, poczciwe myszki same, wiatr w oczy.

Myślę- pewnie dość prosto, że to jest raczej skorelowane z urodą niż z charakterem. Czy to nie jest tak, że te "mysie" są również "mysiami" wizualnie? :)  

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.