Skocz do zawartości

Dołek jakiego jeszcze nie miałem


Bombas

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Braci i zwracam się o pomoc, a może potrzebuje trochę atencji, wyżalenia się? 

 

Od około dwóch miesięcy jestem w bardzo ciemnym miejscu w swoim życiu. Podczas wchodzenia w 'dorosle zycie' zacząłem zauważać w sobie wady nad którymi myślałem ze mogę zapanować, moge je przekuć w coś lepszego, w swój atut, dlatego pracuje nad sobą w wielu aspektach. Mentalnie, fizycznie...

Ale to wszystko jest bez sensu. Chyba nigdy się nie zmienię, zawsze będę kolejnym pionkiem z osiedla w małym mieście. Mam 21 lat, studiuje, nie mam grosza przy duszy. Jestem nieatrakcyjny. Fizycznie jestem chuderlakiem w okularach z przyszczami na 3/4 twarzy. Mam łupież i generalnie problemy dermatologiczne których nie moge pokonać. W środku? Jestem nieśmiałym gostkiem który ma kłopoty z wymową, z składnym opowiadaniem historii, żartów, czegokolwiek. Nie interesuje się tym czym moi rówieśnicy więc ciężko, ciężko mi budować relacje z kimkolwiek, a to stety lub niestety bardzo ważne. Jestem 'insecure' w życiu towarzyskim. Zawsze przyjmuje najgorszy scenariusz, np. że ktoś się ze mnie naśmiewa po cichu, że mnie oleje itd... Zawsze spodziewam się ze zadanie które miałem wykonać ktoś oceni negatywnie, za mało, za wolno, zawsze coś. W sumie w niczym się nie odnajduje. Interesuje się kilkoma dziedzinami, w dwóch sie próbuję, ale średniawo to wygląda. To taki krótki opis. Czuje się że jestem na samym dnie jakiejkolwiek hierarchii, jestem beznadziejny, bezużyteczny. Tak się czuję. Dużo nad tym myślałem i sądzę że to wina dzieciństwa. Zawsze byłem troszkę odludkiem, dużo to właśnie mój deficyt w umiejętności kontaktu z drugim człowiekiem, ojciec który tłamsił mnie i matka która tylko wykładała na mnie pieniądze, bo na pewno nie wychowała. 

I tak z tym walczę od około 3 lat. Dużo czytam, uczę się, miedzy innymi dlatego znam to forum. Staram sie wiedzę wprowadzać w życie. Wychodzi to nijak, czuję jakbym w życiu nie popełnił żadnego progressu przez te 3 lata. Czuję ze mam już dość i że rzeczywiście ludzie się nie zmieniają i nie przeskocze tej górki. Zawsze w głębi będę tym kim jestem teraz i nie mogę tego zmienić. Nie mam już siły na pracowanie nad sobą, od lipca popadłem w jakiś dołek, nie mam ochoty podejmować rękawicy. Nie mam ochoty znowu się przewracać i wstawać z kolan . Nie mam ochoty zawodzić samego siebie, oszukiwać się że idę do przodu, następnym razem będzie lepiej... Chyba nie będzie. Jednak głupi mózg chce więcej, mam ambicje, ale przegrywam sam ze sobą. Nie chcę spędzić reszty życia jako ta osoba którą jestem do tej pory. 

 

Są tu może osoby o podobnych przemyśleniach, podobnych stanach? Jak sobie z tym radzicie? Macie jakieś rady? Szczerze nawet teraz czuję że pewnie strasznie niemerytorycznie ułożyłem ten post, i ktoś mnie skwituje za to, ale no cóż. 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siema Bombas,

 

Ja bym się nie skupiał na tym, że to wina dzieciństwa czy czegoś tam innego - jaki masz na to realny wpływ teraz?
Na twoim miejscu bym się skupił na tym co mogę zrobić, a nie na tym dlaczego jestem chujowy. A jaki chciałbyś być w takiej idealnej wizji siebie? Co chciałbyś osiągnąć, jakim być gościem, jak wyglądać?

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skup się na ukończeniu studiów i nauczeniu się dobrze przynajmniej jednego języka obcego. Później szukaj pracy, która przyniesie Ci satysfakcję i pieniądze. Pielęgnuj przyjaźń i dbaj o rodzinę. Tym co ktoś o Tobie myśli się nie przejmuj, a już na pewno przestań rozkminiać czy jesteś atrakcyjny czy nie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy dużo przesiadujesz dziennie przed komputerem?

Czy równie dużo grasz w gry na komputerze?

Pytam ponieważ mój okres "najgorszej samooceny" przypadał właśnie, kiedy byłem uzależniony od gier i dziwnej treści w internecie. Miałem wtedy jakoś 17 lat.

Uciekałem, czy też nie widziałem innej alternatywny na poprawę dlatego zagłębiałem się w komputer.

W młodym wieku strasznie mnie to otumaniło. Zamknęło w sobie.

 

Wyszedłem na prostą w momencie, kiedy poszedłem pierwszy raz do poważnej pracy. Miałem 19 lat.

Na prawdę, to dało mi największego kopa. Dodatkowo robota w handlu, kontakt z klientem. Otwierasz się na ludzi, przełamujesz barierę.

Będzie ciężko jak cholera. Życie czasem takie musi być.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 lat i już masz sporo wiedzy z forum a to podstawa. Masz ZAJEBISTY start - jako mężczyzna życie dopiero zaczynasz.

 

Teraz pora na stawianie kroków. Wszystko przychodzi pomału, zmaine zauważsz dopiero po pewnym czasie ( latach ). 

 

Zrób sobie plan: rozpisz co chcesz zmienić czego potrzbujesz i zacznij działać. Chcesz to idz do wojska na rok - tam się sporo nauczysz zachartujesz się mentalnie.

Wpierdol od życia nie traktuj jako porażki ale jako lekcje. Czym większy wpierdol tym lepiej, trzeba wkońcu zmężnieć!

 

Napewno siłownia/sztuki walki + czytanie książek to pierwsze co bym wprowadził. Trądzik zniknie z czasem dbaj o higiene twrzy, nie wpierdzielaj słodyczy.

 

Nastepnie czytaj o inwestowaniu nabieraj wiedzy o zarządzaniu finansami. 

 

Potrzebujesz kasy? Jedz zarób za granice u nas w kraju jako młodziak raczej nie odłożysz.

 

Ucz się języków - wprowdz zmiany w swoim życiu i badz systematyczny za pare lat zobaczysz w lustrze innego człowieka.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Bombas napisał:

Chyba nigdy się nie zmienię, zawsze będę kolejnym pionkiem z osiedla w małym mieście.

Jeżeli nic nie będziesz robił to tak będzie.

 

Powiem ci tak, że ja mając trochę mniej lat niż ty obecnie miałem podobne myślenie. Zerowa samoocena wyniesiona z domu. Wchodziłem w dorosłość i wydawało mi się, że gówno osiągnę, ale udało mi się. Moim celem było dostanie się do IT i osiągniecie stabilnych zarobków, cel zrealizowałem w 100%. Chciałem mieć fajną sylwetkę, 3 lata chodzenia na siłownie, cel osiągnięty. Chciałem w życiu niezależności, bo rodzina za bardzo podcinała mi skrzydła i mówiła, że "sobie nie poradzę". Wyprowadziłem się, żyje sam, ogarniam mieszkanie. Da się!

Musisz zrozumieć, że strach przed zmianami to naturalna reakcja. Pewnie po prostu boisz się, że jak ci się nie uda to dalej będziesz tkwił w chujni ale z doświadczenia powiem ci, że zazwyczaj ten strach to tylko przeszkoda i nierealne urojenia. Też wydawało mi się, że nic nie osiągnę, nic nie zmienię i będzie lipa. Też odczuwałem strach. Ale jeżeli rozwijasz się i dążysz do osiągnięcia celu to po prostu on się spełni, trzeba po prostu w to uwierzyć i zaufać, a potem starać się, zapierdalać, powoli do przodu.

To jest taka ukryta pułapka od życia moim zdaniem. 
 

Cytat

Mam 21 lat, studiuje, nie mam grosza przy duszy. Jestem nieatrakcyjny. Fizycznie jestem chuderlakiem w okularach z przyszczami na 3/4 twarzy. Mam łupież i generalnie problemy dermatologiczne których nie moge pokonać.

Wszystko to da sie rozwiązać, ale nie od razu i nie za pomocą czarodziejskiej różdzki. Możesz popracować nad sylwetką (siłownia/sztuki walki/streetworkout) - to nie musi być twoja pasja na całe życie, ale 2-3 lata solidnego treningu i będziesz dobrze wyglądał. Potem od czasu do czasu poćwiczyć na utrzymanie. Choroby skórne da się wyleczyć. Szukaj dobrego dermatologa w swoim mieście. Czasami tak jest, że odwiedzisz 10 lekarzy i 9 nie pomoże a dopiero ten 10 cię wyleczy. 


 

Cytat

W środku? Jestem nieśmiałym gostkiem który ma kłopoty z wymową, z składnym opowiadaniem historii, żartów, czegokolwiek.Nie interesuje się tym czym moi rówieśnicy więc ciężko, ciężko mi budować relacje z kimkolwiek, a to stety lub niestety bardzo ważne. Jestem 'insecure' w życiu towarzyskim.

To tez da się rozwiązać. Terapia u psychologa/psychoterapeuty na otwarcie się, przepracowanie problemów. Jednocześnie są takie kluby jak toastmaster, gdzie ludzie uczą się przemawiać publicznie z poziomu zera, czyli takiego jaki ty masz aktualnie. A to podobno mocno podnosi umiejętności miękkie. Wyprowadzka do dużego miasta + praca z ludźmi też mocno poprawi ci skille.

 

Cytat

Czuje się że jestem na samym dnie jakiejkolwiek hierarchii, jestem beznadziejny, bezużyteczny. Tak się czuję. Dużo nad tym myślałem i sądzę że to wina dzieciństwa. Zawsze byłem troszkę odludkiem, dużo to właśnie mój deficyt w umiejętności kontaktu z drugim człowiekiem, ojciec który tłamsił mnie i matka która tylko wykładała na mnie pieniądze, bo na pewno nie wychowała. 

Dlatego nawet jeżeli nie czujesz się na siłach, jeżeli ci się nie chce, musisz przeć do przodu i się rozwijać. Masz dopiero 21 lat więc ciężko w tym wieku być milionerem, ale jak będziesz wiecznie się obijał to nim sie obejrzysz dobijesz do 30 i będziesz gówno miał w życiu - ani zawodu, ani spełnionych marzeń, ani zasobów. Niestety życie nie jest łatwe i nawet jeżeli poniekąd psychika cię blokuje i nic ci się nie chce to pomimo niechęci musisz sam siebie "zmusić" do działania. Mimo nieprzyjemności. Zacznij się lepiej martwić tym co się stanie jak nic ze sobą nie będziesz robił. Zwizualizuj sobie stan, w którym nie działasz, nie rozwijasz się przez lata. Jeżeli już musisz tak rozmyślać, bo domyślam się, że masz taki charakter to myśl długoterminowo, w końcu sam zrozumiesz, ze możesz jeszcze dużo teraz zmienić, a dopiero potem będzie za późno.

 

 

Cytat

Nie mam już siły na pracowanie nad sobą, od lipca popadłem w jakiś dołek, nie mam ochoty podejmować rękawicy. Nie mam ochoty znowu się przewracać i wstawać z kolan . Nie mam ochoty zawodzić samego siebie, oszukiwać się że idę do przodu, następnym razem będzie lepiej... Chyba nie będzie. Jednak głupi mózg chce więcej, mam ambicje, ale przegrywam sam ze sobą. Nie chcę spędzić reszty życia jako ta osoba którą jestem do tej pory. 

 

Najlepsze treningi na siłowni odbyłem wbrew pozorom nie wtedy, kiedy miałem motywację, nie wtedy, kiedy z radością szedłem na trening. Tylko wtedy, gdy od rana szukałem wymówek, żeby sobie dzisiaj odpuścić itd. Że to bez sensu. W momencie, w którym pomimo niechęci poszedłem i zrobiłem wbrew sobie trening czułem największą satysfakcję i trening okazał się bardzo fajny i przyjemny. Moim zdaniem to też poniekąd wina tych kołczów motywacyjnych, którzy każą szukać wszędzie motywacji jako recepty na sukces. Problem w tym, że motywacja jest ulotna. Wiesz dlaczego jedni się poddają, a drudzy odnoszą sukcesy? Prawda jest taka, że w obu przypadkach obie osoby odczuwają raz motywację, a raz niechęć i wymówki. Ta pierwsza osoba się podda, gdy motywacji zabraknie, bo nie będzie chciała się zmusić pomimo niechęci do działania. Ta druga osoba pomimo dołków prze jak taran do przodu.

Dołki i momenty zniechęcenia zawsze się zdarzają. Trzeba się zmusić pomimo niechęci, w przeciwnym wypadku jak się będziesz poddawał przy każdym zawahaniu to zostaniesz nieudacznikiem i nic nie osiągniesz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.