Skocz do zawartości

Uciążliwe dokuczanie ze strony kolegi


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 12.09.2020 o 15:53, Tomek9494 napisał:

Czy ktoś ma jakiś pomysł w jaki sposób rozwiązać ten problem?

Jeśli jesteś negatywnie nastawiony do "dawania w mordę" bo obawiasz się rezultatów konfrontacji - to już wiesz, że siła fizyczna nie jest Twoim atutem.

To co robi Twój kolega wygląda na shittest. Pytanie - czym jest podszyty. Może chęcią dominacji i pokazania, kto jest lepszy w grupie.

Odpowiadając w spokojny sposób jak planujesz, być może coś zdziałasz, a być może zostanie to olane i będzie okazja do drwin.

Skoro siła fizyczna nie jest Twoim atutem, to może powinien być nim cięty język.

 

Z tego co widzę nie było przedstawionej tej opcji, więc załóż taką ramę:

 

być może Twój "kolega" dąży do bliskości fizycznej z Tobą*. Dokucza Ci, bo chce rozładować swoją frustrację, spowodowaną tym, że mu się podobasz, ale nie ma dostatecznie wiele odwagi, by pogadać o tym z Tobą wprost.

 

Jak będziesz miał sytuację w grupie, możesz mu to wytknąć, czym zapewne narazisz bo na śmieszność, lub będzie próbował odbijać to w Twoją stronę. I tutaj ważna jest umiejętność śmiania się z siebie, bo jak masz mieć cięty język to bycie sztywniakiem nie jest wskazane. Twoim celem nie jest dostanie etykietki "gej". Nie używaj, jeśli nie potrafisz wziąć odpowiedzialności i konsekwencji na siebie.

 

po akcji, którą uznajesz za kolejny atak na Ciebie, gdy grupa jest w pobliżu, zaczynasz przez chwilę klaskać jak Joker i wypalasz tekstem typu

 

Cytat

"brawo! wg mojej oceny osiągnąłeś właśnie kulminacyjny punkt. już możesz zrobić coming-out. dawaj [tu jego imię], nie wstydź się, bycie gejem to w dzisiejszych czasach nie przypał. Dobrze wiesz, że akcje, które robisz są oznaką poszukiwania bliskości z innym facetem, a Ty się tego wstydzisz, więc łączysz to z zadawaniem bólu. Już nie musisz się wstydzić! Każdy już wie, że jesteś gejem i tego nie ukryjesz!"

 

tutaj zwracasz się do swojej "publiczności" (grupy) i mówisz pewnym siebie tonem:

 

Cytat

"wesprzyjcie go! ma prawo do poszanowania swojej orientacji, no kur.. ludzie czemu stoicie i się gapicie jak sroki w kość?"

 

*forma prowokacji, wiadomo, że mógłbyś uznać, iż chodzi o postawienie Cię w określonym miejscu w hierarchii, ale wyjściem z tego jest dokonanie silnego zwrotu, a to nie będzie się działo poprzez łagodną asertywną formułkę w stylu "mam swoje granice, proszę nie naruszaj ich bo sobie pójdę". 

 

Rzucasz minę, jesteś pewny siebie i obserwujesz :) (a w myślach otwierasz popcorn i czujesz się jakbyś wrzucił mentosa do coli )

 

Musisz być przygotowany na improwizację, ale skoro nie chcesz iść w konfrontację fizyczną, to nie ma wyjścia - pozostaje umysłowa. Powodzenia!

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego @Tomek9494 witaj na planecie małp. W przedstawianym przez Ciebie problemie jest pewna niespójność. Z jednej strony piszesz, że Twoja grupa znajomych to "normalni" ludzie, a z drugiej strony tworzysz scenariusz w którym przy najmniejszej konfrontacji zostałbyś pobity z trwałym uszczerbkiem zdrowia i kończąc w szpitalu przez swojego kolegę. Myślę, że za bardzo wyolbrzymiasz siłę tego kolegi i skutki konfrontacji, albo Twoi koledzy raczej nie są "normalni"?.

 

Przytoczę Ci historie z mojego dzieciństwa/młodości analogiczne do Twojej. W podstawówce byłem jednym z najlepszych uczniów jeśli chodzi o wyniki w nauce, ale słabo grałem w piłkę. Jak byłem traktowany przez kolegów z klasy raczej nie muszę opowiadać. Ratowało mnie to, że byłem ze 100 razy inteligentniejszy od tych wszystkich dresiarzy i kretynów razem wziętych. Warto było się ze mną kolegować ze względu na pomoc w nauce, dlatego nie musiałem się bić. Oprócz wyzwisk czy szykan i paru większych konfliktów z dzieciakami z patologicznych rodzin problemów nie miałem. Kiedy ktoś poza szkołą mnie zaczepiał pytałem się rodziców co robić. Zawsze dostawałem odpowiedź: zostaw to, to najlepiej zignorować. Po latach uważam, że to był największy błąd wychowawczy. Mimo, że nic mi się wtedy nie stało, to moje tchórzliwe reakcje wciąż pamiętam i po prostu wstydzę się tego sam przed sobą mimo, że minęło już tyle czasu.

 

W gimnazjum musiałem już radzić sobie sam. Pamiętam jak jeden klasowy cwaniak zaczął mnie wyzywać, pykać ołówkiem w głowę itp. Pomimo tego, że nie byłem ani silny, ani nie umiałem się bić wyciągnąłem najgrubszą książkę z plecaka i z całej siły walnąłem w jego głowę. Myślałem oczywiście, że będzie regularna wymiana ciosów i bójka. Jak się jednak okazało klasowy cwaniak nie odezwał się już więcej ani razu, całkowita konsternacja. Miałem spokój przez całe gimnazjum, żadnych bójek i konfliktów.  Z kolei inny kolega z klasy, który nie reagował na samym początku został doprowadzony do statusu froterki podłogowej w ciągu tych 3 lat. Nie było dnia, żeby nie był gnębiony i poniżany, mimo, że obiektywnie nie było ŻADNYCH powodów do takiego traktowania.

 

W tamtym okresie do mojej miejscowości przyjeżdżał pewien kolega na wakacje. Od znajomych dowiedział się, że w ogóle nie umiem się bić. Oczywiście zaczęło się testowanie granicy. Żarty, żarciki, nie jestem przewrażliwiony na swoim punkcie, więc nie reagowałem. Myślisz, że przestał? Granica przesuwana dalej. W końcu zaczął mi przypalać zapalniczką włosy. Tym razem już zareagowałem jak mężczyzna. Prawy sierp lub prawy prosty (nie umiałem wyprowadzać wtedy ciosów) na szczękę. Myślałem, że będzie z tego ostra bójka. Zamiast pięści lecących w moim kierunku zobaczyłem jednak tylko szkliste oczy, a zamiast kolejnych żartów słyszałem tylko grobową ciszę. Skończyło się jak nożem uciął.

 

Zawsze będziesz testowany przez innych ludzi. Nie musisz być mistrzem świata w boksie, żeby stawiać granice i być traktowanym tak jak sam tego chcesz. Nikt nie ma prawa Cię poniżać. Piszesz, że nie masz tyle siły, żeby się konfrontować fizycznie, a czy masz już plan jak zdobyć tą siłę? Siniaki się zagoją, kości się zrosną, ale wewnętrzny ból zostanie na zawsze.

  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko trzeba mieć na uwadze jedną ważną rzecz.

 

Co innego gościu w podstawówce/gimnazjum, który przypala zapalniczką włosy i odpowiadamy mu strzałem z książki w jego twarz, a co innego dorosły człowiek 190 wzrostu, który ćwiczy boks.

 

Jak byłem w podstawówce to potrafiłem zbić na kwaśne jabłko gościa, który był ode mnie o głowę wyższy.

Powtarzam jeszcze raz: to była podstawówka.

 

Tutaj jest inna sytuacja, gościu prawdopodobnie jest silniejszy ode mnie, do tego ćwiczy jakiś tam boks, będzie na pewno po alkoholu - no nie są rzeczy, które można do siebie porównywać.

 

Kolejna sprawa nawet jak zacznę robić jakieś żarty typu: "wesprzyjcie go! ma prawo do poszanowania swojej orientacji, no kur.. ludzie czemu stoicie i się gapicie jak sroki w kość?"

 

Wiem, że na 100% to nie zadziała, dam sobie rękę uciąć, że dalej będzie to samo robił i nawet jakbym gadał przez 10 lat tego typu rzeczy to nic by się nie zmieniło ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, piotr_atlant napisał:

Zamiast pięści lecących w moim kierunku zobaczyłem jednak tylko szkliste oczy, a zamiast kolejnych żartów słyszałem tylko grobową ciszę. Skończyło się jak nożem uciął.

Super, tylko weź pod uwagę, że nie każdy agresor tak reaguje.

 

U mnie w szkole jeden dzieciak skończył po czymś takim na OIOMie. Nie żartuję. Gnojek w dresie zaczął się czepiać tego dzieciaka, on mu w akcie odwagi przywalił nagle w twarz, w efekcie dres oddał mu z plaskacza tak mocno, że dzieciak poleciał do tyłu i wyrżnął głową w ławkę. Wstrząśnienie mózgu. Nic mu się nie stało, na szczęście. Wyszedł ze szpitala tego samego dnia, jeśli dobrze pamiętam. Do szkoły wrócił po kilku dniach.

 

I nie, nie miał po tym lepiej. Po powrocie było tak samo.

 

Tak więc ogólnie, to gratuluje szczęścia, bo gdybyś trafił na takiego patuskowatego Sebka z lat 90, to mógłbyś mieć jeden ząb mniej po tej akcji z "sierpowym". Życie to nie Rocky, że się klepiesz bez umiejętności i CIę ludzie za to szanują. Równie dobrze mógłbyś w odpowiedzi dostać z bani, polecieć na ziemię i zaliczyć parę butów. Gwarantuję, że nie miałbyś potem ani więcej respektu wobec własnej osoby, ani lepszej samooceny.

 

Cieszę się, że dorosły człowiek już nie musi babrać się w tym szambie z dzieciństwa pt. bójki i plaskacze z patologią.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Januszek852 napisał:

U mnie w szkole jeden dzieciak skończył po czymś takim na OIOMie. Nie żartuję. Gnojek w dresie zaczął się czepiać tego dzieciaka, on mu w akcie odwagi przywalił nagle w twarz, w efekcie dres oddał mu z plaskacza tak mocno, że dzieciak poleciał do tyłu i wyrżnął głową w ławkę. Wstrząśnienie mózgu. Nic mu się nie stało, na szczęście. Wyszedł ze szpitala tego samego dnia, jeśli dobrze pamiętam. Do szkoły wrócił po kilku dniach.

 

OIOM to intensywna terapia, jeśli ktoś na niego trafia, to nie wychodzi w ten sam dzień.  Z wstrząśnieniem mózgu, raczej na SOR. Tak dla porządku piszę ;)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli zostałbyś pobity to idź z tym na policję, gość nigdy więcej Cie nie uderzy to jest pewne na 100% jeśli nie miał większych problemów z prawem i boi się więzienia. 

Skoro jest większy to zawsze będzie przekrocznie obrony koniecznej nawet jak uderzysz pierwszy a on zrobi ci większą krzywde niż Ty jemu. Poza tym kumple będą mieli z niego bekę, że "lamus" dał mu w ryja, więc to też wpłynie na jego reputację. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Tomek9494 napisał:

Co innego gościu w podstawówce/gimnazjum, który przypala zapalniczką włosy i odpowiadamy mu strzałem z książki w jego twarz, a co innego dorosły człowiek 190 wzrostu, który ćwiczy boks.

 

12 godzin temu, Tomek9494 napisał:

Tutaj jest inna sytuacja, gościu prawdopodobnie jest silniejszy ode mnie, do tego ćwiczy jakiś tam boks, będzie na pewno po alkoholu - no nie są rzeczy, które można do siebie porównywać.

 

@Tomek9494 Czytam cały temat od początku i dopiero teraz napisałeś, że ten gościu trenuje boks. Wcześniej ani razu o tym nie wspomniałeś, pisałeś tylko, że ma 190cm. Mam wrażenie, że ten boks wymyśliłeś teraz, żeby Bracia więcej nie pisali o konfrontacji fizycznej...

 

 

Mam ogromne wrażenie, że założyłeś ten temat z przekonaniem, że będą Ciebie klepać po plecach i pisać - "oj tak, jest wyższy, na pewno silniejszy, nie rób nic z tym, zostaw jak jest, może mu się znudzi". Tutaj tak nie ma i nie będzie - to jest męskie forum, gdzie mało który daje sobie wejść na głowę, albo być popychadłem w towarzystwie.

 

Dostałeś tutaj przysłowiowego plaskacza w twarz. Bracia napisali Tobie bezpośrednio, prostymi słowami jak powinieneś zareagować, ale cały czas masz jakieś wymówki. Na dosłownie wszystko co Tobie piszemy masz wymówki.

 

To chcesz tej pomocy od nas, czy jej nie chcesz?

 

Padło wiele dobrych rad - między innymi, żebyś KONIECZNIE zapisał się na sztuki walki - boks, k1, muay-thai - cokolwiek wybierzesz i tak będzie lepsze, niż jak będziesz siedział tak jak teraz - z założonymi rękoma i twierdził, że nic nie da rady zrobić.

Weź się za siebie teraz, dopóki jesteś młody bo chyba nie chcesz przeżyć w ten sposób całego życia, prawda?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.09.2020 o 15:53, Tomek9494 napisał:
Szczypanie, blokowanie rąk, jakieś popychanie i łapanie mnie w ostatniej chwili, szarpanie za ubrania itp - to jest naprawdę cholernie uciążliwe.

Czy ktoś ma jakiś pomysł w jaki sposób rozwiązać ten problem? :(

No trochę klasyk.

Z własnej woli chodzisz na spotkania stada małp - i na nieszczęście jesteś najsłabszy w hierarchii.

Te wszystkie złośliwości to po prostu popisywanie się samca alfa swoja dominacją.

 

Jest tu parę problemów - jeśli to stara paczka, to hierarchię ustalono dawno, i ciężko ją zmienić.

W świeżej grupie można przynajmniej jakoś powalczyć, żeby chociaż być w środku, albo na szczycie.

 

1. Możesz olać te spotkania. Po co Ci takie chujowe przygody, zwłaszcza, że z hierarchii grupy...

 

2. ...nikt nie reaguje. Serio, musisz mieć ogólnie słabą pozycję w tej grupie, albo grupa składa się w większości z totalnych patusów.

Jakbyś był choć przeciętnie lubiany / przydatny / miał szacunek - ktoś by stanął w obronie.

 

Nie bez przyczyny przywódcami szympansów są osobniki trochę silne, ale też trochę empatyczne.

Jak alfą zostaje brutalny prymityw, który terroryzuje stado, to inne osobniki się zmawiają i biją razem osiłka na śmierć.

 

Musisz popracować nad znajomościami i pozycją w grupie.

 

3. Możesz rzucić rękawicę, ale miej jakieś poparcie wśród innych.

Skoro małpiszon lubi "żarciki", to rób żarciki.

Np. najedz się solidnie grochówki, fasoli przed imprezą.

No i zrób w odpowiedzi "żarcik" - przypadkiem stań tyłem do siedzącego kolegi, i dla żartu puść mu solidnego piarda w twarz. Zaśmiej się oczywiście z żarciku - w końcu on robi żarciki, to Ty też możesz.

Jak kolega się wkurwi i zacznie coś z pięściami - to straci twarz u kilku osób w grupie.

Możesz wymyślić też inne "żarciki", niż pierdzenie w twarz.

Bądź kreatywny, można okazywać pozycję nie tylko przemocą. Dokładnie jak w stadzie szympansów.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, sargon napisał:

No trochę klasyk.

Z własnej woli chodzisz na spotkania stada małp - i na nieszczęście jesteś najsłabszy w hierarchii.

Te wszystkie złośliwości to po prostu popisywanie się samca alfa swoja dominacją.

 

Jest tu parę problemów - jeśli to stara paczka, to hierarchię ustalono dawno, i ciężko ją zmienić.

W świeżej grupie można przynajmniej jakoś powalczyć, żeby chociaż być w środku, albo na szczycie.

 

1. Możesz olać te spotkania. Po co Ci takie chujowe przygody, zwłaszcza, że z hierarchii grupy...

 

2. ...nikt nie reaguje. Serio, musisz mieć ogólnie słabą pozycję w tej grupie, albo grupa składa się w większości z totalnych patusów.

Jakbyś był choć przeciętnie lubiany / przydatny / miał szacunek - ktoś by stanął w obronie.

 

Nie bez przyczyny przywódcami szympansów są osobniki trochę silne, ale też trochę empatyczne.

Jak alfą zostaje brutalny prymityw, który terroryzuje stado, to inne osobniki się zmawiają i biją razem osiłka na śmierć.


Dobrze napisane, wiesz to z własnego doświadczenia ?
Z własnej i nie z własnej woli. Coś mi podpowiada, że kolega boi się przestać na takie spotkanie przychodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, avceutyhh14 napisał:


Dobrze napisane, wiesz to z własnego doświadczenia ?
Z własnej i nie z własnej woli. Coś mi podpowiada, że kolega boi się przestać na takie spotkanie przychodzić.

Byłem w podstawówce "grubym na bramce" i potem już nie chciałem takiej pozycji. Stąd zastanawianie się nad tym jak wygląda dynamika władzy w grupie.

Ale jakiś super w tym nie jestem. Są ludzie , którzy czują to instynktownie, ekstrawertyczne "gwiazdy imprez i towarzystwa".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, sargon napisał:

Byłem w podstawówce "grubym na bramce" i potem już nie chciałem takiej pozycji. Stąd zastanawianie się nad tym jak wygląda dynamika władzy w grupie.

Ale jakiś super w tym nie jestem. Są ludzie , którzy czują to instynktownie, ekstrawertyczne "gwiazdy imprez i towarzystwa".

No, ale schemat prawidłowy. Znam to, nawet w niektórych towarzystwach, które nie składają się z totalnych patusów to najsilniejszy jest przywódcą i w jakimś stopniu autorytetem (albo go za takiego uważano). I nawet jak masz rację, to on ma większą i inni powiedzą, że się mylisz ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
W dniu 12.09.2020 o 23:53, Tomek9494 napisał:

Przyrzekam Wam wszystkim, że za jakiś czas (ok. Miesiąc) powrócę tutaj i zdam całkowitą relację od A do Z.

W sumie minął miesiąc, więc zgodnie z obietnicą wracam zdać ,,raport" :)

Szczerze mówiąc stało się coś czego nie przewidziałem - od momentu utworzenia tego tematu nie było okazji, w której mógłbym się z tym człowiekiem spotkać.

Jakoś kontakt się urwał, zauważyłem, że cała grupka zluzowała znajomości.

 

Przez ten miesiąc rozmyślałem o tym i czytałem kilka razy Wasze rady.

 

Pamiętam jak kiedyś szarpnął mnie za dłoń, ale zrobił to pod takim kątem, że naprawdę mocno zabolało (chyba nadwyrężył mi jakieś ścięgna czy coś) i bardzo poważnie (bez śmieszków) poprosiłem go aby tego nie robił, ponieważ naprawdę poczułem ból, odpowiedział coś w stylu ,,i bardzo dobrze, bo ma boleć", nie minęła minuta i zrobił to drugi raz.

 

Uświadomiłem sobie jedną ważną rzecz - dlaczego poświęcam swój czas na tego typu znajomości?

Przecież jest mi to do niczego nie potrzebne.

Mam też wrażenie, że już tutaj nie da rady niczego odkręcić w pokojowy sposób. Znajomość trwała długi czas i hierarchia już mocno się ustabilizowała. Jak zasadzisz drzewo to na początku możesz jeszcze zmienić jego położenie, ale po 100 latach nawet go nie drgniesz na milimetr (już wtedy trzeba przygotować ostrzejsze środki).

 

Gdyby to był sąsiad, który codziennie rano przy wychodzeniu z domu plułby mi w twarz to już tutaj musiałbym reagować pięścią, ponieważ gościu mieszka koło mnie.

Jeżeli zaś chodzi o toksycznego znajomego to mogę po prostu uciąć kontakt i koniec tematu.

 

Dużo też pisaliście o tym, że tego typu sytuacje zdarzają się w pracy - ja pracuję w korporacji, a w tego typu miejscach trzeba ładnie wyglądać i szeroko się uśmiechać :) wszelkie zagrywki typu szczypanie kogoś albo szarpanie za koszulę, bądź zrzucanie z fotela skończyłoby się wyjebaniem z roboty.

 

Na pewno Wasze porady nie poszły na marne. Bardzo dużo dało mi do myślenia jak pisaliście o hierarchii czy ciągłym ,,testowaniu się". Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że kiedyś w nowej grupie będę zasadzał ostrzegawcze listwy na tego typu zagrywki.

 

Jeszcze raz dziękuję.

Edytowane przez Tomek9494
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.