Skocz do zawartości

A co to mnie obchodzi - matka do własnego dziecka


mac

Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, Analconda napisał:

No to zależy też od innych czynników. Bo masz racje ale wiesz... - o to chodzi by raz na jakiś czas pokazać dziecku, że to co on chce to innych nie interesuje.

Pewnie ona tego nie wie i zrobiła to by się wyżyć. Ale może być tak, że dziecko jest agencyjne i trzeba je w brutalny sposób nauczyć gdzie ma miejsce.

To takie rzeczy załatwia się twoim zdaniem darciem mordy na środku chodnika, praktycznie przy ludziach? Do tego słowami "co to mnie obchodzi? :D Do własnego dziecka, co to mnie obchodzi ? Pomijam wszystko inne, po prostu mówię, co zaobserwowałem. Dla mnie to dyskwalifikacja po całości. Nic nie usprawiedliwia takiego pierdolenia nienawistnego. Przecież to jej geny do chuja wafla ? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, mac napisał:

To takie rzeczy załatwia się twoim zdaniem darciem mordy na środku chodnika, praktycznie przy ludziach?

Może do dzieciaka nie dociera inaczej? Skąd wiadomo, że masz racje? Może dziecko jest nieznośne.

 

2 minuty temu, mac napisał:

Do tego słowami "co to mnie obchodzi?

Jakby Ci dzieciak 10 razy to samo pokazywał albo mówił to co byś zrobił?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako ojciec mogę jedynie potwierdzić, że matki psują dzieci. Nie wiem jak to szkodzi córkom ale synom bardzo. Ile się człowiek musi wykłócić z durną babą aby dzieciak mógł wyjść o jeden szczebel na drabinie wyżej na placu zabaw to głowa mała. Ja nie popuszczam i zawsze się kłócę. Nie zepsuje mi syna. 

 

Zupełnie się nie dziwię, że dawniej w niektórych kulturach syn po upłynie kilku lat życia przechodził inicjację na mężczyznę i już matka nie miała na niego wpływu tylko grupa mężczyzn.

 

Szwagier wychowany przez matkę panikuje na widok osy, nie siadzie na ziemi bo robactwo, nie umie przykręcić śruby kluczem, jest wycofany i poddaje się przed każdym zadaniem technicznym. Za to przebiera się kilka razy dziennie, stosuje kremy na twarz, ciało i piecze ciasto. Dobra z niego będzie żona. Brzmi może i śmiesznie ale widok tragiczny.

 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Analconda napisał:

Może do dzieciaka nie dociera inaczej? Skąd wiadomo, że masz racje? Może dziecko jest nieznośne.

 

Jakby Ci dzieciak 10 razy to samo pokazywał albo mówił to co byś zrobił?

Jak to do dzieciaka nie dociera inaczej? Czyli masz założenie, że tylko jedna, warunkowana nienawiścią do własnego dziecka, krzykiem i zobojętnieniem reakcja poskutkuje tzw, zamknięciem mordy? A skoro raz zadziałało to powtarzasz schemat do usranej śmierci i tworzysz społeczne gówno? 

 

Znając siebie podszedłbym z pełną kontrolą i taką dawką cierpliwości, jakiej nikt we wszechświecie nie zaznał. Doszedłbym do sedna problemu, uspokoił miłością, zrozumieniem i poświęciłbym tyle czasu, ile trzeba. Poza tym starałbym się od samego początku budować autorytet, a sama mowa ciała nakazałaby dziecku posłuszeństwo i szacunek do ojca. Nie w tej rzeczywistości oczywiście, rozmawiamy teoretycznie. 

 

Dziecko, które nie kontroluje własnych emocji to dokładnie żywa kopia osoby widzianej na co dzień, często, czyli w dopowiedzeniu matki. To się nie bierze tak, samo z siebie. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, mac said:

Doszedłbym do sedna problemu, uspokoił miłością, zrozumieniem i poświęciłbym tyle czasu, ile trzeba.

Problemem większym nawet niż "księżniczki-madki-p0lki" jest model rodziny 2+1. Ewentualnie 2+2.

Są gminy gdzie 2+3 to już kwalifikacja do "karty dużej rodziny".

A dlaczego tak uważam, jak to się ma do cytatu?

Jak jesteś matką pięciorga dzieci, to nie dasz rady zająć się jednym i poświęcić mu tyle czasu, ile trzeba.

1. dziecko faworyzowane zagarnie cały dostępny czas, jaki dostanie, i będzie krzyczeć o więcej. Odmówisz dziecku?

2. w tym samym czasie, dwójka pozostałych przytrzyma trzecie,  a czwarte wysmaruje mu włosy butaprenem dla zabawy - w czasie, gdy matka "poświeca czas" tylko jednemu.

3. zajmij się każdym po równo - to każde będzie się czuło nie dość "zaopiekowane"; żadnemu nie poświęcisz "dość czasu".

 

Dlatego, prosta kobieta z czwórką-piątką dzieci, radzi sobie nieraz znacznie lepiej, niż rodzice jedynaka, mogący poświęcić mu cały swój czas. Dlatego, taka matka 2+5 (lub 1+5), instynktownie rozpoznaje "dobre rady" ludzi, którzy nie rozumieją zasady sprzężenia zwrotnego. Że jeżeli system dostaje wyłącznie dodatnie sprzężenia, nie ma szansy być stabilny - musi mieć również sprzężenia negatywne. Kwestia przekazania sprżężeń negatywnych w sposób pozytywny, to jest naprawdę wyższa szkoła jazdy - i wielu rodziców tego nie umie, ucieka się do chamskich i ordynarnych metod... I te metody trzeba ganić, nie zaś ludzi, którzy czasem też mają swoją historię błędów.

I to też powód promowania 2+1... rozpieprza cywilizację skuteczniej niż prostytucja i narkotyki razem wzięte.

 

@mac, wyobraź sobie że masz piątkę dzieci pod swoją opieką. Widzisz je po raz pierwszy, a że mówimy o dzisiejszych dzieciach, autorytet osoby dorosłej u nich jest zerowy albo ujemny.

Zaopiekuj się nimi przez godzinę w swej wyobraźni (wizualizacja) - i pomyśl, jakie metody byś zastosował. Otwiera oczy takie doświadczenie.

 

A co do podpowiedzi na trzy punkty:

1. Tak, rodzic musi umieć odmawiać dziecku. Odmówisz dziecku, tyle razy ile będzie trzeba.

2. Nie można faworyzować jednego dziecka, nawet jeżeli jest jedynakiem! Szczególnie dotyczy to tych, którzy rezygnują dla dziecka z całego swojego życia.

3. To rodzic ma decydować, co to znaczy "dość czasu". Dzieci, szczególnie małe, zawsze będą chciały "wincyj". I to im może pozostać.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co w tym bulwersującego. To jest norma że ludzie trzymają głowę w swoim odbycie. Zwłaszcza dziś. 

Co mnie to obchodzi względem dziecka przeraża. Ale czyż nie przeraża "Co mnie to obchodzi" względem partnerki? 

 

Stajemy się społeczeństwem egocentryków. Dziecko dla smutnej większości jest kaprysem i jest na dobre. Ale niech nie nie waży się przeszkadzać. Ba  nawet bywały przypadki że dzieci umierały bo rodzice zbyt byli zajęci sobą. Myślę że większość braci by raczej zignorowało dziecko niż np. Zrezygnowało z  meczu ulubionej reprezentacji czy odwołało spotkanie z kumplami bo dzieciak chce do kina. 

Z drugiej strony dziecko testuje rodzica. Jak bardzo jest w stanie na nim wymusić spełnienie żądań.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, mac napisał:

Jak można do dziecka powiedzieć, a co mnie to obchodzi? Weźcie mi wytłumaczcie, bo nie kumam już, co się dzieje.

A za 20 lat mama do dziecka, synu masz już 30lat, nie pracujesz, śmierdzisz, grasz tylko w gry, nie masz znajomych!

A on jej odpowie, a co mnie to obchodzi?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, mac napisał:

Jak można do dziecka powiedzieć, a co mnie to obchodzi?

Co niektóre dzieci trzeba powiedzieć szczerze mają przejebane. Urodzić się w biedzie, patologii, gdzie któryś rodzic pije, wieczne awantury o pietruszkę, albo brakuje pieniędzy, koledzy, koleżanki na boże narodzenie, urodziny drogie prezenty zestaw klocków lego za 600 złotych albo więcej, playstation 4, wakacje z rodzicami w Chorwacji, Hiszpanii, drogie zabawki, a tutaj takiemu dzieciakowi brakuje wiele rzeczy w domu, wychowania, wzorców, pieniędzy.

 

Co mnie to obchodzi, jak rodzic to powie to jeszcze pryszcz, porównując do tego, co wcześniej napisałem.

 

 

Edytowane przez Boromir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.