Skocz do zawartości

Swoboda w związku


Rekomendowane odpowiedzi

Bracia, jak sobie radzicie z próbami kontrolowania ze strony kobiet? Background: brak dzieci, brak ślubu, mieszkanie razem. Chcecie sobie gdzieś jechać na kilka dni/tydzień - np. do kuzyna, znajomego, rodziców, w góry, gdziekolwiek. Sami, bez partnerki.  Musicie prosić partnerkę o zgodę, pytacie czy nie ma nic przeciwko, czy po prostu oznajmiacie, że was nie będzie? Jak się powinna zachować prawdziwa alfa? :D Za każdym razem gdy chce gdzieś jechać (albo nawet wyjść wieczorem ze znajomymi) czuję wrogość z drugiej strony, jakbym robił coś złego. Wzmaga to poczucie winy i wrażenie, że jest się w więzieniu, a nie w normalnym związku. Czy to nie tak, że w związku powinna być swoboda, ludzie powinni  się szanować, ale nie ograniczać wzajemnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czym jest wasz związek?

- relacją typu: Wspólnie wynajmowane mieszkanie, netflix, wspólne żarcie i ruchanie, a raz do roku wesele kuzyna i urlop.

- relacją nastawioną na wspólną przyszłość, małżeństwo, bąbelki, gdzie obecna sytuacja to etap przejściowy.

 

Odpowiedz sobie na to pytanie, a będziesz miał odpowiedź. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, horseman said:

Czym jest wasz związek?

- relacją typu: Wspólnie wynajmowane mieszkanie, netflix, wspólne żarcie i ruchanie, a raz do roku wesele kuzyna i urlop.

- relacją nastawioną na wspólną przyszłość, małżeństwo, bąbelki, gdzie obecna sytuacja to etap przejściowy.

 

Odpowiedz sobie na to pytanie, a będziesz miał odpowiedź. 

 

 

Ona myśli, że to drugie, ja już nie jestem tego pewien. Ale nawet jeśli byłoby to drugie to co to zmienia? Naprawdę poważne związki to aż takie więzienia? Jak sobie z tym radzić?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, moim zdaniem powinieneś kulturalnie wytłumaczyć że potrzebujesz od czasu do czasu przestrzeni i czasu dla siebie/swoje hobby. Jeśli będzie sprawiać ci problemy to będziesz musiał przemyśleć dalsze kontynuowanie tej relacji, bo skoro, jak sam powiedziałeś, ona traktuje ten związek bardzo poważnie to weź pod uwagę co będzie jak już do tego ślubu dojdzie.  

Edytowane przez Filcu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, rafalfranco napisał:

Naprawdę poważne związki to aż takie więzienia? Jak sobie z tym radzić?

 

Zależy jak trafisz. U mnie nie ma problemu czy jak jadę na weekend na biwak czy na kilka dni do kumpla w góry. Małża mi nie gdacze. Ofkors, gdy ona jedzie do kumpeli, to też nie robię dram i nie uskuteczniam Rejtana.

Edytowane przez Normik'78
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rafalfranco

Jesteśmy ludźmi i mamy swoje uwarunkowania, które rzutują na nasze stany wewnętrze a co za tym idzie i na reakcje, zwłaszcza w układach współzależnych. Próba zmiany ludzi z naszego otoczenie żeby nam było dobrze czyli żeby wzbudzali te uczucia, które nam pasują musi spełznąć na niczym.

Jedyna zmiana i pomoc może dotyczyć tylko nas samych dlatego radzę zobaczyć skąd poczucie winy i z tym pracować a partnerka albo się dopasuje albo nie ale to nie jest Twoja decyzja.

Edytowane przez icman
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.09.2020 o 18:13, rafalfranco napisał:

Musicie prosić partnerkę o zgodę

Mam jedną matkę, drugiej nie potrzebuję. "Zgoda" kobiety lata mi koło dupy.

 

Jednocześnie, zdaję sobie sprawę, że druga strona też może mieć oczekiwania np. wobec jakiegoś okresu czasu, więc staram się konsultować plany, nie stawiać przed faktem dokonanym. Po prostu pytam o opinię i biorą ją pod uwagę.

 

Dorośli faceci proszący małżonki o "zgodę" na wyjście z domu, spotkanie z kimś, kupno karty graficznej do kompa (ZA WŁASNE PIENIĄDZE).. jak odarte z godności dzieci.

W dniu 17.09.2020 o 23:32, rafalfranco napisał:

Naprawdę poważne związki to aż takie więzienia?

Nie - jeśli od początku sobie na to nie pozwalasz.

 

Edytowane przez Januszek852
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.09.2020 o 18:57, horseman napisał:

- relacją typu: Wspólnie wynajmowane mieszkanie, netflix, wspólne żarcie i ruchanie, a raz do roku wesele kuzyna i urlop.

- relacją nastawioną na wspólną przyszłość, małżeństwo, bąbelki, gdzie obecna sytuacja to etap przejściowy.

A co zmieni małżeństwo, bąbelki itd.? 

Jak ludzie mają ze soba siedzieć ze względu na papierek, strach przed opinia w razie rozowdu, czy tam innych bzdurnych powodów, to jaki sens? 

Małżeństwo, to też "pierwszy typ" relacji, który podałeś, plus ewentualne dzieciaki i cała masa problemów w razie rozstania.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, prod1gybmx napisał:

A co zmieni małżeństwo, bąbelki itd.? 

Jak ludzie mają ze soba siedzieć ze względu na papierek, strach przed opinia w razie rozowdu, czy tam innych bzdurnych powodów, to jaki sens? 

Małżeństwo, to też "pierwszy typ" relacji, który podałeś, plus ewentualne dzieciaki i cała masa problemów w razie rozstania.

 

Kluczowa jest wspólna przyszłość, która staje się wspólnym interesem. Jeśli dwie strony chcą tego samego i dążą do podobnych rzeczy, szansa na powodzenie wzrasta. Jeśli zaś to związek w stylu praca-kanapa-netflix to jest to jakiś substytut z braku lepszej opcji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, horseman napisał:

Kluczowa jest wspólna przyszłość, która staje się wspólnym interesem. Jeśli dwie strony chcą tego samego i dążą do podobnych rzeczy, szansa na powodzenie wzrasta. Jeśli zaś to związek w stylu praca-kanapa-netflix to jest to jakiś substytut z braku lepszej opcji. 

Raczej chodzi mi o to, że małżeństwo i dziecko, to nie jest żadna "meta", można się na to zdecydować bardzo wcześnie, a i tak wszystko może się rozsypać pomimo takich decyzji i zobowiązań. 

 Sprawdź ten wałek. 

Edytowane przez prod1gybmx
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, prod1gybmx napisał:

Raczej chodzi mi o to, że małżeństwo i dziecko, to nie jest żadna "meta", można się na to zdecydować bardzo wcześnie, a i tak wszystko może się rozsypać pomimo takich decyzji i zobowiązań.

Nie twierdzę inaczej. Uważam, jedynie, że wspólne interesy i wizja przyszłości są lepszym fundamentem niż ich brak. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.09.2020 o 18:13, rafalfranco napisał:

Bracia, jak sobie radzicie z próbami kontrolowania ze strony kobiet? Background: brak dzieci, brak ślubu, mieszkanie razem. Chcecie sobie gdzieś jechać na kilka dni/tydzień - np. do kuzyna, znajomego, rodziców, w góry, gdziekolwiek. Sami, bez partnerki.  Musicie prosić partnerkę o zgodę, pytacie czy nie ma nic przeciwko, czy po prostu oznajmiacie, że was nie będzie? Jak się powinna zachować prawdziwa alfa? :D Za każdym razem gdy chce gdzieś jechać (albo nawet wyjść wieczorem ze znajomymi) czuję wrogość z drugiej strony, jakbym robił coś złego. Wzmaga to poczucie winy i wrażenie, że jest się w więzieniu, a nie w normalnym związku. Czy to nie tak, że w związku powinna być swoboda, ludzie powinni  się szanować, ale nie ograniczać wzajemnie?

Masz kolego dziwny problem jak dla mnie. Ja sobie nie wyobrażam wyjazdów w teren bez mojej kobiety. Lubię ją mieć przy sobie. Wyjazdy to miałem najpierw z kumplami tylko, potem były wyjazdy z kumplami i ich kobietami, w tym z moją. Potem do tego składu dochodziły bąbelki (gdy już się nadawały). Moim zdaniem, niezwykle istotne jest, aby się razem ze sobą nie nudzić i lubić razem spędzać czas. Jeśli nie lubisz ze swoją kobietą razem spędzać czas, to na uja się z nią męczyć?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.09.2020 o 18:13, rafalfranco napisał:

Bracia, jak sobie radzicie z próbami kontrolowania ze strony kobiet? Background: brak dzieci, brak ślubu, mieszkanie razem. Chcecie sobie gdzieś jechać na kilka dni/tydzień - np. do kuzyna, znajomego, rodziców, w góry, gdziekolwiek. Sami, bez partnerki.  

Wychodzę, mówię kiedy wrócę i jadę. Co za problem? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 9/17/2020 at 6:13 PM, rafalfranco said:

Za każdym razem gdy chce gdzieś jechać (albo nawet wyjść wieczorem ze znajomymi) czuję wrogość z drugiej strony, jakbym robił coś złego. Wzmaga to poczucie winy i wrażenie, że jest się w więzieniu, a nie w normalnym związku. 

 

Mam to samo, długo by mówić że nie chciałem z nią być, nie uprawiałem seksu przez pół roku a mimo to zostałem tatą przez jedną głupią imprezę po pijaku (czy to gwałt?). Ale ustaliliśmy, że nie zamierzam rezygnować z hobby, przyjaciół a praca jest dla mnie najważniejsza (nie jestem hipokrytą kobiety przychodzą i odchodzą, pracę się da wypracować). Teraz gdy tylko wspomniałem że idę do kumpla na jego urodziny (od roku nigdzie nie byłem), to nie dość że miałem awanturę w domu, to jeszcze matkę, teściową, kuzynki i szwagierki cisnące jaki to zły i podły jestem. 
W skrócie - właśnie odkryłem dlaczego niektóre zwierzęta umierają w niewoli. Czuję się jak orka trzymana w wannie, i czuję że niebawem wybuchnę. 

  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 9/25/2020 at 12:08 PM, Januszek852 said:

Jednocześnie, zdaję sobie sprawę, że druga strona też może mieć oczekiwania np. wobec jakiegoś okresu czasu, więc staram się konsultować plany, nie stawiać przed faktem dokonanym. Po prostu pytam o opinię i biorą ją pod uwagę.

No i jeśli taka laska odpowie Ci "NIE", albo "Misiu, nie chcę żebyś jechał na ognisko z kumplami, bo tak mało czasu spędzamy razem bo ty tylko praca i praca..."? Co wtedy zrobisz? Załóżmy że wcale nie jest źle z tą ilością czasu spędzanego razem, a po prostu myszka chce żebyś był obok (najlepiej cały czas)?

 

On 9/25/2020 at 11:42 PM, Stefan Batory said:

Masz kolego dziwny problem jak dla mnie. Ja sobie nie wyobrażam wyjazdów w teren bez mojej kobiety. Lubię ją mieć przy sobie. Wyjazdy to miałem najpierw z kumplami tylko, potem były wyjazdy z kumplami i ich kobietami, w tym z moją. Potem do tego składu dochodziły bąbelki (gdy już się nadawały). Moim zdaniem, niezwykle istotne jest, aby się razem ze sobą nie nudzić i lubić razem spędzać czas. Jeśli nie lubisz ze swoją kobietą razem spędzać czas, to na uja się z nią męczyć?

Poważnie nie wyobrażasz sobie, żeby wyjechać na (typowo męski) wyjazd w góry bez kobiety? W takim razie albo jesteście rewelacyjnie dobraną parą (lepiej niż 99% znanych mi przypadków), albo głosisz poglądy niezbyt zgodne z tym forum ;) 

 

On 9/26/2020 at 9:44 AM, Obliteraror said:

Wychodzę, mówię kiedy wrócę i jadę. Co za problem? :)

Ja nie widzę problemu, moglibyśmy być zatem dobrze dobraną parą gdyby nie ta sama płeć ?

 

On 9/28/2020 at 2:25 PM, wwuu said:

 

Mam to samo, długo by mówić że nie chciałem z nią być, nie uprawiałem seksu przez pół roku a mimo to zostałem tatą przez jedną głupią imprezę po pijaku (czy to gwałt?). Ale ustaliliśmy, że nie zamierzam rezygnować z hobby, przyjaciół a praca jest dla mnie najważniejsza (nie jestem hipokrytą kobiety przychodzą i odchodzą, pracę się da wypracować). Teraz gdy tylko wspomniałem że idę do kumpla na jego urodziny (od roku nigdzie nie byłem), to nie dość że miałem awanturę w domu, to jeszcze matkę, teściową, kuzynki i szwagierki cisnące jaki to zły i podły jestem. 
W skrócie - właśnie odkryłem dlaczego niektóre zwierzęta umierają w niewoli. Czuję się jak orka trzymana w wannie, i czuję że niebawem wybuchnę. 

Współczuję naprawdę, ale tak się nie da żyć. Musisz coś z tym zrobić, bo to nie życie tylko wegetacja - i tak jak wspomniałeś, takie poczucie narasta i kiedyś możesz eksplodować.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, rafalfranco napisał:

No i jeśli taka laska odpowie Ci "NIE", albo "Misiu, nie chcę żebyś jechał na ognisko z kumplami, bo tak mało czasu spędzamy razem bo ty tylko praca i praca..."? Co wtedy zrobisz? Załóżmy że wcale nie jest źle z tą ilością czasu spędzanego razem, a po prostu myszka chce żebyś był obok (najlepiej cały czas)?

Laska nie może odpowiedzieć Ci "nie", bo nie pytasz o zgodę, to nie jest Twoja matka ;)

 

Może co najwyżej wyrazić niezadowolenie. Jeśli termin tego, na co chcesz iść jest płynny - to możesz wtedy go przenieść, jeśli Ci na myszce zależy. Jeśli nie jest, to możesz zaproponować spędzenie czasu razem w innym terminie w zamian - znów, o ile Ci na myszce zależy. To jest to słynne wzięcie pod uwagę czyjegoś pomysłu alternatywnego. Bo jeśli panna próbuje Ci zabronić pójścia na jednorazowe wydarzenie, a w zamian proponuje wieczór z netflyksem - czy generalnie coś, co można robić w każdy dzień tygodnia - no to sorry, myszka, spłyń.

 

Chyba, że myszka ma swoje jednorazowe wydarzenie i chciałabyś, żebyś jej towarzyszył, rezygnując ze swojego. Wtedy możecie po prostu rozważyć taką opcję. Nic strasznego i niemęskiego, jeśli nie pójdziesz z kumplami na piwo, by pójść z myszką na konwent czy coś takiego ;) Po prostu wybierasz ciekawszą opcję.

 

Dalszy upór, próby zabraniania, foszki, oburzenie - dziecinada. Ignorujesz. Robisz swoje. Jak jej się nie podoba, że jesteś wolnym człowiekiem, to niech sobie niewolnika poszuka.

 

Zdaje się, że Twój przypadek jest taki, że myszka nie ma żadnych planów, po prostu uraża ją, że wychodzisz. W ogóle. No to sorry, myszka - zaakceptuj, albo spadaj. Jeśli nie masz dzieci i wspólnego kredytu, to odwalenie roszczeniowej myszki jest względnie bez konsekwencji i warto to rozważyć, tym bardziej, jeśli myszka w Twoje życie wnosi głównie (lub tylko) cipę.

 

Możesz też próbować wychowywać, ale od tego są rodzice. Ktoś ją tak wychował, że rości sobie prawa do gospodarowania czasem wolnym innej osoby i raczej tego nie zmienisz.

 

 

Jednocześnie nie ma co przeginać w drugą stronę. Moja pierwsza dziewczyna ustawicznie wybierała spotkania ze znajomymi zamiast spotkań ze mną i ustawiała głupie opisiki na komunikatorach, jak cudowny dzień spędziła/spędzi (oczywiście przy spotkaniach ze mną takich nie ustawiała). To wyglądało wręcz ostentacyjnie, każdy poczuł by się w takiej sytuacji "tą gorszą opcją", a to fajne nie jest. Natomiast jeśli spędzasz z myszką czas, a ona sobie uzurpuje prawo do tego, by zabraniać Ci wszystkiego innego - to niech, brzydko mówiąc, spierdala.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, rafalfranco napisał:
W dniu 25.09.2020 o 23:42, Stefan Batory napisał:

Masz kolego dziwny problem jak dla mnie. Ja sobie nie wyobrażam wyjazdów w teren bez mojej kobiety. Lubię ją mieć przy sobie. Wyjazdy to miałem najpierw z kumplami tylko, potem były wyjazdy z kumplami i ich kobietami, w tym z moją. Potem do tego składu dochodziły bąbelki (gdy już się nadawały). Moim zdaniem, niezwykle istotne jest, aby się razem ze sobą nie nudzić i lubić razem spędzać czas. Jeśli nie lubisz ze swoją kobietą razem spędzać czas, to na uja się z nią męczyć?

Poważnie nie wyobrażasz sobie, żeby wyjechać na (typowo męski) wyjazd w góry bez kobiety? W takim razie albo jesteście rewelacyjnie dobraną parą (lepiej niż 99% znanych mi przypadków), albo głosisz poglądy niezbyt zgodne z tym forum

Od bardzo dawna nie brałem udziału w tzw. typowo męskim wyjeżdzie. Unikam ich jak ognia. Typowo męskie wyjazdy polegały zawsze (w moim wypadku) na zachlaniu ryja. Od lat już nie chlam, mimo, że nie jestem AAbstynentem.  My nie jesteśmy rewelacyjnie dobrną parą, wg. mnie jesteśmy typowo dobraną parą. W czasach studenckich należałem do jednego z licznych międzyuczelnianych klubów studenckich (tzw. turystyki kwalifikowanej). Te kluby działały jak wręcz jak biura matrymonialne. Ludzie o dokładnie tych samych zainteresowaniach kojarzyli się w pary. Mnóstwo wspólnych wyjazdów, ciężkie warunki itd. powodowały, że ludzie mogli się dobrze wzajemnie poznać i wyeliminować ze swego grona ludzi niefajnych. Już gdzieś o tym pisałem. jest to metoda doboru par lepsza niż Tinder itp.

 

Poza tym każdy znany mi facet, który jedzie w góry, na żagle, spływ itd. zawsze zabiera swoją kobietę. Takie wyjazdy są bardzo integrujące dla związków. Gdyby moja żona pojechała w góry itp. beze mnie, to byłby ogromny kryzys. Ja jestem jak Stalin, ja nigdy nie wybaczam. Moim zdaniem to niezwykle ważne, aby być z kobietą, z którą mężczyzna się nie nudzi.

 

Po co być z kobietą od której się ucieka? Dzielę się swoim osobistym, subiektywnym doświadczeniem.

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.10.2020 o 19:25, Stefan Batory napisał:

Moim zdaniem to niezwykle ważne, aby być z kobietą, z którą mężczyzna się nie nudzi.

O, to, to.

 

Nie mam stażu kolegi powyżej, ale podpiszę się pod tym wszystkim, czym mogę się podpisać ;)

 

To jest dla LTR najważniejsza sprawa. Kluczowa, razem z podobnymi poglądami na sprawy "życiowe" takie jak posiadanie/nieposiadanie dzieci, życie w kraju vs. emigracja, etc.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.