Skocz do zawartości

Jak dużo pieniędzy można zmarnować na kobietę


Rekomendowane odpowiedzi

Ufff czyli nie zmarnowałem praktycznie nic póki co, moja ltr i ja kładziemy bardzo duży nacisk na wchodzenie we wszystko 50 na 50 a wspólne wydatki rozliczamy w programie księgowym (wiem, że to pojebane ale działa i mamy raporty co do złotówki). Momentami ja wydaje więcej a momentami ona. Czyli najważniejsze to jest ustalenie reguł i się ich sztywne trzymanie. W skali rocznej program potrafi wygenerować ładne wykresy z tym kto ile zarobił, ile poszło na wspólne wydatki, ile kto odłożył na wspólne a ile na osobne konta oszczędnościowe.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm. Ile oboli kosztowała wyprawa na Troje? 

Swoją drogą. Nie ważne ile wydasz, ważne żeby nie było to obciążeniem. 

Diament dla panny od magazyniera który zadłużył się na lata jest idiotyzmem. 

Diament od księcia Orłowa mającego trzy pałace to nic. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każde możliwe pieniądze, podobnie jak z inwestycją np. w startup w mega atrakcyjnej branży lub z ciekawym modelem biznesowym, którego founder naiwnemu inwestorowi stale maluje trawę na zielono i już, zaraz, natychmiast będzie chociażby BEP.

 

Teoria utopionych kosztów w praktyce.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardziej żałuję kasy wydanej na LTR niż ONS i FwB. Już nie chodzi o rzeczy w stylu: "Zamówmy pizzę, a później się rozliczymy", a później pańcia nie ma grosza a do wypłaty daleko bo na kosmetyki wydała. Bardziej irytujące są koszta w stylu: "podwieź mnie gdzieś", gdzie oczywiście nie dasz Pani paragonu bo nie jesteś uberem. A waha, koszty amortyzacji auta, czas i siły lecą. W przypadku FwB i LTR zawsze wychodzę lepiej finansowo. Podobnie jak brat @RENGERS płacę na pierwszym spotkaniu. Jeśli Pani się upomni to dzielimy rachunek. Nie chodzi o to, że jestem ciążkozbrojny, ale jakoś łatwiej jest mi później wymagać w łóżku. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Misfits napisał:

Jeden znajomy podczas narzeczeństwa wydał kilkadziesiąt koła na remont generalny mieszkania swojej narzeczonej(miała po rodzicach) w którym mieli mieszkać po ślubie. Nie muszę oczywiście wspominać że ich związek nie wytrzymał tej próby i niedługo potem pani wystawiła go za drzwi ? ?

 

Kasy oczywiście nie odzyskał.

No, każdego szkoda. Ja w czasie narzeczeństwa kroci nie wydawałem, raczej jeździliśmy pod namiot, a nie do spa itd. Szybko zamieszkaliśmy razem i tu już wydatki były mniej więcej po połowie, mniej więcej, bo zarabiałem wtedy więcej ale nie były to drastyczne różnice na moją niekorzyść. Od kilku lat małża zarabia nieco więcej niż ja więc sobie odbijam ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to chyba mój przykład będzie nr 1.

 

Facet po kilkunastu latach zapierdalania za granicą wraca do kraju z kasą, poznaje młodą pannę z bombelkiem, ta go w sobie rozkochuje i urabia, że nie czuje się bezpieczna i inne takie. Efekt? Gość przepisuje na nią swoje mieszkanie. Nie znam szczegółów typu co to za mieszkanie, ale myślę że stracił co najmniej 100 tysięcy.

 

Oczywiście "związek" po tym fakcie długo już nie trwał.

 

 

EDIT:

Przypomniałem sobie historię swojego znajomego, 25 lat. Naiwny bardzo, jakaś dziewczyna naciągała go na finansowanie pizzy dla niej i jej znajomych. 

Edytowane przez cst9191
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pożyczyłem swojej dziewczynie na bilety z Wenezueli do Hiszpani i jej siostrze z dzieckiem razem koło 2k euro. Oddały mi całą sumę spłacając w ratach co miesiąc dając po kilkaset euro. Mam ziomka który nie dawno kupił dom w Wawie jakieś 70% sporego wkładu własnego(nie rozmawiałem dokładnie o detalach, ale więcej niż te standardowe 20%)dała dziewczyna i jej rodzice. Nie powiem spotkałem się z tzw szczypaniem na jakieś restauracje kina etc. ale to też nie robiłbym z kobiet jakiś przyssawek tylko czychających na nasz hajs. Mam paru rozwiedzionych ziomali gdzie ex walczą jak lwice o szekle. Są ludzie i ludzie. Mam wrażenie, że niektórym red pill wszedł tak mocno, że dla nich posiadanie waginy automatycznie oznacza chęć bycia pasożytem portfelowy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, la tormenta napisał:

Mam paru rozwiedzionych ziomali gdzie ex walczą jak lwice o szekle. Są ludzie i ludzie. Mam wrażenie, że niektórym red pill wszedł tak mocno, że dla nich posiadanie waginy automatycznie oznacza chęć bycia pasożytem portfelowy.

Tak. Kobiety też padają ofiarą mężczyzn,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, la tormenta napisał:

jakieś 70% sporego wkładu własnego(nie rozmawiałem dokładnie o detalach, ale więcej niż te standardowe 20%)dała dziewczyna i jej rodzice.

Bracie, znam kilka takich historii. W każdej z nich samiec siedzi pod pantoflem jak guma do żucia. Sąsiad, wielki alfa i rekin biznesu, a okazało się, że nawet szafki do kuchni mu teściowie wybierają. 

 

Nie mówię, że nie ma takich par, ale ja czułbym się niekomfortowo mieszkając w pałacu, do którego 70% praw ma ktoś inny. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykład:

Polska fabryka produkcji naczep.

 

Dwóch założycieli.

Jeden z nich (lat około 60) zakochuje się w 35 letniej kobiecie. 

Poszło na nią około 6 mln zł (słownie: sześć milionów złotych).

 

Normalnie nie chciałem uwierzyć do momentu, aż dyrektor finansowy nie przedstawił faktur.

Potem fabryka musiała przejść restrukturyzację (czytaj: tak ją zadłużył tymi prezentami i pozostawieniem bez nadzoru, że produkcja stanęła) i znaleźć udziałowca (czytaj: sprzedajemy wszystko bo upadamy).

Pracownicy (i żona w/w kochającego nie mogli uwierzyć w to co widzą).

 

Znaleźli udziałowca, hura, z innej zupełnie branży i weszli na warszawską giełdę.

Założyciele pozostali w radzie nadzorczej z udziałami na poziomie 10%.

Tak traci się pieniądze na urojenia związane z uczuciami do kobiet.

 

... chociaż w polskiej przedsiębiorczości nazywają to rozwojem. 

Czytam czasem na ich stronie jak to w tym i tym roku nastąpiła gwałtowna ekspansja, taaa jasne.

Edytowane przez Pozytywniak
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W związku idzie sporo kasy, są to tzw. koszta ukryte. Nawet jak powiedziałem raz mojemu znajomemu, który rozlicza się ze swoją dziewczyną mniej więcej 50:50 to i tak dużo dużo kasy na nią wydaje, ale tego nie widzi.

- przede wszystkim transport. Czy w jakimkolwiek związku kobieta dokłada się do kosztów utrzymania samochodu, eksploatacji, napraw, OC, AC, paliwa? Nigdy o czymś takim nie słyszałem. A panie lubią być wożone, miesięcznie koszt wożenia takiej pani to 300-500 zł jak nie więcej. Nawet jak pani ma swoje auto a pan swoje to przecież często jeździ się jednym samochodem - zazwyczaj to facet podwozi gdzieś swoją kobietę, a nie odwrotnie ..
- drobne i częste prezenty - tu niby coś za 10, tu coś za 20 ale może się tego sporo uzbierać w miesiącu

- droższe prezenty na okazje - walentynki, dzien kobiet, urodziny, imienieny, zdany egzamin, cokolwiek - kilka stówek na prezent nie wydasz?

- jedzenie - temat rzeka, ale praktycznie wyjście na miasto, gotowanie w domu - nie ma znaczenia. Kobieta nie zrobi cięższych zakupów tylko ty, ale potem nie odda ci co do grosza

- wydarzenia znajonych - imprezy, wesela itd - też trzeba kupić prezent, dojechać itd. Nawet jak każdy płaci sam za siebie to wydajesz tą 100 na imprezę, wkładasz kasę w kopertę itd.

Takich ukrytych kosztów w związku, gdzie płacisz niby "sam za siebie" jest sporo, sumarycznie myślę że z 1000 - 2000 zł minimum leci i mało który facet zdaje sobie z tego sprawę. A spróbuj się upomnieć, poprosić o inne rozliczanie to zaraz da ci łatkę sknery i że chcesz na niej żerować.

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
W dniu 19.09.2020 o 22:03, Zbychu napisał:

Takich ukrytych kosztów w związku, gdzie płacisz niby "sam za siebie" jest sporo, sumarycznie myślę że z 1000 - 2000 zł minimum leci i mało który facet zdaje sobie z tego sprawę. A spróbuj się upomnieć, poprosić o inne rozliczanie to zaraz da ci łatkę sknery i że chcesz na niej żerować.

Pasożyt nie zna innego życia, więc zawsze oskarża wszystkich o pasożytnictwo ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście jestem w plecy tylko jakiś 1k, jednak lekcja na całe życie - nie pożyczaj :)

 

Jakie kolwiek wyjścia, płacimy po połowie, nie ważne czy dopiero się poznajemy czy już jesteśmy w związku.

 

Wyjątkiem jest sytuacja kiedy widzę, że Pani sama od siebie potrafi coś postawić i mi nie liczy, wtedy sam też chętnie stawiam bo działa to w dwie strony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Klariett napisał:

Ch*j z pieniędzmi, bardziej boli stracony czas.

Mnie dużo bardziej bolą pieniądze, gdyż nie zależy mi już na związku ani związkach.  Gdy się przykładowo rozstanę z moją dziewczyną to nigdy więcej zamieszkam już z dziewczyną.  Mogę mieć dziewczynę kiedyś w przyszłości, ale nigdy już nie chcę mieszkać z kobietą na codzień,  za dużo stresu i kasy wydawanej na niepotrzebne rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.