Skocz do zawartości

Czy uważacie, że zdrada małżeńska powinna być karalna jak w niektórych państwach?


Zdrada, czy powinna być karalna jak w niektórych państwach?  

62 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jestem ciekawa waszego zdania, choć swoją opinię napiszę dopiero później i dlaczego tak uważam, żeby nic nie sugerować ;)

    • Tak, powinna być karalna przez karę grzywny w formie zadośćuczynienia zdradzonemu małżonkowi lub pozbawienia/ ograniczenia wolności, ale to powinno zależeć też od przyczyny zdrady
    • Tak, powinna być karana karą grzywny, więzienia, lub ograniczenia wolności w każdym przypadku, bo przysięga jest przysięgą
    • Nie, ponieważ żyjemy w wolnym kraju i życie seksualne każdego to jego sprawa, wystarczą konsekwencje takie jak są teraz w postaci uznania winy małżonka przy orzekaniu rozwodu


Rekomendowane odpowiedzi

6 minut temu, RealLife napisał:

 

Hehe. Dobre. Widzę że jesteś ta sama półka co @Analconda, @DuchAnalityk 

 

Za dużo pseudo Redpilla.

Żadne argumenty ad personam nie mają znaczenia. Personalne podjazdy są nic nie warte. Ja opieram swoją wiedzę na książkach naukowych, mam prawo do własnego zdania.

Edytowane przez DuchAnalityk
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, donatello napisał:

Hahaha. Pod jakim przymusem "robisz" związek, którego nie chcesz? 

Myślę, że pod przymusem tego, że dostanie wałkiem w głowę, w sumie co tam podział majątku, czy alimenty, przecież to nieistotne, za to wałek w głowę po przyjściu od kochanki to byłaby prawdziwa kara...

 

39 minut temu, donatello napisał:

Jak będzie miał wybór to kopnie Cię w dupę dla lepszej (z mniejszym przebiegiem, mnie zrytym beretem, lepiej wyglądającej, kochającej się, odpowiedzialnej itd.). A nawet dla świętego spokoju.

W sumie to masz rację... Ty lepiej znasz nasz związek od lat i wiesz jak się sprawy mają... No cóż, próbowałam oszukać sama siebie, ale Ty otworzyłeś mi oczy, dziękuję.

Tylko teraz pytanie co zrobić żeby przypadkiem nie poznał lepszej? Myślisz, że zamknięcie go w piwnicy, to będzie dobra metoda? A może na strychu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Natii napisał:

Tylko teraz pytanie co zrobić żeby przypadkiem nie poznał lepszej? Myślisz, że zamknięcie go w piwnicy, to będzie dobra metoda? A może na strychu?

Bądź wystarczająco dobra. Wspieraj go, interesuj się nim, bądź interesująca dla niego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minutes ago, Natii said:

W sumie to masz rację... Ty lepiej znasz nasz związek od lat i wiesz jak się sprawy mają... No cóż, próbowałam oszukać sama siebie, ale Ty otworzyłeś mi oczy, dziękuję.

Tylko teraz pytanie co zrobić żeby przypadkiem nie poznał lepszej? Myślisz, że zamknięcie go w piwnicy, to będzie dobra metoda? A może na strychu?

Dużo mogłabyś zrobić, ale byłaby to kolosalna praca nad sobą, a nie nad nim, więc na sukces nie zanosi się.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, donatello napisał:

Dużo mogłabyś zrobić, ale byłaby to kolosalna praca nad sobą, a nie nad nim, więc na sukces nie zanosi się.

Dobrze, w takim razie napisz mi na jakieś podstawie uważasz, że nie pracuje nad sobą, ale nad nim, bo sama jestem ciekawa Twoich wniosków (może ja ich nie dostrzegam?). Czekam, więc na logiczne argumenty, być może trafne i dające mi do myślenia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Obliteraror napisał:

Słusznie. Nawet częstotliwość zdrad czasem nie ma wpływu na przetrwanie i trwałość małżeństwa. W przypadku męskich, wielokrotnych zdrad albo posiadania na poły oficjalnych nałożnic żony najczęściej doskonale o tym wiedzą, ale przymykają oczy. Nie ma czasem trwalszych małżeństw, niż te z finansowym motywatorem, by kurek nie został zakręcony : )

To o mnie??. Jestem odmiennego zdania. Małżeństwa, w którym jedynym spoiwem są finanse są związkami nie do wytrzymania i skazanymi na zagładę. Jestem pewien, że akurat w moim przypadku mojej żonie chodziło o coś więcej niż finanse. Miałem ponad 25 lat, aby się o tym przekonać.? Jak wspomniałem trafiliśmy na tzw. terapię małżeńską (ponad 25 lat temu!) i to prowadzoną przez zakonników!

 

Z ich strony: 

"Oferujemy:

Pomoc w kryzysie małżeńskim

Kryzys w małżeństwie może być punktem zwrotnym, oczekiwanym przełomem wiodącym do rozwoju. Droga do miłości dojrzałej, głębokiej i wiernej prowadzi przez kryzysy. To, co stare, wymaga odnowienia, a czasem musi runąć, by ustąpić miejsca nowej jakości. Kryzys jest więc szczególnym wyzwaniem dla małżonków – zagrożeniem, a zarazem szansą na rozwój."

 

Tak było?. A potem żyli długo i szczęśliwie jak w brazylijskim serialu, bo przecież prawdziwa miłość pokona wszystkie trudności.

 

5 godzin temu, DuchAnalityk napisał:

Spójrz na to z innej strony nie chcesz kar za zdrady bo sam zdradzałeś, to kolejna przesłanka za tym, że osoby zdradzające nie chcą kar, bo wiedza, że by im się oberwało.

 Nie chcę, aby państwo ze swoim niewydolnym aparatem represji ingerowało w prywatne życie ludzi. Aby w miarę skutecznie karać osoby zdradzające, to trzeba by mieć rozbudowane służby policyjne i sieć donosicieli= państwo totalitarne. Każda osoba biorąc ślub zakłada, że to będzie wielkie ajlawiu, tylko coś takiego dzieje się po drodze, że dochodzi do zdrady. Warto się przyjrzeć przyczynom moim zdaniem.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Stefan Batory napisał:

To o mnie??. Jestem odmiennego zdania. Małżeństwa, w którym jedynym spoiwem są finanse są związkami nie do wytrzymania i skazanymi na zagładę

Akurat nie tym razem :) Masz rację, nie do wytrzymania. Trzyma siła interesów i przyzwyczajenia najczęściej w takich sytuacjach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezłe jaja. Jestem na - NIE.

 

Sam bym zdradzał przy każdej możliwej okazji. Ale nie dlatego nie popieram.

 

Tylko czym jest zdrada? - Włożeniem w innego pieroga albo poskakanie na innym bolcu.

I kogo to ruszy - kogoś słabego kto chce mieć (najczęściej) pieroga na wyłączność.

Kobiet nie rusza zdrada tak jak mężczyzn. One i tak za taki numer zgarną majątek.

W są kraje gdzie za zdradę się kamieniuje - oczywiście kobietę bo beta cucki inaczej sobie nie poradzą... kompleksy.

 

Po za tym... ważna kwestia... - moim zdaniem zdrada jest tylko wtedy kiedy obie strony wprost powiedziały sobie, że nie będą się zdradzać oraz ten kto zdradza "czuje" do tamtej osoby coś więcej niż tylko chęć... zalania formy czy nabicia się na bolca chada.

 

Zwróćcie uwagę - jak jest zdrada to prawie zawsze robi to kobieta a facet jeśli posunie (posunie hehe) się do zdrady to głównie z winy kobiety bo facet ma za mało seksu i musi w końcu poruchać.

 

Edytowane przez Analconda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Analconda napisał:

W są kraje gdzie za zdradę się kamieniuje

 

W Iranie, po rewolucji Ajatollahów w 1979r zaczęli kamienować za różne występki, ale teraz kraj poszedł do przodu, jest nowocześniejszy i odeszli od tego - obecnie wieszają na żurawiu budowlanym.

Nie wiem jak w innych miejscach, czy jeszcze się praktykuje kamienowanie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy tylko ja widząc tytuł tematu pomyślałam, że to znowu nasz nadworny narcyz go założył, a w środku będzie coś takiego "w tym temacie będę Wam chciał udowodnić, że zdrada jest zła i powinno się za nią kamieniować, za chwilę przytoczę argumenty, które będą udowadniać, dlaczego tak być powinno, a jak ktoś uważa inaczej jest wstrętnym kłamcą".? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdrada powinna być tak samo odbierana zarówno jeśli czyni ją mężczyzna jak i kobieta. Żyjemy w liberalnym kraju i dobrze. Każdy ma wybór bo przecież mogą istnieć małżeństwa ,,wolne od norm moralnych i etycznych'' czy jak kto woli ,,wyzwolone''. Inaczej sytuacja się prezentuje jeśli kobieta nie tylko że zdradzi męża ale okłamie go w sprawie ojcostwa- tu już powinny być wyciągane konsekwencje bo jest to oszustwo przez duże ,,O''. Gdyby hipotetycznie mężczyzna wmówił kobiecie że jej dziecko jest jej to też i w tą stronę- tylko że jest to nierealne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Natii said:

Dobrze, w takim razie napisz mi na jakieś podstawie uważasz, że nie pracuje nad sobą, ale nad nim, bo sama jestem ciekawa Twoich wniosków (może ja ich nie dostrzegam?). Czekam, więc na logiczne argumenty, być może trafne i dające mi do myślenia ;)

Wróć do swoich postów. Jak nie widzisz w nich bełkotu, to sugeruję dłuższą terapię pod nadzorem specjalisty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, maroon said:

Ciekawe. Za zdradę na linii frontu rozstrzeliwali. Zdrada, czyli brak lojalności, złamanie przysięgi, porozumienia. 

Ale tylko facetów, więc było OK. Na przykład we Francji po II WŚ kolaborantkom golono głowy, facetów wieszano.

 

14 hours ago, maroon said:

A co ze zdradami w związkach nieformalnych? Że niby mają mniejszą wagę od tych formalnych? 

Jeśli ktoś ma związek nieformalny to sam między sobą ustala zasady, nikomu nic do tego co sobie ustalili. 

16 hours ago, Natii said:

Nie uważam tego za dobre z prostego powodu- w związku, obojętnie czy sformalizowanym, czy nie, nie powinno się być z przymusu. Przymus, kojarzy się z czymś czego nie chce się robić, z obowiązkiem. A mało obowiązków jest przyjemnych, prawda? Bo czujemy, że coś musimy.

Tradycyjnie rodzina była tworem społecznym wymyślonym by w stabilnej strukturze wychowywano dzieci, łączono majątki, biznesy rodzin, klanów itd. To czy ludzie byli szczęśliwi nie miało znaczenia.

Obecnie małżeństwo sankcjonowane przez państwo nie zapewnia stabilności a zasady są niejasne (wierność, ale jaka) konsekwencje złamania kontraktu zależne są od sędziów i wiatru polityczno-społecznego.  

 

Małżeństwo jako kontrakt ma sens jedynie gdy przypomina kontrakt handlowy: takie są zasady i takie będą konsekwencje za ich złamanie. Kontrakt musi definiować co to jest zdrada, co to jest wierność, co to jest dbałość o rodzinę itd.

Jak pisałaś, kiedyś role były łatwo określone, teraz nie i ludzie walczą.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, wrotycz napisał:

Czy jeśli ukradnę pieniądze za namową to jestem mniej/nie winny niż bez namowy, z własnej woli?

Kradzież to nie relacje międzyludzkie i ja nie mówię tylko swojej opinii ale opieram się na tym co mówi psychologia jako nauka. Więc jeśli Cię to w jakiś sposób boli to nie do mnie. 
Nasze działania z czegoś wynikają. Tu masz wytłumaczenie, ktoś cię namówił. Czy Twoja wina jest mniejsza? Według mnie nie. Ale winna jest również druga osoba. Tak samo jest w zdradzie, wina nie jest mniejsza, ale w jakiś tam stopniu winna jest również druga osoba. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.09.2020 o 12:17, NimfaWodna napisał:

Nie! tracisz pracę. Zdradzasz to wypad ze związku małżeńskiego i tyle. 

Tak, ale pytanie było ogólne, więc być może chodziło o przypadek w którym zdradzająca strona nie ma pieniędzy, ale kara ma być, więc zostaje ograniczenie wolności (jak w przypadku dot. alimentów dla facetów). Jeśli przyrównać do pracy - co w pracy można traktować jako zdradę? np. doprowadzenie do wyprowadzenia z firmy praw czy rzeczy na rzecz firmy konkurencji? takie rzeczy przy lojalkach mogą skończyć się więzieniem, bo jednak podchodzi to pod oszustwo.

Małżeństwo jest formą umowy lojalnościowej, więc czemu zdrada nie miałaby być traktowana jako oszustwo z wszystkimi tego konsekwencjami? Chociażby aby zobaczyć, jak sprawdzi się taki mechanizm w praktyce. Zawsze można przecież wrócić do wcześniejszej opcji.

 

Moim zdaniem coś takiego mogłoby przejść o ile dotyczyłoby małżeństwa i:

 - rozwodu (gdzie w ramach orzeczenia o winie dodatkowo dochodzi zadośćuczynienia dla strony, która została zdradzona)

 - elementu naprawy małżeństwa po zdradzie - przy założeniu, że zdradzony partner ma świadomość, że druga strona poniosła karę, mógłby patrzeć inaczej (w obecnej sytuacji akceptacja zdrady raczej spowoduje kolejną w bliższej lub dalszej przyszłości) - a nie od razu decydować się na rozwód

 

Na zasadzie: strona zdradzona zgłasza wniosek o ukaranie strony zdradzającej, mając konkretne dowody. A nie ściganie z urzędu jak w jakimś "Raporcie Mniejszości".

Tyle że wciąż musiałby tu działać sąd i rozpatrywać wszelkie za i przeciw (okoliczności łagodzące). Życzę powodzenia.

 

Niemniej jednak miałem poważny dylemat, bo państwo nie powinno ingerować za bardzo w życie obywateli. W szczególności państwo z zakusami do inwigilacji i kierowania się interesem partyjnym. Ogólnie byłbym za opcją trzecią, ale bardziej mnie ciekawi, jakby wyglądało społeczeństwo gdyby opcja #1 była w mocy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.