Skocz do zawartości

Czy uważacie, że zdrada małżeńska powinna być karalna jak w niektórych państwach?


Zdrada, czy powinna być karalna jak w niektórych państwach?  

62 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jestem ciekawa waszego zdania, choć swoją opinię napiszę dopiero później i dlaczego tak uważam, żeby nic nie sugerować ;)

    • Tak, powinna być karalna przez karę grzywny w formie zadośćuczynienia zdradzonemu małżonkowi lub pozbawienia/ ograniczenia wolności, ale to powinno zależeć też od przyczyny zdrady
    • Tak, powinna być karana karą grzywny, więzienia, lub ograniczenia wolności w każdym przypadku, bo przysięga jest przysięgą
    • Nie, ponieważ żyjemy w wolnym kraju i życie seksualne każdego to jego sprawa, wystarczą konsekwencje takie jak są teraz w postaci uznania winy małżonka przy orzekaniu rozwodu


Rekomendowane odpowiedzi

@lync przecież nie możemy odpowiadać za innych ludzi a biczowanie ich nie jest jedynym wyjściem.

7 minut temu, lync napisał:

Jeśli przyrównać do pracy - co w pracy można traktować jako zdradę? np. doprowadzenie do wyprowadzenia z firmy praw czy rzeczy na rzecz firmy konkurencji? takie rzeczy przy lojalkach mogą skończyć się więzieniem, bo jednak podchodzi to pod oszustwo.

Ok. To pójdzmy tym torem myślenia. A jeśli ta firma robi lewe interesy to co? Mamy dalej narażać się na wpadke z nimi? Lojalka to najgorszy rodzaj umowy. Nigdy bym nie podpisała, bo ludzie są różni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, NimfaWodna napisał:

przecież nie możemy odpowiadać za innych ludzi a biczowanie ich nie jest jedynym wyjściem.

Jasne, to po co alimenty. Nie możemy odpowiadać za facetów, którym odwidziało się ojcostwo.

Nie możemy ich biczować i wpychać do więzień za to, że uchylają się od płatności, które nie wiadomo nawet czy idą na dzieci, które nie wiadomo czy chcą :)

1 minutę temu, NimfaWodna napisał:

A jeśli ta firma robi lewe interesy to co?

Wyprowadzenie danych w celu ujawnienia przekrętów to jedno, a tutaj mowa o pójściu na układ, który firmę niszczy od środka. Usprawiedliwianie tego to tak jakby - "nie płacą mi w pracy tyle, ile chcę / firma nie jest uczciwa, to będę w tej firmie to mogę działać na jej szkodę". Otóż nie. Jest umowa, jest konkret. Jak działa na szkodę to się to ujawnia, a nie próbuje wyciągać z tego coś dla siebie, stosując pokrętne metody.

 

Niestety jeśli chodzi o pracę to ciekawostką jest to, że w obecnym systemie prawnym, osoba/firma, która nie wywiąże się z usługi wykonania pracy jest gorzej traktowana niż podmiot odpowiedzialny za dokonanie zapłaty (trudniej jest egzekwować wywiązanie się przez drugą stronę z umowy). Zwodzenie z zapłatą bywa w niektórych dziedzinach normą i nie jest karane/piętnowane a to jakby nie było złamanie nawiązanej umowy.

12 minut temu, NimfaWodna napisał:

Lojalka to najgorszy rodzaj umowy. Nigdy bym nie podpisała, bo ludzie są różni.

Z punktu widzenia pracownika tak. Z punktu widzenia pracodawcy, który zainwestował w know-how lojalka to sposób ochrony interesów. Jeśli firma Ci nie pasuje (jest nieuczciwa) to albo to nagłaśniasz lub nie, znajdujesz inną lub działasz na swoim. Lojalka to narzędzie, które służy ochronie interesów pracodawcy, podobnie jak małżeństwo dla kobiety i mniejszej części mężczyzn w obecnych czasach.

 

Wracając do małżeństw.

Oczywiście musi być wiadomo - co jest definiowane jako zdrada. Dla jednych zdradą będzie przespanie się z kimś innym, dla drugich fakt, że gada się z płcią przeciwną i poświęca się jej więcej zasobów, niż rodzinie. Dla jeszcze innych nadmierne zwracanie uwagi na płeć przeciwną (tzw. mikrozdrada).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lync to wszystko co piszesz prawda. Zgadzam się z tobą.

Jak nie wiesz, to jestem matką. Facet z którym już nie żyje mnie zdradził i co?

I po tylu latach już nie pałam zemstą. Nie ścigam go alimentami. A wiesz czemu?

Bo bym nie mogła na siebie spojrzeć w lustro, gdybym była życiowym przegrywam wyciągającym ręke po pieniądze bo mi się należą. Skoro On wybrał swoją drogę to życzę mu "szerokości".

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, NimfaWodna napisał:

Jak nie wiesz, to jestem matką. Facet z którym już nie żyje mnie zdradził i co?

I po tylu latach już nie pałam zemstą. Nie ścigam go alimentami. A wiesz czemu?

Bo bym nie mogła na siebie spojrzeć w lustro, gdybym była życiowym przegrywam wyciągającym ręke po pieniądze bo mi się należą. Skoro On wybrał swoją drogę to życzę mu "szerokości".

Nie, nie wiedziałem. Współczuję, ale też gratuluję odwagi wyboru trudniejszej opcji.

Tyle że kara to nie zemsta. Kara, aby była skuteczna musi być nieuchronna i wymierzona szybko. Inaczej traci swój sens.

 

Gdyby w tamtym czasie obowiązywało to, za czym zagłosowałem (opcja #1 z modyfikacją), to wybór byłby po Twojej stronie. I gdybyś zdecydowała się na ten sam krok - nie byłoby innych efektów. Ale.. być może gdyby #1 obowiązywała, to nie byłoby zdrady. Jednak mogłoby jej nie być, ale powodem jej niezaistnienia byłby strach przed karą, a nie świadomość złego postępowania. Czy chciałabyś żyć z człowiekiem, który mógłby Cię zdradzić, gdyby miał taką możliwość?

Wątpię (tym bardziej po tym co napisałaś).

Tak więc opcja #3 w jakimś sensie uchroniła Cię przed życiem z potencjalnym oszustem.

 

W tym jest jakiś sens. Kara sprawia, że człowiek chcąc jej uniknąć może zacząć bardziej kombinować. Trudniej może być odkryć zdradę i tym samym odkryć karty.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, lync napisał:

elementu naprawy małżeństwa po zdradzie - przy założeniu, że zdradzony partner ma świadomość, że druga strona poniosła karę, mógłby patrzeć inaczej (w obecnej sytuacji akceptacja zdrady raczej spowoduje kolejną w bliższej lub dalszej przyszłości) - a nie od razu decydować się na rozwód

Ale też nie można nikogo zmuszać do naprawy. Jak ktoś nie chce to nie. Każdy ma wolną wolę. Ja tu trochę widzę za mocną ingerencje i narzucanie już, że albo będzie tak i tak a jak nie to do więzienia. Małżeństwo to nie prawo a decyzja dobrowolna. Dlatego rozwód z orzeczeniem o winie jest chyba najsłuszniejszą karą. 

 

Idąc tym torem kary więziennej czy jakiejkolwiek większej trzeba by oddzielić małżeństwo cywilne od religijnego. W niektórych religiach nie każe się w taki sposób, nawet nie wolno. W islamie mężczyzna może się rozwieźć z kobietą mówiąc trzy razy że się zwyczaje się z nią rozwodzi. Kobieta nie ma takich praw. Też wydaje się to być nierówne. Jakby w przypadku pewnych religii zdrada jednego z małżonków może być w przypadku mężczyzny tak rozwiązana. Ale co za tym idzie? Niektórzy mężczyźni biorą tylko ślub religijny, mają kobietę (dziewice), na 3 tyg potem się z nią rozwodzą w powyższy sposób. 

Niejako "zmuszanie" do ślubu cywilnego oprócz religijnego jest trochę w niektórych religiach zabezpieczeniem dla takich kobiet. 

 

W takim wypadku, jak powyższy (gdzie zdrada jest karana więzieniem, dla mnie to trochę ograniczenie wolności danej osoby, gdzie jednak ważne jest zaufanie, chciałabym by mój współmałżonek nie zdradzał mnie bo nie chce a nie by go prawo do tego zmuszało), z mojej perspektywy, wzięłabym albo ślub tylko religijny (ale nie będąc muzułmanką), albo żyłabym bez ślubu. Wtedy miałabym pewność, że nie ogranicza go prawo przed popełnienim danego czynu a jego własne zasady. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, lync napisał:

Współczuję, ale też gratuluję odwagi wyboru trudniejszej opcji.

Poprostu nie widzę się w roli ofiary.

10 minut temu, lync napisał:

Czy chciałabyś żyć z człowiekiem, który mógłby Cię zdradzić, gdyby miał taką możliwość?

No i o to w tym wszystkim chodzi. Zupełnie nie widzę sensu w tym. Nie zdradza, bo czeka go kara a w głowie nie jestem tylko ja. To chore.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Lalkaa napisał:

Ale też nie można nikogo zmuszać do naprawy. Jak ktoś nie chce to nie. Każdy ma wolną wolę. Ja tu trochę widzę za mocną ingerencje i narzucanie już, że albo będzie tak i tak a jak nie to do więzienia. Małżeństwo to nie prawo a decyzja dobrowolna. Dlatego rozwód z orzeczeniem o winie jest chyba najsłuszniejszą karą. 

Zgadzam się, ale na tej zasadzie mogłaby być również wolna wola dla osób, które chcą dochodzić sprawiedliwości od osób, które zawiodły ich zaufanie w drastyczny sposób (jakim niewątpliwie bywa zdrada dla osoby zdradzanej).

Wątpię, aby kara w trakcie małżeństwa była dobrym rozwiązaniem. Ale być może niektórym by to pasowało. Ja tam bym od razu celował w rozwód.

17 minut temu, Lalkaa napisał:

W takim wypadku, jak powyższy (gdzie zdrada jest karana więzieniem, dla mnie to trochę ograniczenie wolności danej osoby, gdzie jednak ważne jest zaufanie, chciałabym by mój współmałżonek nie zdradzał mnie bo nie chce a nie by go prawo do tego zmuszało), z mojej perspektywy, wzięłabym albo ślub tylko religijny (ale nie będąc muzułmanką), albo żyłabym bez ślubu. Wtedy miałabym pewność, że nie ogranicza go prawo przed popełnienim danego czynu a jego własne zasady

No właśnie - to wyszło, gdy @NimfaWodna skomentowała mój wpis. W sumie temat rzeka: co bardziej ma wpływ: swoje własne zasady czy prawo.

 

Ciężko z tym polemizować. Łatwiej by było gdyby nasze prawo nie przewidywało np. kar za pewne przestępstwa. Np. brak kary za oszustwa czy kradzieże. Wtedy polegasz tylko na zasadach i jak ktoś Cię nie oszukuje, to wiesz, że robi to dla zasady, a nie bazując na strachu przed wyrokiem. Jednakże lata określonego prawa (w sensie egzekwowania) wyrabia w ludziach pewne zasady. To jest sprzężenie zwrotne. Równie dobrze możnaby narzucić anarchię i zachęcać ludzi do tego, aby stosowali się do określonych zasad pomimo braku zapisów w prawie kar za nieprzestrzeganie.

Dziecko jak się rodzi, nie zna zasad. Ich wpajaniem zajmują się rodzice, szkoła, otoczenie..itd Karaniem również.

 

Moim zdaniem anarchia mogłaby być dobra dla ludzi z zasadami i potencjałem.

Ludzi bez zasad można utrzymać tylko przy pomocy określonych barier i ograniczeń. Im większe ograniczenia, tym bardziej tłumi się ich potencjał.

Bo czymże są zasady? To ograniczenia, jakie narzucamy sobie sami (chociażby akceptując je i ich sens), zakładając, że ich przestrzeganie wniesie więcej dobrego dla naszego i innych życia, niż ich nieprzestrzeganie.

 

Każdy człowiek jest potencjalnie zdolny do dobra i zła. Kwestia odpowiedniego punktu nacisku/desperacji/motywacji/okoliczności (i tego, jak definiuje się dobro i zło).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, lync napisał:

Ciężko z tym polemizować. Łatwiej by było gdyby nasze prawo nie przewidywało np. kar za pewne przestępstwa. Np. brak kary za oszustwa czy kradzieże. Wtedy polegasz tylko na zasadach i jak ktoś Cię nie oszukuje, to wiesz, że robi to dla zasady, a nie bazując na strachu przed wyrokiem. Jednakże lata określonego prawa (w sensie egzekwowania) wyrabia w ludziach pewne zasady. To jest sprzężenie zwrotne. Równie dobrze możnaby narzucić anarchię i zachęcać ludzi do tego, aby stosowali się do określonych zasad pomimo braku zapisów w prawie kar za nieprzestrzeganie.

Dziecko jak się rodzi, nie zna zasad. Ich wpajaniem zajmują się rodzice, szkoła, otoczenie..itd Karaniem również.

Ogólnie rozumiem ?. Teraz właśnie zastanowiłam się nad taką hipotetyczną sytuacją. 
 

Wiesz, że pomimo prawa ludzie i tak robią złe rzeczy tylko się z tym ukrywają bardziej. Podejrzewam, że tak byłoby przy zdradzie. Myśle, że tez szybciej by druga strona wniosła o rozwód. No i weźmy taką hipotetyczną sytuacje pod uwagę. Zróbmy tak, że to kobieta zdradziła. Ta niedobra ?. Mąż nie wie o tym. Ona odrazu wnosi o rozwód. Nie chce z nim być. Mamy rozprawę a facet nie chce jej rozwodu dać a sędzia nie widzi powodu by im rozwodu udzielić. W końcu zdrady nie ma, mąż chce być z żoną, tylko ona nie chce. Może da się to uratować. Kobieta jest w kropce bo nie chce tego ciągnąć, nie chce dalej zdradzać męża, chce to zakończyć a nie może się przyjąć do zdrady bo pójdzie siedzieć. Jaki jest efekt? Myśle, że przymus do ratowania małżeństwa a ona dalej by go zdradzała. 
 

Taka sytuacja mi się nasunęła. Niekiedy pokazanie, że partner zdradził przyspiesza rozwód. 
 

Co w takiej sytuacji jak myślisz? Jak to rozwiązać? ?? Odchodzimy od takich hipotez, że mogła poczekać na rozwód i nie zdradzać, bo efekt rozprawy myśle byłby podobny. 

Edytowane przez Lalkaa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Lalkaa napisał:

Wiesz, że pomimo prawa ludzie i tak robią złe rzeczy tylko się z tym ukrywają bardziej. Podejrzewam, że tak byłoby przy zdradzie. Myśle, że tez szybciej by druga strona wniosła o rozwód. No i weźmy taką hipotetyczną sytuacje pod uwagę. Zróbmy tak, że to kobieta zdradziła. Ta niedobra ?. Mąż nie wie o tym. Ona odrazu wnosi o rozwód. Nie chce z nim być. Mamy rozprawę a facet nie chce jej rozwodu dać a sędzia nie widzi powodu by im rozwodu udzielić. W końcu zdrady nie ma, mąż chce być z żoną, tylko ona nie chce. Może da się to uratować. Kobieta jest w kropce bo nie chce tego ciągnąć, nie chce dalej zdradzać męża, chce to zakończyć a nie może się przyjąć do zdrady bo pójdzie siedzieć. Jaki jest efekt? Myśle, że przymus do ratowania małżeństwa a ona dalej by go zdradzała

Ogólnie temat wsadzania do paki za zdradę nie jest specjalnie mądry, skoro można wymyślić inne formy kar, które również będą wychowawcze (np. sprzątanie jakiś trawników czy prace społeczne).

Trudno sobie wyobrazić, że matka dziecka idzie do paki, bo okazało się, że zdradzała męża, a ten w emocjonalnym zaślepieniu podpisał wniosek o ukaranie jej. Oczywiście - ktoś wprowadzający takie prawo może wprowadzić abolicję - przyznaje się do zdrady przed rozprawą, to kara będzie dużo mniejsza (np. anulowane więzienie, mniej dotkliwa kara finansowa). Równie dobrze możnaby wymyśleć: rejestr osób zdradzających - (żadne więzienie) -  po prostu podanie do publicznej wiadomości lub do wyboru: opcję dodatkową ukryte "alimenty" dla zdradzanego przez jakiś określony czas. Ale to i tak byłby dylemat, bo kobieta zwykle bardzo ceni sobie swoją reputację. Swoją drogą taki rejestr byłby ciekawą rzeczą :P to coś jak BIK dla kredytodawców.

 

Nie rozumiem tylko - skoro kobieta już zdradza, a mąż tego nie wykrył - to czemu miałaby mieć wątpliwości i nie chcieć dalej tego męża zdradzać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.09.2020 o 23:53, lync napisał:

Ale to i tak byłby dylemat, bo kobieta zwykle bardzo ceni sobie swoją reputację. Swoją drogą taki rejestr byłby ciekawą rzeczą :P to coś jak BIK dla kredytodawców.

 

Nie rozumiem tylko - skoro kobieta już zdradza, a mąż tego nie wykrył - to czemu miałaby mieć wątpliwości i nie chcieć dalej tego męża zdradzać?

Myślę, że każdy ceni swoją reputacje. A to by nie wyszło ze względu na np. wrażliwe dane osobowe ? i RODO. 
 

Przyjęłam takie założenie, ponieważ czasami pewne osoby chcą się rozstać jak zdradzają i założyć rodzinę lub stworzyć związek z kochaniem/kochanką. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.