Skocz do zawartości

Jak to właściwie jest z tym szczęściem w związku?


Rekomendowane odpowiedzi

Bracie @Peter Quinn podjąłeś bardzo ciekawy temat.

 

Sam od dłuższego czasu zbierałem się do skrobnięcia czegoś bardzo podobnego.

 

Również tak jak Ty pamietam pierwszy prawdziwy związek, na dodatek z borderką.

Było dużo minusów, musiałem to przerwać, zdrowy rozsądek wygrał.

jednakże pamięć o tym jaka miłość wtedy czułem - byłem bogiem we własnym niebie.


Z samym faktem utraty poradziłem sobie dość łatwo, została drzazga która nie opuszcza serca, której nie mogę wyjąć, cały czas pamietam jak to jest czuć się tak jak wtedy.


Również rezultaty mam podobne jak u Ciebie. Po zerwaniu z borderką miałem kilka relacji.

W każdej nie mogłem poczuć tego samego,

były przyziemne, prostsze, z dobrymi i ułożonymi kandydatkami na żony i matki.

Zerwałem z każdą...

Teraz czuje ze każda relacja z kobieta to pieprzony obowiązek, tak jak Tobie wpadają mi introwertyczne najścia które nie sprzyjają przeżywaniu relacji tak jak chce myszka.

 

Jako ze jestem juz starszy, dojrzalszy, sarkastyczny i coś tam zarabiam, to

i jestem tak mi się zdaje w miarę atrakcyjny.

To powoduje ze automatycznie każda kobieta która zostawiłem czuje się autentycznie skrzywdzona, doznaje skrzywienia i utwierdzam ja w przekonaniu ze faceci to chuje.

 

Jest mi autentycznie żal i przykro patrzeć na cierpienie zostawionej przeze mnie niedawno kobiety, mierzi mnie fakt że stałem się częścią koła spierdolenia którym zawsze gardziłem.

 

W Tobie widzę otwiera się wola, chęć by iść w to dalej i próbować, we mnie dochodzi do zderzenia dwóch nurtów:

- Exile czuje ze kobieta nie da mu tego uczucia które miał w tamtym związku, odchodzi, krzywdzi kobiety;

- Exile czuje ze kobieta może mu dac takie uczucia, ale widzi kwadrylion jej innych minusów i odpuszcza;

 

Zycze Ci by skończyło się to tak ze dalej będziesz miał oczy otwarte i kontrole w tej relacji, ale poczujesz w końcu to co chcesz.

 

Alternatywnie życzę łagodnego skończenia relacji, a potem albo kolejnej próby poczucia tego z innymi aż do śmierci albo pustelnikowania w spokoju.

 

Fajne tu padło porównanie do narkomanów - jestem wiec nim i szukam w każdej nowej relacji tego samego pierdolnięcia jak w moim związku z zaburzona Panią ale u Pań zdrowych, bo zaburzone wykrywać na kilometr i uciekam. 
Tyle ze u zdrowych nie znajdę.

A zaburzone krzywdzą i nie warto z nimi być.

 

Nie powielaj moich dylematów- to nic przyjemnego.

 

Obyś znalazł z tego wyjście i własne szczęście, miłość i spełnienie.

 

Jeszcze raz dzięki za wpis.

 

Pozdrawiam!

 

 

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minutes ago, Exile said:

Fajne tu padło porównanie do narkomanów

Nie bez powodu. Czytaj dalej.

17 minutes ago, Exile said:

W Tobie widzę otwiera się wola, chęć by iść w to dalej i próbować, we mnie dochodzi do zderzenia dwóch nurtów:

- Exile czuje ze kobieta nie da mu tego uczucia które miał w tamtym związku, odchodzi, krzywdzi kobiety;

- Exile czuje ze kobieta może mu dac takie uczucia, ale widzi kwadrylion jej innych minusów i odpuszcza;

I tutaj się nie mylisz. Myślę, że rozumiem mechanizm, który stoi za Twoim odrzucaniem kobiet i że rozumiesz go Ty sam. Długo byłeś z borderką? Na pewno dostarczała Ci silnych emocji. Skrajnych ale silnych. I był w międzyczasie (w tych dobrych okresach) pewnie seks (wybacz, nie czytałem Twojej historii, igorant ze mnie) i było super. I potem znowu jazda. I tak w koło Macieju. Poprawiaj mnie jeśli się mylę. I tak, w końcu, jeśli związek trwał jakiś czas mózg przyzwyczaił się do produkcji dopaminy i endorfin i teraz masz efekt. Uzależnienie od tych substancji jest faktem a ich wyrzut może być uzależniony od silnych emocji i ich huśtawek. I znów mnie popraw: czy myślałeś, że gdy skończy się u niej okres negatywny i zacznie pozytywny, to czy miałeś nadzieję, że już tak zostanie? Cieszyłeś się, że jest ok i chciałeś, by tak było dalej? 

 

 I w ten sposób, volens nolens, stałeś się "Psem Pawłowa" (nie mam intencji Cię tutaj obrażać, wybacz, jeśli to porównanie Cię doknętło). 

 

Kuracja? Chyba odwyk i próba samodzielnej stymulacji mózgu do produkcji (hormonów)szczęścia. Zajmuje to czas (jak odwyk od porno), bo mózg szybko się potrafi do czegoś przyzwyczaić, ale z odwykiem już gorzej. Trzymam za Ciebie kciuki! Powodzenia i wszystkiego dobrego!

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Exile napisał:

pierwszy prawdziwy związek

 

16 godzin temu, Exile napisał:

jednakże pamięć o tym jaka miłość wtedy czułem

Magia tej pierwszej. Nie da się przeżyć od nowa pierwszych razów. Tak, jak wspominałem wcześniej - narkomani próbują znów przeżyć tamten haj. Zwiększają dawkę, miksują, kombinują z czystością - a i tak nigdy nie osiągają tego pierwszego błogostanu ;) Nie osiągniesz już tamtego - tak, jak nie przeżyjesz fascynacji pierwszą grą video tak, jak przeżywa to sześciolatek. Taka smutna prawda, z którą trzeba nauczyć się żyć.

 

 

Na dodatek wydaje się, że podobał Ci się rollercoaster, jaki Ci serwowała, dawał emocje. Są tacy ludzie, których zwykły związek po prostu nudzi. Wspólczuję im, bo partnerki, które im pasują, jednocześnie zamieniają ich życie w piekło i takie związki raczej nie są w stanie przetrwać próby czasu.

Bo tym "bogiem we własnym niebie" jesteś dopóty, dopóki trzyma haj hormonalny. "Zakochanie". Kiedy minie (a mija zawsze - udowodnione naukowo ;) To tylko chemia w mózgu), to nagle jesteś z wiecznie niezadowoloną, awanturującą się o wszystko babą. I co wtedy? Ano rozstanie, rozwód i szukamy kolejnej ;)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posłuchaj, bracie @Peter Quinn cała ta historia jest zgrana, jak hicior po całym lecie z radiem spędzonym na listach przebojów.

 

Jest na moim kanale taki filmik TAK TANIO SIĘ SPRZEDALI i właściwie sam jego tytuł wystarczyłby na podsumowanie tego wątku, ale okraszę go jeszcze kilkoma zdaniami dla kolorytu, żeby również innym braciom zapadło to dobrze w pamięć. Tu masz film, więc obejrzyj go zwłaszcza od 3 minuty:

 

 

Kobiety, mimo że ostatnimi czasy wydaje się, że mogą wszystko, jednak są istotami śmiertelnymi, a proces ich rozkładu (nie tylko ciała) zaczyna się nierzadko już po 30stce. To wszystko jest osadzone w dość nieciekawym okresie cyklu koniunkturalnego, jaki mamy teraz, którego panie nie mogą przeczekać. A ponieważ arabskich szejków, johny deepów i dicapriów jest jednak mocno ograniczona ilość jak i dostęp do nich, to przychodzi taki moment w życiu pani kiedy macha na to wszystko ręką na te wszystkie zaloty i bierze ona sobie pierwszego dostępnego woła, który pociągnie jej wózek i ją na górze i padło na ciebie. Co będzie dalej, nie trzeba być Kasandrą, by to przewidzieć. Mozolna, wyniszczająca eksploatacja, aż do totalnego zeszmacenia i utraty godności (twojej). Symptomy tego już masz, więc jest to więcej niż pewne. Jest to nic innego jak oznaka starości, starości mentalnej. Czyli krótko mówiąc - że nic już wielkiego w życiu, o czym mógłbyś opowiadać wnukom, nie zwojujesz. Będzie tyra, biedronka, dwa tygodnie wczasów w roku i opłacanie rachunków.

 

Ktoś powie, absolutarianin, ty zwolennik chłodnego podejścia, racjonalizmu przy wyborze, patrzenia na rodzinę pani, zżymasz się, że nie było tego łaaaaał?!?

 

TAK! Jam ci to rzekł. Jeżeli sam nie zadbasz o to, by twoje życie było łaaał, to ani kobieta, ani pracodawca, ani żont o to z pewnością nie zadba, a raczej zadba, by było łaaał/4.

 

Takie życie jest jak wpierdalanie nadmuchanego chleba z keczupem zamiast pizzy napoletany i słowami naszego mistrza, taskanie parówek z tesko w białych skarpetkach do klapek kubota.

 

Ja podchody do swojej drugiej żony robiłem dwa lata, wykorzystawszy maksimum swojego ówczesnego potencjału, a i tak za szybko przeskoczyłem pewną fazę i równowaga została naruszona, która już nigdy potem mimo ślubu nie została odzyskana. Wyrwać, co twoje będziesz musiał i tak, jest tylko pytanie, czy będziesz miał czym i z kim. Czy zostanie ci choć trochę fantazji i polotu po ryciu na tym polu buraków.

 

I na tym się porządnie skup.  

 

Mój dawny przyjaciel, wulkan kreatywności i optymizmu wpadł w radar takiej piczy też po 10 latach 'cudownie się odnaleźli i od razu ze sobą zamieszkali'. Dziś wrak człowieka, w gości tam nawet nie ma po co iść, gdybym nawet był w generalnej guberni, bo atmosferę siekierą można by rąbać. Pani skanalizowała wszystkie jego zasoby i uziemiła potencjał. Naburmuszona siedzi na swoim tronie, a on lata koło niej. Pani jest aplikantką farmaceutyków, niektórzy zwą ten zawód lekarką, ale ja w swoim włoskim lesie, jako amator, więcej mam sukcesów na zdrowiu.

 

Ale wracając do tematu, ja też byłem łapany na tę sieć, przez ładne dziewczyny, które miały 25 lat i im zegar dryndnął, tylko że ja żadnej promocji na siebie nie dałem i bogu dzisiaj dziękuję, patrząc po fejsie, co się z nimi stało i jak szybko się stało, że nie doszło do tej transakcji. 

 

Dziś idę sam przez pusty las, zostawiłem tamten krajobraz, nie wiem, czy ten las kiedykolwiek się skończy, ale taki jest mindset mężczyzny, że napierdalasz tak długo, aż osiągniesz to, co sobie zamierzyłeś, a nie zadowalasz się ochłapami.

 

Dużo braci pisze tu o pasjach, samorozwoju. Niewielu robi. Można zresztą przeczytać pięć bibliotek i gówno się nauczyć. Wielu nawet nie wie, na czym ów miałby polegać?

 

Rozwijać się w samotności jest trudno zwłaszcza patrząc naokoło jak kolejny się stoczył, bo człowiek musi zmierzyć się ze wszystkimi swoimi demonami i lękami.

Rozwijać się w grupie jest łatwiej, ale na zacną grupę trzeba sobie ciężko zapracować.

 

I na koniec - nie łudź się, że komuś tam dogodzisz, zawrzesz jakiś kompromis i będzie OK. Dogadacie się. Kompromis to można zawierać z osobą, za którą szalejesz i ona szaleje za tobą.

 

A! To jeszcze nie wszystko z bolesnej prawdy. Kobiety tych, których sobie wzięły z braku laku, NIENAWIDZĄ. Biologicznie, bo to symbol porażki ich genów, więdnącego powabu. Facet ma szansę zapracować na szacunek, na branie, na bycie kimś. Ma na to całe życie, jeżeli tylko się nie podda, a strzelać może i w wieku lat 80ciu. Kobieta nie tylko nie ma tego luksusu, ale jeszcze o ironio losu najlepsze szanse przelatują jej wtedy, gdy jest najgłupsza i ta jej frustracja, że nie została porządnie zdobyta, wyląduje prosto na twojej głowie i w twoich uszach już niebawem.

Co zrobić w tej beznadziejnej sytuacji? Dokręciłbym jej śrubę tak mocno, jak to tylko możliwe, bez tłumaczeń dlaczego i za co, i zobaczył, czy wytrwa. Jeżeli znajdzie się w tym ułamku - to będzie cię chociaż szanować (bo motylków już nie będzie) i będzie dało się z nią chociaż żyć, co też jest coś warte, ale typuję, że szybko znajdzie się w tych 99,5% kobiet nie nadających się w tym umęczonym kraju na żonę i wtedy z czystym sumieniem zwijałbym żagle i ruszał w podróż, podróż życia, po prawdziwie złote runo, a nie plastikową imitację, bo lepiej zaprawdę umrzeć w butach gdzieś na końcu świata, niż mieć na koniec swojego nędznego życia poderżnięte gardło jak świnia w chlewie.

 

 

  • Like 16
  • Dzięki 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie @Moriente i inni, wam ku przestrodze, pamiętajcie, że wszystko, co zrobicie, zostanie użyte przeciw wam, pań nie interesuje, ani co sobą reprezentujecie, ani to, że macie rację, ani wasz potencjał, ani to, że po prostu w danym momencie nie mogliście inaczej postąpić. Panie interesują tylko ich emocje, one jedno wam powiedzą, a drugie zrobią. Nie wystarczy to zrozumieć, należy z tą świadomością się ożenić, wkomponować sobie, zaprogramować, jak nawyk, jak odruch strzelania z biodra.

 

Mnie po prostu zależało bardziej niż jej, przez chwilę, zbyt widocznie i się porządnie nie zakochała (czytaj: hormony jej porządnie do głowy nie uderzyły i stan ten się nie utrzymał), a to było do zrobienia, tylko zamiast rozwiązywać jej problemy, trzeba ją było opierdolić i pogonić. Wtedy one zawsze wracają, bo TEGO NIE KONTROLUJĄ zapamiętajcie sobie raz a dobrze. Z kobietą nie da się dojść do żadnego porozumienia, zawrzeć żadnego kompromisu. Można tylko być wydajnym samemu w sobie i przez to atrakcyjnym z zewnątrz. Kobiet nie interesują, ani twoje problemy, ani błędy, ani chimery, czy to, że świat kopie cię akurat w dupę.

 

Raz stwarzając takie mierne wrażenie nie da się tego już zmienić, tak jak nie da się zmienić pierwszego wrażenia. Dlatego nie istnieje coś takiego jak powrót kobiety i odzyskanie szacunku. Kołcze będą nagrywać wam filmy jak odzyskać ex, ale to się praktycznie nigdy nie udaje, a jak się udaje, to efekty tego są opłakane, czemu - to macie powyżej opisane.

 

Pozytyw jest taki, że na poziomie mechanizmów, one są wszystkie takie same, więc nie ma co żałować jakiejś konkretnej, a maska, którą człowiek przybiera kim oni niby jest, jakie ma dla ciebie znaczenie? No właśnie - ŻADNE. Bo ciebie, jak i mnie interesuje kwestia w związku najważniejsza, czyli centrum podejmowania decyzji, bo chcesz rozmawiać z głową, procesorem centralnym, a dupę zostawić sobie do czego innego.

 

Jeżeli dalej nie wiesz, jak to centrum działa i jak do niego należy podejść - spróbuj na psie, albo na kocie, zrozumiesz, jak działa natura. Moja zostawiła rozpuszczone do niemożliwości koty, którym sypała tyle karmy ile zżerały, kiedy były jeszcze małe, efekt tego był taki, że jak pojechała, to te koty napierdalały się na pazury po głowach o dostęp, która wsadzi głębiej mordę do miski, więc kiedy miałem ich już serdecznie dość i wpierdalania z mordami do każdego jednego talerza, wkurwiania gości, to wziąłem wielką ścierę i zabrałem się za brutalną tresurę.

 

Dzisiaj mam tak, że kocica na skinienie ręką staje na baczność, oczywiście to nie jest pies i tam się zawsze czai pewien podstęp i cwaniactwo, czytaj jak wie, że na nią nie patrzę, to próbuje na wydrę coś wykraść, ale jak czuje moją obecność, to chodzi w zegarku tak doskonale, że co trzeci dzień rano znajduję upolowanego wielkiego szczura, z którego ta bardziej umięśniona połowa leży zawsze odgryziona dla mnie przed drzwiami na wypadek, gdybym był głodny.

 

I dokładnie tak samo jest z kobietami.

 

Wszystko prawie, co piszą te rezerwatki, (poza powtarzaniem banałów z książek i ze szkoły, które też nie wiadomo, czy są prawdziwe) jest kłamstwem i robieniem wam wody z mózgu.

 

Rzeczywistość, ta głęboka, która zmiecie wasz związek i tym samym wasze zasoby i zdrowie psychiczne, czyli de facto najcenniejsze, co macie, na poziomie odruchów, które sterują mózgiem kobiety z jego gadziego pnia, jest właśnie taka, że kobiety kochają być trzymane krótko i bez żadnego pierdolamento i żadna z dzisiejszych wychowanych na ścierwomediach kobiet nie jest zdolna w horyzoncie całego życia tej swojej natury pohamować, bo do tego musiałyby się codziennie na klęczkach chyba modlić, żeby te tysiące lat cywilizacji jakiś znikomy wpływ chociaż w najważniejszych kwestiach miały, a co one zamiast tego dzisiaj robią, to wszyscy dobrze wiemy. Bo nawet jeżeli ona sobie bez tej dominacji sama nieźle radzi, to już jest zmaskulinizowana i guano jej jesteście potrzebni. Jej wystarczy system i jego jałmużna i plastikowa karta płatnicza, by resztę sobie dokupić w najbliższym markecie.

 

 

 

 

 

  

To tak jakbyś rwał zamiast wiernej kobiety - niewiernego mężczyznę.

 

Po ki ch.. przepraszam?

 

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 6
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minutes ago, absolutarianin said:

(...)wszystko, co zrobicie, zostanie użyte przeciw wam, pań nie interesuje, ani co sobą reprezentujecie, ani to, że macie rację, ani wasz potencjał, ani to, że po prostu w danym momencie nie mogliście inaczej postąpić. Panie interesują tylko ich emocje, one jedno wam powiedzą, a drugie zrobią. Nie wystarczy to zrozumieć, należy z tą świadomością się ożenić, wkomponować sobie, zaprogramować, jak nawyk, jak odruch strzelania z biodra.

  


A właśnie miałem zamiar coś na ten temat skrobnąć. Jestem po kolejnej gównoburzy sobotniej... 

Przez jakiś tydzień po moim ostatnim ultimatum było naprawdę spoko - czułem, że zbliżyliśmy się do siebie, jakoś mi tak bardziej zaczęło zależeć, otwierałem się na rozwój uczuć. 

Generalnie jako, że siedzę w IT, kobieta poprosiła mnie o ogarnięcie strony dla niej. Wysłałem jej kilka tygodni temu szablony, żeby sobie coś wybrała, potem nie było kiedy. W tym tygodniu produktywnie, mówie sobie że usiądę w weekend i ogarnę. Nie jest to robota na 5 minut, ale trzeba przysiąść w spokoju, ogarnąć kod, hosting, jej uwagi etc. Idealnie byłoby, gdybym nie miał na głowie obowiązków domowych, no ale wiadomo. Trzeba kobiecie nowoczesnej trochę pomóc, żeby nie czuła się samotna w ogarnianiu chaty. W piątek przy okazji poleciałem sam na zakupy które targałem na kilka rat z parkingu, bo ona gdzieś tam miała spotkanie firmowe. Następnego dnia pomoc w domu, zrobiłem śniadanko, potem chwila wypoczynku - seksu dobrego również nie zabrakło.  ;) Przychodzi pora obiadowa i wracamy do rozmowy z tygodnia, w której mówiła mi, że chciałaby w weekend spędzić wieczór ze mną, a ja jej tłumacze, że mam w ciul roboty, chciałbym dla niej zrobić tą stronę m.in + inne projekty, bo potem znowu nie będzie kiedy. No i zaczęły się kolejne żale, że zaniedbuje...  Wkurwiłem się. 

Zaniedbuje w chuj. SIedzę wieczorem w weekend, robię dla niej stronę. Moją winą było złe zagospodarowanie czasu, bo ponoć mogłem kodzić równolegle szorując łazienkę... ;> 

Usłyszałem dzisiaj, że ja nie jestem kompromisowy. Że łatwo się denerwuję. I takie tam, znacie pewnie tą starą śpiewkę. 
Powiedziałem, żeby wyszła z pokoju bo mnie wkurwia. To żale poszły przez internet... 

Powiem wam tak... Kiedyś chłop wracał z roboty, oczekiwał obiadu od żony i spokoju - tak to przynajmniej wyglądało w kilku serialach, choć z życiu rodzinnym również to matka zajmowała się obiadami - ojciec robił inne rzeczy, ale wiecie o co mi chodzi... nie o to, że kobieta do garów bo tam jest jej miejsce, tylko o to, ile się pozmieniało w obecnych czasach. 
Z racji że oboje pracujemy dużo, każdy ogarnia posiłki we własnym zakresie - ja mam dietę pudełkową, ona je w pracy. Nie wyobrażam sobie, że siedzę wywalony na kanapie i oczekuje, aż ona coś dla mnie ugotuje i poda pod nos. Nikt też nie oczekuję, że kobieta w domu będzie robiła za kurę domową i ogarniała całą chatę za Ciebie. 
Wydawałoby się jednak, że mimo tego iż facet robi coś od siebie - w kwestii prac domowych i również robiąć dla niej inne rzeczy - ona obdarzy go zrozumieniem, wyrozumiałością, wsparciem. 
Ale nie, trzeba się przypier*** , dla zasady. :)

Nie chcę streszczać kolejnej bezowocnej kłótni, ale możecie się domyślać , jaką katorgą jest wałkowanie wciąż tego samego tematu - tzn jej marudzenia w kontrascie z moja malejącą cierpliwością i twardym stawianiu sprawy. Logiczne argumenty odbijają się jak piłka i wracają jak bumerang - trzeba uważac na słowa, bo każde słowo może zostać użyte przeciwko Tobie... 

Edytowane przez Peter Quinn
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, absolutarianin napisał:

Bo nawet jeżeli ona sobie bez tej dominacji sama nieźle radzi, to już jest zmaskulinizowana i guano jej jesteście potrzebni. Jej wystarczy system i jego jałmużna i plastikowa karta płatnicza, by resztę sobie dokupić w najbliższym markecie.

Ale czy, w którym momencie ta wizja która została im sprzedana nie okaże się atrapą, fatom Morgana? :) 

 

Moim zdaniem to bardzooooo mocno zaboli ale ten ból jest oddalony, więc póki młode tego nie widać na horyzoncie. No i kobiety z reguły się nie chwalą, że płaczą w poduszkę bo nie wyszło tak jak miało wyjść. Wystarczy pooglądać materiały z USA i Dżaponi. 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrozumcie jedną rzecz.

 

Nie ma żadnego upadku kobiecości, nigdy nie było. Jest tylko upadek MĘSKOŚCI. Kobiety były zawsze takie same. Szły tam, gdzie się im pozwoliło.

Dziś jest upadek męskości, bo pokolenie mężczyzn wyrosło bez ojców, lub z ojcami pizdami, pantoflarzami, apatycznymi lamerami (czy się stoi, czy się leży).

Niektórzy twierdzą, że niektórym red pill wszedł za mocno. Nie ma czegoś takiego. To jest tak samo jak z kładzeniem spawów, czy papy termozgrzewalnej. To musi być dobrze PRZETOPIONE, INACZEJ NIE BĘDZIE TRZYMAĆ! Lepiej wypalić dziurę i położyć kolejną warstwę, bo przynajmniej widzisz, co masz. A jak nie przetopisz dobrze, to jest najgorsze, co może być, bo nigdy nie wiesz, kiedy to puści.

 

I tak samo było u mnie i podejrzewam u większości braci tutaj, było i jeszcze będzie. Pewne kobiety to pokażą, pewne ukryją, zależy od temperamentu i wychowania, ale ich decyzje będą TAKIE SAME - czyli dyskwalifikujące was.

 

Nawet obserwując uważnie to forum tutaj, widać jak niektóre użytkowniczki, jak się je zeszmaci, to wklejają serduszka. Oczywiście wszystkie 'mają chłopaków', bo każda ma, ale kto w to na serio wierzy. To figuranci, którzy jak każdy mierny facet zlądują na orbicie, gdy pojawi się TEN i pozostanie odpowiednio długo w polu widzenia. 

 

Nie wystarczy chada/chama grać wg. podręcznika. Kobiety doskonale wyczują fałsz, niespójność. Należy go w sobie odnaleźć, obudzić i dać mu się prowadzić. Należy się z nim mentalnie zespolić, zintegrować go w sobie. W tym zakłamanym świecie wszystko jest względne, więc to ty musisz być bezwzględny. Jeżeli nie masz w sobie chama - bądź eleganckim skurwysynem. Ludzkie uczucia należy zostawić dla innych mężczyzn, bo po to budowaliśmy cywilizację, żeby nie zjadać się nawzajem. Dla kobiet prawa cywilizacji, że się nie sięga po cudze, są niezrozumiałe. Dla kobiet cywilizacja to tampon i suszarka do włosów.

 

 Dlatego ogarnijcie siebie i swoje złudzenia, bo one was zgubią. Odnośnie nie tylko kobiet, ale świata w ogólności, a wtedy kobiety i tak do was przyjdą, bo gdzie mają pójść? Na systemie każdy się prędzej, czy później przejedzie, bo system go wydyma. To jego definicja. Nie mylić z cywilizacją.

 

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 6
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Logiczne argumenty odbijają się jak piłka i wracają jak bumerang - trzeba uważac na słowa, bo każde słowo może zostać użyte przeciwko Tobie... 

Rozmowa z kobieta ma sens wtedy gdy jest prowadzona z pozycji sily .Twoje mieszkanie , zasoby , masz wziecie u innych saren itp.Jak nie masz tych atutow to sie za zwiazki zwyczajnie nie zabiera .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, absolutarianin napisał:

Nie wystarczy chada/chama grać wg. podręcznika. Należy go w sobie odnaleźć, obudzić i dać mu się prowadzić.

Pokażesz na swoim przykładzie? 

 

Nie zgadzam się z cytatem. Trzeba odnaleźć siebie- swoje marzenia, cele, priorytety. Te prawdziwe, nie narzucone z zewnątrz. 

Zbudować zdrowe poczucie własnej wartości, oparte na znajomości swoich mocnych i

slabych stron. 

 

Mając mocno siebie, nie ma potrzeby bycia chamem/chadem,

nie musisz niczego nikomu udowadniać.

 

Inna sprawa, że można być tak postrzeganym w niektórych sytuacjach, kiedy np. mówi się 'NIE'

Ludzie tego nie lubią.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Yolo said:

Pokażesz na swoim przykładzie? 

 

Nie zgadzam się z cytatem. Trzeba odnaleźć siebie- swoje marzenia, cele, priorytety.

Możesz się nie zgadzać, ale to nie zmieni stanu faktycznego. 

 

Kobiet nie interesują twoje marzenia, gdy za bardzo odpłyniesz w ich realizację, a przestaną dawać ci pozycję wśród innych samców - zostaniesz samotnym MGTOWowcem na swojej wyspie, ze swoją wędką, a tego chciałbym i sobie i chłopakom tutaj raczej oszczędzić, bo sam jestem teraz bliżej tej sytuacji. Kobiety interesuje funkcja reprodukcyjna, która ściśle jest związana z pozycją w stadzie i operowaniu na zastanym ekosystemie. 

 

A przykład mój jest bardzo prosty: kobiety jedna za drugą wskakiwały mi do łóżka, kiedy miałem zakredytowany pod korek pensjonacik nad zimnym Bałtykiem, sępów na karku, nierozwiedzioną żonę w tle i żadnej nie zniechęcało to, że ta piramida z klocków za chwilę się rozsypie, każda chciała trzymać stery takiej sytuacji, aniżeli kiedy balast odciąłem i faktycznie poszybowałem sobie jak wolny ptak za swoimi marzeniami.

 

 

  

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, absolutarianin napisał:

Możesz się nie zgadzać, ale to nie zmieni stanu faktycznego. 

Twojego wyobrażenia o nim.

13 minut temu, absolutarianin napisał:

Kobiet nie interesują twoje marzenia,

Tak pisze ktoś, kto obudził w sobie chada/bad boya?

To mnie intetesują moje marzenia, cele i priorytety wynikające z marzeń, rozumianych nie jako bujanie w obłokach, a wizje swojej przyszłości.

Dlaczego miałoby to interesować kobiety, mężczyzn, marsjan? 

Ciebie interesują moje cele? No właśnie, dlaczego oczekujesz tego od kobiet? 

13 minut temu, absolutarianin napisał:

A przykład mój jest bardzo prosty: kobiety jedna za drugą wskakiwały mi do łóżka, kiedy miałem zakredytowany pod korek pensjonacik nad zimnym Bałtykiem, sępów na karku, nierozwiedzioną żonę w tle i

Prosiłem o wskazanie na swoim przykładzie tego, dlaczego warto obudzić w sobie chada/bad boya.

W domyśle- jak to zrobiłeś i co Ci z tego przyszło.

 

Jak Twoja odpowiedź ma się do pytania? 

Bo zakładam że opisana sytuacja nie była celowym, wymagającym wysiłku działaniem, mającym doprowadzić do czegoś konkretnego.

Edytowane przez Yolo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Yolo napisał:

 

Prosiłem o wskazanie na swoim przykładzie tego, dlaczego warto obudzić w sobie chada/bad boya.

W domyśle- jak to zrobiłeś i co Ci z tego przyszło.

 

Nie wiem czy dobrze kojarze ale @absolutarianin zgarnial swoje lachony jak mial "wladze" .Bodajze kiedys wspominal ze byl wykladowca matmy ( poprawcie mnie jak sie myle ) i lecialy na niego studentki. Wtedy byl dla nich badbojem , ale w domu nie trzymal ramy. Pozwolil sobie wejsc na glowe i polegl jak wiekszisc z nas .Sek w tym ze trzymanie ramy to sztuka dla sztuki i konieczniac w relacji z kobieta. Sam mam czesto beke z siebie przylapujac sie na aktorstwie ktore swojej kobiecie zapodaje od czasu do czasu. Bardziej mnie to bawi niz przeraza ....ale grunt ze dziala .

Edytowane przez thyr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Obliteraror napisał:
27 minut temu, Yolo napisał:

Pokażesz na swoim przykładzie? 

Nie pokaże, bo te tezy to tylko tony prymitywnego społecznego darwinizmu podszytego potężną frustracją. 

Właśnie, że nie nie jest to żaden społeczny prymitywny darwinizm. Kolega @absolutarianin zaorał temat. To dokładnie tak działa. Jestem żonaty już ponad 25 lat. To co kolega opisał powyżej ja stosowałem nie do końca świadomie  w swoim małżeństwie, żeby było śmiesznie- w moim pierwszym związku. Z tym, że ja miałem łatwiej, bo mi się uruchamiały wzorce wyniesione z domu rodzinnego, tj. wobec swojej żony postępowałem w "sytuacjach krytycznych" dokładnie tak samo, jak mój ojciec wobec mojej matki. Ja się wychowałem w rodzinie trójpokoleniowej gdzie o kryzysie męskości nie było mowy.

 

Przeżyte dwa małżeństwa dają olbrzymie doświadczenie życiowe i możliwość dogłębnego poznania mechanizmów rządzących relacjami damsko- męskimi. Dlatego zawsze z ogromną uwagą czytam co kolega @absolutarianin ma do powiedzenia w tej materii.

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Stefan Batory napisał:

Przeżyte dwa małżeństwa dają olbrzymie doświadczenie życiowe i możliwość dogłębnego poznania mechanizmów rządzących relacjami damsko- męskimi.

Być może. 

Być może też, świadczą o nieumiejętności dokonywania wyborów, albo stosowania w praktyce teorii. Albo i posiadania wiedzy, która się nie sprawdza.

Wtedy i dwa następne małżeństwa niczego nie zmienią. 

 

Dlatego, kiedy ktoś stawia z mocnym przekonaniem tezy, warto zapytać jakie one konkretnie mają zastosowanie w życiu piszącego. 

Zapytałem, nie dowiedziałem się niczego, poza ucieczką od konkretów.

A to sprawia, że traktuję piszącego z przymrużeniem oka. p

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, absolutarianin napisał:

Nie ma żadnego upadku kobiecości, nigdy nie było.

Nie zgodzę się, upadek kobiecości istnieje, cały czas trwa.

 

Zgodzę się natomiast w kwestii, że nie zmieniła się natura kobiet. 

 

 

Dam przykład, masz miasto gdzie wszystko działa normalnie, jest jakiś tam margines przestępczości, jakiś margines patologii, ale większość ludzi przestrzega norm społecznych.

 

Pewnego pięknego dnia zabrakło dostaw energii elektrycznej, było 14 dni ciemności. Ludzie zaczęli łamać normy społeczne rabunki, gwałty, dewastacja sklepów, gangi walczące na ulicy, zadawnione porachunki sąsiedzkie.

 

Służby nie dawały sobie rady, w końcu policjanci zabarykadowali się na posterunku i martwili tylko o to żeby przetrwać.

 

Najrozsądniejsi uciekli z miasta, ci mniej rozsądni i mniej zamożni w nim zostali, tkwili w tym kotle przez 14 dni ich codzienność uległa na tyle zmianie, że stała się nową normalnością.

 

Po przywróceniu dostaw energii, już nic nie było jak dawniej, wzrosła przestępczość, skończył się okres "spokojnego miasteczka", może nie na trwałe ale na długie lata. 

 

Z ludzi wyszła ich prawdziwa natura, bo mieli do tego okazję, a później jak zobaczyli, że nie ma konsekwencji, to nawet po przywróceniu "normalnych zasad" nie chcieli ich przestrzegać.

 

 

 

Upadek kobiecości to zwiększająca się pula jednostek wykazujących zachowana patologiczne i autodestrukcyjne, a wykazują je bo nie ma konsekwencji. 

 

Można powiedzieć, że dla kobiet zgaszono światło pewnych zasad i tyle, nawet jeśli teraz znów da się je włączyć to opanowanie sytuacji zajmie bardzo długi czas.  

 

 

Na dodatek jest to naturalna konsekwencja rozwoju cywilizacji.

 

2 godziny temu, absolutarianin napisał:

Dla kobiet cywilizacja to tampon i suszarka do włosów.

Internet, social media, seriale w tv, netflix, kosmetyczka, drinki z parasolką, biały węgorz do nosa za grosze, to jest właśnie ta część cywilizacji, która panie interesuje, a przynajmniej do momentu jak się uroda nie zaczyna załamywać.

 

Cywilizacja daje łatwy dostęp do dużej ilości mężczyzn, dużej ilości fantazji, dużej ilości używek, dużej ilości złych wzorców, na dodatek gwarantuje bezkarność postępowania (przynajmniej zachodnia).

 

Nawet jeśli pani żyje w konserwatywnej społeczności, gdzie za jakieś zachowania spotka ją ostracyzm, to cywilizacja umożliwia jej łatwą zmianę społeczności, przeprowadzi się o 100, 500, 1000 kilometrów, w ,miejsce gdzie jej zachowanie będzie normą, a nie odstępstwem od normy.   

 

O tym, że takie miejsca istnieją, gdzie normy są rozluźnione dowie się z tv, internetu, na dodatek zobaczy, że można się tam dobrze bawić bez konsekwencji, oczywiście to jest fałszywa wizja, konsekwencje zawsze są. Tyle, że dowie się o nich grubo po fakcie. 

  

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Mosze Red napisał:

Można powiedzieć, że dla kobiet zgaszono światło pewnych zasad i tyle, nawet jeśli teraz znów da się je włączyć to opanowanie sytuacji zajmie bardzo długi czas.  

Pytanie za 100 punktów kto by miał je włączyć i jak.

Pewnych procesów nie da się cofnąć i czy ta ,,rewolucja kobiet” jest już nie do ogarnięcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezła psycho - loszka ci się trafiła :)

 

Problemy z jakimi się zmagasz występują zawsze w każdej relacji d-m. Twój przykład dał mi tylko do myślenia tyle, że nie ma znaczenia wiek interesantów ale podejrzewam, że i miejsce a śmiem przypuszczać, że i czas. Kobity zawsze i wszędzie suszyły głowe facetom, widziałem to na przykłądzie moich babć, matki jak i teraz młodych moich znajomych.

 

Przyjmując powyższe założenie możesz przewidzieć co cie będzie czekać niebawem. Bombelek, beta bankomat, gówno burze ustaną bo ona już wypracuje sobie jako taką pozycje i będzie musiała się zająć bombelkiem. Kłutnie pojawią się okazjonalnie jeżeli trzeba będzie cie sprowadzić do parteru jakbyś nagle poczuł zew wolności/godności :) Oczywiście zanik seksu lub jego dawkowanie w zamian za zasoby (seks to narzędzie... zbrodni :) ). Tobie zostanie piwko żeby się lekko znieczulić i połowicznie odlecieć na chwile z tego "wspólnego gniazda" gdzie jest nieźle nasrane.

 

Nie udało mi się upić jeszcze z żadnym kumplem na tyle, żeby mi odpowiedział na pytenie "no jak to teraz masz po ślubie?". Zawsze było jakieś kluczenie typu "no wiesz jest inaczej... " i nabieranie wody w usta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Peter Quinn napisał:

No i zaczęły się kolejne żale, że zaniedbuje...  Wkurwiłem się. 

Musiałeś trafić na wyjątkowo zmanierowany okaz.

 

Większość kobiet stara się urobić dupą podczas wersji demo. Wtedy foszki i przypierdalanie się jest ograniczone do minimum i zwykle za to przepraszają tłumacząc się mitycznym złym dniem.

Oczywiście jest to celowe, byś od razu nie uciekł, tylko dał pierścionek i zrobił bombla.

 

Tobie nawet wersji demo nie dane jest oglądać. Dostałeś od razu pełniaka. Pani się nie pierdoli w tańcu.

 

Moim zdaniem to jednostka roszczeniowa w stopniu patologicznym.

 

 

12 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Logiczne argumenty odbijają się jak piłka i wracają jak bumerang - trzeba uważac na słowa, bo każde słowo może zostać użyte przeciwko Tobie... 

I tym sposobem Twój dom zamienia się w jakieś kretyńskie pole walki, a osoba, która ma być w życiu wsparciem i radością - staje się wrogiem i utrapieniem.

 

Chyba nie tego oczekiwałeś.

 

 

Ps. Poznałem kiedyś taką, która roszczenia miała już w trakcie... rozmowy zapoznawczej przez internet. Dosłownie. W trakcie pierwszej rozmowy oburzyła się, że wspomniałem o innych kobietach, odwaliła focha i zamknęła rozmowę. Na drugi dzień odezwała się jakby nigdy nic :D oczywiście kazałem natychmiast jej spierdalać i zablokowałem. Patologia.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minutes ago, BlacKnight said:

Pytanie za 100 punktów kto by miał je włączyć i jak.

Przyjdzie poważny kryzys w Europie, który już widać na horyzoncie. Mądrzy ludzie wieszczyli go już dużo wcześniej, ale kto tam słuchałby mądrych ludzi. Ten kryzys sprawi, że to, co było 'należącą się codziennością' rozsypie się jak domek z kart, a to, co było w pogardzie, stanie się nieosiągalnym luksusem - przykładem jest już niepatologiczna rodzina. W momencie, kiedy jak to @Mosze Red zauważył, w obliczu niedostatków podstawowych usług z ludzi zaczną wychodzić zwierzęta, co poniektórzy (a szczególnie panie) zatęsknią za bezpieczną przystanią, którą stworzą wartości. Bezpieczną przystań będą mieli ci, którzy dochowali wierności wartościom i podług nich zorganizowali się zawczasu w dobrze działające klany. Tyle że tu nie chodzi o bycie miłym gentlemanem rozwijającym paniom czerwony dywan, tylko o konkretne efekty. Chodzi o zwykła wydajność, dyscyplinę, pracę, żeby się twoje stadko nie rozłaziło, a dziki zwierz na gospodarkę nie wchodził. Widzę to po swoich grupach, jak to panie, często wykształcone i z pozycją w matriksie, szukają bezpiecznej przystani, więc podam za chwilę za przykład.

 

Ten przykład z gadzim mózgiem kobiety jest trochę przejaskrawiony, ale to tylko po to, bo ciągle wielu braci zapomina się (co widać po tym forum nagminnie) i wystawia na piedestał kobietę kosztem swojej postawy, która jest niestety słabiutka. Nie wystarczą tu hiperumiejętności, mówię wam to jak programmer z 10 latami w IT, bo to, że taki człowiek ostatnimi laty może tak wiele jest obocznością systemu, pewną formą iluzji, nietrwałą zresztą, która was uderzy boleśnie, kiedy przekonacie się, że jednak wylądowaliście w roli tego beta-bankomatu. Należy ją więc traktować tylko jako środek do celu. Jeżeli oczywiście chcecie mieć kobiety, a nie zostać jakimś migdałowcem i mieć własny świat. Wam się wydaje, że jesteście sobą, gonicie marzenia, sklejacie papierowe samolociki, a na koniec zostajecie sami, bo kobietę bierze wam taki cham, bez kompletnie wydawałoby się - sensownego powodu.

 

Oczywiście wyskoczą tu zaraz kolesie pokroju znanych osobników wyżej, których ja mam stada w gronie swoich znajomych z poprzednich epok, którzy tkwią z tą samą babą od lat i nie zauważyli, że się czasy zdążyły dwa razy zmienić. Mają nieaktualne dane i będą prawić wam wykład o byciu mężczyzną, kompromisach, podczas gdy pobrali sobie te niewiasty 15 lat temu, kiedy nie wiedziano, co to jest fejsbuk, czy instagram. A najlepsi są tacy, którzy zwalają to na karb własnej zajebistości, ale zostawmy ich.  

 

 Dlatego posłużę się przykładem społeczności lokalnej, mojej włoskiej wioski.  Ja miałem trzy epoki w życiu odpowiadające trzem kobietom, a także trzem epokom 'systemowym'. Nie będę tu swojej historyjki powielał, macie ją w wątku 'współczesne związki' @Szczery Człowiek i w filmach na moim kanale.

 

Pierwsza to była epoka akademicka i Siemensa we Wrocławiu, rok 2006, kompletnie inne czasy, struktura dorobku w obszarze nad Wisłą, fejsbuk raczkował. Miałem pozycję w stadzie i perspektywę zdobycia majątku. Na sytuację matrymonialną można to nazwać 'epoką przedinternetową' ze względu na prowincjonalność naszego grajdoła.

 

Drugi etap był nad Bałtykiem z wielką willą z widokiem na Hel i pracą programisty w Niemczech. Ja z samego podatku od swojej pensji przepuszczonego przez fiskusa w Pucku utrzymywałem chyba 10 samotnych matek i jeszcze byłem wybudowany na terenie oligarchy, nikt mnie nie ruszał, na psiarni miałem teczkę i bacznie mnie obserwowano. W te chacie bywał praktycznie cały trójmiejski światek młodocianych i lasek 20-30, które szukały z nudów rozrywek. Do tego masa osób z Polski. To była 'epoka przedinstagramowa'.

 

Trzeci etap, włoski, gdzie przeskoczyłem z tym, co udało się spieniężyć z etapów wcześniejszych to etap włoskiej wioski, gdzie jestem 'mister nobody', ale zwyczajnie przetrwałem, co już jest tutaj wyczynem. Słyszeliście o emigracji zarobkowej do Italii, poza latami 90tymi? No właśnie.

 

Rzeczywistość tu jest taka, że moja dolina trzyma się już infrastrukturalne tylko siłą rozpędu, bo społeczeństwo jest zestarzałe, specjalistów brak, nikomu się już nic nie chce i zaczyna się to wszystko powoli sypać, ale każdy boi się myśleć, co z tym będzie. Tak dziś wygląda cała Europa, tylko różne jest stadium tego rozkładu.

 

A zatem moje trzy epoki i doświadczenia, zbieranie ich z nieudanych związków zbiegają się z trzema epokami systemowymi, więc należy to oddzielić. 

 

To jest też szansa do wykazania się jako mężczyźni. Wystarczyłoby 10 osób z jajami, ramą i minimum umiejętności i kreatywności by przejąć całą tą dolinę razem z albańską mafią, której starczyłoby podsypać 50 tys. € na jakieś fuchy, żeby sobie dorobili i jedliby z ręki. To nie jest suma, żeby bank trzeba było napadać, potrzeba tylko pokazać, że się jest mężczyzną. Lepiej jest mieć kopalnię piachu, czy nawet głupi tartak niż być high-tech specjalistą w IT. Liczy się albowiem to, gdzie jesteś w stadzie, a nie ile per saldo posiadasz. Jak jesteś w biedaszybach, to wystarczy czasem zdolność kredytowa wyższa i rządzisz, bo cała reszta jest gorszymi niewolnikami. To jest upadek hierarchii i struktur w Europie, gdzie każdy brał ze swojej półki i takie były zasady. Tak samo było i z kobietami, bo były NORMY cywilizacyjne. I o to chyba chodziło Mosze Redowi. Dzisiaj ta struktura już jest w totalnym rozkładzie, jest oligarchia i niewolnicy, szczególnie to w generalnej guberni widać, ale w reszcie EU to kwestia czasu. Ale każdy taki kryzys jest szansą, ale by podejmować szanse, to trzeba się pomacać tu i tam i zobaczyć, czy ma się nabiał i przede wszystkim brak strachu.

 

 

   

 

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 1
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.