Skocz do zawartości

Jak to właściwie jest z tym szczęściem w związku?


Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, Peter Quinn napisał:

gdy robiło się słabo w życiu, to wydawało mi się że te osoby zawsze będą.

 

Powiem brzydko - witamy w dorosłości. Tej prawdziwej, kiedy szczenięce znajomości okazują się nic nie warte, a człowiek zostaje samemu.

 

4 godziny temu, Peter Quinn napisał:

Oczywiście z jej strony zero pokory, empatii... chęci wzięcia odpowiedzialności za syf jaki wytworzyła... czegokolwiek.

 

Próbujesz przyporządkować jej "właściwe" emocje, tj. takie, jakie Twoim zdaniem powinna czuć.

Ale to osoba przewrotna i moralnie zgniła, więc takowych nie przejawi.

Nie zmotywujesz ją ani telefonami, ani listami, ani umoralniającymi gadkami. Po niej to spływa, tak samo, jak po Karynach, które zakładają niebieską kartę niewinnym mężom, bo chcą lepsze warunki rozwodu uzyskać.

Szkoda, że nie zostawiłeś sprawy na tym, co stało się po tym spotkaniu - gdy wstałeś i odszedłeś.

 

Byłeś wtedy naładowany męską energią, bo pokazałeś jej, że masz ją w dupie.

Potem zacząłeś drążyć temat, pisać, dzwonić, wyjaśniać, tłumaczyć - i to był błąd, bo wróciłeś na jej szachownicę, gdzie ona ma przewagę.

Dałeś się wciągnąć, po części z "pomocą" Twojej "koleżanki", która jest podwójnym agentem i zawsze wybierze solidarność jajników.

 

Podziękuj stanowczo obu.

 

Nie wracaj do tematu. Nie dzwoń. Nie pisz. Jeśli nachodzi Cię potrzeba opisywania niesprawiedliwości, jaka Cię spotkała - otwórz forum i napisz do nas.

 

My Cię zrozumiemy, a w oczach tych pań tylko się poniżysz. I poczujesz się tylko gorzej.

 

Pamiętaj, nie ma dla kobiety nic gorszego, niż świadomość, że się nie liczysz z jej gierkami, że wcale nie jest dla Ciebie ważna.

To paniom przepala styki.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minutes ago, Januszek852 said:

 

Pamiętaj, nie ma dla kobiety nic gorszego, niż świadomość, że się nie liczysz z jej gierkami, że wcale nie jest dla Ciebie ważna.

To paniom przepala styki.

Można się jeszcze pochwalić nową szałową znajomością, tylko musi być ogólnie lepsza niż była pani. Wtedy zazdrość gryzie, oj gryzie. 

 

Ja kiedyś taki eksperyment poznawczy stosowałem. Mam takie zdjęcia jak za czasów wczesno postudenckich popylam na bananie z 7 zajebistymi laskami. I drugie gdy ja w objęciach laseczek po 3 sztuki z każdej strony, a jedna leży u stóp. 😁 Egzotyczna plaża, słońce, hebanowe i mniej hebanowe szczupłe ciałka. 

 

Pokazanie tych zdjęć bardzo ciekawe reakcje wywoływało, a zawsze wypieki u pani się pojawiały. 😁

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odzew Bracia. 

Tu jest jeszcze kwestia taka, że mnie samego zaczyna gryźć - że dałem dupy w kilku sprawach, nie angażowałem się w pełni etc. Szczerze mówiąc te noce ostatnio są koszmarne, bo z własnymi myślami nie mogę wytrzymać. Generalnie ma rację w tym, że zachowałem się nieelegancko na koniec, bo zrównałem ją z ziemią słowami. Mimo wszystko nie powinienem tego robić, a zdarzało sie kilka razy, że słowa ode mnie leciały ostre, albo z różnych powodów nie uczestniczyłem z nią w ważnych dla niej wydarzeniach. 

Piszę list... trochę dla oczyszczenia siebie, ale szczerze mówiąc sumienie mnie gryzie, że powinienem jej to wręczyć. Pewnie powiecie, że nie.. ale czy napewno? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Peter Quinn napisał:

Piszę list... trochę dla oczyszczenia siebie, ale szczerze mówiąc sumienie mnie gryzie, że powinienem jej to wręczyć. Pewnie powiecie, że nie.. ale czy napewno? 

Z cała pewnością !!! Nie waż się jej tego wręczyć, przelej swoje myśli i uczucia na papier /to pomaga/ ale w życiu się tak nie ośmieszaj. Listy do szuflady i jak przeczytasz za kilka miesięcy sam będziesz się z tego śmiał. Powiem tak, choć nie powinienem, z własnego doświadczenia kiedyś rżnąłem typiarę która miała wielu orbiterów i beciaków i jeden z nich pisał do niej takie listy a ona nawet próbowała mi je czytać i naśmiewać się z niego. Byłem wtedy troszkę skurwielem ale po prostu nie miałem ochoty słuchać tych bredni więc wziąłem jej ten list i wytarłem nim chuja po seksie z nią. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Peter Quinn napisał:

Piszę list... trochę dla oczyszczenia siebie, ale szczerze mówiąc sumienie mnie gryzie, że powinienem jej to wręczyć. Pewnie powiecie, że nie.. ale czy napewno? 

Pisanie listów zostawmy kobietom. Gdzie ci się tak spieszy? Ochłoń, podejdź do tego na zimno. W tej chwili szamoczesz się jak w bagnie, a ono cię wciąga coraz głębiej. Idź na spacer, albo rower, przebiegnij się po lesie, zobacz jak jest pięknie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Adameo said:
On 9/24/2020 at 4:13 PM, Peter Quinn said:

 - dziś jest środa: budzę się rano, w kuchni jest list, że ją zaniedbuję...  wkurwiam się. pól dnia dywagujemy online o wyimaginowanych problemach; 

 

to jest dziwne


Czemu dziwne? Wpieniło mnie to wtedy i 3 dni zleciało na gównoburzy. 

 

 

5 minutes ago, Templariusz said:

Z cała pewnością !!! Nie waż się jej tego wręczyć, przelej swoje myśli i uczucia na papier /to pomaga/ ale w życiu się tak nie ośmieszaj. Listy do szuflady i jak przeczytasz za kilka miesięcy sam będziesz się z tego śmiał. Powiem tak, choć nie powinienem, z własnego doświadczenia kiedyś rżnąłem typiarę która miała wielu orbiterów i beciaków i jeden z nich pisał do niej takie listy a ona nawet próbowała mi je czytać i naśmiewać się z niego. Byłem wtedy troszkę skurwielem ale po prostu nie miałem ochoty słuchać tych bredni więc wziąłem jej ten list i wytarłem nim chuja po seksie z nią. 



Jasne, kumam dużo jest takich lasek. Ale ona mimo wszystko ma jakieś wartości - rodzina, znajomi... bardzo je pielegnuje. W związku tez wykazywała to, często bardziej niż ja. Nie każda się puszcza na lewo i prawo i śmieje z listów, zwłaszcza ze ja akurat mam z nią historię dot. pisania listów jeszcze sprzed 10ciu lat, jak byliśmy szczeniakami. 

 

 

3 minutes ago, Johnny Z said:

Pisanie listów zostawmy kobietom. Gdzie ci się tak spieszy? Ochłoń, podejdź do tego na zimno. W tej chwili szamoczesz się jak w bagnie, a ono cię wciąga coraz głębiej. Idź na spacer, albo rower, przebiegnij się po lesie, zobacz jak jest pięknie.


Jak wyżej... Listy były w naszej relacji, więc to nie jest coś dziwnego. Poza tym można na spokojnie ułożyć myśli, ma to znaczenie symboliczne, ona akurat jara się takimi rzeczami. 

A czemu mi się tak spieszy? Wiesz, minął miesiąc od rozstania. Wcześniej mi się nie spieszyło, teraz zaczynam się zastanawiać czy nie przegapiłem tego momentu, bo byłem zaślepiony własną złością, dumą etc. A to, że zjadają mnie własne myśli i po zrobieniu rachunku sumienia nie byłem całkiem taki zajebisty i w jakichs tam kwestiach miała rację, to jednak dlatego skłaniam się ku temu. 

Natomiast jeszcze nie podjąłem decyzji. 

3 minutes ago, Gixer said:

@Peter Quinn

Ile masz lat? 

Ile ona ma lat? 

Ile dokłada się do mieszkania lub zamierza? 

Ile zarabiasz Ty? 

Ile zarabia ona? 

Jakie masz perspektywy zawodowe? 

Jakie perspektywy ma ona? 

To twoje mieszkanie czy wynajmujesz? 


Wszystko już w czasie przeszłym. 
 - 29
 - 29
 - 400
 - 7-8k 
 - 3.5-4.5k
 - korposzczur 
 - praca na etacie/wlasny gabinet
 - moje

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Peter Quinn napisał:

Jasne, kumam dużo jest takich lasek. Ale ona mimo wszystko ma jakieś wartości - rodzina, znajomi... bardzo je pielegnuje. W związku tez wykazywała to, często bardziej niż ja. Nie każda się puszcza na lewo i prawo i śmieje z listów, zwłaszcza ze ja akurat mam z nią historię dot. pisania listów jeszcze sprzed 10ciu lat, jak byliśmy szczeniakami. 

 

Wychodzi na to, że Twoja myszka jest inna, niż wszystkie. Z pewnością żaden bolec jej obecnie nie pociesza po tym rozstaniu.

W takim razie należy lecieć po pierścionek i miłość, aż po grób 😊

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Huck Finn said:

 

Wychodzi na to, że Twoja myszka jest inna, niż wszystkie. Z pewnością żaden bolec jej obecnie nie pociesza po tym rozstaniu.

W takim razie należy lecieć po pierścionek i miłość, aż po grób 😊


Może jest inna, bo poza tym że mnie nieraz wkur*iała - w sumie chyba najbardziej z byłych albo "ex aequo" (choć w inny sposób) - to miała z nich najbardziej poukładane w kwestii rodzina/znajomi. To było dla niej ważne i ogromną uwage przywiązywała do gestów, prezentów, rozmów etc. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Peter Quinn napisał:

Piszę list... trochę dla oczyszczenia siebie, ale szczerze mówiąc sumienie mnie gryzie, że powinienem jej to wręczyć. Pewnie powiecie, że nie.. ale czy napewno? 

Nie wręczaj jej niczego. Napisz i spal, albo wklej dla nas jeśli chcesz się tym podzielić.

 

10 minut temu, Peter Quinn napisał:

Ale ona mimo wszystko ma jakieś wartości - rodzina, znajomi... bardzo je pielegnuje.

Tak bardzo, że zrobiła z Ciebie psychola i przemocowca wśród znajomych.

1 minutę temu, Peter Quinn napisał:

To było dla niej ważne i ogromną uwage przywiązywała do gestów, prezentów, rozmów etc. 

To typowe wbrew pozorom. Myszki zwykle żyją na pokaz dla rodziny i uwielbiają puste gesty.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Peter Quinn napisał:

Ale ona mimo wszystko ma jakieś wartości - rodzina, znajomi... bardzo je pielegnuje.

Jasne że ma takie wartości, nie neguje tego, tylko po prostu nie z Tobą. 

 

13 minut temu, Peter Quinn napisał:

teraz zaczynam się zastanawiać czy nie przegapiłem tego momentu, bo byłem zaślepiony własną złością, dumą etc. A to, że zjadają mnie własne myśli i po zrobieniu rachunku sumienia nie byłem całkiem taki zajebisty i w jakichs tam kwestiach miała rację, to jednak dlatego skłaniam się ku temu. 

Stało się, miliardy ludzi przechodziły przez bolesne rozstania, musisz iść dalej przestać o tym rozmyślać a tym bardziej przestać szukać winy w sobie. Nic już nie zmienisz a tylko będziesz tracił wiarę w siebie i zadręczał się przeszłością. Jest to zupełnie bezcelowe, jeśli wyobrażasz sobie że po Twoich listach nagle otworzą jej się oczy i wpadnie Tobie w ramiona, to ręczę Tobie że ta się nie stanie. Jedynym przypadkiem kiedy może do Ciebie wrócić w najbliższym czasie to jak jej się znudzi karuzela kutangów i będzie potrzebowała beciaka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że to też zależy od tego, co chcę napisać. 

Jeśli napiszę - "proszę wróć idealna moja" no to raczej strzał w kolano. 

To co ja chce wyrazić, to w jakiś sposób przeprosić za kilka konkretnych sytuacji, które mam w głowie, w których obie strony coś do kotła wrzuciły, ale mimo wszystko mogłem je rozegrać inaczej i nie zapanowałem nad emocjami. Nie zdobyłem się wcześniej na słowa przepraszam, bo unosiłem się dumą. Dziś jednak mnie wzięła mocno skrucha w niektórych kwestiach, jak pomysłalem sobie, ile ona wyciągnęła ze mnie w związku i ile dała zycia - bo z goscia który się zamknął w 4 ścianach przed światem i zapomomniał jak się kocha druga osobe, ona gdzieś tam bardzo dużo wniosła swoim podejściem - tak właściwie to proporcjonalnie ona była bardziej zaangażowana, a ja czasem miałem podejście - "nie podoba się, to spierdalaj". Nie mówie, że miałem ją w dupie, bo dużo też latałem dla niej i za jej zachciankami i wkurwiałem się, gdy za dużo tupała, ale to z jej strony było więcej inicjatyw, bo jednak chyba dałem dupy z tą swoją biernością. 
 

9 minutes ago, Januszek852 said:

Tak bardzo, że zrobiła z Ciebie psychola i przemocowca wśród znajomych.

 

Najgorsze jest to, że ona często wałkowała, wracała do sytuacji, wbijała szpile aż dostałem kurwicy. Więc wina jest w jakimś sensie po obu stronach, a te szpile raz miały uzasadnienie, raz nie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Peter Quinn napisał:

Jeśli napiszę - "proszę wróć idealna moja" no to raczej strzał w kolano. 

To co ja chce wyrazić, to w jakiś sposób przeprosić za kilka konkretnych sytuacji, które mam w głowie, w których obie strony coś do kotła wrzuciły, ale mimo wszystko mogłem je rozegrać inaczej i nie zapanowałem nad emocjami. Nie zdobyłem się wcześniej na słowa przepraszam, bo unosiłem się dumą. Dziś jednak mnie wzięła mocno skrucha w niektórych kwestiach, jak pomysłalem sobie, ile ona wyciągnęła ze mnie w związku i ile dała zycia - bo z goscia który się zamknął w 4 ścianach przed światem i zapomomniał jak się kocha druga osobe, ona gdzieś tam bardzo dużo wniosła swoim podejściem - tak właściwie to proporcjonalnie ona była bardziej zaangażowana, a ja czasem miałem podejście - "nie podoba się, to spierdalaj". Nie mówie, że miałem ją w dupie, bo dużo też latałem dla niej i za jej zachciankami i wkurwiałem się, gdy za dużo tupała, ale to z jej strony było więcej inicjatyw, bo jednak chyba dałem dupy z tą swoją biernością. 

Tylko właśnie cokolwiek napiszesz będzie to dokładnie znaczyło "proszę wróć idealna moja". Musisz przestać o niej myśleć i tyle. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Templariusz said:

Tylko właśnie cokolwiek napiszesz będzie to dokładnie znaczyło "proszę wróć idealna moja". Musisz przestać o niej myśleć i tyle. 


W myśl filozofii "zje*ało się, odpuszczam, idę dalej. Nie naprawiam, biore nowe" - a kiedyś się jednak bardziej o te związki walczyło. 

Nie mówię, że nie masz racji. Mówie tylko o tym, że jeśli faktycznie karuzela kutangów ruszyła, a mój list będzie do podtarcia, to ja mam czyste sumienie i kolejny punkt w mentalności przysłowiowego mizogina. 

A może właśnie w mojej sytuacji powinienem zrobić coś więcej, bo mimo wszystko to co przeżyłem było sto razy bardziej wartościowe niż te znajomości na tinderach, od których myśl aż mnie skręca aktualnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Peter Quinn napisał:

To co ja chce wyrazić, to w jakiś sposób przeprosić za kilka konkretnych sytuacji, które mam w głowie, w których obie strony coś do kotła wrzuciły, ale mimo wszystko mogłem je rozegrać inaczej i nie zapanowałem nad emocjami.

Ciekawe, czemu to ona nie zastanawia się, jak Cię przeprosić za obrabianie Ci dupy, za wszystkie podłe i chamskie zachowania... :D

 

Ech, mężczyźni. Czemu nikt nie zauważa, że starania w tej materii są JEDNOSTRONNE?

 

Ty próbujesz, starasz się, głowisz. Ona ma to już dawno w cipie. Jej zależy głównie na tym, żeby się wybielić i żebyś wyszedł na jak największego frajera.

 

Idealna myszka, nie ma co.
 

15 minut temu, Peter Quinn napisał:

chyba dałem dupy z tą swoją biernością. 

 

A może ubierałeś się w niedostatecznie eleganckie ciuchy, a może pisałeś za krótkie wiadomości, a może Twój ton głosu był nieodpowiedni, a może krzywo czasem spojrzałeś, a może czasem nie dałeś czternastu orgazmów jednej nocy...

 

stary, klasyczne rozbijanie gówna na atomy.

 

Próbujesz racjonalizować, że ona Cię rzuciła "bo cośtam", bo gdzieś w tym wszystkim jest Twoja wina, bo wmówiono Ci, że ona zawsze leży po dwóch stronach.

 

Bo ciężko Ci zaakceptować "niesprawiedliwą wizję świata", gdzie pewne osoby są po prostu porzucane, bo się znudziły.

 

Świat nie jest sprawiedliwy i nie da się go uczynić racjonalizując zachowania drugiej osoby.

 

Zaręczam Ci, że ona nie rozpamiętuje żadnych sytuacji, tylko nadała Ci etykietę "skurwiel" i tyle w temacie, już zresztą pewnie jakiś orbiter się kręci żeby wskoczyć na Twoje miejsce.

 

Kobiety są pragmatyczne i mają wyjebane na "działania wsteczne". Było, minęło. Teraz - obronić wizerunek, bo trzeba utrzymać przyjaciół i znaleźć nowego gacha.


DZIAŁANIE PRAGMATYCZNE.

 

Tak powinno być.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Peter Quinn napisał:

W myśl filozofii "zje*ało się, odpuszczam, idę dalej. Nie naprawiam, biore nowe" - a kiedyś się jednak bardziej o te związki walczyło. 

Żeby naprawić związek trzeba dobrej woli i wysiłku dwóch stron. 

 

2 minuty temu, Peter Quinn napisał:

A może właśnie w mojej sytuacji powinienem zrobić coś więcej, bo mimo wszystko to co przeżyłem było sto razy bardziej wartościowe niż te znajomości na tinderach, od których myśl aż mnie skręca aktualnie.

Masz wspomnienia dobrych chwil, pozytywne uczucia, doświadczenie które nabyłeś - czy to mało, moim skromnym zdaniem całkiem sporo. Pielęgnuj w sobie te dobre okruchy przeszłości, resztę odpuść nic tam już na Ciebie nie czeka poza rozczarowaniem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Januszek852 said:

Ech, mężczyźni. Czemu nikt nie zauważa, że starania w tej materii są JEDNOSTRONNE?


Absolutnie nie neguję tego co piszesz. 
Chodzi mi o to, że w mojej konkretnej sytuacji ja nie walczyłem nigdy w tej relacji. Ona do mnie napisała po latach, zaczęliśmy się spotykać i poszło. 
Gdy coś się waliło, ja byłem "kozak" pokazując i sam w to wierząc, że ona w każdej chwili może odejść i mnie to nie ruszy. 
Kiedyś mieliśmy kryzys, powiedziałem jej "wypierdalaj" i ona się wyniosła. Wróciła - z jedną nogą na zewnątrz, w zaleznosci jak potoczy się rozmowa. 
To jej zależało, żeby wrócić. 

Zarzucała mi, że jeśli miedzy nami byłoby coś nie tak, to ona by walczyła a ja nie. Wiem, że teraz jest na odwrót, ale dopiero po długim czasie.

Ja jej nie zatrzymałem.. czyli pomijając, kto winny, a kto nie, jakie są proporcje etc, to ona ma podstawy by myśleć, że ja zlałem temat. 
I w tym kontekscie jak to sobie grubiej przemyślałem, nie dziwie się że sobie wpoiła, że mam ten związek w nosie. 
Kiedyś jej powiedziałem, że jej nigdy na piedestale nie postawię. I żeby była jasność, teraz też tego nie robię. 
Ale wiem, że życie to nie jest bajka i czasem trzeba się przemóc, zrobić coś więcej. Choćby po to, żeby się przekonać ostatecznie, że nie było warto. 
Można też przez kolejne lata pluć sobie brodę, będąc jeszcze bardziej sfrustrowany na mlodsze, jeszcze bardziej rozpuszczone roczniki . 

Jeśli nic nie zrobię, to równie dobrze może mi odje*ać tak samo mentalnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Peter Quinn napisał:

Zarzucała mi, że jeśli miedzy nami byłoby coś nie tak, to ona by walczyła a ja nie.

Przecież każda Ci tak powie. Kobiety zawsze z siebie robią męczennice w związkach.

 

"Po czynach je poznacie" - gdy zaczął się problem, to co zrobiła? poszła obrobić Ci dupę.

 

4 minuty temu, Peter Quinn napisał:

Ale wiem, że życie to nie jest bajka i czasem trzeba się przemóc, zrobić coś więcej.

Na pewno nie warto robić tego po fakcie.

 

Na tym etapie możesz się tylko skompromitować.

 

I pamiętaj, że jeśli wyciągniesz wniosek, że "następnym razem będę walczył jak lew", to prawdopodobnie dołączysz do drużyny słabych mężczyzn, którym zależy za bardzo.

Kobiety interpretują to jako słabość. Tysiące kuków np. na forum netkobiety opisuje, jak to "się starali" a i tak zostali zdradzeni i wyśmiani.

 

Nie tędy droga i jesteś bliski temu, by wyciągnąć nieprawidłowe (szkodliwe!) wnioski.

 

Nie jesteś żadną cierpiętnicą.

Związek ma służyć Tobie, nie Ty związkowi.

Jeśli nie chcesz w jakimś momencie spędzić czasu z drugą osobą (i potrafisz logicznie to wytłumaczyć) - wolno Ci.

Wolno Ci być smutnym, wolno Ci mieć gorszy dzień, wolno Ci zająć się sobą.


Wolno Ci wszystko, co wolno singlowi.

LTR ma być dodatkiem do życia, a nie stanowić to życie.

 

Jeśli komuś się to nie podoba - wypad.

Taka jest jedyna i słuszna droga do szczęścia w związku, co stanowi zarazem odpowiedź na pytanie zadane w temacie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Adameo said:

Komunikowanie się o takiej sprawie przez kartkę jest dziwne. Na kartce można napisać info typu "kup chleb". Bała się to powiedzieć w rozmowie czy ma jakąś blokadę?

 

Myślę, że ona wyczuła że mogę się wkurzyć. Poza tym napisała go jakoś w nocy, bo spać nie mogła. 

Edytowane przez Peter Quinn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Peter Quinn

Cokolwiek teraz nie zrobisz to się pogrążysz i wyjdziesz na słabiaka. 
Słabość odrzuca każdą bez wyjątku. 
Sytuacja twoja wygląd tak że wyszła korba bokiem (w silniku) i teoretycznie można by to naprawić tylko to nie ma sensu.
Panna chciała się już ustatkować bo dzwony bija coraz głośniej. 
Chciała z Ciebie zrobić beciaka-podnóżek i sobie wychować a Ty się nie dałeś. 
Dzięki temu że miałeś przerwę w związkach nauczyłeś się żyć w samotności i teraz nie godzisz się na byle co ;) !!(props)

Jeśli chcesz coś zbudować to poszukaj sobie sensownej gąski ale w wieku 25 lat. Dla takiej będziesz kimś a i twoje doświadczenie życiowe pozwoli Ci nad nią zapanować. 
To co teraz czujesz to odstawienie oksytocyny i dopaminy oraz przynależności społecznej (zmalała presja rodziny).

 

A tak na przyszłość to polecam:
po 1.  wynająć mieszkanie a nie sprowadzać do siebie. 
Umowa na nią bo w razie czego Ty wracasz do siebie. 

po 2. Pamiętać że wartościowe kobiety bardzo rzadko dobrną do wieku 30 lat nie układając sobie życia.

Mądre kobiety po prostu nie znajdą się w takiej sytuacji, te zaburzone, nie zdecydowane czy zeskakujące z karuzeli już tak. Są wyjątki ale patrząc po moich koleżankach ze studiów widzę że nie liczne. 

 

Na szczęście jesteś na tyle dojrzały że się nie podporządkowałeś i nie tkwisz w tym dalej byle by "mieć" dziewczynę. 
To i tak by się rozjebało. Nigdy nie rób za psychoterapeutę w związku bo to nie twoja rola. Potrzebujesz osoby zdrowej. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gixer
Myślę, że oboje mieliśmy takie cechy czy problemy z naszymi osobowościami, że to epatowało w tych kłótniach wszystkich. Ona miała schemat, że sobie coś zakłada i ma być tak. Narzucała ramę oczekiwań na rzeczywistość i gdy było inaczej, to było na co narzekać. 

Ja w tej kwestii chęsciej byłem na chillu, co stety niestety też sprawiało, że czasem byłem bierny, albo nie miałem sztywnego grafiku, który ona by lubiła. Z kolei dostałem kurwicy nie raz, bo gromadziły się wkurwy na różne sprawy i niestety to jest moja wada, z która czasem nie wiem jak sobie poradzić. Bo nie da się być pitolonym Zen w takich sytuacjach jak chocby suszenie dupy na wspólnym urlopie, albo ta akcja z listem, czy wojenki przed wyjsciami. Przez te lata nabrałem też trochę skorupy i miałem gdzieś tam jakieś swoje ograniczenia, że ona czasem chciała wejśc mi na głowe, ja się buntowałem, zaczęliśmy się kłócić, ja wybuchałem i tak to się toczyło. Może czasem przeginałem z tym swoim narzucaniem pewnych granic.
Najgorsze chyba w tym było to, że niby były rozmowy, wiele godzin przewałkowanych, miały być wnioski a wciąż te same błędy.
Wiem, że zawsze nieco kontekst sytuacyjny inny i czasem ona patrzyla na coś "na świeżo", a ja mam tak, że sumuję te wszystkie wydarzenia w jedno i za każdym razem mam jeszcze większego wkurwa, że ona nie kuma i odwala wciąż ten sam błąd. 

 

27 minutes ago, Gixer said:

Cokolwiek teraz nie zrobisz to się pogrążysz i wyjdziesz na słabiaka. 
Słabość odrzuca każdą bez wyjątku. 

 
Ja niestety już się pogrązyłem, bo pisałem do niej, dałem jej do zrozumienia że mi jej brakuje, że widzę swoje wady etc. Więc ten list raczej ma sprostować atmosferę tych rozmów, bo było w nich dużo niepotrzebnych emocji i zgrzytów. 

Napisałem go dziś i wciąż przepisuję na kartki, jakoś mnie to oczyszcza, choć były momenty trudne bo człowiekowi różne wspomnienia i myśli przez głowę przechodzą. W odróżnieniu do "pyskówek" na spotkaniu czy w wiadomościach, uwolniłem się od wszelkich pretensji i skupiłem na sobie. 
Najgorsze jest to, że ona przybrała skałę, patrzy jakby na wszystko z góry, gdzie według mnie zarówno ja przegiąłem z tonem i słowami, sprowadzając ją mentalnie do parteru, jak i ona ze swoimi pretensjami do mnie w momencie, gdy miałem na głowie inne problemy o których wiedziała, ale nie powstrzymało to ją przed kąśliwym komentarzem w moją stronę. 
I ja zdaję sobię sprawę, że jej zamknięta postawa wywołuje u mnie teraz te odruchy i rozkminy... Bo przez miesiąc było ze mną naprawdę dobrze - ani jednego wieczoru, żebym bardzo to przeżywał czy coś... A teraz mam takie jazdy z własną psychiką że to głowa mała... 


Nie wiem jeszcze, czy jej ten list wręczę. Jestem gdzieś pośrodku w kwestii podjęcia tej decyzji... Wciąż mogę zrobić albo jedno albo drugie i obu decyzji mogę potem żałować. Jakoś tak mam, że muszę przewałkować wszystkie możliwości aż do skończenia, żeby wiedzieć, że próbowałem. 

Miałem kiedyś sytuację z borderką, podobny schemat po rozstaniu - wtedy ona w pierwszej kłótni po zaręczynach oddała mi pierścionek jako "argument", co mnie bardzo ubodło i też miałem wybuch złości i padło kilka nieprzyjemnych słów. Wyszedłem jako wygrany... Wtedy wszystkie argumenty były po mojej stronie, bo myśle, że nawet moje słowa w stosunku do niej były adekwatne. 
Natomiast to ona potem zrobiła kilka rzeczy, która sprawiłem że zmiękłem i wtedy mnie upodliła. Zrobiłem wiele rzeczy, których do dziś żałuje, bo moja godność została podeptana, opluta i naznaczona przez innego samca. 

Natomiast widzę różnice między tymi dwoma sytuacjami i dzisiaj nie czuję, że mam tak całkowicie czyste sumienie, 

Dodam jeszcze, że te moje jazdy ruszyły chyba najmocniej po tym spotkaniu z jej psiapsióła i moja była bliska przyjaciółka... jakoś tak przez to wszystko w jeden miesiąc straciłem 3 bliskie mi kiedyś osoby i uświadomiłem sobie, że poza rodzina i jednym przyjacielem nie mam się do kogo dzis odezwać i wyglądać, bo kiedys przegadalbym to z "przyjaciółka" klientką, albo "psiapsiółą". Do starych znajomych nie odezwę się i z czapy nie zacznę wykładać problemy życiowe i po prostu mnie to zjadło wszystko. Nagle mieszkanie w którym czułem się swobodnie, stało się klaustrofobicznie małe i puste. Nie polecam tego uczucia nikomu.

Wychodzi na to, że w tym roku ubyło mi kilku ludzi z życia i zdechł pies. W kontekście braku ojca, który zmarł kilka lat temu i jakiejstam mojej już zrytej psychiki, plus niedawnych problemów ze zdrowiem, psycha siadła i samotność której kiedys poszukiwałem, dzisiaj mnie przeraża.

Edytowane przez Peter Quinn
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Peter Quinn napisał:

A teraz mam takie jazdy z własną psychiką że to głowa mała... 

Dlatego powinieneś ochłonąć. Czujesz że masz jazdy? Nie wykonujesz ruchu. Odłóż ten list na miesiąc, nic się nie stanie, w tym czasie ochłoniesz. Rozumiem, że emocje walą, że chcesz się od nich uwolnić i ten list ma ci w tym pomóc.  Zwróć jednak uwagę, że wszystkie twoje dotychczasowe ruchy pod wpływem emocji prowadziły cię na manowce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do autora tematu. 

Dodam coś od siebie, bo jestem w podobnej sytuacji. Wprawdzie nie mam takiego doświadczenia jak inni bracia i sam korzystam z ich rad. Chciałem jednak podnieść jedną dość istotną okoliczność, bo teraz jestem w podobnym wieku co ty, a moja partnerka była rówieśniczką. Stary, kobieta, która ma 30 lat i nie ma dziecka ocipieje, serio. nie mam co do tego watpliwosci. Ona specjalnie sprowokuje rozstanie i mam wrazenie, ze zrobi to podswiadomie. Uwazam tez, ze wiazanie sie z rowiesniczka to dramat, taki zwiazek musi miec jedno zakonczenie = wtopa. 

Masz dobre perspektywy na przyszlosc. Bierz sie za siebie i wpadnie w twoje sidła jeszcze lepsza dziunia w przyszlosci. Tutaj niczego juz nie ugrasz, chyba ze chcesz jej bombelka sprawic i slub wziac

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.