Skocz do zawartości

Zmądrzałem dopiero po 30


mac

Rekomendowane odpowiedzi

Tak szczerze mówiąc mocno zmądrzałem po 30. Ugruntowałem się w przekonaniach, wiele rzeczy przetestowałem, wyznaczyłem kierunek zawodowy, nacierpiałem się srogo, ogarnąłem sprawy zdrowia, zacząłem skupiać się na sobie bardziej i nagle po 30 wzrosła mądrość, zaufanie i po prostu chęć zapierdalania bez biologicznych, damsko-męskich naleciałości. Nie mylą się ci, którzy mówią o tym, aby z najpoważniejszymi decyzjami właśnie zaczekać do 30. To jest pewien przełom, już ukształtowany mężczyzna.

 

Nie wiem, jak u was, ale przestałem się miotać właśnie na granicy 30 lat. Trzeba już się z pewnymi kwestiami pogodzić, uczyć się i rozumieć samego siebie, bo nie ma innego wyjścia.

 

Dalej jestem głupkiem, ale mądrzejszym niż 10 lat temu. A to już na plus.

 

Jak u was w temacie dojrzewania?

  • Like 28
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minutes ago, mac said:

Jak u was w temacie dojrzewania?

30 to całkiem szybko patrząc na wielu innych facetów.

U mnie to jakoś cele zawodowe po dwudziestce się ukształtowały. Idealizacja kobiet się też koło 30 skończyła. Stabilizacja i rodzina pod czterdziestkę. 

Też się cieszę ze mniejszym głupkiem jestem z wiekiem ale mam też pozytywny sentyment do mojej idealistycznej przeszłości. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, mac napisał:

Jak u was w temacie dojrzewania?

Jak miałem 20 lat, to nic nie wiedziałem o świecie i ludzkiej psychice.

Chociaż myślałem, że jestem już taki mądry,

Gdyby mi ktoś wówczas powiedział jaki jest świat i Kobiety, to bym tą wiedzę odrzucił.

Musiałem kilka razy porządnie od życia dostać kopa w tylną cześć ciała,

żeby wreszcie zrozumieć Mechanizmy dorosłego życia, a nie trzymać się naiwnej dziecięcej wizji świata i społeczeństwa. 

To się nazywa dojrzewanie. Poza tym chodzi także o emocjonalne uniezależnienie się od opinii innych osób np.: Matki, kolegów czy

Wujka. Ten proces nastąpił właśnie po 30 r. życia.

Edytowane przez Legionista
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Legionista napisał:

Jak miałem 20 lat, to nic nie wiedziałem o świecie i ludzkiej psychice.

Chociaż myślałem, że jestem już taki mądry,

Tak, to jest ciekawe. Kiedy ma się te dwadzieścia lat, człowiek uważa się już za dojrzałego - z reguły dlatego, że zna trochę teorii, obejrzał trochę filmów i wydaje mu się, że przy określonych sytuacjach postąpił by "tak i tak". Te młodzieńcze opinie bardzo szybko deaktualizują się w momencie, kiedy samemu przeżywa się dane sytuacje. Okazuje się, że rzeczywiście, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. 

 

Podobnie, w okolicach 20, człowiek zazwyczaj myśli, że jest zupełnie wolny, może wszystko i to jest najlepszy wiek, bo ma przecież  tyle możliwości. Nagle, 10 lat później, kiedy ogarnął już pewne schematy, które rządzą światem i kiedy dzieje się to:

12 minut temu, Legionista napisał:

emocjonalne uniezależnienie się od opinii innych osób np.: Matki, kolegów czy

Wujka

 dopiero wtedy można zacząć rozumieć, co znaczy powolne stawanie się wolnym, który to proces trwa tak naprawdę całe życie.

 

Wydaje mi się, że to wszystko osiągnąć można tylko żyjąc naprawdę, im więcej mamy różnorodnych doświadczeń, tym bardziej wszystko staje się klarowne, a nasze poglądy ugruntowują się.  Mimo wszystko, choć sama mam pewien "dekalog", który jest stały od zawsze  nigdy nie wykluczam, że zmienię punkt widzenia odnośnie jakiejś kwestii, które są poza nim. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mac napisał:

Tak szczerze mówiąc mocno zmądrzałem po 30.

Masz rację, porównując siebie, jakim byłem te 10 lat temu, z tym teraz. Przepaść, olałem dobry kierunek studiów, bo po co, jakoś to będzie, tak samo w relacjach damsko męskich też jakoś to będzie, miej wyjebane a będzie ci dane. Teraz moi znajomi, co się uczyli jak mieli 20-25 lat, jeden jest adwokatem, drugi Farmaceutą z własną apteką, a ja robotnik, każdy coś osiągnął, tak samo z kobietami, zaczekali, jak skończyli studia, doszli do czegoś w życiu i dopiero zaczęli szukać, a ja mając te 20-25 lat miałem swoje mądrości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mac napisał:

Tak szczerze mówiąc mocno zmądrzałem po 30.

To nie do końca tak.

 

Zazwyczaj mądrość przychodzi z wiekiem, zawsze jak się spojrzy lata do tyłu to człowiek widzi, że robił straszne głupoty, albo że mógł podjąć lepsze decyzje, że mógł uniknąć jakichś kłopotów. 

 

Jako 30 latek, patrzysz na siebie w wieku lat nastu, dwudziestu kilku i masz dla siebie samego uśmiech politowania, jak będziesz miał 40 na liczniku na te same rzeczy będziesz patrzył z zażenowaniem i drapał się po głowie jak mogłeś takie głupoty robić.

 

Tak będzie przez całe życie, jako 50 latek będziesz krytyczny w stosunku do swoich wcześniejszych wersji, jako 60 latek tak samo (oczywiście skok 10 letni jest czysto umowny, chodzi o stosunek do własnej przeszłości i wyborów w niej dokonanych). 

 

W końcu staniesz się leciwym i dostojnym starcem, pełnym życiowej mądrości ? No dobra koloryzuję, większość ludzi będzie zniszczonymi przez życie starcami z poważnymi problemami zdrowotnymi, później demencja i już nie będziesz rozpamiętywał swojego życia bo albo będzie cię wszystko na.....ło, albo będziesz wszystko zapominał, a największym pragnieniem będzie znów mieć 20 lat, kiedy mogłeś popełniać błędy, nie łupało cię w krzyżu i nie musiałeś nosić pieluch.

 

Zwyczajne koleje i proza życia. 

 

Najważniejsze jest to, żeby dobrze się czuć mentalnie i fizycznie, czyli musisz czuć satysfakcję z własnego życia, cieszyć się samym sobą i dbać o zdrowie, co wbrew pozorom jest trudne, wielu ludzi nie potrafi nawet wytrzymać kwadransa z samym sobą i własnymi myślami, nie potrafi zmotywować się do dbania o zdrowie, które jest tak naprawdę niezbyt skomplikowane, ogranicza się do czterech punktów:

 

1 Jedz zdrowo (co znów się ogranicza tylko do dwóch zasad nie przejadaj się + nie jedz syfu).

 

2 Ruszaj się (co ogranicza się do regularnego uprawiania sportu).

 

3 Unikaj kontuzji (czyli zachowaj rozsądek i zasady bezpieczeństwa we wszystkich aktywnościach, które mogą spowodować uszkodzenia ciała).

 

4 Unikaj stresu (a jeśli nie możesz ze względu na pracę/ styl życia to go niweluj poprzez sport, medytację i wypoczynek). 

 

Zwyczajnie, najlepsze co możesz w życiu zrobić to się dobrze zająć samym sobą i czuć się dobrze tu i teraz.

 

O to wielka tajemnica życia! 

 

Błogosławieni, którzy czytają Bracia Samcy i wdrażają porady, albowiem ich będzie wesołe życie staruszka. 

 

 

  • Like 18
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz są lepsze czasy do nauki, głównie dzięki internetowi. Można poczytać sporo mądrych ludzi, w sumie kompletnie ich nie znając. Jest też masa historii opisanych, służących jako złe przykłady postepowania. Ja pamiętam czasy bez Internetu. To była epoka kamienia łupanego. 

Zgadzam się z Autorem wątku 30 lat, to dla wielu mężczyzn wiek graniczny. Coś tam się już po tyłku dostało, dużo błędów popełniło - nabiera się dystansu i pokory do życia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, balin napisał:

Ja pamiętam czasy bez Internetu. To była epoka kamienia łupanego.

Dzieciństwo spędzone bez internetu to najlepsze dzieciństwo, jakie można sobie wyobrazić. Kontakt z przyrodą, melancholia na ogniskach, nocnych spotkaniach na ławce, non stop piłka, sport, bieganie, mnóstwo energii. Darcie mordy przez okna. Każdy wiedział, gdzie ktoś mieszka (nierealne w tym momencie), gdzie się spotykamy. Wychodziłeś na zewnątrz i zawsze ktoś się napatoczył. Idealne warunki socjalizacji. Jak ktoś miał nową piłkę to od razu przetestować, żadnych komórek, żadnych wiadomości. Wracasz do chaty, jesz coś i znowu dzida do ziomków. Piękne czasy. Nigdy już nie wrócą. Gierki elektroniczne, pegazus, kontra, całe chmary dzieciaków ganiające i odpierdalające głupoty, ryneczek z używanymi gazetami i gierkami na pegazusa, ja pierdolę :D Normalnie pograłbym w gałę.

 

Internet dużo dał, ale też dużo zabrał. Jak wszystko w erze postępu technologicznego.

 

U mnie dzieci praktycznie nie ma na boiskach już. Nikt nie gra w piłkę, nikt się nie śmieje, aż mu ryjec swędzi i nie może się powstrzymać, dzieci pilnowane przez rodziców non stop. Nawet na drabinkę nie wejdzie w spokoju. A kiedyś kurwa. Huśtawki, zawody, kto wyskoczy daleko, ręce sobie łamali na tym i wyjebane. Później gips to klasa sama w sobie, jaki twardziel. No i inne, ale to pewnie na inny temat xD Weszła melancholia, z 30-latka zrobił się dzieciak xD

  • Like 10
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, mac said:

przestałem się miotać właśnie na granicy 30 lat. Trzeba już się z pewnymi kwestiami pogodzić, uczyć się i rozumieć samego siebie

Przed 20-stką, to był ze mnie dziwny misz-masz; sam patrząc wstecz, nie wiem jak się określić. Może "good-bad-boy" - człowiek dążący ku dobru, w samej siedzibie zła i biedy. Uciekający w świat książęk od świata za oknami.

Oczywiście, ku swej własnej, swoistej definicji, co jest "dobre" - jak Kali...

 

Potem w niecały rok świat obsypał mnie "prezentami", które stały się przekleństwem. W tym, wiedzą do czego zdolne są kobiety; wspomnieniami w które sam już dziś nie wierzę, tak do końca. To przestawiło mi światopogląd jak w karuzeli, na wirowanie. Wydostawszy się z pułapki, zaledwie z uszkodzoną ręką, która do dziś zgina się ponad zamysł matki Natury, uznałem to za cud, drugą szansę na zmianę życia. Mając wybór, wybrałem drogę bycia człowiekiem, od jakiego większość 20-latków stara się uciec, czyli "nudnym". Studia na wykładach, a nie w klubach. To dało mi sporo wiedzy teoretycznej, którą popierałem solidną bazą praktyki zarobkowej, bez której byłoby niezabawnie, delikatnie mówiąc. Zastanawiam się, ile osób w tamtym czasie, miało problem co zjedzą; nie w sensie wyboru, ale możliwości. Przy moim wzroście 1.9m+, był ze mnie patyk, pomimo 80+kg.

 

W zasadzie w wieku 24 lat miałem "fach" i renomę, wiedząc z całą pewnością że tym właśnie chcę się zajmować, a i z głodu nie zginę.

 

To w sumie był kolejny punkt - praca. Rzuciłem sie w nią jak w obietnicę lepszego życia, kolejną. W zasadzie w wieku 30-tki, osiągnąłem zawodowo niemal szczyt możliwości, ale odbiło się to na moim zdrowiu. Więc zająłem się zdrowiem - w niecały rok zszedłem z ponad 150kg (śmieć-żarcie późno w nocy, w pracy, w stresie) do poniżej setki. Nie muszę dodawać chyba, że "pani z którą chciałbym wiązać przyszłość" nie była mi wtedy w głowie.

 

Kolejny punkt, powiedzmy 33 lata. Coś jest w tym "wieku chrystusowym". Stabilna praca, ale powoli monotonna, a także samotność, przestawiły mnie na myśl o tym, co ja właściwie chcę zrobić ze swoim życiem?

Przemyślenia te pchnęły mnie na tor szukania, czy rzeczywiście istnieje jakaś "inna niż wszystkie". Powiedzmy, że przez dwa lata straciłem rachubę randek, za to zyskałem potwierdzenie doświadczeń z "wesołego" okresu, co przełożyło się na kolejne iteracje poszukiwań, teraz bardziej już nie Pani, a przyszłości - ulokowanej w potomstwie. W końcu, znalazła się partnerka, i w sumie do dzisiaj przy mnie jest, chociaż raczej idziemy w koty teraz.

W ramach pracy - zacząłem uczyć się kompletnie przeciwstawnego podejścia, "drugiej specjalizacji". Mówiąc kategorią RPG, zostałem "dwuklasowcem". Przy okazji, w wyniku przemyśleń, zerwałem współpracę z nowymi władzami mej alma mater.

 

Dzisiaj, powiedzmy okolice 40. Mam pracę, mam partnerkę, mam plany na przyszłe 20 lat. Nadal uczę się nowych rzeczy, nie tylko zawodowych, ale z rozwoju ogólnego - historia, poezja, i tuziny innych. Nie boję się powiedzieć, że czegoś nie wiem - świadomość, że dobre kilkanaście procent ludzkości używa czegoś, do czego przyłożyłem rękę, działa jak miecz Damoklesa, ostrzegający przed pychą i stagnacją. Nie boję się utraty, a przynajmniej taką mam nadzieję. Jeśli czegoś chcę, to być szczęśliwym.

W tym nie boję się powiedzieć, że sam nie wiem, jak na swoje dzisiejsze postępowanie będę patrzył za kolejne 10 lat.

 

Pani pyta Jasia:

- Jasiu, kim chciałbyś być, jak będziesz dorosły?

- Szczęśliwym człowiekiem, proszę Pani.

- Jasiu, chyba nie zrozumiałeś pytania...

- Nie, proszę Pani, zrozumiałem. A czy Pani zrozumiała odpowiedź?

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Meg4tron napisał:

Czekam ma posty starszych

Będziesz miał czterdziestkę - będzie inaczej. Nie "lepiej", nie "gorzej" lecz inaczej.

Przejdziesz pięćdziesiąt - j.w.

 

Różnica?

Należy obserwować siebie aby nie obryzgać się gówn*m w życiu, nie wypalać, szanować swoją energię, reputację.

Mieć czas na siebie. A czy zrobisz to z biblią czy na ognisku w lesie, Twój wybór.

 

Mam bliskich znajomych (mężczyzn) po osiemdziesiątce, którzy cieszą się życiem i .. nawet współżyciem.

Ale... miejsce odgrywa znaczenie. Ameryka południowa, słonko, piasek na plaży, i "alegria... radości z życia wiele".

Tyle pobieżnie i na szybko.. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, mac napisał:

Weszła melancholia, z 30-latka zrobił się dzieciak xD

Nie tylko Tobie - z wiekiem doceniłem jedną, acz podstawową rzecz - święty spokój.  Jak przypomnę sobie jak czas leciał jeszcze 20 lat temu (wiem subiektywne odczucie) a ile teraz się rzeczy robi. przepaść. Zmiana nastapiła nie w obrębie paru pokoleń, lecz jednego. A to rodzi wiele implikacji, w tym postępujące choroby cywilizacyjne. 

 

Internet niestety dużo zabrał. Nasze pokolenie jeszcze ma jakieś umiejętności interpersonalne wyrabiane od małego - ale bezpośrednio z człowiekiem. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dużo zależy jak wcześnie wyzwolisz się /dostrzeżesz matrixa praca, dom, praca, dom, praca, dom, bombelek, praca. 

 

Niektórzy tak w to wchodzą, że nie zauważają kiedy życie minęło, a tu jeszcze 10 lat spłaty kredytu, przykładowo. Ale być może są szczęśliwi, nie wiem. 

 

Szczęście dla każdego inny ma smak. Dla mnie to np. względna wolność i brak poważniejszych zobowiązań, które by mnie ograniczały. 

 

Dodatkowo istotny jest też charakter. Jeden potrafi się zafiksować na jednej rzeczy i nigdy mu się nie znudzi, inny w trakcie życia ima się wielu profesji. 

 

Myślę, że stawianie jakiejś granicy wiekowej "ogarnięcia" jest niewłaściwe. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, mac napisał:

Jak u was w temacie dojrzewania?


U mnie też w zasadzie podobnie.

Jestem na pewno spokojniejszy, bardziej pewny siebie.

Wiek 20-28 lat w zasadzie nie wspominam jakoś wspaniale- bardziej to była walka o lepszy byt, ogarnięcie zawodowe, dużo stresu z tym związane. Może pianki jeszcze nie spijam ale w zasadzie mogę spać spokojny z czego się bardzo cieszę. Otworzyło się trochę możliwości. Mam posłuch w pewnej grupie ludzi, nawet kilka osób mi powiedziało, że jestem dla nich autorytetem- co jest dla mnie nowością i bardziej mi się śmiać z tego chce niż biorę to za jakąś dumę.

 

Ogólnie zgadzam się z Tobą co do odczuć z tym związanych ?

Edytowane przez Jan III Wspaniały
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że po 40 tak samo to wygląda. Jak miałem lat 20 to wierzyłem głęboko, że podejścia do wielu rzeczy nigdy nie zmienię. Zmieniłem wiele razy. Sam jestem ciekaw co będzie po 30 bo zaczynam ten etap. 20-30 lat to kaszana, może 30-40 będzie fajne :)

Edytowane przez self-aware
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja za chwilę mam 31 urodziny. 

 

W kwestii kobiet zmądrzałem bardzo szybko. I były dwie fale tego zmadrzenia. Pierwsza w wieku 21 a druga 26 lat. 

 

W kwestii zawodowej, pracy itd., Hmm... Nie wiem czy to co ostatnio robię jest zmadrzeniem. Na pewno zwolniłem i się nie miotam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, mac said:

Dzieciństwo spędzone bez internetu to najlepsze dzieciństwo, jakie można sobie wyobrazić. Kontakt z przyrodą, melancholia na ogniskach, nocnych spotkaniach na ławce, non stop piłka, sport, bieganie, mnóstwo energii. Darcie mordy przez okna. Każdy wiedział, gdzie ktoś mieszka (nierealne w tym momencie), gdzie się spotykamy. Wychodziłeś na zewnątrz i zawsze ktoś się napatoczył. Idealne warunki socjalizacji. Jak ktoś miał nową piłkę to od razu przetestować, żadnych komórek, żadnych wiadomości. Wracasz do chaty, jesz coś i znowu dzida do ziomków. Piękne czasy. Nigdy już nie wrócą. Gierki elektroniczne, pegazus, kontra, całe chmary dzieciaków ganiające i odpierdalające głupoty, ryneczek z używanymi gazetami i gierkami na pegazusa, ja pierdolę :D Normalnie pograłbym w gałę.

Lata 90 miały swój niepowtarzalny urok. Być może jesteśmy ostatnim pokoleniem które zakosztowało życia przed osiągnięciem dorosłości. Też wspominam je z sentymentem. Ludzie byli normalniejsi. Ludzie mieli mniej, mniej rywalizowali o głupoty a więcej przebywali z sobą i to bez jakichś większych spin. Wiecej się ruszali, byli bardziej otwarci na siebie wzajemnie. Mieli mało i często ledwo łączyli koniec z końcem ale bardziej cieszyli się z drobnych rzeczy. Kiedyś dobre jeansy to był powód do szpanu. Nowa piłka dawała +10 respektu na boisku na którym były same garby a jak sie strzelało do bramki z plecaków to piłka odbita od garba leciała w drugą stronę ku uciesze obrońców i atakującego łapiącego się za głowę. Nikt nie dyskutował każdy grał dalej. Piękne czasy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mentalnie złamałem się w wieku około 20- 21 lat.

 

Żyję pod prąd i czuję, że żyję po swojemu, dla mnie to jest osiągnięcie.

 

Co będzie po 30 ?

 

To, na co zapracuję sobie sam - materialnie i umysłowo, mogę się wzbić w górę, lub stoczyć na dno.

 

Wiek to tylko liczba.

Edytowane przez RENGERS
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Kespert napisał:

Pani pyta Jasia:

Odp: żulem.

Jak to żyłem?

Bo żul jest wolny.

 

Jan patrzy z ostatnjego pietra swojego apartamentu  na zatokę, przygląda się swojemu jachtowi.

Wzrok przesuwa na swojego mercedesa, tego bardziej z prawej strony obok lambo i jaguara.

 

Hmmm.

A mogłem zostać żulem.

?

 

U mnie złamanie NASTĄPIŁO koło 35tki.

Obudziłem się w środku nocy, telewizor gra(jak nigdy) nie pamiętam co oglądałem, czemu go nie wyłączyłem.

 

Taki TRYB MODE PierdzieL(jesteś się włączył).

 

Z perspektywy czasu przebytego na pewno JEDNO MI SIĘ kojaży co nie zgadza się w ogólnym systemie.

 

'Podczas prac w LOS ALAMOS wojskowi chcieli aby NAUKOWCY przychodzili na 7 do 15, do pracy".

 

Ci ze zdziwieniem  popatrzyli na 'TREPÓW'.

 

OCZYWIŚCIE Little boy spadł tak jak oczywiście NAUKOWCY przychodzili jak 'MIELI POTRZEBE'.

 

PODSUMOWUJĄC.

Najbardziej dobijały/ją mnie ramy czasowe od/do w czymkolwiek.

Życie od 8 do 16, ogarnianie, spanie i cykl się powtaża.

 

Kiedy taki śmiertelnie może zatrzymać się na chwilę i OBEJRZEĆ GWIAZDY?

 

Jak przypierdoli w słup na przystanku goniąc uciekający/nadjerzdżający autobus.

Ewentualnie druga wersja doświadczalna, o grawitacje się rozchodzi.(stare prawo powszechnego ciążenia).

 

Po ciemku, jak młody złodziej przypiepszy dużym paluchem w wiadro z mopem to se na nogę kowadło spuści.

To nazywamy ciężkim początkiem w fachu.

Energia potencialna 'żelastwa' zamieni się w kinetyczną oraz przekaże moment pędu stopie.

Później są warsztaty żeźbiarstwa artystycznego na oddziale hirurgi pourazowej. Praca z gipsem.

 

W podobnych okolicznościach po warsztatach artystycznych, nie mogłem grać na ZX spectrum.

Więc piłką włosową opędzlowałem gipsum pod 3 skrajnym paluszkami, tak aby palec dyrektorski mógł dosięgać klawiszy, nie łupiąc od razu w cały fortepian.

Ach.

 

To se ne wrati.

Mayerowa.

Nekaweo je doma.

 

 

 

  

 

 

  

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.