Skocz do zawartości

Zmądrzałem dopiero po 30


mac

Rekomendowane odpowiedzi

Od kilku lat moje decyzje z perspektywy czasu wydają się jako najlepsze możliwe, a przynajmniej na tyle mocno uargumentowane, że do teraz ciężko mi stwierdzić, czy mogłem coś zrobić lepiej. Wcale nie oznacza to, że jest dobrze. Po prostu z tego co dostałem od losu chyba ulepiłem najlepsze gówno jakie mogłem, zwłaszcza na mój stan wiedzy w momencie decydowania. Tak od 20 roku życia póki co mam dla siebie czystą kartę. Raczej nic od tamtego momentu nie spierdoliłem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, SławomirP napisał:

Od kilku lat moje decyzje z perspektywy czasu wydają się jako najlepsze możliwe, a przynajmniej na tyle mocno uargumentowane, że do teraz ciężko mi stwierdzić, czy mogłem coś zrobić lepiej.

Z Twoich historii wynika, że naprawdę ogarniasz i twardo stąpasz po tym świecie. Rzadko spotykane cechy. Szacunek.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, self-aware napisał:

@SławomirP - Zazdroszczę. Serio. Ja wiele rzeczy zrobiłbym inaczej.

Też mogłem niektóre rzeczy zrobić lepiej, bo zawsze mogło być lepiej. Filar decyzji życiowych jednak raczej jest nie do ruszenia. Nie ma nic, co definitywnie mogłem zrobić inaczej. Zostają tylko inne, alternatywne drogi wyboru, które mają inne plusy i inne minusy. Na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że wybrałem najlepszą z zestawu. Oczywiście mówię to od momentu, kiedy miałem papier maturalny i mogłem się decydować. 

 

Ciężko od siebie wymagać, żebym już wtedy wszystko wiedział. Pierwszy rok studiów, to było rozeznanie o co tu chodzi. I od drugiego jest już pełne wdrożenie wszystkich rzeczy w miarę możliwości. 

 

Na drugim roku wleciała siłka i zgłębienie możliwości zarobkowych w przyszłości. Zebranie informacji, co warto umieć i co robić, żeby po studiach mieć lekkie lądowanie.

 

Na trzecim wleciało zarabianie pieniędzy, ale siłka odpadła z powodu mocnego przeciążenia.

 

Dalej to już upychanie wszystkiego w miarę możliwości. Martwię się tylko, czy dam radę nauczyć się angielskiego na zadowalającym poziomie, czy będę musiał mieć stopkę w karierze na ekspresowe kucie. 

 

Jakby moja doba miała z 10 godzin więcej, to wcisnąłbym rzeczy, których nie robię, a mógłbym. Po prostu masz do wyboru rozwijanie się w X Y Z, ja wybrałem te najbardziej sensowne i przystępne dla siebie, na więcej czasu nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, SławomirP said:

Jakby moja doba miała z 10 godzin więcej, to wcisnąłbym rzeczy, których nie robię, a mógłbym. Po prostu masz do wyboru rozwijanie się w X Y Z, ja wybrałem te najbardziej sensowne i przystępne dla siebie, na więcej czasu nie ma.

Jasne, ja to doskonale rozumiem :) Tylko problem w tym, że wybrać można źle. Wtedy poświecisz masę czasu i energii i chuj z tego masz. Wiele lat straciłem totalnie bez sensu. Nawet teraz nie wiem do końca czy idę dobrą drogą, ale to już czas pokaże. Jeśli wybrałeś tak młodo dobre rzeczy to tylko gratulować... inteligencji? intuicji? farta? Nie wiem sam, ale gratuluję :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, self-aware napisał:

Nawet teraz nie wiem do końca czy idę dobrą drogą, ale to już czas pokaże. Jeśli wybrałeś tak młodo dobre rzeczy to tylko gratulować... inteligencji? intuicji? farta? Nie wiem sam, ale gratuluję

Ja już nie mam takich dylematów. Kierunek studiów wybrałem, który daje spore możliwości i sporo można zarobić, ale próg wejścia wcale nie jest znowu niski. Teraz jest budowanie wszystkiego pod dyplom, raczej ciężko powiedzieć, żeby to było podążanie w złym kierunku. 

 

Intuicji chyba żadnej nie miałem. Od gimnazjum/liceum miałem marzenia bardzo podobne jak aktualnie, wiedziałem że do ich spełnienia potrzeba pieniędzy. Z domu miałem zagwarantowane tyle, co daje stypendium socjalne na średnim poziomie. Już w liceum wiedziałem, że jeśli mam żyć tak jak każdy, to wole nie żyć wcale. I w sumie od liceum znajduje się w zero - jedynkowej sytuacji, albo się uda albo nie. To tak jakbyś uciekał przed niedźwiedziem. Albo ujdziesz z życiem, albo cię wpierdoli. Ja tak uciekam przed swoim aktualnym życiem. Dlatego moja motywacja nigdy się nie kończy i zawsze napierdalam do przodu, bo tutaj gdzie jestem, to nawet nie ma nad czym się pochylić i gdzie odpocząć. Zostawienie mojego życia na niesatysfakcjonującym poziome jest dla mnie gorsze niż śmierć, bo będę musiał na to patrzeć.

 

Wiąże się to też z ogromną presją i nerwami, że mi się jednak nie uda. 

Edytowane przez SławomirP
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac

Ja tak koło 28 roku życia już miałem zaplanowane 2 lata w przód, które były bardzo owocne. Jeśli chodzi o relacje z kobietami, to raczej są to ONS/divy/klubowiczki pijane by zaspokoić potrzebę fizjologiczną zwaną w skrócie seksem.

 

Nie czuję potrzeby pchania się w poważne relacje z paniami. Szkoda mi czasu, nerwów, pieniędzy.  Odkąd w wieku 28 lat ustaliłem, że czas postawić na siebie, cenić sobie czas jak i pieniądze i dobre relacje z zaufanymi ludźmi. Dbać o rodzinę bo to też ważna kwestia. Ojciec zmarł 1,5 roku temu, to też dało kopa w zmiany życiowe. Jak człowiek traci jednego rodzica, to odczuwa to. Dlatego ceńcie swoich rodziców póki ich macie.

Teraz mam 32 lata, finansowa stabilizacja, robię to co chcę i nie muszę się ograniczać. Dzięki silnej psychice nieraz odrzucałem sprytne próby kobiet by zawiązać LTR, a tak naprawdę miały nadzieję na popławienie się moich finansach. Niestety trzeba się pilnować by nie zostać tatusiem na siłę i finansować za darmo życie leniwej posiadaczce groty rozkoszy.  (Tak jak z tym młodym Martyniukiem, dostała 1,5 k PLN alimentów na córkę i 2k PLN na siebie. Nieźle ich wydymała). 

Z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że jestem zadowolony z takiego życia jakie mam bo sam o nim decyduję i nikt mi z góry nie narzuca co mam robić, a czego mam nie robić.  Takie przyziemne sprawy jak seks, to też bez problemu można załatwić bez ryzyka alimentów, dzielenia majątku, który się wypracowało swoimi rękami. 

Co do dzieci, to prawdopodobnie tylko surogatki wchodzą w grę. Z prawnikiem się zrobi umowę i taka surogatka będzie poinformowana o warunkach. Jak mam mieć dziecko, to chcę w nie inwestować swoje środki mając pewność, że żadna psychiczna osoba im nie będzie cyrków robić, szantażować i grozić. Bedą miały najlepsze warunki i cenny spokój. Co najważniejsze 100% pewność, że jestem biologicznym ojcem, a nie podrzucone jajko kukułcze przez innego samca.

Nie będę też ukrywał, że kobiety nie cierpią odrzucenia przez facetów. Nieraz musiałem zagrozić paru z nich konsekwencjami prawnymi bo zaczęły produkować plotki nieprawdziwe na mój temat gdyż ośmieliłem się odrzucić ich próby zalotów. Ja po prostu nie łudzę się "miłością". Widać po prostu, że chcą się ustawić cudzym kosztem.

Mam nadzieję, że zdrowie będzie mi służyć jak najdłużej czego i Wam życzę drodzy Bracia Samcy.
 

  • Like 6
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, mac napisał:

Tak szczerze mówiąc mocno zmądrzałem po 30. Ugruntowałem się w przekonaniach, wiele rzeczy przetestowałem, wyznaczyłem kierunek zawodowy, nacierpiałem się srogo, ogarnąłem sprawy zdrowia, zacząłem skupiać się na sobie bardziej i nagle po 30 wzrosła mądrość, zaufanie i po prostu chęć zapierdalania bez biologicznych, damsko-męskich naleciałości. Nie mylą się ci, którzy mówią o tym, aby z najpoważniejszymi decyzjami właśnie zaczekać do 30. To jest pewien przełom, już ukształtowany mężczyzna.

 

Nie wiem, jak u was, ale przestałem się miotać właśnie na granicy 30 lat. Trzeba już się z pewnymi kwestiami pogodzić, uczyć się i rozumieć samego siebie, bo nie ma innego wyjścia.

 

Dalej jestem głupkiem, ale mądrzejszym niż 10 lat temu. A to już na plus.

 

Jak u was w temacie dojrzewania?

Około 23-25 roku życia miałem już rozsądny azymut na życie, kierunek, zasady których starałem się nie naruszać, wtedy też przejrzałem zasady które rządzą światem i związkami.

Wtedy kumple się śmiali - teraz (mamy po 31 rocznikow) - zaczynają rozumieć i przyznawać rację.

 

Jestem ogólnie ofiarą szybkiego przejrzenia na oczy i szybkie wzrostu samoświadomości. Nie wspominając o byciu bardziej świadomym od równieśników. Dlatego teraz tu jestem z Wami, Panowie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie należy być wobec siebie zbyt surowym.  Człowiek działa czy podejmuje dane decyzje na podstawie wiedzy jaką ma w danym momencie i nie wszystko zależy od nas. Np. podejmując w połowie lat osiemdziesiątych decyzję o wyborze takiego, a nie innego kierunku studiów nie mogłem przewidzieć, że gdy je będę kończył to padnie w Polsce komuna i na rynek pracy będę wchodził w warunkach totalnej katastrofy gospodarczej, a przynależność Polski do UE wydawała nam się wtedy nierealnym marzeniem.

 

O relacjach damsko- męskich miałem wtedy tylko mgliste wyobrażenie, ale miałem chyba dobre wzorce, bo jakoś to poszło.

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie okres do 24-25 roku życia, to w większości nauka, studia, praca. Poszukiwanie swojej drogi, masa wątpliwości. Z czasem zaczęło się ukladać i teraz (27 lat) jest OK, mocno poukładane, wiem do czego dążę. Dbam o siebie, o wypoczynek i regenerację - co zupełnie pomijałem do 24 roku życia, a co powodowało nieustanny brain fog, problemy z koncentracją, ograniczanie potencjału.

Przełomem była pierwsza praca - to było w dużej firmie. Zobaczyłem, że wszyscy, którzy dużo zarabiają, mają dwie cechy: 1) ogromny spokój ducha, świetne radzenie sobie w sytuacjach stresowych, 2) dbanie o swoje zdrowie. Sama praca nie była strzałem w 10 (trochę zarobiłem co się potem przydało), jednak postanowiłem wtedy zadbać o siebie i poprawiłem umiejętności w kontaktach z ludźmi - zrozumiałem, że faktycznie jest to ważne.

 

Po studiach miałem coś co myślę, że można nazwać depresją. Koniec studiów wiąże się z zakończeniem zorganizowanego ściśle dnia. Urywasz kontakty z większością swoich znajomych. Do tego z absolwenta, (najczęściej) stajesz się po prostu bezrobotnym, lub kimś kto nie jest pewien wyboru swojej drogi. Po paru miesiącach mi przeszło. Myślę, że taka depresja spotyka wielu ludzi po zakończeniu studiów, z przyczyn, które wymieniłem

Edytowane przez krzy_siek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.09.2020 o 22:24, Stefan Batory napisał:

Nie należy być wobec siebie zbyt surowym.  Człowiek działa czy podejmuje dane decyzje na podstawie wiedzy jaką ma w danym momencie i nie wszystko zależy od nas.

Zgadzam się, trzeba być dla siebie szczerym ale chłostanie się nie ma sensu.

Ten fragment, który podkreśliłem w wypowiedzi Stefana  Batorego to jest bardzo dobre spojrzenie na sprawę.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Etap poniżej 20tki: skromne, nawet bardzo życie. Biedak nie wie co to życie, do tego wmawianie bycia gorszym przez co uwierzyłem że tak jest, i tylko przyciągnąłem takie sytuacje. Totalny nieogar i dekoncentracja, apatia, a nawet po lat wiem, że była momentami głęboka depresja. Nic nie rozumiałem, tzn sporo rozumiałem ale nie wierzyłem w siebie, wierzyłem w powtarzane bzdury brane za pewnik, mimo że gdzieś pojawiał się bunt i sprzeciw. 

 

Po 20tce.

Kluczowy moment to praca i prawo jazdy, miałem pieniądze i samochód, w końcu mogłem coś realizować. 

 

Następnie to 3 bardzo ważne wydarzenia. Na chujnia pl ktoś napisał o Forum Bracia Samcy, zacząłem czytać, wciągałem się. Byłem z pół roku czytelnikiem zanim się zarejestrowałem. 

Sporo czytałem, potem audycje Marka pokazały mi iż nie jestem szalony, że w głębi sporo przemyśleń było trafnych. Dziś czytam książki i żałuję że je czytam... Dopiero teraz a nie 10 lat temu.

 

Następnie poznanie ludzi szukających sposobów na zarabianie. Aby zarabiać trzeba mieć szereg pozytywnych cech i pozbyć się kompleksów, ograniczeń. 

Wciągnąłem się, jeździłem na szkolenia, wstępowałem publicznie przed ponad 300 osobami kilkukrotnie. 

 

Na forum, w audycjach Marka i ekipie biznesowej słyszałem o prawie przyciągania, niby ok ale trochę traktowałem z dystansem..

 

Aż do trzeciego etapu, obejrzałem film Sekret - zapisałem z 10 celów. Po roku 8 miałem zaliczonych, to były duże cele. W ciągu roku zarobiłem dużo pieniędzy choć byłem na minusie, zadłużyłem się na wyjazd. Osiągnąłem ważne cele, a moje zarobki zwiększyły się podwójnie. 

Sam się wciąż uczę jak i co robić aby prawo działało, polecam Briana Tracy, dla mnie złoto jak audycje Marka. 

Też na jewtubie z polskim lektorem.

 

Gdybym miał dać sobie rady co robić 10 lat temu:

- zwiększyć samoocenę i pewność siebie,

- zarabiać i nie odkładać, lecz inwestować pieniądze, 

- ćwiczyć ciało i choćby napierdalanie w worek (tanie) plus od czasu do czasu trening walk (drogie),

- uczyć się angielskiego,

- itp itd zawsze coś by dorzucił do tego.

 

Mam plan na kolejne lata i uzupełniam cele, muszę zrobić mapę marzeń i w sumie moje szczęście na dziś dzień 8/10, gdyż dom marzeń kosztuje a nawet dobrze zarabiając bez kredo nie postawię domu (choć mając działkę można postawić gotowy już za 100 tysięcy, no kurwa lepiej niż opłacać czynsz za darmo), i brakuje czasu na realizację marzeń.

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.09.2020 o 13:00, Mosze Red napisał:

Błogosławieni, którzy czytają Bracia Samcy i wdrażają porady, albowiem ich będzie wesołe życie staruszka.

Świetne spostrzeżenia, pewne rzeczy widzimy z wiekiem, to samo tyczy się tego, ze jestem po 30, inaczej na pewne rzeczy będę patrzał jak będę po 40. I tak dalej. jednak najbardziej zostają w głowie lata młodzieńcze.  Czasu nie cofniemy a szkoda, możemy uczyć się z przeszłości na swoich błędach, wyciągać daleko idące wnioski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dobry wątek @mac.

Moje przemyślenia i poglądy jakich nabrałem po 30stce:

1. Seks to w sumie nic specjalnego, często nie warty wysiłku wymaganego aby bo zdobyć (portale randkowe itd.)

2.  Związki: w okolicach 30stki najczęściej mamy już jakieś doświadczenia z jednego lub kilku dłuższych związków. Podobnie jak z powyższym podpunktem, po przejściu przez parę relacji wiadomo mniej wiecęj czego się spodziewać i jakie są potencjalne koszty/korzyści bycia w związku.

3. Mniej wiecej  powinno być wiadomo co chcemy, a czego absolutnie nie chcemy robić w życiu zawodowym.

4. Praca to nie wszystko, nie warto bezsensownie zapierdalać chyba, że prowadzimy swój biznes.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.