Skocz do zawartości

Jak zachowujecie się przy kobietach w pracy?


krzy_siek

Rekomendowane odpowiedzi

Naszła mnie ostatnio taka refleksja.

Mam pracę na której mi zależy, z którą wiążę swoją szeroko rozumianą karierę.

W pracy, jak to zwykle bywa, są kobiety;) Mam do nich nastawienie trochę obojętne. Poza pracą zawsze jakiś flirt, czasem komplement/podtekst. Tutaj jednak trochę trzymam dystans, aby mieć poprawne relacje i nie robić kwasów. Zdarzało się, że miałem w robocie koleżankę którą chętnie zaprosiłbym gdzieś i na pewno by się zgodziła, jednak mocno pilnuję podejścia "gdzie mieszkasz i pracujesz..". Ostatnio słyszałęm od jednej z koleżanek "Ty mi nigdy nie mówisz komplementów".

 

Nie robię dużej rozkminy nad tym tematem, jednak chętnie poznam Wasze podejście; jak zachowujecie się przy kobietach w pracy, i jak Wasze zachowanie różni się od tych spotykanych poza pracą?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W księgowości mam same kobiety to walę merytorycznie cały czas, aż do skutku. Ogólnie pomocne, a dwa uległe, ale to zależy od siły nacisku. Mocno manipuluję, a pewne rozwiązania wręcz wymuszam. Co ciekawe, dzięki temu naśladują mój styl i pilnują moich spraw, jakby bardziej.

 

W banku kiedyś pracowałem, kierowniczka gnoiła pracowników, a mnie kochała, bo byłem miłym skurwielem, zawsze uśmieszek, komplementy, pytania w stylu wziąć ci bułkę ze sklepu, wychodzę na przerwę? I tak dalej i tak dalej. Jednym słowem lizanie dupy i żyłem, jak pączek w maśle. Dwa, nigdy się nie dałem pojechać, tylko poczucie humoru. Dwóch kolesi, z którymi siedziałem w dziale kredytowym tego nie ogarniali zupełnie. Jeden beta z żoną na utrzymaniu, więc morda w kubeł, bo się bał zwolnienia (jebany był przez kiero niesamowicie, wyzywanie od chujów przy ludziach, od debili, nieudaczników, totalna masakra, nikt nie zwracał uwagi, a wszyscy wiedzieli). Drugi małomówny, robił swoje, ale nikomu nie pomagał, ani nie wykazywał zainteresowania. Dostawał dokładnie to samo, czyli ignora, jak czegoś potrzebował.

 

Miałem najniższe kompetencje ze wszystkich, natomiast kierowniczka mnie wspierała, co dawało mi dźwignię decyzyjną, nawet pod kątem roboty, zostawania do pomocy i pod sprawy poboczne, urlopowe, można sobie wyobrazić. Preferowała mnie zamiast doświadczonych pracowników. Była nawet skłonna robić samodzielnie najbardziej skomplikowane rzeczy, ale ze mną, nie z nimi. A jak odchodziłem do chwaliła i uważała mnie za najlepszego pracownika, chociaż gówno umiałem i trzeba było mnie prowadzić cały czas ? Percepcja się rozpierdala, jak masz kobietę kierowniczkę. Ogólnie dziwne czasy. Teraz robię zupełnie coś innego.

 

W codziennej rutynie preferuję zlecenia od mężczyzn, nawet pod kątem stawek. Wolę niższą stawkę od mężczyzny, ale bardziej konkretne wytyczne od wyższej kobiety z ciągłym dopytywaniem. Kolesie to konkret, nie tracisz na nic czasu. Jak weźmie jedną rzecz w danej jakości to znaczy, że ciągle tak będzie brał, a u kobiet temat zróżnicowany od fazy księżyca.

 

Współpracuję z kilkoma firmami teraz, to sami kolesie, w jednej firmie 2 kobiety zatrudnione, ale też już niedługo ? Za duże ryzyko. Jeszcze kobiety poczują bicz na plecach, jak nigdzie nie znajdą zatrudnienia w rozwojowych sektorach. Weź teraz podpisz umowę z kobietą, szaleństwo.

 

 

Edytowane przez mac
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawczasu byłem strasznie pobłażliwy względem dziewczyn w pracy, jak i na co dzień. W sensie starałem się być tym "miłym gościem". Dotyczy to dziewczyn młodych wiekiem.

W większości spowodowane było to zauroczeniem względem nich. "no jak to tak gniewać się na taką piękną dziewczynę?!".

 

Wraz z wiekiem nabrałem większego dystansu, kiedy uważniej zacząłem przyglądać się ich poczynaniom i naturze. Ona są miłe wtedy kiedy czegoś potrzebują, od Ciebie znaczy się.

Osobiście twierdzę, że nad wyraz piękna kobieta na stanowisku w miejscu pracy to przekleństwo. Na moim przypadku, facet głupieje od tego.

W jednej sytuacji próbowałem wplątać flirt z dziewczyną na równym stanowisku w robocie. Codziennie widząc ten pokaźny tyłek, nie potrafiłem przejść temu obojętnie. Dziewczyna się ostatecznie zwolniła ku chwale niebios.

 

Dość dobry kontakt na tle koleżeńskim w pracy udało mi się nawiązać z kobietą, starszą już po 30 + dość nieurodziwą.

Da się odczuć, że dziewczyna ma spory dystans do siebie z powyższych względów, przez co można sobie pożartować czasem z niej, czasem też ze mnie. Bez zbędnego kwasu.

 

Ogólnie z kobietami w robocie słabo się rozmawia. Stosują one taktykę - nie znam się to się wypowiem, a następnie cisza. Brak z ich strony ciekawości i rozważania na tematy ogólne życiowe.

Branżowo jedynie, potrafią wykazać się wiedzą.

 

Zauważyłem, że coraz bardziej minimalizuję kontakt z kobietami w miejscu pracy. Zaczęło mnie to męczyć. Możliwe również, że to z winy rutyny. Cały czas te same baby, już mnie to nudzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zachowujecie się przy kobietach w pracy?

Tak jak przy mężczyznach w pracy.  90-rozmowa o obowiązkach 10-luźna rozmowa.

Szczerze polecam taki wariant.


O przyjaźniach/ruchaniu trzeba zapomnieć. To obcy ludzie, nigdy nie wiesz co im siedzi w głowach. Robisz tam pieniądze a nie znajomosci.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, BlacKnight napisał:

Tak jak przy mężczyznach w pracy.  90-rozmowa o obowiązkach 10-luźna rozmowa

No i prawidłowo.

 

5 godzin temu, BlacKnight napisał:

O przyjaźniach/ruchaniu trzeba zapomnieć.

Poznałem fajnych kumpli i koleżanki w pracy, ALE zawsze sobie zdawałem sprawę, że w razie W w pracy istnieje hierarchia i trzeba ponosić konserwacja swoich błędów.

 

5 godzin temu, BlacKnight napisał:

Robisz tam pieniądze a nie znajomosci

Tak i nie, praca to praca nie lelum polelum. Ale dla konkretnych ludzi można nagiąć zasady. Ja nie mogę liczyć na tzw kumpli z podwórka, ale mam paru kumpli z byłej pracy i nie zawodzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak przy innych ludziach na zewnątrz gdy idę przez miasto. Żadnych konkretnych emocji. Typowo służbowo. Mają coś zrobić, to niech robią. Dla mnie w pracy nie ma miejsca na romanse/flirty. A jak próbują, to szybko to ucinam. W pracy nie szukam przyjaźni, tylko szmal zarabiam.

Te ładniejsze myślą, że jestem jak większość typów, którym wystarczy ładny uśmiech i już robią wszystko pod nie. Mam satysfakcję jak im odmawiam mówiąc, że mam swoje sprawy. Ich mina niczym kota srającego na pustyni. "Ale jak to?! Jak on śmie nam nie służyć?!"

 

Edytowane przez CalvinCandie
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że  najgorsze co może spotkać Mężczyznę w miejscu pracy to Kobieta-Szef.

Kobieta-Szef  to jest porażka, jedną sprawę zleca do zrobienia, drugie wymaga, a o trzeciej sprawie sobie 

przypomina po terminie i opier..... za tą sprawę.

Kobieta-szef to przykład braku logiki, kierowania się emocjami i braku planowania na przyszłość. 

Co gorsza miejsce pracy pełne Kobiet  jest miejscem plotek, fochów, dąsów 

i nielogicznych kobiecych emocji. Burdel do kwadratu.

Ledwo da się tak pracować albo nie da się pracować i trzeba się zwalniać. ?

Na Szefa nadaje się tylko i wyłącznie Mężczyzna. 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.