Skocz do zawartości

Wypalenie zawodowe - poczucie braku jakiegokolwiek sensu.


jaro670

Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Panowie. Temat kieruję do osób zajmujących się kwestiami wypalenia zawodowego lub do osób którym być może udało się wyjść z tej apatii z tym związanej.

Do rzeczy ; pracuję w swoim zawodzie od 28 lat ale na różnych stanowiskach, praca można powiedzieć prestiżowa, zarobki rzędu 5-7 tysi za jakieś 120-150 godzin pracy więc jeśli komukolwiek powiedziałbym że mam tej pracy dosyć powiedziałby że mi odbija od dobrobytu.

Mam świadomość że wypracowałem przez lata układ w którym jestem doceniany zawodowo i traktowany poważnie co nie zmienia faktu że mam tej roboty zwyczajnie dosyć. Praca niby prestiżowa ale monotonna, godzina podobna do godziny a do tego ciągłe skupienie uwagi przez 8-10 godzin plus ocena zewsząd ponieważ to kluczowe stanowisko w firmie.

Do zwykłego jak u większości Polaków narzekania kiedy pora do niej iść doszło ostatnio wkurwienie na cały świat, chęć ucieczki od ludzi, cynizm i poczucie kompletnego braku sensu pracy czy nawet sensu mojego istnienia. Do tego nie widzę możliwości wyjścia sensownego z tej sytuacji bo średnio uśmiecha mi się przebranżowienie po tylu latach i wypalam się wewnętrznie każdego dnia. Ostatnio wróciły już dawno u mnie nieobecne myśli samobójcze powiązane z alkoholizmem w który dla zresetowania wieczornego się wpakowałem. Niestety w tym zawodzie alkoholizm to prawie norma.

Pytanie do tych co się znają lub mieli i wyszli z tego :

czy jest możliwe żebym sam z tego gówna w które się przez pracoholizm wpakowałem mógł wyjść ?

czy niezbędne będzie mimo wszystko odejście w z firmy w której wypracowałem sobie pozycję  ?

Praca moja nigdy nie była moją pracą marzeń ale dawała mi mimo wszystko satysfakcję. Do czasu kiedy wszystko przestało mieć sens. Z góry dzięki za pomoc Panowie.

                                                                                     

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pracę moim zdaniem trzeba też spojrzeć szerzej, na zasadzie dzielenia umiejętności z innymi ludźmi. Jesteś niezbędny na stanowisku, utrzymujesz pewien podział obowiązków, dajesz wartość innym swoim poświęceniem. Wypalenie zawodowe wiąże się moim zdaniem mocno z tym, że masz w codziennym życiu sporo spraw niepoukładanych. Jeżeli z pracy wracasz do domu i masz uśmiech na twarzy, zajmujesz się czymś kreatywnym, odświeżającym, może gadasz ze znajomymi to powrót do roboty robi się dość naturalny. Regeneracja nie tylko w skali zatrudnienia, lecz całego życia.

 

Wyjdź właśnie do ludzi, bo przecież dla ludzi się pracuje i z nimi. To tak, jakbyś nienawidził ręki, która cię karmi, groźny paradygmat i nie dziwne, że cię jebie energetycznie.

 

Poza tym zobacz, ile zainwestowałeś i dlaczego wcześniej nie zrezygnowałeś? Przemyśl, dlaczego Twoje stanowisko jest potrzebne, a wróci cel i sens, chociaż częściowo.

 

No i dwa, co byś robił w domu? Chciałbyś nic nie robić? Jak wyobrażasz sobie idealny dzień? Może mniej pracować, może coś innego, a może wcale robota cię nie męczy, tylko sam siebie męczysz. Musisz porozmawiać ze sobą, o co w ogóle chodzi. Pamiętnik, szczera rozmowa z przyjacielem, psychoterapia, medytacja i wszystko, co się da. Do tego małe urlopy częściej. Zamiast 5 dni pracy to 4, jeżeli możesz i 3 dni odpoczynku. Od razu się lepiej zrobi na duszy.

 

Takie moje luźne myśli.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaryzykował bym stwierdzenie, że w niewielkim stopniu chodzi o pracę i wypalenie zawodowe a są to tylko motywy zastępcze, żeby znaleźć i zdefiniować problem.

Ale aktualnie jestem w stanie najgłębszego z możliwych, przekonania, że wszystko co żywe, "jest tylko niepotrzebnym zakłóceniem błogiego spokoju nicości". Więc raczej byłbym na najlepszej drodze, żeby ten stan co najwyżej w Tobie pogłębić. Wszystko jest i tak bez znaczenia, bez celu, bez potrzeby. Niektórzy odnajdują w tym spokój i bieżący optymizm, inni znów w odruchu obronnym podświadomości i w wyparciu unicestwienia - wierzą. Więc niby sposobów radzenia sobie z "życiem" od wyboru do koloru. A skoro nie wiemy jaki jest sens, nie możemy zrobić nic pewnego, co by go miało. Co byś więc nie zrobił i jak się nie czuł, jest bez znaczenia. Liczy się tylko żądanie dopaminy przez mózg. Pewnie dlatego wychylasz kilka głębszych.

 

Najlepiej mają chyba psychopaci. Nawet może sam bym się do nich zapisał, żeby wystarczyło samo bycie w klubie.

Zastanawiałem się, czy nie są jakimś wyjściem ewolucyjnym, skoro biologia wciąż ich próbuje produkować.

Jak gdyby w nadziei, że za którymś razem się uda. 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, jaro670 napisał:

Ostatnio wróciły już dawno u mnie nieobecne myśli samobójcze powiązane z alkoholizmem w który dla zresetowania wieczornego się wpakowałem. Niestety w tym zawodzie alkoholizm to prawie norma.

Pytanie do tych co się znają lub mieli i wyszli z tego :

czy jest możliwe żebym sam z tego gówna w które się przez pracoholizm wpakowałem mógł wyjść ?

czy niezbędne będzie mimo wszystko odejście w z firmy w której wypracowałem sobie pozycję  ?

Praca moja nigdy nie była moją pracą marzeń ale dawała mi mimo wszystko satysfakcję. Do czasu kiedy wszystko przestało mieć sens. Z góry dzięki za pomoc Panowie.

Na tak postawione pytanie nikt nie udzieli odpowiedzi.

 

Gdybym ja miał myśli samobójcze i do tego był alkoholikiem, to poszedłbym do dobrego lekarza psychiatry.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, jaro670 napisał:

Do zwykłego jak u większości Polaków narzekania kiedy pora do niej iść doszło ostatnio wkurwienie na cały świat, chęć ucieczki od ludzi, cynizm i poczucie kompletnego braku sensu pracy czy nawet sensu mojego istnienia.

ABSTRAKCJA RULEZ.

 

Postaram się zobrazować co mnie pomaga przy podobnych stanach.

 

SZUKANE POLE RYŻOWE!!!

 

DANE.

STAN OBECNY(wstaw dowolne, choć już w cytacie jest wszystko).

 

Obliczenie zadania polega na OBRABIANIU pola ryżowego 'poza domem', po godzinach pracy

TAK robili wielcy mistrzowie sztuk walki. Całymi dniami trenowali, potem szli na pole.

 

Jakby ktoś próbował obalić te teooryje to zapraszam na RoDoS.

Rodzinne Ogrody Działkowe otoczone siadką!!!

 

Z kund łone siee wziony?

 

Jest to pochodna pola ryżowego po Towarzyszu Iliczu LENINIE(w naszym systemie historyczno/okupacyjnym).

 

REASUMUJĄC, wydaje mi się brak MOCNNNEGO celu przed oczyma postawionego niczym kula na równi pochyłej.

 

Towarzysz BRAT SAMIEC. 

   

 

P.S pole RYŻOWE == synonim abstrakcji poza systemowej/szarej codzienności!

 

Edytowane przez Tornado
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Stefan Batory napisał:

Gdybym ja miał myśli samobójcze i do tego był alkoholikiem, to poszedłbym do dobrego lekarza psychiatry.

Trochę to źle nazwałem bo to nie są takie typowe myśli samobójcze, raczej takie zniechęcenie do życia. 

Wszystko co osiągnąłem w moim życiu a osiągnąłem mało to wynik harówy, szarpania i orki po ugorze i zwyczajnie mam już tego wszystkiego dosyć. Mam wrażenie że w moim życiu na jedną sporą przyjemność przypadało 2-3 chujowych wydarzeń i tego szarpania mam czasami serdecznie dość.

Nawet pasję odrzuciłem bo była na tyle ekscytująca co niebezpieczna a nie chcę przez pomyłkę czy nieuwagę spisać się na litość i opiekę innych osób.

Z babami to samo, nie urodziłem się urodziwy więc żeby cokolwiek osiągnąć latami czytałem i pracowałem nad sobą ale od jakiegoś czasu nawet mi się z nimi gadać nie chce.

Jak zarabiałem mało myślałem że wszystko to kwestia kasy, teraz stać mnie na dużo a pustka pozostaje.

W 2016 roku miałem dwudniowy epizod przebudzenia duchowego ,jakiejś silnej więzi chyba z Bogiem, poczucia błogości, miłości, akceptacji i ekscytacji wszystkim co żyje i od tego czasu strasznie za tym tęsknię i wszystkie te nasze sprawy i problemy z dupy stały się takie płaskie, nic nie znaczące. Wiem że to dziwnie zabrzmi ale od pewnego czasu strasznie mnie wyrywa hmm nie wiem do Boga, do jakiegoś większego sensu, do ucieczki od tego nudnego ego pierdolnika jakim to życie na tej planecie jest. Od jakiegoś czasu uważam że to nasze życie jest w chuj przereklamowane.

Dopóki utożsamiamy się z ego, czujemy podniecenie, nienawiść, zawiść, dumę z kupionych przedmiotów to to ma sens i trzyma się jakoś kupy.

Jak widzimy że to wszystko gierki ego przychodzi ochota na wylogowanie się z tej gry.

 

@Tornado coś w tym jest, od jakiegoś czasu zastanawiam się czy nie kupić kawałka pola koło mojego domu na wsi, rzucić etat, uprawiać dla własnych potrzeb i przede wszystkim żyć w rytmie natury a nie jebanego budzika i telefonu.

Edytowane przez jaro670
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.09.2020 o 09:28, jaro670 napisał:

czy jest możliwe żebym sam z tego gówna w które się przez pracoholizm wpakowałem mógł wyjść ?

Uważam, że tak - SAM się wpakowałeś to i SAM wypakujesz, ale NIEZBĘDNA już teraz będzie pomoc innych ludzi.

Jak widzisz, prosisz o pomoc/opinię nas, bo czujesz że SAM sobie z tym nie radzisz.

 

Ja bym proponował NATYCHMIAST iść do psychologa - albo zwykłego psychoterapeuty, albo takiego stricte zajmującego się wypaleniem zawodowym.

On pozwoli Ci przeglądnąć Twoje priorytety, nawyki, przekonania z kompletnie innej strony

- dlaczego siedzisz 28 lat w jednym miejscu,

- dlaczego uważasz że stanowisko jest prestiżowe,

- dlaczego nie pierdolniesz wszystkim i nie żyjesz z oszczędności,

- dlaczego jeszcze nie odszedłeś

-  jak się czujesz wśrod tych samych ludzi przy tym samym biurku od 30 lat

- co by było gdybyś od jutra rana był absolutnie wolny, ile czasu zajęłoby Ci zwariowanie z samotności i bezużyteczności

- co Cię tam trzyma

- bla bla bla

itd.... tysiąc pytań.

 

Myślę że w 3 miesiące jesteś w stanie zdefiniować swój problem i popatrzeć na niego ze stron, z jakich NIGDY nie patrzyłeś.

I drugie 3 miesiące przemedytować, przekonstruować swój system wartości i żyć dalej już inny.

 

 

W dniu 26.09.2020 o 09:28, jaro670 napisał:

czy niezbędne będzie mimo wszystko odejście w z firmy w której wypracowałem sobie pozycję  ?

Niezbędne do czego?

Choćbyś uciekł na koniec świata to siebie i swój problem zabierzesz ze sobą.

Skoro jesteś tam 28 lat, znaczy że Ci tam wygodnie i dobrze. 

Skoro nie wiesz jeszcze dlaczego - to ja bym nie odchodził tylko najpierw zrozumiał O CHUJ CI CHODZI?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odczuwasz skutki długoterminowego spadku tzw. energii moralnej. Te dni w 2016, które opisywałeś jako stan szczęśliwości, zadowolenia z wszystkiego i "kontaktu z Bogiem" to był okres długotrwałego skumulowania większej ilości energii moralnej, który jednak ciężko utrzymać (pole jest non-stop dynamiczne, energia jest z nas nieprzerwanie upuszczana lub dodawana, a im więcej jej skumulujesz, tym większe jest jej "ciśnienie" i szybciej się ulatnia, dlatego stany adoracji czy nirvany to są głównie przebłyski, krótkie epizody. Polecam jak najszybciej odstawić alko i inne używki [w tym papierosy], które mocno uszczuplają zasób tej energii). 

Polecam poczytać o zagadnieniu w tej publikacji, str. 383:

https://tinyurl.com/y549nvfh

więcej znajdziesz na stronie www.totalizm.pl

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, jaro670 napisał:

Trochę to źle nazwałem bo to nie są takie typowe myśli samobójcze, raczej takie zniechęcenie do życia

Wszystko co osiągnąłem w moim życiu a osiągnąłem mało to wynik harówy, szarpania i orki po ugorze i zwyczajnie mam już tego wszystkiego dosyć. Mam wrażenie że w moim życiu na jedną sporą przyjemność przypadało 2-3 chujowych wydarzeń i tego szarpania mam czasami serdecznie dość.

Nawet pasję odrzuciłem bo była na tyle ekscytująca co niebezpieczna a nie chcę przez pomyłkę czy nieuwagę spisać się na litość i opiekę innych osób.

Z babami to samo, nie urodziłem się urodziwy więc żeby cokolwiek osiągnąć latami czytałem i pracowałem nad sobą ale od jakiegoś czasu nawet mi się z nimi gadać nie chce.

Jak zarabiałem mało myślałem że wszystko to kwestia kasy, teraz stać mnie na dużo a pustka pozostaje.

W 2016 roku miałem dwudniowy epizod przebudzenia duchowego ,jakiejś silnej więzi chyba z Bogiem, poczucia błogości, miłości, akceptacji i ekscytacji wszystkim co żyje i od tego czasu strasznie za tym tęsknię i wszystkie te nasze sprawy i problemy z dupy stały się takie płaskie, nic nie znaczące. Wiem że to dziwnie zabrzmi ale od pewnego czasu strasznie mnie wyrywa hmm nie wiem do Boga, do jakiegoś większego sensu, do ucieczki od tego nudnego ego pierdolnika jakim to życie na tej planecie jest. Od jakiegoś czasu uważam że to nasze życie jest w chuj przereklamowane.

Dopóki utożsamiamy się z ego, czujemy podniecenie, nienawiść, zawiść, dumę z kupionych przedmiotów to to ma sens i trzyma się jakoś kupy.

Jak widzimy że to wszystko gierki ego przychodzi ochota na wylogowanie się z tej gry.

Nie mam pojęcia co to są typowe myśli samobójcze czy też nietypowe. Ale wiem co to takiego kryzys psychiczny i załamanie nerwowe. Kilka lat temu to przerabiałem. nabrałem wtedy ogromnego respektu do specjalistów (psychiatrzy, psycholodzy). Może masz kolego po prostu jakiś rodzaj depresji? Ja bym poszedł do dobrego psychiatry jeśli masz ochotę "wylogować się z tej gry". Wcale nie ironizuję. Tu jest parę ciekawych artykułów. Zwróć uwagę na materiały do autodiagnozy:  

 

https://optimmed.pl/materialy-do-autodiagnozy/

 

https://optimmed.pl/ciekawe-artykuly/

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

No i skończyło się rumakowanie.

Tak mnie uwierała ta praca i jej nadmiar że gdzieś jakimiś kanałami musiało to dojść do szefa że marudzę i na moje miejsce dali młodziaka którego sam wyszkoliłem.

Ścięto mi obowiązki o 2/3 i jak w tym miesiącu zarobię 3500-4000 to będzie pięknie. Za to w zamian mam duuużo czasu na myślenie.  Kurwa jaki człowiek jest głupi.

Powiecie że dobrze mi tak i pewnie macie rację.

Człowiekowi jak jest przez dłuższy czas na górce wydaje się że to będzie trwać wiecznie i przestaje doceniać co ma. 

Dobrze że nie mam rodziny ale i tak trzeba będzie pasa zacisnąć bo wojewódzkie miasto swoje kosztuje a wszystko dookoła drożeje.

No niestety lekcje pokory nigdy nie są miłe, na szczęście pracuję dalej ale kto wie czy za jakiś czas nie będę finansowo zmuszony do szukania nowej roboty i zaczynać wszystko od nowa. Fuck.

Nawet chlać mi się odechciało. 

I ten wstyd przed ludźmi , ze wzorowego wymiatacza na sam koniec ławki rezerwowych.

Nie wiem po co to piszę, może jako przestroga żeby szanować co się ma bo zaczynanie od prawie zera to nic przyjemnego.

Wiem że dam radę i kto wie może za jakiś czas takie doświadczenia zaowocują ale miłe to nie jest.

Sory że zamulam ale chciałem się komuś wygadać. Dzięki

Edytowane przez jaro670
  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak kwestie, o których pisałeś we wrześniu z chłopakami? Doszły jakieś nowe przemyślenia? Byłeś u specjalisty?

 

Co do zmian w pracy - w ogólnym rozrachunku sądzę, że postąpiłeś nie najlepiej. Nie wiem w jakich relacjach jesteś z szefem, ale to "marudzenie" jednak nie mogło doprowadzić do pozytywnych skutków. Taktyka/polityka/uśmiechy w takich miejscach są jak najbardziej wskazane jeśli nie ma się pozycji nie do ruszenia.

Ja najpierw spróbowałbym poprosić o dłuższe wolne, aby sobie poukładać w głowie. Może trzeba było też wcześniej pogadać o zmianie obowiązków(jeśli to możliwe)? Sam przyznasz, że marudy, lenie etc nie są mile widziani w szeregach. 

 

Z drugiej strony - możliwe, że to będzie swego rodzaju kop do zmian. Jesteś w tej pracy od 28 lat i może to ten moment na podjęcie decyzji.

 

52 minuty temu, jaro670 napisał:

Sory że zamulam ale chciałem się komuś wygadać. Dzięki

Lepiej się tu wygadaj niż gdzieś masz uciekać myślami i zalewać pałe.

 

Edytowane przez Maniac
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak bodźców pobudzających układ nagrody w twoim mózgu przyczynił się do tego stanu. Praca w zawodzie to tylko kozioł ofiarny.

 

Problemy takie jakie Ty obecnie przechodzisz trapią również młodszych ludzi w wieku 20 - 30 lat.

Nasze mózgi nie są przystosowane do życia w takich czasach, przez co cierpią powodując w nas głęboki bezsens istnienia, czegokolwiek.

Ja zabijam smutki jedząc ptasie mleczko, a mam cukrzycę i nie powinienem tego żreć.

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba pamiętać, że w pracy nie ma ludzi niezastąpionych. Praca to tylko umowa sprzedaży swojego czasu i umiejętności nigdy nie można oczekiwać żadnego rodzaju 'lojalności' ze strony firmy.

Skoro byłeś wypalony i nie wiedziałeś co dalej o teraz los zadecydował za Ciebie. Zmień pracę albo jeśli to nie możliwe w tym momencie uzupełnij umiejętności i wtedy rozejrzyj się za nowymi możliwościami.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670

 

Nie przechodzisz czasem czegoś, co potocznie określa się jako kryzys wieku średniego?

Miks przygnębienia, poczucia stagnacji i permanentne zdołowanie połączone z apatią / anhedonią.

Dodatkowo przemożna chęć by wszystko rzucić w cholerę i zacząć coś innego. 

Diametralnie innego i gdzieś indziej.

Ciągoty do alkoholu celem poczucie chwilowej ulgi od w/w stanów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli masz "czas na przemyślenia" to naprawdę warto przeczytać i przemyśleć treść książki Edwarda L. Deci "Why we do what we do" - niestety nie ma chyba polskiego wydania.

 

Książka porusza kwestie źródeł motywacji (wewnętrznej oraz zewnętrznej) oraz powodów wykonywania działania. Zastanów się, dlaczego robisz, to co robisz - czy robisz to dla pieniędzy, czy z innych powodów. Przypominam sobie czasy swoich studiów, gdy na kierunek studiów startowało 13 osób na jedno miejsce (lata 90), a większość aplikowała tylko dlatego, że ... dobrze się w zawodzie będzie zarabiać. Studia skończyło 1/3 osób przyjętych, z czego niewielu obecnie pracuje w branży a Ci co pracują, często są nieszczęśliwi do bólu i pracują tylko dlatego, że przywykli do wysokiego standardu życia i nie ma opcji, aby ten standard obniżyć (bo co ludzie powiedzą, uznają mnie za "przegrywa" , bo żona się rozwiedzie, bo dzieci kosztują...) - a wszystko dlatego, że zamiast zastanowić się nad swoim życiem, celem, kierunkiem, wybrali coś, co nienawidzą, ale "pieniądze dadzą im 'rekompensatę'" - otóż nie, podążanie tylko za kasą, to ślepa uliczka, da się oszukać siebie przez 10-15 lat, ale potem trzeba to odchorować: wypalenie, depresja, brak motywacji, brak sensu, brak energii do podjęcia jakiegokolwiek działania - to najmniej poważne skutki...

 

 

19 godzin temu, jaro670 napisał:

I ten wstyd przed ludźmi , ze wzorowego wymiatacza na sam koniec ławki rezerwowych

Naprawdę warto zastanowić się nad tym, dlaczego robi się to, co się robi i uzmysłowić sobie, że jest się człowiekiem (o ile się nim jest i o ile ma się duszę), a nie automatem, bezmyślnym bytem sterowanym impulsami, gnanym instynktami i emocjami (wstyd, strach, zazdrość innych, pożądanie ...).

 

Czy robisz to co robisz, dla kogoś ? Czy Twoje działania wykonujesz, tylko dlatego, aby "ktoś" Cię podziwiał - jaki on jest świetny, wspaniały, bogaty, silny i mądry ...

 

https://www.youtube.com/watch?v=myTTvC1QgTo

Tłumaczenie ze słuchu:

"Jest w Tobie coś o czym nie wiesz. Coś czego istnieniu zaprzeczasz ... dopóki jest już za późno, by cokolwiek z tym zrobić. To jedyny powód, dla którego wstajesz rano, jedyny powód, dlaczego tolerujesz g..nianego szefa, krew, pot i łzy. To wszystko tylko dlatego, że chcesz by ludzie widzieli, jaki dobry, atrakcyjny, hojny, zabawny, ciepły i sprytny  naprawdę jesteś. Bójcie się lub czcijcie ale błagam was...myślcie że jestem wyjątkowy. Współdzielimy uzależnienie - jesteśmy uzależnieni od akceptacji innych. Wszyscy gonimy za poklepaniem po pleckach, aprobatą i za złotym zegarkiem. Hip hip, hu-(k...wa)-ra Patrzcie na cwanego chłopczyka polerującego swoje trofeum - "Lśnij mój wspaniały diamencie". Jesteśmy tylko małpami opakowanymi w garnitury, błagającymi o aprobatę innych. Gdybyśmy o tym wiedzieli, nie robilibyśmy tego. Ktoś przed nami to ukrywa. Gdybyś dostał drugą szanse, to mógłbyś zapytać byś...Dlaczego?"

 

 

 

Edytowane przez oxy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.12.2020 o 19:50, jaro670 napisał:

No i skończyło się rumakowanie.

Tak mnie uwierała ta praca i jej nadmiar że gdzieś jakimiś kanałami musiało to dojść do szefa że marudzę i na moje miejsce dali młodziaka którego sam wyszkoliłem.

Współczuję i ... dziękuję.

Taka przypominajka, reminder, że nic nie jest dane raz na zawsze i nie można być zbyt pewnym, że dana pozycja jest wieczna i nie ma ludzi nie do zastąpienia. Dziękuję - sam pomyślałem po przeczytaniu Twojej historii, że ograniczę sodówę. Trzymaj się i powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.