Skocz do zawartości

Panowie poległem, dlaczego?


Rekomendowane odpowiedzi

Hejka bracia, dziś poległem, pierwszy raz od 4 lat napiłem się alkoholu... 

 

 

Ale czy na pewno? Od czasu mojej abstynencji bałem się, że coś po nim zrobię, że od pierdole coś tak niestosownego, co skończy się sprawa w sądzie. 

 

 

 

Dziś przyjechali znajomi mojej kobity, naszła mnie myśl, może alkohol? Zawsze mówiłem, nie, nie pije, będę coś robił dziwnego itp, poprostu się go bałem. 

 

 

Dziś był przełom, pomyślałem sobie tak "stary, jesteś na tyle świadomy, że nic nie zrobisz, przestań przed tym uciekać będziesz wiedział czy to dla Ciebie". 

 

 

Poszedłem po cole, kupiłem wyshki, butelkę za 100 zł, przyjechali gosci, uprzedziłem, że mogę różnie zareagować i iść spać, i zaczęliśmy pić drinki. 

 

 

Jeden, drugi, trzeci, nic mi się złego nie działo, kompletnie inne doznania niż z przed 4 lat, ale  głównie trochę inne przemyślenia. 

 

 

Wypiłem z kolegą 2 h temu 0.5 whyski z cola i co? I w sumie nic, czuje się minimalnie lepiej psychicznie, ale już wiem, że to nie dla mnie. 

 

 

Panowie, szkoda na to czasu, jutro pewnie będę musiał odchorować picie do południa, później skocze na basen, nie skupię się na książce która będę czytał, w zasadzie same minusy. 

 

 

Powiedzcie po co to picie? Zmierzyłem się z najgorszym moim wrogiem, moge wrócić tylko na tarczy, nie ma innej opcji w tym starciu, dla samopoczucia? A jakie to samopoczucie jak za 1 h po piciu Cię puszcza i masz dół. 

 

 

Podsumowując, poległem, ale chciałem być tego świadomy, zobaczymy jutro czym to się odbije, nie jestem z siebie dumny, ale strasznie zaciekawiony, dziwne, bo mam większą motywacje już dziś do nie picia, jestem wypity i myślę tylko, co dalej zrobic w swoim rozwoju, co zawsze chciałem, a te leki związane z piciem mi to uniemozliwaly. 

 

 

 

Cała sytuację przegadam z psychologiem, może tego potrzebowałem? Czułem, że dojrzałem do tej próby, może to zgubne? Nie poddam się i podejmę kolejne kroki, żeby wyjść z uzależnienia (będę świadomy, że te moje myśli to same iluzje). 

 

 

Pozdrawiam, miłej soboty życzę, i zapraszam do dyskusji. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko jest dla ludzi, tylko z umiarem ;) 

 

Tak samo jest z białym cukrem, czy kreseczką, jak masz psychę to można przywalić raz na jakiś czas i nic złego się nie dzieje.

 

Te rzeczy natomiast nie są dla  ludzi, podatnych na nałogi.

 

Znam takiego jednego typka, co raz zioło zapalił i tyle go widzieli, teraz nawet nie wiem w jakim mieście i  na jakiej  melinie siedzi  i co wciąga...

 

Proponuję , żebyś ćpał sport, najlepszy narkotyk :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, RENGERS napisał:

Tak samo jest z białym cukrem, czy kreseczką, jak masz psychę to można przywalić raz na jakiś czas i nic złego się nie dzieje.

 

Te rzeczy natomiast nie są dla  ludzi, podatnych na nałogi.

 

Właśnie i to jest cały problem. Gdy powiedzmy w wieku 17 lat zaczyna się popijać alkohol, to nikt nie ma pojęcia czy jest podatny na nałogi czy też nie. Jeśli dany zawodnik nie jest podatny, to chlanie mu nie zaszkodzi, a jak jest podatny, to już po nim. Tak to działa.

 

Mam znajomego, który nienawidzi własnego syna. Synek pchnął go nożem, bo chciał kasy na prochy. Młody zaczynał od zioła.

 

Godzinę temu, Turop napisał:

Hejka bracia, dziś poległem, pierwszy raz od 4 lat napiłem się alkoholu... 

Cztery lata o suchym pysku to bardzo ładny wynik. Trzymam kciuki za kolegę, abyś wytrwał.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Turop napisał:

ale już wiem, że to nie dla mnie. 

Nie wszystko jest dla każdego. Nie każdy powinien wszystkiego próbować.

 

Takie latanie na przykład - też nie jest dla każdego. Niektórzy zdecydowanie nie powinni latać.

 

Skup się na tym do czego się nadajesz, odpuść to co ci szkodzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra wstałem, kaca nawet nie mam, tylko mi się chce więcej pić, w buzi dziwny posmak, czas na nawadnianie. 

 

 

 

Tak się kurwa bałem dnia kiedy sięgnę po alkohol, nawet mi się to śniło po nocach. Stało się i żyje, jakoś nie chce pić kolejny dzień, wręcz odwrotnie. Dziś mógłbym gdzieś jechać, coś porobić, to zostało siedzenie w domu przed tv, ewentualnie spacer. 

 

 

 

W zasadzie warto było, gdybym tego nie sprawdził, cały czas nadawał bym mu diaboliczne znaczenie w mojej głowie, kolejne demony okazały się nie tak wielkie po paru latach jak myślałem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli okaże się to epizodem (i np. za miesiąc kolejny epizod) a nie powrotem do częstego regularnego picia, jeżeli pod tym ostatnim wpływem alkoholu nie mówiłeś, nie robiłeś głupot których teraz żałujesz, to powinieneś być z siebie bardziej dumny niż jako abstynent obawiający się rozpicia się. Bądź z siebie dumny zachowując kontrolę nad piciem, bardziej męski niż abstynent - ciota. Ja jestem już abstynentem ale dlatego, że przestał mi alkohol smakować a nie że boje się. 

9 godzin temu, Turop napisał:

Powiedzcie po co to picie? Zmierzyłem się z najgorszym moim wrogiem, moge wrócić tylko na tarczy, nie ma innej opcji w tym starciu, dla samopoczucia? A jakie to samopoczucie jak za 1 h po piciu Cię puszcza i masz dół.

Tak, dla samopoczucia, dla odreagowania. Człowiek później jest zły, bo trzeba to odchorować ale później jednak czuje się psychicznie lepiej, przynajmniej tak ze mną bywało. Reset. Pili lotnicy w Bitwie o Anglię, zapewne pili i piją też szpiedzy, inni agenci służb specjalnych czyli ludzie którzy wiedzą, o co chodzi. 

18 minut temu, Peckerwood napisał:

Ja jestem już abstynentem ale dlatego, że przestał mi alkohol smakować a nie że boje się.

Znaczy się nie o smak chodzi tylko o to, że nie działa na mnie tak jak kiedyś. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Peckerwood napisał:

Jeżeli okaże się to epizodem (i np. za miesiąc kolejny epizod) a nie powrotem do częstego regularnego picia, jeżeli pod tym ostatnim wpływem alkoholu nie mówiłeś, nie robiłeś głupot których teraz żałujesz, to powinieneś być z siebie bardziej dumny niż jako abstynent obawiający się rozpicia się. 

Niee, nic złego nie mówiłem i nie robiłem, żadnych szopek, płaczy, agresji, normalnie napiłem się w towarzystwie. 

 

 

Ogółem to raczej jednostkowy incydent. I tak czuje się lepiej, ale z tego, że nie boję się już alkoholu. Nic mi nie zrobi bo nie chce go pić, a nie, że nic mi nie zrobi bo się go boję wypić i muszę go unikać. 

 

 

 

Może to wszystko ta terapia? Można nazwać to jakimś procesem, wydaje mi się, że tak, coś musiało przeskoczyć w głowie podczas terapii, że po 4 latach jest przełom. 

 

 

 

I taka różnica, 4 lata temu od rana szukał bym alkoholu, dziś na myśl o nim mam odruchy wymiotne. Też zawsze przy piciu paliłem papierosy, wczoraj nawet o nich nie myślałem. 

 

 

Jedyny minus z wczoraj,  że jak wypiłem trochę to ciągnęło żeby wypić trochę więcej, schemat picia pozostał, ale do samego picia mnie już nikt nie przekona. 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jest git, prawidłowo.

28 minut temu, Turop napisał:

Jedyny minus z wczoraj,  że jak wypiłem trochę to ciągnęło żeby wypić trochę więcej,

Normalne. Mnie się chce śmiać jak widzę, że ktoś sobie wypije piwko, drinka albo dwa i na tym kończy. Bez sensu jak dla mnie. Ja zawsze piłem dwie, trzy butelki czerwonego wytrawnego albo nic. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Perun82 napisał:

Może rozwinąć?

Rozwinąć myśl, że mający picie pod kontrolą w tym psychiczną jest bardziej męski niż abstynent - ciota? Już. Przypominam, że chodzi o abstynenta, który nie pije ponieważ wie, że dopuści się utraty kontroli, że powie, zrobi coś głupiego, że po flaszce wódki albo dwóch flaszkach wina nie powie sobie dość i schleje się do nieprzytomności. Tak, to facet słaby psychicznie. 

No, określenie "ciota" jest niefortunne zamieniam na "słabeusz psychiczny".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Peckerwood napisał:

Przypominam, że chodzi o abstynenta, który nie pije ponieważ wie, że dopuści się utraty kontroli, że powie, zrobi coś głupiego, że po flaszce wódki albo dwóch flaszkach wina nie powie sobie dość i schleje się do nieprzytomności.

To chyba dobrze, że jest świadomy tego i nie pije. Ja na polskie warunki jestem abstynentem total, ostatni raz piłem w czerwcu 2019 na zakończenie sezonu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Peckerwood napisał:

Przypominam, że chodzi o abstynenta, który nie pije ponieważ wie, że dopuści się utraty kontroli, że powie, zrobi coś głupiego,

Chuja tam prawda. Znam kilku "słabeuszy psychicznych" (akurat moi przyjaciele) co nie piją bo robią coś glupiego jak się narąbią. Akurat psychika to ich najsilniejsza strona. Jeden pracuje na kontroli lotów, jeden doradca finansowy. A jeszcze jeden, żołnierz Legii Cudzoziemskiej po odbyciu 5 letniego kontraktu, teraz na 2 letnim. Rzeczywiście słabeusze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Perun82 napisał:

To chyba dobrze, że jest świadomy tego i nie pije. Ja na polskie warunki jestem abstynentem total, ostatni raz piłem w czerwcu 2019 na zakończenie sezonu. 

Oczywiście że dobrze, że jest świadomy tego i dlatego nie pije.  

2 minuty temu, trop napisał:

Chuja tam prawda. Znam kilku "słabeuszy psychicznych" (akurat moi przyjaciele) co nie piją bo robią coś glupiego jak się narąbią. Akurat psychika to ich najsilniejsza strona. Jeden pracuje na kontroli lotów, jeden doradca finansowy. A jeszcze jeden, żołnierz Legii Cudzoziemskiej po odbyciu 5 letniego kontraktu, teraz na 2 letnim. Rzeczywiście słabeusze...

Tak, a co robią jak się napiją? Peplają o tajemnicach zawodowych czy są skorzy do bójki, bo to nie to samo. Jeżeli to pierwsze, to jakoś Ci nie wierzę, jeżeli to drugie, to OK.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Peckerwood napisał:

  

Tak, a co robią jak się napiją? 

Jednemu włącza się tak zwany "szwendacz". Potrafi godzinami łazić bez celu po miescie, drugi od razu na dziwki a trzeci leje się z kim popadnie. Więc wolą nie pić. Taka prewencja.

Edytowane przez trop
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, RENGERS napisał:

Proponuję , żebyś ćpał sport, najlepszy narkotyk :D

Najlepszy :) 
Najgorsze jest obwinanie się, że się wypiło alkohol niż samo to, że się go wypiło, oczywiście jeżeli chodzi o spróbowanie po iluś latach i nie obieranie znowu kierunku ciągłego chlania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, trop napisał:

Jednemu włącza się tak zwany "szwendacz". Potrafi godzinami łazić bez celu po miescie, drugi od razu na dziwki a trzeci leje się z kim popadnie. Więc wolą nie pić. Taka prewencja.

Wiadomo, że alkohol każdemu wpływa na psychikę. Te dwa pierwsze zachowania nie są głupie, to ostatnie też w normie jeżeli są to bójki jeden na jednego. Gorzej gdyby wybijał szyby wystawowe czy zaczepiał policjantów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Perun82 napisał:

Ja po alko mówię wyraźniej i jestem spokojniejszy. Porabane.

A ja choć wewnętrznie nie jestem spokojniejszy, to bardziej kontroluję się i tym bardziej unikam konfrontacji mając świadomość tego, że jeżeli do czegoś dojdzie, to ja będę uznany za winnego, bo mam promile we krwi.  

Tak jest (a raczej było bo już nie piję) nawet po trzech butelkach wina czyli równowartości alkoholowej 0,75 l wódki.

47 minut temu, trop napisał:

A jeszcze jeden, żołnierz Legii Cudzoziemskiej po odbyciu 5 letniego kontraktu, teraz na 2 letnim. Rzeczywiście słabeusze...

To jak mniemam jest ten, co szuka zwady gdy wypije. Odporność psychiczna to według mnie nie tylko odwaga na polu walki czy w ringu. O ile pamiętam, wielu bokserów nie daje sobie rady emocjonalnie. Narkotyki, próby samobójcze (z powodu kobiety na przykład) Są słabi psychicznie... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Peckerwood napisał:

No to jest git, prawidłowo.

Normalne. Mnie się chce śmiać jak widzę, że ktoś sobie wypije piwko, drinka albo dwa i na tym kończy. Bez sensu jak dla mnie. Ja zawsze piłem dwie, trzy butelki czerwonego wytrawnego albo nic. 

A nie pomyslales, ze ktos tak moze pic dla samego smaku trunku a efekty odurzające alkoholu mają dla niego drugorzędne znaczenie? Ja co tydzień pije sobie w sobote jednego czy dwa drinki/piwa z powodu smaku. Wole psychodeliki i mdma jak juz mam sie czyms truc chodz ostatni drag tak dawno ze nawet nie pamietam kiedy. A pozatym nawet jak ktos lubi efekty alkoholu to moze wlasnie lubi lekkie odprezenie a nie urwanie hamulców. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyciągnąłem kobitę na basen, popływałem, posiedziałem w saunie, kupiłem elektrolity i inne magnesy, przemyślenia takie same, szkoda Panowie czasu na alkohol, wczoraj dzień picia, dziś gdybym miał jechać na lotnisko czy chociażby basen odpada. 

 

 

 

Kompan podobno ledwo żyje po tym piciu (dużo nie wypiliśmy, ale on walczy regularnie pali papierosy i nie ćwiczy), co znowu utwierdza mnie w tym jak szkodliwe jest to dla organizmu. 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.