Skocz do zawartości

Co zmienia się po wspólnym zamieszkaniu?


Rekomendowane odpowiedzi

Okazuje się, że pani nieskora do ogarniania codzienności typu zakupy, gotowanie, pranie, sprzątanie i partner ma robić 80%, a pani w porywach 20% i to jak ma dobry dzień. 

 

Zużyte podpaski zawinięte w kiblu w papier i ciągłe przypominanie żeby wyrzucała. 

 

Jak panią głowa boli to ok, ale jak misia boli, to miś się nie zajmuje. 

 

Kochanie co dziś będziemy robić, bo się nudzę. 

 

Smród z buzi po nocy, bo pani ząbków nie umyła. 

 

Misiu, gdzie ja mam swoje rzeczy trzymać, bo trzy szafy zajęłam i się nie mieszczę. 

 

Co NAM zrobisz na śniadanko? 

 

Itp., itd. Droga przez mękę zasadniczo gdy wychodzą takie kwiatki. 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczyna się zwykle życie i dostosowanie do niego swoich starych nawyków:

-sprzątnie i podział obowiązków, aby żadne nie czuło się wykorzystywane

-wspólne obiady i gotowanie, planowanie co macie ochotę zjeść i co oboje Lubicie 

-zakupy, czyli kupujesz nie tylko to co lubisz ale co tez druga osoba lubi

-nagle twój każdy krok w domu jest obserwowany, traci się trochę poczucie niezależności 

-trzeba nauczyć się wydzielać czas na swoje własne zainteresowania 

-trzeba tez się nauczyć gospodarować czasem, który powinien być spędzony razem 

-randki robią się trochę mniej romantyczne, a rozmowa na nich (nawet jak wyglądacie jak milion dolarów) może się sprowadzić do tego ze cebula się skończyła 

-zaczną cię wkurwiac jakieś drobne nawyki (ja miałam to z niedomykaniem szafy/szuflady itp) 

-wspólny budżet i sposoby rozliczania się (niektórzy maja na tym polu problemy) 

-seks się robi inny czasem na lepsze czasem na gorsze. 

-potrzeby fizjologiczne i wszystko wokół nich, już nic cię nie zdziwi 

-relacja traci na romantyczności, ale staje się tez moim zdaniem dużo bliższa w taki zwykły sposób 

 

Wspólne zamieszkanie to pierwszy poważny test dla związku. Trzeba pamiętać aby duże ze sobą rozmawiać i nie dawać się rutynie. Wychodzić na randki i znajdować czas tez dla siebie. Ah i zrozumienie, dużo zrozumienia dla drugiej osoby to najważniejsze. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, maroon napisał:

Okazuje się, że pani nieskora do ogarniania codzienności typu zakupy, gotowanie, pranie, sprzątanie i partner ma robić 80%, a pani w porywach 20% i to jak ma dobry dzień. 

 

Zużyte podpaski zawinięte w kiblu w papier i ciągłe przypominanie żeby wyrzucała. 

Ten punkt mnie nie dotyczy, nie używam podpasek ani tamponów, bo są dla mnie obrzydliwe.

22 minuty temu, maroon napisał:

Jak panią głowa boli to ok, ale jak misia boli, to miś się nie zajmuje. 

Tu nie ma problemów. Jak któreś jest chore, to to drugie się zawsze nim zajmuje. 

22 minuty temu, maroon napisał:

Kochanie co dziś będziemy robić, bo się nudzę. 

Lol ?

22 minuty temu, maroon napisał:

Smród z buzi po nocy, bo pani ząbków nie umyła. 

Nie dotyczy.

22 minuty temu, maroon napisał:

Misiu, gdzie ja mam swoje rzeczy trzymać, bo trzy szafy zajęłam i się nie mieszczę. 

Nie dotyczy, on ma więcej ubrań ode mnie ?

22 minuty temu, maroon napisał:

Co NAM zrobisz na śniadanko? 

U nas ja jestem od robienia śniadań. 

22 minuty temu, maroon napisał:

Itp., itd. Droga przez mękę zasadniczo gdy wychodzą takie kwiatki. 

 

O wuju złoty, skąd Ty takie dziołchy wytrzasnąłeś? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to ujmę tak. Jak mieszkam sam, to ogarniam 100m2 raz na 2-3 tygodnie i jest porządek. Z paniami, a szczególnie z eks 2x w tygodniu i był syf. Po prostu coraz więcej lasek to śmierdzące lenie i syfiary. Ona nie ma czasu, miś zrób, ja następnym razem (czyli nigdy), etc. 

 

Najgorsze co może się trafić, to jak wyjdzie w praniu, że pani jest syfiara, a co nie zawsze w relacji LAT widać, szczególnie jak pani nie ma swojego lokum i np. z rodzicami mieszka. 

 

Oczywiście w drugą stronę też to działa. 

3 minutes ago, KrólowaŁabędzi said:

Ten punkt mnie nie dotyczy, nie używam podpasek ani tamponów, bo są dla mnie obrzydliwe.

 

No gorzej jak z kubeczka się na dywanik uleje ? Też przerabiałem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, mac napisał:

 

 

Cytat

Już sam fakt, ile włosów pod prysznicem

Nie dotyczy, mój też ma długie, czarne włosy, gubi więc tyle samo, co ja. 

Cytat

 Smród krwi miesięcznej, ja pierdolę. Ja dostawałem za każdym razem odruchu wymiotnego.

Ja też, dlatego nie używam podpasek ani tamponów, bo to obrzydliwe dla mnie. Więc problem nie dotyczy.

Cytat

Pani płacze bez powodu i inne tego typu jazdy. 

xD

Nie dotyczy.

Cytat

I tzw. docieranie się nie istnieje. To jest przegrana i podporządkowanie jednej ze stron, czyli najczęściej uformowany pantofel. W życiu nie ma kompromisów, ani dotarcia. To jest jakiś żart. 

Straszne podejście, na szczęście u nas nie ma żadnej rywalizacji i "podporządkowywania się". Ja to przeżyłam w domu rodzinnym i się tym brzydzę, on nie ma tego w swojej rodzimej kulturze. 

4 minuty temu, maroon napisał:

Ja to ujmę tak. Jak mieszkam sam, to ogarniam 100m2 raz na 2-3 tygodnie i jest porządek. Z paniami, a szczególnie z eks 2x w tygodniu i był syf.

Okej, chyba mamy inne definicje porządku, bo ja bym nie ściągnęła skarpet w mieszkaniu, gdzie podłoga nie była odkurzana i myta przez dwa albo trzy tygodnie ? Raz w tygodniu to minimum. 

4 minuty temu, maroon napisał:

 

 

4 minuty temu, maroon napisał:

Najgorsze co może się trafić, to jak wyjdzie w praniu, że pani jest syfiara, a co nie zawsze w relacji LAT widać, szczególnie jak pani nie ma swojego lokum i np. z rodzicami mieszka. 

Na szczęście oboje mieszkamy bez rodziców, więc ogarniamy sobie sami. 

4 minuty temu, maroon napisał:

No gorzej jak z kubeczka się na dywanik uleje ? Też przerabiałem. 

Ale jak? Ona wyciągała kubeczek nad dywanikiem? xD

Edytowane przez KrólowaŁabędzi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak zupełnie szczerze, to przy wyborze łóżka idźcie odrazu w super King size jeśli macie miejsce. Jakieś tam kurwa double to któreś będzie spało na skraju a drugie rozjebane na całości.

 

Dodatkowo słoiczek zatyczek do uszu i odświeżacz powietrza obowiązkowo koło łóżka ? 

 

Jeśli macie problem z paniami które nie sprzątają to polecam po prostu zostawić aż się tak wkurwia że się wezmą i ogarną. 

Ja przestałem sprzątać jak dwa dni później znowu wszystko było rozjebane. Teraz wynoszę tylko śmieci, czyszczę odkurzacz i jakieś tam pierdoły których pani by nie zrobiła.

 

Po dłuższym czasie mieszkania razem każdy po prostu zajmuje się sobą, taka prawda.

Jakoś mnie nie interesuje gdzie tam i o co pani sieje gownoburze na fejsiku, mam swoje zajęcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, maroon napisał:

Okazuje się, że pani nieskora do ogarniania codzienności typu zakupy, gotowanie, pranie, sprzątanie i partner ma robić 80%, a pani w porywach 20% i to jak ma dobry dzień. 

 

Zużyte podpaski zawinięte w kiblu w papier i ciągłe przypominanie żeby wyrzucała. 

 

Jak panią głowa boli to ok, ale jak misia boli, to miś się nie zajmuje. 

 

Kochanie co dziś będziemy robić, bo się nudzę. 

 

Smród z buzi po nocy, bo pani ząbków nie umyła. 

 

Misiu, gdzie ja mam swoje rzeczy trzymać, bo trzy szafy zajęłam i się nie mieszczę. 

 

Co NAM zrobisz na śniadanko? 

 

Itp., itd. Droga przez mękę zasadniczo gdy wychodzą takie kwiatki. 

Gdzie Wy takie potwory znajdujecie? ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minutes ago, Claudianne said:

Gdzie Wy takie potwory znajdujecie? ?

W kręgu znajomych, na ulicy, w klubie, w necie. To że sami tacy nie jesteśmy, to nie znaczy że takich przypadków nie ma pełno dookoła. Laski się często maskują (demo), niektórych rzeczy nie ma jak sprawdzić przed zamieszkaniem (kiedyś mi się np. trafiła pani co rąk nie myła po przyjściu do domu, ale też po posiedzeniu na kibelku - za to gorąca kapiel była 2x dziennie, taka czyścioszka). 

 

Ogólnie, tak jak pisałem, obserwuję że coraz więcej kobiet to zwykłe brudasy są, mimo brania prysznica x razy dziennie. Syf nie przeszkadza, niedomyte naczynia nie przeszkadzają, zasyfiona wanna nie przeszkadza, kłaki na dywanie też nie, rozsypany cukier nie i błoto na dywaniku też nie. 

 

I to nie tylko moje obserwacje. 

 

PS. Moja eks to akurat ciekawy przypadek był, bo okazała się straszną syfiarą i leniem, ale np. we wszelkie gry logiczne - warcaby, go, szachy, itp. opierdalała każdego jak chciała. A więc gdyby chciała, to mogła się ogarnąć, ale po co jak na pewno się trafi frajer co nie będzie wymagał. Typowy tok rozumowania u pań obecnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy możliwym jest przeżyć to w dłuższej perspektywie.

 

Najgorzej jest w nocy. Ciężko mi się śpi z drugą osobą (albo ze mną ciężko się śpi):
Po 1. Jest zbyt gorąco. Jak spałam z partnerem to budziłam się przegrzana na maksa. Dotyk mojego ciała mnie parzył i dodatkowo miałam pragnienie jak na najgorszym kacu. 
Po 2. Jak to zostało określone - szukam punktu styczności dupą. Przysuwam się nią, a druga osoba chcąc uzyskać komfortową przestrzeń do spania się odsuwa i po jakimś czasie kończy na skraju łóżka, a rano się skarży "Jak to możliwe? Jesteś taka mała i drobna, zajmujesz 1/10 łóżka, a i tak zawsze mnie z niego zwalasz".
Po 3. Muszę mieć oddzielną kołdrę i mój kompan swoją również, ale śpiąc ze mną nigdy, przenigdy nie można puścić swojej kołdry i odejść np. do wc, bo ja ją zawsze przywłaszczę. Kradnę ją zupełnie nieświadomie - robię z niej dodatkową poduszkę/pluszaka do tulenia/bądź zabieram między nogi.

 

Taka była wersja testowa. Horror.

Edytowane przez melody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, maroon napisał:

PS. Moja eks to akurat ciekawy przypadek był, bo okazała się straszną syfiarą i leniem, ale np. we wszelkie gry logiczne - warcaby, go, szachy, itp.

Co sądzisz o osobach pokroju Mozarta? Życiowych nieogarach będących geniuszami?  Bo mam wrażenie że takich może być coraz więcej. 

 

7 godzin temu, melody napisał:

Kradnę ją zupełnie nieświadomie - robię z niej dodatkową poduszkę/pluszaka do tulenia/bądź zabieram między nogi.

Myślałaś nad zakupem dakimakury? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Libertyn napisał:

Myślałaś nad zakupem dakimakury? 

Ja nie, ale mój facet rozważał, żeby mi takie cudo kupić.

 

Btw. Współczuje Wam. Ja bardzo lubię gotować (gotuję sobie od 9 lat) i chodzić na zakupy jedzeniowe. U mnie ze spokojem dostalibyście świeży makaronik z warzywami, mięsem i sosem parmezanowym :P Choć wymagam pokrojenia warzyw i ogarnięcia kuchni po gotowaniu, ale pod takimi warunkami zapewniam jedzonko :)

Edytowane przez melody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minutes ago, Libertyn said:

Co sądzisz o osobach pokroju Mozarta? Życiowych nieogarach będących geniuszami?  Bo mam wrażenie że takich może być coraz więcej. 

Porównujesz warunki z XVIII w. z XXI? Proszę Cię ? Mozart był wożony po Europie przez ojca, a potem żona ogarniała. 

 

Teraz jest inny case. Panie potrafią, ale im się nie chce. I to niestety też przez facetów. Myślisz że jak panna przykładowo ma dwie psiapsi, gdzie spermiarze niczego nie wymagają i tylko a to kwiatek, a to prezencik, to czego ona od swojego zacznie oczekiwać? Tego samego. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, maroon napisał:

Porównujesz warunki z XVIII w. z XXI? Proszę Cię ? Mozart był wożony po Europie przez ojca, a potem żona ogarniała. 

A potem pies przyszedł na jego pogrzeb w nieoznaczonym grobie. Ale możesz tak samo mieć dziś mega zdolnych fizyków czy programistów płci obojga

7 minut temu, maroon napisał:

Teraz jest inny case. Panie potrafią, ale im się nie chce. I to niestety też przez facetów.

Może napatrzyły się na matkę skaczącą i robiącą wszystko w domu i stwierdziły że mają inne priorytety. 

A może to po prostu efekt jedynactwa. "Ty synku/córko nie musisz nic, tylko ocz się dobrze"

Znam ludzi 25+ co pralki nie obsłużą

7 minut temu, maroon napisał:

Myślisz że jak panna przykładowo ma dwie psiapsi, gdzie spermiarze niczego nie wymagają i tylko a to kwiatek, a to prezencik, to czego ona od swojego zacznie oczekiwać? Tego samego. 

Tak to działa. Podobnie z facetami. Ja dwóch kumpli powie o X to ja też chcę by nie odstawać

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Libertyn said:

 

Może napatrzyły się na matkę skaczącą i robiącą wszystko w domu i stwierdziły że mają inne priorytety. 

 

To nie to. Można pewnych rzeczy nie lubić, ale robisz je, bo wiesz że efekt bedzie korzystny. Czyli np. sprzątanie nie wywołuje u ciebie entuzjazmu, ale robisz to, bo wiesz, że w efekcie będzie czysto i pachnąco. Tymczasem pani chciałaby bezkosztowo przeskoczyć z etapu nie chce mi się do etapu czysto i pachnąco. I mamy ujemny bilans energetyczny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótko.

 

Po pierwszym efekcie "wow" i "kopulujemy jak króliczki" oraz "dbamy o siebie, zaskakujemy kolacyjkami itd".

Zmienia się z perspektywą czasu tylko na gorsze.

Wspólne mieszkanie to:

 

1. wzrost czynnika habituacji.

2. wieczne pole do przepychanek o porządek / obowiązki / sprzątanie / pranie / zmywanie etc.

3. wzrost czynnika poczucia przesytu partnerem.

4. rośnie współczynnik spin o pierdoły większe i mniejsze (przysłowiowa tubka od pasty).

 

Niestety kurna ale tak jest ZAWSZE.

Jak żyję nie znam pary, która po iluś latach mieszkania razem nie mała by w/w.

A wyświechtane 'bo trzeba dbać o siebie, pielęgnować ogród miłości i rozpalać żar codziennie na nowo'

Odłóżmy tam gdzie jego miejsce.

Na półkę z bajkami i plakatami motywacyjnymi A4 za 5 zł z wyprzedaży.

 

Przykro to napisać ale taka jest prawda.

Wspólne zamieszkanie, na dłuższą metę, systematycznie i bezustannie obniża całą tą 'chemiczną miłość'.

Niestety.

 

Po ponad dekadzie wspólnego mieszkania napiszę jedno.

Tylko LAT, jeśli z jednym solidnym partnerem.

Albo praktykowanie seryjnej monogamii z kolejnymi.

 

Wiem, że nie pomogłem.

Ale cenię sobie szczerość i realistyczne podejście do życia.

 

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo będzie "nowoczesnych" związków niedługo kiedy każdy będzie miał swoje mieszkanie i swoją przestrzeń. Dopóki niema dzieci to takie rozwiązanie jest najlepsze dla zdrowia psychicznego, bo finansów niekoniecznie. Jak mam w głowie perspektywę żeby sobie urządzić samemu swoje męskie M2, to w sumie sobie myślę że by było fajnie. Ale z drugiej strony moja skąpa strona mówi że wolę odłożyć $$ na konto. Pewnie gdybym w domu miał niewychowana panią byłoby inaczej. Ale w moim przypadku naprawdę narzekać nie mogę. Praktycznie nie dotyczą mnie problemy o których tutaj jest pisane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że generalnie to duże wyzwanie i próba dla związku. Dlatego przede wszystkim, że:

-nie ma już za wiele okazji do zatęsknienia za sobą, oprócz jakichś wyjazdów służbowych np.,

-w związku z pkt. powyżej ludzie stają się dla siebie mniejszym wyzwaniem, wszystko staje się przewidywalne, a to nieraz powoduje nudę i monotonię,

-nie ma już takiej wewnętrznej mobilizacji do starania się o partnera, bo wydaje się jakby już był trochę zdobyty,

- ludzie poznają swoje prawdziwe nawyki, jak choćby dot. sprzątania, czy tego, że nie zawsze są np. w dobrym humorze, co może tworzyć wrażenie, że zostali oszukani wcześniej,

-pojawia się czasem lęk przed utratą wolności, bo od tej chwili jesteśmy po części uwiązani do tej osoby.

Po historiach z zycia moich znajomych, mogę powiedzieć, że w ich związkach najczęściej psuło się: albo na samym początku związku, albo po zamieszkaniu razem, albo po ślubie, albo urodzeniu dziecka. Myślę, że dlatego, że każda z tych sytuacji oznacza pewien nowy etap i po pierwsze pojawia się lęk przed nową sytuacją, a po drugie nie zawsze wygląda ona tak jak bysmy sobie wymarzyli.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tematyce związkowej nie ma prawie niczego, czego boję się tak bardzo jak wspólnego zamieszkania. Z jednej strony ekscytujące, z drugiej brrr. No ale bez tego dobrze funkcjonującej rodziny się nie założy.

 

Najbardziej mnie przeraża brak samotności, dlatego trzeba bardzo zadbać, aby każdy miał swoj kąt, najlepiej pomieszczenie (i to nie kuchnię ani łazienkę). Dobrze jest żyć razem, ale mocno zaznaczać swój teren i czas tylko i wyłącznie dla siebie, bez partnera/partnerki gderającego nad uchem lub dotykającego 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.