Skocz do zawartości

Gdzie ja jestem ?


nesq

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, 

 

Zbierało się na ten temat od dłuższego czasu aż w końcu "nie wyczymiem" 

 

Nie wiem czy to jest depresja, chwilowy brak formy, lekki jesienny dół czy wyższy poziom świadomości, czy wgrane kompleksy przez post-komune w okresie dzieciństwa.... 

 

Może rozwalę to w punktach, zamiast ściany tekstu  - będzie łatwiej 

 

 

1. Brak wiary , że mógłbym się związać z odpowiednią osobą ( LTR) , mimo , że mam za sobą kilka takich związków na łączną sumę = 11 lat , jakimś fartem nie wychodziłem z nich jakoś specjalne poturbowany typu alimenty czy śluby, zwykłe związki, zakończone kwasem lub w totalnej zgodzie , norma. 

2. Jestem sobie gościu, nie ładny-nie brzydki, typ bajerant, wyrwanie Panny w klubie , lub tindery , może nie jakieś turbo typki, ale umiem  - w swojej kategorii hmmm  (7/10)

3. Praca posiadam, w budownictwie zarobki około 5 tys netto,  mieszkanie własnościowe  bez kredytu. 

4. Mam możliwość zrobić out z tego kraju, w kraj nordycki - w swoim fachu. 

 

 

No i jestem w jakieś kropce, niby żyję, niby pracuję... z jednej strony chciałbym związać się na LTR ale z drugiej nie wyobrażam sobie wspólnego mieszkania , gdzie panna mogłaby zapuścić u mnie korzenie .... albo włosy w syfonie..fuuuu.... :D , tym bardziej ślubu... a gdzie jakieś dzieci ... gdzie w tym kraju i tym systemem prawnym....

 

 

Panowie, po 30.. macie tak  ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy nieco inaczej...

 

1. Moje LTRy sumarycznie to będzie ze 3 miesiące. 

2. Odpada całkowicie, brak ani w klubie, ani w metrze, ani w swetrze.

3. Zarobki podobne, brak mieszkania, planowane jest coś małego w perspektywie dwóch, trzech lat.

4. Tu nawet nie wiem co mogę, nie sprawdzałem nawet pod tym kątem.

 

Czego Ci brakuje Bracie? Baby? LTRowych uniesień ale bez dram, fochów i zawłaszczania przestrzeni? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, nesq napisał:

 

Panowie, po 30.. macie tak  ? 

Sytuacja jak u mnie, tyle ze Pani zapusicla korzenie na moim kwadracie, prysznic "odtyka" sama. 

 

Jesli nie masz parcia na LTR, to szukaj w zyciu tego co lubisz, ja dalej szukam ), tylko mam mniej czasu )

Edytowane przez Johny_B
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, nesq napisał:

No i jestem w jakieś kropce, niby żyję, niby pracuję... z jednej strony chciałbym związać się na LTR ale z drugiej nie wyobrażam sobie wspólnego mieszkania , gdzie panna mogłaby zapuścić u mnie korzenie .... albo włosy w syfonie..fuuuu.... :D , tym bardziej ślubu... a gdzie jakieś dzieci ... gdzie w tym kraju i tym systemem prawnym...

Według mnie brakuje tylko do szczęścia kawalerki na wynajem hehehehehe, nie to według @archa zapomniałem ??

 

 

 

Jestem trochę młodszy, ale nie wymieniłeś nic z hobby jakiejś pasji, może zacznij szukać coś w tym kierunku? 

 

 

I zarobki podobne do moich, według mnie, jako kawaler 5 k w Polsce jest już spoko kwotą do życia samemu ?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeszedłem na przyjaźń, pomoc mężczyznom, w biznes totalny, robienie autorytetu. Kobiety mnie nie interesują. Zero zasad, nie tego w życiu szukam. Wszyscy moi kolesie, którzy są najczęściej fachowcami i to z solidnymi zarobkami, znacznie większymi od moich, chociaż też coś tam umiem wyznają podobne założenia życiowe. Kobiety ogólnie przegrały i to na całej linii. My mamy szansę siebie wzmacniać. Spotykam się, np. z kumplem niedługo, zrobimy wspólnie mały, hobbystyczny projekt pod zarabianie hajsu. On użyje swoich umiejętności, ja swoich i zobaczymy, bez żadnej spinki w atmosferze pełnego zaufania, z równym wkładem i tak dalej. Ja tam do życia dobieram ludzi honoru, do przyjaźni, kwestie romantyczne dawno za sobą zostawiłem. 

 

Najlepsze chwile w życiu, przygody przeżyłem z przyjaciółmi płci męskiej. Kolesie honoru, inteligentni wiedzą, o co chodzi na tym świecie. Nie potrzebujesz żonki, czy partnerki, tylko potrzebujesz prawdziwej przyjaźni, to ci mówię od razu. Masz wtedy w życiu taki przeskok jakościowy, że już nigdy do gówna nie wrócisz. 

 

Kobieta praktycznie nigdy nie jest przyjacielem, tylko po pewnym czasie okazuje się głównym wrogiem, do tego maszyną do rozpierdalania hajsu, która ciągle i ciągle chce więcej. Lepiej bez kobiet, nie ten świat, nie ten system. Zostało jeszcze pozytywne pole rozwoju, czyli własne, twarde umiejętności, pasje, rozrywka, męska przyjaźń. Melancholia jakaś za związkiem pozostanie, ale to można w sobie całkowicie zniszczyć. Coś o tym wiem. Nie jest to do życia potrzebne, a pewnych rzeczy się nie robi za wszelką cenę, jeżeli warunki się pogarszają. Mnie jara przyjaźń, przysięgam. Ciągle poznajesz głębię człowieka, maksymalnie honorowego. To jest nieprawdopodobna różnica jakościowa. Jak porównam moich niektórych kolesi z kobietami to wpadam w pusty śmiech. Pańcia się przedstawia, jako taka owaka, a zupełnie nie ma skali porównania, co można zrobić w życiu ? Bardzo zabawne czasy się robią. 

 

MGTOW świadomi to rosną, że ja pierdolę i wszystkie zyski materialne oraz niematerialne konsumują. To dopiero jest kosmos, jak motywację zewnętrzną zwrócisz wewnątrz siebie. Jesteś sam ze sobą sam na sam w każdej chwili życia. To wzmocnij siebie, doprowadź się do stanu maksymalnej jakości, osiągnij kurwa totalne oświecenie i żyj, ale żyj godnie i nie daj po sobie jechać spierdolinie, do której dołączyły kobiety już w masowej skali. przecież byłem kilka lat temu jeszcze na rynku matrymonialnym, takie jazdy, że głowa boli. 

 

Kobiety to w ogóle temat straszny, nudny i totalnie niebezpieczny dla racjonalnego gościa. Miałbym swój rozwój poświęcić na takie gówno, litości. Za czym płaczesz, weź się kurwa w garść, serio. Nie ma za czym płakać. Nostalgia lat 90, czy co za chuj? Nostalgia za kobietą z duszą, troskliwą, piękną białogłową? To już zabite i pogrzebane. Niech inni szukają jednorożca. Ja wolę sam sobie być jednorożcem w zupełnie innym, bajkowym świecie. Nikt się nawet nie dowie, jak to jest być we własnej bajce. 

 

 

Edytowane przez mac
  • Like 6
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, nesq napisał:

Panowie, po 30.. macie tak  ? 

Jak?

Z Twojego opisu nie bardzo wiadomo, o co Ci chodzi. 

Zdecyduj się w którą stronę i obierz kurs. 

 

U mnie będzie ponad 16 lat LTR, jeden długi i kilka krótkich. 

 Najlepsze związki miałem wtedy, kiedy relacja z sobą była na dobrym poziomie. 

Od tego spróbuj zacząć.

 

Kiedy miałem spadek formy, słabsze chwile czy 'za bardzo' chciałem, nie kończyło się to dobrze.

Albo złe wybory, albo przeciąganie relacji z własną szkodą.

Przyjrzyj się sobie, zastanów dobrze i podejmij właściwe kroki.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, mac said:

Najlepsze chwile w życiu, przygody przeżyłem z przyjaciółmi płci męskiej. Kolesie honoru, inteligentni wiedzą, o co chodzi na tym świecie. Nie potrzebujesz żonki, czy partnerki, tylko potrzebujesz prawdziwej przyjaźni, to ci mówię od razu. Masz wtedy w życiu taki przeskok jakościowy, że już nigdy do gówna nie wrócisz. 

Przyznam że mam podobnie. W moim przypadku to są wypady na piwo z kilkoma ludźmi którzy wiem że są w porządku. Spotykamy się co jakiś czas pogadać o życiu/polityce/pieniądzach/problemach przy piwie na luzie. Zastanawiam się jak pójść z tym o krok dalej. Piszesz że to Twoi przyjaciele. Ja się zastanawiam nad tym słowem. Nie wiem czy kogokolwiek mogę tak nazwać. Po czym poznajesz że to przyjaciel?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieliśmy tak. Ale po ostatnim związku dochodzę do wniosku, że nie mam już zdrowia do szonów i tych wszystkich gierek. Zdecydowałem się skupić na rozwijaniu hobby i sieci koleżanek, do używania jako tampony emocjonalne jak będę miał zły dzień. 

 

Jak się ktoś przypadkiem trafi, to ok, ale laska będzie się musiała tak starać, że nie jest możliwe w dzisiejszym świecie, żeby się taka znalazła. ? 

 

Dla sportu wrócę sobie do flirtowania z małolatami. Jak któraś będzie nadstawiać pupki, to pewnie nie odmówię. 

 

O wchodzeniu w dziecko nawet nie chcę myśleć, abstrakcja w obecnej sytuacji społeczno-politycznej. 

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Trevor napisał:

Po czym poznajesz że to przyjaciel?

Bo jest ze mną, kiedy jest źle i jest ze mną, kiedy jest dobrze, bardzo dobrze i ciągnie mnie cały czas w górę, inspiruje i zawsze jest, kiedy potrzebuję. I to ludzie, którzy mi nie kłamią, nigdy. Szczera rozmowa, największe brudy, największe niezgody, wybaczenie, to wszystko działa. Nie mam ani jednego złego słowa na człowieka, nadajemy na tych samych falach od wielu, wielu lat. Przeszli wszystkie możliwe testy zaufania, nigdy mnie nie skrzywdzili, wręcz przeciwnie. Zawsze o mnie pamiętają, podpowiadają, szczera krytyka, jeżeli coś trzeba. Zawsze zwracam się z nowymi projektami do nich, żeby zobaczyli, ocenili, powiedzieli, co myślą. Mógłbym tak wymieniać w kółko. Jakbym nie był pewien tych ludzi to popełniłbym głupotę po prostu. Poza tym wiesz, kto jest dobry dla ciebie, po prostu czujesz. Spotykasz się i widzisz uśmiech na twarzy, już beka od samego wejścia, cześć, cześć, uśmiech non stop, co u ciebie i żebyś ty opowiadał, a ja chcę, żeby on opowiadał. Nie masz dość człowieka nigdy, chcesz mu pomóc, żeby wzrastał. Wręcz pragniesz poświęcić czas dobrowolnie. Po tym, krótko mówiąc poznaję. Przez wspólne przeżycia, przez historię, przez mijające lata, często w cierpieniu. I wiem, kto jest, kto się odzywa, kto się właściwie odnosi, kto rozumie ideę zasady wzajemności, komu zależy. 

 

Ktoś ma problem to będę siedział tygodniami, żeby pomóc. Zrobię robotę i pierdolnę kolejną ósemkę w imię dobra człowieka. A on mi dokładnie tym samym odpowie. Proszę i daję pomoc. Mówię i jestem wysłuchany. Słucham i inspiruję. Wzrastam i dzielę się dobrem. Zero kwasów, zero negatywnych emocji, dyskusja na poziomie. Zgoda. Dochodzenie do sedna. I po chuj mi związki, jak mam takich ludzi wokół siebie, a oni mają mnie? :D Można żyć inaczej, naprawdę inaczej z ludźmi, których się lubi w taki prawdziwy sposób, ludzki. 

 

Zbudowałem prawdziwe relacje, bo traktuję poważnie słowo i to bardzo poważnie. Dla mnie moje słowa to zobowiązanie, prawdziwa umowa. Ze mną nie trzeba nic podpisywać. Koleś mnie pyta, czy dam radę to zrobić, ja odpowiadam tak i on wie już w tym momencie, że będzie zrobione, a jeżeli nie będzie zrobione to znaczy, że nie żyję i powinien mnie opłakiwać. Tak się robi braterstwo. Tak uczysz innych jakości i samego siebie. I o tym jestem po latach przekonany. A własne słowo się również zaczyna szanować i nie rzucasz słów na wiatr, jak to się mówi. Jak wiesz, ile znaczy twoje słowo to nie sprzedasz na drobne, bo wiesz, co za nim idzie, jaka energia, pozytywny duch. To nie jest dla każdego. To coś cennego przeznaczonego dla zaufanego grona. I każdy, kto w zaufaniu żyje z kimś takim to docenia i sam się taki staje. Nigdy nie rośniesz sam, ale rosną też najbliżsi, jak się zmieniasz na lepsze. 

Edytowane przez mac
  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, mac said:

Poza tym wiesz, kto jest dobry dla ciebie, po prostu czujesz.

No tak. Tyle że wiesz. Znam ludzi latami, a lepszy kontakt mam z tymi 3 typami z którymi umawiam się na piwo. Wiem że możemy sobie powiedzieć co nas boli i sie poradzić w różnych kwestiach. Z wieloletnimi znajomymi którzy mówili o mnie przyjaciel tak nie mogę już od dawna. Stąd u mnie ten dysonans. Hmm. Generalnie wychodzi na to że to już nie są moi przyjaciele. Czasem się zastanawiam czy kiedykolwiek nimi byli. Za młodziaka ludzie mi strasznie próbowali mieszać w głowie i teraz wszystko po 500 razy rozkminiam zanim podejmę decyzję. 

 

Masz rację @mac z takimi ludźmi trzeba trzymać. Wtedy człowiek się lepiej czuje. Lepiej działa. 

 

Ja musze trochę popracować nad sobą bo czasem jak mnie zaczynają w czymś prześcigać to im zazdroszczę zamiast cieszyć się z ich sukcesów (co już jakiś czas zauważyłem i sie poprawiłem w tej kwestii). Taka chyba moja natura nastawiona na konflikt. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Trevor napisał:

Ja musze trochę popracować nad sobą bo czasem jak mnie zaczynają w czymś prześcigać to im zazdroszczę zamiast cieszyć się z ich sukcesów (co już jakiś czas zauważyłem i sie poprawiłem w tej kwestii). Taka chyba moja natura nastawiona na konflikt. 

No to u mnie jest zupełnie inaczej. Jak komuś się udaje to proszę o wskazówki, żeby opisał, jak to zrobił i to najczęściej historie z gruntu zapierdalania, inspiracji, mocno pozytywne, trochę szczęścia. We mnie nie ma takich uczuć akurat. W takim wypadku bym się nie przyjaźnił na pewno. Mi źle w życiu też nie jest, coś tam mam i jestem z tego zadowolony. Nie porównuję się zarobkowo do nikogo, bo jestem pasjonatem, a każdy, kto mnie zna to doskonale wie, jaki mam talent i co mogę. I nikt ani razu w życiu mnie nie zdołował, ani nie porównał negatywnie. A gdyby to zrobił od razu bym wyszedł. Poza tym w przypadku kolesi to kasa odgrywa drugorzędną rolę. Większość z tych ludzi mogłaby pójść w minimalizm, ale po prostu robią, co lubią i są w czymś dobrzy, więc muszą zarabiać, to się rozumie samo przez siebie. 

 

Inspiracja to najwyższy poziom motywacji, największy poziom energii. Zazdrość to lęk, strach i poniżenie siebie, nic więcej nie mam do dodania. Nie każdy umie się przyjaźnić, to też kolejna umiejętność. Ja tam wszystkich rozumów nie pozjadałem, czasami miewam drobne wątpliwości. Wiem, jak świat wygląda, ale do tej pory nie mam prawa negatywnie się od ziomkach wypowiadać. Oni robią, co mogą w życiu, ja też. 

Edytowane przez mac
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki @mac , @maroon

14 godzin temu, Yolo napisał:

Jak?

Z Twojego opisu nie bardzo wiadomo, o co Ci chodzi. 

Zdecyduj się w którą stronę i obierz kurs. 

 

I tu jest cały sos, że ja jeszcze nie wiem czego chcę. 

Bardziej wiem, czego nie chcę niż to co chcę. 

 

Przez ostatni czas żyłem sobie na sportowo, dietowo, dyscyplinowo... ale zacząłem czuć kryzys około 2-3 tygodnie temu a na sam koniec jeszcze sobie złamanie kończyny zafundowałem, nie groźne bo się zrośnie w 4 tygodnie ale niesmak pozostał.

 

Zresztą często tak miałem, że idzie coś dobrze , czuję kryzys i nagle Czarny Łabędź. No i reset. 

 

Może brakuje mi iskry, by doceniać to co się ma i nie poddawać się niepowodzeniami  ?

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, nesq said:

 

Przez ostatni czas żyłem sobie na sportowo, dietowo, dyscyplinowo... ale zacząłem czuć kryzys około 2-3 tygodnie temu a 

Weź jeszcze poprawkę na klimat. Taka ta piękna złota jesień, że wspomaga przeróżne deprechy i rozkminki nad sensem życia. Nie na każdego to oczywiście działa, ale masa ludzi łapie obniżenie nastroju. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, maroon napisał:

Taka ta piękna złota jesień, że wspomaga przeróżne deprechy i rozkminki nad sensem życia.

Potwierdzam. Wczoraj trafiłem na kanał History Hiking, dokładniej oglądałem odcinek, w którym typ zwiedzał grobowiec jakiejś rodziny niemieckiej w Polsce i opowiadał jak po wojnie został on splądrowany.

Zrobiło mi się dziwnie, ludzie grabiąc zniszczyli piękne zbroje, grobowiec sam w sobie też, leżały tam puszki po Harnasiach i jakichś Mocnych ?

Jak tak sobie człowiek pomyśli, że za sto lat być może i na jego nagrobku bedą leżeć jakieś butelki czy puszki po browcach to mimo wszystko łapie zaduma ?

 

No i nie zapominajcie, że to w sumie początek, dopiero październik a w listopadzie takie refleksje się jeszcze wzmogą.

Aby do grudnia, bo wtedy klimat weselszy i pieprzony Kevin na każdym kanale :D

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, mac napisał:

 

Kobiety to w ogóle temat straszny, nudny i totalnie niebezpieczny dla racjonalnego gościa. Miałbym swój rozwój poświęcić na takie gówno, litości.

Kobiety to nie „ gówno” , ale wspaniałe istoty, z którymi należy umieć się obchodzić - rozmawiać, tak żeby było po

„ naszemu”, wtedy jedzą z ręki i potrafią być naprawdę uczynne, pomocne oraz uległe.

 

Faceci to pizdy, dlatego kobiety traktują ich jak pizdy ?

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, RENGERS napisał:

Kobiety to nie „ gówno” , ale wspaniałe istoty, z którymi należy umieć się obchodzić - rozmawiać, tak żeby było po

„ naszemu”, wtedy jedzą z ręki i potrafią być naprawdę uczynne, pomocne oraz uległe.

Wystarczy być wysokim, przystojnym i dobrze zrobionym.

Cała tajemnica ?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac @Trevor @maroon

Mam podobnie jak opisał to brat @mac. Dbam o przyjaźnie męskie, wiele wyjazdów męskich było świetnych w góry i inne malownicze miejsca. Żadnego marudzenia typu "Kotku bolą mnie nogi", "Wjedźmy na górę kolejką bo po chuj nogami iść" itd. Z kumplami się chodziło na szczyty, podziwiało uroki natury, rozmawiało na każde tematy, żadnego tabu. Nadal tak jest. Jak mamy wolne weekendy to zgadujemy się i jedziemy. 

Kobiety to jedynie ONS (tinder/kluby) albo jakieś divy jak potrzebuję sobie ulżyć, ale z czasem już mniej tego potrzebuję. Nie daje mi to takiej frajdy jak samorozwój, spotkania z kumplami, wyprawy w różne rejony, rozwój projektów biznesowych. 

Z facetami da się dogadać prędzej niż z babami. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę Cię rozumiem, niby żyjesz, niby pracujesz, i tak egzystować do emerytury, trochę słabo. Najgorsze jest to, że będziesz musiał cały czas pracować, codziennie wstawać do tej roboty. Teraz może to jeszcze nie jest wielki problem, ale za 20 lat będziesz koło 50-tki, zdrowie już nie to, stawy dają o sobie znać, a tu trzeba wstać rano i zapieprzać na chleb, każdego dnia...

 

Uważam, że ludzie mądrzy życiowo różnią się tym od tych mniej rozgarniętych, że upatrują szczęście w wyższych ideałach, naprawdę wartościowych i dających czyste szczęście. Mądry człowiek nie będzie skupiał się na kupieniu nowego wozu, wyjechaniu na tydzień na wakacje kosztujące dwa miesiące pracy, nie będzie codziennie pił kawy ze starbucksa za 15 złotych. Mądry człowiek pierwszą rzeczą o jaką będzie chciał zadbać, to wolność. Niewielu ludzi rozumie czym jest prawdziwa wolność, jakie wyzwolenie daje. Czasami mówią mi, że to zrozumieli ludzie w wieku 55-60 lat, w tym wieku człowiek ma największe szanse na osiągnięcie mądrości życiowej. Mówią mi oni, że zmarnowali życie, bo nie zadbali o wolność, mają 55 lat i muszą wstawać co dzień do pracy, ciągle muszą być czyimiś niewolnikami. Nawet jak masz własną firmę, to pracować musisz, masz bardziej elastyczne godziny pracy, ale większy stres, także to jest gra o sumie zerowej. Konieczność pracy, to brak prawdziwej wolności.

 

Wspomniałeś, że masz ofertę pracy w kraju nordyckim, podejrzewam, że za dużo wyższe pieniądze. Usiądź i spróbuj zrozumieć, że to, co naprawdę da Ci szczeście to wolność finansowa, a jak zrozumiesz to wsiadaj w samolot, wypieprzaj do tego kraju i zarabiaj kasiorę, a potem inwestuj. Tylko musisz najpierw zrozumieć ten ideał wolności, on da Ci konieczną do pracy motywację.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lucjusz napisał:

@RENGERS Czego najbardziej pragną kobiety i co chcą dostać od mężczyzny?

Kolego, a po co zastanawiac sie czego pragna kobiety, ja sie zastanawiam czego ja chce ), powoli juz wiem.

 

W zeszlym roku mialem podobne rozkminy jak autor tematu. Sugeruje skupic sie na sobie i swoich potrzebach. Jesien to dobry czas na planowanie, odpoczynek i refleksje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Johny_B Ale bez wyzwisk proszę. Zgadzam się z tym, że ważne jest to czego chcemy. Rengers sprawia wrażenie, kolesia co ma obycie z kobietami i może wie coś czego my nie wiemy. Też może być tak, że można pogodzić chcenie własne z chceniami innych, w tym przypadku pragnienia kobiet z pragnieniami mężczyzn, dlatego warto wiedzieć czego pragną kobiety, bo może okazać się, że to nie stoi w konflikcie z indywidualnymi pragnieniami. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

 

Ja np. nie wiem czego pragną kobiety, a chciałbym wiedzieć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minutes ago, Lucjusz said:

Ja np. nie wiem czego pragną kobiety, a chciałbym wiedzieć.

Odpowiedź można zawrzeć w jednym słowie - "WIĘCEJ".

Kobiety pragną więcej, i nie mam na myśli wyłącznie materialnej domeny. Uczucia, czasu, poświęcenia uwagi.

Tylko że próba spełnienia tych pragnień, jest jak próba nakarmienia do syta gołębi na rynku. Ile byś nie miał, co byś nie zrobił, na koniec i tak one odlecą, a ty skończysz z placem pełnym gówna do posprzątania.

Więc dlaczego mimo wszystko jest jakiś sens? Bo to może trwać.

Można redukować oczekiwania kobiety, i do tego sprowadza się słynne "trzymanie ramy".

Można edukować, obie strony.

Można lawirować pomiędzy spełnianiem zachcianek, na granicy adrenaliny, dostarczając w zamian więcej - emocji.

I jeśli trwa to dostatecznie długo - może trwać do końca życia.

Może na koniec, JA powie - "a co tam, warto było".

 

PS: Zawsze jest więcej gołębi, niż myśli karmiciel; i zawsze jest więcej chętnych do karmienia, niż wydaje się głodnym gołębiom. "To tylko Twoja kolej".

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.