Skocz do zawartości

Dlaczego nie rozmawiamy o zarobkach?


deleteduser178

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, GriTo napisał:

Hm, a może trzeba zostać trenerem personalnym, 120 za godzinę masz i komfort właściwy?

Machniesz z pięć godzin to 600 na dzień razy dwadzieścia to już 12.000 PLN / mc.

Nie jestem trenerem personalnym ani nie jestem związany zawodowo z branżą fitness.

 

Na zdrowy rozsądek wiadomo, że nikt nie będzie miał 5 równo godzin jedna po drugiej treningu personalnego i to jeszcze akurat 5 dni w tygodniu pełne obłożenie. Spodziewam sie dodatkowo, że taki trener, który na pełen etat w ten sposób pracuje, ma umowę z siłownią + dochodzą mu jakieś minimalne podatki, bo coś tam wykazać musi. Dalej zostaje mu na pewno przyzwoita stawka godzinowa blisko stówy.

Co do godzinówki jeszcze: praca trenera to praca wieczorami kiedy ludzie mają czas przychodzić na trening, co chwilę ktoś nie przyjdzie bo zaspał, robisz w weekendy. Żeby mieć dużo klientów, trzeba prowadzić jakiś tam PR, instagramy itp, co wydaje się proste ale nie każdemu się udaje. Sama dobra forma nie wystarczy, co też trzeba osiągnąć i nie trwa to jeden sezon.

 

Dobrze tam gdzie nas nie ma. Ja zawsze uważałem tę pracę za głupią ale może rzeczywiście można zbić rozsądną kasę przy małym nakładzie, może jakiś trener z forum się wypowie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Turop said:

Jakieś pomysły skąd się to wzięło? Podzielacie moje zdanie na temat temat, czy rzeczywiście lepiej być tym milczącym? 

Z doświadczenia życiowego. Uświadomienie ludziom dookoła, że pracodawca uważa cię za "lepszego" bo lepiej płaci Tobie niż im, to jak powiedzieć dziewczynie na pierwszej randce, że większość Twych ex jest ładniejsza od niej.

Ludzie nigdy nie reagują dobrze na wiadomość, że sa w jakiś mityczny sposób "gorsi". Dobre na zakończenie znajomości, ale nie jeśli trzeba ich będzie spotykać.

Oczywiście nie chodzi tu o różnice rzędu 50 zł.

3 hours ago, Turop said:

Na przyklad, pracujesz w gówno robocie, nie masz pojęcia, że dookoła ludzie zarabiają 2 x tyle, nie pytasz bo nie wypada, nie zastanawiasz się nad tym, temat tabu, stoisz w miejscu przez niewiedzę.

Są tacy ludzie. Ale wiedza o możliwych zarobkach, raczej nic w ich życiach nie zmieni.

1 hour ago, maroon said:

Oczywiście można za tyle żyć i mieć poczucie "dobrych" zarobków, ale pliz, to jest tysiąc euro.  O czym my mówimy. 

To więcej niż minimalna w niektórych krajach starej Unii. To dość, by wyjść ze strefy "przeżycia" do strefy, gdzie można myśleć o rozwoju.

Oczywiście, mowa o 3/4 krzywej Gaussa. Jeśli masz poszukiwane kwalifikacje, to jest to niezbędne minimum negocjacyjne.

1 hour ago, maroon said:

W moim odczuciu pensje się wypłaszczają i to mi też znajoma hr-ówka powiedziała.

Racja. Też to widzę, w odniesieniu do ludzi wpadających w II próg podatkowy - częściej opłaca się raczej dać jakiś naprawę dobry benefit, niż liczyć na zrozumienie człowieka, któremu nagle US ściągnie ~2 tysiące ekstra z wypłaty. Podatek liniowy dla wszystkich uleczyłby ten stan od razu.

53 minutes ago, mac said:

według danych GUS

Liczonych z zakładów pracy bodajże powyżej 50 osób, czyli z może 30% pracowników. Urzędów, fabryk, przedsiębiorstw taśmowych. Kto chce optymalizować podatki, to już przy "wczasach pod gruszą" zaczyna myśleć o podziale na mniejsze jednostki - nie zobowiązane do informowania GUS na bieżąco.

Swoją drogą, metoda liczenia średniej płacy jest polityczną manipulacją.

53 minutes ago, mac said:

Ja przebiłam konkurencyjnością

Dekonspiracja? :)

48 minutes ago, Leniwiec said:

w jednej firmie przychodzi typ, który na dzień dobry dostaje o 500zł więcej ode mnie, o co tu kuwra chodzi ? 

Ty już masz mieszkanie, przyzwyczaiłeś się do miejsca pracy, a pracodawca wie że nie odejdziesz bez ważnego powodu. Natomiast "nowy" albo musi mieć na dojazd, albo na wynajem chaty. Zakładam, że szukali pracownika dłużej niż kilka tygodni, i tańszego - nie znaleźli.

W niektórych krajach, >70% awansów i podwyżek jest przy okazji zmiany pracodawcy, a rotacja średnia to pięć lat. Tak tylko podpowiem - jak nie szukasz, to nie znajdziesz.

48 minutes ago, Ksanti said:

A jeszcze więcej nigdy w życiu nie zobaczy na oczy wypłaty większej od 3k.

Dawno temu, jeden z szefów firmy którą odwiedziłem, powiedział wprost, że nie liczy się kto u niego śrubki na taśmie wkręca, tylko by liczba pracowników się zgadzała. Bo w każdej chwili znajdzie następnych do obsługi śrubokręta. Żeby było zabawniej - tam wszyscy znali zarobki na danym stanowisku (poza menedżerskimi, oczywiście), i nikt nie miał wyższych czy niższych niż jego współpracownicy.

Są branże kóre mogą tak pracować... z jednej strony to niehumanitarne, z drugiej - masz pełną równość i jawność... biedy. Socjalizm.

System zróżnicowania na podobnych stanowiskach pełną twarz ukazuje, gdy nie ma ludzi do pracy, nie ma możliwości zatrudnienia następnych. Ale to wymaga zazwyczaj predyspozycji lub wiedzy, nie każdemu danych - i to nie predyspozycji personalnych. Kapitał ludzki (czyli kompetencje) nie potrzebuje uśmiechu, to do niego ludzie się uśmiechają.

48 minutes ago, Ksanti said:

Gdyby każdy mógł godziwie zarabiać to skończyła by się zazdrość i zawiść

Zazdrość jako cecha wrodzona nie skończy się nigdy. Nawet jeśli zbudujemy drugi raj.

Nigdy nie znajdziesz takiej definicji "godnej płacy", na którą wszyscy się zgodzą. Ale przejście z systemu płacowego na system wynagradzania bezpośrednim zaspokajaniem potrzeb, to byłby powrót do niewolnictwa.

Kluczem do spokoju ducha, jest świadomość że niektórzy będą cierpieć, czasem z własnej woli, własnego wyboru; czasem winą okoliczności, winą wyborów innych ludzi, lub po prostu pecha.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie podpisalem umowe o tajnosci zarobkow. Dostalem okolo 5 tys netto i mi troche wstyd bo to malo. 

 

Nie mowie tego zeby sie chwalic, ale serio uwazam ze to kiepsko, jasne pamietam czasy jak zarabialem 1800 zl. 

 

Mamy takie czasy ze gentelmenow juz nie ma, a wszelkie utajnianie zarobkow, jest po prostu glupie i nie sluzy niczemu dobremu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Turop napisał:

Hejka bracia. 

Od dłuższego czasu zastanawiam się, dlaczego nie rozmawia się u nas o zarobkach?

Jakieś pomysły skąd się to wzięło? Podzielacie moje zdanie na temat temat, czy rzeczywiście lepiej być tym milczącym? 

Wiesz co, 2 dni temu awansowałem w pracy. Nigdzie nie mówiłem, że awansowałem czy podwyżka. Oczywiście szef wygadał ludziom z pracy. Część kolegów/koleżanek już nie jest taka chętna do rozmów ze mną. Wcześniej bez problemu dyskutowali i się zwierzali. 

To tylko pokazuje, że jesteś spoko póki jesteś na tym samym poziomie/gównie co reszta. A jak się wybijesz, to licz się z zawiścią u niektórych. 

Dlatego nie dziwię się, że nie ma dyskusji o zarobkach bo zawiść w polakach jest OGROMNA.  (z małej litery bo chodzi o grupę zawistnych obywateli RP). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, CalvinCandie napisał:

To tylko pokazuje, że jesteś spoko póki jesteś na tym samym poziomie/gównie co reszta. A jak się wybijesz, to licz się z zawiścią u niektórych

To widać też w miejscu zamieszkania. Super jest jak sąsiedzi i Ty jesteście na tym samym poziomie. Problem zaczyna się jak zaczynasz odstawać. Kiedyś się dziwiłem ludziom, którzy uciekali w inne miejsce gdy ich status materialny się znacząco polepszał i zaczął bardzo odbiegać od pozostałych. Zawiść nie zna granic. 

Edytowane przez Perun82
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, mac napisał:

Ludzie w Polsce powinni myśleć, że jesteś dziadem, bo wtedy dobrze życzą i za frajer pomagają.

 

Poświęcają się pracodawcy, kiedy myślą, że ten ma ciągle problemy z dopięciem budżetu i tak dalej :)

 

A, jak masz lepiej od kogoś to już jesteś na odstrzale. To jest Polska, nie elegancja Francja, pamiętacie? xD

Albo fachowcy przychodzący zrobić u Ciebie jakiś remont. Zobaczą że dom duży, to więcej za robotę śpiewają.

10 minut temu, vand napisał:

Ja wczoraj podpisałem umowę w nowej pracy, 6k netto, myślę, że jak dorzucę zlecenia, to do dychy dociągne.

dev?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Kespert napisał:

Ty już masz mieszkanie, przyzwyczaiłeś się do miejsca pracy, a pracodawca wie że nie odejdziesz bez ważnego powodu. Natomiast "nowy" albo musi mieć na dojazd, albo na wynajem chaty. Zakładam, że szukali pracownika dłużej niż kilka tygodni, i tańszego - nie znaleźli.

W niektórych krajach, >70% awansów i podwyżek jest przy okazji zmiany pracodawcy, a rotacja średnia to pięć lat. Tak tylko podpowiem - jak nie szukasz, to nie znajdziesz.

To prawda. Wpadłem w strefę komfortu, wydaje mi się, że tylko nowy pracodawca jest w stanie zapłacić więcej. Dopiero teraz to do mnie dotarło, przy okazji wypalenia zawodowego.

Więc pomimo wieku, czas na zmianę pracy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

9 minut temu, Kespert napisał:

Są branże kóre mogą tak pracować... z jednej strony to niehumanitarne, z drugiej - masz pełną równość i jawność... biedy. Socjalizm.

W ogólnym rozrachunku mamy zupełnie coś przeciwnego do socjalizmu. To morderczy wyścig szczurów, który bardziej przypomina prawo dżungli niż cywilizacje. Postępujące rozwarstwienie społeczne, rosnąca zawiść, patologia, poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, stres, wieczna walka a oczywiście najgorzej będą mieli ci najmniej drapieżni. Nie wynegocjują sobie lepszych warunków, będą mieli problem znaleźć coś lepszego, nie zaprezentują się dobrze. Ten system to prehistoria 2.0. tyle, że nie liczy się już siła fizyczna a odporność na stres, komunikatywność, umiejętności społeczne, handlowo-negocjacyjne, manipulacji, zależność. To świat zupełnie nie pasujący do kogoś kto chciałby mieć spokój i rozsadza mu głowę od telefonów, kontaktów, "młodych dynamicznych zespołów" oraz wszechobecnych bodźców w pracy. Nie każdy się odnajdzie w tym społecznym kołowrotku dla chomika. Powiedziałbym, że nawet sporo ludzi tak ma i codziennie walczy z wyniszczającym stresem. Tutaj nawiązuje do swojej poprzedniej wypowiedzi o byciu społecznym. Jedni mają do tego naturalne predyspozycje inni nie, ci drudzy zawsze będą mieli mocno pod górkę i będą wykorzystywani.

 

9 minut temu, Kespert napisał:

System zróżnicowania na podobnych stanowiskach pełną twarz ukazuje, gdy nie ma ludzi do pracy, nie ma możliwości zatrudnienia następnych.

Rozumiem, to zwykłe prawo popytu i podaży. Jednak system w ten sposób działający nie jest zbyt wydolny i marnuje życia. Ludzie, którzy z powodu nadmiaru konkurencji i braku drapieżności nie mogą się załapać tam gdzie będą dobrze funkcjonować są w przysłowiowej dupie. Jest bardzo mała szansa, że ktoś przebije się dalej w drodze startowej, jeśli ma ogromną konkurencje i brak perspektyw. Nie ma umiejętności twardych, które przy ogromnej motywacji i chęci są nie do nauczenia się. Tymczasem zdolności miękkie, wszędzie niemal wymagane by dobrze zarabiać są niezbyt do przeskoczenia. W wielu przypadkach to kwestia oszukiwania własnej psychiki by lubić coś czego się nienawidzi. Będą tacy z naturalnymi predyspozycjami, inni nie dadzą rady, a jeszcze inni to zrobią, ale będą żyli w wiecznym stresie i na psychotropach. Znowu konkluzja taka, że rządzi prawo dżungli, "dostosuj się do języka drapieżników albo zgiń".

 

9 minut temu, Kespert napisał:

Ale to wymaga zazwyczaj predyspozycji lub wiedzy, nie każdemu danych - i to nie predyspozycji personalnych.

Tak, ale jak wspominałem w wielu przypadkach ludzie są wstanie ogarnąć twarde skille, ale nikt im szansy nie da i tak przez to właśnie, że 100 kandydatów na jedno miejsce. Wygra ten z expem i bardziej społeczny.

 

9 minut temu, Kespert napisał:

Zazdrość jako cecha wrodzona nie skończy się nigdy. Nawet jeśli zbudujemy drugi raj.

Taką zazdrość mają wszyscy, tym bardziej bogaci o jeszcze bardziej bogatszych. Niemniej jednak społeczeństwa bardziej egalitarne zarobkowo są szczęśliwsze. Do tego od pewnej kwoty majątek już nie powiększa poczucia satysfakcji. Rozwarstwienie społeczne natomiast powoduje konflikty i zawiść. Mężczyzna biedniejszy niż średnia społeczeństwa jest postrzegany za mało wartościowego przez kobiety itp. To wszystko się ze sobą zazębia i tworzy domino.

 

9 minut temu, Kespert napisał:

Nigdy nie znajdziesz takiej definicji "godnej płacy", na którą wszyscy się zgodzą. 

Teoretycznie tak, bo każdy chce być najwyżej w pseudo drabinie hierarchi społecznej. Przykładowo by mieć lepszy status czy ładniejsze kobiety. Jednak godna płaca jest bardziej realna do ustanowienia kiedy tępi się konsumpcjonizm i zmniejsza rozwarstwienie społeczne. Myślę, że cywilizacja powinna być po to, aby dawać schronienie ludziom a nie pogłębiać naturalne instynkty dominacji z natury silniejszego. Bez sensu to wszystko, jeśli jedynie jest neoprehistorią. 

 

9 minut temu, Kespert napisał:

Kluczem do spokoju ducha, jest świadomość że niektórzy będą cierpieć, czasem z własnej woli, własnego wyboru; czasem winą okoliczności, winą wyborów innych ludzi, lub po prostu pecha.

Świadomość nie uchroni przed bólem i cierpieniem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś pracuje w IT to przed zmianą pracy polecam przejrzeć temat zarobków na forum 4programmers. Niektórzy na pewno tam koloryzują twierdząc, że mają 25k brutto po 2 latach w polskiej korporacji (jest to możliwe pracując zdalnie bezpośrednio dla klienta w USA, ale nie na miejscu w polskim korpo). Tak realnie to mając świadomości jakie są widełki, uwzględniając miasto, język programowania można rzucić odpowiednią stawkę. Dziwię się, że wiele osób nie orientuje się ile zarabiają inni w jego branży, a potem dostają 2/3 razy mniej i płaczą. Tak średnio to mając 5 lat doświadczenia w dużym mieście w popularnej technologi da się dobić do 10000 netto na umowie o pracę (mityczne 15k brutto) lub 12-13k netto na fakturze b2b.

 

Jak ktoś nie interesuje się to jak mu powiedzą 7000-8000 netto to i tak będzie myślał że ma dużo i tyle się zarabia.

 

Niestety inne zawody nie mają takiego forum i czasami ciężko się dowiedzieć ile kto zarabia i czy nie daje się wykorzystywać. Moim zdaniem taka anonimowa ankieta (żadne gusy na zlecenie rządu tylko informacje z własnej ręki) gdzie każda pisze ile zarabia w swoim zawodzie powinna być czymś oczywistym. Można pomyśleć nawet o takim temacie tutaj na forum jeśli to ludziom pomoże

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Ksanti napisał:

o byciu społecznym.

Niestety, cenny twój post bo oddaje sedno sprawy. Albo jesteś przebojowy, ale wypadasz z gry. 

19 minut temu, Ksanti napisał:

"dostosuj się do języka drapieżników albo zgiń".

 

Maszeruj albo giń - a może wreszcie opadły maski i widzimy jaki jest świat naprawdę, Tylko upiększacze ideologiczne za bardzo fałszowały ten obraz świata. 

20 minut temu, Ksanti napisał:

Świadomość nie uchroni przed bólem i cierpieniem.

Im większa świadomość tym większy ból i cierpienie - oczywiście zagłuszany hajsem jak się go posiada.

21 minut temu, Ksanti napisał:

Mężczyzna biedniejszy niż średnia społeczeństwa jest postrzegany za mało wartościowego przez kobiety itp. To wszystko się ze sobą zazębia i tworzy domino.

Lepiej steruje się takim społeczeństwem. Wieczny stres, zmęczenie, upodlenie. a później oczyszczenie atmosfery kontrolowanym przewrotem i od początku. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Analconda napisał:

Ja tak >1550€. Czyli stawka głodowa... do wegetacji...

Zarabisz więcej niż ponad połowa ludzi w Polsce do tego w lepszej mocniejszej walucie.

Głodowa kasa? W dupie Ci się przewróciło, pewnie nie miałeś przyjemności pracować w Poslce za ochłapy. 

Twoje wpisy to ze skrajności w skrajność. Ale po cześci rozumiem jesteś młody życia mało znasz.

 

Co do zarobków ludzie nie chętnie mówią bo między ludzmi jest zawiść, jak powiesz że masz więcej to będą robić pod górke w pracy itp.

Jeśli chodzi o pieniądze to ludzie warjują dlatego się nie mówi ile masz, czy ile zarabisz bo ludzie gadają i idzie to dalej, a zwasze się znajdzie ktoś zawistny w pracy czy w rodzinie.

 

Ogólnie jeśli chodzi o prace na etacie to masz tyle ile się umówiłeś z pracodawcą więc nie powinno się złościć że ktoś ma więcej.

 

BTW. Jestem ciewkaw ile Divy zarabiają np w Polsce czy zagranicą. Z tego co się orientuje to w Amsterdamie na czerwonej dzielicy mają mniej niż połowe stawki. Jakieś 40-45%  z tego co zarobią.

 

 

 

Edytowane przez smerf
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzało się, że miałem złotą robotę, to nigdy nie mówiłem wprost ile zarabiam, niezależnie od tego kto to był, rodzina przyjaciele itd. Przyczyną był strach przed konkurencją o to, że ktoś mi gwizdnie robotę, niechęć do zazdrości innych ludzi oraz niechęć do pożyczaczy. Przeważnie gdy ma się pieniądze, nagle pojawia się wiele życzliwych ludzi, którzy chcą nam pomagać, a później chcą rewanżu oczywiście.

Gdy ktoś się pyta ile zarabiam to mówię:

 

- Bywało lepiej

- Wiesz jak jest

- Od 10 do 10

- Da się przeżyć

 

Nigdy nie wypowiadam się pozytywnie o swoim stanie majątkowym, staram się tworzyć obraz osoby, która ma mało pieniędzy.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Ksanti napisał:

Świadomość nie uchroni przed bólem i cierpieniem.

Bardzo mądry post Ksanti, a ostatnie zdanie najważniejsze. Można powiedzieć, że świadomość podbija poziom cierpienia do granic absurdu. Z drugiej strony uwolnienie też następuje w dużym cierpieniu. Człowiek mówi dość i pierdoli to wszystko. Moim zdaniem każdy musi odrobić lekcję i czegoś się twardego nauczyć. Wtedy praca i zarobek jest. Dwa, praca nad pewnością siebie i asertywnością konieczna. Znam ludzi, co boją się o podwyżkę poprosić, a ja proszę 2-3 razy do roku, tylko stopniowo, żeby nie przejebać sobie. Czekam po prostu na jakiś moment, kiedy można podwyżkę uzasadnić.

 

Konkurencja, tych 100 na 1 stanowisko to raczej bym nie brał nawet pod uwagę. Ludzie to czasami takie tłuki, że na jedno miejsce przypada maksymalnie 2-3 realnych kandydatów. Reszta to kopie kopii z szablonów CV. Kiedyś szukałem kogoś do pomocy na umowie o dzieło, bardzo dobrze płaciłem, właściwie więcej niż sam zarabiałem ? żeby mnie tylko ktoś odciążył, chciałem przekazać zamówienia od drobnych klientów. Zgłosiło się kilka osób, w tym jedna dziewczyna, dwa fakultety, jakieś chuje muje dzikie węże, do tego referencje od kogoś, kogo na tamten moment miałem za poważnego człowieka.

 

No i co się okazało? Musiałem po niej poprawiać wszystko, bo podstawowych komunikatów nie rozumiała, a tutaj trzeba kurwa zapierdalać, bo robota stoi, a od mojej roboty zależy praca innych ludzi, właściwie bezpośrednio. I weź tu ogarnij.

 

Konkurencja jest, ale jako twór właściwie sztuczny, bo człowiek z kwalifikacjami natychmiast jest zasysany, wręcz odbijany z rąk do rąk. Widzę to po sobie i po moich ziomkach zawodowcach w fachu. To oni wybierają, a nie ich się wybiera. Znam gościa, który poszedł na badania psycho do straży granicznej i przyznał się do kradzieży po pierwszym pytaniu. Totalny debil. Do poważnych zadań, terminowych, gdzie zachodzi poziom odpowiedzialności to mało ludzi się nadaje ogólnie. Mam kumpla, co musi o 2 w nocy czasami wstawać i odpowiadać na pytania klientów, rozwiązywać problemy techniczne, ale jest optymalnie wynagradzany. Zależy, ile zniesiesz. Dla tych, co zniosą dużo otwierają się drzwi niesamowite. Dwa lata temu musiałem całe święta pracować + weekendy. I klient do tej pory się mnie trzyma, bo wie, co udźwignę i dał podwyżki regularnie. Coś za coś. A jak mówiłem komuś, że w święta praca to nie, nie, to nie u mnie, muszę odpocząć, niech się pierdolą i tak dalej. Nie patrzą w perspektywie. Ja sobie popracowałem w święta, kiedy klient miał pilną potrzebę, prawie na zesraniu, a później sobie wziąłem wolne, jak się obluzował temat. Znałem tylu gości z krzywym myśleniem, że głowa boli. Jako jedyny z roku, na ponad 100 osób mam własny interes od ponad 10 lat. Mówię, to zacznij faktury wystawiać, staniesz się konkurencyjny dla pracodawcy. Nie, nie, nie, nie wiem, co to faktura, jak to robić, za trudne. Wolę, żeby mi płacił ktoś. No i masz później stado baranów, co się rzucają na ochłapy. Zero podejmowania ryzyka, zero kreatywności i sprawdzania. Całe życie, jak z ludźmi gadam to ten schemat przerabiam. Ale z drugiej strony są też perełki, ludzie pewni siebie, zapierdalający z takim maksymalnym życiowym luzem. A ich korpo i pracodawcy kochają. Mój ziomek, przyjaciel z najmłodszych lat robi projekty, których nikt inny nie chce robić. Wyjazd do Chin, on bez języka jedzie i załatwia układy na gruby hajs, po prostu bekę robiąc i zagadując, do kogo trzeba. Tu komplementem rzuci, tu się uśmiechnie i tak leci. W Afryce był, na jakimś zadupiu, w Brazylii, nie boi się niczego. Kocham tego gościa naprawdę :D I też mi zawsze mówi, żeby trochę zaryzykować zawsze, bo jest fajna przygoda.

 

Ludzie, którzy się poddają, albo ciągle siedzą w depresji to ludzie o niskiej energii, ale zaburzonej własnymi zaniedbaniami najczęściej, ani do lekarza nie pójdą, ani nic. Dwa lenistwo, czyste lenistwo. Każdy praktycznie może zacząć jakiś biznes online w dniu dzisiejszym. 2 i pół roku lecisz na małym zusie, nie wierzę, że nie da się tych 15-20 000 zł odłożyć, nawet w najgorszym scenariuszu. A później się zobaczy.

 

Teraz żyjemy w najlepszych czasach, nie żadnej prehistorii. Wstajesz, myjesz się, prysznic, kibelek czyściutki, mydełko, kurwa elegancja francja. Żarcie na parze, techniki ultra gotowania, suplementacja, info o dietach, wszystko na talerzu podane prze neta. Dwa praca jebana kurwa zdalna. Odkąd wszedł internet to wiedziałem, że muszę zdalnie zapierdalać i tak się stało. Magia, magia i jeszcze raz magia, a nie prehistoria. Współpraca online z ludźmi, których na oczy nie musisz widzieć, tylko zadania realizujesz na bieżąco. Ultra specjalizacja, fach do nauczenia w mniej niż pod okiem mentorów, szkolenia, itp. Malarzem chcesz zostać, proszę bardzo. Chcesz wózkiem widłowym jeździć proszę bardzo. Chcesz samochodem jeździć proszę bardzo. Wszystko kurwa na wyciągnięcie ręki, jak jebane cukierki. Nie zgadzam się, że jest prehistoria. To najlepsze czasy do życia w historii. A jak ktoś stresu nie wytrzymuje to chyba stresu nie widział na oczy.

 

Stres to jest, jak napierdala cię wszystko w skali bólu 9/10, a masz projekt do zrobienia na wczoraj i musisz pierdolnąć 14 godzin dzisiaj w robocie, albo zdechniesz z głodu. I to robisz. Albo moment, kiedy bankrutujesz, ale wychodzisz, bo trafiłeś na nowego, ultra klienta i musisz się sprawdzić w momencie, jak jesteś w najgorszej depresji. Takie historie chodzą po ludziach, że głowa może zaboleć.

 

Fakt, jest źle pod kątem podatkowym, ale można też zapierdalać, żeby przebić barierę klina podatkowego. ZUS w Polsce jest idealny dla bogatszych, więc warto coś umieć i jebać każdego na pieniądze, czego wam i sobie (przede wszystkim) xD życzę.

 

Mieszają się tutaj paradygmaty typu świat jest zjebany, prehistoria, z paradygmatem najlepsze czasy, można robić hajsy. I każdy pewnie ma rację.

Edytowane przez mac
  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, mac napisał:

Można powiedzieć, że świadomość podbija poziom cierpienia do granic absurdu.

Tylko na początku, później jak już zajrzysz za zasłonę matrixa, to rzeczy które na początku przysparzały cierpienia zaczną wzbudzać w tobie lekkie cyniczne rozbawienie. 

 

25 minut temu, mac napisał:

No i co się okazało? Musiałem po niej poprawiać wszystko, bo podstawowych komunikatów nie rozumiała, a tutaj trzeba kurwa zapierdalać, bo robota stoi, a od mojej roboty zależy praca innych ludzi, właściwie bezpośrednio. I weź tu ogarnij.

Niezależnie od tego jakie zajebiste CV ma pracownik i kto go nie poleca, zawsze zaczyna się od przeszkolenia w zakresie wykonywanych obowiązków, może się okazać że faktycznie ogarnia i wtedy przeszkolenie będzie symboliczne, potrwa dzień, a w zasadzie wtedy to będzie potwierdzenie kwalifikacji. Zdarza się, że pracownik ma braki, wtedy trzeba go wdrożyć, zdarza się też że pracownik jest całkiem do dupy do tego nieogar, wtedy trzeba go kopnąć w dupę. 

 

25 minut temu, mac napisał:

Konkurencja jest, ale jako twór właściwie sztuczny, bo człowiek z kwalifikacjami natychmiast jest zasysany, wręcz odbijany z rąk do rąk. Widzę to po sobie i po moich ziomkach zawodowcach w fachu. To oni wybierają, a nie ich się wybiera.

Konkurencja jest dla początkujących w danej dziedzinie i dla mistrzów w danej dziedzinie, zasadniczo mało dotyczy wszystkich, którzy są gdzieś na środku stawki. 

 

Średniak to dobry fachowiec zawsze znajdzie pracę.

 

Początkujący muszą walczyć między sobą często poprzez prezentowanie umiejętności, które nigdy później im się nie przydadzą, bo w zasadzie chodzi o ty, żeby pokazali, .że nie są głupi, chętni do pracy i zdeterminowani żeby ją zdobyć. Tak się selekcjonuje np. świeżych absolwentów wyższych uczelni w dużych firmach, ich pojęcie o pracy jest zazwyczaj iluzoryczne, więc robi się przesiew i łapie tych 2-3/ 100 w oparciu nie o kwalifikacje jako takie (później nabędą), tylko cechy przydatne w zawodzie.

 

Najlepsi w danej dziedzinie ostro walczą między sobą, głównie po to żeby się przekonać kto jest najlepszy, nawet na najwyższej półce specjalistów z danej dziedziny zawsze jest ktoś o włos lepszy od innych. 

 

25 minut temu, mac napisał:

Teraz żyjemy w najlepszych czasach, nie żadnej prehistorii. Wstajesz, myjesz się, prysznic, kibelek czyściutki, mydełko, kurwa elegancja francja. Żarcie na parze, techniki ultra gotowania, suplementacja, info o dietach, wszystko na talerzu podane prze neta.

Dokładnie tak, tylko ludzie jednych rzeczy nie doceniają, a z innych nie chce się im korzystać.

 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Mosze Red napisał:

Najlepsi w danej dziedzinie ostro walczą między sobą, głównie po to żeby się przekonać kto jest najlepszy, nawet na najwyższej półce specjalistów z danej dziedziny zawsze jest ktoś o włos lepszy od innych. 

Przypomniał mi się ten film Highlander, nieśmiertelny polskie tłumaczenie, co sobie głowy mieczami rozkurwiali, a na końcu miał zostać tylko jeden xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, GriTo napisał:

Hm, a może trzeba zostać trenerem personalnym, 120 za godzinę masz i komfort właściwy?

Machniesz z pięć godzin to 600 na dzień razy dwadzieścia to już 12.000 PLN / mc.

Na rękę, bez stresu. 

Dodaj do tego rozpisywanie planów treningowych, diety czy farmakologii delikatnie rzecz ujmując.

Średnio, nie wiem jak teraz ale ok. 200zł za plan np dietetyczny wychodzi.

 

Współpraca taka jak prowadzenie jakiegoś podopiecznego zdaje się wychodzi już drożej.

 

No i niektórzy z nich mają swoje kanały na YT, strony, gdzie sprzedają swoje produkty.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo bycie ładną dziewczyną po prostu, urodzić się w odpowiedniej miejscu. Wystarczy zdobyć z 20k-100k followersów Odżywiać się tak w miarę, żeby się nie zalać (w tygodniu dieta, w weekend alkohol, kluby, melanże z chadami) ćwiczyć chociaż trochę, nawet nie jakoś profesjonalnie - byle sylwetka była w normie. Do tego odpowiedni makijaż i fryzura.

 

Co trzeba robić? Zdjęcia w bardzo obcisłych legginsach lub samych majtkach, z dużym dekoltem, wypięta pupą. W ręce trzymać jakiś produkt i promować. Okazjonalnie jeździć na drogie zagraniczne wakacje, chodzić do modnych restauracji i pokazywać się w drogich samochodaxh sponsorów ( w 99% z wypożyczalni) i tworzyć wrażenie udanego życia.

 

Taka dziewczyna "popracuje" z 2-3 h dziennie na siłowni i podczas robienia zdjęć i ma z 500p na rękę. To te z małymi zasięgami do 100k. A duże "influencerki" z idealnym ciałem i dużymi zasięgami to nawet 10.000 - 20.000 za tak lekką pracę. I jeszcze mając taki fejm wybijając się tylko na tym, że promujesz krem do oczu w obcisłych legginsach albo samych majtkach, zyskujesz szansę na związanie się z mniej znanym, ale znanym aktorem, pionekarzem itd.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.