Skocz do zawartości

Czy zamieszkać u niej?


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim,

 

Związek około roczny, obecnie mieszkamy osobno, każde z nas w swoim własnym mieszkaniu. Background:

- ja 39, ona 34

- obydwoje mamy dzieci z poprzednich związków (ja po rozwodzie, ona wdowa - mąż umarł tragicznie)

- na ten moment realizujemy związku typu LAT - raz ja pomieszkuję u niej, raz ona u mnie, zaangażowane są w to także dzieci; każde z nas ma swoje własne mieszkanie, a odległość między nimi to kilka km (jedno miasto)

- za nami 2 wspólne wyjazdy wakacyjne oraz 3-4 kilkudniowe (również z dziećmi).

 

Sendo - moja partnerka chciałaby, abym się do niej wprowadził, a moje mieszkanie wynajął. Zaproponowała, że zrobimy pokój dla mojego dziecka (mam regularne kontakty, na co dzień mieszka ze swoją matką) - możliwości są, bo ma większe mieszkanie. Mówi, że to byłby dla niej kolejny, naturalny etap w związku. Ja jednak jestem sceptyczny, bo:

- mieszkając u niej, nie czułbym się jak właściciel - bo nim nie będę

- obawiam się reakcji mojego dziecka, które ma u mnie swoje miejsce (własny pokój), który bardzo lubi

- nasze dzieci są w podobnym wieku (7 i 8 lat) i trochę ze sobą rywalizują - jej dziecko będzie wówczas w lepszej pozycji niż moje, bo pozostaje u siebie

- kwestia finansowa - partnerka twierdzi, że nie będzie oczekiwać ode mnie dokładania się do jej nieruchomości w większych kwestiach, jak remonty itp., a jedynie oczekuje udziału w bieżących kosztach życia (dotychczas wszystko finansowane mniej więcej po połowie) - ale jestem sceptyczny co do takich deklaracji.

 

Co myślicie? Obecnie jestem na swoim i czuje się tu panem. Wprowadzając się do niej, obawiam się, że stracę to poczucie, a wynajmując moje mieszkanie, pomimo korzyści w postaci dochodu pasywnego, zacznę się frustrować, że ktoś korzysta z mojego mieszkania, w które włożyłem sporo serca i naprawdę je lubię... Z drugiej strony widzę, że partnerka na dłuższą metę nie zaakceptuje takiego układu życia...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy zamieszkać u niej?
 

Nie ponieważ

16 minut temu, Roland napisał:

Obecnie jestem na swoim i czuje się tu panem. Wprowadzając się do niej, obawiam się, że stracę to poczucie, a wynajmując moje mieszkanie, pomimo korzyści w postaci dochodu pasywnego, zacznę się frustrować, że ktoś korzysta z mojego mieszkania, w które włożyłem sporo serca i naprawdę je lubię

Stracisz szybciej czy później.

I będziesz siedział jak w gości.

18 minut temu, Roland napisał:

Z drugiej strony widzę, że partnerka na dłuższą metę nie zaakceptuje takiego układu życia...

Ty pisząc ten post nie akceptujesz jej układu życia.

19 minut temu, Roland napisał:

Co myślicie?

Myślę że to zły pomysł.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Roland napisał:

Co myślicie?

Pomijając kwestie sentymentalne związane z mieszkaniem, wprowadzenie się do partnerki jest bezpieczniejsze od przyjmowania jej z małoletnim dzieckiem pod swój dach, jeżeli w ogóle rozważasz taką opcję. Jeżeli jednak jesteś skłonny się przeprowadzić, to na Twoim miejscu albo wstrzymałbym się z wynajmowaniem mieszkania żeby w razie czego móc do niego wrócić bez przeszkód, albo wynająć je na czas określony sprawdzonemu lokatorowi.

Edytowane przez House
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Roland napisał:

Sendo - moja partnerka chciałaby, abym się do niej wprowadził, a moje mieszkanie wynajął.

Nie. 

 

Widziałem taką akcję wielokrotnie.

 

To jest początek strategii, który prowadzi do pozbawienia cię własności.

 

1 Wprowadź się do mnie, będzie fajnie.

 

2 Wynajmij swoje będzie kasa. Tutaj pierwszy alert, może być tak, że ona znajdzie ci kogoś kto wynajmie, kogoś ze swojej rodziny lub koleżanek, potencjalna mina, bo najczęściej będą to osoby z problemami finansowymi, trudno się będzie ich z lokalu pozbyć.

 

3 Jak już wynająłeś to jesteś na jej łasce i niełasce, bo swoje masz zajęte, tym bardziej że masz dziecko, to wsadzasz na minę siebie i dziecko. Jak się jej odmieni, to lądujesz z dzieciakiem na ulicy, wywalić mężczyznę z mieszkania jest prosto, istnieje wiele mechanizmów prawnych, które pozwalają to zrobić na pstryk.

 

Wtedy będziesz bez mieszkania (bo wynajmujesz) i z dzieckiem, co zrobisz?

 

Ile czasu będzie cię stać na płacenie za hotel?

 

Jak szybko wyprowadzi się twój lokator, który ma umowę?

 

A jak się nie wyprowadzi? 

 

Jak szybko zorganizujesz sobie mieszkanie (wynajmiesz) o odpowiednim standardzie żeby mieszkać z dzieckiem? 

 

Pójdziesz mieszkać u rodziny na głowie? 

 

4 Dalej będzie tak: wprowadzasz się jest fajnie, tak fajnie, że wręcz sielankowo.

 

5 Jak jest już sielankowo to zaczyna się namawianie żebyś sprzedał, nawet pani to logicznie uzasadni, że teraz koronawirus mniej chętnych do najmu, a tak w ogóle to się wam układa i trzeba twoje sprzedać, a później są takie opcje:

 

a ) władować w remont jej mieszkania czyli wydasz kasę na cudze, czyli stracisz pieniądze i mieszkanie, staniesz się gołodupcem, a żadna kobieta nie trzyma gołodupca

 

b ) władować w budowę "wspólnego" domu gdzie twój nakład pracy i środków będzie większy niż jej, a w akcie notarialnym będzie chciała 50/50 

 

c ) władować w budowę "wspólnego" domu na gruncie jej lub 'teściów' co w zasadzie skończy się jak w punkcie A

 

d ) kupić wspólne większe za kasę ze sprzedaży twojego i jej, wyszykować nowe gniazdko twoimi środkami i w zasadzie kończy się jak B

 

5 godzin temu, Roland napisał:

- kwestia finansowa - partnerka twierdzi, że nie będzie oczekiwać ode mnie dokładania się do jej nieruchomości w większych kwestiach, jak remonty itp., a jedynie oczekuje udziału w bieżących kosztach życia (dotychczas wszystko finansowane mniej więcej po połowie) - ale jestem sceptyczny co do takich deklaracji.

Jasne, że się nie będzie domagać, ale jak wykopie cię za drzwi to pójdzie do sądu, żebyś zaległe koszty utrzymania nieruchomości i wspólnego życia pokrył wraz z odsetkami. 

 

 

We współczesnym świecie dla bardzo ważne jest żeby mężczyzna posiadał dodatkową nieruchomość mieszkalną, jak jest sam może być kawalerka, jak ma dziecko/ dzieci minimum 2 pokoje/ mały domek. Powinien to traktować jako własne zabezpieczenie nawet jak się wiąże z kobietą budują coś wspólnie/ kupują wspólnie nie powinien się pozbywać zabezpieczenia, ani przez sprzedaż, ani przez wynajem (ponieważ w naszym stanie prawnym jeśli lokator nie wyprowadzi się dobrowolnie pozbycie się go zajmie długie lata, czyli wynająłeś = nie posiadasz). 

 

 

Podsumowując możesz się do niej wyprowadzić jeśli:

 

1 Stać cię, żeby twoje mieszkanie stało puste na wszelki wypadek.

 

2 Będziesz się dokładał do opłat w jej mieszkaniu 50/50 i miał na to papiery (płacisz ze swojego konta, albo przesyłasz na jej konto i w tytule przelewu dokładnie na co np. na czynsz + energię) 

 

3 Opłacisz przystosowanie pokoju do potrzeb twojego dziecka. 

 

4 Pamiętaj, że przy pierwszej akcji typu nie jesteś u siebie, to moje mieszkanie, pakujecie się z dzieciakiem i wracacie do siebie. 

 

  • Like 42
  • Dzięki 6
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Roland napisał:

Związek około roczny, obecnie mieszkamy osobno, każde z nas w swoim własnym mieszkaniu. Background:

- ja 39, ona 34

- obydwoje mamy dzieci z poprzednich związków (ja po rozwodzie, ona wdowa - mąż umarł tragicznie)

- na ten moment realizujemy związku typu LAT - raz ja pomieszkuję u niej, raz ona u mnie, zaangażowane są w to także dzieci; każde z nas ma swoje własne mieszkanie, a odległość między nimi to kilka km (jedno miasto)

- za nami 2 wspólne wyjazdy wakacyjne oraz 3-4 kilkudniowe (również z dziećmi).

Dla mnie ten układ jest idealny, nic bym nie zmieniał.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś nie miał dziecka, mogłbyś wynająć u siebie np. 3/4 mieszkania, gdzie zawsze zostanie jakiś mały pokój aby do czegoś wrócić ale z dzieckiem takie ewentualne akcję to słabe. 

 

 

Tak jak @Mosze Red napisał, nic sie nie zmienia. 

 

Pańcia jak wie, że nie masz innej opcji, to ześ przepadł.

 

 

Edytowane przez nesq
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red Tak sobie rozkminiam ten temat i nie wiem, czy nie najlepsze w takich przypadkach (chęć zamieszania razem) nie jest wynajęcie we dwoje, na dwie umowy jednego niezależnego mieszkania. W innym przypadku bardzo łatwo można się naciąć na różne dziwne manipulacje. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Lethys napisał:

Tak sobie rozkminiam ten temat i nie wiem, czy nie najlepsze w takich przypadkach (chęć zamieszania razem) nie jest wynajęcie we dwoje, na dwie umowy jednego niezależnego mieszkania. W innym przypadku bardzo łatwo można się naciąć na różne dziwne manipulacje. 

Niby można, tylko wtedy zostają dwa wolne mieszkania, które trzeba opłacać i za wynajęte trzeba płacić. 

 

Mniej pieniędzy w domowym budżecie zostanie. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Mosze Red napisał:

Mniej pieniędzy w domowym budżecie zostanie.

To racja.

Jeżeli już ktoś jednak uprze się na mieszkanie razem z partnerką, to jaką strategię byś polecił, aby ewentualnie nie wyjść na tym mocno źle? 

 

Niezłym przypadkiem byłoby posiadanie dwóch mieszkań (jedno wynajęte, z którego pieniądze możnaby przeznaczyć na utrzymanie drugiego, a i zawsze pare groszy by zostało) i wynajęcie czegoś z partnerką. Jednak nie każdy może sobie na to pozwolić, wiadomo. Tutaj teraz teoretyzuję, bo nie wiem jak wyglądałoby to w praktyce. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Lethys napisał:

Jeżeli już ktoś jednak uprze się na mieszkanie razem z partnerką, to jaką strategię byś polecił, aby ewentualnie nie wyjść na tym mocno źle? 

Jeśli ma własne mieszkanie to tak jak opisałem, może się wprowadzić do niej pod pewnymi warunkami.

 

Jeśli nie ma własnego mieszkania, to można wynająć coś wspólnie, ale wtedy trzeba mieć zaskórniaki na wypadek rozpadu związku, na minimum rok życia (najęcie sobie kawalerki + rachunki, transport, jedzenie).

 

Jeśli nie masz oszczędności i/lub zaplecza nie pakuj się w życie razem.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Mosze Red napisał:

że ona znajdzie ci kogoś kto wynajmie, kogoś ze swojej rodziny lub koleżanek, potencjalna mina

TAK!!!

Poświadczam taki mechanizm z własnego doświadczenia.

Na szczęście byłem stroną narracyjną więc tylko niesmak pozostał.

 

JAKI BYŁ minus/plus tego?

 

-'puuus'(plus) masz chwilowe poczucie, że pomogłeś komuś w problemie(o curwa jaki JA wielki/potężny/trele morele duptus).

 

- MINUS, w ciągu około połowy roku na SPOREJ KAWALERCE(przy ogrzewaniu miejskim) narosło zadłużenie na

3000 PLN!!! ....za ciepło.

 

' ZAZNACZĘ iż to było jakie 8 roki temu!'

 

@Mosze Red raczył zapomnieć o jednym ważnym szczególe.

DEFINICJI WSPÓLNYCH KOSZTÓW ŻYCIA.(w związku)

!!!

Mianowicie prawie nikt tego nie robi, co mam na myśli?

Sprawdzaniem  rachunków/paragonów z tak zwanych 'zakupów DOMOWYCH'!!!

 

Po dogłębnej analizie okazuje się 30/50% zakupu jest widzimisiem pańci OSTRO PODCIĄGNIĘTYM pod rzeczy pierwszej potrzeby w domu!

 

PRZYKŁADY(zakupiszcze w przedziale 100/150 PLN):

-lakier do włosów

-kosmetyki

-chemia gospodarcza gdy ona używa innej niż Ty

-durnostojki do pracy/biura

-upominki(drobne)niby dla koleżanek[potencjalni orbiterzy]

-gadżety to karocy panci(jeśli każdy jeździ swoim autem

-mycie/odkurzanie jej karocy na myjni

-pończochy, rajstopy, cyconosze, drobne części ubioru itp.....

 

TO TYLKO tak z grubsza, zazwyczaj akcja rozgrywa się w markecie STOJĄCYM blisko 'ciasto plamy'.

Częstym maskowaniem jest ILOŚĆ REKKAMÓWEK, które pani WYBIURCZO rozpakowuje SAMA, a tobie pozwala cieszyć się EKSPLORACJĄ KARTOFYLÓW na potencjalny obiad!    

;)

 

Zrobienie wglądu/AWANTURY/ w paragon jest niczym sypanie soli w ranę.

Można lecz to kiepska metoda leczenia.

Co pozostaje?

 

....utrzymywać potencjalne pole siłowe DIPOLA!....wtedy PANIE SIĘ starają i tylko pierdolą, że tak tego nie widzą dalej!

....A prawda jest taka iż 2 lata to już po haju, więc pańcia gra ZNACZONYMI KARTAMI.

 

 

Edytowane przez Tornado
  • Like 9
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Tornado napisał:

....utrzymywać potencjalne pole siłowe DIPOLA!....wtedy PANIE SIĘ starają i tylko pierdolą, że tak tego nie widzą dalej!

....A prawda jest taka iż 2 lata to już po haju, więc pańcia gra ZNACZONYMI KARTAMI.

oto tajemnica wiary, swoja chata i dolary

  • Like 3
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, Lethys said:

Jeżeli już ktoś jednak uprze się na mieszkanie razem z partnerką, to jaką strategię byś polecił, aby ewentualnie nie wyjść na tym mocno źle?

Najpierw wszyscy kombinują jak mieć pasywny dochód, a gdy tu może zaistnieć taka sytuacja wszyscy odradzają.

 

Nie wynajmuje się mieszkania na wieczność, gdy trzeba wymawia się umowę i do niego wraca.

Owszem.

W żadnym wypadku wpuścić do niego kogoś z dziećmi, bo ich nie wywalisz.

Trzeba jednak mieć za dużo kasy, żeby pozwolić chałupie stać pustej.

 

Najlepsza byłaby inna opcja, ale na to już za późno.

Gdyby ona nie wiedziała, że to twoje mieszkanie - mógłbyś je wynająć przez pośrednika WAM obojgu.

To dopiero byłoby genialne posunięcie.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red @Lethys @Tornado @JoeBlue dzięki za wypowiedzi i konkretne argumenty.

 

Niestety partnerka zaczyna coraz bardziej naciskać - stwierdziła, że powinienem się wprowadzić do niej z nowym rokiem i że ona tego oczekuje, bo jak w przeciwnym wypadku obawia się, że związek zacznie się "rozjeżdżać" (jak to ujęła). A ja się nie chcę przeprowadzać do niej, tym bardziej, że na początku roku zrobiłem większy remont i dobrze mi się mieszka, poza tym jest też moje dziecko, które ma u mnie swój pokój. Z drugiej strony takie stawianie sprawy w formie ultimatum też świadczy o jej celach... Co myślicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Godzinę temu, Roland napisał:

Niestety partnerka zaczyna coraz bardziej naciskać

To, co opisujesz to po prostu szantaż. Tak wygląda "negocjacja" u większości ludzi z jakimi się zetknąłem. Od twojej reakcji na niego będzie zależeć ewentualna kontynuacja relacji. Zapytaj ją wprost, jak to rozjeżdżanie miałoby niby wyglądać. Pewnie się przejęzyczyła i chodzi jej o ujeżdżanie (innego w domyśle) w przypadku niedostosowania się do polecenia. 

 

Obstawiam, że pani już ma plan dla każdego członka waszej małej "rodziny". Twoje zdanie nie było załączone w jej wersji instrukcji obsługi relacji. 

 

Mam żonę, która czasem zachowuje się podobnie - wtedy ucinam dyskusję wprost i naświetlam mechanizm szantażu. Ale my mieszkamy razem. Jeśli chcesz kontynuować relację - może zacznij od tego. 

Edytowane przez JAL
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Roland napisał:

Z drugiej strony takie stawianie sprawy w formie ultimatum też świadczy o jej celach... Co myślicie?

Sprawa jest prosta jak jebanie. Nie chcesz się tam wprowadzać, masz wątpliwości? To po prostu tego nie rób. Jeżeli tego nie zaakceptuje, to jej problem.  A ultimatum może sobie wsadzić.

 

Jesteście od roku razem, mieszkacie osobno i jest cacy. Nagle jak się nie wprowadzisz to się związek rozjedzie? Przewiduje przyszłość, a może ma niecny plan?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Roland napisał:

A ja się nie chcę przeprowadzać do niej, tym bardziej, że na początku roku zrobiłem większy remont i dobrze mi się mieszka, poza tym jest też moje dziecko, które ma u mnie swój pokój.

 

Jeszcze do tego dochodzi kwestia Twojego dziecka i jego komfortu.

Czy na pewno mieszkając w jej mieszkaniu z jej dzieckiem będzie miał takie samo poczucie bezpieczeństwa, pewności i komfortu jak teraz?

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Roland napisał:

bo jak w przeciwnym wypadku obawia się, że związek zacznie się "rozjeżdżać"

Już to gdzieś słyszałem, że jeśli czegoś nie zrobisz to się związek będzie 'rozjeżdżać' i 'tak się nie da' XD

Rób po swojemu, jak będziesz chciał wspólnie mieszkać to dopiero wtedy podejmij kroki.

 

W dniu 12.10.2020 o 13:24, Lethys napisał:

wynajęcie czegoś z partnerką.

To samo bym polecił, każdy jest wtedy na tych samych warunkach, zrzuta 50/50 i każdy robi co chce z swoim mieszkaniem.

Ja bym swoje wynajął. @Mosze Redopisał że to niebezpieczne ale wiem, że można znaleźć dobrego najemcę, co normalnie się wyprowadzi w 3 miesiące jeśli będziesz chciał wrócić na swoje. Żeby nie wynajmować swojej nieruchomości to trzeba być już na prawdę zamożnym.

 

Jak zaproponujesz wynajem wspólny innego mieszkania to zobaczysz jak jej zależy. Już teraz wiem, że powie że to bez sensu.

 

PS. Przywiązywanie się do nieruchomości, zwłaszcza mieszkań, to często blokowanie sobie możliwości w życiu.

Edytowane przez Pacman
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.10.2020 o 12:07, Mosze Red napisał:

1 Wprowadź się do mnie, będzie fajnie.

 

2 Wynajmij swoje będzie kasa.

 

Przerabiałem dokładnie takie akcje. z tym że punkt 2 kończy się zawsze w ten sposób, że skoro masz kasę z wynajmu to może tymi pieniędzmi będziemy spłacać jej kredycik za mieszkanie.

 

Co do pkt 1 też miałem propozycję aby zamieszkać z kobietą w wynajmowanym przez nią mieszkaniu - przy czym mam swój dom. Na logikę po CH mam ponosić połowę kosztów jej wynajmu i jeszcze utrzymywać swoje...

W dniu 12.10.2020 o 12:07, Mosze Red napisał:

Tutaj pierwszy alert, może być tak, że ona znajdzie ci kogoś kto wynajmie, kogoś ze swojej rodziny lub koleżanek, potencjalna mina, bo najczęściej będą to osoby z problemami finansowymi, trudno się będzie ich z lokalu pozbyć.

 

Również przerabiałem bo kiedyś się wahałem czy swoje kawalerskie sprzedać czy wynająć - i oczywiście znalazła się jakaś rodzina ex która by to chciała wynająć za 300 zł ......

 

Na moim etapie życia, chyba najrozsądniejszym rozwiązaniem aby wogóle mieszkać z kobietą  -  to jest wspólne wynajęcie (przy założeniu, że nie posiada się swojego majątku trwałego) - w razie W wypowiadasz umowę najmu i nara.

 

W dniu 12.10.2020 o 13:10, Mosze Red napisał:

Niby można, tylko wtedy zostają dwa wolne mieszkania, które trzeba opłacać i za wynajęte trzeba płacić. 

 

Mniej pieniędzy w domowym budżecie zostanie. 

 

Wtedy ONA i ON powinni swoje mieszkania wynająć komuś - i wtedy wspólnie wynająć inne większe albo nawet wynająć dom. Finansowo powinno wyjść neutralnie.

 

Ale jak się na to patrzy to przebija się przez to spierdolina dzisiejszych czasów - aby facet mógł sie czuć bezpiecznie ile się trzeba nakombinować.

 

 

Edytowane przez rarek2
  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, JAL napisał:

Zapytaj ją wprost, jak to rozjeżdżanie miałoby niby wyglądać. Pewnie się przejęzyczyła i chodzi jej o ujeżdżanie (innego w domyśle) w przypadku niedostosowania się do polecenia. 

@JAL Zapytałem, co przez to rozumie. Stwierdziła, że chciałaby więcej czasu spędzać razem i wiedzieć, że codziennie widzimy się w tym samym domu (czytaj jej mieszkaniu). A żyjąc na dwa domy - "każdy z nas będzie miał swoje plany, przez co będzie nam trudno się zgrać" - mniej więcej tak powiedziała. Odebrałem to tak, że:

- jak się wprowadzę, to będzie mieć nade mną większą kontrolę niż teraz, gdy jak nie mam ochoty się spotykać, to się nie spotykam po prostu

- zacznie szukać nowej gałęzi na boku, widząc, że się nie decyduję na przeprowadzkę - czyli że nie jestem dla niej rokujący w tym kontekście.

 

W świetle powyższego - zastanawiam się, czy gdy poinformuję ją, że nie chcę się wprowadzać, to kontynuować relację w obecnym kształcie i ryzykować zostanie rogaczem czy jeśli ona dalej będzie negatywnie nastawiona, to ją zakończyć...

Edytowane przez Roland
Literówki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Roland napisał:

zacznie szukać nowej gałęzi na boku, widząc, że się nie decyduję na przeprowadzkę

Z czym do ludzi ? Jak ona ma 34 lata i dziecioka to se może poszukać co najwyżej promocji w biedrze.

Stój twardo przy swoim bo to Ty jesteś na wygranej pozycji, ona za bardzo wyboru nie ma bo o ile na szybkie pukanko nie miałaby problemu kogoś złapać (jak jest w miarę ładna) to na związek z mamuśką chętnych zdecydowanie mniej. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.