Skocz do zawartości

Wasze niecne uczynki i błędne przekonania z dzieciństwa


Rekomendowane odpowiedzi

Miałam okres jednoczesnego miłosierdzia i okrucieństwa we wczesnym dzieciństwie. Obserwując pajęczyny na działce dziadków zauważyłam, iż niewiele z nich łapie muszki, więc ubzdurałam sobie, że pająki są głodne. Postanowiłam im pomóc. Łapałam mrówki. Wrzucałam je do pajęczyn. Obserwowałam polowanie, które sama planowałam. 

 

Ta okropność wynikała z tego, że żal mi było pająków, a 'przecież jest dużo mrówek, co za różnica'. Nie wiem co miałam we łbie jako 4 latka.  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Hatmehit napisał:

Miałam okres jednoczesnego miłosierdzia i okrucieństwa we wczesnym dzieciństwie. Obserwując pajęczyny na działce dziadków zauważyłam, iż niewiele z nich łapie muszki, więc ubzdurałam sobie, że pająki są głodne. Postanowiłam im pomóc. Łapałam mrówki. Wrzucałam je do pajęczyn. Obserwowałam polowanie, które sama planowałam. 

 

Ta okropność wynikała z tego, że żal mi było pająków, a 'przecież jest dużo mrówek, co za różnica'. Nie wiem co miałam we łbie jako 4 latka.  

A ja ratowałem motylki i muszki z pajęczyn xD 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako parolatek zaciekawiło mnie grające radio, zacząłem je dotykać z każdej strony, aż w końcu przy obmacywaniu kabla coś mnie zabolało. Babcia mówi "chyba kopnął cię prąd", na co ja niewiele myśląc również kopnąłem - prosto w kant skrzynki.

Niewiele później doszedłem do wniosku, że jak żarówka z latarki daje światło z takiej małej bateryjki, to musi być naprawdę jasna, gdy podłączy się ją bezpośrednio do sieci. Więc "skombinowałem" przedłużacz z urwanym kablem, palcami jednej ręki docisnąłem gołe druty do żaróweczki, a drugą ręką wetknąłem kabel do gniazdka.

Aha, jeszcze myśłałem że jak się odpowiednio mocno wybiję z huśtawki, to dam radę latać. Rozhuśtałem ją więc tak, że aż uderzała o poprzeczną belkę, po czym skoczyłem. Spadłem niemal pionowo w dół z kilku metrów, a wracająca huśtawka uderzyła mnie prosto w głowę.

Podczas imprezy sylwestrowej, którą postanowiliśmy uświetnić z kumplem pokazem samorobnego miotacza ognia, skierowałem go w którymś momencie na pudełko z fajerwerkami. Korsarz który eksplodował pierwszy, rozrzucił pozostałe odpalone petardy po całym podwórku, i ponad dwadzieścia osób uciekało w panice przed kolejnymi wybuchami. W pudełku były też takie podwójne, które eksplodowały dwa razy w odstępie kilku sekund, więc trochę to trwało.

 

No i myślałem, że ludzie są generalnie dobrzy, i chcą mojego dobra.

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Hatmehit napisał:

Obserwując pajęczyny na działce dziadków zauważyłam, iż niewiele z nich łapie muszki, więc ubzdurałam sobie, że pająki są głodne. Postanowiłam im pomóc. Łapałam mrówki. Wrzucałam je do pajęczyn. Obserwowałam polowanie, które sama planowałam. 

Trochę głupio się poczułem, bo ja jeszcze miesiąc temu dokarmiałem krzyżaka złapanymi muchami...

 

Przypomnieliście mi kilka innych wybryków, jeden dotyczy już dorosłego życia:

 

-mając 6 lat w "zerówce" kazałem koledze ciachnąć nożyczkami koleżankę. Zrobił to, a ja miałem mega radochę. Ale nie dlatego, że ciachnął ją w rękę, tylko dlatego że wykonał moje polecenie :D w ogóle to wtedy byłem koszmarem, najwięcej czarnych kropek w klasie za złe zachowanie.

 

  

1 godzinę temu, SzatanKrieger napisał:

Rzuciłem kiedyś kamyczek z wiaduktu na jadący samochód pode mną - przez kolejne kilka lat mnie gryzło prze cholernie sumienie,

Ja kiedyś z kolegą i ciamajdowatym kuzynem zrobiliśmy konkurs, rzucając kamyki na dach sąsiada (spodobało nam się jak spadały po blasze). Ja trafiłem, kolega też, a kuzyn ciamajda jebnął w okno :D Później oczywiście ja byłem wszystkiemu winny, bo przecież kuzyn ciamajda i nie mógłby czegoś takiego zrobić.

 

 

No, a będąc już dorosłym wziąłem dużą petardę, stary garnek i poszedłem na łąki ją zdetonować. Niestety panowała susza, o mało co nie zjarałbym całej łąki, bo po wybuchu petardy trawa zaczęła się jarać w trzech miejscach. Nigdy nie byłem tak przerażony jak wtedy, cały się telepałem. 

 

  

W dniu 12.10.2020 o 23:59, UncleSam napisał:

Pamiętam jeszcze parę uwag kolegów, ja to aż tak pojebany nie byłem:
- podpalił koledze włosy podczas lekcji(tak jakby poza lekcja to było ok XDD)

Ja w gimnazjum wrzuciłem koleżance we włosy świeżo zużytą gumę do żucia :D Musieli jej wyciąć trochę włosów później, a ja trafiłem do dyrektora.

 

 

 No  i jeszcze szkolna wycieczka do Zakopanego, miałem wtedy 12 lat.

W nocy świeciłem ludziom po oknach laserem, jedna osoba oglądała tv (było widać przez zasłony w oknach). W pewnym momencie zasłony się zaczęły rozsuwać, a my się chowamy. Kilka minut później powtórka z rozrywki.

Albo kolega kupił jakiś śmierdzący proszek i rozsypał go w autobusie. Powrót do domu został opóźniony o jakąś godzinkę.

 

Inna historia już z domu, to u kolegi, który mieszkał z 50m od sklepu, świeciliśmy lusterkiem po oczach pijaczkom ?

 

 

Oj, było fajnie. Tak jak ktoś wcześniej napisał, współczuję współczesnym dzieciakom od najmłodszych lat wpatrzonych w ekrany komórek i komputerów.

 

 

 

 

 

 

13 minut temu, Kespert napisał:

Jako parolatek zaciekawiło mnie grające radio, zacząłem je dotykać z każdej strony, aż w końcu przy obmacywaniu kabla coś mnie zabolało.

Jak o prądzie rozmawiamy, to przypomniałeś mi jak wkładałem igłę do kontaktu. Nie pamiętam niestety czy mocno mnie kopnęło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Libertyn napisał:

A ja ratowałem motylki i muszki z pajęczyn xD 

Ja ratowałam ślimaki na drogach leśnych, nawet te obrzydlistwa bez skorup. Do dzisiaj mi to zostało, tak jak przewracanie żuków na dobrą stronę jak się wywalą i tak nieporadnie machają nogami w górze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy kawie się właśnie przypomniało.

 

Stary kiosk ruchu, z małym okienkiem. Podchodziliśmy do okienka mówiąc "proszę pani".

 

Pani zbliżała głowę do okienka (od środka), po czym (w międzyczasie należało się odwrócić tyłem,

bo "lada" była na tej właśnie wysokości) został wpuszczony bąk do okienka (właśnie otwartego, z przybliżoną głową pani).

 

Następnie, należało się szybko oddalić. Pani oszołomiona (nigdy) nie wychodziła z budki w pogoni za nami...

Edytowane przez GriTo
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, cst9191 napisał:

Trochę głupio się poczułem, bo ja jeszcze miesiąc temu dokarmiałem krzyżaka złapanymi muchami...

Ja mam archanofobię teraz. Do 7rż bardzo lubiłam pająki oglądać, a największą radochę sprawiało mi chodzenie z ojcem na pokazy terrarystyczne i możliwość trzymania ptasznika na dłoni. Nie wiem dlateczego teraz tak uciekam od pająków, chyba przez matkę i mi się w późniejszym wieku zakodowało, że one okropne są. Natomiast jak widzę jakiegoś w domu, to nigdy nie zabijam. Zawsze albo wołam jakiegoś faceta, aby go wyniósł albo sama biorę kartkę i szklankę, aby 'chodź, idziemy na trawkę mały obrzydliwcu'. 

4 minuty temu, cst9191 napisał:

najwięcej czarnych kropek w klasie za złe zachowanie.

Ja w klasach 1-3 musiałam mieć co chwilę nowe dzienniczki, bo były pełne uwag. A to gadałam na lekcji, a to wstawałam, a to źle odezwałam do koleżanki lub pokazałam wrednej wyśmiewającej mnie pindzie zdjęcie mumii... Od przedszkola tak do zakończenia pierwszej dekady życia trzymałam się z chłopakami, więc byłam oficjalnie najmniej lubianą koleżanką klasy, a nauczyciele twierdzili, że bardzo się marnuję:D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie miałem zbyt wiele przypałowych akcji, ponieważ byłem raczej ułożonym dzieciakiem.

 

Jednak na jednej z matur nie chciało mi się oddawać telefonu (a w zasadzie miałem powód, który zachowam dla siebie). Dlatego wyłączyłem go i schowałem do kieszeni. Była to sala gimnastyczna i kilkadziesiąt osób piszących. Wylosowałem miejsce na samym końcu gdzie wprost za mną siedziały dwie nauczycielki. Czasem jak o tym pomyślę, że gdyby jakimś cudem odpalił się alarm (włącza telefon) albo telefon wypadł z kieszeni (spodnie garniturowe) to przeszywa mnie lekki dreszcz adrenaliny. Jak wiadomo wszyscy by mieli wtedy maturę z tego przedmiotu unieważnioną i by było wiadomo przez kogo.

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Hatmehit napisał:

Ja mam archanofobię teraz. Do 7rż bardzo lubiłam pająki oglądać, a największą radochę sprawiało mi chodzenie z ojcem na pokazy terrarystyczne i możliwość trzymania ptasznika na dłoni. Nie wiem dlateczego teraz tak uciekam od pająków, chyba przez matkę i mi się w późniejszym wieku zakodowało, że one okropne są.

U mnie tak samo. Kiedyś nie bałem się robactwa, nawet mysz sobie złapałem i paradowałem z nią. Raz mnie ugryzła, ale prawie nie poczułem. A teraz? Wstyd się przyznać, ale boję się jak diabli. Może to przez sen w którym niepozornie biegał sobie szczurek by w pewnym momencie skoczyć mi do twarzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, cst9191 napisał:

Może to przez sen w którym niepozornie biegał sobie szczurek by w pewnym momencie skoczyć mi do twarzy

 

Mam teraz przed oczami ostatni rozdział 'Roku 1984'... Myszy nigdy się nie bałam, ostatnio ratowałam jedną przed moim kocurem i wyniosłam w dłoniach na łąkę. Biedactwu tak biło serce ze strachu po kocie:( 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja najbardziej spektakularna przygoda z dzieciństwa (chociaż bardziej spektakularny byłby wybuch nuklearny) była związana z papierosami i filmem "Wejście Smoka" z Brucem Lee.

Papierosy - gdzieś w IV klasie szkoły podstawowej zaczęliśmy jarać fajki na osiedlu po krzakach, każdy zawsze coś zajumał Starym, przyniósł i jaraliśmy, pewnego razu koleś przyniósł ok. 5 paczek popularnych, zaczęliśmy je jarać jak debile, jaraliśmy fajka za fajką, ja oczywiście przodowałem w tym jaraniu, w pewnym momencie się porzygałem, łeb mnie zaczął napierdalać na maksa, zrobiłem się podobno szaro-zielony na ryju, tak mnie trzymało 3 dni, nic nie mogłem jeść, rzygałem, łeb napierdalał, Matka myślała, że się zatrułem jakimś żarciem, dochodziła jakim.

Bruce Lee - z ziomkami byłem na wszystkich seansach "Wejścia Smoka" jakie były w kinie, zawsze po kinie szliśmy na miasto żeby "poszaleć" - latały kosze na śmieci itd, pewnego razu zainteresowaliśmy się stosem nowych dachówek, które były wymieniane na pewnym ważnym w mieście urzędowym, państwowym budynku i zaczęliśmy je masowo rozbijać - z karata, z łokcia, z kolanka i z główki ;DDDDDD, w pewnym momencie Cieć z budynku urzędowego złapał jednego ziomka i zaprowadził go na MO, afera była całkiem niezła, rodzice wezwani na dywanik na MO, w szkole przejebane.

To wszystko to tylko mały promil moich wyczynów z czasów młodości, nie chcę sie rozpisywać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, sol said:

jeśli ten duch do mnie przyjdzie, to zapytam się go: EJ DUCH, CHCESZ CZIPSY??? i że to będzie tak absurdalne, że nie ma czego się bać! Stosuję to do dziś, jak się czegoś boję, polecam :D 

Wyobraziłam sobie Ciebie, że jedziesz autem, przekroczyłaś mocno ograniczenie, np zamiast 60 jechałaś 140 km/h i nagle zatrzymuje Cię policja. Serce chce Ci wyskoczyć z klatki piersiowej, zatrzymujesz się, podchodzi pan mundurowy do Ciebie a Ty, żeby wyładować wewnętrzny stres pytasz się go " EJ, PANIE POLICJANCIE, CHCE PAN CHIPSY? " ?

 

Genialne!

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do błędnych przekonań, to kiedy byłam mała- może z 5 lat miałam, albo 6, myślałam, że pocałunki w usta, to jakaś nowa moda np. w bajkach czy filmach i tak nie dzieje się w realnym życiu. Sama nie wiem dlaczego, ale takie miałam dziwne przekonanie.

Poza tym bałam się klaunów w cyrku- co wtedy każdego wtedy dziwiło, teraz jak powstały koszmarne pranki z ich udziałem może byłoby to bardziej zrozumiałe, a wtedy nie wiem dlaczego wydawały mi się straszne.

A co do niecnych uczynków, prowadziłyśmy z koleżanką tzw. klinikę dla zwierząt bo chciałyśmy zostać weterynarzami w przyszłości i polegało to na tym, że łapałyśmy np. różne owady, wyrywałysmy np. skrzydełka, a potem próbowałyśmy leczyć. Oczywiście z marnym skutkiem :D Brutalne to było, ale wtedy myślałyśmy, że mamy wielką misję do spełniania jeśli znajdziemy metodę na ich wyleczenie.

Prowadziłyśmy też tzw. kronikę przygód, a przygody te polegały często na robieniu dorosłym na złość np. chowaniu różnych przedmiotów.

A i była jeszcze gra w wyzwania. Każdy wymyślał jakieś wyzwanie dla kolegi, zazwyczaj skrajnie głupie oczywiście np. zapytać się pod kościołem kogoś gdzie jest kościół i takie tam, ale zdarzały się jeszcze o wiele głupsze, np. zapukanie do drzwi gościa, który we wsi miał opinie chorego psychicznie i gonił żonę z siekierą. Potem uciekałyśmy tak szybko jak się dało, ale nie było to delikatnie mówiąc zbyt mądre...

Ale poza tym miałyśmy też normalniejsze zainteresowania, np. planowałyśmy założyć własny zespół zainspirowane Spice Girls i Britney Spears, które wtedy były na topie.

Może dobrze, że nie miałyśmy dostępu do neta w tych czasach, bo byłoby o wiele bardziej nudno...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, sol said:

Tak, sprowadzanie stresujących sytuacji do absurdu jest jednym z niezwodnych sposobów na poradzenie sobie z nimi :) Słynne: "wyobraź sobie, że egzaminator to Kaczor Donald itd." - u mnie działa

Ano, śmiech jest skuteczną bronią na strach :) To tak jak w Harrym Potterze z Boginami. :D  

Muszę wypróbować. Ja zwykłam wtedy po prostu głęboko oddychać i nie skupiać się na tym uczuciu, tylko na tym co robię, na chwili obecnej.  Muszę w sumie siebie poobserwować pod tym względem. Wiem jedynie, że stres mi raczej szybko mija, bo staram się mieć pozytywny self talk przede wszystkim.

Faktem jest, że jak mnie coś zestresuje a po tym ktoś powie jakiś dowcip albo mnie czymś rozśmieszy to od razu zapominam o tym co było nieprzyjemne. ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sol On: a Pani polskich hitów nie zna, może mydełko Fa by mnie przekonało do odpuszczenia, a nie jakieś włoskie pedalstwo. To nie jest Polska LGBT, tylko proszę Pani kraj patriotów. I zaraz dmuchamy, proszę wysiąść spokojnie z samochodu ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Hippie napisał:

Wyobraziłam sobie Ciebie, że jedziesz autem, przekroczyłaś mocno ograniczenie, np zamiast 60 jechałaś 140 km/h i nagle zatrzymuje Cię policja. Serce chce Ci wyskoczyć z klatki piersiowej, zatrzymujesz się, podchodzi pan mundurowy do Ciebie a Ty, żeby wyładować wewnętrzny stres pytasz się go " EJ, PANIE POLICJANCIE, CHCE PAN CHIPSY? " ?

 

Genialne!

A za kilka dni w lokalnej prasie:

"Do niecodziennego zdarzenia doszło na drodze xx, kierująca pojazdem przekroczyła znacznie dozwoloną prędkość. Po zatrzymaniu przez policję chciała przekupić policjanta chipsami. Za taki czyn grozi tej pani od 6 m-cy do 8 lat więzienia. W przypadku mniejszej wagi sąd może orzec grzywnę lub ograniczenie wolności."

:D

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Babka mówiła - co za przystojny młody kawaler. Pewnie masz pełno dziewczyn.

G* prawda ale jeszcze kilka lat wierzyłem, że będzie miała racje.

Dzisiaj pieprzy te same kocopoły.

 

Od przedszkola lubiłem manipulować innymi dziećmi - namawiałem kolegów do bicia się, niszczenia zabawek - potrafiłem się potem rozpruć do wychowawczyni. Nastawienie innych dzieciaków przeciwko sobie było codziennością.

 

Oglądając pierwsze pornosy byłem wystraszony czemu mam takiego małego XDDD - Dosyć wcześnie zacząłem porno oglądać.

 

Jest pełno rzeczy ale już takich, że się wstydzę napisać...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Hatmehit napisał:

Myszy nigdy się nie bałam, ostatnio ratowałam jedną przed moim kocurem i wyniosłam w dłoniach na łąkę. Biedactwu tak biło serce ze strachu po kocie

Ostatnio miałam szczura w domu, wszedł przez piwnicę.  

Wypuściłam rudzielca, żeby tego szczura złapał, a on nie wiedział o co biega. Był wystraszony i zdezorientowany.

Była druga w nocy, szczur zaczął biegać po korytarzu, ja stałam na krześle, pośrodku, i pokrzykiwałam (byłam bardzo podekscytowana), a mój ojciec próbował go zabić miotłą. 

W końcu gdzieś uciekł, i podali mu trutkę na szczury, na szczęście zdechł. 

 

Edytowane przez JudgeMe
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.