Skocz do zawartości

Decyzja o drugim dziecku - nie wiem co robić


Rekomendowane odpowiedzi

Słuchajcie, nie mam pojęcia co robić... Różne rzeczy przychodzą mi do głowy i nie jestem w stanie sam podjąć dezycji. Potrzebuję pomocy.

 

Jestem z żoną 4 lata po ślubie, jesteśmy ze sobą od 10 lat. Mamy 6-letnie dziecko (wpadka). Przez ten cały czas mieliśmy lepsze i gorsze chwile, obecnie jest wszystko w jak najlepszym (chyba) porządku. Pisałem kilka msc temu w innym temacie o problemach z otwartością żony na nowości w łóżku i co ciekawe udało mi się wprowadzić niektóre nowości na których mi najbardziej zależało. W skrócie, żona zrobiła się ogólnie bardziej uległa, nie tylko w łóżku ale i w życiu. Nie wiem na ile to zasługa mojej zmiany (nie piję, rzuciłem palenie, siłownia i dbam o siebie jak nigdy wcześniej, zajmuję się swoimi hobby i nie mam problemów z tym żeby sobie wyjść z domu nie mówiąc gdzie i po co, po prostu żyję jak facet). 

 

Ostatnio zaczęliśmy się zastanawiać nad drugim dzieckiem. Córce przydał by się ktoś na kim mógłaby polegać itp - jeżeli masz rodzeństwo to wiesz o co chodzi. Wcześniej chciałem mieć kilkoro dzieci. Sam jestem z rozbitej rodziny z problemem alkoholowym, żony rodzina jest "normalna" poza tym że teść chodzi na smyczy i zarabia jakieś 2/3 razy więcej niż teściowa. Problem jest taki, że w tematyce RP i ogólnie sprawach poruszanych na tym forum jestem od jakichś dwóch lat. Wiem z czym się wiąże ewentualny rozwód przy dwójce dzieci. Nie zarabiam źle ale zdaję sobie sprawę, że w dużym mieście gdzie mieszkamy na upartego można wyrwać 1500 zł miesięcznie alimentów na jedno dziecko. Przy dwójce dzieci - 3000 zł, a to już stanowi duży problem. Zdaję sobie sprawę, że nie po to się zakłada rodzinę żeby się wahać... Ale byłem wtedy młodszy i głupszy. O ile teraz jest między nami ok - nie mam pewności że tak będzie za kilka lat. Żona może nawet przy drugim dziecku zdawać sobie sprawę że ma zajebiste zabezpieczenie finansowe. 

 

Żeby się trochę wykręcić z tematu powiedziałem jej, że kilka rzeczy musiałoby się zmienić żebym się zgodził na drugie dziecko - że nie może to jakkolwiek wpłynąć na mnie i mój czas (hobby, siłownia) oraz że zastrzegł bym sobie że przez 1 rok nie wstaje do dziecka w nocy itp. Po prostu nie lubię takich małych dzieci i ich nie rozumiem - kobieta ma inaczej. Kolejną kwestią jaką chciałem od niej usłuszeć to że w razie rozwodu opieka naprzemienna - wiem że popełniłem błąd mówiąc o tym i takie zapewnienia nie są nic warte. Powiedziałem o tym i tego nie cofnę. Żona nic na rozwód nie powiedziała, za to z tym wstawaniem w nocy się rozpłakała że ja się wcześniej małą nie zajmowałem w nocy i próbowała chyba wzbudzić we mnie poczucie winy. Może jestem dupkiem i nie wstawałem do dziecka gdzieś do drugiego roku życia. Za to w ciągu dnia zawsze potrafiłem spędzać z nim czas i zajmować się wychowaniem i uczeniem życia. Identycznie jest teraz. 

 

Cholernie mocno kocham swoją obecną córkę i chciałbym dla niej rodzeństwa, tak samo chciałbym mieć syna. Jednak boję się jak cholera tego co może być w przyszłości. Czy to nie jest zbyt egoistyczne żeby rezygnować w małżeństwie z drugiego dziecka? Zwłaszcza wiedząc jak łatwo kobieta może puścić faceta z torbami? Najgorsze jest to że na to czy będę miał drugie dziecko wpływ mam ale na to czy mnie żona nie wydyma na majątek wpływu nie mam a nie lubię nie mieć kontroli nad swoim życiem. Doradźcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, webber napisał:

Żeby się trochę wykręcić z tematu powiedziałem jej, że kilka rzeczy musiałoby się zmienić żebym się zgodził na drugie dziecko - że nie może to jakkolwiek wpłynąć na mnie i mój czas (hobby, siłownia) oraz że zastrzegł bym sobie że przez 1 rok nie wstaje do dziecka w nocy itp. Po prostu nie lubię takich małych dzieci i ich nie rozumiem - kobieta ma inaczej. Kolejną kwestią jaką chciałem od niej usłuszeć to że w razie rozwodu opieka naprzemienna - wiem że popełniłem błąd mówiąc o tym i takie zapewnienia nie są nic warte. Powiedziałem o tym i tego nie cofnę. Żona nic na rozwód nie powiedziała, za to z tym wstawaniem w nocy się rozpłakała że ja się wcześniej małą nie zajmowałem w nocy i próbowała chyba wzbudzić we mnie poczucie winy. Może jestem dupkiem i nie wstawałem do dziecka gdzieś do drugiego roku życia. Za to w ciągu dnia zawsze potrafiłem spędzać z nim czas i zajmować się wychowaniem i uczeniem życia. Identycznie jest teraz. 

Nawet jak się teraz na to zgodzi, a po urodzenia dziecka stwierdzi, że jednak się na to nie zgadza, to co zrobisz?

40 minut temu, webber napisał:

Czy to nie jest zbyt egoistyczne żeby rezygnować w małżeństwie z drugiego dziecka?

I tak i nie. Zależy z której strony na to patrzeć, ale ZAWSZE kieruj się swoim dobrem, a nie tym co inni chcą. Nie rób nic na siłę.

 

41 minut temu, webber napisał:

Doradźcie.

Generalnie to nie jest prosty temat. Sam musisz podjąć decyzję analizując plusy i minusy obydwu sytuacji. Mam nadzieję, że podejmiesz dobrą decyzję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opisałeś sytuację, która mi samemu spędza sen z powiek właśnie przez nieprzewidywalność decyzji kobiecych. Póki co, moja żona deklaruje, że drugiego dzieciaczka nie chce. Ja nie chcę na pewno. U ciebie sytuacja na odwrót. Tutaj zmiennych jest mnóstwo i sam znasz je najlepiej. Mamy na forum świeży wątek @Thor85, gdzie kobieta naciskała na drugie dziecko. Poczytaj. Może zauważysz jakieś podobieństwa. 

 

Z tych, które opisałeś: Masz pierwsze sygnały, że żonie nie odpowiadał podział opieki nad pierwszym dzieckiem (chce żebyś wstawał do drugiego).

51 minut temu, webber napisał:

O ile teraz jest między nami ok - nie mam pewności że tak będzie za kilka lat. Żona może nawet przy drugim dziecku zdawać sobie sprawę że ma zajebiste zabezpieczenie finansowe. 

Tej pewności nie masz nigdy. Z jednym, dwoma i trzema dziećmi. A nawet z brakiem. 

 

Jeśli nie miała myśli o możliwym rozwodzie, to sam je zaszczepiłeś. W połączeniu z tym, ze wychodzisz z domu, nie mówisz jej dokąd i ogólnie jesteś normalnym facetem ona może szuka rzeczy, których nie ma. Czasem jednym z pomysłów, na jakie wpadają kobiety w takiej sytuacji, to "związać" mężczyznę drugim dzieckiem. Może wybadaj tą ścieżkę, tym bardziej jeśli pierwsze dziecko było z wpadki. 

55 minut temu, webber napisał:

kilka rzeczy musiałoby się zmienić żebym się zgodził na drugie dziecko - że nie może to jakkolwiek wpłynąć na mnie i mój czas (hobby, siłownia) oraz że zastrzegł bym sobie że przez 1 rok nie wstaje do dziecka w nocy itp.

Ultimatum nie pomoże jeśli ona faktycznie chce potomka. Zgodzi się na wszystko, a rzeczywistość to zweryfikuje. Z opisu wnioskuję, że niepracująca pani? 

 

57 minut temu, webber napisał:

W skrócie, żona zrobiła się ogólnie bardziej uległa, nie tylko w łóżku ale i w życiu.

A jak się to zbiegło w czasie z rozmowami o nowym dziecku? Może jej zależy i potulnością chce coś ugrać? 

 

59 minut temu, webber napisał:

Czy to nie jest zbyt egoistyczne żeby rezygnować w małżeństwie z drugiego dziecka?

Nie. Powiedziałbym, ze ten egoizm jest wręcz kluczowy w tej decyzji - jeśli nie chcesz lub nie możesz  poświęcić czasu dziecku, nie płódź go. 

 

Dzieci płodzone z braku laku mają mniejszą szansę na szczęście. Na podstawie obecnych informacji i będąc na twoim miejscu sam bym się nie decydował. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze co może być to dziecko, którego nikt nie chce. Jeśli czegoś nie chcesz robić to tego nie rób, to takie proste. To, że masz wątpliwości to akurat dobrze, to znaczy, że jesteś odpowiedzialny.

I nie słuchaj w tym wypadku kobiety, one rzadko kiedy wiedzą co znaczy odpowiedzialność a jeszcze rzadziej można je opisać jako odpowiedzialne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, JAL napisał:

Mamy na forum świeży wątek @Thor85,  Z opisu wnioskuję, że niepracująca pani? 

 

A jak się to zbiegło w czasie z rozmowami o nowym dziecku? Może jej zależy i potulnością chce coś ugrać? 

 

No właśnie pracująca, zarabia dobrze jak nanpolskie warunki ale o 1/5 mniej niz ja.

 

Z tą potulnością to nie chodzi o chęć drugiego dziecka bo w sumie jakoś często o tym nie mówi. Ale ciśnienie na dziecko jest na pewno, zwłaszcza że jej siostra ma małe drugie. Chociaż może i podświadomie jest tama uległa... a po urodzeniu się zmieni.

Do @JAL - mam nadzieję że podejmę dobrą. Masz rację że może jej się odwidzieć, w końcu to kobieta.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, webber napisał:

No właśnie pracująca, zarabia dobrze jak nanpolskie warunki ale o 1/5 mniej niz ja.

A jak reaguje jej pracodawca na ciąże pracownic? 7 lat wstecz miała tą samą pracę? 

 

10 minut temu, webber napisał:

Z tą potulnością to nie chodzi o chęć drugiego dziecka bo w sumie jakoś często o tym nie mówi. Ale ciśnienie na dziecko jest na pewno, zwłaszcza że jej siostra ma małe drugie.

Jak nie mówi, a ma parcie, to pewnie kombinuje, żeby nie powiedzieć za dużo. 

 

12 minut temu, webber napisał:

a po urodzeniu się zmieni.

Całkiem możliwe. Tym bardziej, ze noworodek i 6 letnie dziecko to sporo dodatkowej roboty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, webber napisał:

Cholernie mocno kocham swoją obecną córkę i chciałbym dla niej rodzeństwa, tak samo chciałbym mieć syna.

A jak będzie znowu córka? Powrócisz do tematu za trzy, cztery lata, bo może syn będzie?

1 godzinę temu, webber napisał:

Kolejną kwestią jaką chciałem od niej usłuszeć to że w razie rozwodu opieka naprzemienna

To się zdziwisz w razie "W". 2 x 500+=1000 zł, średnio 700 zł alimentów na dzieciaka= 1400. Suma summarum= 2400 zł na dzieci. Pani ma lekko 3 koła wypłaty. Arytmetyka jasna 5400 na 3 osoby. Opieka naprzemienna? Dobry joke ;) 

 

Edytowane przez Still
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wstępie zaznaczę, że ja się nie znam, młody jestem i mogę nie wiedzieć wielu rzeczy. Nie wypowiadam się z pozycji autorytetu, tylko nieśmiałego głosu z boku.

 

Po wstępie: Sądzę, że masz dwa wybory: ryzykowny i bezpieczny. Kolejne dziecko jest ryzykiem, ale też go chcesz, więc także masz szansę zyskać. Nieposiadanie więcej dzieci jest bezpieczniejsze, ale z drugiej strony nie mosiągasz tego, co chcesz.

 

Myślę, że są dwa ważne pytania, na które musisz odpowiedzieć, jeśli chcesz tę decyzję podjąć lepiej. Wypadkowa tych zmiennych (zwiększenia ryzyka i kosztów rozwodu vs. chęci posiadania dzieci) zadecyduje.

1. Czyj to był pomysł, żeby mieć 2 dziecko? Jeśli Twój, dobrze, jeśli jej, może mieć w tym interes. Swoje intencje znasz, jej nie do końca.

2. W jakim stopniu posiadanie kolejnego dziecka pogarsza Twoją sytuację w przypadku rozwodu? Wygląda na to, że już przy jednym dziecku żona może Cię rozwieść z zyskiem.

 

Wygląda mi na to, że chcesz tego kolejnego dziecka. Może nawet byś chciał więcej. Wygląda też, że rozmawiasz ze swoją żoną i jesteście przynajmniej w jakimś stopniu szczerzy wobec siebie. Dbasz o siebie i wytrwale zwiększasz swoją wartość w jej oczach (co widać choćby po nowościach łóżkowych). To nie rokuje najgorzej. Jeśli jesteście w dobrych relacjach, może wynegocjujcie układ zawierający w sobie to drugie dziecko, który będzie satysfakcjonujący dla Was obojga? Może nie musisz jeszcze jej traktować jak wroga we własnym domu? Myślenie o dziecku w kategorii sporu nie jest dobre, bo rzutuje na Twoje nastawienie do niego i małżonki. Robiąc to sugerujesz "frame" konfliktu, który nikomu na dobre nie wyjdzie. Lepiej myśleć o nim jak o wspólnym przedsięwzięciu, wtedy może się uda.

 

No i jeślibyś się zdecydował na kolejne, ciekawe jaka ilość dzieci i potencjalnych alimentów byłaby progiem po przekroczeniu którego i tak byś nie płacił? Jeśli np. już przy 3 dzieci alimenty wyniosą więcej niż zarobki, to posiadanie 4-tego jest praktycznie całkowicie bezpieczne. Przekroczenie tego progu ma swoje zalety, bo jeśli żona wie, że nie zapłacisz i tak, to się z Tobą nie rozwiedzie z powodów finansowych. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A macie warunki? Dom, duże mieszkanie (3+ sypialnie)? Czy jak nowy bombelek się pojawi, to 6-letnia córka z braku laku będzie wywalana na korytarz i podwórko, żeby nie przeszkadzać (bardzo częste w klitach w blokach)? Jedna z rzeczy, które warto wziąć pod uwagę. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aż się muszę odezwać, chociaż nie mam dzieci i nie znam Twojej, bracie, sytuacji, bo po tym, co napisałeś nic się nie da na pewno powiedzieć, ale nie rozumiem tego naddefetyzmu, który spowija to forum w tej kwestii (uważania dziecka za problem, a nie za dar).

 

Powiedz mi, na jakiej podstawie skorelowałeś kolejne dziecko z wyższym p-stwem rozwodu?

 

Twoja małżonka, piszesz, zachowuje się ulegle wobec Ciebie, co więcej dała sama (!) radę z pierwszym dzieckiem, jeszcze pracując. Nie sądzisz, że to troszkę egoistyczne tak postawić sprawę? Troszkę bardzo. Dla kobiety dzieci i rodzina to jedyne sensowne zabezpieczenie na starość. I nie pieprzcie mi o kosmicznych alimentach z tego przegniłego systemu, który diabli wiedzą, czy przetrwa dekadę. Zresztą, gdyby coś miało pójść po bandzie, to wystarczy się ulotnić z bolandy i z tej perspektywy rozmawiać z sądem i żoną. W innych krajach też czekająna ogarniętych mężczyzn i inne kobiety też dadzą się zapłodnić.

 

Europę weźmie w posiadanie ten, kto będzie miał dzieci. Współczynnik dzietności w EU jest TRAGICZNY. W silnych gospodarczo Niemczech, kasiastej Anglii i żyznej Italii jest tylko 1.4 coś, co nie daje nawet prostej zastępowalności pokoleń, w obszarze nad Wisłą 1.33 !!! Nie ma w EU ani braku kasy, ani pracy, ani dóbr, ani nawet braku ziemi, czy nieruchomości. U mnie puste stoją i gminy zaczynają walczyć o rdzennych mieszkańców (EU citizens). Twoje dzieci je kiedyś zasiedlą, a Ty i Twoja żona pojedziecie jeszcze może na ich plecach na starość, jak dobrze wychowasz. Starsze rodzeństwo zajmuje się młodszym, a jak nie jest duża różnica wieku, to się chociaż razem zabawia. Sam machnąłbym sobie spokojnie trójkę i jak tylko znajdę odpowiednią kobietę na pierwszy strzał, to tego nie omieszkam uczynić. Jest dom, jest co jeść, jest dopływ kasy, gdyby Twoi rodzice żądali więcej, nie byłoby Cię na świecie. Standardu życia też nie należy nadto podnosić, bo wyhodujesz gniazdowniki, które nigdy do świata nie wylecą. To akurat widzę po licznych dzieciach znajomych z roczników ostatniej bańki kredytowej. Przebodźcowane, podsypane kasą, są apatyczne i w gruncie rzeczy nieszczęśliwe. nie potrafią cieszyć się z tego, z czego ja, wychowany w jednym pokoju ze swoim bratem aż do pełnoletności, cieszyłem się jak głupi z bateryjki. Dzieciom nie jest dobrze, by miały zbytni dobrobyt.

 

Twoja żona podświadomie czuje, że jej sytuacja jest niepewna, bo z jednej strony, kto ją weźmie zmęczoną z 6 letnią córką, a z drugiej wie, że jedno dziecko i jeszcze córka, to jest słabe zabezpieczenie na przyszłość. Więc to już raczej decyzja Twoja odmowna pchnąć ją może w desperacji w ramiona innego mężczyzny i zrobienia z cb alimenciarza do dodatkowego dojenia. 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, JAL napisał:

Mamy na forum świeży wątek @Thor85, gdzie kobieta naciskała na drugie dziecko. Poczytaj. Może zauważysz jakieś podobieństwa. 

Moja myszka do pewnego momentu tez odpalila wersje demo w łóżku .było często i też była otwarta na jakieś drobne nowości .Następna rzecz to jej przyjaciółka ma małą coreczkę tutaj siostra akurat.kolejna sprawa to był temat poruszany tego kto ile i jak miałby zajmować się ewentualnie dzieckiem .U nas tez była wpadka przy pierwszym dziecku.Też pracująca z niezłymi zarobkami i podobnie zarabia okolo 1/5 mniej odemnie.Jedyna różnica że to Ja sie bardzo dużo pierwszym dzieckiem zajmowałem.Pewnie podobieństw było by dużo wiecej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że skoro zmiana w łóżku jest za Twoim działaniem, to sytuacja po drugim dziecku ulegnie pogorszeniu.

 

Głównie z powodu zmęczenia żony, jeśli to ona będzie do dziecka wstawać przez pierwszy rok o sexie możesz zapomnieć.

 

Zastanów się czy Ty miałbyś siły i chęci?

 

Obstawiam wersje demo, Pani widzi, że stałeś się pewniejszy siebie to na pewno pomaga, ale sądzę, że ma w tym jakiś ukryty cel.

 

Dlaczego tak myślę?

 

Otóż jej zmiana pokazuje dostosowanie pod Ciebie, ale wbrew jej naturze, jej potrzebą i zachcianką.

 

Jeśli miałeś kiedyś kobietę, która lubi sex i sama go inicjuje to wiesz jaka to różnica.

 

Nic nie trwa wiecznie, więc jeśli dla drugiego dziecka, którego sam pragniesz jesteś w stanie żyć z małą ilością, lub bez sexu to wiesz co robić.

 

W jakich kolwiek kontaktach z kobietami ryzyko będzie zawsze, ja mogę doradzić od siebie tyle:

 

Słuchaj swojej intuicji, mnie ona od dawna nie zawodzi, chociaż często postępowałem wbrew temu co podpowiadała i wychodziłem na tym gorzej.

 

Od jakiegoś czasu słucham jej uważnie i widzę dużą poprawę.

 

Myślę, że Ty sam już wiesz jak postąpisz, a post to forma szukania jego poparcia.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.