Skocz do zawartości

Laski nie chcą gadać


SławomirP

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, nie wiem czy inni też mają takie doświadczenia, ale ja jestem zaskoczony jak mało komunikatywne są kobiety. Ciężko znaleźć dziewczynę z którą można swobodnie porozmawiać, bez narzucania się jej z towarzystwem i prowadzeniem dialogu głównie ze swojej strony. Nawet jak wcześniej często miałem okazje dyskutować ze starymi koleżankami, to też musiałem ciągnąć temat i nadawać cały czas tempo rozmowy. Po zastanowieniu się zauważyłem, że z rozwojem znajomości nie zmienia się to, po prostu przychodzi mi to łatwiej, bo czuje się przy nich w pełni lub dość mocno swobodnie, więc nie jest to aż tak zauważalne. Wiem od dawna, że tak jest ale dzisiejszy dzień rzucił mi się jakoś wyjątkowo w oczy. 

 

Wstaję rano i zaczynam się zbierać. Ogarniam wszystkie rzeczy i w pewnym momencie lecę do kibla już ze szczoteczką w zębach. Moja współlokatorka widziała mnie kątem oka z kuchni, ale nic się nie odezwała. Ja nic nie powiedziałem, bo miałem zapchaną mordę w tym momencie.

 

Wbijam na wydział i podchodzę pod szatnię, ustawiam się w kolejce z koleżanką i oczywiście ja pierwszy musiałem rzucić jakieś ''siema'', a potem zagadać i pociągnąć chwilę gadkę, bo pewnie stalibyśmy tak w milczeniu. 

 

Jestem dalej na wydziale i idę załatwić papierologię. Widzę, że w pustym korytarzu stoi koleżanka z grupy i ewidentnie idzie załatwić to samo co ja. Podbijam i od razu coś zagaduje na luzaku, rozmowa bardzo wesoła i generalnie na duży plus. Oczywiście wszystko prowadzę ja. Jestem w 100% przekonany, że jakbym pierwszy się nie odezwał, to stalibyśmy tam w kompletnym milczeniu. Kiedyś tak zrobiłem tej dziewczynie i dokładnie tak to wyglądało.

 

Idę na przystanek i widzę koleżankę, ona udaje że mnie nie widzi, w sumie za bardzo się z nią nie zadaję, wiec ok niech mnie zlewa. Idę parę metrów dalej i widzę, że stoi druga. Akurat z tą dziewczyną zadawałem się znacznie więcej i zdarzały się jakieś wypady na piwa. Ona widzi mnie kątem oka i stoi cała sztywna, chyba żebym nie podszedł i nie trzeba było rozmawiać. Ja nie udaje, że jej nie widzę, ale myślę chuj, nie będę nikomu nadskakiwał, żeby łaskawie mnie zauważył. Przechodzę na spokojnie obok i wsiadam do innego przedziału niż ona.

 

Wbijam na mieszkanie i wchodzę do kuchni. Rzucam siema do współlokatorki i gdybym nie dodał jakichś żartobliwych dwóch zdań podczas wyciągania tego co chcę z lodówki, to na tym siema by się skończyło.

 

Plus w ciągu dnia parę pomniejszych akcji.

 

Powiedzcie mi o chuj tu chodzi? Przez takie zachowanie coraz bardziej rzygać mi się chce na myśl o interakcji z innymi ludźmi, a zwłaszcza z kobietami. Każdej trzeba się pierwszemu kłaniać jak prezesowi, bo sama mordy nie otworzy, a pewnie będzie udawała, że nie widzi. 

 

Wy też tak macie, czy ja jestem jakimś wyrzutkiem? 

Edytowane przez SławomirP
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko z Tobą ok, po prostu nic od Ciebie nie chcą, albo nie chcą tego co masz.

 

Jak będziesz miał pieniądze, wygląd, pozycje lub coś w ten deseń to zobaczysz jak sytuacja może się zmienić, ale pewne rzeczy są nie do przeskoczenia, a poprzeczka nie wiadomo gdzie leży.

 

Mam podobne doświadczenia do twoich, najbardziej to było widać za czasów szkolnych.

 

Może to zabrzmieć szorstko, ale nie mogą teraz czerpać z Ciebie korzyści dla siebie, stąd takie reakcje. 

Edytowane przez Lucjusz
  • Like 14
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, SławomirP napisał:

Powiedzcie mi o chuj tu chodzi? Przez takie zachowanie coraz bardziej rzygać mi się chce na myśl o interakcji z innymi ludźmi, a zwłaszcza z kobietami.

A co ja mam Ci napisać, zrób przedziałek z drugiej strony, spompuj bica zanim wyjdziesz i inne, które nie pomogą. 

 

18 minut temu, SławomirP napisał:

Wy też tak macie, czy ja jestem jakimś wyrzutkiem? 

Jasne! Jak mam się umawiać, a właściwie żebrać o uwagę, to już wolę iść pobiegać, lub czy na rower, czy pouczyć się języka. Ręce opadają. Dlatego sam zrezygnowałem z tego typu akcji, wiem że studiujesz, że tak powiem, za moich czasów;), to chociaż kobiety same potrafiły zagadać, czy dać numer, bez pytania. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, SławomirP napisał:
19 minut temu, Lucjusz napisał:

po prostu nic od Ciebie nie chcą

Ja też od nich nic nie chciałem, a jednak zagadałem, lub zagadałbym gdyby druga strona wyraziła jakieś chęci.

Ludzie robią tylko takie rzeczy, które uważają, że są dla nich najkorzystniejsze na daną chwilę. Najwidoczniej uznały, że rozmowa z Tobą nie była dla nich na tyle korzystna, aby ją inicjować, podtrzymywać itd. stąd bierność. Miej to czego chcą, wtedy zmieni się ich postawa.

 

Edit. Warto zaznaczyć, że takie zachowanie wynika tylko z ich subiektywnej oceny.

Edytowane przez Lucjusz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, SławomirP napisał:

Wy też tak macie, czy ja jestem jakimś wyrzutkiem? 

Nie jesteś. Ja jestem swego rodzaju chadem - tak by mnie wielu określiło (sorry panie analityku, chyba nie będziesz miał za dużo racji), a jednocześnie spotykam się z takimi sytuacjami bardzo często. Obecnie aż za bardzo często.

Ludzie nie są szczególnie ogarnięci i komunikatywni, a szczególnie w Polsce. Nasza mentalność jest swego rodzaju "ciężka". Gdy bywałem w innych krajach, otwartość ludzi jest zupełnie inna, uśmiech jest czymś normalnym, żartowanie w rozmowie właściwie od początku, jest po prostu przyjemniej. W Polsce z reguły panuje ciężka powaga, a często pod nią chowa się buracka agresja zakrapiana wszechobecnym alkoholem. Ludzie lubią otaczać się w swoich małych, hermetycznych kręgach i wielu nie lubi wpuszczać do życia "intruzów". Dodatkowo, Polki określane są jako najbardziej agresywne kobiety na świecie - coś w tym jest, bo przecież agresja manifestuje się różnymi sposobami.. Przypomnij sobie twarze ludzi, których mijałeś, kiedy jeszcze nie było pandemii - są najczęściej smutne, strapione, napięte, zamyślone. Potem jedź do kraju, gdzie ludzie mówią nieznajomym cześć na ulicy - jest po prostu inaczej. Sam mam (odrobinę tylko) mentalność południowca jeżeli chodzi o relacje, więc rozumiem o co Ci chodzi, bo jest realnie po prostu gorzej.

Dodaj do tego obecne czasy. Media non stop straszą straszliwym wirusem i rekordami zachorowań. Ba, nawet memy straszą. Ludzie mogą tracić pracy, firmy upadają, następują zwolnienia. Jest sezon grypowy, ktoś się przejmuje czy ktoś kichnął i był to covid czy może grypa? Ludzie są nabuzowani strachem, po prostu walczą o przetrwanie i się boją. Kumpel mi mówił, że parę miesięcy temu był na paru randkach z Tindera i niektóre dziewczyny mówiły, że one chcą, żeby on założył maseczkę - a co dopiero teraz? Obecne czasy nie sprzyjają zawiązywaniu nowych znajomości a często te, które istnieją są przesycone najzwyklejszym strachem. Ludzie głupieją. Ze wszystkich stron dostają komunikaty, że mogą umrzeć na straszliwą chorobę, która jest na całym świecie. Co więcej, boją się też o bliskich.

Mój znajomy dzisiaj dostał komplement w pracy, że on może w takich czasach być trochę radosny i rzucać żarcikami. Zdajesz sobie sprawę? "W takich czasach".

 

To nie są dobre czasy na relacje międzyludzkie. My już mamy coś w rodzaju mini lockdownu, a ludźmi kierują najprostsze instynkty - teraz może nawet większości nie chcieć się udawać bycia miłym. Sprawę pogarsza fakt, że nic od Ciebie mogą nie chcieć, więc nie są w stanie nawet na chwilę wyjść z własnej głowy i własnych, paraliżujących myśli.

Kobiety lubią dbać o własny image i opinię i w większości przypadków, gdy mogą się w pewien sposób sparzyć, nie chcą być chamskie, bo to nie leży w ich interesie.

Istnieje jeszcze mnóstwo innych czynników, ale ja mam wrażenie, że pierwsze skrzypce gra po prostu ogłupiająca adrenalina i kortyzol, a szczególnie w obecnych czasach.

  • Like 17
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, SławomirP napisał:

Cześć, nie wiem czy inni też mają takie doświadczenia, ale ja jestem zaskoczony jak mało komunikatywne są kobiety. Ciężko znaleźć dziewczynę z którą można swobodnie porozmawiać, bez narzucania się jej z towarzystwem i prowadzeniem dialogu głównie ze swojej strony. Nawet jak wcześniej często miałem okazje dyskutować ze starymi koleżankami, to też musiałem ciągnąć temat i nadawać cały czas tempo rozmowy. Po zastanowieniu się zauważyłem, że z rozwojem znajomości nie zmienia się to, po prostu przychodzi mi to łatwiej, bo czuje się przy nich w pełni lub dość mocno swobodnie, więc nie jest to aż tak zauważalne. Wiem od dawna, że tak jest ale dzisiejszy dzień rzucił mi się jakoś wyjątkowo w oczy. 

Jesteś facet, facet dominuje. Także w rozmowie

27 minut temu, SławomirP napisał:

Wstaję rano i zaczynam się zbierać. Ogarniam wszystkie rzeczy i w pewnym momencie lecę do kibla już ze szczoteczką w zębach. Moja współlokatorka widziała mnie kątem oka z kuchni, ale nic się nie odezwała. Ja nic nie powiedziałem, bo miałem zapchaną mordę w tym momencie.

A co miała powiedzieć? Zapytać o smak pasty? 

27 minut temu, SławomirP napisał:

Wbijam na wydział i podchodzę pod szatnię, ustawiam się w kolejce z koleżanką i oczywiście ja pierwszy musiałem rzucić jakieś ''siema'', a potem zagadać i pociągnąć chwilę gadkę, bo pewnie stalibyśmy tak w milczeniu. 

Wiesz. Masa ludzi w dzisiejszych czasach nie chce się narzucać. Każdy trochę wyczekuje wlepiony w tego smartfona inicjatywy z drugiej strony. 

 

Za X lat każdy będzie się chciał spotkać i każdy będzie chciał by kto inny organizował i się ze spotkaniem narzucał

27 minut temu, SławomirP napisał:

Jestem dalej na wydziale i idę załatwić papierologię. Widzę, że w pustym korytarzu stoi koleżanka z grupy i ewidentnie idzie załatwić to samo co ja. Podbijam i od razu coś zagaduje na luzaku, rozmowa bardzo wesoła i generalnie na duży plus. Oczywiście wszystko prowadzę ja. Jestem w 100% przekonany, że jakbym pierwszy się nie odezwał, to stalibyśmy tam w kompletnym milczeniu. Kiedyś tak zrobiłem tej dziewczynie i dokładnie tak to wyglądało.

Tak po prawdzie to one często za cholerę nie wiedzą o czym gadać. 

 

27 minut temu, SławomirP napisał:

Idę na przystanek i widzę koleżankę, ona udaje że mnie nie widzi, w sumie za bardzo się z nią nie zadaję, wiec ok niech mnie zlewa. Idę parę metrów dalej i widzę, że stoi druga. Akurat z tą dziewczyną zadawałem się znacznie więcej i zdarzały się jakieś wypady na piwa. Ona widzi mnie kątem oka i stoi cała sztywna, chyba żebym nie podszedł i nie trzeba było rozmawiać.

Albo stwierdza że i tak podejdziesz. Albo ma zły dzień i najchętniej by sobie napisała na czole "Pierdol się, świecie"

27 minut temu, SławomirP napisał:

Ja nie udaje, że jej nie widzę, ale myślę chuj, nie będę nikomu nadskakiwał, żeby łaskawie mnie zauważył. Przechodzę na spokojnie obok i wsiadam do innego przedziału niż ona.

Ja tam przeskakiwałem między koleżankami tak że zawsze było z kim gadać. Albo i słuchać

27 minut temu, SławomirP napisał:

Wbijam na mieszkanie i wchodzę do kuchni. Rzucam siema do współlokatorki i gdybym nie dodał jakichś żartobliwych dwóch zdań podczas wyciągania tego co chcę z lodówki, to na tym siema by się skończyło.

To współlokatorka. Nie partnerka czy psiapsi. Najważniejsze by płaciła na czas

27 minut temu, SławomirP napisał:

Plus w ciągu dnia parę pomniejszych akcji.

 

Powiedzcie mi o chuj tu chodzi? Przez takie zachowanie coraz bardziej rzygać mi się chce na myśl o interakcji z innymi ludźmi, a zwłaszcza z kobietami. Każdej trzeba się pierwszemu kłaniać jak prezesowi, bo sama mordy nie otworzy, a pewnie będzie udawała, że nie widzi. 

Jest ogólnie przyjęte że inicjatywa należy do faceta. 

27 minut temu, SławomirP napisał:

Wy też tak macie, czy ja jestem jakimś wyrzutkiem? 

Nie tylko Ty. 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Lucjusz napisał:

Najwidoczniej uznały, że rozmowa z Tobą nie była dla nich na tyle korzystna, aby ją inicjować, podtrzymywać itd. stąd bierność.

Strach żyć na tym świecie.

 

16 minut temu, Messer napisał:

Istnieje jeszcze mnóstwo innych czynników, ale ja mam wrażenie, że pierwsze skrzypce gra po prostu ogłupiająca adrenalina i kortyzol, a szczególnie w obecnych czasach.

Nie jestem pewny, czy nastąpiła jakaś wyraźna zmiana w relacjach międzyludzkich na kierunku od tego roku.

 

16 minut temu, Messer napisał:

Ludzie są nabuzowani strachem, po prostu walczą o przetrwanie i się boją.

Wczoraj i dzisiaj na wydziale prawię się popłakałem ze śmiechu z kumplem, jak opowiadałem mu o swoich problemach życiowych. Najlepsze, że chwile wcześniej musiałem, aż wyjść z sali, bo tak mnie nerwy ścięły jak odczytałem wiadomości na telefonie. Jak widać można.

 

Jest ogólnie przyjęte że inicjatywa należy do faceta. 

 

Ludzie są nabuzowani strachem, po prostu walczą o przetrwanie i się boją.

 

Teraz już chyba wszystko należy do faceta.

Edytowane przez SławomirP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, powrót z gwiazd napisał:

A po co na siłę zagadywać? Masz wystarczająco dużo przykładów z życia, żeby powiedzieć temu dość.

 

Ćwiczę skille społeczne, buduje znajomości.

 

5 minut temu, powrót z gwiazd napisał:

Szkoda na to czasu, nikt jeszcze taką chęcią bycia miłym dziewczyny do łóżka nie zaprowadził.

A kto mówi, że jestem miły? Normalnie kurwa gadam. Żadnego rycerzykowania.

 

3 minuty temu, Fred Nożycoręki napisał:

czy zauważałeś problem wcześniej? 

Wcześniej, nic nowego.

6 minut temu, BrandyRiver napisał:

Te które ja znam, to im się gęby nie zamykają. Non stop też piszą na messengerach i innych gównach. 

Z koleżankami pierdolą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj pomyślałem, że to czasy introwertyków, samotników.

 

Ten, kto ze sobą się czuje doskonale wygrał życie w każdych warunkach.

 

Jestem kolesiem, który przeszedł drogę z ekstrawertyka do totalnego odludka z gronem zaufanych przyjaciół. Uwielbiam rozmawiać całymi godzinami do tej pory, ale tylko w zaufanym gronie. Ryjec mi się nigdy nie zamyka, dlatego też na forum takie długie posty napierdalam najczęściej. Powiem tak.

 

Teraz jest czas właśnie na:

 

- przemyślenie życia,

- na sztukę medytacji i odnalezienie spokoju, ale tego prawdziwego spokoju, a nie tego obiecanego przez polityków,

- oderwanie całkowite od relacji międzyludzkich i przygotowanie męskiego, samotniczego zaplecza,

- na rozwijanie projektów biznesowych i zapierdalanie z koncentracją,

- na rozsądne gospodarowanie zasobami, przede wszystkim czasowymi.

 

Teraz wychodzi, jaką wartość przedstawiają kontakty z innymi ludźmi, zerową praktycznie, bo odgórnie ci zablokują dojazd. Zostaje to, co masz pod ręką właściwie.

 

Jeżeli sam sobie nie poradzisz teraz najlepsza lekcja na opanowanie siebie.

 

Kończy się powoli instagram, a zaczyna prawdziwe, twarde, jak beton życie.

 

Chcieliśmy powrotu do równowagi to teraz właśnie jest okazja. Kobiety trzeba ustawić na ich właściwej pozycji. Nawet w twardych religijnie kulturach kobiety mają zasłonięte ryjce, mężczyźni rozmawiają o poważnych sprawach z mężczyznami, biznesy ubija się bez udziału kobiet. Szanuj się i dawaj energię tym, którzy na to zasługują. Napisz solidny post na forum, porozmawiaj z przyjacielem, nagraj podkast, cokolwiek. Kobieta nigdy nic mądrego ci nie powie, ani nie doda energii, wręcz przeciwnie. To mrzonki.

 

A ci, którzy się doczekali pierdolących nieustannie bab woleliby ich pewnie w ogóle nie poznać, a zatem mamy kolejny konflikt tragiczny.

 

Chcesz serio gadającej baby? Ja bym nie chciał. Lepiej brać milczącą i uległą nić taką hej do przodu, co to nie ona i ple ple ple non stop. Można zajoba dostać.

  • Like 9
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

świat ogólnie jest brutalny. Niniemniej rozumiem Twoją potrzebę rozwijania skilla ale może robisz to trochę na siłę!? Mam znajomego (moj najlepszy kolega) I mnie osobiście wkurwia jego wkrętka, gdziekolwiek nie wyjdziemy (a rzadko wychodzimy bo mieszka w Uk) to on ma misję zagadywania z laskami. 

Edytowane przez Fred Nożycoręki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac Gdybym nie musiał studiować, to już bym sobie budował pracę z domu, w 100% zdalną. Myślałem, że będzie walnięcie na rynku korepetycji, ale jest chyba odwrotnie. Gówniarze narobili sobie zaległości przez naukę zdalną, strajki nauczycieli. Dzisiaj dostałem 5 ofert korków zdalnych, a od dawna nie odświeżam ogłoszeń na portalach. To jest jakieś 1200-1500 złotych miesięcznie, gdybym tylko z nimi nawiązał współpracę.

 

No, ale studia mi nie pozwalają, ani pieniądze. Chętnie bym sobie kupił dobry tablet graficzny za 1500zł plus wypasiony mikrofon, ale w mojej obecnej sytuacji nie ma to sensu. Trzeba się trzymać z ludźmi na wydziale, bo człowiek utonie, a przynajmniej będzie miał dużooo gorzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, powrót z gwiazd napisał:

A po co na siłę zagadywać? Masz wystarczająco dużo przykładów z życia, żeby powiedzieć temu dość.

Żeby nie zostać w życiu samemu jak palec i obnosić się ze swoją wyjątkowością, kolego. Żeby mieć siatkę znajomych, a nie zostać samemu. Żeby nie mieć rangi i opinii buca. Żeby nie zasłaniać swojego niedorozwoju społecznego intelektem i wybitnością.

 

9 minut temu, powrót z gwiazd napisał:

Szkoda na to czasu, nikt jeszcze taką chęcią bycia miłym dziewczyny do łóżka nie zaprowadził.

No ale za 300zł już zaprowadził, co? Ja akurat zaprowadziłem do łózka dziewczyny za pomocą bycia miłym i czarującym. :) Uwodzenie nie ma wiele wspólnego z byciem największą małpą w stadzie, sorry - tak dla Twojej informacji, mit samca alfa bardziej przeszkadza, niż pomaga.

Eh, jak już wracasz z tego kosmosu, to powiem Ci jak to działa wśród ludzi na ziemi, którzy żyją we wspólnotach, a nie w kosmicznym eterze - tak żebyś nie spierdolił sobie życia. Im bardziej ekspresyjny jesteś w miłym wydaniu, tym możesz mieć lepszą opinię wśród ludzi. Im częściej się chowasz, to masz szansę, że w tej kryjówce będziesz całe życie i nie - z reguły jest tak, że nikt Cię siłą z niej nie wyciągnie. Bycie po prostu miłym jest opłacalne, czasem wystarczy miły komentarz względem prawie nieznanej osoby i otwierają się przed Tobą drogi i znajomości, których możesz sobie nie wyobrażać. Wystarczy nie być tak bardzo ważnym, żeby uznawać, że to ktoś ma Cię prosić o łaskę. Chcesz mieć sukcesy z ludźmi? Ty prowadź i bądź czarujący, nie oni.

 

@SławomirP ja mam wrażenie, że ogólnie Twój problem może być związany z podświadomością. Po prostu Twoja energia, Twoje głębokie programy mogą w jakiś sposób Cię blokować i torpedować. Jest też kwestia najzwyklejszego wyglądu, osoby wyglądające gorzej są częściej po prostu ignorowane i mało kto na nich zwraca uwagę. Istnieją nawet badania społeczne, że osoby które nosiły określone ubrania, np. z określonym logiem, były po prostu milej traktowane niż osoby bez loga. Ten znaczek po prostu wskazywał na zamożność, status. Być może Twój problem zazębia się z najróżniejszych stron, a to co piszemy, to może być wróżenie z fusów, bo nikt nie wie jak wyglądasz, jak się przejawiasz w świecie i co masz głęboko w głowie. ? 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Messer napisał:

Być może Twój problem zazębia się z najróżniejszych stron, a to co piszemy, to może być wróżenie z fusów, bo nikt nie wie jak wyglądasz, jak się przejawiasz w świecie i co masz głęboko w głowie. ? 

Z wyglądu nie ma co się oszukiwać, że lepszy niż średniak. Ojciec sprzedał mi dość spierdolone wzorce, jeśli chodzi o komunikacje z innymi ludźmi. Sam nie jest wygadany i często mamrocze pod nosem jak coś robi, ja zauważyłem że robię tak samo, a wygląda to głupio jakby ktoś patrzył od boku.

 

Jak byłem dzieckiem, to koledzy mi wkręcali, że mało mówię i nie umiem się odezwać. Chociaż nie było, to prawdą. Jakbym miał siebie ocenić powiedziałbym, że wcześniej w 30% sytuacji byłem skrajnym ekstra, a w 70% skrajnym intro. Jednocześnie często byłem postrzegany jako dusza towarzystwa, zwłaszcza na imprezach, a czasem jako milczek. Jakby mi się jakaś lampka w głowie przestawiała zależnie od sytuacji. Wydaje mi się, że silne wzorce od ojca działają i nie jest łatwo się tego pozbyć.

 

Sam przed sobą nie potrafię przyznać, że nie poradzę sobie w jakiejś sytuacji. Nawet gdyby nikt nie widział to będę pogardzał siebie wewnętrznie, boje się zburzenia swojego wewnętrznego obrazu przed samym sobą. 

 

Widzę laskę do której powinienem zagadać, ale mogę równie dobrze uniknąć sytuacji, to jeśli się tego boje, bo mi się podoba, to zatrzymam się na sekundę, uświadomię sobie że jak nie pójdę to będę czuł wewnętrzny wstyd i nie tak łatwo będzie sobie już wkręcać, że jestem zajebisty. Pokonam sam siebie, odwrócę się na pięcie znowu w jej stronę i pójdę na pizdę.

 

Nie potrafię się pogodzić, że mógłbym nie być ekstrawertykiem i bać się interakcji z ludźmi. Ostatnio przyszła koleżanka do mojej współlokatorki i siedziały w kuchni. Wszedłem tam tylko po to, żeby pokazać że nie ukrywam się w pokoju i że się nie boje. 

 

Mam wobec siebie takie wymagania, że sam za sobą nie nadążam. Strach że moja opinia o sobie nie sprawdzi się w praktyce jest tak silny, że zrobię wszystko, żeby tego uniknąć.

 

Oczywiście sytuacje z dzisiaj nie są tym wszystkim w 100% podyktowane. Często mam dobry humor i lubię na luzaku podbić i jakoś śmiesznie zagadać i taki obraz siebie chciałbym utrzymać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polacy,  to smutny jak pizda naród.

 

Chuj wie tak naprawdę czemu.

 

Bez względu na to czy pieniądze mają, czy nie mają, czy zdrowi, czy chorzy.

 

Zwiedziłem trochę świata, wystarczy wybrać się do Czech, by zobaczyć, że  na ustach maluje  się więcej uśmiechu.

 

Pierwszy przykład z brzegu - Filipiny, Tajlandia, zazwyczaj bieda, aż piszczy, a roześmiany sprzedawca owoców, który ma nic, od rana poprawia Ci humor i mówi " No, dzień dobry ", jak leci, jaka piękna pogoda itd. itp.

 

Chęci polakom brakuje, chęci wyjścia z jebanej strefy spierdolonego smutnego komfortu.

 

Poznali by trochę śmieszków jak ja, od razu by im się lżej na duchu zrobiło.

 

Ale nieee kurrwa, ten uśmiechnięty, to i pewnie pierdolnięty.

 

" Dont worry, be happy"

 

Ja się powinienem w jakiejś Hiszpanii urodzić, Włoszech, byłoby mi znacznie łatwiej w życiu, hehe.

 

Ty pewnie też zgaduję @SławomirP

 

 

 

Edytowane przez RENGERS
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SławomirP Dam Ci chyba najlepszą odpowiedź ze wszystkich. NIE JESTEŚ CHADEM. Do przystojniaków gęba laskom się sama otwiera. Same zagadują. A jak jesteś przeciętniakiem to w dupie mają.

Zresztą postaw się w ich sytuacji. Jakby była laska, która Ci się nie podoba to też byś nie zagadywał.  Ja tak samo zresztą robię, więc je rozumiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minutes ago, SławomirP said:

Widzę laskę do której powinienem zagadać

wlasnie o tym mowie. "Powinienem zagadywać"... to samo co moj koleżka. Psycholog zapytałby na kozetce czemu powinieneś? Bo co? Masz fazy udowadniania sobie czegoś że jednak jestes extrawertykiem. 70% wielki intro,  30% daleko na skali extra jak piszesz. Walczysz wewn i nie masz spokoju wobec tego i te laski to czują. Dokładasz jeszcze o tych skrajnosciach u Ciebie. Nie masz spokoju w glowie chyba? Te laski to czują. 

Edytowane przez Fred Nożycoręki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, fikakowo napisał:

Jakby była laska, która Ci się nie podoba to też byś nie zagadywał.

Jedna mi się tylko podobała XD.

 

Teraz, Fred Nożycoręki napisał:

wlasnie o tym mowie. "Powinienem zagadywać"...

Jak stoi sama laska pod salą, gdzie będziecie mieć zajęcia i możesz albo poczekać w bezpiecznej odległości, albo podejść też pod drzwi i coś pogadać. Mówię o takich sytuacjach.

 

2 minuty temu, Fred Nożycoręki napisał:

Walczysz wewn i nie masz spokoju wobec tego i te laski to czują. Dokładasz jeszcze o tych skrajnosciach u Ciebie. Nie masz spokoju w glowie chyba? Te laski to czują.

Nie wiem dlaczego sporo użytkowników lubi się doszukiwać jakiegoś szczegółu i oprzeć na tym całą tezę. Gdybym słuchał tego wszystkiego, dzisiaj już bym myślał, że tylko człowiek krystaliczny ma szanse na relacje z kobietami. Jak idę sobie w dobrym humorze przez korytarz i zagaduje spontanicznie z uśmiechem do dziewczyny, to ona z pewnością wie, że kiedyś miałem jakiś spór wewnątrz siebie i od razu ucieka. Bo nigdy żadna rozmowa mi nie wyszła i nigdy nie gadało mi się dobrze z jakąś koleżanką od tak, jak się spotkaliśmy NIGDY.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, SławomirP napisał:

Cześć, nie wiem czy inni też mają takie doświadczenia,

Zauważyłem że obcy ludzie są często zaskoczeni, kiedy z czymś wyskakujesz jak filip z konopii, a potem to już bywa różnie.

Czasem można fajnie pożartować, czasem widać w oczach rozmowcy lekkie zagubienie. 

Ale to może też wina mojego poczucia humoru;)

Ciężko sie odnieść do Twojej sytuacji, bo to są osoby które znasz i powinny traktować Cię nieco przychylniej niż obcy.

Albo te dziewczyny coś wyczuwają w Tobie, np. że nie jesteś do konca autentyczny, albo masz pecha otaczać się smutnymi, zakompleksionymi ludźmi. Albo setka innych powodów:)

Nie poddawaj się, to fajna cecha. 

7 godzin temu, Messer napisał:

chowa się buracka agresja zakrapiana wszechobecnym alkoholem.

Messer, ale dojebałeś. Ludzie w Polsce wciąż sprawiają wrażenie smutnych, ale bez przesady.

Pamietsm te dwadzieścia lat temu, ludzie nie kończyli imprez dopóki na stole była choć kropla alko. Teraz chciałby się człowiek czasem napić i nie bardzo jest z kim.

 

Ps. Mam nadzieję że to jednak zmiana nastawienia do alko, nie mojego towarzystwa;)  

Edytowane przez Yolo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, mac said:

Kończy się powoli instagram, a zaczyna prawdziwe, twarde, jak beton życie.

 

Chcieliśmy powrotu do równowagi to teraz właśnie jest okazja. Kobiety trzeba ustawić na ich właściwej pozycji. Nawet w twardych religijnie kulturach kobiety mają zasłonięte ryjce, mężczyźni rozmawiają o poważnych sprawach z mężczyznami, biznesy ubija się bez udziału kobiet. Szanuj się i dawaj energię tym, którzy na to zasługują. Napisz solidny post na forum, porozmawiaj z przyjacielem, nagraj podkast, cokolwiek. Kobieta nigdy nic mądrego ci nie powie, ani nie doda energii, wręcz przeciwnie. To mrzonki.

Jestem tego samego zdania i dla mnie to powód do radości bo w końcu realne i prawdziwe zachowania będą mieć znaczenie (a były do tej pory marginalne).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, SławomirP napisał:

Ciężko znaleźć dziewczynę z którą można swobodnie porozmawiać, bez narzucania się jej z towarzystwem i prowadzeniem dialogu głównie ze swojej strony.

Tobie ciężko.

Wpadnie bardzo przystojny gość, ona zrobi się mokra i sama zagada.

 

8 godzin temu, SławomirP napisał:

Powiedzcie mi o chuj tu chodzi? Przez takie zachowanie coraz bardziej rzygać mi się chce na myśl o interakcji z innymi ludźmi, a zwłaszcza z kobietami.

Dzisiaj się rozmawia na whatsapp, Facebooku itd...

Po prostu się kobietom nie podobasz wiec same nie zechcą gadać.

Możesz też być zbyt nachalny. Nie każdy ma ochotę rozmawiać bo stoi obok kogoś.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, powrót z gwiazd napisał:

Dobra, dobra, z tego co tu czytam, to Ty już wszystko osiągnąłeś, miliardy na koncie, wygląd czada, a jakbyś otworzył drzwi do domu, to momentalnie wbiegłoby z siedem dziewic i rozłożyło przed Tobą nogi.

 

Mam alergię na ludzi, którzy się przechwalają, więc proszę, o ile to będzie możliwe, nie wchodźmy sobie w drogę.

Oczywiście, że masz alergię na "przechwalających się" ludzi, bo samemu ciągle to robisz. Chyba nawet wiesz jak ten mechanizm psychiczny się już nazywa.

I jakbyś był bardziej miły, to bez problemu powiedziałbym Ci jak bardzo łatwo przybrać na masie i jak powoli kształtować się w relacjach z kobietami, bo kobiety są pozornie trudne, po prostu sprawiają takie wrażenie, że są niesamowicie wymagające - jak i cały podryw. I wiem, że takich ludzi nie spotyka się w internecie, bo mają ciekawsze zajęcia na głowie, ale jestem tutaj bardziej z sentymentu, który jednak powoli muszę puścić, co robię. I nie mam milionów, bo ciągle pieniądze inwestuję, ale mam nadzieję, że za parę lat zobaczę jednak okrągły milion na koncie, wraz z samochodem jaki chcę i nieruchomością jaką chcę i w miejscu jakie chcę. A wtedy, być może nasz czas się zbiegnie, Ty będziesz miał wynajem, ja też co chcę i obaj będziemy leżeć z przysłowiowym :) na wierzchu - czego nam życzę. Piszę jakoś tak sentymentalnie, bo mam wrażenie, że to nasza ostatnia wymiana zdań w życiu.

 

7 godzin temu, SławomirP napisał:

Jak byłem dzieckiem, to koledzy mi wkręcali, że mało mówię i nie umiem się odezwać. Chociaż nie było, to prawdą. Jakbym miał siebie ocenić powiedziałbym, że wcześniej w 30% sytuacji byłem skrajnym ekstra, a w 70% skrajnym intro. Jednocześnie często byłem postrzegany jako dusza towarzystwa, zwłaszcza na imprezach, a czasem jako milczek. Jakby mi się jakaś lampka w głowie przestawiała zależnie od sytuacji. Wydaje mi się, że silne wzorce od ojca działają i nie jest łatwo się tego pozbyć.

Samemu miałem to samo. Lata temu mój poziom komunikatywności był taki, że w grupce osób zdarzało mi się powiedzieć dosłownie parę słów na całe spotkanie. To było coś strasznego, patrzę na dawnego siebie wręcz z obrzydzeniem. Mi cała rodzina wkręcała, że nie potrafię ogarniać relacji międzyludzkich - co było u mnie faktem. Ojciec był takim mistrzem słowa, że gdy pojawiał się drażliwy temat, to zapominał i się, potrafił w powietrzu przez wiele minut pisać jakby palcem - w taki sposób przerzucał swoją złość. Wszyscy siedzą, poważne towarzystwo, ludzie z jakąś klasą, a ten człowiek pisał sobie dyktando w powietrzu, a wszyscy to widzieli - i ciągle milczał. A gdy się w takich tematach uaktywniał, to wręcz z krzykiem - zgroza. I weź ten syf wyrzucaj człowieku z głowy. ? 

Bardzo Cię rozumiem. Osobiście polecałbym znaleźć osobę, która jest bardzo dobra w komunikacji z innymi i po prostu przebywać z nią w różnych sytuacjach - albo nawet osoby. Może to być nawet jakiś aktor czy inna osoba publiczna, możesz śledzić przez filmiki w sieci (Kononowicz się nie nadaje, sorry :D). Efekt może być po prostu niewidoczny, ale będzie. Mi pomogła nawet dziewczyna, gdzie w rodzinie mieli tradycję, że codziennie żartują i każdy próbuje drugiego przegadać, ale w delikatny i nie chamski sposób. Dziewczyna była przez to mistrzem słowa i riposty. Ważne jest też poziom napięcia emocjonalnego, ale to wyrzuca się z siebie innym sposobem, ale da się - mogę Ci kiedyś napisać właściwie jak, jak chcesz. Cóż, powodzenia.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.