Skocz do zawartości

Białe małżeństwo z przymusu


Rekomendowane odpowiedzi

6 minut temu, Wolumen napisał:

Dlatego jej fakt bycia już w jednym związku małżeńskim potraktowałem jako po prostu zwykły związek.

Poważnie? Nie, masz rację ludzie biorą sobie śluby tak dla jaj, ot taka zachcianka fakt, że składa się przysięgę małżeńską w obecności ogromnej ilości świadków i podpisuje cyrograf na pewno nic nie znaczy ?

Edytowane przez Reflux
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Reflux napisał:

Poważnie? Nie, masz rację ludzie biorą sobie śluby tak dla jaj, ot taka zachcianka fakt, że składa się przysięgę małżeńską w obecności ogromnej ilości świadków i podpisuje cyrograf na pewno nic nie znaczy ?

 

Dla mnie slub nic nie znaczy. Z osobą, którą kocham jestem w stanie żyć tak samo bez slubu jak i ze ślubem. Wziąłem slub z nią, bo uznałem, że jak przyjdą dzieci to dobrze, by rodzice byli małżeństwem, kwestie prawne, społeczne.

 

Natomiast kwestia uczuć jest dla mnie całkowicie niezależna od papierka.

4 minuty temu, NiesamowitySzymi napisał:

Osławiona wersja demo, rozumiem, mieszkaliście ze sobą? 

Po roku brać ślub? Nieźle. 

Nie dobrze.

 

Ok, nie wnikam, ale pewne mechanizmy są arcy-ważne i w 2020 mamy, jako mężczyźni wystarczającą ilość wiedzy, dzięki odwadze innych mężczyzn jawnie mówiących następstwach pewnych zachować, czy to mężczyzn, czy kobiet.  

Mieszkalismy razem przed slubem około pół roku. Znalismy się rok. W domu robiła wszystko (z resztą do dziś robi) czysto, wyprane, ugotowane. Długie wieczory rozmów, troska o mnie, pomagania mi we wszystkim. Powiedz jakie miałem mieć zarzuty wtedy? Nie dysponowałem szklaną kulą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Wolumen napisał:

Ok, porównanie do samochodu jest trafne. Masz sporo racji w tym. W zasadzie dziś z perspektywy męża od 16 lat chyba bym rzeczywiście nie ożenił się z rozwódką. Wtedy byłem idealistą, wszystko mi w niej pasowało. Fakt bycia rozwódką mi w niej nie przeszkadzał.

spoko , ja byłem 3 razy zaręczony... ale ślubu nie wziąłem, bo raz w życiu zostałem wkręcony w parę krzywych akcji  (prawie odsiadkę zaliczyłem) i wiedziałem, że w przypadku rozwodu żaden sąd mi nie uwierzy, bo mi przemoc przykleić + moja kartoteka to 5 sekund. Jestem 115 kg łysym karkiem, z krzywym nosem, gdy podobno się zamyśle to wyglądam jakbym chciał kogoś zabić, a  ja sobie po prostu myślę np. nad audycją Mareczka. Moje doświadczenia z sądem są takie, że już tam więcej nie chcę, bo to jest teatr... to paradoksalnie mnie uchroniło przed ślubem. Rok poświęciłem na dokładny research różnych scenariuszy związanych ze ślubem, intercyzy, podziały majątku i doszedłem do wniosku, że ślub nie daje absolutnie żadnej gwarancji i żadnej korzyści mężczyźnie...a te tzw. wsparcie, miłość, zaufanie, bliskość to nie dość, że się nie da wycenić to może być Ci zabrane, bo się przejęzyczysz...  Mam dziecko i przechodziłem to samo co Ty ale gorzej, bo seks dosłownie raz na 1 rok i nie bo nie, bo ona myślala, ze jej po cesarce przejdzie wstret do seksu..no ale jak go uprawialismy to cwierkala jak sikoreczka. Masz o tyle dobrze, że syn jest duzy i zrozumie, moje dziecko moze to zrozumie za pare lat dlaczego tatuś z mamą nie mieszka, a w pełni to za kilkanaście. Ja chcialem miec dziecko, bez kobiety niestety się nie da, myślalem, ze dobrze wybrałem, ale cóż wyszło jak wyszło. Chciałem wierzyć, tak samo jak Ty. No ale słuchaj... no ja na to patrzę tak...no trudno... jest to nauka. Nauka tego, aby nie dawać się już więcej dymać i Ameryka Południowa jest piękna młodych, pięknych, chętnych kobiet. Może się spotkamy na szlaku bracie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Wolumen napisał:

Dla mnie slub nic nie znaczy.

O stary, czeka cię dość brutalne przebudzenie to, że dla ciebie ślub nic nie znaczy nie jest jakimkolwiek argumentem. Umowy, które zawierasz też nic nie znaczą? Nie mają konsekwencji, następstw i wpływu na twoje życie? 

4 minuty temu, Wolumen napisał:

kwestie prawne,

Dla ciebie to tylko papier dla państwa i wielu instytucji to umowa prawna, która zobowiązuje cię do pewnych rzeczy i ma poważne konsekwencje. A zerwanie jej nie jest takie proste jak ci się wydaje.

Twoje rozkoszniutkie, idealistyczne podejście do kwestii tak poważnych jak umowy prawne, wiążące cię na długi okres czasu, ugryzie cię kiedyś mocno w dupę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minutes ago, Wolumen said:

Ja mam z nią cywilny ślub, tutaj Biblia nie działa

No nie wiem, masz argument że ty chciałeś ślubu kościelnego tylko ona nie mogła i to jej wina że tylko cywilny jest. Żyjecie jak i mąż i żona, a skoro ona religijna to powinna się stosować do całości zaleceń Biblii i KK a nie tylko tych które są wygodne. 

13 minutes ago, Reflux said:

ot taka zachcianka fakt, że składa się przysięgę małżeńską w obecności ogromnej ilości świadków i podpisuje cyrograf na pewno nic nie znaczy

Szczególnie religijne kobiety podchodzą do tego lekko, łatwo i przyjemnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Wolumen napisał:

 

Dla mnie slub nic nie znaczy. Z osobą, którą kocham jestem w stanie żyć tak samo bez slubu jak i ze ślubem. Wziąłem slub z nią, bo uznałem, że jak przyjdą dzieci to dobrze, by rodzice byli małżeństwem, kwestie prawne, społeczne.

jakie kwestie prawne. Słuchaj ja zrobiłem tak, idziesz do notariusz i udzielasz wszystkich pełnomocnictw jakie potrzebuje żona... z tym, ze ty ich użycie możesz zaskarżyć, a w małżeństwie nie.. 200 pln u notariusza i masz spokój. nie ma wtedy gadek, że jak bedziesz w szpitalu to mi nie powiedzą co sie z Tobą dzieje. Od tego są pełnomocnitwa, a nie śluby!!!

kwestie społeczne? co ludzie powiedzą? jak Ty się przejmujesz takimi rzeczami...

8 minut temu, Wolumen napisał:

 

Natomiast kwestia uczuć jest dla mnie całkowicie niezależna od papierka.

to po cholerę ten ślub brałeś?

8 minut temu, Wolumen napisał:

Mieszkalismy razem przed slubem około pół roku. Znalismy się rok. W domu robiła wszystko (z resztą do dziś robi) czysto, wyprane, ugotowane. Długie wieczory rozmów, troska o mnie, pomagania mi we wszystkim. Powiedz jakie miałem mieć zarzuty wtedy? Nie dysponowałem szklaną kulą...

heheheh tak wersja demo. Ja zanim moja urodziła to też było śniadanie do łóżka, obiadki, pikniki, wycieczki, seks pod prysznicem, seks w łóżku, seks na kanapie, seks na wakacjach... a w ustach to go miała dłużej niż ja w dłoni przez całe swoje życie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wolumen 

 

Ciśnie Cię, chciałbyś poruchać, natomiast kobieta, która przysięgała Cię wspierać, nie wywiązuje się z obietnicy, jej pizda zaczęła przypominać paszczę rekina- nieprzyjazną, nienawilżoną i pełną ostrych jak piła zębów.

 

Masz wrażenie, że zaraz odgryzie Ci kutasa - jest aż tak nieprzyjazna.

 

Po cichutku, powolutku, z pełną bezwzględnością znajdź więc sobie kochankę, dziwkę i pod żadnym pozorem jej o tym nie mów.

 

Poruchaj, tak jak nie robiłeś tego nigdy.

 

 

Użyj swojej fantazji, spełnij się w kochance swych marzeń całym sobą, uprawiaj seks w pozycjach niekatolickich - 69, z dupy do buzi, anal, facefuking i inne.

 

Chodzi o to, żebyś zrozumiał, jak    słabe miałeś małżeństwo.

 

Jak chora na głowę musi być kobieta, skoro jest dewotką i po kilku latach proponuję białe małżeństwo.

 

Oszukała Cię. Oszukała z pełną świadomością.

 

Rozstań się z żoną, tylko tak, żeby było jak najbardziej po Twojemu, wiem, że to śmiesznie brzmi, ale nie przyznawaj się do innej kobiety- twa zdrada w tej sytuacji, jest w pełni usprawiedliwiona.

 

 

Chędoż, jak nigdy dotąd, z uśmiechem na ustach, jakiego nie widział ten świat !

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Reflux napisał:

O stary, czeka cię dość brutalne przebudzenie to, że dla ciebie ślub nic nie znaczy nie jest jakimkolwiek argumentem. Umowy, które zawierasz też nic nie znaczą? Nie mają konsekwencji, następstw i wpływu na twoje życie? 

Dla ciebie to tylko papier dla państwa i wielu instytucji to umowa prawna, która zobowiązuje cię do pewnych rzeczy i ma poważne konsekwencje. A zerwanie jej nie jest takie proste jak ci się wydaje.

Twoje rozkoszniutkie, idealistyczne podejście do kwestii tak poważnych jak umowy prawne, wiążące cię na długi okres czasu, ugryzie cię kiedyś mocno w dupę.

Dokładnie jest jak piszesz. 38 letni typ a ma się wrażenie ze to pisze jakis 16latek. Slub to bardzo powazna kwestia. Ludzie naprawdę myślą, że są wyjątkowi , ich miłość jest wyjątkowa... korytarze sądowe widziały mnóstwo wyjątkowych miłości, zakochanych co jak szli ulicą to żule zamieniali się w milionerów, kobiety płakały w oknach, a ptaszki srały złotem.

 

2 minuty temu, RENGERS napisał:

@Wolumen 

Użyj swojej fantazji, spełnij się w kochance swych marzeń całym sobą, uprawiaj seks w pozycjach niekatolickich - 69, z dupy do buzi, anal, facefuking i inne.

albo trójkąt, czy czworokąt (3 dziewczyny) z jakimiś laseczkami po 18roku życia do 25 lat max... chłopie, wrócisz do domu to jeszcze jej piątkę przybijesz, że Cię zostawiła.

Wiesz jakie to jest zajebiste jak spuszczasz się jednej do buzi...a druga liże Ci jaja? Tego się nie da zapomnieć :D:D

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Reflux said:

Też byś podchodził do tego w taki sposób jakbyś był kobietą ?

Pewnie tak, nie bez przyczyny inicjują 2/3 rozwodów. Da się znaleźć prawdziwie religijne i szanujące się dziewczyny. Mieszkałem z taką kiedyś, seks tylko po ślubie i już, nic nie zdziałałem. Jej mąż jest jej pierwszym facetem i jest zadowolony. Zapłacił za to najwyższą cenę - kontrakt małżeński. Mnie nie było na to stać :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Orybazy napisał:

Pewnie tak, nie bez przyczyny inicjują 2/3 rozwodów. Da się znaleźć prawdziwie religijne i szanujące się dziewczyny. Mieszkałem z taką kiedyś, seks tylko po ślubie i już, nic nie zdziałałem. Jej mąż jest jej pierwszym facetem i jest zadowolony. Zapłacił za to najwyższą cenę - kontrakt małżeński. Mnie nie było na to stać :).

uczcijmy minutą ciszy brata, który wziął na siebie to brzemię i dla dobra nas wszystkich zdjął tak wadliwą babę z rynku matrymonialnego

RIP bracie [*]

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Red exPUA said:

w naturze też są bardzo kolorowe. nie w temacie

Smutne że coraz więcej się znakuje i koloruje. Nawet te miło wyglądające szare myszki. A może to lepiej, pokazują swoje "True colors" jak śpiewała Cyndi Lauper. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Orybazy napisał:

Smutne że coraz więcej się znakuje i koloruje. Nawet te miło wyglądające szare myszki. A może to lepiej, pokazują swoje "True colors" jak śpiewała Cyndi Lauper. 

a ja uważam, że to jest doskonała sytuacja... bo wiesz od razu czego się spodziewać. Ludzie sami pokazują na sobie swoją podświadomość, idioci sami się znakują. to teraz wiadomo ile mamy zaburzonych kobiet. Na szczęście matka mojego dziecka nie ma ani jednego tatuażu...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Red exPUA napisał:

Dokładnie jest jak piszesz. 38 letni typ a ma się wrażenie ze to pisze jakis 16latek. Slub to bardzo powazna kwestia. Ludzie naprawdę myślą, że są wyjątkowi , ich miłość jest wyjątkowa... korytarze sądowe widziały mnóstwo wyjątkowych miłości, zakochanych co jak szli ulicą to żule zamieniali się w milionerów, kobiety płakały w oknach, a ptaszki srały złotem.

 

albo trójkąt, czy czworokąt (3 dziewczyny) z jakimiś laseczkami po 18roku życia do 25 lat max... chłopie, wrócisz do domu to jeszcze jej piątkę przybijesz, że Cię zostawiła.

Wiesz jakie to jest zajebiste jak spuszczasz się jednej do buzi...a druga liże Ci jaja? Tego się nie da zapomnieć :D:D

Nie zrozumiałeś mnie.  Dla mnie ślub/fakt bycia w związku małżeńskim nie oznacza absolutnie nic w kwestii UCZUCIOWEJ czy EMOCJONALNEJ. Uważam, że fakt wzięcia ślubu nie jest wymiernikiem jakości , siły uczucia. Można kogoś kochać na zabój będąc w luźnym związku, można kogoś wcale nie kochać i ożenić/wyjść za mąż za kogoś np. ze względów społecznych, chęci łatwego życia (bogaty mąż) , nacisku rodziny "no dalej, kiedy slub już 5 rok chodzicie ze sobą".

 

Natomiast jestem w PEŁNI Swiadom, że ze względów prawnych, ślub jest bardzo ważny i rodzi prawnie wiążące konsekwencje. 

36 minut temu, RENGERS napisał:

@Wolumen 

 

Ciśnie Cię, chciałbyś poruchać, natomiast kobieta, która przysięgała Cię wspierać, nie wywiązuje się z obietnicy, jej pizda zaczęła przypominać paszczę rekina- nieprzyjazną, nienawilżoną i pełną ostrych jak piła zębów.

 

Masz wrażenie, że zaraz odgryzie Ci kutasa - jest aż tak nieprzyjazna.

 

Po cichutku, powolutku, z pełną bezwzględnością znajdź więc sobie kochankę, dziwkę i pod żadnym pozorem jej o tym nie mów.

 

Poruchaj, tak jak nie robiłeś tego nigdy.

 

 

Użyj swojej fantazji, spełnij się w kochance swych marzeń całym sobą, uprawiaj seks w pozycjach niekatolickich - 69, z dupy do buzi, anal, facefuking i inne.

 

Chodzi o to, żebyś zrozumiał, jak    słabe miałeś małżeństwo.

 

Jak chora na głowę musi być kobieta, skoro jest dewotką i po kilku latach proponuję białe małżeństwo.

 

Oszukała Cię. Oszukała z pełną świadomością.

 

Rozstań się z żoną, tylko tak, żeby było jak najbardziej po Twojemu, wiem, że to śmiesznie brzmi, ale nie przyznawaj się do innej kobiety- twa zdrada w tej sytuacji, jest w pełni usprawiedliwiona.

 

 

Chędoż, jak nigdy dotąd, z uśmiechem na ustach, jakiego nie widział ten świat !

Najbardziej boli mnie jej egoizm, po tylu kurwa mać latach ona ma czelność przyjść i mi takie coś powiedzieć w twarz. Wykrzyczałem jej, że mnie oszukała, bo przed slubem rżnęła się jak dzika, nie było słowa nt. życia w białym małżeństwie w przyszłości. Oczywiście, gdyby wspomniała wtedy to bym spieprzał ile sił w nogach. Zastanawiające jest też to, że jej odbiło dopiero teraz, po tylu latach.

 

Nie wiem na prawdę nie wiem co jej odbiło, czuję się jak bym przez te lata żył z człowiekiem, którego nie znałem zupełnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Wolumen napisał:

Najbardziej boli mnie jej egoizm, po tylu kurwa mać latach ona ma czelność przyjść i mi takie coś powiedzieć w twarz. Wykrzyczałem jej, że mnie oszukała, bo przed slubem rżnęła się jak dzika, nie było słowa nt. życia w białym małżeństwie w przyszłości. Oczywiście, gdyby wspomniała wtedy to bym spieprzał ile sił w nogach. Zastanawiające jest też to, że jej odbiło dopiero teraz, po tylu latach.

 

Nie wiem na prawdę nie wiem co jej odbiło, czuję się jak bym przez te lata żył z człowiekiem, którego nie znałem zupełnie.

hahaha 

Mąż myśli, że żona się nie zmieni. 
Żona myśli, że mąż się zmieni. 
Oboje się mylą.

Stary ty się ciesz. Ja ostatnio rozmawiałem ze znajomym, który ma kolegę, który jest 36 lat w związku małżeńskim. Z czego ostanie 30 lat. Tak 30, nie 3, 30 .... zero seksu, zero loda, zero pocałunków, dwójka dzieci odchowana... seks tylko przez pierwsze 6 lat związku i koleś nie może odejść, bo są tak uwiązania finansowo i prawnie ze sobą. 

Wyobrażasz sobie 30 lat walić konia i płacić? Dziękuj Bogu, że teraz... jak już dzieciak prawie pełnoletni, bez obsługowy i jeszcze jesteś w takim wieku, że nawet jak jesteś zaniedbany to za 2 - 3 lat niejedna 20-tka może mieć mokro na Twój widok. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Religia dla kobiet często jest wygodną wymówką.

Owszem, niektóre wierzą szczerze i bardziej bezmyślnie, niż faceci.

Ale - jak w Twoim przypadku - często wiara czy przekonania są wykorzystywane do racjonalizacji zachowań o innym podłożu.

Wcześniej brak rozwodu religijnego nie przeszkadzał w seksie, a teraz nagle - to grzech.

 

2. Jesteś nieatrakcyjny dla niej. Zwyczajnie - jak jej wszystko mówisz, wygarniasz, że pójdziesz na dziwki, itp - jesteś jak otwarta księga. Oczywistość i przejrzystość, czyli podstawa nieatrakcyjności.

Zwłaszcza w tak długim związku.

 

3. Za mało w Tobie egoizmu. To też jest nieatrakcyjne. Popatrz, co ona robi, jak mówisz, z tymi spacerami. Chodzi sama.

A Ty- jako królowa matka chcesz prowadzić kolektyw.

Gdzie Twoje męskie egoistyczne przywództwo ? Nadto przejmujesz się tym, że ona idzie sama.

Jak kwoka.

 

4. Jak weszliście w związek. Fatalnie dla Ciebie Wygląda na to, że byłeś "wygodną partią" a nie żadną miłością.

- jest starsza. o 2 lata. To dużo.

- była po rozwodzie. Czyli porażce związkowej. Jeszcze wyszło - że z jej winy.

 

Ty, jak biały rycerz spadłeś jej z nieba - i pewnie jeszcze ucałowałeś niewinne stópki.

 

To ma wpływ na resztę związku. Podświadomie (albo i świadomie) jesteś "miłym misiem, który uratował", albo "dobrą partią". Tacy nie powodują, że kobieta ma mokro w majtach.

 

5. Zajmij się synem. Syna masz. Możliwe, że jeszcze nie przekazałeś mu całkowicie spierdolonych ideałów o kobietach.

To Twój genetyczny potomek (mam nadzieję).

Jak mawiają - "żona to nie rodzina".

 

Mam nadzieję, że chociaż jakieś wspólne hobby macie razem, żeby se pogadać na luzie, mimo że pewnie teraz okres buntu się zbliża.

Z synem otwarcie gadaj, nie z żoną. Naucz go czegoś o naturze kobiet, żeby nie miał gorzej niż Ty.

 

6. Żona. Jak coś chcesz od niej jeszcze, to nic nie osiągniesz gadaniem. Kobiety nie traktują gadania poważnie. Tzn nie traktują treści poważnie.

Gadać trzeba, czyli gdakać i kwokać, żeby się socjalizować. Treść nie zawsze ma znaczenie.

Do rozumu mało której przemówisz argumentami.

 

Zabezpieczasz się rozwodowo - dobrze. Rób tak dalej.

Tylko teraz skupienie na sobie i synu.

Kolegów masz, mam nadzieję, jakieś hobby poza domem. Sport można pouprawiać. Nawet w domu teraz.

Ogranicz ilość przekazywanych zonie informacji o sobie.

Nie ilość rozmów, ale ilość informacji.

Zastąp bycie otwartą księgą miłymi rozmowami o pogodzie, czy literaturze, obiedzie, itp.

 

Inwestujesz w siebie i ogarniasz syna.

Na dziwki możesz pójść, ale zachowaj dyskrecję totalną. Nikomu, nic. Ani synowi, ani kolegom. Płatności, przejazdy, itp - anonimowo. Totalnie nic nikomu.

A jak poruchasz, to staraj się nie okazywać zbyt dobrego humoru.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, sargon napisał:

1. Religia dla kobiet często jest wygodną wymówką.

Owszem, niektóre wierzą szczerze i bardziej bezmyślnie, niż faceci.

Ale - jak w Twoim przypadku - często wiara czy przekonania są wykorzystywane do racjonalizacji zachowań o innym podłożu.

Wcześniej brak rozwodu religijnego nie przeszkadzał w seksie, a teraz nagle - to grzech.

 

2. Jesteś nieatrakcyjny dla niej. Zwyczajnie - jak jej wszystko mówisz, wygarniasz, że pójdziesz na dziwki, itp - jesteś jak otwarta księga. Oczywistość i przejrzystość, czyli podstawa nieatrakcyjności.

Zwłaszcza w tak długim związku.

 

3. Za mało w Tobie egoizmu. To też jest nieatrakcyjne. Popatrz, co ona robi, jak mówisz, z tymi spacerami. Chodzi sama.

A Ty- jako królowa matka chcesz prowadzić kolektyw.

Gdzie Twoje męskie egoistyczne przywództwo ? Nadto przejmujesz się tym, że ona idzie sama.

Jak kwoka.

 

4. Jak weszliście w związek. Fatalnie dla Ciebie Wygląda na to, że byłeś "wygodną partią" a nie żadną miłością.

- jest starsza. o 2 lata. To dużo.

- była po rozwodzie. Czyli porażce związkowej. Jeszcze wyszło - że z jej winy.

 

Ty, jak biały rycerz spadłeś jej z nieba - i pewnie jeszcze ucałowałeś niewinne stópki.

 

To ma wpływ na resztę związku. Podświadomie (albo i świadomie) jesteś "miłym misiem, który uratował", albo "dobrą partią". Tacy nie powodują, że kobieta ma mokro w majtach.

 

5. Zajmij się synem. Syna masz. Możliwe, że jeszcze nie przekazałeś mu całkowicie spierdolonych ideałów o kobietach.

To Twój genetyczny potomek (mam nadzieję).

Jak mawiają - "żona to nie rodzina".

 

Mam nadzieję, że chociaż jakieś wspólne hobby macie razem, żeby se pogadać na luzie, mimo że pewnie teraz okres buntu się zbliża.

Z synem otwarcie gadaj, nie z żoną. Naucz go czegoś o naturze kobiet, żeby nie miał gorzej niż Ty.

 

6. Żona. Jak coś chcesz od niej jeszcze, to nic nie osiągniesz gadaniem. Kobiety nie traktują gadania poważnie. Tzn nie traktują treści poważnie.

Gadać trzeba, czyli gdakać i kwokać, żeby się socjalizować. Treść nie zawsze ma znaczenie.

Do rozumu mało której przemówisz argumentami.

 

Zabezpieczasz się rozwodowo - dobrze. Rób tak dalej.

Tylko teraz skupienie na sobie i synu.

Kolegów masz, mam nadzieję, jakieś hobby poza domem. Sport można pouprawiać. Nawet w domu teraz.

Ogranicz ilość przekazywanych zonie informacji o sobie.

Nie ilość rozmów, ale ilość informacji.

Zastąp bycie otwartą księgą miłymi rozmowami o pogodzie, czy literaturze, obiedzie, itp.

 

Inwestujesz w siebie i ogarniasz syna.

Na dziwki możesz pójść, ale zachowaj dyskrecję totalną. Nikomu, nic. Ani synowi, ani kolegom. Płatności, przejazdy, itp - anonimowo. Totalnie nic nikomu.

A jak poruchasz, to staraj się nie okazywać zbyt dobrego humoru.

No lepiej bym tego nie napisał.
Kasa to pryszcz. @wolumen Teraz najważniejszy jest Twój syn. To jak Ty poradzisz sobie z tą sytuacją taki on będzie miał wzór zależy od tego czy Cię będziesz szanować i czy podzieli Twój los.
Jak jej jebniesz to będzie tym co mamusie uderzył i pójdziesz siedzieć.
Jak będziesz robił awantury to będzie, że się czepiasz.
Jak zrobisz to z klasą, bez awantur i depresji, chlania, ćpania, znajdziesz sobie hobby, zaczniesz wyglądać lepiej osiągać sukcesy to syn będzie miał wzór, a jak nie to stracisz nie tylko dziurę, ale i syna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Wolumen napisał:

 

Natomiast jestem w PEŁNI Swiadom, że ze względów prawnych, ślub jest bardzo ważny i rodzi prawnie wiążące konsekwencje. 

Nie, ty nie jesteś niczego świadom, tobie się wydaje, że jesteś.
A dodatkowo skoro przysięga podejmowana przed ogromną ilością świadków oraz urzędnikiem państwowym nic nie znaczy, to mogę stwierdzić z dość dużą dozą pewności, że do swoich własnych słów też zbyt poważnie nie podchodzisz.

Tak cię boli, że żona ma wywalone, ale pozwoliłeś się tak traktować, groziłeś, mówiłeś, ale gówno z tym zrobiłeś. Amerykanie mawiają: "Talk is cheap" (tłumacz. Gadanie jest tanie), no a twoje pewnie w szczególności.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, spacemarine napisał:

Te gadanie o czystości to pewnie informacja wyłącznie dla Ciebie

Dokładnie, taki wybiórczy katolicyzm w żeńskim wydaniu, koleś zwyczajnie jej nie pociąga seksualnie ale widocznie jest przydatny to sobie babsko wymyśliło bajkę o czystości.

Baby są cwane, zawsze sobie znajdą jakichś frajerów i wciskają te swoje kity.

Edytowane przez Ace of Spades
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wolumen napisał:

Pod koniec ubiegłego roku żona zaczęła coś przebąkiwać o białym małżeństwie, bo chce chodzić do komunii i spowiedzi (z pierwszym mężem ślub kościelny, była próba stwierdzenia nieważności, nieudana).

 

2 godziny temu, Wolumen napisał:

W ubiegłym tygodniu żona przyszła, oznajmiła, że przystąpiła do spowiedzi, przyjęła komunię i od teraz żyje w czystości. Nie jest to żadne kłamstwo, bo w tę niedzielę byliśmy w kościele i na moich oczach poszła do komunii.

 

2 godziny temu, Wolumen napisał:

żona jest rozwódką, jestem jej drugim mężem (rozwód miała rok przed Poznaniem mnie, tamto małżeństwo trwało 4 lata, bez dzieci)

No to podsumujmy - wzięła kościelny+cywilny z pierwszym mężem, później się rozstali.

Ale kościelnego rozwodu nie udało się uzyskać, kto wie, czy nie z jej winy.

 

Jak mąż i żona sobie żyją razem to spoko, grzechu nie ma.

Ale ... jeśli ona ma tamten kościelny obowiązujący, to nie żyjąc z mężem i żyjąc z inną osobą (z Tobą), nieważne, że nie współżyje. Wzięła na siebie małżeństwo cywilne - co jest wyraźną oznaką, że to pożycie w jakimś stopniu jest regulowane i ona się na to świadomie zgodziła. Przecież w kościele "mieszkanie bez ślubu" to grzech, a tutaj możnaby się doszukać takiej oznaki. Fakt powoływania się cywilny w takim przypadku by świadczył o hipokryzji - bo przecież gdyby cywilny się liczył, to by kościelnego nie trzeba było brać.

 

Moim zdaniem nie ma tu prawa mówić o czystości - poszła do komunii z grzechem ciężkim, spowiedź nic nie da.

Racjonalizacja mocno.

Musiałaby księdzu nakłamać, że żyje z rodzeństwem.

Który ksiądz dał rozgrzeszenie osobie, która deklaruje, że żyje w "białym" związku cywilnym z dzieckiem i mężem, któremu odmawia współżycia i bliskości?

Permanentny grzech ciężki. Chodząc do komunii jeszcze bardziej się pogrąża.

 

Chłopie, ona przeczy sama sobie (jest zaburzona lub chora).

 

Z kolei kwestia problemów z macicą, może być powodem wygenerowanym konfliktem (alt-met, totalna biologa):

Cytat

Mięśniaki mogą się również tworzyć w wyniku ciągłego rozdrapywania ran i żalu, z powody tego, co wydarzyło się w przeszłości. Często towarzyszy im skrywania chęć zemsty oraz bezsilność  i poczucie bycia ofiarą.

https://recall-healing.com/2019/07/25/miesniaki-macicy/

Cytat

 

Według Totalnej Biologii mogą wystąpić różne konflikty:

-lęk o utratę dziecka/poronienie

-chęć utrzymania dziecka w łonie

– ważny konflikt związany z problemem z zajściem w ciążę lub jej utrzymaniem

-niechęć do zajścia w ciążę,  utrzymania dziecka w łonie lub chęć jego usunięcia

-wspomnienia trudnego porodu w rodzie, śmierć kobiety lub dziecka podczas porodu

– konflikt związany z brakiem własnych dzieci, zwłaszcza gdy w przeświadczeniu kobiety kończy się jej czas na zajście w ciążę a „zegar biologiczny tyka”.

 

 

Unikanie kontaktu czy bliskości wskazuje na to, że ona:

 - nie pogodziła się z przeszłością (co uniemożliwia jej przeżywanie obecnej relacji)

lub

 - nie traktuje Ciebie poważnie (nie jesteś dla niej odpowiedni, atrakcyjny lub też ma zaburzone poczucie i nie jest w stanie tego doświadczać)

 

Gdyby była tak "cwana", że wciskała kity - to raczej wolałaby się skupić na sobie, a unikanie może wskazywać, że coś w sobie dusi i nie widzi innych opcji jak "cierpienie".

Ona sobie nie radzi sama ze sobą - to jak ma radzić sobie w małżeństwie?

 

Odradzałbym Ci mówienie o prostytutkach, czy też tego typu zagrania. To podejście roszczeniowe, nastawione na wzbudzanie poczucia winy i uzyskanie konkretnego rezultatu. Manipulacja. Miej tego świadomość.

Odradzałbym również niskowibracyjne "wyrzuty" i jechanie po niej jaką to jest grzesznicą...itd Patrz na nią jak na osobę chorą. I tutaj pojawia się z kolei coś po Twojej stronie. Wziąłeś z nią ślub, więc w jakiejś formie powinieneś podejść do tego z wyrozumieniem, uczuciem, chociażby współczuciem. Ale wiem - to trudne, bo czujesz się oszukany. Możesz spróbować #1, lub nie #2.

 

#1 Lepiej byłoby postawienie sprawy jasno - albo otwiera się przed Tobą i razem przez to przechodzicie, przyznaje się błędów, załatwia kościelny rozwód. Jeśli masz na to siłę i darzysz ja uczuciem (bo wiadomo: od razu do tego nie podejdzie, to może być cały proces "otwierania") to działaj.

 

#2 Jeśli nie masz tej energii, to porozmawiaj z nią - pomyślcie o szybkim rozwodzie. Jeśli coś się psuje, nie da się tego naprawić, to łatasz to na siłę i jedziesz na półrozwiązaniach czy wymieniasz na nowe?

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wolumen przykro czytać Twoją historię. I w zasadzie nielatwo jest coś doradzić.

 

Na pewno bardzo złym pomysłem jest deklarowanie chodzenia do prostytutek albo szukania romansów. To jest prawnie dla faceta samobójstwo. 

W razie rozwodu zostanie to wykorzystane przeciwko Tobie i alimenty będziesz płacić na żone jako winny rozpadu małżeństwa i na dzieci bo tak jest zawsze. 

 

Nie sięgaj też po argumenty religijne. 

Jeśli nalrawdę tak zdewociała, to nie nie masz szans na nią wpłynąć, bo nie macie sakramentu, a ona zracjonalizuje sobie, że Ty stoisz na jej drodze do świętości i zbawienia. 

 

Ja myślę, że najlepsze co możesz zrobić, to zainwestować w siebie. Siła spokoju. Nie zdradzaj sie ze swoimi emocjami. Ale zacznij dbac o siebie. Przestań być bankkamtemi posługiwaczem w tej relacji. 

Odnoś sie do niej z szacunkiem, panuj nad sobąz nie rób awantur. 

Bądź dobrym ojcem nadal o dbaj o dzieci

Ale o siebie kurwa też. Niech poczuje ze traci nad Tobą władze, ale tak żeby nie mkala sie do czego przyczepić 

 

-jedziemy w wekend do mamusi przecież

-nie, skarbie. Nie mam na to ochoty. Ide rano pobiegać, a potem z kumplem na piwo 

 

Zwiększenie swojej atrakcyjności, zadbanie o siebie, kondycję i danie jej odczuć, że coś traci- z kontolą i finansami na czele to w mojej opinii jedyna szansa, żeby coś się zmieniło. 

 

Ponadto:

1. Możesz spróbować terapii małżeńskiej, ale jest duże ryzyko, że nic to nie da w przypadku kiedy jej tak pasuje jak jest 

2. Sprawdź Ty dobrze czy za tym nie jest jakiś bolec na boku. To, że do komunii poszła na Twoich oczach nie znaczy, że nie spowiadała sie wczensiej ze zdrady. 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Wolumen said:

Cześć,

 

chwilę temu się zarejestrowałem, mam nadzieję, że avatar i post powitalny to wszystkie formalności na start, dlatego przechodzę do meritum - problemu, który mnie toczy od środka, liczę na jakieś porady, co dalej z tym robić.

Sam jestem po rozwodzie. Oto porady:

- absolutnie nie chodź na żadne dziwki

- jeśli masz doła z powodu braku seksu to zacznij chodzić do psychologa/psychiatry. to można potem spróbować wykorzystać przy rozwodzie

- przygotowuj się do rozwodu. Przemyśl wszystko 10 razy

- jeśli chcesz to czekaj rok. ale idź do prawnika i upewnij się że z alimentami jest faktycznie tak jak opisałeś

- zajmuj się synem

- myslę, że warto w pewnym momencie z synem porozmawiać o tym że małzeństwo się sypie. nie chodzi mi o nastawianie go negatywnie do matki ale żeby po prostu wiedział. on przeciez jest prawie dorosły. będzie widział że coś nie gra. dobrze jest mu to wytłumaczyć.

- idealnie byłoby gdybyście z żona poszli do notariusza i podzielili majątek przed rozwodem. wtedy rozwód bez orzekania o winie to formalność

- ktoś powyżej zaproponował żeby spróbować uratować jeszcze to małżeństwo. jeśli masz na to siłe można spróbować. podszedłbym do tego od strony kościoła - skoro ona taka wierząca to może dyskretnie poszukaj czy jest jakiś sensowny ksiądz albo ktoś z kościołem powiązany kto specjalizuje się w takich tematach. może udałoby się spotkać we trójkę, a jeśli żona nie będzie chciałą to początkowo idź sam i zobacz czy uda się coś zdziałać. w sumie jesteście razem 16 lat, więc po raz ostatni spróbować chyba można? w niczym to przeciez nie przeszkadza. możesz przygotowywać się do rozwodu itp

 

Co do krytyki, którą niektórzy tu głoszą że wziąłeś rozwódkę albo że z tamtym też mało seksu uprawiała to jest bez sensu. Skąd niby miałeś wiedzieć jaki był powód ich rozwodu. Powiedziała Ci co innego i wziąłeś to za dobrą monetę. A co do małżeństwa z rozwódką to jak dla mnie o niczym nie świadczy. Nawet wydaje mi się, że rozwódka może mieć mniejszy przebieg niż kobieta 'wolna' która zmieniała partnerów co miesiąc.

 

I na koniec: nie żeń się już więcej. Doceń fakt bycia wolnym mężczyzną :)

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.