Skocz do zawartości

Białe małżeństwo z przymusu


Rekomendowane odpowiedzi

15 godzin temu, Monk napisał:

@Red exPUATeraz Ty słuchaj (albo i nie ;) ) PODDAŁEŚ MI GENIALNY POMYSŁ. A właściwie nie mnie, tylko dla @Wolumen

 

Mogę ci (prawie) zagwarantować, że jeśli zaczniesz odgrywać ten cyrk o którym pisze @Red exPUA, to Twoje pożycie seksualne wróci do normy. Tylko musisz to robić nie jako prank, tylko tak, żeby wyglądało, że naprawdę w to wierzysz. Ona do kościoła raz dziennie, Ty dwa razy dziennie. Ona różaniec przed snem a Ty krzyżem do rana ;) Nie no, zbijam się, ale nic tak nie otwiera dewotom oczy, jak jeszcze większa dewocja a wręcz przesada. Myślę, że Twoja małżonka uznaje to za swój "krzyż", to, że znosi Twoje "niezrozumienie" tej świętości, której się poświęca. To, że Ty jesteś "napalony" a ona oddaje się "wyższym" sprawom duchowym. To, że ona oddała się Bogu, a "Ty tlko o jednym" etc. etc. Dla katolików poświęcenie się to bilet do nieba. Więc jeśli zrobisz to co zrobisz, to może jej zbrzydnie.

 

Wiem, że istnieje kilka skutecznych technik terapeutycznych, które polegają na mechanizmie paradoksu. Jeśli np. ktoś się jąka, to poproś go, by ćwiczył "jeszcze intensywniejsze jąkanie". I podobno działa. Tak jak z fajkami, czy alkoholem: jak przesadzisz, to długo do tego nie wrócisz. 

 

Spróbuj. Co Ci szkodzi. I tak inna alternatywa to tylko rozstanie, więc nic nie tracisz.

 

A tak bajdełej w temacie: kurcze, Ludzie, my wszyscy się zmieniamy. I nigdy nie wiadomo, co i kiedy nam strzeli do łba. I nie bronię tu nikogo. Chodzi mi tylko o to, że to naturalne, że wiążąc się z kimś ponosimy to ryzyko, że już nie będzie tak jak kiedyś. Że coś się zmieni. Że ona/on się odkocha, że zdradzi, że nawróci, że odnajdzie Jezusa czy Buddę... Kto potrafi przewidzieć jaki sam będzie za X-lat? Że zakiełkuje w nas jakaś idea, której się oddamy? Rozumiem, że sprawia to innym cierpienie i to jest niefajne. Ale czy my tego cierpienia nie prowokujemy sami zakłdając, że zawsze będzie lojalność, zawsze będzie seks, zawsze "będzie"?

 

Tak mnie naszło. 

 

 

 

Mamy jeszcze syna, 15 letniego. Chłopak prawie dorosły, ma oczy, uszy. Nie chcę ćwiczyć takich numerów dłużej, niż 3 dni w formie żartu, bo pomyśli , że obojgu rodziców palma odbiła. Wtajemniczanie go w to w stylu "teraz będę robił bekę z matki, bo jej odbija na tle kościoła" byłoby bardzo źle odebrane przez syna. Raz jako wyraz mojej niedojrzałości, dwa jako atak na matkę. A po trzecie - z oczywistych względów syn nie wie o żony decyzji, więc w tej układance brakowałoby mu tej informacji, by zrozumieć o co mi chodzi.

W dniu 28.10.2020 o 09:03, Red exPUA napisał:

Przerobiłem to...
Jak przyjeżdżałem o 6 rano pijany i naćpany z imprezy po same uszy, aż mną wykręcało to szybki prysznic i od razu seks i śniadanko do łóżka. A jak przestałem pić, ćpać, palić i pomagałem przy dziecku to czar prysł.




 

U mojej żony miałbyś po najdalej 2 takich akcjach papiery rozwodowe na stole. Ja wiem, że są takie kobiety, które podświadomie stawiają sobie za cel nawracania łobuza, którego sobie wzięły. Ale są też takie, które się tym brzydzą. 

 

Bardzo zero-jedynkowo podchodzisz do kobiet. O ile w pozostałych kwestiach, o których napisałeś się z Tobą zgadzam, to akurat w tej nie mogę. Pomimo, że wierzę, że tak u Ciebie było. Ale nie wszędzie tak to zadziała.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Wolumen napisał:

U mojej żony miałbyś po najdalej 2 takich akcjach papiery rozwodowe na stole.

Chyba z Twoimi danymi :D

 

38 minut temu, Wolumen napisał:

Ja wiem, że są takie kobiety, które podświadomie stawiają sobie za cel nawracania łobuza, którego sobie wzięły. Ale są też takie, które się tym brzydzą. 

tak, te co są po ścianie

38 minut temu, Wolumen napisał:

 

Bardzo zero-jedynkowo podchodzisz do kobiet. O ile w pozostałych kwestiach, o których napisałeś się z Tobą zgadzam, to akurat w tej nie mogę. Pomimo, że wierzę, że tak u Ciebie było. Ale nie wszędzie tak to zadziała.

Dlatego ja nie mam żony i dlatego ja nie przejdę i nie przechodzę takie syfu jak Ty teraz, bo właśnie, że podchodzę zero jedynkowo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Red exPUA napisał:

Chyba z Twoimi danymi :D

 

tak, te co są po ścianie

Dlatego ja nie mam żony i dlatego ja nie przejdę i nie przechodzę takie syfu jak Ty teraz, bo właśnie, że podchodzę zero jedynkowo. 

Jeśli tkwię 16 lat w związku małżeńskim, traktuję ten związek poważnie. Nie zacznę nagle latać po nocach i chlać, bo raz że nie tędy droga, dwa, że nigdy nie miałem takiego charakteru. Zawsze wychodziłem z założenia, że albo mnie ktoś akceptuje takim jakim jestem albo najwyżej będę sam. Żonie odbiło po 16 latach, tego przewidzieć nie mogłem. To znaczy mogłem ale na tej samej zasadzie, że potencjalnie zaraz mi samolot spadnie na dom, bo istnieje taka możliwość przecież.

 

Z dzisiejszego punktu widzenia też uważam, że bym się nie żenił, same nerwy i kłopoty. Jednak - i tu wracamy to p-ktu wyjścia - jeśli jednak bym się ożenił ponownie to nadal prezentowałbym taką samą postawę jak dotąd. Albo zatrybi albo nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Wolumen napisał:

U mojej żony miałbyś po najdalej 2 takich akcjach papiery rozwodowe na stole.

Mocne stwierdzenie jak na kogoś kto jeszcze parę dni temu uważał, że z żoną będzie żył długo i szczęśliwie a jej zafascynowanie religią to tylko chwilowa faza. ?

 

3 minuty temu, Wolumen napisał:

Żonie odbiło po 16 latach, tego przewidzieć nie mogłem.

 

Rozwódka, starsza od ciebie z udokumentowaną historią ciągotek do dewocji. Stary to już nie jedna czerwona flaga a cała armia czerwona.

Edytowane przez Reflux
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Reflux napisał:

Mocne stwierdzenie jak na kogoś kto jeszcze parę dni temu uważał, że z żoną będzie żył długo i szczęśliwie a jej zafascynowanie religią to tylko chwilowa faza. ?

hahaahh no dokładnie beka w opór ?? dupy mu nie daje po Bóg tak chce, ale tu jej honoru broni jak Biały Rycerz. Trzeba wybaczyć - faza szoku :D

Edytowane przez Red exPUA
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Reflux napisał:

Mocne stwierdzenie jak na kogoś kto jeszcze parę dni temu uważał, że z żoną będzie żył długo i szczęśliwie a jej zafascynowanie religią to tylko chwilowa faza. ?

 

Można się w życiu chyba pomylić, zwłaszcza po tylu latach, gdy już myślisz, że będzie tak do śmierci.... 

 

2 minuty temu, Red exPUA napisał:

hahaahh no dokładnie beka w opór ?? dupy mu nie daje po Bóg tak chce, ale tu jej honoru broni jak Biały Rycerz. Trzeba wybaczyć - faza szoku :D

 

 

Nie bronię. Przeciwnie, napisałem, że pójdę z tą potrzebą do konkurencji. I tak zrobię, jedyne co mnie na chwilę obecną chwilę blokuje to pandemia - boję się o zdrowie. Prezerwatywa nie chroni przed Covid.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Wolumen napisał:

Nie bronię. Przeciwnie, napisałem, że pójdę z tą potrzebą do konkurencji. I tak zrobię, jedyne co mnie na chwilę obecną chwilę blokuje to pandemia - boję się o zdrowie. Prezerwatywa nie chroni przed Covid.

 

ech... no to ja już tutaj wycofuję się z tego wątku. Szkoda było strzępić ryja i ruchów palców na klawiaturze. Ona - Bóg, on - Covid. Ech...

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Red exPUA napisał:

ech... no to ja już tutaj wycofuję się z tego wątku. Szkoda było strzępić ryja i ruchów palców na klawiaturze. Ona - Bóg, on - Covid. Ech...

 

Ale czego nie rozumiesz? Że nie pójdę dziś czy jutro do divy bo się boje wrócić z covidem? Ja u fryzjera nie byłem od 2 miesięcy, maszynkę kupiłem i syn mnie strzyże bo się brzydzę fryzjerów teraz.

 

 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Wolumen napisał:

Można się w życiu chyba pomylić, zwłaszcza po tylu latach, gdy już myślisz, że będzie tak do śmierci....

Jasne, że można jeszcze przy tak naiwnych i dziecinnych przekonaniach jak twoje jest to prawie gwarantowane.
Ale spoko, przetraw to sobie wszystko przez parę dni i wyciągnij wnioski z tego co się wydarzyło.
Przygotuj plan działania i weź odpowiedzialność za swoje życie. Przestrzegę cię tylko przed tym, że twoja myszka może równie dobrze czekać na twoje pójście na divy i potem wykorzystać to w sądzie przeciwko tobie.
Pilnuj się bo pochopnymi decyzjami zrobisz sobie krzywdę.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Reflux napisał:

Jasne, że można jeszcze przy tak naiwnych i dziecinnych przekonaniach jak twoje jest to prawie gwarantowane.
Ale spoko, przetraw to sobie wszystko przez parę dni i wyciągnij wnioski z tego co się wydarzyło.
Przygotuj plan działania i weź odpowiedzialność za swoje życie. Przestrzegę cię tylko przed tym, że twoja myszka może równie dobrze czekać na twoje pójście na divy i potem wykorzystać to w sądzie przeciwko tobie.
Pilnuj się bo pochopnymi decyzjami zrobisz sobie krzywdę.

Dzięki za ten rzeczowy i wyważony komentarz.

Niektórzy w tym wątku najwyraźniej stwierdzili, że pióra mi opadły i mięknę. Absolutnie nie. Próbuję się tylko pozbyć emocji, które są złym doradcą.

 

Na pewno nie zamierzam za żoną chodzić jak pies i skamleć, ten etap dawno już minął. 

Aktualnie, tak jak napisałeś, próbuję na spokojnie analizować swoje położenie i drogi ewakuacji, uwzględniając wszystko, co ta ewakuacja za sobą pociągnie, by potem nie być zaskoczonym.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Wolumen napisał:

 

Można się w życiu chyba pomylić, zwłaszcza po tylu latach, gdy już myślisz, że będzie tak do śmierci.... 

 

 

 

Nie bronię. Przeciwnie, napisałem, że pójdę z tą potrzebą do konkurencji. I tak zrobię, jedyne co mnie na chwilę obecną chwilę blokuje to pandemia - boję się o zdrowie. Prezerwatywa nie chroni przed Covid.

 

Niby jesteśmy inteligentni ale jednak w gorącej wodzie kąpani do tego nasiąkamy głupotami jak gąbka !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witam ponownie,

 

podzielę się na gorąco wydarzeniami z wczorajszego wieczora, bo myślę, że wyczerpują temat.

 

Rozpocząłem wczoraj z żoną poważną rozmowę, mówiąc , że nie akceptuję tego jej kroku, dla mnie nie żyjemy w żadnym białym małżeństwie, bo ja potrzeb się nie pozbyłem, muszę sam ze sobą to załatwiać i to kilka razy w tygodniu, bo ona nie chce. Powiedziałem, że według wszelkich publikacji, które czytałem nt. białego małżeństwa to oboje partnerów musi się na to zgodzić i oboje musi żyć w czystości. Dla mnie czystość to nie jest oglądanie porno i masturbacja, co muszę czynić, by normalnie funkcjonować, bo seks miałem ostatni raz w marcu br.

 

Żona o dziwo podjęła dyskusje i stwierdziła niemalże ze łzami w oczach "przecież się zgodziłeś na to, powiedziałeś, żebym już w końcu poszła do tej spowiedzi".

 

Piękne spłycenie tematu, to jest jej domena.

 

Sytuacja wyglądała tak, że gadanie o przygotowywaniu się do pójścia do spowiedzi słyszałem mniej więcej od listopada 2018. Najpierw to wyśmiałem i zakpiłem, że od razu do zakonu niech idzie. Po chwili kategorycznie się nie zgodziłem. Następnie tego typu rozmowy były przy praktycznie każdej mojej próbie (udanej lub nie, bo wówczas udane jeszcze się zdarzały) zainicjowania seksu.  Ona jako argument odmowny podawała "przygotowanie do spowiedzi i komunii" ja mówiłem, że zwariowała. W zeszłym roku, bodajże chyba w listopadzie podczas kolejnej tego typu odmowie powiedziałem jej, że jak ma iść to niech w końcu idzie, żebym wiedział na czym stoję, bo gra na czas od roku, a ja przynajmniej oficjalnie znajdę sobie kogoś na boku i będę w koncu seksualnie spełniony. 

 

Dokładnie w ten sposób wyglądała moja zgoda według mojej żony - po którejś z rzędu, po roku czas, odmowie współżycia wkurwiłem się i powiedziałem, że niech nie chrzani o przygotowaniach przez rok czasu i jak ma iść to niech idzie, to sytuacja mi sie wyjaśni.

Wczoraj usłyszałem z jej ust, że to była moja zgoda, mało tego z płaczem zaczęła mi szlochać "no przecież się zgodziłeś".

 

Wściekłem się, poszedłem po kartkę, długopis , kazałem usiąść do stołu. Kazałem napisać oświadczenie, że ze względu na permanentną odmowę mi współżycia ze względów religijnych i kategorycznego postawienia przez nią sprawy przyjmuje do wiadomości, że będę chodził do prostytutki. 

 

Oczywiście podpisać nie chciała ale zapierała się, że nie będzie mnie kontrolować i nie chce o niczym wiedzieć.  Ja powiedziałem, że nie wierzę w takie słowne zapewnienia, bo jak się przypadkowo dowie to zrobi ze mnie winnego wszystkiego i ograbi z majątku.

Powiedziała, że przyjmuje do wiadomości, że to zrobię.

 

Wściekłem się, korzystając z faktu, że syn był u dziadków mówię do niej, to jak nie, to idziemy teraz do łóżka. Chwyciłem za rękę, zaprowadziłem do sypialni. Była sparaliżowana ze strachu. Wyszła z sypialni z płaczem, mówiąc, że ona nie ma żadnych potrzeb, że ona nie może się zmusić, że nic nie czuje, żadnego podniecenia, że ona WRÓCIŁA DO BOGA, przyrzekła czystość i będzie mieć ciężki grzech jak złamie przyrzeczenie.

 

W tej sytuacji zaniechałem dalszych prób czegokolwiek tylko poszedłem za nią i pytam normalnym, nie podniesionym głosem - czy według niej mając zanik potrzeb seksualnych i spadek libido do zera nie powinno się o tym porozmawiać z partnerem, a przede wszystkim pójść do specjalisty i rozpocząc terapię? Powiedziałem, że gdyby tak postawiła sprawę i rozpoczęła chociaż próbę leczenia - byłbym cierpliwy, nie naciskałbym. Nie jestem zwyrodnialcem.

 

Ona jednak wybrała opcję pt. "będę świętą" , kompletnie uciekając od problemu, kompletnie ze mna o tym nie rozmawiając. Skraj egoizmu i bezczelności w zasadzie też.

 

Po tym, co ujrzałem wczoraj, odpuściłem. Przypomne, ze ostatni seks mieliśmy w marcu więc teoretycznie też powinno jej się chcieć, była wczoraj sposobność, nie było syna, była moja gotowość i chęć. Ona jest jednak kompletnie wyprana z jakiegokolwiek libido.

 

Po wszystkim ochłonąłem i jakąś godzinę później poszedłem do niej do pokoju i powiedziałem, że nie będę więcej nalegał na seks, bo przestałem ją traktować w kategoriach obiektu seksualnego. Widzę, że jest oschła, oziębła, jest po prostu jak przysłowiowa kłoda. Nigdy tak nie reagowała (nie aż tak chłodno) na takie  próby inicjacji z mojej strony jak wczoraj. A nade wszystko całkowicie aseksualne jest mówienie, że wróciła do Boga. No kurwa mać, uwierzcie, każdego napalonego faceta taki tekst schłodzi w sekundę niczym woda z hydrantu.

 

Zgodnie z prawdą z resztą powiedziałem, że nie podnieca mnie już ona, po tym co zobaczyłem, bo nie da się podniecić kobietą, która nie ma żadnych potrzeb i reaguje płaczem na próbę ze strony męża na odbycie stosunku po 8 miesiecznej przerwie. Dodałem, że definitywnie jest z nią coś nie tak psychicznie na tle seksualnym ale ja już nie mam siły i ani chęci na żadne terapie.

 

Przed chwilą dzwoniłem do mojego najemcy, któremu wynajmuję kawalerkę, że wypowiadam mu najem i dziś wyślę wypowiedzenie za miesięcznym, zgodnym z umową terminem wypowiedzenia. Na moje szczęście facet się zgodził na opuszczenie w ciągu tygodnia.

W przyszłym tygodniu się wyprowadzam, nie ma sensu tego dalej ciągnąć, bo poczułem się wczoraj w tej relacja z żoną jak śmieć.

 

  • Like 5
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie.

Zawsze twierdziłem, że rozmowy nic nie dają w ostatecznym rozrachunku a także, że brak seksu to - jakkolwiek niedobrowolny - wybór faceta, zgoda na taki stan.

 

Jak już odchorujesz - zdziwisz się jaki świat jest piękny i ile dup czeka.

Oczywiście na męża.

Niejeden jak tylko odzyskał wolność żenił sie drugi czy trzeci raz, tym razem z taką co chciała dawać i oczywiście wpadał z deszczu pod rynnę.

Za rok/dwa historia się powtarzała.

To się nazywa "serial monogamy".

Faceci sami sobie gotują ten los.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Wolumen napisał:

że będę chodził do prostytutki. 

Miejmy nadzieję, że tego nie nagrała.

 

 

5 godzin temu, Wolumen napisał:

podpisać nie chciała ale zapierała się, że nie będzie mnie kontrolować i nie chce o niczym wiedzieć. 

A jak już się dowie to:

5 godzin temu, Wolumen napisał:

zrobi ze mnie winnego wszystkiego i ograbi z majątku.

 

 

Takiego samozaorania się dawno nie czytałem!

 

Kompletuj szybko papiery i wnoś o podział majątku i pozew rozwodowy zanim żona nakryje Cię z inną.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Brat Jan napisał:

Miejmy nadzieję, że tego nie nagrała.

 

 

A jak już się dowie to:

 

 

Takiego samozaorania się dawno nie czytałem!

 

Kompletuj szybko papiery i wnoś o podział majątku i pozew rozwodowy zanim żona nakryje Cię z inną.

 

 

 

 

To nie jest żadne samozaoranie. Rozdzielność majątkową mam z żoną spisaną notarialnie od roku 2008. Do tamtego czasu wspólnie nie dorobiliśmy się niczego prócz jednego z mieszkań, które jest jednym z 3. 

Drugie jest tylko moje, trzecie tylko żony. Dostanie więc połowę z pierwszego i wypad. 

Samochód jeden mój, drugi jej. Proste.

Syn lat 16, zrozumie i sam powie z kim chce mieszkac.

 

 

Resztę mam w dupie, a jak się zacznie stawiać to rozpowiem wszystkim dookoła co odwaliła za numer. Mam też nagrane na dyktafon całe wczorajsze wydarzenie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wolumen Kurwa gościu. Sprawę załatwiłeś według mnie perfekcyjnie. Nie jeden z braci siedział tu w 10x gorszym gównie od Ciebie i się z tego wymiksował. Także naprawdę szanuję.

Godzinę temu, JoeBlue napisał:

Jak już odchorujesz - zdziwisz się jaki świat jest piękny i ile dup czeka.

To prawda. Im częściej czytam to forum, i widzę historie braci którzy przezwyciężyli niewyobrażalne męki które mogą zgotować nam panie, tym bardziej jestem wdzięczny temu forum za to co mogę z tego wynieść.

 

Szokuje mnie to, że będąc z kimś w związku, potem małżeńskim przez więcej niż te 5,10,15 lat może się tak wszystko spierdolić. Moje związki nie trwały dłużej niż 1,5-2 lata a i tak człowiek miał niezły mętlik w bani i musiał to wszystko odchorować i poukładać w głowie. Tym bardziej szanuje, jak ktoś z kimś jest tyle lat, ma tyle wspomnień i spędzonych chwil może ogarnąć się psychicznie do kupy. Dobrze, że ja jeszcze w stosunkowo młodym wieku, dzięki forum, wiem czego się spodziewać i jak uważać na takie rzeczy, żeby nie siedzieć później w takim bagnie.

 

Jeszcze raz szacunek Panowie za taką postawę i ogarnięcie się w tym. To jest właśnie kwestia silnej psychiki i pracy nad sobą a nie popadanie w narkotyki, alkohol z powodu baby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, sleepwalking napisał:

@Wolumen Kurwa gościu. Sprawę załatwiłeś według mnie perfekcyjnie. Nie jeden z braci siedział tu w 10x gorszym gównie od Ciebie i się z tego wymiksował. Także naprawdę szanuję.

To prawda. Im częściej czytam to forum, i widzę historie braci którzy przezwyciężyli niewyobrażalne męki które mogą zgotować nam panie, tym bardziej jestem wdzięczny temu forum za to co mogę z tego wynieść.

 

Szokuje mnie to, że będąc z kimś w związku, potem małżeńskim przez więcej niż te 5,10,15 lat może się tak wszystko spierdolić. Moje związki nie trwały dłużej niż 1,5-2 lata a i tak człowiek miał niezły mętlik w bani i musiał to wszystko odchorować i poukładać w głowie. Tym bardziej szanuje, jak ktoś z kimś jest tyle lat, ma tyle wspomnień i spędzonych chwil może ogarnąć się psychicznie do kupy. Dobrze, że ja jeszcze w stosunkowo młodym wieku, dzięki forum, wiem czego się spodziewać i jak uważać na takie rzeczy, żeby nie siedzieć później w takim bagnie.

 

Jeszcze raz szacunek Panowie za taką postawę i ogarnięcie się w tym. To jest właśnie kwestia silnej psychiki i pracy nad sobą a nie popadanie w narkotyki, alkohol z powodu baby.

 

 

Nie wiem ile masz lat, ja dobijam do 40 i mogę powiedzieć tylko tyle, że pewne cechy pojawiają się z wiekiem dopiero.

W tej chwili podjąłem decyzję o wyprowadzce, potem zapewne też o rozwodzie, co będzie konsekwencją naturalną tego stanu rzeczy.

 

Jednak 10-12 lat temu nie byłbym w stanie tego zrobić po miesiącu analizy sytuacji. Tyle mniej więcej zajęło mi podjęcie tej decyzji od czasu jak żona mi oznajmiła - z seksem koniec.

 

10-12 lat temu bym próbował, podwinąłbym rękawy i bym ją próbował przekonywać, czarować, robić z siebie szmatę chwilami.

Teraz mam to już gdzieś, nie chce mi się. Prościej się rozejść i znaleźć kogoś innego.

 

Jedyne, co może się "niechcący" w tej sytuacji wydarzyć, to żona może zrozumie i się złamie. Wtedy cofnę decyzję. Ale w chwili obecnej jak ją znam i wiem jaka jest uparta nie upatruję w tym szans. Decyzję podjąłem nie jako straszak tylko ze świadomoscią konsekwencji.

 

Trudno, za 3-5 lat już mi się nie będzie chciało rozwodzić. Teraz jeszcze mam coś ikry w sobie więc skorzystam. Równie egoistycznie, co moja żona,.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wolumen Rozumiem. Generalnie jeżeli w wieku załóżmy 25 lat posiadałbyś tą wiedzę, i doświadczenie co teraz, to czym byś się kierował jeżeli chodzi o związki, czy małżeństwa, czy ogólnie baby? Zachowywałbyś się w podobny sposób w związku, czy raczej przyjmowałbyś wszystko na wyjebce, bo zawsze może się ktoś nowy znaleźć, czy po prostu byś był fajnym gościem trzymając rame w związku jednocześnie z możliwością pożegnania pani przy najbliższych cyrkach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak na prawdę to nie ma prostej odpowiedzi na Twoje pytanie.

Nie ma znaczenia czy młody, czy starszy - jak ktoś Cię ma oszukać to oszuka. Przykład mojej żony - po ponad 16 latach małżeństwa jednogłośnie sobie stwierdził, że idzie do spowiedzi, komunii i z seksem koniec. Przed ślubem i parę lat po była wulkanem seksu. 

Przewidziałbyś to? Nie.

 

Dlatego patrzyłbym jedynie na kwestie widoczne od razu czyli kim jest, kim są rodzice, jaką ma przeszłość, czy mamy jakieś wspólne zainteresowania, jakie ma poglądy polityczne, stosunek do kościoła.

 

Natomiast co do możliwości porzucenia takiej partnerki i znalezienia innej to już napisałem wyżej - jako młody gość 20 paro letni miałbym cieżej, niz dziś. Dziś mam pewien dystans do ludzi, kobiet. Koleżanki w pracy mi nadskakują, bo je potrafię zlać kompletnie w jednym tygodniu bo nie mam czasu, a w drugim tygodniu czasem je zauważę.

Kiedyś to by było constans - cały czas bym jak taki ratlerek biegający za panią. 

 

Tego nie da się przepracować do końca z pomocą forum, kolegów czy medytacji. Mózg to pewnych zachowań musi dojrzeć z wiekiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Wolumen napisał:

Tak na prawdę to nie ma prostej odpowiedzi na Twoje pytanie.

Nie ma znaczenia czy młody, czy starszy - jak ktoś Cię ma oszukać to oszuka. Przykład mojej żony - po ponad 16 latach małżeństwa jednogłośnie sobie stwierdził, że idzie do spowiedzi, komunii i z seksem koniec. Przed ślubem i parę lat po była wulkanem seksu. 

Przewidziałbyś to? Nie.

 

Dlatego patrzyłbym jedynie na kwestie widoczne od razu czyli kim jest, kim są rodzice, jaką ma przeszłość, czy mamy jakieś wspólne zainteresowania, jakie ma poglądy polityczne, stosunek do kościoła.

 

Natomiast co do możliwości porzucenia takiej partnerki i znalezienia innej to już napisałem wyżej - jako młody gość 20 paro letni miałbym cieżej, niz dziś. Dziś mam pewien dystans do ludzi, kobiet. Koleżanki w pracy mi nadskakują, bo je potrafię zlać kompletnie w jednym tygodniu bo nie mam czasu, a w drugim tygodniu czasem je zauważę.

Kiedyś to by było constans - cały czas bym jak taki ratlerek biegający za panią. 

 

Tego nie da się przepracować do końca z pomocą forum, kolegów czy medytacji. Mózg to pewnych zachowań musi dojrzeć z wiekiem.

Dzięki za odpowiedź.

 

Czyli tak naprawdę człowiek nie przewidzi, czy drugiej połówce nie odpierdoli za 10 lat i nie wyjebie się na związek.

 

Czasami mam wrażenie, że relacje damsko-męskie to parodia. Szok, że człowiek jest w stanie sobie przepracować w głowie to jak to może się skończyć, ale jakoś mocno się do tego nie zraża czy nie odtrąca. Trzeba żyć z tą świadomością, że może się coś odpieprzyć. Albo się na niej nie skupiać, potem jest rozczarowanie i próba zrozumienia sytuacji.

 

No cóż, wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że nie ma sensu skupiać się na czym innym niż na sobie, a jeżeli pojawi się bliższa osoba to jedynie delikatnie się nią dopełniać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wolumen, gratuluję męskiej, konsekwentnej decyzji. Zrobiłeś wszystko co było możliwe aby uratować małżeństwo,więc nie możesz mieć sobie nic do zarzucenia. Warto dodać, że odpowiednie wnioski z Twojej postawy i zachowania wyciągnie Twój syn, może od razu tego nie zrozumie, ale na pewno kiedyś doceni. Na pewno ta historia da mu wskazówkę, aby w swoim życiu nie trwać wiecznie w układzie, który jest poniżej jego własnej godności.

Nie zapominajmy, że umowa małżeńska dotyczy także więzi intymnej. Jeżeli masz rozmowę nagraną i wyprowadzasz się, to tego małżeństwa faktycznie nie ma. Rób swoje, dbaj o kontakt z synem, ogarniaj kobiety z którymi będziesz miał fantastyczny seks i oczekuj na wyrok rozwodowy (obecnie może nawet po rozprawie online ;). Peace! 

Edytowane przez Komti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do ślubu warto mieć konto w jakimś zagranicznym banku o którym nikt nic nie wie. Wtedy się nie trzeba się lękać o to czy się straci majątek czy nie ;) Mój znajomy tak zrobił i nawet jak był rozwód (z jego winny) to prawie nic nie stracił. Nie na temat ale warto aby ludzie pamiętali o tym. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.