Skocz do zawartości

"Każdy ponad każdym, innego traktuje jakby był niczym"


bernevek

Rekomendowane odpowiedzi

Elo, witam. 

Nie macie wrażenia, że w Polsce obowiązuje takie nastawienie: z buta w zęby?

Idziecie na pocztę: pretensjonalny ton.

Idziecie do urzędu: pretensjonalny ton.

Idziecie do Maca... to samo.

Idziecie do sklepu.... wiadomo. 

Odnoszę wrażenie, że ludzie w Polsce w ogóle mają problem, żeby traktować kogoś na równi, jako równego rozmówcę bez naruszania jego godności osobistej. Spuścizna po czasach feudalnych? Ja w hierarchii wyżej, ty niżej? Przez to odechciewa się obcowania z ludźmi. 

 

 

Edytowane przez bernevek
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj 'Polactwo' Ziemkiewicza.

 

A potem zobacz na historię, spróbuj się trochę cofnąć  i porównaj.

Moim zdaniem jest lepiej, ale ludzie wciąż często zakompleksieni i smutni.

 

Wiesz, jak można takich zagiąć, spalić styki? 

Uśmiechem.

Wtedy albo widzisz przełamanie i ktoś, kto przed chwilą miał problem też staje się życzliwy, albo się gotuje widząc uśmiechniętego pojeba.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie dobrze zaczynają Cię traktować dopiero wtedy, kiedy widzą, że mają do czynienia z niebezpiecznym gościem.

 

Silnym psychicznie przede wszystkim, odpornym, który potrafi odgryźć, a jak trzeba to się nie boi stanąć do konfrontacji - fizycznej, psychicznej.

 

Są wyjątki od tej reguły, dobrzy, wspaniali, wrażliwi ludzie, jednak tych jest mniejszość.

 

Najlepszym rozwiązaniem (niestety) jest nabranie masy mięśniowej, nawet nie trzeba umieć się bić ( warto umieć)

 

Ludzie reagują zupełnie inaczej.

 

Prymitywne, ale działa.

 

Prócz tego oczywiście, najważniejsza jest podświadoma mentalność , zwycięscy, wojownika - prawdziwego mężczyzny.

 

Drapieżniki podświadomie wyczuwają kto jest słaby, silnych psychicznie nikt nie tyka.

 

Jak masz to w sobie ułożone, to możesz ważyć 60 kg i być karłem, a ludzie nie będą traktować Cię w sposób, który opisałeś.

 

Pierś do przodu, wyprostowana postawa, duma cżłowieku, jesteś zwycięzcą ! 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co pisze @RENGERS i @Yolo to prawda. Uśmiech, postawa ogólna i wyrobienie masy mięśniowej. Te 3 rzeczy i ma się większy spokój. 

 

W tej scenie Wołodyjowski tłumaczy dlaczego jest mistrzem w swoim fachu (szabli, żołnierce). Nie sugerować się proszę obrazkiem czołówki (tylko kliknąć play). "Dał ci Bóg mizerną postać. Jeżeli ludzie nie będą się ciebie bali to będą się z ciebie śmiali".

 

 

Edytowane przez Trevor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak chodzi o obsługę, to znam jedno miejsce gdzie się faktycznie, zauważalnie, różni od innych, jest to drogeria gdzie czasem chodzę po kosmetyki do brody, bardzo miła i pomocna obsługa. Ostatnio nawet jedna z dziewczyn która tam pracuje, tak się mną zajęła, że wyszedłem naprawdę miłe zaskoczony, chyba miała słabość do brodaczy ?. Poza tym tam gdzie codziennie robię zakupy nie mam, żadnego problemu, wręcz przeciwnie, star się nawet sam zagadać do pań tam sprzedających, nawet w sklepie warto, żeby Cię znali, choćby dlatego, że czasem dużo krócej stoję w kolejce do kasy niż powinienem ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, bernevek napisał:

Idziecie na pocztę: pretensjonalny ton.

Idziecie do urzędu: pretensjonalny ton.

Idziecie do Maca... to samo.

Idziecie do sklepu.... wiadomo. 

I tak powinno być. Gorzej jak są chamscy czego doświadczyłem na recepcji w „2” szpitalach.

 

Piguła oglądała YT podczas rozmowy pokazuje ręka by być cicho bo ona ogląda. Wcześniej inna chamski ton. ŻENADA!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Trevor, @RENGERS

Postawa konfrontacyjna może mieć sens kiedy nie ma wyjścia, mnie życie nauczyło że zamiast odbijać czyjąś negatywną energię, lepiej kierować ją w pustkę. 

Uśmiech na mordzie i niech się gotują sami w swojej zgryzocie.

 

@Jorgen Svensson też to lubię, zagadać czasem ni z gruchy ni z pietruchy. A że poczucie humoru takie a nie inne, reakcje bywają komiczne.

Ale ogólnie na plus, szkoda życia na marudzenie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Yolo said:

Postawa konfrontacyjna może mieć sens kiedy nie ma wyjścia, mnie życie nauczyło że zamiast odbijać czyjąś negatywną energię, lepiej kierować ją w pustkę. 

Uśmiech na mordzie i niech się gotują sami w swojej zgryzocie.

To prawda, ale bywają chwile kiedy nie masz wyjścia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Yolo napisał:

Przeczytaj 'Polactwo' Ziemkiewicza.

 

A potem zobacz na historię, spróbuj się trochę cofnąć  i porównaj.

Moim zdaniem jest lepiej, ale ludzie wciąż często zakompleksieni i smutni.

Powoływanie się na Ziemkiewicza w dowolnej sprawie życia nie jest na miejscu i to bardzo grzecznie ujmując.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam na wsi, gdzie sąsiadki mnie w sklepie obsługują i na poczcie wszyscy mnie znają z imienia i nazwiska. Do pani listonosz mam numer telefonu, ona dzwoni i wychodzę pogadać nawet o bieżących sprawach, żeby się do mnie nie fatygowała. W aptece mnie znają, wszędzie. Mam uczucie wspólnoty u siebie, w miejscu życia. W mieście anonimowy, ale jak byłem miły to zawsze otrzymywałem to samo.

3 minuty temu, Yolo napisał:

@mac

Czytałeś 'Polactwo'? 

Fragmenty i byłem zażenowany. Nie dałem rady skończyć. Nie moja bajka. Nie zgadzam się z takim prowadzeniem narracji. Już w innym wątku o tym pisałem. Według mnie Ziemkiewicz to hipokryta najwyższej próby.

Edytowane przez mac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi gbur do baru a tam gbur. 

Tak to często wygląda. 

Podejdź z pozytywną energią a będzie lepiej. 

Ludzie w okienkach nieraz przyjmują całą masę negatywnych bodźców. No i nigdy nie wiesz co za daną osobą się kryje. Może rodzic z rakiem, może zdechły pupil

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo powiem bardzo krótko, że książka nie odnosi się do dzisiejszych realiów, a jeżeli się odnosi to w stopniu podważalnym. Książka prowadzona pod tezę poza tym, na co już wcześniej wskazywałem.

 

@Pancernik, @Lucjusz u mnie miło, zawsze wódeczka zimniutka, albo soczek, nikogo do niczego nie zmuszam ? Nawet gbura przekonam, żeby się wyluzował i otworzył przy mnie.

Edytowane przez mac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, bernevek napisał:

Przez to odechciewa się obcowania z ludźmi. 

 

Tak, czyli, to mamy teraz. Dodając strach ludzi, że ten, drugi może mieć koronkę. Chodzenie w maseczkach, nie zachęca do jakiegokolwiek zagadywania. Szybkie przemykanie w sklepie, między blokami, na klatce schodowej. Kiedyś się tym przejmowałem, zadając samemu, sobie pytanie: co, z nami będzie, w sensie kontaktów międzyludzkich. Obecnie mam, to w dupie. Nie jestem zdzwiwiony postępującym zanikiem więzów społecznych, a co za tym, idzie wrogiego nastawienia do innych osób, jak na wszelkiego typu recepcjach, u budżetowej leserki. 

W stylu, ehhhh dzień dobry, z łaski, na uciechę. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, spacemarine napisał:

To wynik PRL-u gdzie ludzie byli zachęcani by na siebie donosili, sądów wywodzących się z PRL, z mediów które chcą by ludzie się żarli między sobą dzięki czemu razem z politykami można kraść bez ograniczeń itd.

Nie. To jest o wiele starsze. To jest starsze od narodu polskiego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Yolo napisał:

 

@Jorgen Svensson też to lubię, zagadać czasem ni z gruchy ni z pietruchy. A że poczucie humoru takie a nie inne, reakcje bywają komiczne.

Ale ogólnie na plus, szkoda życia na marudzenie.

Dokładnie, cały czas staram się pielęgnować tą postawę, nie jojczyć, nie stękać, nie płakać tylko brać za rogi, choć nie jest to moja naturalna postawa od zawsze, a muszę się tego uczyć, jednak coraz to lepiej jest. Nawet tu na forum da się zauważyć marudzenie, jojczenie i chyba jest tego coraz więcej. W sumie nie ma to sensu, bo nie wpływa to korzystnie na zmianę własnego położenia, nic nie daje, tylko utrwalanie w już znanym lub równia pochyła w dół.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię ludzi po prostu i ich rozumiem w większości sytuacji. Załatwiałem mnóstwo spraw, nawet kiedyś z rzecznikiem spraw konsumenta (ponad 10 000 straty, odzyskane przez wsparcie urzędnika). Później walczyłem o środki zajebane kumplowi przez produkty strukturyzowane, odzyskał 95% wpłaty po rozmowie zwykłej, po wysłaniu i analizie pism. Wszystko zależy od tego, jak się człowiek prezentuje. Jak gdzieś idę formalnie to semi-formal, marynarka odjebana, zegarek, włosy idealnie ułożone, pewna siebie sylwetka i zawsze pełna kultura. Do tego wcześniej merytoryczne przygotowanie, o co pytać, jak odpowiadać na podstawowe zarzuty. Nie idę, jak jakiś burak, wieś totalna, tylko przedstawiam się z możliwie najlepszej strony. Nie wiem, czy była jakaś sytuacja, kiedy to nie zadziałało. Do tego wypowiadam się w tonie mniej więcej, jak publikuję na forum. Jestem koszmarnym petentem i koszmarnym klientem, jeżeli coś nie gra, bo zawsze walczę do końca. Łącznie w sprawach administracyjno-urzędowych, mocno pojebanych odzyskałem ludziom ponad 15 000 zł, a nie zajmuję się tym nawet zawodowo. Przygotowywałem ludzi do rozmów kwalifikacyjnych na kierowniczych stanowiskach, tworzyłem listy motywacyjne menedżerom kiedyś, dbałem o wizerunek ludzi. 100% przypadków zatrudnienia. To nie jest tak, że każdy ponad każdym. Jest konkretne, ludzkie podejście do człowieka.

 

Mam kuzyna, do którego kierowano zawsze ludzi gburowatych w salonie sprzedaży i każdego zagadywał, przedstawiał się, prosił o imię i spokojne wyjaśnienie sprawy. I zawsze rozwiązywał problemy, ludzie o niego pytali i tak dalej. Chodzi o podejście. Mówię, ja się nie zgadzam z tym nazewnictwem, z taką narracją, że każdy do każdego jest chujem. Jak chcesz być to proszę bardzo, ale niczego nie załatwisz i niczego nie zyskasz. Można zyskać tylko pozytywnym, merytorycznym prowadzeniem oraz bezwzględnością, jeżeli chodzi o zachowanie własnej godności. Ten temat u mnie nie istnieje.

 

Promuję pewien standard życia i tak żyję. Uczę innych własną postawą, uczę siebie. I to działa. Zarzucanie komuś, że jest, jaki jest ok. Można. Można też inaczej. Stworzyć ramy do nowej, jakościowej dyskusji. Rozgrywać, a nie być rozgrywanym. Kolejna próba życia i zmiana paradygmatu. Nic więcej.

 

Mam takiego kolegę dobrego. Mocno nerwowy. Czasami gramy, czy coś robimy razem to się wścieka na mnie z byle powodu, zaczyna kurwami rzucać, wiązankami. Spokojnie kończę to, co robimy i odchodzę. On pyta, a dlaczego kończysz, przecież nie skończyliśmy, robimy, gramy? Mówię, że gramy dla zabawy i rozrywki, jeżeli denerwujesz się zabawą to nie sprawia mi to przyjemności i nie mam zamiaru na siłę niczego robić. Zdenerwowałeś się, ok, ochłoń i zdecyduj, czy chcesz w takiej formie, czy w innej się bawić, robić. I zawsze mnie przeprasza, że go poniosło i rozumie. I później sam czerpie więcej przyjemności, bo się nie denerwuje, stara się uśmiechnąć, przecież nie walczymy o złote kalesony. Nigdy też się nie obrażam, ani nie idę do nikogo z wrogim nastawieniem, a wiem, że ludzie tak robią na co dzień. Idzie do sklepu po bułki i chce się wyżyć po prostu. Jakieś stękanie, głęboki oddech, ehhh wszędzie. Ok, rozumiem to, nie wchodzę w taką ramę, tylko jeszcze bardziej wychodzę naprzeciw. Przełamać to wychowanie może każdy z nas, ale niewielu to robi, niewielu ludziom się chce. To nie jest żadna cecha narodowa, tylko cecha ludzka, często charakter. Nie wiem, po prostu mam takie zdanie na ten moment.

Edytowane przez mac
  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja interpretacja

Panowie to wszystko jest kwestia pozycjonowania się w społeczeństwie. Ludzie nie mogą przeżyć tego, ze ktoś ma lepiej od nich. Nie życzą dobrze rodzinie, znajomym itp. Najgorsza trauma dla człowieka to ta, ze członek rodziny może mieć sukces finansowy a on sam tkwi w syfie. Cudzy sukces to rak duszy. Religia jest masochizmem, samo ukaraniem. Wystarczy pochwalić się szczęściem a otrzymamy cios w ryj.

Moje doświadczenia: 

- przy rodzinnym stole zacząłem się krytykować i opowiadać o swoich błędach a cała rodzinka dalsza ożywiła się i przyklaskiwała. Rad nie było końca. Zacząłem opowiadać o sukcesach... zamilkli i spuścili wzrok.

- kumpel bardziej majętny zawsze brnął do relacji ze mną. Zarabiał wtedy lepiej niż ja. W momencie gdy zacząłem zarabiać nieco więcej znajomość się rozjebała a on jeszcze skurwil mnie z wyimaginowanego powodu SMS-owo. Po kilku miesiącach na basenie gdy się przypadkowo spotkaliśmy nadal miał w głowie mojego nowego Iphona. Jedyne pytanie jakie zadał to „ Jak tam IPhone”.

- Inny kumpel od picia i ziółka powiedział mi kiedyś gdy wybrałem abstynencje i zmiany, ze zmieniłem się na gorsze. Nie idzie się ze mną dogadać. W domyśle pewnie chodziło mu o to, ze nie daje się dymac na kiedyś i mam swoje zdanie. 
Panowie czy wy myślicie, ze kurwa wasze rodziny, znajomi, nauczyciele itp wam dobrze życzą?? Ludzie tylko szukają powodu by nas przekonać do korzystnych dla siebie rozwiązań. By sprawować nad nami kontrolę i wyżej się pozycjonować. Gdy skupiacie się na pracy nad sobą i rozwoju to zobaczycie kto tak naprawdę przy was zostanie. Gdy uderzycie w Religie, instytucje rodziny, alkohol, używki, prace za przysługi lub pół darmo... wtedy się może okazać, ze większości to nie odpowiada...

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bartek2 miałem kiedyś całe masy ziomeczków, autobus wypożyczaliśmy w 45-50 osób i jeździliśmy na eventy techno, trance i podobne (dużo chlania i wiadomo, innych spraw). Wiesz, ile z tego zostało? 2-3 osoby ? Ale to 2-3 osoby, którym powiem wszystko, którzy mi pomogą, którym pomogę, którzy wysłuchają, odezwą się, pamiętają o mnie, o rodzinach, o moich chorobach, o wszystkim. Znają całą historię mojego życia, a ja znam ich.

 

Jebać drobne, wystarczy 1 diament. Jak nie znajdziesz niczego nie tracisz.

 

Nieprawdopodobna sprawa, ale właśnie nie tylko w kryzysie, ale i sukcesie poznaje się przyjaciół. A testować ludzi warto i te testy zdawać, bo to podnosi morale i jakość więzi ostatecznie. Całe szczęście, że taki mechanizm występuje. Mechanizm kontroli znajomości po podjęciu zmian życiowych, często bardzo głębokich, światopoglądowych.

Edytowane przez mac
  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minutes ago, mac said:

Promuję pewien standard życia i tak żyję. Uczę innych własną postawą, uczę siebie. I to działa. Zarzucanie komuś, że jest, jaki jest ok. Można. Można też inaczej. Stworzyć ramy do nowej, jakościowej dyskusji. Rozgrywać, a nie być rozgrywanym. Kolejna próba życia i zmiana paradygmatu. Nic więcej.

Genialne. Szacunek.

 

Też wychodzę z założenia, że lepiej z obcymi ludźmi na wesoło sprawy załatwiać. Nawet w urzędzie. Przecież urzędniczki to też ludzie. Kiedyś coś załatwiałem w urzędzie i panie nieco spięte ale po chwili o rozmowa toczyła się o tym, że ładne paprotki wyhodowały na szafach i to polepsza klimat w urzędzie ;)

 

Ogólnie uważam, że w Polsce zmieniło się na lepsze przez ostatnie 10-15 lat. Jest więcej ludzi zadowolonych z życia. Można chwilę pogadać, pożartować. Dawniej wszyscy dookoła narzekali. Teraz jest lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, mac napisał:

@Bartek2Nieprawdopodobna sprawa, ale właśnie nie tylko w kryzysie, ale i sukcesie poznaje się przyjaciół. A testować ludzi warto i te testy zdawać, bo to podnosi morale i jakość więzi ostatecznie. Całe szczęście, że taki mechanizm występuje. Mechanizm kontroli znajomości po podjęciu zmian życiowych, często bardzo głębokich, światopoglądowych.

Oczywiście z perspektywy czasu niczego nie żałuje. Zmiany są dobre! Pozdrawiam 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.