Skocz do zawartości

Wybór nie zakaz- okiem księdza


Rekomendowane odpowiedzi

A mnie oburza egzaltowany szloch „zatroskanych”, którzy nazywając innych teoretykami, jakoś specjalnie nie zauważają, że patologiczne karyniska będące przywódczyniami tych marszów nie dyskutują już o aborcji eugenicznej, a chcą nieograniczonej na żądanie, a laski chętnie się pod to podpinają, co widać nawet w tym wątku.

3 godziny temu, Amperka napisał:

Osobiście w tej całej sytuacji najbardziej rozjuszają mnie bezdzietni moralizatorzy zza biurka. Ja po prostu nie znoszę takiej postawy. A już szczególnie takiej postawy księży

(...)

Wszyscy inni to dla mnie filozofowie, którzy powinni ładne książki pisać. A jeżeli chcesz szczerze dotrzeć ze swoim przekazem, to udowodnij, że jesteś za sprawą, udowodnij działaniem.

Chcę sobie przypomnieć, gdzie byli ci wszyscy moralizatorzy, jak był protest niepełnosprawnych - ale nie mogę sobie przypomnieć.

Ktoś powie, że bardziej interesuje mnie wiarygodność wypowiadających się w tej sprawie osób niż sama istota problemu, niż samo zagadnienie. Tak, bardzo mnie to interesuje.

Po prostu brzydzę się obłudą. Brzydzi mnie podejście "byleby się urodziło, potem sobie radź".

Caritas  jest największą instytucją charytatywną,  która opiekuje się takimi osobami. Pieniądze na finansowanie idą miedzy innymi z tej ściskającej komuś tyłek tacy.

U nas jest ks. Isakowicz Zalewski „Fundacja Brata Alberta”. Jest mnóstwo ośrodków chrześcijańskich podejmujących tego typu opiekę. Moja matka prosta kobieta całe życie pracowała w takim katolickim ośrodku. Żeby nie było, że jest to tylko teoria, pozwoliłam sobie zadzwonić do nie i zapytać o jej zdanie na ten temat.

 

-czy jesteś za aborcją eugeniczną?

-dlaczego miałabym być, przecież to ludzie;

-ale całe życie pracowałaś w takim ośrodku z takimi osobami, które obciążają kosztami społeczeństwo?

- są plusy i minusy, w naszym regionie to był to duży pracodawca, bez którego wiele ludzi nie miałoby pracy;

-ale jak jest z poczuciem szczęścia u takich osób, czy one za bardzo nie cierpią gdyż są takie?

-to zależy. Te osoby, które były kalekie czy niepełnosprawne od zawsze potrafiły się bardziej cieszyć niż zdrowi ludzie, natomiast problem był z ludźmi, którzy wcześniej byli zdrowi i trafiali do nas po jakiś urazach, wypadkach, czasami z własnej głupoty zniszczyli zdrowie. Tacy często nie potrafili się cieszyć, wszystko im przeszkadzało, ale ci, którzy się tacy urodzili, to raczej nie;

-a czy takie osoby cię nie obrzydzały?

-na początku tak, nie mogłam jeść, po krótkim czasie się przyzwyczaiłam i już mi to nie przeszkadzało;

-a jak z rodzinami tych ludzi?

-były zjazdy rodzin, rodziny odwiedzały, przywoziły prezenty, wtedy była wielka radość. Rodziny często, choć by i chcieli sami nie mogli  się zajmować bliskimi. W zakładach są zespoły opiekujące się, terapeuci, ludzie przygotowani medycznie;

-jakie panowały  warunki dla tych ludzi w zakładzie?

-naprawdę dobre, było dobre jedzenie, organizowane zabawy, terapie zajęciowe, wycieczki, windy, chorzy mają urządzenia rehabilitacyjne, usprawniające, zorganizowany dzień. Pewnie można by dużo jeszcze zrobić, ale nie można powiedzieć ze zakonnicy się nie starali. Teraz zakład podlega pod Caritas, został gruntownie unowocześniony (matka jest od niedawna na emeryturze ale ma kontakt z koleżankami z pracy)

 

Pamiętam, że matka kilka razy przyprowadziła do nas na święta jednego chorego. Nie miał on aż tak dużej niepełnosprawności fizycznej, na pewno opóźnienie umysłowe i pozostawał jak dziecko. Mojej matce było go szkoda, bo nikt go nie odwiedzał, a on zawsze czekał na tą swoją mamę. Jego mama była alkoholiczką i go porzuciła. Jak był mały to był ponoć maltretowany. To, co mnie uderzyło w tym facecie/dziecku to ciągłe poczucie szczęścia,  nie ustawała w nim pewność ze matka go kocha, nigdy się niczym nie dołował, w zakładzie chciał ciągle wszystkim pomagać i cieszył się jak dostawał jakieś zadanie do wykonania czy jakaś funkcję. To był człowiek-zaprzeczenie depresji i to się udzielało.

3 godziny temu, Amperka napisał:

Chcę sobie przypomnieć, gdzie byli ci wszyscy moralizatorzy, jak był protest niepełnosprawnych - ale nie mogę sobie przypomnieć.

Czy wychowanie niepełnosprawnego dziecka to heroizm? Poniekąd tak i na pewno duże poświęcenie wymagające systemowego wsparcia, jednak te panie (feministki), które teraz najwięcej protestują najbardziej milczały podczas protestów niepełnosprawnych matek,  czy to Ci jakoś nie przeszkadza?

 

  • Like 1
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Anna napisał:

Czy wychowanie niepełnosprawnego dziecka to heroizm? Poniekąd tak i na pewno duże poświęcenie wymagające systemowego wsparcia, jednak te panie (feministki), które teraz najwięcej protestują najbardziej milczały podczas protestów niepełnosprawnych matek,  czy to Ci jakoś nie przeszkadza?

Przeszkadza mi. Przeszkadzają mi wszyscy, którzy tylko gardłują a nic realnie nie robią. Dlatego nie chodzę na żadne marsze, nie wstawiam sobie piorunków - nic z tych rzeczy.

 

Ale trzeba sobie też jasno powiedzieć. Obecnie istnieje również retoryka "lepiej dla dziecka było, że się rozeszliśmy". Wiadomo, że nie. Ale trzeba sobie to jakoś przetłumaczyć. Kiedyś kobiety tkwiły z zapijaczonymi mężami, mężowie z utytymi, starzejącymi się żonami "dla dobra dziecka". Teraz nie. Teraz mówimy "zasługuję również na własne szczęście". Wszyscy po rozwodzie z dziećmi też poniekąd wybrali siebie, a nie dobro dziecka. Wybrali spokój, brak toksycznego małżonka - bo mieli dość. Dlaczego nie stać było tych ludzi na stworzenia przyjacielskiej relacji (nawet jak wypalił się ogień) dla dobra dzieci porzucając myśl o nowym, lepszym, fascynującym życiu. Przecież okaleczają decyzją o rozstaniu swoje dzieci. Dobrze, urodzili, chwała im za to. Ale potem je świadomie okaleczyli. To też powinniśmy piętnować.

A od rodziców niepełnosprawnych dzieci oczekujemy, żeby poświęcili kompletnie swoje życie dla dobra niepełnosprawnych dzieci.

Po prostu niech każdy wrzuci też kamyczek do swojego ogródka.

Teraz generalnie w życiu wybieramy siebie. Ludzi nie stać na poświęcenia. I to dotyczy ogółu.

Może nazbyt odchodzę od tematu. Apeluję jedynie o to, żebyśmy w swoim życiu też potrafili się wznieść ponad własną wygodę, wybierali zdrowy trud. Jeżeli każdy by tak robił - jeżeli nie byłoby kultu sukcesu i wygodnictwa, może nie mielibyśmy teraz takich dylematów, bo kobiety zwyczajnie rodziłyby te dzieci nie zastanawiając się nad przepisami prawnymi, a ojcowie bez wątpliwości byliby przy swoich żonach i niepełnosprawnych dzieciach.

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Amperka napisał:

Wszyscy po rozwodzie z dziećmi też poniekąd wybrali siebie, a nie dobro dziecka

Dobre przykłady podałaś. Bo życie z takim zapijaczonym ojcem to dla dziecka żadne szczęście. A patrzenie, w tym drugim przypadku, na rodziców pomiedzy ktorymi nie ma więzi, i co gorsza są wieczne kłotnie tak samo nie jest szczęściem. Odejście samo w sobie w toksycznej relacji jest dużo zdrowsze dla dziecka niż trwanie w traumie. 

Tyle tylko, że najważniejsze jest już to co PO rozwodzie. Czy takie osoby potrafią współpracować dla dobra tego dziecka i się dogadać, czy ciągną toksynę tyle, że w zupełnie inny sposób i to dziecko dalej jest poddawane codziennym negatywnym emocjom (zeby to tak delikatnie nazwać). Ale to też temat na ewentualny osobny wątek. 

19 minut temu, Amperka napisał:

Ale potem je świadomie okaleczyli. To też powinniśmy piętnować.

Uwierz mi, pomimo pozornej liberalizacji łatka "rozwodnika" czy "rozwódki" w dodatku z dziećmi napiętnuje mocno. Wystarczy sobie poczytać tematy na forum o "samotnych matkach" i nie trzeba nawet sięgać po realne przykłady. W realu zachowania są podobne. 

Poza tym ludzie nie zawsze się rozstaja dla "fascynującego, nowego życia", a właśnie po to, by nie trwać w chorym związku. A dzieci (i znam to z autopsji) czują gdy między rodzicami jest źle, nawet gdy udają, tylko mogą tego nie umieć nazwać. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, MalVina napisał:

Dobre przykłady podałaś. Bo życie z takim zapijaczonym ojcem to dla dziecka żadne szczęście. A patrzenie, w tym drugim przypadku, na rodziców pomiedzy ktorymi nie ma więzi, i co gorsza są wieczne kłotnie tak samo nie jest szczęściem. Odejście samo w sobie w toksycznej relacji jest dużo zdrowsze dla dziecka niż trwanie w traumie. 

Tyle tylko, że najważniejsze jest już to co PO rozwodzie. Czy takie osoby potrafią współpracować dla dobra tego dziecka i się dogadać, czy ciągną toksynę tyle, że w zupełnie inny sposób i to dziecko dalej jest poddawane codziennym negatywnym emocjom (zeby to tak delikatnie nazwać). Ale to też temat na ewentualny osobny wątek. 

Ok. W każdym razie ktoś z dwójki rodziców się nie poświęcił i wybrał alkohol, zdradę, własne życie, zamiast szczęścia swoich dzieci.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Anna napisał:

e osoby, które były kalekie czy niepełnosprawne od zawsze potrafiły się bardziej cieszyć niż zdrowi ludzie, natomiast problem był z ludźmi, którzy wcześniej byli zdrowi i trafiali do nas po jakiś urazach, wypadkach, czasami z własnej głupoty zniszczyli zdrowie. Tacy często nie potrafili się cieszyć, wszystko im przeszkadzało, ale ci, którzy się tacy urodzili, to raczej nie;

Dokładnie. 

Mam podobne doświadczenia. Czułam się zawsze przez to nieco skonsternowana. Dodatkowo ruchy prolife, często publikują dane na ten temat, ale niektórzy wolą to jak widać ignorować... 

57 minut temu, Anna napisał:

patologiczne karyniska będące przywódczyniami tych marszów nie dyskutują już o aborcji eugenicznej, a chcą nieograniczonej na żądanie, a laski chętnie się pod to podpinają,

 

Ostatnio nawet stała się popularna nakładka na fb, chcesz aborcji, dzwoń +48 22... 

59 minut temu, Anna napisał:

najbardziej milczały podczas protestów niepełnosprawnych matek

Zgadza się, Mazurek w jednym z wywiadów zapytał Panią Wielgus, ile interpelacji poselskich dotyczyło osób z niepełnosprawnością. Pani Wielgus odpowiada, że problematyką osób niepełnosprawnych zajmowała się od zawsze... Ale jednak takich zapytań było dokładnie 0. Jak to możliwe? 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Leniwiec napisał:

Kiedyś dawno. O ile jeszcze dla samego siebie można coś wynieść z tej dziwnej książki, to jako fundament kościoła i chrześcijaństwa, to sorry-nie kupuje tego.

Warto zrozumieć historię, wejść w czasy, kiedy nie miałeś nic, ani internetu, ani dostępu do żadnej książki, tylko biblia. I tak prawdę mówiąc biblia dawała ci wystarczającą mądrość we wszystkich sprawach, damsko-męskich, biznesowych, związanych z zatrudnieniem, kształtowaniem postaw obywatelskich nawet. Uczyła pokory, mądrości decydowania. Dzieło zdecydowanie wolnościowe bym powiedział nawet. Fakt, nie zawsze super duper logiczne, ale nie o to chodzi. Mnie to właśnie najbardziej fascynuje. Gdybym nie miał dostępu do wiedzy absolutnie żadnej, a dostał biblię w prezencie, tylko to bym wyszedł na ludzi. Bo tak jest w istocie. Teraz możemy się śmiać i dyskutować, ale kiedyś? Kiedyś biblia to było coś. Ważna cegiełka w rzeczywistości.

24 minuty temu, MalVina napisał:

Nie ma ludzi idealnych. Możemy tylko wymagać od siebie w sumie.

Mów o sobie ?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@melody

Oskarżasz innych o manipulację, a sama popłynęłaś równo w bezkres oceanu. Brawo Ty.

 

Przypominam kontekst; mówimy o zanegowaniu możliwości aborcji w przypadku wad wrodzonych płodu. 

 

2 godziny temu, melody napisał:

9 miesięcy niechcianej ciąży

Niechcianej? A z czego bierze się ciąża, czy przypadkiem nie jest konsekwencją działań? Co to za argument? 

2 godziny temu, melody napisał:

ryzyko zgonu przy porodzie, 

Nikt nie neguje tej przesłanki aborcyjnej, nawet kościół rozkłada ręce i zostawia wybór, nazywając to luką teologiczną.

2 godziny temu, melody napisał:

ryzyko problemów psychicznych, możliwość wystąpienia takich skutków

Podajesz przykład dotyczący ryzyka każdej ciąży jako argument za aborcją eugeniczną? Następna manipulacja.

 

 

2 godziny temu, melody napisał:

Podoba się wam jak tak czasem kogoś nielegalnie zwiną na narządy? Czego nie rozumiecie? Tu chodzi o wyższe dobro i życie drugiego człowieka. To co o tym prywatnie myślicie się nie liczy w tym momencie.

Przypominam ponownie; nikt nie każe Ci donosić ciąży, jesli Twoje życie jest zagrożone. 

 

 

Strasznie się emocjonujesz. Rozumiem z czego to wynika, sama pisałaś o tokofobii i innych problemach. 

To Cię jednak nie usprawiedliwia do robienia kurwy z logiki.

 

Edytowane przez Yolo
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, MalVina napisał:

Ale czasem jest tak, że facet dostaje takie alimenty, że nie jest w stanie nawet wegetować... I kończy się nieszczęściem.

A u mnie co ciekawe było odwrotnie. Jakoś tak się wybił mój ojciec. Zarabiał dużo ale robił wszystko by płacić mało alimentów. Udało mu się. Coś tam mówił, że będzie i chce pomagać w efekcie końcowym robił wszystko by mi zrobić na złość. Ale mi a nie byłej żonie. Co mnie zawsze zastanawiało. Jak można dziecku własnemu robić na złość. W czynach, słowach, gestach. Ogólnie we wszystkim. Jak mógł mi jakoś dokopać to to robił. Na każdym możliwym polu.
 

Można być tak jak @Amperka napisała, nastawionym na siebie. Nastawionym na własne ja a wręcz dziecko to mój wróg. I jak potem pisaliście obie - że czasami lepiej się rozwieść niż żeby dziecko cierpiało psychicznie i było niszczone. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Yolo napisał:

Niechcianej? A z czego bierze się ciąża, czy przypadkiem nie jest konsekwencją działań? Co to za argument? 

Jeśli ktoś się sumiennie zabezpiecza i nie chce ciąży to nie widzę powodu dla którego miałby się karać tym, że środki antykoncepcyjne zawiodły. Tak samo nie słyszałam, aby zgoda na seks zawsze była zgodą na ciążę.

12 minut temu, Yolo napisał:

Nikt nie neguje tej przesłanki aborcyjnej, nawet kościół rozkłada ręce i zostawia wybór, nazywając to luką teologiczną.

Jest coś takiego jak ryzyko zgonu przy porodzie i nie ma to nic wspólnego z przesłanką o zagrożeniu życia matki.

13 minut temu, Yolo napisał:

Podajesz przykład dotyczący ryzyka każdej ciąży jako argument za aborcją eugeniczną? Następna manipulacja.

Po 1. nie istnieje coś takiego jak aborcja eugeniczna. Zaczytuję słowa lek. gin Nicole Sochacki "Jak czytam aborcja eugeniczna to ja po prostu sobie myślę, że jakiś mówiąc brzydko kretyn, albo niedouczony człowiek wymyślił to pojęcie. Bo takiego pojęcia nie ma". 

Po 2. przy ciąży z przymusu to ryzyko się zwiększa. To nie są przypadki w których można postawić znak "="

17 minut temu, Yolo napisał:

Przypominam ponownie; nikt nie każe Ci donosić ciąży, jesli Twoje życie jest zagrożone. 

Ten przykład się zupełnie nie odnosił się do przesłanki gdy życie jest zagrożone i dobrze o tym wiesz.

18 minut temu, Yolo napisał:

Strasznie się emocjonujesz. Rozumiem z czego to wynika, sama pisałaś o tokofobii i innych problemach. 

To Cię jednak nie usprawiedliwia do robienia kurwy z logiki.

XD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, melody napisał:

1. nie istnieje coś takiego jak aborcja eugeniczna.

 

7 minut temu, melody napisał:

Bo takiego pojęcia nie ma". 

Już jest. XD

 

Ty wciąż używasz argumentów dotyczących każdej ciąży, do czego to ma prowadzić? 

Czy na pewno tego dotyczy temat?;)

Napisz wprost że chcesz aborcji na życzenie, przecież to widać wyraźnie.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, melody napisał:

Zapraszam do mojej wypowiedzi na pierwszej stronie tego wątku. Jest tam to napisane wprost.

 

Nie jest.

Nie napisałaś czy

'10-12 tydzień jest legalny, potem tylko wady latalne bądź zagrożenie życia'

wg Ciebie oznacza możliwość aborcji w każdym, czy omawianym przypadku.

 

Biorąc pod uwagę, że słowo 'legalność' odnosi się do przepisów prawa, wyklucza to

każdy przypadek ciąży. Jednak dalsza część zdaje się na to wskazywać.

 

Znowu kurwa z logiki. Bezkresny przestwór oceanu. Albo to

ten czosnek.

Coś jest na rzeczy.

W kontakcie, skarbie.

Albo lepiej nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, melody napisał:

Jeśli ktoś się sumiennie zabezpiecza i nie chce ciąży to nie widzę powodu dla którego miałby się karać tym, że środki antykoncepcyjne zawiodły. Tak samo nie słyszałam, aby zgoda na seks zawsze była zgodą na ciążę.

Jeśli ktoś się sumiennie zabezpiecza to prawdopodobieństwo niechcianej ciąży to jakaś 0,001 % albo i mniej.
Jeśli ktoś traktuje sex jako sport amatorski to cóż ..... zawodników dużo, więc i gola strzelić łatwiej.
Jeśli ktoś uprawia sex to musi się liczyć z konsekwencjami. Bo już tak jest w życiu, że określone działania pociągają za sobą określone konsekwencje.
Taka aborcja to po prostu unikanie konsekwencji własnych działań poprzez racjonalizację tychże.

Bezpieczna aborcja to PRZYWILEJ, który stał się możliwy do realizacji dzięki rozwojowi medycyny w 20. wieku. Przywilej w naszej sytuacji wysoce niepożądany - moim zdaniem.

Na 375 tys dzieci urodzonych w 2019, mamy aborcji z przyczyn zdrowotnych 1080 przypadków, z czego zapewne ze 30% to aborcje "na życzenie" poparte odpowiednią kopertą dla lekarza.
Ten wymyślony temat "aborcji eugenicznej" to margines marginesów.

 

BTW. ja to bym nawet chciał, żeby aborcja była na NFZ. Wtedy spokojnie byłyby terminy np. za 2 lata.

 

PS. księża mogą się wypowiadać w tym temacie. Dotyczy on kwestii moralności, więc jak najbardziej. Nikt natomiast nie  mówi, że MUSZĄ mieć rację.
     I tak sobie każdy z tego wybierze co mu pasuje, jak widać z powyższych wypowiedzi.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo 

Specjalnie wyjaśnienie dla Ciebie: 10-12 tydzień aborcja w pełni legalna dla każdej ciąży, niezależnie od powodu.

 

Na resztę daję "XDDD", bo to jaki dziś popis zafundowałeś w tym wątku sugeruje jedynie, że jesteś bardzo podatny na manipulacje i to Ty masz problem z logicznym myśleniem. Ale spoczko, jak chce Ci się myśleć inaczej to proszę bardzo. Nie mam z tym problemu :) 
 

Większość społeczeństwa nie będzie słuchać 2% i muszę to w końcu zrozumieć :) 

 

16 minut temu, GurneyHalleck napisał:

Jeśli ktoś się sumiennie zabezpiecza to prawdopodobieństwo niechcianej ciąży to jakaś 0,001 % albo i mniej

 

Nie ma środków antykoncepcyjnych które dają tak małe ryzyko.

16 minut temu, GurneyHalleck napisał:

Na 375 tys dzieci urodzonych w 2019, mamy aborcji z przyczyn zdrowotnych 1080 przypadków, z czego zapewne ze 30% to aborcje "na życzenie" poparte odpowiednią kopertą dla lekarza.

Spróbowałeś to chociaż sprawdzić? Orientujesz się jak działa aborcja na "kopertę" i ile może się ich rocznie odbywać?

16 minut temu, GurneyHalleck napisał:

PS. księża mogą się wypowiadać w tym temacie. Dotyczy on kwestii moralności, więc jak najbardziej. Nikt natomiast nie  mówi, że MUSZĄ mieć rację.
     I tak sobie każdy z tego wybierze co mu pasuje, jak widać z powyższych wypowiedzi.

Jakby mówili o samej moralności i jak katolicyzm się na tę kwestie zapatruje to nie miałabym nic przeciwko. Wręcz chętnie bym posłuchała, bo czemu nie. Naciąganie faktów i manipulacja są niedopuszczalne i żadna sutanna tego nie usprawiedliwi. 

Edytowane przez melody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy może (a wręcz wiele stron powinno) się w tej sprawie wypowiadać. W tym ksiądz, niezależnie od tego jakie ma zdanie. Duchowni są często bardzo dobrze wykształconymi ludźmi, a ich zdanie jak tak samo istotne jak każdego człowieka. 

 

Kler nie powinien włazić w politykę państwa świeckiego (co ostatnio się dzieje), lecz opinie ma tak samo istotne jak każda inna grupa. Nie musimy się z nim zgadzać, lecz wystarczy nie odbierać prawa do wypowiedzi. 

 

@melody Moim zdaniem można rozdzielić terminację cieżko chorego dziecka od zdrowego, lecz nieplanowenego. Ciążę absolutnie zawsze trzeba brać pod uwagę będąc aktywną seksualnie, dlatego prywatnie nie jestem zwolenniczką 'aborcji na życzenie'. Choroby malucha nigdy się nie przewidzi (chyba, że jest się starą) i powinna być możliwość wyboru co z takim biednym stworkiem (jak najmniej traumatycznie) zrobić. Lecz zabicie zdrowego nie jest odpowiednie, to jeszcze większe zrzucanie odpowiedzialności.

 

Osobiście bardzo dobrze się zabezpieczam z uwagi na mój wiek i moment w życiu. Biorę doskonale dobrane tabletki bez półgodzinnego opóźnienia. Unikam wszelkich możliwości zmniejszenia skuteczności. Wpadka jest baaardzo odległa, lecz jeśli by się zdarzyła i miałabym zdrowe lub lekko chore dziecko, to nie wyobrażałabym sobie go usunąć z uwagi na niezadziałanie antykoncepcji. Co zrobiłabym z chorym? Nie wiem. Kiedy opadły emocje związane z decyzją TK to znacznie uspokoiły mi się myśli i już nie mam w mózgu 'na pewno bym usunęła', a raczej ogromną litość wobec rodziców stojących przed taką decyzją. Przestałam to rozpatrywać tak osobiście. Polecam, bez szydery. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, melody napisał:

@Yolo 

Specjalnie wyjaśnienie dla Ciebie: 10-12 tydzień aborcja w pełni legalna dla każdej ciąży, niezależnie od powodu.

 

Na resztę daję "XDDD", bo to jaki dziś popis zafundowałeś w tym wątku sugeruje jedynie, że jesteś bardzo podatny na manipulacje i to Ty masz problem z logicznym myśleniem. Ale spoczko, jak chce Ci się myśleć inaczej to proszę bardzo. Nie mam z tym problemu :) 
 

Większość społeczeństwa nie będzie słuchać 2% i muszę to w końcu zrozumieć :) 

 

Nie ma środków antykoncepcyjnych które dają tak małe ryzyko.

Spróbowałeś to chociaż sprawdzić? Orientujesz się jak działa aborcja na "kopertę" i ile może się ich rocznie odbywać?

Jakby mówili o samej moralności i jak katolicyzm się na tę kwestie zapatruje to nie miałabym nic przeciwko. Wręcz chętnie bym posłuchała, bo czemu nie. Naciąganie faktów i manipulacja są niedopuszczalne i żadna sutanna tego nie usprawiedliwi. 

Ty czasem nie wspominałaś, że jesteś katoliczką? Z jakiego odłamu? Langustowiczy? /ów

Edytowane przez Johnny_B
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, alicja95 napisał:

wiecie że seks przed ślubem, dla wierzących jest zakazany, antykoncepcja

Niewskazany. *

Wstrzemięźliwość seksualną można racjonalnie uzasadnić. 

Raczej Kościół ukazuje seksualność jako coś świętego. 

Nie mówi, że zostaną ludzie ukarani za to, że współżyją, lecz uzasadnia czemu przyniesie to korzyść małżeństwu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, melody napisał:

"Jestem". Wszystko wytłumaczyłam w temacie w którym tę informacje znalazłeś tylko kilka wiadomości później :) 

A to wybacz, tamtego tematu już nie śledzę. A tak w dwóch zdaniach mogłabyś mi tutaj wyjaśnić, na jakiej podstawie katoliczka dopuszcza możliwość aborcji i uważa to za moralne? Hmm pytam jako były ateista :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Johnny_B napisał:

A to wybacz, tamtego tematu już nie śledzę. A tak w dwóch zdaniach mogłabyś mi tutaj wyjaśnić, na jakiej podstawie katoliczka dopuszcza możliwość aborcji i uważa to za moralne? Hmm pytam jako były ateista :)

Jestem "katoliczką", bo wliczam się w statystyki. Nic ponad to. 

Znam sporo praktykujących za legalnym wyborem. Jest to mniejsze zło. Da się to nawet udowodnić matematycznie.

Edytowane przez melody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.