Skocz do zawartości

Czy spotykałaś się, czy byłaś w związku, z facetem wychowanym przez samotną matkę?


Rekomendowane odpowiedzi

Uszanownko!

 

W środowisku, tzw Manosfery, mężczyźni od paru ładnych lat przekazują sobie tzw. czerwone lampki, czerwone flagi. 

Zasadniczo nimi są:

- samotna matka

- patologia

- tatuaże 

- używki 

- ipt

 

Zapewne czytając forum znacie je bardzo dobrze. Ostatni oglądałem filmik, w którym gościu przestrzegał kobiety/dziewczyny przed spotykaniem się, z mężczyznami wychowanymi przez samotną matką, lub jak wiadomo ze statystyk, wystarczy aby ojciec był niezaangażowany w wychowanie. 

Mówi się, o nich zazwyczaj że są rozemocjonowani, niezaradni, niepotrafiący podejmować decyzji, wprost nienadający się do relacji, związku, ewentualnie założenia rodziny. 

1. Czy miałyście doświadczenia z taki mężczyznami? Jeśli tak, to czy przejawiali wyżej wymienione cechy.

 

Próbuję sobie odpowiedzieć jeszcze na jedno pytanie. Często ci, sami mężczyźni (wychowanie przez samotne matki), w pewien sposób hejtują kobiety, tzn. mówią, że świrnięte, żałosne itp. 

2. A pytanie brzmi, czy mówią to, bo jest, to ich świadoma decyzja - nie chcę mieć, nic wspólnego z kobietami, czy może na zasadzie resentymentu, nie mogę/potrafię być w związku, więc kobiety są, i tu wiązka epitetów. 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie byłam w związku z facetem wychowanym przez samotną matkę, natomiast zazwyczaj po rozmowie często wyczuwam takie rzeczy. Faceci bez ojca mają często podobne schematy zachowania i jakoś ta moja intuicja się zazwyczaj sprawdzała. Generalnie facet wychowany przez samotną matkę może być fajny, chamsko kogoś skreślać od razu z takiego powodu, jest to irracjonalne. Niestety często ten brak ojca powoduję mało takiej męskiej iskry i właśnie po tym często się to sprawdza, że gdzieś tego ojca zabrakło. Wiadomo nic nie jest zero jedynkowe, ludziom różnie życie się układa ale faktycznie męskie wzorce w rodzinie według mnie są bardzo ważne dla córek i synów a teraz wiadomo więcej takich sytuacji samotnego wychowywania. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam "szczęście" do takich panów. Generalnie odradzam kobietom związki z mężczyznami wychowanymi bez ojca.

1 godzinę temu, NiesamowitySzymi napisał:

 

Mówi się, o nich zazwyczaj że są rozemocjonowani, niezaradni, niepotrafiący podejmować decyzji, wprost nienadający się do relacji, związku, ewentualnie założenia rodziny. 

Żaden z trzech panów nie przejawiał tych cech. Wręcz przeciwnie, byli bardzo zaradni, decyzyjni aż za bardzo, nastawieni na sukces finansowy i prestiż. 

Ale często łapałam ich na kłamstwie, manipulacji, odwracaniu kota ogonem. Niestali emocjonalnie, egoizm aż się wylewał, zero dialogu, dyskusji, zawsze musiało być tak jak oni sobie wymyślili. Nastawieni konfrontacyjnie, jakby każdy chciał ich skrzywdzić. Tacy "przesadnie męscy", jakby chcieli sobie i całemu światu coś udowodnić.

Na dłuższą metę z taką osobą nie da się wytrzymać, bo człowiek czuje się jakby wciąż o coś walczył. 

Niechętni do założenia rodziny - to fakt. 

 

Cytat

Często ci, sami mężczyźni (wychowanie przez samotne matki), w pewien sposób hejtują kobiety, tzn. mówią, że świrnięte, żałosne itp.

 

 2. A pytanie brzmi, czy mówią to, bo jest, to ich świadoma decyzja - nie chcę mieć, nic wspólnego z kobietami, czy może na zasadzie resentymentu, nie mogę/potrafię być w związku, więc kobiety są, i tu wiązka epitetów. 

 

Nie. Wręcz przeciwnie, bardzo lubili towarzystwo kobiet, a one ich. 

Ale wszystko było takie "luźne", bez zobowiązań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że byłem wychowywany właściwie tylko przez matkę (z minimalnym wkładem ze strony ojca), to się wypowiem:

 

2 godziny temu, NiesamowitySzymi napisał:

Mówi się, o nich zazwyczaj że są rozemocjonowani, niezaradni, niepotrafiący podejmować decyzji,

Prawda - przynajmniej jeśli chodzi o mnie.

 

2 godziny temu, NiesamowitySzymi napisał:

wprost nienadający się do relacji, związku, ewentualnie założenia rodziny. 

Ciężko określić, ale myślę że przesadzone twierdzenie.

 

42 minuty temu, _oliv2407 napisał:

Niestety często ten brak ojca powoduję mało takiej męskiej iskry i właśnie po tym często się to sprawdza, że gdzieś tego ojca zabrakło.

Z własnych doświadczeń nie zgadzam się z tym stwierdzeniem.

 

43 minuty temu, _oliv2407 napisał:

Wiadomo nic nie jest zero jedynkowe, ludziom różnie życie się układa ale faktycznie męskie wzorce w rodzinie według mnie są bardzo ważne dla córek i synów a teraz wiadomo więcej takich sytuacji samotnego wychowywania. 

Zdecydowanie tutaj masz rację, moja matka nie radziła sobie z wychowywaniem mnie, sprawiałem problemy.

 

43 minuty temu, Haruka napisał:

Niestali emocjonalnie, egoizm aż się wylewał,

Przyznaję, coś w tym jest.

 

46 minut temu, Haruka napisał:

Na dłuższą metę z taką osobą nie da się wytrzymać, bo człowiek czuje się jakby wciąż o coś walczył. 

Może tutaj chodzi o chorobliwy perfekcjonizm? Zauważyłem to u siebie.

 

47 minut temu, Haruka napisał:

Niechętni do założenia rodziny - to fakt. 

Nie zgadzam się.

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam kilku kolegów wychowywanych przez samotna matkę i wszyscy byli zaradni, męscy i pewni siebie. Za to mój ex był wychowany przez samotnego ojca i w skrócie był bardzo emocjonalny, często zachowywał się jak kobieta (fochy, ciche dni, płacz na zawołanie), brak matki w tym przypadku odbił się w taki sposób, że tej matki szukał w kobiecie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mialem i mam normalnych rodziców do ojca respekt zawsze to człowiek który duzo mnie nauczył to jest typ człowieka niezniszczalnego urodzony zaraz po wojnie i ja nie mam problemu z kobietami mama zawsze uczyła biało rycerstwa ale w gimnazjum mi przeszło hehe ale kolegów moich bez ojca szli przez życie i są słabi nie stali nie rozgarnięci coś w tym jest 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, cst9191 napisał:

Może tutaj chodzi o chorobliwy perfekcjonizm? Zauważyłem to u siebie.

Chodzi o to, że moje problemy, pomysły, chęci były mało istotne. Walczysz o to, żeby po prostu być, zaistnieć w takiej relacji.

 

Ale perfekcjonizm, też u tych osób występował.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Haruka napisał:

Niechętni do założenia rodziny - to fakt. 

No, to tutaj, jednak większość, żeby nie mówić wszyscy faceci nie przejawiają, w obecnych czasach takiej chęci. Polskie prawo sądowe, rodzinne z powodzeniem zniechęca największych romantyków.

 

17 minut temu, MalVina napisał:

Miałam kilku kolegów wychowywanych przez samotna matkę i wszyscy byli zaradni, męscy i pewni siebie.

To, mnie zdziwiłaś. 

 

18 minut temu, MalVina napisał:

Za to mój ex był wychowany przez samotnego ojca i w skrócie był bardzo emocjonalny, często zachowywał się jak kobieta

Mam jednego kumpla, wychowanego przez samotnego ojca, matka zmarła przy porodzie, dziwnie był strasznie pobłażający, gość mógł po prostu wszystko, zaczął sobie popijać, gdy ojciec zmarł, zaczął dawać jeszcze więcej, dziś wygląda jak bezdomny. Gdyby nie praca u rodziny, to by go wywalili. 

 

 

  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój chłopak jest z takiej rodziny.

Nie miał kontaktu z biologicznym ojcem, ale może miał 'substytut' ojca w postaci innych mężczyzn w jego życiu. Nie rozmawialiśmy w 100% o przeszłości, ale on jest bardzo męski, logiczny. Niemal nie ma w sobie kobiecych cech, ale dobrze rozumie sytuacje, ma 'intuicje' do ludzi, w rozmowie bardzo dobrze rozumie sugestie, nawet te delikatne, co wydaje mi się kobiecą cechą.

Co jest problematyczne to zdecydowanie brak wzorca. Uwidacznia się to na różne sposoby i wszystkich nie opiszę, bo niektórych nie zauważam, niektóre to błahostki, etc. Nie popełnia gaf, ale widać, że powątpiewa w stabilne, długie związki. Samotne matki kojarzą mu się z czymś normalnym, jak jest swoją drogą, ale dla mnie to odległy wzorzec i po prostu zauważyłam, że dla niego jest bliski. Nie jest raczej dobrym partnerem do założenia rodziny, bo może się ulotnić w którymś momencie. Jak o tym rozmawialiśmy powiedział, że by tak zrobił w przypadku niechcianego dziecka.

Inną rzeczą, która mnie drażni jest intensywny kontakt z matką, zbliżyli się bardzo do siebie i to taki trochę "syneczek mamusi". Można to ukrócić poprzez właściwe postawienie granic, co raczej robi.

 

Dla mnie ciekawą rzeczą w relacji z takim mężczyzną jest wątek jego matki. Widać momentami jej zaborczość, co jest podświadome, a nie intencjonalne. Czasem mi wbija szpilki, na co nie reaguję, bo jestem zdania, że problemy z synem, np. mniejsza uwaga dla niej, powinna rozwiązywać z nim sama, a nie mieszać w to mnie.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Ksanti napisał:

Jakie schematy?

 

 

Podbijam pytanie. 100 wpisów i pewnie powstanie jakiś forumowy wzór(?), schemat (?) chłopaka wychowanego bez ojca.

13 minut temu, pknwz napisał:

Dla mnie ciekawą rzeczą w relacji z takim mężczyzną jest wątek jego matki. Widać momentami jej zaborczość, co jest podświadome, a nie intencjonalne. Czasem mi wbija szpilki, na co nie reaguję, bo jestem zdania, że problemy z synem, np. mniejsza uwaga dla niej, powinna rozwiązywać z nim sama, a nie mieszać w to mnie.

Matka zawsze będzie matką. Ona zasadniczo nie wbija Tobie tej szpili . Ona chce być ciągle ważna dla swojego mężczyzny życia jakim jest jej syn. To działa również wtedy gdy rzecz dotyczy niejednokrotnie pewnego siebie, samodzielnego mężczyzny singla, mężczyzny wychowanego w "pełnej" rodzinie, mężczyzny który sam już jest ojcem albo takiego który już dawno sam raczej opiekuje się swoją matką niż ona nim.
Nawet starsza schorowana pani, nigdy nie wypadnie z roli matki.

24 minuty temu, pknwz napisał:

Niemal nie ma w sobie kobiecych cech, ale dobrze rozumie sytuacje, ma 'intuicje' do ludzi, w rozmowie bardzo dobrze rozumie sugestie, nawet te delikatne, co wydaje mi się kobiecą cechą.

raczej cechą mężczyzny dojrzałego emocjonalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Personal Best napisał:

raczej cechą mężczyzny dojrzałego emocjonalnie.

Co jest w tym złego, że ma w sobie kobiecą cechę?

 

Intuicja to kobieca cecha i może być jedną z cech warunkujących dojrzałość u mężczyzn, ale połączenie energii to zbilansowanie.

 

594038473b5287b055d508d9421176af.png

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, pknwz napisał:

Dla mnie ciekawą rzeczą w relacji z takim mężczyzną jest wątek jego matki. Widać momentami jej zaborczość, co jest podświadome, a nie intencjonalne. Czasem mi wbija szpilki, na co nie reaguję, bo jestem zdania, że problemy z synem, np. mniejsza uwaga dla niej, powinna rozwiązywać z nim sama, a nie mieszać w to mnie.

Ja tak mam pomimo, że pochodzi mąż z pełnej rodziny. Zaborczość totalna. Jakby mogła to by nigdy nie wypuściła dzieci z domu. Najlepiej jakby obaj synowie byli w domu i nigdy się nie ożenili. 

Na szczęście mój mąż sam to widzi i sam to mówi, że ma taką matkę. Tez oczywiście zazdrość. Pozorna akceptacja gdy się ożenił okazała się udawana. A najlepsze jest jak pyta się czy przyjedzie. To nie czy my przyjedziemy tylko czy mój mąż sam przyjedzie. Ja ogólnie jestem zbędna, już zasugerowała, że mógłby przyjechać sam. A ostatnio tez dowiedziałam się hitu. Jakbyśmy mieli dziecko to to nie jest nasze dziecko to jest jej dziecko bo to dziecko jej syna. Więc to jest jej dziecko i ona będzie P wszystkim decydować. O to wybuchła kłótnia ponad miarę. Dziewczyny drugiego syna też nie akceptuje. 

Edytowane przez Lalkaa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, pknwz napisał:

Co jest w tym złego, że ma w sobie kobiecą cechę?

 

Intuicja to kobieca cecha i może być jedną z cech warunkujących dojrzałość u mężczyzn, ale połączenie energii to zbilansowanie.

 

594038473b5287b055d508d9421176af.png

Czy ja użyłem słowa że jest w tym "coś złego" ? Właśnie skończyłem teamsy z klientem mam dość prezentacji i kolorowych enigmatycznych hokusów pokusów . Ufam jednak swojemu doświadczeniu życiowemu a nie jakimś tabelkom- kto to ? gdzie? kiedy?

Edytowane przez Personal Best
text
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Lalkaa napisał:

Ja tak mam pomimo, że pochodzi mąż z pełnej rodziny. Zaborczość totalna. Jakby mogła to by nigdy nie wypuściła dzieci z domu. Najlepiej jakby obaj synowie byli w domu i nigdy się nie ożenili. 
 

Wow. Tamta kobieta jest na szczęście mądra, dlatego sądzę że jej reakcje raczej są podświadome.

Maminsynki to jakaś plaga. I to kobiety kobietom zgotowały ten los. ? Wynika to z chyba od początku od złego wychowywania, wyostrza się, jak w takiej rodzinie nie ma dobrego męskiego wzorca.

5 minut temu, Personal Best napisał:

Wybacz właśnie skończyłem teamsy z klientem mam dość prezentacji. Ufam jednak swojemu doświadczeniu życiowemu a nie jakimś tabelkom- kto to ? gdzie? kiedy?

Tabelkę wstawiłam dla samego obrazka. Chodziło mi o to, że są cechy społecznie uznawane za męskie i za kobiece. Nazwanie cechy kobiecej "cechą dojrzałego mężczyzny" sugeruje, że są cechy męskie i dojrzałych mężczyzn, a kompletnie dyskredytuje kobiece. W zasadzie to tylko kwestia nazewnictwa, ale jestem za tym, by ludzie nie bali się odkrywać w sobie pierwiastków męskich/kobiecych, bo najciekawsi są ludzie gdzieś pomiędzy, zbilansowani.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To szeroki i dobrze rozpoznany temat - DDRR *). Drugi częsty współistniejący to "parentified child".

 

U mnie występują obydwa, ale postaram skupić się na pierwszym. Ja sam mam cechy wymienione przez @_oliv2407 i @NiesamowitySzymiiego i jestem antytezą tego, co mówi @Haruka. Ale to dwie strony tego samego medalu, czyli braku męskiego wzorca. Z pewnych rzeczy zdaję sobie sprawę od dwóch dekad, ale do wielu trzeba było rozwodu i rozpadu kolejnej ważnej dla mnie relacji, żebym je zobaczył, a w końcu - poszedł na terapię. Brak zdrowego męskiego wzorca powoduje kompletną niepewność na każdym etapie relacji z kobietami, bądź turbo-pewność-siebie, w gruncie rzeczy przesłaniającą tą samą niepewność, brak fundamentu. Po prostu mężczyzna DDRR tworzy siemie jako męzczyznę w relacjach - po omacku, cały czas w obawie przed opuszczeniem, więc jest podszyty lepiej lub gorzej skrywanym lękiem. 

Umatkowiony dorosły syn ma często (nie zawsze, operuję głównie na doświadczeniu własnym i znajomych + literatura przedmiotu) problemy z nadopiekuńczością matki, co wynika z braku obecności ojca właśnie, a co za tym idzie - męskiego świata, inicjacji itp. Do tego dochodzi często odpowiedzialność za matkę ("jedyny męzczyzna w domu"), a co za tym idzie - brak umiejętności stawiania jej granic - nie umie, bo nie widział tego u nieobecnego ojca. To w dalszych latach powoduje, że nie umie też stawiać granic partnerkom, bo jego wzorcem jest relacja z matką, a ta relacja z definicji nie jest partnerska. Wtedy podświadomie wchodzi się w relację uległą.

 

Bądź przeciwnie - szuka się w kobietach energii męskiej nie zdając sobie z tego sprawy. Zwłaszcza u "parentified childs" występuje syndrom stłumionych emocji, co powoduje - w skrócie - pociąg do dziewczyn wyrażających siebie bez skrępowania, a docelowo prowadzi często w ramiona borderek. Tak jest ze mną - byłem z borderline kiedy jeszcze żadne z nas nie miało pojęcia że z nią coś nie tak (dziś sie przyjaźnimy, bo to bard zo stara historia, przyschła). Nie zmyślam - ten pociąg do borderline jest rozpoznany w literaturze fachowej i bardzo charakterystyczny dla "parentified child". W tej sytuacji pierwsze skrzypce gra poszukiwanie w kobietach "ojca", stymulatora, ośrodka decyzyjnego, co również prowadzi do relacji uległej ze strony męzczyzny. Jemu zależy tej relacji znacznie bardziej niż powinno, niż "normalnemu".

 

Jeśli dodać do tego narkotycznie uzależniającą siłę borderline, łatwo sobie wyobrazić co taki człowiek przeżywa.

 

Jeśli połączyć to w kupę z nieumiejętnością stawiania granic, tendencję do absolutyzowania związku jako szczęścia za wszelką cenę i potrzebę uszczęśliwienia kobiety kosztem własnych potrzeb (jak z matką), mamy w efekcie uporczywą skłonność do pakowania się w relacje z kobietami zaburzonymi, uległość w związku i często na koniec - relację toksyczną, nierzadko przemocową ze strony kobiety (nie wskazuję w tym miejscu kobiety jako wyłącznie winnej).

 

Czasem substytut ojca znajduje taki chłopak w męskim środowisku, nie zawsze trafny, zwłaszcza jeśli tylko rówieśniczy a nie o charakterze mentora (wuj, dziadek, inny autorytet). Jeśli go nie znajduje (jak ja - kłopoty zdrowotne upośledziły moje relacje z rówieśnikami na pierwsze 19 lat życia), jest zdany całkowicie na siebie i, jak wspomniałem, buduje siebie-mężczyznę całkowicie po omacku. Albo po prostu nie umie tego zrobić.

 

Generalnie obecnie wiedząc to wszystko co wiem, odradzam związek z kimś takim jak ja. Nawet więcej - nie byłbym w stanie związać się z kobietą, któa byłaby na tyle głupia, żeby związać się ze mną. Poza tym ocierpiałem się tyle, że wystarczy mi już; będąc od roku sam mam przynajmniej siebie w centrum uwagi, a uświadomiłem sobie, że od wielu lat nie poświęcałem uwagi właśnie sobie. Zawsze ważniejsza była ona - żona, potem partnerka. A to droga do piekła, niezależnie czy taki związek będzie trwał, czy się rozpadnie, bo w pierwszym przypadku owocuje przemocą, w drugim - cierpieniem wprost proporcjonalnym do ogromnego (bo nadmiernego) przywiązania.

 

Sorry, że tak dużo się rozpisałem, ale trafiliście mnie w samo serce tym wątkiem.

---

*)  DDRR = Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców; część syndromów jest współdzielona z DDA czy szerszej grupy DDD (dzieci z rodzin dysfunkcyjnych).

Edytowane przez Feniks77
  • Like 4
  • Dzięki 2
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Colemanka Rzadko, zaglądam, bo jako nowoczesny mężczyzna hejtuje kobiety :) Miałem, mam starego, tylko był mało zaangażowany, w wychowanie. Ale jakby nie patrzeć, to spora cześć mojego pokolenia miała niezaangażowanego, bądź mało obecnego ojca, również ze względu, na trudną sytuację gospodarczą w Polsce. Sytuacja ta, częstokroć wypychała mężczyzn do pracy zagranicą, lub do trzaskania dużej ilości godzin w pracy, łącznie z sobotami. 

 

Miałem swoje zdanie, na temat wychowanych mężczyzn, przez samotną matką, ale odpowiedzi, w tym poście trochę przeczą moim wnioskom. Może po prostu na takich, znajomych po prostu trafiałem na podwórku.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.11.2020 o 14:35, NiesamowitySzymi napisał:

1. Czy miałyście doświadczenia z taki mężczyznami? Jeśli tak, to czy przejawiali wyżej wymienione cechy.

1). Tata zdradzał mamę, wzięli rozwód. Mama przeszła depresję i wyprowadziła się z synem kilkaset metrów od ojca blisko teściowej, który nie interesował się długo synem. 

 

On: bardzo emocjonalny, często płakał. 

 

2). Tata pracował całe życie za granicą, zjeżdżał 2x w roku.

 

On: agresywny, nie radzący sobie z emocjami.

 

3). Rodzice mieszkali razem, ale on od zawsze miał kochanki. Milionerzy. 

 

On: nienawidzi ojca, boi się angażować. 

 

O to chodziło xd? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam paru znajomych koleżków z rozbitych rodzin i nie widzę za dużo wspólnych cech między nimi. Jak to mówią, wszystkie szczęśliwe rodziny są takie same, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój własny sposób. ;)

 

Ale dwie rzeczy mi się rzuciły w oczy.

 

Po pierwsze, wielu z nich robi wrażenie, jakby nie bardzo rozumieli jak działają relacje między dorosłymi ludźmi. Nie mają wdrukowanego modelu relacji tata-mama/mąż-żona/mężczyzna-kobieta, tylko model mamusia-syneczek. Oczekują bezwarunkowego uwielbienia za sam fakt istnienia i na każdy przejaw tego, że w relacji z babą (albo w ogóle z innym dorosłym człowiekiem) muszą sobie coś sami wypracować reagują zawieszeniem systemu i miną zdziwionego Pikachu. No bo przecież oni są księciuniem mamuni i jakim prawem ktoś czegoś od nich chce. Jednocześnie często mają wgrany model traktowania baby jako kogoś, kto im wydaje polecenia, organizuje im życie i ich tyranizuje. Niby tego nienawidzą, ale lgną do bab, które ich tak traktują.

 

Po drugie, wielu z nich (ale - nie wszyscy i nie takim samym stopniu) ma bardzo powierzchowny, fasadowy wzorzec męskości. Jakby uczyli się bycia mężczyzną z kiepskich filmów, nie bardzo rozumiejąc o co w tym wszystkim chodzi. Są tacy kogutkowaci, podpisują się, teatralnie odgrywają samców alfa, prowokują konfliktowe sytuacje, lubią otaczać się gadżetowatymi atrybutami męskości. Ale jak przychodzi co do czego, to się okazuje, że to jest wszystko strasznie powierzchowne. Nie potrafią wziąć odpowiedzialności za zespół, nie potrafią kierować ludźmi, nie potrafią kontrolować siebie. Nie rozumieją takich rzeczy jak honor, lojalność, szacunek dla samego siebie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Sundance Kid said:

Jednocześnie często mają wgrany model traktowania baby jako kogoś, kto im wydaje polecenia, organizuje im życie i ich tyranizuje. Niby tego nienawidzą, ale lgną do bab, które ich tak traktują.

 

Bo to jest podświadome szukanie modelu relacji nie-partnerskiej, tylko podległej, takiej jaka była z matką. To się zna, więc do tego się dąży, choć to się oczywiście na dłuższą metę zwykle nie sprawdza, - jak pisałem wyżej - bo z czasem prowadzi do uprzedmiotowienia mężczyzny, utraty szacunku i koniec końców przemocy albo zdrady ze strony kobiety.

 

5 minutes ago, Sundance Kid said:

Po drugie, wielu z nich (ale - nie wszyscy i nie takim samym stopniu) ma bardzo powierzchowny, fasadowy wzorzec męskości. Jakby uczyli się bycia mężczyzną z kiepskich filmów, nie bardzo rozumiejąc o co w tym wszystkim chodzi. Są tacy kogutkowaci, podpisują się, teatralnie odgrywają samców alfa, prowokują konfliktowe sytuacje, lubią otaczać się gadżetowatymi atrybutami męskości. Ale jak przychodzi co do czego, to się okazuje, że to jest wszystko strasznie powierzchowne. Nie potrafią wziąć odpowiedzialności za zespół, nie potrafią kierować ludźmi, nie potrafią kontrolować siebie. Nie rozumieją takich rzeczy jak honor, lojalność, szacunek dla samego siebie. 

 

Dzizes, no oczywiście, bo tego wzorca taki mężczyzna NIE MIAŁ i NIE MA go w sobie. Uczysz się wtedy bycia męzczyzną kompletnie po omacku, po zewnętrznych objawach, bo nie było wzorca namacalnego, stałego, bliskiego - ojca. 

 

W moim przypadku - akurat na płaszczyźnie służbowej jest zupełnie inaczej niż w relacjach d-m. W ciągu 8 lat sprawdziłem się jako kierownik, ku zadowoleniu i zwierzchników i podwładnych.

Samokontrolę akurat ja mam nadmierną, jest to związane z nieśmiałością i nadmiernym przywiązywaniem wagi do opinii otoczenia.

Umiem dotrzymać słowa i jestem do bólu lojalny, przez co łatwo mnie wykorzystać (zdarzało się).

Natomiast szacunek do samego siebie, samoocenę w kontekście relacji z kobietami - no, mam faktycznie bliską zeru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.