Skocz do zawartości

Pokojowe odgięcie krzywej oczekiwań społecznych


absolutarianin

Rekomendowane odpowiedzi

10 minut temu, absolutarianin napisał:

Akurat brak reklam i zależności od podmiotów trzecich pochwalam. Raz weźmiesz od kogoś pieniądze - i już zobowiązania, lenność, nawet jeżeli nie explicite.

Z całym szacunkiem. Wystarczy podpisać umowę i się zgodzić na pewne warunki. Można polecić bardzo dobry produkt w sposób płatny. Tak robi mrvintage i inni popularni blogerzy. Cały czas tematycznie. Na jednym wpisie Mr Vintage z linkiem sponsorowanym, poleceniem ten bloger zgarnia spokojnie ponad 15 000 zł, pewnie nawet więcej. Danych dokładnych nie znam. Praktycznie każdy większy bloger tak funkcjonuje. Komplementarne produkty poleca i nie traci żadnej decyzyjności. Wszystko w oparciu o umowę i realne kliknięcia, przekierowania sprzedażowe. Nie można demonizować pewnych form współpracy, czasami bardzo uczciwych. Kampanie doraźne, jednorazowe.

 

Jeżeli weźmiesz od klienta pieniądze za towar, który wyprodukowałeś to podchodzi pod lenność? :) W pewnym sensie tak, bo klient wysłał ci sygnał, że chętnie do ciebie wróci, masz dobry towar. Wymusza w sensie podświadomym, żebyś kontynuował to, co robisz. Czy to jest poddaństwo, czy już biznes? Wszystko można odwrócić kota ogonem. Myślenie zero jeden, czy myślenie odcieniami szarości. Popularnym blogerom komplementarna współpraca z branżą nie zaszkodziła. Sporo case study jest do wglądu. Decyzyjność zachowana. Moim zdaniem warto się otworzyć na możliwości marketingu internetowego. 

Edytowane przez mac
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, mac said:

Nie można demonizować pewnych form współpracy, czasami bardzo uczciwych. Kampanie doraźne, jednorazowe.

 Nie demonizuję, tylko jest jeszcze aspekt psychologiczny. Przyzwyczajasz się i uzależniasz. Masz wpływy i człowiek podświadomie chce być optymistą, że będzie tylko lepiej, więc zwiększa koszty. A tu reklamodawca się wycofuje. Z różnych powodów, nie ma potrzeb, ma wybór, cokolwiek. I nagle znajdujesz się w sytuacji nieciekawej, zwanej KRYZYSEM właśnie, gdzie zaczynają topnieć wpływy razem z twoją poduszką. A na horyzoncie długotrwała depresja. Mały problem wcześniej - staje się dużym problemem, a na koniec poważnym zagrożeniem. Pomocy znikąd, bo inny mają taki sam, albo jeszcze gorszy kryzys. Habituacja!

 

Ja się trzymam od 4 lat na instalacji solarnej. Jestem off-grid. I teoretycznie mógłbym się podłączyć do sieci, były lepsze czasy, była kasa. Ale pomyślałem, spróbuję się przyzwyczaić, ostatecznie żyjąc spokojnie, oszczędnie dam radę. I dzisiaj zamiast płacić za jakąś podwyżkę, czy wyrównanie, zamówiłem sobie kolejne trzy ogniwa, do sześciu, które już mam. Zwiększam moc źródła. Rachunków dalej żadnych, więc śpię spokojnie, otwieram wino. Samochodu też nie zmieniłem.

 

Trzeba było porobić, wybity wahacz 16€, sworzeń 2€, podarta w górach osłona przegubu 1€.

 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mac napisał:

Znam podejście Marka do reklam

Moderowałem kiedyś duże forum, które współpracowało ze sklepem branżowym. 

Reklam było dużo, ale dla niezarejestrowanych.

Po zalogowaniu jedna reklama na górze strony.

Może to jest jakaś opcja na wzrost dochodów lub liczby zalogowanych? 

Można by też niektóre działy wykluczyć dla niezalogowanych, wraz z odpowiednią informacją, zachęcającą do rejestracji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Yolo napisał:

Można by też niektóre działy wykluczyć dla niezalogowanych, wraz z odpowiednią informacją, zachęcającą do rejestracji.

Wykluczanie w przypadku forum to zaburzenie dyskusji na wszystkich poziomach praktycznie. Moim zdaniem im większa różnorodność tematów, tym lepiej dla celów rejestracji. Zbierasz nie tylko ideologiczny narybek, ale również neutralne środowiska, chociażby zainteresowane survivalem, męskimi sprawami typowo. Mnie to akurat głównie przyciągnęło. Nie działy damsko-męskie. Gdyby wykluczono te działy nigdy bym się nie zarejestrował, bo i jaki sens, jeżeli nie mogę sprawdzić, co to za ludzie?

 

Zauważ, że wielu ludzi tutaj siedziało długo zanim podjęło decyzję o rejestracji, czyli potwierdzają długo swój wybór i chcą świadomie dołączyć do wspólnoty. Zanim dołożą cegiełkę testują wartość, poziom. Zamykanie czegokolwiek w erze neta i niskiej koncentracji finalnego użytkownika to ciężki błąd. Moim zdaniem oczywiście i na bazie ograniczonego doświadczenia.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, mac napisał:

Moim zdaniem im większa różnorodność tematów, tym lepiej dla celów rejestracji.

To luźny pomysł. 

Można to pogodzić, zostawiajac np. tytuły tematów co mogłoby przyciągnąć ciekawych zawartości. Choć nie wiem czy to technicznie wykonalne na tym silniku.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Kespert said:

Nikogo nie powinno obchodzić, czy ktoś ma zero, jeden, czy pięć samochodów - jeśli uczciwie zapracował.

 Wracając do głównego wątku, niby tak, ale podam Wam przykład z dzisiaj myślenia tych bananowych ludzi, baba pisze na jednej z grup takich hipisów:

 

PILNE: Do wszystkich kamperowiczów ale nie tylko ...? Witam przyjaciele. Mam pytanie - czy ktoś z Was ma kogoś znajomego we Francji okolice Montpelier, kto sprzedaje busy/kampery? Sprawa pilna - nasi przyjaciele zmierzający kamperem do Hiszpanii mieli niemiłą przygodę i kamper jest rozłożony na łopatki... Muszą pilnie kupić innego kampera lub busa we Francji...sprawa o tyle pilna, że na jutro mają rezerwacje promu na La Palmę... Jakby ktoś, coś to bardzo proszę o kontakt

 

Teraz poskładajcie te fakty do kupy, który wynikają z tego posta. Para lekkoduchów - to wywnioskowałem stąd, że post jest z grupy, gdzie ludzie lansują życie w kamperze, jako alternatywę dla stałej pracy i domu przytwierdzonego do ziemi (najprawdopodobniej chłopak i dziewczyna, a może i 'normalna rodzina') wyruszyła w romantyczną podróż na południe Europy. Wszystko wyklikali w necie. Być może gościu ruszył z twoją ex. kto wie, której nie chciało się z tobą dorabiać, która chciała od razu mieć wszystko na już. Rozpierdolili kampera i pytają, czy ktoś ma dla nich drugiego, we ... Francji. Znajomy Niemiec, który przyjeżdża DO SWOJEGO DOMU W ITALII ZE SWOJEGO DOMU W NIEMCZECH mi się żalił, wiesz W. ja muszę wydać na taką podróż, by tu pobyć kilka dni w słonecznym klimacie ponad 700€, oni zaś, teraz uwaga, creme de la creme:

 

muszą mieć nowego kampera na już, bo jutro mają kupiony prom na La Palmę!!!!!!

 

[kurtyna]

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra jutro się odgięcie zrobiło i co w związku z tym wszystkim?

 

Nagle kobiety nas będą chciały, nagle hipergamia przestanie istnieć, kobiecie gierki przestaną istnieć, zaczną doceniać nasze wielkie serduszka, przestanie się liczyć szansę, statusy i bóg wie co?

 

Nic z tego, nadal będziecie chcieli zgrabnych kobiet itd, itp.

 

Ani my się nie zmienimy ani one. Tym bardziej ONE bo NIE MUSZĄ.

 

 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, absolutarianin napisał:

Muszą pilnie kupić innego kampera

Słowo klucz: kupić. Kupić czyli zapłacić. Mieć pieniądze, wcześniej zarobione lub otrzymane od kogoś, kto wcześniej zarobił (a jeśli ktoś wcześniej te pieniądze zarobił to chuj mi do tego co ze swoimi pieniędzmi robi: czy w piecu nimi napali, czy da jakimś młodziakom na podróż marzeń).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@absolutarianin we Włoszech żyłem kiedyś ok. 2 tygodnie z kumplami na bezdomniaka, a bez hajsu ogólnie jeździliśmy po całej Europie zdezelowaną furą, która się nam rozjebała kilka razy po drodze. Wszystko na przypale i zacytuję z serialu Ślepnąć ze świateł, że ludzie ludzi robią.

 

Szamkę mieliśmy za friko (najczęściej na zapleczach restauracji), spaliśmy na ławkach, pod drzewami, trochę się żebrało, sprzedawaliśmy pocztówki, które kupiliśmy za 3 euro z przebitą 200% ? I ludzie brali. Jakby się wszystko spierdoliło to bym wrócił do wciskania pocztówek ludziom. Po prostu wciskaliśmy w łapę i wyciągaliśmy rękę po hajsik z uśmiechem na ustach. Działa bezbłędnie.

 

Różne fazery. I myliśmy się za darmo, po prostu ludzie gościli grupę fajnych kolesi. Wszyscy skorzystali, bo zawsze jest, o czym pogadać w smutnym, jak pizda życiu.

 

Fazowałem tak w wieku 18-19 lat. To, co miałem, czyli 700 zł przed wyjazdem poszło na paliwo ? Jedna z najlepszych przygód w życiu. Właśnie nieuchronność dziadowania jest w tym wszystkim najlepsza. Jesteś z kimś i rozkminiacie absurdy rzeczywistości, przełamujecie schemat codzienności. Ja to robiłem z kumplami, którzy za mną wskoczyliby w ogień, a ja za nimi. Non stop beka i pozytywne nastawienie. Schudłem przez całą przygodę ponad 16 kg. Pamiętam uczucie lekkości, jak wróciłem do domu w końcu. I to fazowałem w roku szkolnym ? Wyjebane na wszystko, to jest piękna filozofia. Warto, chociaż raz w życiu się przekonać, kim jesteś.

 

Ja tych ludzi doskonale rozumiem. Jeżeli ogarniają w tym stylu to beka i przygoda. Jebać schemat.

Edytowane przez mac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minutes ago, absolutarianin said:

baba pisze

Pani pisze, więc mówiąc "kupić kampera" ma na myśli, że to nie ona zapłaci. Ale za podróż już się składają 50/50, więc stracony bilet na prom to JEJ strata. Proste.

21 minutes ago, SzatanKrieger said:

Ani my się nie zmienimy ani one. Tym bardziej ONE bo NIE MUSZĄ.

To zdanie jest odwracalne - by się zmieniły, musi istnieć jakiś przymus. Głód to bardzo skuteczny przymus; państwowe zarządzenie o urzędowym doborze partnera do rozpłodu, też byłoby bardzo silnym przymusem. Na szczęście, takiego poziomu totalitaryzmu jeszcze u nas nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Kespert napisał:

Głód to bardzo skuteczny przymus; państwowe zarządzenie o urzędowym doborze partnera do rozpłodu, też byłoby bardzo silnym przymusem. Na szczęście, takiego poziomu totalitaryzmu jeszcze u nas nie ma.

Natury nie zmienisz, tylko ją przypudrujesz - ona zawsze wychodzi:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej kryzysy się prowokuje by skupić aktywa po obniżonych cenach, dzięki temu osoby z kapitałem są w stanie wykupić je i przy odradzającej się gospodarce bogacą się jeszcze bardziej. Polecam książkę Potwór z jekyl Island, ciekawie opisuje jak FED kreuje kolejne kryzysy gospodarcze. Teraz nie jest w cale lepiej, ale chyba na wyższym szczeblu, nie by ludzi przytemperować z oczekiwaniami dla ich dobra tylko by wziąć ich za gębę.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, KolegiKolega napisał:

Słowo klucz: kupić. Kupić czyli zapłacić.

No dokładnie. No i w czym problem? Jak się znajdzie sprzedający, sprawa się rozwiąże :)

@GriTo, znam to w innej wersji "nie pomoże lila róż, kiedy dupa stara już

 

: )

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, absolutarianin napisał:

Muszą pilnie kupić innego kampera lub busa we Francji...sprawa o tyle pilna, że na jutro mają rezerwacje promu na La Palmę... Jakby ktoś, coś to bardzo proszę o kontakt

Ale przecież z tego wynika, że chcą kupić. Nawet bez żadnych wrzutek, że po jakiejś specjalnej cenie dla znajomych królika.

Więc z czym problem?

 

Zresztą, po co kupować jak można wynająć?

Tak jak są porównywarki hoteli to są i "onlineowe bazy wypożyczalni samochodów". 15 minut w googlach na komórze i znajdziesz sobie wypożyczalnię kamperów, pewnie i 24/7, w okolicy - albo z dowozem do klienta. 

Tylko do tego można się tu przyczepić. Że nie ogarniają kuwety i pytają na jakimś fejsie zamiast samemu sobie ogarnąć. Chociaż ludzie często tak robią, wolą zapytać np. na forum braciasamcy, zamiast sprawdzić w wyszukiwarce. :P

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, absolutarianin napisał:

Nie demonizuję, tylko jest jeszcze aspekt psychologiczny. Przyzwyczajasz się i uzależniasz. Masz wpływy i człowiek podświadomie chce być optymistą, że będzie tylko lepiej, więc zwiększa koszty. A tu reklamodawca się wycofuje. Z różnych powodów, nie ma potrzeb, ma wybór, cokolwiek. I nagle znajdujesz się w sytuacji nieciekawej, zwanej KRYZYSEM właśnie, gdzie zaczynają topnieć wpływy razem z twoją poduszką

Jak w każdym biznesie, gdzie masz klienta kluczowego, który zapewnia większościowy przychód. Reklamodawca może się przecież nie wycofać, a zasugerować, wywrzeć pewien nacisk realizując zamówienia w określony sposób, np. zmniejszyć ilość zamówień, aby wywrzeć nacisk na kreowanie treści określoną drogą.

 

Tak jak piszesz - przyzwyczajenie robi swoje, może być moment, w którym widzisz, że współpraca wcale nie jest taka obopólna, ale wycofać się (i ustawić na mniej zależnej pozycji) jest trudniej.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, mac said:

we Włoszech żyłem kiedyś ok. 2 tygodnie z kumplami na bezdomniaka, a bez hajsu ogólnie jeździliśmy po całej Europie zdezelowaną furą, która się nam rozjebała kilka razy po drodze. Wszystko na przypale i zacytuję z serialu Ślepnąć ze świateł, że ludzie ludzi robią.

 

Szamkę mieliśmy za friko (najczęściej na zapleczach restauracji), spaliśmy na ławkach, pod drzewami, trochę się żebrało, sprzedawaliśmy pocztówki, które kupiliśmy za 3 euro z przebitą 200% ? I ludzie brali.

Zakładam, że byłeś w Italii przynajmniej 15 late temu. Ja też byłem w Italii w romantycznej podróży młodości, 18 lat temu, odwiedziłem swoją kumpelę z podstawówki, która tam wtedy pracowała. Ale to były kompletnie inne czasy! W Italii było wtedy niebywałe prosperity, które trwało od lata 70tych do mniej więcej 2006 roku. Italię wyprzedzały wtedy tylko USA, Japonia, Niemcy i Francja. Nawet Brytole były z tyłu. Tam się kasa przelewała. Nasze szczypiornistki (gadałem tu z jedną ostatnio) dostawały tu stałą pracę, za to, że wysiadły z autobusu.

 

Ja jechałem wtedy przez Italię motocyklem, na Polskę to był wtedy wyczyn, a tu mi go za friko ogarniali. Bo się wszystkim przelewało, każdy miał wszystko, a Japonia ciągle dowoziła, każdy się cieszył, nie myślał, że jutro już nawet połowy z tego może nie być. Turystów tłum był nieprzebrany. Potem przyszedł kryzys, który przerodził się w depresję i trwa już 14 lat! Domy, o które ludzie się zabijali, w takiej Ligurii, gdzie nawet Niemca nie było stać na głupie 50m2, które kosztowały 500k€ dzisiaj kosztują 50k€. 10 razy mniej!!! Dzisiaj ten Italianiec nie dałby ci zarobić 10€, bo się sam boi, że jutro nie będzie miał co jeść. Oczywiście ten lęk jest przesadzony, bo on nigdy nie żył w polskich realiach, gdzie trzeba było w stanie wojennym lub w 'złotych' latach 90tych meble splić, by w domu nie uświerknać z zimna, więc on się wykarmi, ma jeszcze babcię z 'kampanią', trzy domy, dobry klimat.

 

Ale zmierzam do tego, że jak ktoś jedzie kamperem, to nie jest młodzikiem na gigancie. Kamper kosztuje jak nie kilkadziesiąt, to przynajmniej kilkadzieścia tysięcy. To cżłowiek, który podjął brzemienne w skutkach decyzje, człowiek, który ruszył za granicę w warunkach właściwie wojennych, tylko kule jeszcze nie latają. Na szczęście, choć i to nie jest jeszcze takie pewne. Daj bóg, już tam nieważne, że będzie biednie, że będzie głodno, wielu się przyda taki otrzeźwiający prysznic, jeżeli już tylko nie będziemy do siebie nawzajem strzelać, to można domniemywać, że ludzkość wykonała jakiś krok naprzód. Natomiast niezmiennie twierdzę, że ci ludzie z historii powyżej, oni wyruszyli z nastawieniem 'nam się przecież należy, wczasy, cały świat u naszych stóp, a reszta ma stać z tym promem i czekać kurwa, bo my jesteśmy KLIENTAMI i wyklikaliśmy bilet na prom w internecie!!!'

 

Czyli ja, czy ty, ruszyliśmy za granicę w warunkach pokoju przygotowani jak na wojnę (ja miałem drugi cylinder z tłokiem na wypadek 'w' na tej wyprawie), a oni ruszyli za granicę w warunkach wojennych przygotowani jak na letnią, jednodniową wycieczkę.  I o takim spierdoleniu jest ten wątek.

 

Ale to jest przykład jeden z wielu, znam przykłady ludzi, którzy latali do londyńskiego korpo z Gdańska na dzień pracy i wracali do Polski wieczornym samolotem!!!

Oczywiście też można powiedzieć, kto bogatemu zabroni, skoro sobie wyliczył i mu się opłacało, to nam nic do tego. No ok, ale pomyście, jak wyglądałby świat, gdyby każdy tak robił. Każdy, kto leciał z londka tanią linią wie, co tam się za masakra działa, jak jeden wypadł z kursu, wszystko się rozpierdalało, bo niebo zajęte i korytarze, co do minuty, bo takie przypadki zapełniały samoloty. I znowu - ktoś powie - dlatego właśnie miałeś tanią linię. Ale... czy aby dlatego na pewno? A co z kosztami społecznymi takiego świata, atmosfery w promieniu 100 km śmierdzącej kerazyną i potem nagle ktoś pociąga jedną wajchę i wypada te wszystkie wyprodukowane samoloty od razu złomować, bo przecież już nie zarobią na siebie.

 

Na chuj nam taka ekonomia zbudowana na chciwości ludzkiej i tym właśnie spierdoleniu, że mi się wszystko należy. Ja leciałem do Italii wizzair'em w sumie może 10 razy i tyle samo z powrotem. Tyle wystarczyło mi, żeby obczaić teren, dokonać zakupu, osiedlić się i pozamykać swoje sprawy. Dla mnie jest 'po barabanu', czy linia jest tania, czy droga, bo zakładając, że żyjemy w normalnej ekonomii, gdzie silny nie zabija na miejscu słabszego na 20 lotów zarobię sobie niezależnie, czy linia jest tania, czy droga, to kwestia zer na papierku napisanych, a nie zniszczenia środowiska, czy zrobienia z miasta jakiś ponurych zabetonowanych hangarów bez jednego drzewa, gdzie ból głowy następuje na samą myśl, że będziesz musiał się tam przedzierać przez te wszystkie bramki, albo szukać miejsca do zaparkowania samochodu.

 

Tu przypominają mi się dwa lotniska, w Norymberdze i w Nicei przed rozbudową (ale nawet jeszcze teraz, terminal A). Spacerkiem idziesz na promenadkę po nadaniu bagażu, bo wiesz, że do bramki z plaży masz 5 minut z buta. Auto masz zaparkowane na darmowym parkingu wzdłuż tejże promenadki. Za takim światem tęksnię i taki świat chciałbym jeszcze kiedyś ujrzeć. Wiem, że te globalistyczne skurwysyny mają to w dupie i o coś zupełnie innego toczy się gra, ale daj bóg, żeby im ten plan się wyjebał na podłogę i żebym mógł dożyć jeszcze takich czasów jak tu były te 30 lat temu.    

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, absolutarianin napisał:

żebym mógł dożyć jeszcze takich czasów jak tu były te 30 lat temu. 

Daj Bóg Panie Szanowny! :) 

Dołączam się do Twoich przemyśleń @absolutarianin.

Pamiętam jeszcze Włochy gdy maluchem w 89 przejeżdżałem z moją dziewczyną, super blond na tamte czasy.

Mówię tak, bo już jest babcią, nadal blond (farbowaną). Ale patrząc na siebie na zdjęciach - szczyla z taką lalą (wtedy),

gdzie mówili - fiat bambino, i cmokali na blondi.. ha ha :), pewnie, że Italia była inna. A!

Jeszcze Drupi w radio leciał w maluchu... ta.. :) 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, absolutarianin napisał:

Zakładam, że byłeś w Italii przynajmniej 15 late temu. Ja też byłem w Italii w romantycznej podróży młodości, 18 lat temu, odwiedziłem swoją kumpelę z podstawówki, która tam wtedy pracowała. Ale to były kompletnie inne czasy! W Italii było wtedy niebywałe prosperity, które trwało od lata 70tych do mniej więcej 2006 roku. Italię wyprzedzały wtedy tylko USA, Japonia, Niemcy i Francja. Nawet Brytole były z tyłu. Tam się kasa przelewała. Nasze szczypiornistki (gadałem tu z jedną ostatnio) dostawały tu stałą pracę, za to, że wysiadły z autobusu.

Tak, to prawda. Byłem jeszcze w "innych czasach". Mnie to wtedy ostro zaskoczyło. Jak jechaliśmy to nie wierzyliśmy do końca. Liczyliśmy, co prawda, że ludzie nakarmią. Takie ryzyko podjęliśmy, a jakby nie wyszło to byśmy pracowali na żarcie, chociażby przenosząc ciężary, albo żebry w 4 osoby. Tam z nami praktycznie ciągle ktoś gadał, co my robimy, dlaczego tutaj, gdzie byliśmy. Rozmawialiśmy na zasadzie słownik i wyszukiwanie słów, bo sobie wzięliśmy na wszelki wypadek. I normalnie gadasz, czy na migi, rysujesz na ziemi, dogadujesz się półsłówkami. Pewnie moglibyśmy nawet wtedy tam normalnie pracować. Czasami się zastanawiam, dlaczego tam nie zostaliśmy w ogóle do tej pory ? Przysięgam, że przez rok wciskania pocztówek na ulicy zarobiłbym tam więcej niż pracując w Polsce przez 3 lata.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 11/6/2020 at 1:12 PM, Mosze Red said:

@absolutarianin brak chętnych do moderacji. Były proponowane funkcje, nikt się nie garnie. 

 

Pracy sporo, czas ucieka, ludzie nie są zbyt chętni do wydatkowania czasu na rzecz wspólnoty, to przykre, ale jest jak jest. 

Może się podejmiesz @absolutarianin moderacji na takim zamkniętym podforum? Ogólnie pomysł bardzo dobry, popieram.

4 hours ago, absolutarianin said:

Zakładam, że byłeś w Italii przynajmniej 15 late temu. Ja też byłem w Italii w romantycznej podróży młodości, 18 lat temu, odwiedziłem swoją kumpelę z podstawówki, która tam wtedy pracowała. Ale to były kompletnie inne czasy! W Italii było wtedy niebywałe prosperity, które trwało od lata 70tych do mniej więcej 2006 roku. Italię wyprzedzały wtedy tylko USA, Japonia, Niemcy i Francja. Nawet Brytole były z tyłu. Tam się kasa przelewała. Nasze szczypiornistki (gadałem tu z jedną ostatnio) dostawały tu stałą pracę, za to, że wysiadły z autobusu.

Co Twoim zdaniem spowodowało aż taki uipadek włoch po 2006? Rozjebali się na rozgrzanym rynku nieruchomości podobnie jak Hiszpanie czy coś innego?

Edytowane przez somsiad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, somsiad said:

Może się podejmiesz @absolutarianin moderacji na takim zamkniętym podforum?

 

Ja tu chyba za dużo kontrowersji wzbudzam, by mieć arbitrażową funkcję. Parę osób zaczęłoby pewnie wydatnie protestować :D 

 

To już chyba bardziej się przydam zagajając tematyczne dyskusje. Zresztą, na zamkniętym podforum to raczej sami swoi siedzą. Co będę mógł dodać od siebie to dodam, o ile oczywiście do udziału w takim zamkniętym forum zostanę dopuszczony.

 

 

Co do upadku Italii, to na moje oko, to oni sami są trochę sobie winni, bo przespali na laurach okres swoich najwiekszych możliwości. Kryzysy to rzecz cykliczna, sama przyroda je narzuca, ale można się na nie przygotować lub uderzyć z pełnym impetem o ścianę, jak w Hiszpanii.

 

Tutaj na Półwyspie Apenińskim zawiodła sukcesja pokoleniowa. Stare dziady (dzisiaj), kiedy były w sile wieku i miały prosperity rozbijały się, zamiast skrupulatnie przygotować kolejne pokolenie do przejęcia pałeczki. Gówno ich nauczyli i gównem dali pokierować, popróbować sobie. Nie oddali nawet ułamka stanowiska. W efekcie kolejne pokolenie nie udźwignęło mnogości odpowiedzialności, która na nie spadła. Wiele rzeczy i spraw po prostu zostawiono odłogiem, na zmarnowanie, gdy się tamci (pokolenie wyżu powojennego) zestarzeli i z sił opadli, poodchodzili na emerytury. Przykładem jest baza nieruchomości, którą w 1/3 albo i więcej w tych groszych, trudno dostępnych lokalizacjach, gdzie wcześniej ludzie się zabijali, by chałupę postawić zamknięto z początku na kłódkę 'do lepszych czasów', które jak widać nie nadesżły i już raczej nie nadejdą zanim to nie zniszczeje. Tak samo nie zrobili nic, gdy zaczął się po pierwszych symptomach kryzys, z odpływającą falą emigrantów zarobkowych, także z Polski, tych emigrantów cennych, z kwalifikacjami, znajomością języka itp. To typowy problem nie zareagowania na zmiany demograficzne. W Polsce będzie to samo. Niby można liczyć na emigrantów i do Italii też ciągle napływają, pytanie tylko, co to są za emigranci, czy potrafią utrzymać to, co dostaną, czy będą tylko zapuszczać jak squoters lub wyciągać rękę po jałmużnę. Ich trzeba nauczyć, a tego nie ma komu zrobić.  Niemcy na przykład tego błędu nie popełnili i mają o 20 milionów więcej ludzi w kraju mniejszym, zimniejszym i ogólnie trudniejszym do życia. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, absolutarianin napisał:

Domy, o które ludzie się zabijali, w takiej Ligurii, gdzie nawet Niemca nie było stać na głupie 50m2, które kosztowały 500k€ dzisiaj kosztują 50k€. 10 razy mniej!!! 

 

Rynek nieruchomości to świetny przykład. Weźcie ceny wynajmu w Warszawie, najbardziej dynamicznym rynku w Polsce. Dwa lata temu wynająć kawalerkę poniżej 2000 w normalnej lokalizacji to był wyczyn. Ludzie w korpo brali urlop by na bieżąco odświeżać oferty na OLXie. Dziś za 1300 złotych można wynająć świeżo umeblowaną kawalerkę 5 minut od metra, a te ogłoszenia wiszą po kilka tygodni. Co najlepsze, cena małych mieszkań rośnie najszybciej... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@horseman Bo przecież to takie proste - zbierz 10-20% na depozyt weź kredyt na resztę i reszta się spłaci sama :). 

Kto mógł pracować zdalnie spierdolił do swojej rodzinnej miejscowości żeby nie płacić za wynajem. Ciekawe czy trend pracy zdalnie  już na dłużej z nami zostanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.