Skocz do zawartości

Czy wiedza z forum pomaga wam przeramować związki?


Rekomendowane odpowiedzi

6 minut temu, MrSadGuy napisał:

Żona zawsze będzie pamiętała, że byłeś pizdeczką i będzie probowała znowu przeramować relacje. Taki związek to wojna. Lepiej się rozstać i zbudować coś nowego na lepszej ramie.

Chyba dużo w tym prawdy. 

 

Wydaje mi się że mocne naciski doprowadzą do przeramowania. 

 

Ale naprawdę mocne muszą być, jeśli wcześniej widziała w tobie prawdziwą pizdę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o przeramowanie związku w czasie jego trwania - to niestety nie. Z prostej przyczyny, bo w czasie związku jakoś rzadko odwiedzałem to forum, raz na jakiś czas coś poczytać. Przychodzi zawsze z pomocą gdy coś się pieprzy, czegoś nie wiem, coś mnie zastanawia lub po zakończeniu związku aby wyjaśnić sobie to co sie stało, gdzie były błędy i strzec się przed nimi następnym razem. Jeżeli chodzi o kwestie ogólną to obiecałem sobie, że będę tu siedział i czytał, i jeszcze raz czytał, żeby to co się dzieje u innych i działo się u mnie uczyło mnie przed nowymi wyzwaniami. Dlatego uważam, że wiedza która tutaj jest, jest cholernie wartościowa i nie jednemu pomogła i pomoże jeszcze przeramować związek, czy pozbierać się po upadku.

 

Pozdrawiam :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, samiecżeta napisał:

Właśnie to wydaje mi się najtrudniejsze w relacji. 

 

Samo poznanie i nawet ONS to nie problem. 

No dokładnie, myślę, że aż taka nagła zmiana zachowania jednostki w związku byłaby dosyc mocnym testem. Myślę, że takie przeramowanie dla każdego brata musiałoby mieć w podświadomości możliwość rozpadu związku i zachowanie zimnej krwi do samego końca - a to jest już hardkor, kiedy związek trwa już jakiś czas i są wyrobione pewne zachowania i granice.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, sleepwalking napisał:

Dlatego uważam, że wiedza która tutaj jest, jest cholernie wartościowa i nie jednemu pomogła i pomoże jeszcze przeramować związek, czy pozbierać się po upadku.

Ja nie jestem takim optymistą. Sam czytałem redpilla niby w to wierzyłem, ale tylko niby, bo jak się zakochałem to klapki na oczach, ślub i bobaski mi się włączyły. Trzeba się przejechać się na własnej skórze i to wiele razy.

 

PUAsi, którzy łyknęli niby czerwoną pigułkę, pokończyli w związkach, które czasami się porozpadały a czasami nie. Roosh v poszedł w ogóle w kierunku fundamentalizmu religijnego xD

 

Większość gości w tym ja może i coś tam kuma, ale jak się zakocha to zaczyna znowu żyć po staremu i pieprzy sobie relacje.

 

Żeby być skutecznym w redpillu i atrakcyjnym to niestety trzeba nie kochać kobiet, być w poligamicznych związkach albo zdradzać (nawet otwarcie) swoją żonę. Wtedy zawsze masz podejście jak nie ta to i inna i wtedy pozostajesz atrakcyjny dla kobiet. Większość facetów nawet z wiedzą z redpilla skończy jako rozwodnicy. 

Edytowane przez MrSadGuy
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, sleepwalking napisał:

mieć w podświadomości możliwość rozpadu związku i zachowanie zimnej krwi do samego końca - a to jest już hardkor, kiedy związek trwa już jakiś czas i są wyrobione pewne zachowania i granice.

No masz rację bracie. 

Chyba właśnie to jest najtrudniejsze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość żon patrząc po związkach moich kolegów ogranicza ich rozwój i potencjał. Bo masz stresujące życie zawodowe albo powiedzmy chcesz się rozwijać i to wymaga spokoju oraz skupienia, a baba ci dupę truje i jest generatorem problemów. Nieraz widziałem jak kolega odbierał telefon od rozhisteryzowanej żony i musiał ją uspokajać. Małżeństwa to małpi gaj, zwłaszcza jak masz małe dzieci. Koledzy wolą iść do pracy bo mogą odpocząć, a tak nie powinno być.

 

Kiedyś jeszcze laski nie były feministkami więc jak ustawiłeś ramę to miałeś spokój. A teraz kobiety mają swoje gówniane czasopisma, przygłupawe koleżanki i tak dalej. Musisz cały czas trzymać ramę a to jest w chuj psychicznie wykańczające. Chyba, że masz wiele lasek i jak któraś coś odpierdoli to mówisz nara i nie grasz w jej gierki. Spotykasz się tylko na walenie i rzeczy które lubisz robić i tyle.

Edytowane przez MrSadGuy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, samiecżeta napisał:

Ale jak zobaczyłem ile osób się zebrało w Warszawie, na proteście to widzę że to nie są żarty z tymi babami. 

Kobiety uwierzyły moim zdaniem we własne kłamstwa, więc przegrają. A dlaczego tak uważam? Sama idea strajk kobiet, nazewnictwo stawia je w przegranej roli, bo odcinają się od ręki, która karmi i to dosłownie. To ma szersze znaczenie, co napisałem, ale idę pograć. Może ktoś rozwinie ?

34 minuty temu, MrSadGuy napisał:

Oglądałeś film "American Beauty"? Główny bohater sam bez niczyjej pomocy łyknął czerwoną pigułkę, ale jego niezależność wywołała taką nienawiść u żony, że najpierw go zaczęła zdradzać a później go zastrzeliła. Jak ktoś ma władzę to niechętnie ją odda. Dlatego samorozwój wiążę się często z koniecznością zmiany otoczenia bo wszyscy twoi znajomi, przyjaciele czy żona, którzy ciebie kontrolowali i czuli, że są od ciebie lepsi, będą cię podkopywać.

Nie jest prawdą, że żona zastrzeliła gościa, tylko ten wojskowy typek, który chciał się z nim ruchać. Są sceny dodatkowe i chyba nawet potwierdzenie tego elementu. W filmie masz niedopowiedzenie na końcu. Żona chciała mu wybaczyć i pokochała go na nowo, ale było już za późno, bo w proces zmiany wszedł też ten pojebany wojskowy pedał ? Dlatego ten film jest świetny. Ty masz wierzyć, że żona go zabiła, dlatego tak nie jest.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz ostatnio kolega chce kupić mieszkanie, ale w Wawie są w chuj drogie, myślał żeby kupić coś pod Warszawą, ale żona mówi "NIE" i tyle :) Tak to wygląda.

 

Ja się dobrze z dziewczyną nie rozkręciłem a już zaczęliśmy się kłócić o przyszłość bo ona chce za granicą mieszkać, a ja mam swoje plany i tak dalej. Poziom stresu w związku był porównywalny z tym jak mnie w szkole bili, i to nie jest żart. Nerwica mi wtedy wróciła.

Edytowane przez MrSadGuy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, MrSadGuy napisał:

Większość żon patrząc po związkach moich kolegów ogranicza ich rozwój i potencjał

To działa również jak jest za dobrze w związku, dla faceta. 

Mam tak że jak jest "ciuciu-ruciu" to mi się nic nie chce. Mam taki brak motywacji. 

Chyba coś w tym jest że chłop to większość rzeczy robi, żeby się babie pokazać w dobrym świetle(zdobywanie kasy, wiedzy, sławy, itd.) 

No sam już nie wiem?

Może jestem niedojrzały emocjonalnie ?

8 minut temu, MrSadGuy napisał:

Spotykasz się tylko na walenie i rzeczy które lubisz robić i tyle

No to wydaje mi się dość trudne. Bo jednak lubię sex emocjonalny. Jak pani daje z siebie co najlepsze. I płacić za to byłoby mi niezręcznie(o ile wogóle można to kupić) .

Jednak zdobycie czegoś a podanie na tacy, to dwie różne rzeczy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, samiecżeta napisał:

No to wydaje mi się dość trudne. Bo jednak lubię sex emocjonalny. Jak pani daje z siebie co najlepsze.

Tak to jest cholernie trudne, zakochujesz się, niszczysz inne talerze, faja ci mięknie, żenisz się, żona cię przestaje szanować a resztę sobie dopowiedz. 

 

Dlatego kobiety kochają patologicznych gości, którzy są tak skrzywieni, że nie potrafią pokochać kobiety albo gości którzy kochają bardziej karierę/hobby niż je. Oczywiście na poziomie świadomości to ich razi w chuj, ale gadzi mózg uważa to za atrakcyjne. To nie jest teoria tylko historia mojego związku. Moja była się we mnie zakochała jak ją wyzywałem od szmat i prawie bym ją zdradzał. Mnie to do furii doprowadzało, że wcześniej mnie traktowała jak śmiecia a jak jestem dla niej podły to jest dla mnie miła. Wtedy miała takie szkliste oczka, pełne miłości. Tak mi się udało przeramować związek. Ale nikomu nie polecam takiej ścieżki. 

Edytowane przez MrSadGuy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, MrSadGuy napisał:

albo gości którzy kochają bardziej karierę/hobby niż je.

Albo kochają inne tak samo. Czyli też mają na tą jedną, jedyną wyjebane. 

W sumie to też jest pasja czy hobby. 

 

Są nawet na forum chłopaki co "kochają" co drugą?

6 minut temu, MrSadGuy napisał:

od szmat i prawie bym ją zdradzał. Wtedy miała takie szkliste oczka, pełne miłości.

I to jest właśnie ten dysonans. Między wychowaniem a instynktem. I się pojawia zwarcie i faja mięknie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, samiecżeta napisał:

Między wychowaniem a instynktem.

One mają tak zakodowane w bani, że jak ktoś jest w stosunku do nich obojętny albo źle je traktuje to jest "wartościowym" samcem i one muszą się starać. Z drugiej strony jak jesteś miły, zaangażowany, zakochany po uszy to ich gadzi mózg mówi im, że jesteś małowartościowy bo wartościowy samiec powinien obracać wiele lasek i cię przestają szanować. Przestają czuć pożądanie i tak dalej. De facto żeby mieć udany związek kobieta musi żyć w ciągłym strachu, że jak coś odjebie i to ją rzucisz i odejdziesz. To jest największy paradoks.

Edytowane przez MrSadGuy
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, samiecżeta napisał:

pomogło wam realnie w związkach. 

mi pomogło, nie tylko relacje damsko męski, ale też życie, postrzeganie na wiele kwestii, o których się nie mówi, bo to jeszcze jest temat tabu, czyli alienacja do dzieci, testy DNA na ojcostwo, rozwój zawodowy etc....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forum najeżone jest męska, życiową prawdą jak dobry makowiec rodzynkami.

Mechanizmami. Powtarzającymi się schematami. Historiami innych osób.

Zasadami gry. Sprawdzonymi i działającymi.

 

Pytanie jest jedno.

Tylko jedno.

I ono definiuje sedno sprawy.

Co zrobisz z tymi rodzinkami?

 

Gdy tu przyszedłem na początku 2017r (bez rejestracji) coś mnie gryzło.

Bo interakcje międzyludzkie nie działały tak, jak mnie do nich wychowano.

Nie działała metoda "im więcej dobrego dasz, tym więcej dobrego dostaniesz".

I czym przede wszystkim jest to "dobre", bo potocznie rozumiane "dobre" - nie działało.

(poświęcenie, uwaga, chęć niesienia pomocy, bycie miłym itd)

I to gryzienie naprowadziło mnie na BS (jak mawiają, gdy uczeń jest gotowy pojawia się mistrz)

Czułem, częściowo wiedziałem, dużej części mniej czy bardziej mgliście się domyślałem.

Ale brakowało mi wymiany tych doświadczeń, wiedzy, przemyśleń.

A forum to umożliwia.

Bo mechanizmy działania Rzeczywistości są takie same i dla forumowego wymiatacza i dla świeżaka.

 

Każdy powinien odpowiedzieć na pytanie "co robią z wiedzą, które tu jest".

IMHO na forum też rządzi zasada Pareto.

20 do 80. 80 do 20.

20% userów tworzy 80% najwartościowszego kontentu.

I to się nie zmienia od lat. Tak było zawsze.

80% i tak pewnie będzie w czarnej dupie, nawet ja dostanie działającą na 100% instrukcję "10 kroków do życiowego sukcesu we wszystkim".

20% wyrwie się z oków spierdzielenia i rozwinie skrzydła.

Pareto.

Pareto.

Pareto.

 

Teraz o przeramowywaniu.

 

Pracą Syzyfa jest próba przeramowania wieloletniego małżeństwa czy wieloletniego związku.

Bo każda akcja rodzi przeciwną jej reakcję.

Fizyka. I homeostaza.

A to co już utrwalone będzie dążyło to zachowania posiadania.

 

Dużo łatwiej jest ramować pod odpowiednim kątem nowe związki.

Związki z kobietami czy pisząc szerzej - istotne dla nas kontakty z ludźmi.

 

Gdybym chciał przeramować do końca swoje małżeństwo. Wieloletnie, dzieciate.

To skończy się to, jestem tego pewien w 99%, rozwodem i rozejściem się.

Tu nie jestem pragmatycznym optymistom.

Tu jestem pragmatycznym realistą.

 

A więc.

Co robisz z rodzynkami?

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Margrabia.von.Ansbach napisał:

Gdybym chciał przeramować do końca swoje małżeństwo. Wieloletnie, dzieciate.

To skończy się to, jestem tego pewien w 99%, rozwodem i rozejściem się.

Gdyby, gdyby, gdyby...

Niestety to tak nie działa.

Działa tylko zasada "pomimo..."

Pomimo tego, że jest masa trudności, a okoliczności są niesprzyjające to ja przystępuję do działania. To jedyna słuszna droga.

 

Ja przeramowałem swoje małżeństwo, a na samym początku byłem takim pizdeuszem, ze jak sobie przypominam epizody sprzed ślubu to kurwa sam mam ochotę sobie zajebać przez lustrem.

Trzy lata mozolnej pracy nad sobą, nie nad żoną. Powoli z dnia na dzień, małymi krokami... Jeszcze nie znałem wtedy forum, to było dość dawno temu. Miałem za to wielu znacznie od siebie starszych znajomych.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Margrabia.von.Ansbach przeczytałem post i przemawia przez niego strach. W szponach małżeństwa, uzależniony, który nawet próby nie podejmie. Co to za relacja, z której boisz się nawet wyjścia. I tak pewnie ponosisz teraz większe koszty od alimentów, a już nie mówię o totalnej blokadzie umysłowej.

 

Pierdolisz, że jesteś "pragmatycznym realistą". Nie wciskaj kitu. Ty chcesz w to wierzyć.

 

Ty myślisz, że ramowanie się kiedyś kończy ? Nie kończy się. Nawet w relacjach 15 lat musisz dalej trzymać poziom, jak dnia pierwszego, a nawet większy. Nie możesz odpuścić.

 

Nie zgadzam się nawet z jedną rzeczą, którą napisałeś. Weź się zastanów nad sobą i własnym życiem, szczególnie w tych pojebanych czasach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Margrabia.von.Ansbach wchodzi ktoś, przeczyta twój post i stwierdzi, czyli nie można zmienić niczego, jak już się wejdzie, więc jebać to, po cholerę mi doświadczenia. To jest esencja tego stylu myślenia. Jeżeli jest inna to proszę o wytłumaczenie. Początek posta ok, wszystko pasuje, a później totalnie się zesrało, szukam w tym obiektywnego jakiegoś prowadzenia, tyle. Nie chcę cię wciągać w dyskusję, ani obrażać. Po prostu bardzo mnie to dziwi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.11.2020 o 21:50, MrSadGuy napisał:

One mają tak zakodowane w bani, że jak ktoś jest w stosunku do nich obojętny albo źle je traktuje to jest "wartościowym" samcem i one muszą się starać. Z drugiej strony jak jesteś miły, zaangażowany, zakochany po uszy to ich gadzi mózg mówi im, że jesteś małowartościowy bo wartościowy samiec powinien obracać wiele lasek i cię przestają szanować. Przestają czuć pożądanie i tak dalej. De facto żeby mieć udany związek kobieta musi żyć w ciągłym strachu, że jak coś odjebie i to ją rzucisz i odejdziesz. To jest największy paradoks.

 

O to, to. Dlatego właśnie kobiety pożądają ruchaczy.

Wiedzą, że jebaka jak przyjdzie co do czego znajdzie inną. Czują oddech konkurencji na plecach. I się starają.

 

I dlatego małżeństwo stanowi wielki błąd. Ono jest tylko po to, aby przyspawać faceta do kobiety, dodać jej pewności, "poczucia bezpieczeństwa" że cokolwiek się stanie to facet nie odejdzie. A wzrost ego kobiety powoduje, że zaczyna odpierdalać.

Edytowane przez nihilus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małżeństwo jest ok, ale trzeba to robić mądrze bo to nie jest ani koniec ani początek. Po to właśnie jest to forum. Tylko, że żeby móc z niego w pełni korzystać trzeba być gotowym i świadomym. Jak kiedyś kolega mi mówił, że muszę mieć intercyzę to niby mu przytakiwałem, ale to była sucha informacja. Dopiero po przeżyciu kilku lat w związku zrozumiałem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeramować, to sobie można lustro w przedpokoju, a związek to jest układ, gdzie zawsze rządzi ten, komu mniej zależy.

Wszystko się sprowadza do kwestii obiektywnej oceny zależności pomiędzy partnerami, a chodzi tylko o dupę i kasę

 

Jak facetowi zależy na atrakcyjnej dupencji, to będzie się starał, żeby go nie kopnęła w zad i nie poszła do innego.

Atrakcyjna dupencja dobrze wie, że jest atrakcyjna i może sobie przebierać wybierać w facetach, jak nie ten to inny,

dlatego średnio jej zależy na satysfakcji tego z którym obecnie jest i staraniach, żeby tylko jemu było dobrze, bo...

Patrz wyżej.

Dokładnie ten sam mechanizm działa w przypadku zamiany ról, kiedy facet pełni rolę atrakcyjnej dupencji

i to laska będzie się starała bardziej i zrobi więcej, żeby on przy niej trwał, gdyż jak powszechnie wiadomo 

kobieta zrobi wszystko dla faceta, którego inne kobiety będą jej zazdrościć.

 

Teraz możemy zamienić dupę na kasę i podmieniać tylko płeć, a cała reszta zostaje praktycznie bez zmian.

 

Co tu można sobie przeramować albo jakie nauki z forum zastosować w praktyce, żeby przebiegunować relację,

jeśli w dowolnym momencie możesz usłyszeć - Jak ci się coś nie podoba, to sobie kurwa zmień, droga wolna, elo... 

Jaką można mieć pozycję w negocjacjach, jeśli partner który odpierdala, robi to dlatego że może i ma wyjebane

czy ty sobie będziesz, czy ty sobie pójdziesz w pizdu, więc swoje ewentualne uwagi możesz zameldować koniowi na Helu,

ewentualnie kolegom na internetowym forum, niech ci doradzą jak przeramować związek, żeby było po twojemu ?

 

I żeby nie było, nie dotyczy to wybranej płci, tylko generalnie ogólnych zasad rządzących od tysiącleci światem ludzi.

Ten komu bardziej zależy, zawsze przegrywa, kwestia tylko tego jak bardzo mu zależy i na ile pozwoli wejść sobie na łeb.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.