Skocz do zawartości

Za minutę umrzesz


Meg4tron

Rekomendowane odpowiedzi

W tej chwili dowiadujesz się za za minutę umrzesz. 

Jak oceniasz swoje życie do tej pory?

Żałujesz, że czegoś już nie zrobisz?

Jesteś zadowolony ze swoich wyborów czy przeciwnie - robiłeś same błędy? 

Jakie porady wskazówki zostawiłbyś reszcie mając tylko minutę żeby je przekazać? 

 

Ja gdybym się dowiedział, że umrę za minutę doceniłbym życie jakie miałem, wkład rodziców, przyjaciół z którymi przeżyłem przygody które będę wspominał do końca życia.

ALE, żałowałbym również, że po prostu nie spróbowałem. 

Nie spróbowałem z kilkoma fajnymi dziewczynami, nie pojechałem na kilka wyjazdów, na ulicy olewałem ładne dziewczyny które wysyłały sygnały. Że nie przejadę się samochodem w nocy bez celu z puszczoną ulubioną muzyką. 

Szkoda byłoby mi również nocnych rozmów z kilkoma inteligentnymi przyjaciółmi. 

Przez to, że nie próbowałem czuję jakby życie momentami przeleciało mi przez palce. 

 

Teraz staram się doceniać każdą rzecz jaką mam w życiu.

Cieszy mnie to, że mogę napić się dobrej herbaty, zabawa z psem - widok tej uradowanej mordy gdy przynosi piłkę :D 

Już staram się nie narzekać na to czy tamto bo to nic nie da, stracę tylko czas który i tak ucieka a i złe emocje zaczynają się wtedy kłębić. 

 

W tym tygodniu szedłem rano chodnikiem. 

Widziałem mężczyznę który szedł z bardzo malutkim, młodym i bezbronnym pieskiem. 

To był chyba najmniejszy pies jakiego widziałem w życiu. 

Myślałem sobie jak on sobie poradzi w tym wielkim i złym świecie :)

Doszli do schodów a piesek merdając ogonem i ciesząc się próbował wejść na te chody, walczył, męczył się żeby wejść na zwykłe schody.

Nie myślał o tym, że jest mały, że inny pies bez problemu wszedłby na te schody. 

Mały piesek cieszył się, że zdobywał zwykłe schody.

Pokazał mi wielkie serce i wole.

Ta impresja uświadomiła mnie. 

Uświadomiła mnie żeby jeszcze bardziej czerpać radość ze zwykłych rzeczy i czynności i nie patrzeć ani nie przejmować się innymi. 

Aż poczułem wstyd w tamtym momencie bo mam wiele i nie doceniam tego do końca. 

Poczułem również, że jesteśmy nieszczęśliwi przez konwenanse narzucone przez społeczeństwo, gonimy za tym za czym goni reszta w przeświadczeniu, że to da nam szczęście. 

Mało jest ludzi którzy potrafią iść pod prąd, nazywani często dziwakami są potężni bo żyją w zgodzie z samym sobą i w spokoju ducha. 

Z boku patrzą na konsumpcjonizm, rozpędzony do granic możliwości matrymonialny rajd, kozaczenie przed resztą. 

Żyję sam ze sobą. 

Jestem głównym aktorem w filmie.

Tylko ja.

Reszta się nie liczy i nie zdoła wywrzeć na mnie presji. 

 

Nie ukrywam, że fajnie by było jakby ten temat był małym motywatorem dla reszty żeby się ruszyć i próbować. 

Jak się czegoś boisz to tym bardziej powinieneś to zrobić. 

Nie chciałbym przed śmiercią pomyśleć, że zmarnowałem życie tylko, że wyszarpałem tyle ile mogłem od najpiękniejszej kurwy - życia. 

Żyjemy tylko raz i dla mnie byłoby to straszne uczucie gdybym zmarnował życie. 

 

Na koniec motywacja z "Mroczy Rycerz powstaje". 

 

Niewidomy więzień: Nie lękasz się śmierci. Myślisz, że to czyni cię silnym. Ale to sprawia, że jesteś słaby.
Bruce Wayne: Dlaczego?
Niewidomy więzień: Jak możesz poruszać się szybciej niż to możliwe, walczyć ponad swoje siły, bez najpotężniejszego motywatora duszy – strachu przed śmiercią?
Bruce Wayne: Boję się jej. Boję się, że umrę tutaj, wówczas kiedy moje miasto płonie i nie ma nikogo, kto może je ocalić.
Niewidomy więzień: Więc się wespnij.
Bruce Wayne: Jak?
Niewidomy więzień: Tak, jak to uczyniło dziecko. Bez liny. Wtedy strach znów cię odnajdzie.
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to nawet nic bym nie stracił i nie byłoby za czymś tęsknić. 

 

Jedynce co mam, to nadzieje na zmiany w przyszłości, bo jakbym miał żyć tak jak teraz, to jednak ten zgon byłby wybawieniem.

 

Sobota wieczór, a ja zamulam z nauką przed kompem, z balastem tygodniowego niewyspania. Dwie godziny temu położyłem się na 40 minutową drzemkę i od pobudki boje się, że zaraz stracę przytomność. Efekt pomieszania dużej ilości stresu/magnezu/energetyków i niewyspania. Ciężko powiedzieć, co dalej mam robić? Pić dalej kawę, czy zarzucić magnez? Najchętniej bym upadł na ziemie i zwymiotował.

 

Pracy i tak sobie nie mogę odpuścić, bo jeśli mnie nie zabije zdrowie, to uwalenie semestru. I tak się człowieku męcz. Patrz w prezentacje, co chwile otwieraj okno i spaceruj po pokoju, bo ciężko powiedzieć, co się dzieje.

 

Ja tak żyje od lat.

 

Bałbym się tej śmierci, ale obiektywnie patrząc, no nie byłoby tutaj jakiejś straty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze, włączyłbym stoper i czekał. Życie to przerwa między niebytem. Byłbym zadowolony z moich decyzji, przyjął to z godnością, może łzę bym uronił z sentymentu za chwilami, ale żadnej rozpaczy z tego powodu. Wszystko kiedyś przeminie.

 

Cóż, trochę życiowe kaskader ze mnie, nie raz myślałem że wyzionę ducha, jakoś od dziecka godzę się ze śmiercią. Dla mnie liczy się doświadczenie, a czasem mam go aż dosyć.

Edytowane przez Imiennik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Meg4tron said:

Jesteś zadowolony ze swoich wyborów czy przeciwnie - robiłeś same błędy? 

Parę rzeczy bym zrobił inaczej, ale summa summarum jestem zadowolony.

 

2 hours ago, Meg4tron said:

Jakie porady wskazówki zostawiłbyś reszcie mając tylko minutę żeby je przekazać? 

Pieniądze są jeszcze bardziej przereklamowane niż seks.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W minute bym tego wszystkiego nie rozkminial. 

 

Zwyczajnie na szybko uczciwie odpowiedział sobie na pytanie, czy ogarnąłem swoje cele czy nie. 

 

Położyłbym się na kanapie w wygodnej pozycji i cieszylbym się że nie umieram w bólach a jakbym umierał w bólach to cieszylbym się że za chwilę przestanie mnie boleć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja żałuję większości swoich decyzji. Zmarnowałem lata młodości na pogoni za miłością i byciem potrzebnym, przez wzgląd na braki jakie miałem w domu rodzinnym. Zaprzepaściłem wiele, miałem pasje, miałem umiejętności, a wybrałem kobietę, która i tak przyprawiła mi rogi.

 

Teraz czuję, że świat pędzi zbyt szybko, że nie nadrobię zaległości, że nie zdążę wszystkiego osiągnąć, nie zdołam zapewnić dzieciom takiego poziomu życia, jakbym chcial. Lata lecą, a ja nie przeczytam wszyskich książek, które mogł by odmienić moje życie. Nie posłucham wszystkich zajebistych utworów, nie zobaczę świata, wielu rzeczy nie poznam, nie spotkam ludzi, którzy są moimi bratnimi duszami i czekają gdzieś tam na mnie na innym kontynencie.

 

Tyle pomysłów, tyle możliwości, tyle rzeczy do poznania, skosztowania, a czasu tak niewiele. Dlatego gdybym wiedział że za chwilę umrę i mógłbym jakaś mądrość na koniec przekazać innym, to na pewno byłoby to, żeby nie bać się życia, działać a nie wegetować. 

 

nie żale się :P

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie mam poczucia, że coś przeleciało mi przez palce.

 

Urodziłem się w dobrym czasie, w miarę bezpiecznym środowisku i ze zdrowiem, które co prawda czasem szwankowało, ale ogólnie narzekać nie mogę, bo wielu ludzi nie może na co dzień normalnie funkcjonować, więc grzechem byłoby użalać się nad sobą.

 

Nasze życie w kosmicznej skali to pewnie jakaś mikrosekunda, więc po co mam się przejmować, że 10 lat temu nie puknąłem jakiejś laski, nie pojechałem na biwak z kuplami albo nie zainwestowałem kasy w jakieś dobrze rokujące inwestycje ? Są ludzie na świecie, którzy nie mają co włożyć do gęby, idą napełnić baniaki z wodą parę kilometrów w prażącym słońcu, żyją w brudzie, ubóstwie, z brakiem perspektyw i nadziei na lepsze jutro.

 

Człowiek ma te skazę, że się porównuje z tymi co mają lepiej, a nie z tymi, którzy mają gorzej.

 

Tak sobie w głowie podnoszę to klasyczne pytanie "a co by było gdyby ?", gdy myślę o różnych zaprzepaszczonych szansach. Może gdybym puknął tą laskę, to guma by pękła (albo i bym z niej nie skorzystał, bo wtedy nie należałem do grona rozsądnych ludzi) i dziś musiałbym tatusiować w trybie weekendowym z płatnością w terminie na potrzeby księżniczki i bombelka. Może na tym biwaku bym się z spierdolił z jakiegoś urwiska i nie mógłbym teraz rozważać o tym, o czym bym myślał w ostatniej minucie mojego życia. Może jakby zainwestował kasę w dobrze rokujące inwestycje, to może miałbym teraz więcej kasy na koncie, a może i straciłbym znaczną część majątku.

 

Nie obchodzi mnie to wszystko i żyję chwilą terażniejszą. Już Tołstoj pisał w "Spowiedzi", że życie to jakiś okrutny żart. Nieważne czy byłeś mądry, sprawiedliwy, oszczędny, czy może lekkomyślny, egoistyczny i rozrzutny. Wszyscy skończą tak samo i wszystkich zrówna śmierć. Dlatego żyje według swoich zasad nie po to, żeby na łożu śmierci być zadowolonym ze swojego życia, bo wtedy pewnie nie będę czuł żadnej dumy i będę miał w dupie wszystko co zrobiłem przedtem. Żyje według swoich zasad, żeby tu i teraz mieć czyste sumienie.

 

Cytat

Jakie porady wskazówki zostawiłbyś reszcie mając tylko minutę żeby je przekazać? 

Żeby nie brali życia zbyt poważnie, bo samo istnienie jest czymś absurdalnym i ciężkim do wytłumaczenia.

 

Z lękiem przed śmiercią równolegle odchodzi pożądanie spełnienia różnych pragnień. Mam takie wrażenie, że my za bardzo mitologizujemy zjawisko śmierci, a to zwykły naturalny proces biologiczny, któremu nasz umysł lubi nadawać jakąś metafizyczną aurę.

Jeśli nie zdążysz czegoś zrobić w życiu, to trudno. Wielu ludzi nie zdążyło zrobić wielu rzeczy. Niby mogłeś żyć inaczej, ale to inaczej wcale w dłuższej perspektywie nie musiało znaczyć lepiej i szczęśliwiej.

 

Właśnie tak chciałbym odejść. Bez żadnych płaczów, jakichś zbędnych refleksji, jakichś ostatni próśb, tylko osunąć się pod jakimś drzewem, ostatni raz spojrzeć w niebo i odejść spokojnie w niebyt.

 

Bo śmierć właśnie taka powinna być. Powinna być czymś zwyczajnym i pozbawionym zbędnego patosu.

 

 

 

Edytowane przez Infernal Dopamine
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszedłbym na  świeże powietrze. Bez żadnego użalania się, smętów i wspominek. Położyłbym się na ziemii i jeżeli los by mi dał taką opcję noc będzie wtedy bezchmurna, a ja będę mógł odejść patrząc po raz ostatni na piękno tego świata. Pewnie w ku***** bólu, ale liczę, że przez tą minutę nie będę się skupiał jak moje życie nie miało sensu, a na tym jak to co mnie zewsząd otacza jest piękne i właśnie dla takich chwil powinienem był żyć.

Od 2:56 moja ostatnia wymarzona minuta życia:

 

Edytowane przez Hubertius
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy założeniu, że za tą minutę odchodzę tylko ja a moja rodzina żyje dalej to pewnie pomyślałbym jak bardzo cierpieć będą moi rodzice... zwłaszcza matka. Nie rozliczałbym swojego życia tylko pomyślał jak ją to psychicznie złamie... Ostatnio odszedł mój dziadek, jej ojciec... stąd wiem jak mogłoby to wyglądać (zapewne spotęgowane).

Trochę smutniej podszedłem do tematu. 

Edytowane przez Cyga
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Meg4tron napisał:

W tej chwili dowiadujesz się za za minutę umrzesz. 

 

Proszę, przestańcie wszyscy pie.dolić na temat tego, co byście zrobili, czego nie zrobili lub o czym pomyśleli bądź nie.

 

Prawda jest taka, że najprawdopodobniej żaden z was, z nas, w minutę takiej informacji nie byłby w stanie przetworzyć. Zakładając oczywiście, że niczego podświadomie wcześniej nie przeczuwaliście i nie należycie do promila osób, którym taka wiadomość przyniosłaby ulgę.

 

Jedyną waszą reakcją, byłoby zapewne jąkanie i próba sformułowania jakiegoś sensownego pytania.

 

power starz tommy egan GIF by Power

 

Czytając te wywody, miałem wrażenie, że czytam opisy zakończeń jakichś tanich filmów klasy D

 

Romantycy się znaleźli, ja pie.dolę ;)

 

sad star wars GIF by Hyper RPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pancernik

https://youtu.be/fczItbbB-OA

Tak mi się jakoś skojarzyło. I taka prawda w sumie, gadanie jedno, a rzeczywistość drugie. Śmierć jeżeli nie następuje szybko jest bolesna i przy braku świadomosci. Oczywiście wszyscy chcielibyśmy inaczej (w tym ja), ale nie ma co się oszukiwać. 

Edytowane przez Hubertius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako osoba, która ma za sobą umieranie (złośliwe życie chciało, żebym nie zeszedł do końca) mogę powiedzieć jak to wyglądało u mnie, nie na zasadzie co by było, ale co było faktycznie.

Kiedy ustawał oddech, czułem przed końcówką coś w rodzaju ogromnego żalu. Czystego, nagromadzonego żalu. Coś w stylu - to tyle, to wszystko? Całe moje życie to była anhedonistyczna tyrka, same zjebane znajomości, ciągłe siedzenie nad książkami, choroby nie do zaleczenia żadnym sposobem i problemy przez nie w każdej dziedzinie życia, kontaktami z kobietami - nędzne, bo z reguły bywałem frajerem i łosiem. Kumulowana wiedza - większość prawie nigdy nie wykorzystana. Trwało to jakieś 2-3 sekundy, wszystko to POCZUŁEM, ale nie widziałem oczami wyobraźni. Właściwie żałowałem całego swojego życia, bo myślałem, że to "już" i pora się pożegnać z życiem. Zresztą, jakim życiem, tam nie było żadnego życia, rośliny czasem mają je ciekawsze. Po tych sekundach to uczucie gwałtownie znikło, wręcz zostało jakby "siłą" wygaszone, ale nie przeze mnie osobiście i zostało oczekiwanie na to, czy ciało weźmie następny oddech. Wzięło. To już było zupełnie bezemocjonalne, gdy znikł żal była czysta "pustka", nazwałbym to najbardziej neutralnym stanem jaki czułem w życiu.

Jednak to uczucie było straszne, poczucie ogromnego żalu do samego siebie, że mimo swoich możliwości, przez własne lenistwo wykorzystałem może 5% swojego życia - resztę niszczyłem w gierkach, marnowaniu czasu, bezcelowym filozofowaniu, opierdalaniu się, przypadkowym "zapominaniu" co mam zrobić, nie braniu życia za bary, wyimaginowanych lękach.

Dobrze, że to się stało, mimo wszystko. Dobrze było (prawie) umrzeć, żeby nauczyć się żyć.

  • Like 1
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Prawda jest taka, że najprawdopodobniej żaden z was, z nas, w minutę takiej informacji nie byłby w stanie przetworzyć

No co ty, kurwa, nie powiesz ?

 

Potraktuj tą minutę jak lużną figurę w tym równaniu, za którą możesz sobie podstawić dowolną liczbę. Ja całkowicie zrezygnowałem z czasowego podejścia do tematu i przedstawiłem ogólne refleksje związane ze śmiercią bez jakichś ram czasowych w postaci ostatniej minuty. Czas dla mnie odgrywa tutaj rolę drugorzędną.

 

Jak cie ta minuta tak uwiera, to sobie przedłuż do 10 minut albo do 10 godzin. Nikt ci się nie każe sztywno trzymać jakiegoś szablonu i opowiadać tych banałów, że żaden mózg nie ma takiej mocy obliczeniowej, żeby przerobić traumatyczną informację w ciągu minuty i przy okazji zdążyć jeszcze przeanalizować całe swoje życie.

 

Trochę więcej luzu jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

 

 

 

Edytowane przez Infernal Dopamine
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Meg4tron napisał:

W tej chwili dowiadujesz się za za minutę umrzesz. 

Taką chwilę trzeba uczcić. Kładę się w piwnicy pod beczkę i odkręcam szpunt.

4 godziny temu, Meg4tron napisał:

Jak oceniasz swoje życie do tej pory?

Ciężki start, niezły koniec.

4 godziny temu, Meg4tron napisał:

Żałujesz, że czegoś już nie zrobisz?

To już nie ma znaczenia, zaczyna się nowy etap.

4 godziny temu, Meg4tron napisał:

Jesteś zadowolony ze swoich wyborów czy przeciwnie - robiłeś same błędy? 

Wszystkie wybory były dobre, dzięki nim jestem.

4 godziny temu, Meg4tron napisał:

Jakie porady wskazówki zostawiłbyś reszcie mając tylko minutę żeby je przekazać? 

Żadnych, każdy ma swoją drogę.

8 minut temu, Messer napisał:

Jednak to uczucie było straszne, poczucie ogromnego żalu do samego siebie, że mimo swoich możliwości, przez własne lenistwo wykorzystałem może 5% swojego życia - resztę niszczyłem w gierkach, marnowaniu czasu, bezcelowym filozofowaniu, opierdalaniu się, przypadkowym "zapominaniu" co mam zrobić, nie braniu życia za bary, wyimaginowanych lękach.

Dziękuj Bogu za to doświadczenie, każdemu by się przydało. Szczęściarz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Messer napisał:

Kiedy ustawał oddech, czułem przed końcówką coś w rodzaju ogromnego żalu.

 

54 minuty temu, Messer napisał:

zostało oczekiwanie na to, czy ciało weźmie następny oddech. Wzięło.

 

Czy dobrze rozumiem, że się po prostu wtedy poddałeś i nie próbowałeś walczyć, a raczej Twój instynkt tego nie próbował? Czy towarzyszyło Ci w tym całym doświadczeniu uczucie ulgi, związane z bezsensownością swojego żywota, który za chwilę się dokona? Czułeś się pogodzony z tym, co ma za chwilę nastąpić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Pancernik napisał:

Czy dobrze rozumiem, że się po prostu wtedy poddałeś i nie próbowałeś walczyć, a raczej Twój instynkt tego nie próbował? Czy towarzyszyło Ci w tym całym doświadczeniu uczucie ulgi, związane z bezsensownością swojego żywota, który za chwilę się dokona? Czułeś się pogodzony z tym, co ma za chwilę nastąpić?


Tak, ja w końcu medytuję kilka lat. Nie szarpałem się z niczym, a kiedy sama z siebie ustaje akcja serca i po prostu to czujesz, to pewnie zadziałał nawyk związany z tym, że obserwuję wszystkie reakcje w ciele z boku. U mnie nie było żadnego wierzgania, rzucania się, nic. Gdy emocje opadły, była tylko cicha obserwacja tego czy za chwilę dołączy do tego ciało. U normalnego człowieka to wyglądałoby pewnie inaczej.

I to nie było pogodzenie się. Na początku był ogromny żal, a za chwilę po prostu czysta neutralność, bycie jakby temu obojętnym. Bycie obojętnym to nie akceptacja. I nie było żadnego poczucia ulgi. Ulga to jest uczucie pozytywne, a to nie było ani pozytywne ani negatywne, po prostu swego rodzaju próżnia, zupełna "bezpłciowość", kompletny brak odczuć.

 

25 minut temu, Feniks77 napisał:

@Messer Przeczytałem wszystkie Twoje kluczowe posty z tego forum i nalegam, żebyś napisał książkę o swojej drodze do miejsca w którym jesteś. Wielu mężczyznom by pomogła nie zmarnować życia.


Dzięki, to miłe :) mimo wszystko chyba za głupi na takie coś jestem ? może za kilka lat.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym wiedział, że za minutę to o niczym bym nie myślał, tylko złapał ostatnie, świeże oddechy i spojrzał w dal na zieleń, jeżeli byłaby okazja, albo w niebo. Nic więcej. Ewentualnie podziękowałbym sobie za walkę. Dziękuję i do zobaczenia po drugiej stronie lub w niebycie.

Edytowane przez mac
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, RENGERS napisał:

Jesteś oguem spaniałym człowiekiem

Dzienki tak mnie muf :D 

 

15 godzin temu, Messer napisał:

Jednak to uczucie było straszne, poczucie ogromnego żalu do samego siebie, że mimo swoich możliwości, przez własne lenistwo wykorzystałem może 5% swojego życia - resztę niszczyłem w gierkach, marnowaniu czasu, bezcelowym filozofowaniu, opierdalaniu się, przypadkowym "zapominaniu" co mam zrobić, nie braniu życia za bary, wyimaginowanych lękach.

Ja bym chciał tak żyć żeby nie poczuć właśnie tego co napisałeś. 

Straszne. 

 

Mam jeszcze pytanie. 

Czy jak miałeś avatar z Johnnym Deppem to byłeś na etapie filozofowania?

Może mam błędne wrażenie ale ze zmianą avatara zmieniły się Twoje posty i nastawienie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.