Skocz do zawartości

Przyjaciel dziewczyny/kobiety


Rekomendowane odpowiedzi

11 minut temu, mac napisał:

Ona mi noża nie wbija, wręcz przeciwnie wyciąga i broni mnie przed stratami. Po czynach poznasz, nie po pierdoleniu, jak tutaj "ekspertów" od wszystkiego.

Właśnie dlatego trochę się dziwię bo ta dziewoja spełnia trochę wymagania świetnej dziewczyny (dla ciebie). Rozumiem że ona może się w relacji inaczej zachowywać, i że się spaliłeś na bliskich relacjach z kobietami, ale mnie by po prostu kusiło. Z twojego opisu wynika że to jedna z tych osób na których można liczyć a to jest perełka.

Edytowane przez MrSadGuy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, MrSadGuy napisał:

Właśnie dlatego trochę się dziwię bo ta dziewoja spełnia trochę wymagania świetnej dziewczyny (dla ciebie).

Jak napisałem moja preferencja to przyjaźń, nie miłość, związek, seks. Już to przerobiłem. Dla mnie to świetna przyjaciółka, ale wiem, jaka jest w związkach, czym się kieruje. Musimy rozróżnić pewne kwestie. Dostałbym dokładnie takie same dojebanie w związku. Przyjaźń, znajomość, koleżeństwo to coś innego, bo opiera się na równym wkładzie. W związku pożądanie wywodzi się z dominacji jednej strony, z pewnego konfliktu. Gdybym złamał zasadę przyjaźni doprowadziłbym do rozpadu znajomości, bo nie można tak lekko przejść z przyjaźni na zasadach równowagi do związku z pełnym pożądaniem i przestawieniem. To jest inna bajka zupełnie. Okazałbym się przy tym ogromnym hipokrytą, a nim nie jestem w stosunku do bliskich, których świadomie wprowadziłem do życia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjaciel przeważnie rucha. Zawsze jest z nimi jakaś awaria. Zawsze coś. Zawsze jakieś problemy i to nie ma znaczenia, że trzymasz ramę czy nie.
Ja zawsze biorę ich pod c... w ten sposób.

Czy chciałbyś wyruchać (imię dziewczyny) - z paratyzanta pytam 
Nie no co Ty, to tylko moja przyjaciółka! - odpowiada oburzony
Aha, czyli co sugerujesz mi, że mam brzydką dziewczynę, czy że wolisz chłopaków bo nie wiem. - pytam wyraźnie zafrapowany

 

i już koleś wie, że nie ma do czynienia z byle chłystkiem.
 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, MrSadGuy napisał:

Gnije ? Stawiasz ich w takich sytuacji że rzeczywiście coś bys nie powiedział  to masz przejebane xD

Tego nauczyłem się od kobiet ;)

ta technika nazywa się double biding... widziecie? jednak to pua to nie takie złe :P

Edytowane przez Red exPUA
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, mac napisał:

Jak napisałem moja preferencja to przyjaźń, nie miłość, związek, seks. 

 

Przerabiałem dwie przyjaźnie. W odróżnieniu od Ciebie byłem wtedy małolatem 16-20 lat. Obydwie, pomimo moich deklaracji i zapewnień, że oczekuję wyłącznie przyjaźni kończyły się na wyznawaniu miłości przez Panie (dwa razy listownie). Jak czułem, że Panie jednak chcą coś więcej ewakuowałem się w podskokach z tych układów, a wtedy Panie na siłę się zbliżały. W pierwszym wypadku Pani przypomniała sobie o mnie po 3 latach całkowitego braku kontaktu by cyt. "odnowić znajomość". W drugim zaś, by pokazać mi co straciłem Pani zaczęła się puszczać i straciła dziewictwo z największym oblechem jakiego znałem. Później zgrywała "twardą wulgarną laskę" by pokazać mi jaka jest silna i niezależna. Na spotkaniu przy piwie opowiadała mi jak jej facet ją rucha i jak ją to śmieszy... Przez lata  miałem do siebie pretensję, że "zmarnowałem" fajną, ale zagubioną dziewczynę. Długo trwało nim wyzbyłem się poczucia winy, bo przecież byłem z nią szczery i nic od niej nie chciałem. 

 

Jeśli masz "czystą" relację - zazdroszczę. Powiedz tak szczerze, jak u Was z fizycznością? Nie masz ochoty jej czasem po przyjacielsku tutti frutti? 

Edytowane przez horseman
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, horseman napisał:

W drugim zaś, by pokazać mi co straciłem Pani zaczęła się puszczać i straciła dziewictwo z największym oblechem jakiego znałem. Później zgrywała "twardą wulgarną laskę" by pokazać mi jaka jest silna i niezależna. Na spotkaniu przy piwie opowiadała mi jak jej facet ją rucha i jak ją to śmieszy... Przez lata  miałem do siebie pretensję, że "zmarnowałem" fajną, ale zagubioną dziewczynę. Długo trwało nim wyzbyłem się poczucia winy, bo przecież byłem z nią szczery i nic od niej nie chciałem.

Laska miała niskie poczucie własnej wartości jakby nie trafiła na ciebie to wpadłby ktoś inny. Jeśli jej nie bzykałeś to rzeczywiście 0 winy u ciebie. Ona tak miała skończyć i tyle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma czegoś takiego jak przujazń faceta z kobietą niemal zawsze jest drugie dno.

 

Kobieta to interesowna jednostka, przyjazni sie gdy:

 

1. Może się na ciebie wysrywać emocjonalnie i miec darmowe usługi typu remont itd.

 

lub

 

2, Podobasz się jej i daje ci przeczyścić komin jak misu jest w delegacji.

 

Pomimo bardzo przyjaznie nastawionego chcarakteru nie udało mi się zaprzyjaznić z kobietą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.11.2020 o 16:03, mac napisał:

Na początku była lekka chemia, ale przerodziła się w sympatię. Miałem też wtedy dziewczynę, a ona chłopaka. Poznaliśmy się zatem na mocno neutralnym gruncie.

Wspaniale, że trafiłeś na kogoś takiego. Nie wiem jak sam poradziłbym sobie z pożądaniem w takiej sytuacji, ale u mnie to naturalnie przeradzało się zawsze w relację z seksem albo rozpad relacji (jedno albo obustronny).

 

W dniu 10.11.2020 o 17:43, MrSadGuy napisał:

Moja była miala takiego przyjaciela o którego zresztą był i to słusznie zazdrosny jej były. No spoko ziom tylko czuć było że ma problem ze mną, później nam cały czas przeszkadzał gdy byliśmy sami, później zauważyłem że on lubi bardziej przebywać z moją dziewczyną niż ze swoją ( ͡° ͜ʖ ͡°) Później chyba trochę się obraził na moją byłą bo trochę jego zlewała na moją rzecz. 

Podobnie u mnie wyglądały relacje z płcią przeciwną. Kiedy pojawiał się partner, kontakt się zmieniał. Kobieta (sama nazywająca się przyjaciółką) inwestowała w nową znajomość, a jako "niezadeklarowany" przechodziłem w pewnym sensie na orbitę (nawet jeśli nie byłem sam zainteresowany). Co jest zrozumiałe, ale jednocześnie nie ma nic wspólnego z przyjaźnią według mojej definicji. 

W dniu 10.11.2020 o 17:29, mac napisał:

Akceptuję wady i zalety, podobnie z drugiej strony.

Czy powiedziałbyś, że status quo trwa póki macie potrzeby zaspokojone? 

 

W dniu 10.11.2020 o 16:42, mac napisał:

Pełna dobrowolność znajomości dwóch niezależnych osób z terminem przydatności, dopóki wnosisz równowagę jakości.

A jakie teoretyczne zachwiania równowagi wkładu widzisz, żeby przestała być przyjaciółką w twoich oczach? Przykładowo, jestem zaskoczony, że po długich przerwach nadal nazywasz ją przyjaciółką. Ludzie, z którymi tracę kontakt zmieniają się w takim stopniu, że relacje trzeba budować od nowa. Można ich wtedy nazwać znajomymi, ale przyjaciele? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, JAL napisał:

Wspaniale, że trafiłeś na kogoś takiego. Nie wiem jak sam poradziłbym sobie z pożądaniem w takiej sytuacji, ale u mnie to naturalnie przeradzało się zawsze w relację z seksem albo rozpad relacji (jedno albo obustronny).

 

Czy powiedziałbyś, że status quo trwa póki macie potrzeby zaspokojone? 

 

A jakie teoretyczne zachwiania równowagi wkładu widzisz, żeby przestała być przyjaciółką w twoich oczach? Przykładowo, jestem zaskoczony, że po długich przerwach nadal nazywasz ją przyjaciółką. Ludzie, z którymi tracę kontakt zmieniają się w takim stopniu, że relacje trzeba budować od nowa. Można ich wtedy nazwać znajomymi, ale przyjaciele? 

Mówię, że to jest człowiek inaczej wypozycjonowany w mojej głowie, w moim zachowaniu. Nie ma żadnego seksu, ani pożądania. To dla mnie ziomek z cipką, nic wielkiego. Może się przy mnie rozebrać nawet, pokazać cycka, potraktowałbym to, jakby siostra się rozebrała, matka, neutralnie całkowicie, bez żadnego "dygnięcia". Status trwa, kiedy jest szacunek i zasada wzajemności zachowana.

 

Spadły maski po przerwie, doszło do wybaczenia, odbudowy mostu, przeprosiła mnie, zadośćuczyniła nawet, szanuje mnie, aż do granic absurdu czasami. Tak, przyjaciel. Kiedy byłem mocno chory, w stanie totalnie depresyjnym, zaprosiła mnie do siebie, gotowała, spałem u niej całymi dniami, zabawiała mnie, rozśmieszała, wszystko, żebym lepiej się poczuł. Kilka razy dzwoniłem do niej w naprawdę chujowym stanie mentalnym, płakałem, ona mnie wyciągała z totalnego doła, wspominała rzeczy, które przeszedłem, a jakby coś to była gotowa od razu przyjechać i mi pomóc, żebym tylko powiedział. Jak ona miała potrzebę (do 3 dni zrobić poważny projekt), bo kończył się termin to wziąłem urlop, w którym zapierdalałem po 12-16 godzin dziennie i w 3 dni jej zrobiłem, praktycznie bez snu. O wszystko, o co ją poprosiłem to zrobiła w 100%. Ona mnie prosi o rzeczy poważne to robię w 100%. Albo sama wymyśliła mocno kreatywny wyjazd, zorganizowała bilety, tło edukacyjne, przedstawiła mi wszystko, zaprosiła, ogarnęła hotel, plan dnia, wszystko, żebyśmy tylko razem spędzili, tylko my, nikt więcej. Jak jest wolne to gadamy po 12 godzin czasami, albo i dłużej. Tematy wszystkie, jak leci. Wszechświat, niesamowitości, jakieś dziwne sytuacje z ludźmi rozkminiane, natura relacji, terapie psychologiczne, nawet szukamy nowinek i gadamy o tym na bieżąco, wspólnie się uczyliśmy latami. Naprawdę tutaj kolesie, jak czytam to mają ograniczony pogląd na to, co można zrobić w ogóle. Mam z nią bardzo bogatą relację. Nie wiem, co musiałaby zrobić, chyba mnie celowo zniszczyć. Drobne rzeczy wybaczam ze względu na ludzką niedoskonałość i zawsze wyjaśniam, co zostało zjebane.

 

Raz mnie zawiodła mocno, zupełnie się nie zrozumieliśmy. Z drugiej strony przerwa, takie lata oderwania tylko wzmocniły tęsknotę. A jak udało się po perypetiach wrócić okazało się, że jest lepiej niż kiedykolwiek, bo relacja wynika ze świadomej chęci podtrzymania. No mówię, znamy swoje rodziny, ona nawet moją babcię zna, kuzynów, ich żony. Ona zna chyba każdego, kogo ja znam ? Ja tak samo z jej strony. Czysty przypadek. Nigdy bym nie przypuszczał, że kobieta, po tylu moich nieudanych związkach, po takim syfie, jaki z kobietami przeżyłem okaże się moim najlepszym przyjacielem, ale tak jest po prostu. To również dało mi inną perspektywę na życie. Doceniłem przyjaźń i to mocno. To jest to, czego szukam w życiu. Nie odczuwam pożądania do niej, mam nieco inne preferencje, ona podobnie. Jak mówię poznaliśmy się, kiedy ona była w związku długim, ja również. A nie zdradzałem ówczesnej dziewczyny, tylko w tamtych czasach dobrze się z nią czułem. To umożliwiło naturalny rozwój znajomości bez podtekstu seksualnego. Złożyło się na to kilka czynników. Wiem, że się jej podobałem fizycznie, ona mi też przez wąski przedział, na samym początku. Później doszło do transformacji tych uczuć w coś znacznie głębszego. Ja z nią wszystko mam przegadane, również kwestie seksu, czy moglibyśmy wspólnie żyć i tak dalej. Jeden z niewielu ludzi, przy których się śmieję, aż kisnę i nie mogę oddechu złapać. Zgodność poczucia humoru jest tak wielka, że czasami się zastanawiam nad spokrewnieniem. A tu jakiś gościu pisze, że idealizuję ? Nie, nie idealizuję. To jest rzeczywistość w prawdziwej, budowanej długo relacji, kiedy powiesz człowiekowi dosłownie wszystko i nic się złego nie stanie.

 

Wielu tutaj powinna się nauczyć przede wszystkim zasad przyjaźni, a dopiero później wchodzić w związki. Jak możesz coś trwałego zbudować, skoro nie masz pojęcia, jak przebiega ten proces? Czy kiedykolwiek postarałeś się na 100% dla drugiego człowieka? Nie tak, że tylko na pół gwizdka, ale na 100%. Ja to zrobiłem i zebrałem, zbieram plony. Im bardziej się angażuję, im bardziej daję, tym więcej dostaję, ale trzeba trafić na takiego człowieka, który rozumie zasadę wzajemności i wnosi jakość. Też ją wielu takich rzeczy nauczyłem, wytłumaczyłem.

 

Nawet razem jakiś czas pracowaliśmy ? Pełne krycie dupska. Jak ktoś miał gorszy dzień to przejęcie obowiązków i tak dalej ? To z kim tak ogarniesz kurła. Ona by się ze mną nawet zarobionym hajsem podzieliła, gdyby zaszła potrzeba. Pewnie nawet oddałaby całą wypłatę i wzięła drugi etat, bo wiedziałaby, że oddam z nawiązką i zrobię to samo.

Edytowane przez mac
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, mac napisał:

A tu jakiś gościu pisze, że idealizuję ? Nie, nie idealizuję.

 

Pewnie pijesz do mnie ;)

 

17 minut temu, mac napisał:

Im bardziej się angażuję, im bardziej daję, tym więcej dostaję, ale trzeba trafić na takiego człowieka, który rozumie zasadę wzajemności i wnosi jakość.

 

I tu jest clue całej Twojej relacji "przyjacielskiej".

Zupełnie inaczej rozumiemy przyjaźń, pewnie też i miłość...

Kocha się i przyjaźni mimo wszystko, oczekiwanie wzajemności wcale nie jest warunkiem koniecznym.

 

Czytając Twoje posty odnoszę wrażenie, że Ty się zwyczajnie zakochałeś ;) Ale to przecież nic złego, nie trzeba się tego wstydzić, ważne tylko żeby swe uczucia ulokować w odpowiedniej osobie...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Tacritan napisał:

Czytając Twoje posty odnoszę wrażenie, że Ty się zwyczajnie zakochałeś ;) Ale to przecież nic złego, nie trzeba się tego wstydzić, ważne tylko żeby swe uczucia ulokować w odpowiedniej osobie...

I znowu to samo. Wyrywasz z kontekstu i oceniasz całość. Jesteś kiepskim trollem w tym momencie, w moim rozumieniu prowadzenia tematu. Tutaj już wszystko się sprowadza do białorycerstwa, do czadowania i tak dalej. Ale ja tak samo robię z kolesiami, z moimi ziomami. Każdemu po równo rozdaję. I co to znaczy, że jestem kryptopedałem, bo skoro tak traktuję kolesi to ich kocham i chcę ruchać w dupę? Zerowy poziom dyskusji. Clue twojej przyjaźni, zaraz skisnę. Nie dam rady na takich typów ?

Edytowane przez mac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

57 minut temu, mac napisał:

Jak możesz coś trwałego zbudować, skoro nie masz pojęcia, jak przebiega ten proces? Czy kiedykolwiek postarałeś się na 100% dla drugiego człowieka? Nie tak, że tylko na pół gwizdka, ale na 100%. Ja to zrobiłem i zebrałem, zbieram plony. Im bardziej się angażuję, im bardziej daję, tym więcej dostaję, ale trzeba trafić na takiego człowieka, który rozumie zasadę wzajemności i wnosi jakość. Też ją wielu takich rzeczy nauczyłem, wytłumaczyłem.

 

Ja zazwyczaj angażowałem się i dawałem dużo bardziej niż druga strona. Czyli porażka na etapie tej wzajemności. Miałem również kilka przypadków, gdzie nie byłem zainteresowany w jakikolwiek sposób romantyczny i występowała zbieżność tematów i charakterów, ale konieczność gospodarowania czasem zdecydowała o wygaszaniu znajomości.  Gratulacje i radość, że wam się udało wzajemnie odnaleźć, zidentyfikować,  a potem dopracować relację. 

 

1 godzinę temu, mac napisał:

Ja z nią wszystko mam przegadane, również kwestie seksu, czy moglibyśmy wspólnie żyć i tak dalej.

Zakładam, że nie chcecie sobie iść tą drogą. Jednocześnie, gdyby wam się zmieniło, to brzmi jak świetna podstawa pod stabilne wychowanie dzieci. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem takim przyjacielem już z 18 lat. Laska fajna miła bardzo inteligentna. Znamy się od czasów liceum. Aktualnie mężatka , męża znam słabo. Biegał za nią z wywieszonym jęzorem i mają bobaska. Lubimy swoje towarzystwo spotykamy się kilka razy w roku. Ona aktualnie mieszka poza Polską. 

Wiemy ,że podobamy się sobie może nie na związek ale na jakiś seks tak. Właściwie oprócz łóżka wiemy o sobie wszystko. Nie wierzę w przyjaźń m/k chyba, że gej. 

Przechodziła kryzys w relacji małżeńskiej. Starałem się być obiektywny. Leciała po mężu mocno. Tonowałem jej zapędy, coś zaczęła sobie myśleć aranżowała sama spotkania mąż wysłany do rodziców, tu zaproszenie na wino cyc na wierzchu. Byłem to jakieś 7 lat temu. Nie skorzystałem. Skorzystał kucharz z pobliskiej restauracji. Mąż do dziś o tym fakcie nie wie. Przyjaźnimy się dalej. 

 

Przyjaciółek z chujem nie uznaje. :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam już dawno po sobie wiem, że dziewczyny na które nie miałbym chrapki, gdyby zaistniały sprzyjające okoliczności przyrody,
są mi doskonale obojętne i kompletnie poza kręgiem moich zainteresowań pod kątem nawiązywania z nimi jakichkolwiek relacji

i przeważnie jedyne co do nich czuję, to irytacja kiedy jestem zmuszany do rozmowy oraz niechęć gdy czegoś ode mnie chcą,

mam tutaj na myśli pomoc z czymś tam czy wyświadczanie różnego rodzaju przysług. Nie lubię tego robić i unikam takich akcji.

No chyba, że mam w tym interes, na przykład ciszę i spokój, a w nagrodę ruchanko, bo to jakaś koleżanka albo siostra mojej laski...

 

Oczywiście wszystko w pół sekundy się zmienia, kiedy pani jest w moim typie i automatycznie się włączają jakieś neuro przekaźniki

łączące mózg z kutasem i wyzwalają reakcję łańcuchową: coś chce-ma fajne cyce-mogę to w sumie zrobić-może kiedyś zarucham...

obojętnie czy to dotyczy jakiejś tam ustnej porady albo zwykłej rozmowy, czy wymaga ruszenia dupska i jakiegoś tam nawet wysiłku,

wszystko zależy od tego czy dama erotycznie mnie pociąga czy odpycha, wtedy albo "bardzo chętnie" coś zrobię, albo... nie zrobię ?‍♂️

 

I chociaż doskonale zdaję sobie sprawę z mechanizmów, które tym wszystkim rządzą i chociaż nigdy przez prawie 50 lat się nie zdarzyło,

żeby moje dobre serce, uczynność, bycie fajnym kumplem czy inne ckliwe pierdy zostały docenione w formie choćby zrobienia laski w aucie,

to tak to u mnie działa i pewnie już się nie zmieni, no może poza tym, że coraz mniej we mnie chęci do robienia czegokolwiek dla kogokolwiek.

Nie ma chyba nic bardziej żenującego jak zaproszenia do znajomych na fejsbuku od lasek, które już moimi znajomymi kiedyś tam były,

ale same się pousuwały, kiedy stawałem się dla nich bezużyteczny (nawet nie wiem kiedy) a teraz znów czegoś tam chcą i się odzywają

tłumacząc usunięcie z listy znajomych jakimiś infantylnymi bzdetami, że przez przypadek i niechcący, ale chyba się nie gniewam...

 

Nie no, skąd, dlaczego miałbym się gniewać, co mogę dla ciebie zrobić kochana ?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.