Skocz do zawartości

Randkowanie a obcokrajowcy


Rekomendowane odpowiedzi

1) Jakie macie doświadczenie z randkowaniem z obcokrajowcami?

Dla mnie to zawsze świeży powiew energii (nie mam na myśli Hiszpanów, ci nie pasują mi energetycznie).

Ja akurat miałam okazję spotkać się z Niemcami, Szwajcarem, Węgrem czy Amerykaninem.

Nigdy nie było flow, ale jednak randki były o wiele ciekawsze niż z Polakami i był to bardziej dialog na temat różnych ciekawych tematów.

2) I tu pojawia się kolejny temat.. Macie tak, że musicie czasem ciągnąć rozmowę w 80%, bo mężczyzna niestety po prostu nie daje rady? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie randka. Ale z obcokrajowcami się lepiej rozmawia i zawsze jest o czym. 

Już same różnice kulturowe dostarczają tematów. Gadałem z Holendrami, Rosjanami, Rumunami i Mołdawianinem. Gadałem też z Włochami i Hiszpanami. 

Problem jest by nie wchodzić na trudne tematy bo słów brakuje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie się wydaje, że to też kwestia koncentracji. W ojczystym języku rozmawia się niejako z automatu, w obcym trzeba być skupionym cały czas. Paradoksalnie np. kiedy słucham technicznych podcastów z mojej dziedziny po angielsku wchodzą lepiej i nie chodzi tu o to że polski język nie oddaje niuansów technologi. Po prostu po minucie czy dwóch słuchania po polsku, odpalam przeglądarkę sprawdzam maile, czy coś innego. Po angielsku słucham, nawet jak ta sama plansza jest kilka minut.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spotykałam się z kilkoma Francuzami.  

Był taki jeden Mathieu, od razu rzucił mi się w oczy ze względu na specyficzny sposób bycia. 

Miał dredy i okulary podobne do moich (czyli lenonki). Słuchał rapu (polskiego!). Miał bardzo ładne rysy twarzy. Chyba jakieś 28 lat.  

Mieliśmy wspólnych znajomych (innych francuzów). 

Oprócz tego, że miał dredy, to również psa - Oslo (białego labradora). 

We Francji było akurat bardzo gorące lato, ja byłam bardziej na zachodzie, nad oceanem. Często razem świętowaliśmy chodząc do klubów albo na pikniki. Razem świętowaliśmy dzień zdobycia Bastylii (najlepiej wspominam), i pływaliśmy również w oceanie. 

O czym rozmawialiśmy, o wszystkim. :P 

Częściej piliśmy rum i paliliśmy skręty, więc rozmowa była bardzo ożywiona. Mathieu grał również na gitarze w trakcie naszych spotkań ze znajomymi. Leżeliśmy sobie na kocyku i podziwialiśmy wieże w porcie.  Zwykle w nocy. Chodziliśmy do klubów na "jednego". Roiło się od ludzi pomimo tego, że była 2-3 nad ranem. Okazywało się wtedy, że każdy Francuz, z którym jakoś się stykałam miał jakieś polskie korzenie.  :P  Zawsze mnie to bawiło. 

W dniu 11.11.2020 o 12:59, diotyma## napisał:

le jednak randki były o wiele ciekawsze niż z Polakami i był to bardziej dialog na temat różnych ciekawych tematów.

 

Randki były u mnie ciekawe ze względu na środowisko.  

Było tyle miejsc, w które można było razem pojechać. On występował w roli mojego osobistego przewodnika.  

Zapierdalał na drogach (we Francji każdy szybko jeździ, zwłaszcza krętymi uliczkami). Dzięki niemy zwiedziłam Francję wzdłuż i wszerz. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś zawsze trafiałam na Polaków, nawet nie dlatego, że sobie tak założyłam, ale tak się składało. Poza tym wynika to też z faktu, że nie podróżuję jakoś bardzo często i mieszkam też nie w największym mieście, choć wojewódzkim, ale takim powiedzmy średniej wielkości, nie jest to Warszawa, czy Kraków.

A jak podróżowałam to do południowych krajów i choć południowcom zwykle się podobam, to babiarze jakich mało, więc z żadnym się nie umówiłam.

Ale jakby trafił sie jakiś interesujący facet z np. Skandynawii, to dlaczego nie, ogólnie nie mam też czegoś takiego, że muszę się spotykać tylko z Polakami, ale ważne żeby facet coś sobą reprezentował, a na południu z tym ciężko.

Albo Anglicy, czy Niemcy nie pokazali się  ze zbyt dobrej strony w moich oczach, kiedy do nas przyjadą i hałasują, śmiecą gdzie popadnie i ogólnie zachowują sie po chamsku. Choć pewnie i normalni są, ale niestety wielu ma w głowie imprezy i chlanie do rana.

Polacy jak Polacy, są różni, to zależy od faceta w sumie. Kiedyś np. poznałam bardzo przystojnego i ogarniętego chłopaka z Białorusi, więc czasem stereotypy mylą.

Ale co jest pewne, to że nigdy nie umówiłabym się z Arabem, bo nie szanują kobiet, nawet rodzice mi mówili od dziecka żebym się od nich trzymała z daleka i myślę, że dobrze, że ich posłuchałam. Nawet jakby się wydawał porządny i ogarnięty, to jest taka kultura, że mogą to być pozory.

Edytowane przez Angel_Sue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.