Skocz do zawartości

Jak odsiać 199 na 200 - poradnik absolutarianina


Rekomendowane odpowiedzi

13 minut temu, Leniwiec napisał:

 Życie jest zbyt nieprzewidywalne.

Ale z drugiej strony prawdopodobieństwo pewnych zdarzeń jest powtarzalne i da się oszacować.

 

Nie wiem czy prawidłowo się wysłowiłem bo już dziś przemęczony jestem.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię czytać Twoje posty i oglądać Twoje materiały @absolutarianin. W wielu sprawach masz rację, potrafisz spojrzeć na problem szerzej niż 99% społeczeństwa. Problem polega na tym, że Twoje rady, choć w samym założeniu słuszne, są nieprzydatne. To jest utopia. Opisywanych przez Ciebie kobiet jest tak mało, że samo poszukiwanie owej Himalajki jest stratą energii i zasobów w stopniu nieproporcjonalnym do potencjalnych zysków. Sam podkreślasz rolę układów rodzinnych w wychowaniu i związkowej przydatności kobiety. Tylko żeby te układy poznać, trzeba w relację zainwestować. A po co to robić, skoro już w tytule piszesz o konieczności "odsiania 199 na 200"? Poza tym, akurat ten problem niepotrzebnie komplikujesz. Przyjmując za prawdziwą tezę, ze 199 na 200 kobiet nie nadaje się do związku, można skwitować krótko: 1. Nie żenić się. 2. Unikać nawiązywania relacji prawnych z partnerką (współwłasność, najem etc.). I tyle. Natomiast czym innym jest wchodzenie w związki nieformalne, bo z nich, mając już w polu widzenia twoje rady, można się po bliższym poznaniu partnerki i jej rodziny ewakuować. 

Jeżeli natomiast komuś zależy na sformalizowanej rodzinie i/lub dzieciach, to musi po prostu zaryzykować. Stosując się do Twoich rad, taka osoba nigdy nie założy rodziny (no chyba, że w pierwszej lub drugiej relacji pozna ową 1 na 200). 

Edytowane przez House
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Wincenty napisał:

Mój wujek ma trójkę dzieci z żoną ktorej wypity ojciec napierdalał wszystko co się ruszało w domu. Jest z żony bardzo zadowolony i mówi że na pierwszym miejscu trzeba pamiętać nie o miłości ale o poczuciu tej niewielkiej wspólnoty ktora jest rodziną, a rodzina to fundament. 

I obydwie strony muszą o tym pamiętać. 

Ciekawe czy byłby zadowolony gdyby to matka napierdalała wszystko co się rusza w domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Brat Jan napisał:

Ale z drugiej strony prawdopodobieństwo pewnych zdarzeń jest powtarzalne i da się oszacować.

Owszem. Ale czy warto? Bo można wpaść w pułapkę prawdopodbieństw i się zamknąć w piwnicy i nie chodzi tu o relacje dm ale ogólnie o życie. Bo po co robić coś co na n% kończy się fiaskiem? Po co firma, egzamin na prawko, inwestowanie. Po co samochód skoro prawdopobieństwo wypadku jest spore? 

Cytat

Nie wiem czy prawidłowo się wysłowiłem bo już dziś przemęczony jestem.

Ja też. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertyn Ale prawdopodobieństwo wypadku nie wynosi 50%, a szacuję że takie będzie lub wyższe w kwestii rozwodu, gdy weźmiemy za żonę kobietę z rozbitej rodziny oraz z innymi przypadłościami, o których pisał @absolutarianin.

Oczywiście możesz się znacznie przyczynić do jego zwiększenia prowadząc auto pod wpływem oraz jadąc: "pedał gazu w podłogę".

22 minuty temu, House napisał:

Jeżeli natomiast komuś zależy na sformalizowanej rodzinie i/lub dzieciach, to musi po prostu zaryzykować. Stosując się do Twoich rad,

Dobrze piszesz, zaryzykować stosując się do rad @absolutarianin-a.

1 na 200 to nie jest tak mało.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Brat Jan napisał:

@Libertyn Ale prawdopodobieństwo wypadku nie wynosi 50%, a szacuję że takie będzie lub wyższe w kwestii rozwodu, gdy weźmiemy za żonę kobietę z rozbitej rodziny oraz z innymi przypadłościami, o których pisał @absolutarianin.

Oczywiście możesz się znacznie przyczynić do jego zwiększenia prowadząc auto pod wpływem oraz jadąc: "pedał gazu w podłogę".

Szacuje się że około 1/3 Polaków miewa stany depresyjne o różnym natężeniu. O wiele więcej ma jakieś zaburzenia czy traumy. 

 

Wchodząc w relacje już nie szacuję czy ta osoba jest zaburzona, tylko w jakim stopniu i w jaki sposób może to na mnie wpłynąć. 

 

BPD odpada. DDD już niekoniecznie bo sam w zasadzie jestem DDD. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopaki, kobiety są piękne i kochane, warto  korzystać z ich wdzięków, ale tak maxymalnie przez parę godzin.

 

Później, mówisz, że nie wiesz co czujesz, najlepsza metoda.

 

Wilk syty i owca cała.

 

Najlepiej wobec kobiet działa nie postawa ludzka, a postawa typowo " psychopatyczna"

 

Można ją wypracować, nie będąc psychopatą i posiadając empatię i autentyczną miłość do bliźniego swego.

Ja tak zrobiłem, drogą doświadczeń wyrobiłem sobie drogę pt. " NIE RUSZA MNIE NIC MALEŃKA"

 

Odporność.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Libertyn said:

Oho. Szukamy świętego Graala. A potem kwik bo okazuje się że do Graala kolejka jak w PRL i w sumie sami jesteśmy jednym z 199/200 toksyków, frustratów, zaburzańców

Nie rozumiecie tej mentalności, a raczej macie ją po prostu spaczoną.

 

Mentalność którą przedstawia wam mądrzejszy kolega, to wyciągnięcie rąk najdalej jak się może, czyli wznieść się ponad wszelkie swoje możliwości i jeszcze kawałek dalej, a tymczasem

1 hour ago, Leniwiec said:

To samo miałem napisać. To jest takie pieprzenie, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Nawet gdyby jakimś cudem znaleźć tą 1/XXX to i tak niczego nie gwarantuje, bo nie wszystko działa na logikę. Życie jest zbyt nieprzewidywalne.

wyciągacie ręce do połowy i zatrzymujecie się powątpiewając, że życie jest nieprzewidywalnie i nie wszystko działa na logikę. Tak, ale wypieracie już samą możliwość i tym samym blokujecie swój rozwój. Nihilizm w czystej postaci. Wyobrażam sobie, że tak po prostu większości ludzi wygodniej.

 

Szukanie Świętego Graala może wam się wydawać szaleństwem, ale jakie będzie to ciekawe życie. O wiele ciekawsze niż siedzenie przed PS5 i wieszanie prezerwatyw na drzewie.

 

The perfect blossom is a rare thing. You could spend your life looking for one, and it would not be a wasted life.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja i tak to widzę jako wiele możliwości.

Szukam gliny z której można coś ulepić. 

Z drugiej strony masz takich braci co mają wiele problemów ze sobą i szukają brylantu, który ich magicznie ogarnie. Choćby archa który jest narcyzem i szuka uległej potakiwaczki

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LibertynJak ktoś ma problemy ze sobą, np. wspomnianą przez Ciebie depresję, to przecież nie wyrusza na poszukiwania Graala, tylko najpierw rozwiązuje te problemy ze sobą. Wszystko ma swoją kolejność.

 

2 minutes ago, Libertyn said:

Szukam gliny z której można coś ulepić. 

To w zasadzie niczym się nie różni od tego co napisał autor tematu. Nie przeszkodziło Ci to jednak odnieść się do tego co napisał lekceważąco, jakby nie zależało Ci na niczym innym właściwie.

14 minutes ago, RENGERS said:

Później, mówisz, że nie wiesz co czujesz, najlepsza metoda.

Dzięki Twojej metodzie wkrótce założę rodzinę i będę miał w miarę stabilny i długotrwały związek. Dziękuję!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Nessus napisał:

@LibertynJak ktoś ma problemy ze sobą, np. wspomnianą przez Ciebie depresję, to przecież nie wyrusza na poszukiwania Graala, tylko najpierw rozwiązuje te problemy ze sobą. Wszystko ma swoją kolejność.

W teorii. W praktyce masz takiego co uważa że wszystkie jego problemy to efekt tego że żadna nie dała mu się wyruchać po 10 minutach rozmowy. 

 

W praktyce masz całą masę ludzi z problemami którzy udają że tych problemów nie ma i wszystko jest winą czynnika zewnętrznego

3 minuty temu, Nessus napisał:

 

To w zasadzie niczym się nie różni od tego co napisał autor tematu. Nie przeszkodziło Ci to jednak odnieść się do tego co napisał lekceważąco, jakby nie zależało Ci na niczym innym właściwie.

Autor szuka złota, cholernego aureusa w skrzyni z masą innych monet. Zresztą podobnie pisał jeden z moderatorów. . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minutes ago, Libertyn said:

Autor szuka złota, cholernego aureusa w skrzyni z masą innych monet.

To jest tylko przenośnia... Graal, glina. Jak ktoś opisuje jaki najlepszy samochód wybrać, produkuje się o podzespołach, zawieszeniu, opisuje silnik, dostępność cześci, bierze pod uwagę czynniki zewnętrzne, itd. to też lekceważysz jego wiedzę i mówisz: zadowolę się Passatem za 2k od handlarza?

 

12 minutes ago, Libertyn said:

W teorii. W praktyce masz takiego co uważa że wszystkie jego problemy to efekt tego że żadna nie dała mu się wyruchać po 10 minutach rozmowy. 

Ależ właśnie o to chodzi. Większość tego nie zrozumie, dlatego wydaje mi się, że @absolutarianin pisze o tym tutaj, bo uważa, że w tym miejscu skupia się mała grupa ludzi, dla których warto to robić i którzy łapią o co chodzi.

 

W "praktyce" to możemy rozmawiać o "dupach" i chlaniu.

 

W zasadzie Twój styl myślenia odrzuca wszystkie mądrości i wartości wyższe, które gromadzili ludzie przez wieki, bo "większość" w "praktyce" tak nie postępuje. Oczywiście, że nie. Elita to mniejszość.

16 minutes ago, Libertyn said:

Zresztą podobnie pisał jeden z moderatorów.

To jest argument :D ?

Edytowane przez Nessus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Nessus napisał:

To jest tylko przenośnia... Graal, glina. Jak ktoś opisuje jaki najlepszy samochód wybrać, produkuje się o podzespołach, zawieszeniu, opisuje silnik, dostępność cześci, bierze pod uwagę czynniki zewnętrzne, itd. to też lekceważysz jego wiedzę i mówisz: zadowolę się Passatem za 2k od handlarza?

 

Jak mam 2k to przecież nie pójdę do salonu RollsRoyce  i nie będę płakał że nie chcą mi dać Rollsa za 2k

Cytat

Ależ właśnie o to chodzi. Większość tego nie zrozumie, dlatego wydaje mi się, że @absolutarianin pisze o tym tutaj, bo uważa, że w tym miejscu skupia się mała grupa ludzi, dla których warto to robić i którzy łapią o co chodzi.

Tylko że dokładnie to samo w innej formie już napisano wcześniej

Cytat

W "praktyce" to możemy rozmawiać o "dupach" i chlaniu.

O boksie, kawalerkach i IT też

Cytat

W zasadzie Twój styl myślenia odrzuca wszystkie mądrości i wartości wyższe, które gromadzili ludzie przez wieki, bo "większość" w "praktyce" tak nie postępuje.

Bo zwyczajnie zauważam fakty? A przez wieki to zgromadzono też wiele bzdur i wiele mądrości które autor tematu uznaje za izraelskie manipulacje mające ukryć działania kosmitów

Cytat

Oczywiście, że nie. Elita to mniejszość.

A tu elity nie ma. Tu jest przypadkowa zbieranina osób które mają problemy albo przyszły tu za pośrednictwem audycji właściciela forum. Masz tu bezrobotnych, programistów i przedsiębiorców, alkoholików i tych co już nie praktykują. Tych co nie ruchają i tych co ruchają

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, RENGERS napisał:

Odporność.

OD-PORNO-OŚĆ

  

8 godzin temu, prod1gybmx napisał:

Zadał sobie ktoś pytanie ilu facetów "nadaje się" na dłuższe relacje? Nie są wkurwiającymi, roszczeniowymi, narzekającymi na wszystko i wszystkich bezradnymi gnojkami? 

Kto powiedział że wszyscy się nadają?

Jest ten sam rozkład: tylko 1/200 mężczyzn nadaje się do założenia rodziny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, absolutarianin napisał:

Moja sytuacja przypomina alpinistę, który po zdobyciu doświadczenia w Beskidach ruszył na Monte Bianco, ogólnie przygotował się, nawet kompleksowo, wiedział jak, bo był i na Pilsku i na Babiej. Ale też nie jest ani pierwszej kondycji, ani też majętności.

Zastanawiam się co chcesz tym przekazać, bo raczej nie masz zwyczaju przyznawać się do porażki. 

 

Ja jestem kimś takim i wiem że to głupota. 

 

Dobre doświadczenie w Beskidach i takie sobie w Tatrach.  W pewnym momencie stwierdziłem, że czas dać sobie trochę więcej od życia.

I tak mi się w głowie ułożyło, że pójdę na Blanka.

Mam dobrą determinację i sprawność, daję radę w ciężkich warunkach. Czasem o wiele lepiej niż w dobrych;)

Czyli wydawało się że, 'Przygodo, nadchodzę!' 

 

Zamiast tam pojechać, zacząłem rozpytywać doświadczonych znajomych i wyszło mi, że chcę zrobić głupotę.

Pojechalem w Alpy, ale niżej i w gronie lepszych od siebie. Tam nauczyłem się chodzić w uprzęży, asekurować, poruszać po lodowcu i wspinać po pionowych ścianach. 

Nie było lekko, ale szczyt korony Europy zdobyty. 

Tyle, że trwało to jeden dzień, nie była potrzebna aklimatyzacja i nocleg na wysokości, brak ryzyka choroby wysokościowej i dobra pora roku, czyli bez ryzyka niespodziewanej lawiny i wjebania się w szczelinę na lodowcu.

Mogłem uczyć się od lepszych i już wiem że jednak Alpy to nie Beskidy, a sam zapał to czasem prosta droga do porażki.

 

Rozpisałem się, ale z mojego doświadczenia wynika, że przyznałeś się do porażki, złego przygotowania do projektu. 

Tyle, że jakoś nie chce mi się w to wierzyć :) 

 

Poradnik fajny dla kogoś, kto szuka uległej kobiety. Ja patrzę na to trochę inaczej, widząc między uległością a zadzieraniem nosa ten złoty środek.

Mam wrażenie że Ty o nim zapominasz patrząc bardziej skrajnie.

 

To są dobre odnośniki, ten i poradnik @Mosze Red, pomagają lepiej zrozumieć jak to działa.

Jednak ideałów nie ma i sami nie jesteśmy. Dlatego warto najpierw zrozumieć siebie ze swoimi mocnymi i słabymi punktami, a kobiety poznawać i łapać punkty odniesienia. 

Dzięki temu wiemy czego chcemy, co jesteśmy w stanie zaakceptować a czego nie. 

 

Tu nie ma wzoru na idealną partnerkę. Taka np. będzie zupełnie inna dla Ciebie, @absolutarianin, inna dla @Mosze Red i jeszcze inna dla @Libertyn, choć pewien uniwersalny, pożądany zestaw cech będzie ten sam dla każdej z nich.

 

Dlatego warto pisać takie poradniki, pokazujące ujęcie z różnych stron i pomagające dać jakieś punkty za zaczepienia młodym, żeby mieli bazę do własnych weryfikacji swojej rzeczywistości.

 

Propsy!:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre rady @absolutarianin widać swoje już przeżyłeś. Z mojej perspektywy idealnie się to zgadza, jedna z moich partnerek została wychowana bez ojca (nie chciała nawet o tym mówić) i nie można było z nią dojść do porozumienia, musiało być po jej stronie i koniec. Podejrzewam ,że był to wzorzec rozpieszczonej dziewczynki, której matka pozwalała na wszystko wobec czego nie wyrobiła zdrowych granic.

Także panowie patrzcie na relacje ojciec-córka, jesli nie ma ojca musicie zdać sobie sprawe ,że będzie to syzyfowa praca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.11.2020 o 11:25, absolutarianin napisał:

Ten poradnik pomoże Wam szybko i skutecznie odsiać ziarno od plew, a dokładniej pozwoli nie tracić czasu na mielenie tej mąki, z której i tak chleba nie będzie.

@absolutarianin bardzo podoba mi się twój post podobnie jak @Mosze Red o Żon wyborze, oba są merytoryczne, uczące i potrzebne - za to duży plus.

Mam jednak małą uwagę - nie trafiają do mnie liczby których używasz - 1 na 200 to naprawdę mała utopia jak we wcześniejszych postach @House zauważył.
Podcinasz tym samym skrzydła młodym adeptom forum a masz dać ogień do zmian na lepsze.
Niektórych przybije ta liczba i nie zrozumieją przekazu. 

Myślę że nie do końca to miałeś na myśli i bardziej chodziło Ci aby pokazać że to jednak twarda selekcja i aby nie wybierać zbyt szybko na tzw. haju emocjonalnym.
Pozdrawiam



 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim, którzy wyrazili uznanie dla mojej pracy - korzystajcie.

 

Po namyśle postanowiłem nie odnosić się do jałowego mielenia ozorem, zaciemniania i rozmywania obrazu, który potrzebujemy mieć ostry, żeby coś widzieć w tym mroku  - jak to ktoś już słusznie zauważył, kolega @Imiennik - figur na które po prostu szkoda klawiatury i ich popleczników lajkujących z samej tylko antypatii do mnie, choć sami nie napisali bodaj jednego przydatnego do czegoś postu.

 

Odnosząc się jednak do celnych, merytorycznych uwag:

 

Kolego @Nessus czy tam Arch, otóż to jest kwintesencja, co napisałeś. Obaj jesteśmy typem, który tak jak nie zadowoli się rzęchem generującym koszty, tak samo nie zadowoli się taką biczą, bo jakoś to będzie i raz kozie śmierć. Elity kreślą standardy, wskazują kierunek. Nie wszyscy dobiegną, ale zapewniam Was, że wszyscy w tym biegu będą musieli wziąć udział, jeżeli chcą mieć dzieci. Kolego @RENGERS wszystko super, ale do wychowania niepatologicznego dziecka, które poradzi sobie samo w życiu potrzeba spędzić minimum 15 lat razem z jedną 'biczą', czy jak tam wolisz, 'maleńską'. I tej granicy żadnymi zaklęciami nie przesuniesz, bo psychika dziecka kształtuje się intensywnie do 13 roku życia, czyli do wejścia w okres nastoletniego buntu. Potem możesz odjąć rękę od pługa i pojedzie po prędkości i kierunku, który nadałeś.

 

Dlatego, że jeżeli w życiu postawisz sobie poprzeczkę na X, to wiatr historii może chujowo zawiać, publiczność nieprzychylna, kobieta może zdradzić i z X życia, które zadeklarowałeś, zostanie ci już tylko 1/4 X, która będzie, jakbyś tego nie nazwał po prostu porażką. 

 

Dlaczego tak wielu ludzi nie ma w ogóle seksu? Dlatego, że natura stwarza poprzez psychikę kobiety coś jak 'barierę wejścia', żeby potencjalne dzieci, choćby w chujowych warunkach, ale przeżyły. Tym, daje prawo rozmnażania, którzy udźwigną, po zawierusze dziejowej swoim ogarnięciem czy przebojowością choćby 1/2X.

 

I tu dochodzimy do dylematu, który podniósł kolega @Yolo za co jestem mu wdzięczny, że ta dyskusja poszła wreszcie w kierunku jakiś szczytów, a nie skucia się na melinie,  albo we własnej piwnicy. Tudzież odwiedzenia najbliższego burdelu jako życiowego wyzwania.

 

Czym jest porażka, a czym jest sukces? Pytasz, czy ja się przyznaję do porażki.

 

 

 

Odpowiem historyjką z tego tygodnia. Po ostatniej powodzi w dolinie, wywaliło mi wodociąg, niby błaha sprawa, innym domy zmyło na tej samej ulicy, gdzie mam 'punto di pressione' ale nagle rzeka obniżyła swoje koryto o ładnych 2 metry i wyżłobiła kanion colorado, musiałem zainstalować dodatkowe kilkadziesiąt metrów rury. Ogólnie nieciekawa sytuacja, bo wprawdzie trzyma rezerwy, ale to wystarczy na może miesiąc i co dalej? Do wodociągu podpiętych formalnie 10 Italiańców, ale zona rolnicza, więc oni to chcieli odłożyć na wiosnę, kiedy skończą się deszcze, bo sami mieszkają gdzie indziej. No ale na moją prośbę zebrali hajsy do czapki i kupili rurę, ten wymyty odcinek plus dodatkowe 50 metrów ze względu na obniżenie koryta. Niby prosty temat zlać z rzeki z dowolną prędkością wodę do zbiornika poniżej, który zadaje ciśnienie właściwego wodociągu, ale kupili rurę 40mm, bo to jednak parę ładnych stówek kosztuje. Wziąłem z zapasem, ziomek przywiózł ze składu zwój 100m. Rozwijałem to cały dzień, bo jednak listopad i twardy plastik jak sk.... Ustawiłem wszystkie spadki, zamocowałem, woda nie płynie. No i wszystkie laborki z mechaniki płynów na polibudzie, przepływ laminarny i turbulentny, ciśnienie statyczne i dynamiczne, liczba Reynoldsa.... Wpływa do rury, która jest U-rurką z wieloma garbami, bo to 100 m, ale nie wypływa... No i co robić? Przywlokłem ze swoich zapasów dodatkowy odcinek 20 m o szerszej średnicy. Rura musi być zabezpieczona filtrem, bo jak nasypie piasku to GAME OVER, znowu straty ciśnienia. Straciłem na tym prawie cały tydzień układając ją w korycie rzeki w najróżniejszych pozycjach, zmieniając kolejność dosztukowanych odcinków, grubszych, chudszych, aż w końcu w jednym tylko położeniu... popłynęła. Oczywiście, jak przyjdzie silniejszy deszcz i poziom rzeki się podniesie, to zabawa od nowa. Ale każdy tu ma ten problem, niektórzy budują małe baseniki na rzece, co jest nielegalne, żeby im rury nie wyrzucało, a i tak mielą je kamienie. Nie chodzi zresztą nawet o te przepisy, bo wszyscy je mają w dupie, chodzi tylko o to, żeby to działało w miarę sprawnie. Jesteśmy w XXI wieku. 

 

Teraz wyobraź sobie, że nie chodzi o plastikową rurę, tylko o zdrowie twojego dziecka. Coś się dzieje niedobrego, nie wiesz co, zawiozłeś do konowała, na oddział, wbiłeś się w ten burdel, a tu konował mówi, że zastosują procedurę taką a taką. Przyjeżdżasz za dzień, dwa, trzy a widzisz, że twoje dziecko gaśnie w oczach. I nie chodzi już spuszczenie wody z punktu A do B, tylko o nerw wzrokowy, rdzeń kręgowy, albo inksze coś, co nawet nie masz pojęcia, gdzie leży. Zdaj się na nich, a wykończą twoje dziecko, które jakimś cudem udało ci się mieć z partnerką, którą jakimś cudem znalazłeś na końcu świata, która jest do wytrzymania... Widzisz, jakie życie jest złożone? Jak bardzo jest przerąbane?

 

2 hours ago, TruthInPlainSight said:

Także panowie patrzcie na relacje ojciec-córka, jesli nie ma ojca musicie zdać sobie sprawe ,że będzie to syzyfowa praca.

 

Powiem Ci gorzej, taka laska z ciebie zrobi brakującego ojca, bo ktoś tę robotę tak czy owak musi odwalić, a potem zostawi dla jakiegoś frajerzyny, któremu ostatecznie będzie się dawać dymać, bo przecież ojcu się raczej nie powinno dawać, to jest be.... zobaczysz, jeden z drugim, którzy bagatelizujecie problem, jak wam to wjedzie na psychikę. Ja coś takiego już przeżyłem.

 

2 hours ago, spitfire said:

Mam jednak małą uwagę - nie trafiają do mnie liczby których używasz - 1 na 200 to naprawdę mała utopia

 

Nic Ci nie poradzę na te liczby.  Mógłbym z litości powiedzieć 3 na 200, ale mnie wychodzą one tak, albo nawet gorzej. I znowu, to tak jakbyś powiedział, ciśnienie sprężania na pompie tego diesla, by auto odpaliło musi być przykładowo 200 barów. A ty powiesz, daj spokój, nie bądźmy tacy drobiazgowi, bo się mechanik zniechęci, jest 180 i wystarczy. No i co? I ch.j, silnik nie odpalił. Poleciał biały dymek i wszystko trzeba będzie znowu rozbierać, a pompę wysyłać na drugi koniec kraju do regeneracji.

 

Cieszcie się, że ja te dane na Polskę w ogóle zebrałem! Mnie przydałyby się z innych krajów, ale nie mam.... Tzn. mam, ale bardzo zgrubne, na małej próbie. I tak, skoro dla ONW jest to 99,5% spierdolenia to dla:

 

Niemiec 95%

Italia to samo

Ukraina 80-90% zależnie od oblasti, za wyjątkiem Kijowa, gdzie tak samo jak w ONW 99,5%

Białoruś, zależnie od oblasti, Grodno Mińsk, tak jak na zadupiach Ukrainy, 80-90%, gdzieś tam w Homelu może 60% a może 70%

 

O tym możemy dyskutować, nie ma problemu. Sam chętnie posłucham rzetelnych przekazów.

 

Definicja DNS jest mniej więcej taka - laska, z którą da się wytrzymać 15 lat nie poniosłszy poważnego uszczerbku na zdrowiu,  która nie da dupy na boku i nie zrobi z ciebie bankomatu, tylko jako tako będzie wspierać to, co robisz, oraz da ci dzieci i zajmie się domowym ogniskiem oraz należycie tobą w łóżku, ewentualnie zapleczem twojej firmy, gdy ty będziesz napierdalał na męskim froncie.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

27 minut temu, absolutarianin napisał:

 

Niemiec 95%

Italia to samo

Ukraina 80-90% zależnie od oblasti, za wyjątkiem Kijowa, gdzie tak samo jak w ONW 99,5%

Białoruś, zależnie od oblasti, Grodno Mińsk, tak jak na zadupiach Ukrainy, 80-90%, gdzieś tam w Homelu może 60% a może 70%

 

 

 

Tu coś o tych związkach internacjonalistycznych,

 

https://magazyn.wp.pl/informacje/artykul/pogranicze-wanda-jednak-chce-niemca

 

Więcej kobiet niż mężczyzn szuka szczęścia za granicą, powinniśmy z nich brać przykład.

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, absolutarianin napisał:

ale do wychowania niepatologicznego dziecka, które poradzi sobie samo w życiu potrzeba spędzić minimum 15 lat razem z jedną 'biczą', czy jak tam wolisz, 'maleńską'. I tej granicy żadnymi zaklęciami nie przesuniesz, bo psychika dziecka kształtuje się intensywnie do 13 roku życia, czyli do wejścia w okres nastoletniego buntu. Potem możesz odjąć rękę od pługa i pojedzie po prędkości i kierunku, który nadałeś.

U siebie obserwuję, że i 18 to mało.

 

38 minut temu, absolutarianin napisał:

Definicja DNS jest mniej więcej taka - laska, z którą da się wytrzymać 15 lat nie poniosłszy poważnego uszczerbku na zdrowiu,  która nie da dupy na boku i nie zrobi z ciebie bankomatu, tylko jako tako będzie wspierać to, co robisz, oraz da ci dzieci i zajmie się domowym ogniskiem oraz należycie tobą w łóżku, ewentualnie zapleczem twojej firmy, gdy ty będziesz napierdalał na męskim froncie.

W dużej mierze zależy to również od mężczyzny. Przy jednym laska robi co chce, przy innym będzie robiła to co trzeba.

Sam byłem na drodze do rozpadu małżeństwa, ale dzięki forum przetrwałem kryzys i jest ok, chociaż nieidealnie.

 

Nie należy też oczekiwać ideału typu: dziwka w sypialni, dama na salonach i kucharka w kuchni, lub też dziewicy z umiejętnościami gwiazdy porno, a spora grupa samców takie oczekiwania ma.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.